- Opowiadanie: Marcin Robert - Raport z Puszczy

Raport z Puszczy

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Raport z Puszczy

– Puszcza to duma naszego powiatu. – Leśniczy prowadzi mnie do bramy w siatkowym ogrodzeniu, nad którą wielkie litery głoszą “Kombinat leśny Puszcza Nawłoć”.

– Stąd mamy świerkowe drewno najlepszej jakości. Zbieramy też grzyby, borówki i inne pożytki. Większość to skup prowadzony przez Lasy Państwowe, ale dopuszczamy miejscową ludność do prywatnego zbieractwa, moderując jednak jego limity za pomocą systemu komputerowego. 

 

Wędrujemy wśród okazałych drzew, od czasu do czasu mijając okrągłe, jakby wytyczone od cyrkla polanki. 

 

– No i właśnie tydzień temu zdarzyło się to.

 

Stajemy na skraju rozległego obszaru pustej błotnistej ziemi, otoczonej ze wszystkich stron drzewami. 

 

Pamiętacie może ten serial, w którym kosmici podarowali ludzkości tajemniczą kulę i polecili umieścić ją nad zdewastowanym terenem? W pewnym momencie nastąpił wybuch, wszystko ogarnęła zielona chmura i nagle w miejscu nieużytków pojawił się las. Coś takiego właśnie wykombinowali uczeni z miejscowej Akademii Rolniczej – nanobotyczne kule, które w mgnieniu oka przekształcały się w las, nie do odróżnienia od zwyczajnego. Jedna kula starczała na nieco ponad hektar zielonego użytku. Sporo trzeba więc było ich zużyć, aby powstała Puszcza, jednak dochody przewyższyły koszty. 

 

I właśnie tydzień temu dwa hektary dorodnego lasu rozpłynęły się w powietrzu. Pewna rodzina z pobliskiego miasteczka wybrała się tego dnia na piknik. Rozłożyła koce, koszyki z jedzeniem i właśnie kończyła śniadanie, gdy rozszalała się zielona zawierucha. W mgnieniu oka piknikowicze odkryli, że siedzą na błotnistym pustkowiu. Tylko pod ich kocami ostało się trochę zielonej trawy. Nazajutrz leśnicy przeszukali teren i znaleźli ukrytą w błocie nanobotyczną kulę, której żadnym sposobem nie dało się jednak ponownie uruchomić.

 

Dwa tygodnie wcześniej zebrał się Społeczny Komitet Doskonalenia Lasu. W jego skład wchodzili: prezes Kombinatu, minister środowiska i kilku profesorów. Propozycje udoskonalenia były różne. Na przykład takie przeprogramowanie lasu, aby rodził on samościnające się drzewa. Pojawiła się też koncepcja zwiększenia ilości grzybów jadalnych, przy jednoczesnej eliminacji grzybów trujących, a także pomysł, aby rośliny leśne wydzielały substancje eteryczne trujące komary i inne nieprzyjemne robactwo.

 

Związane z Komitetem autorytety naukowe wyraźnie stwierdziły, że las zgodny z prawem naturalnym to taki las, który służy człowiekowi. Przecież cały ogromny Wszechświat został stworzony dla człowieka, więc dotyczy to także każdej jego części składowej. Prawowierne – zdaniem autorytetów – wykorzystanie Puszczy to jej wyrąb, zbieranie runa i polowania. No i może jeszcze trochę turystyki. Weźmy takie, istniejące setki milionów lat temu, lasy karbońskie. Tworzące je lepidodendrony i inne kalamity były nieużyteczne dla człowieka, nie dziw, że wymarły. Tym sposobem zamieniły się jednak w pożyteczny dla ludzkości węgiel, nie marnując się całkowicie. Tak więc las zgodny z prawem naturalnym to po prostu leśna uprawa. Czy w takim lesie rośliny i zwierzęta mogą czuć i rozwijać się dobrze? Zdaniem autorytetów nawet bardzo dobrze! Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Wszak to, co naturalne, jest dobre dla wszystkich. Poza tym wystarczy przejść się do nanouprawy, aby na własne oczy zobaczyć, jak ptaki radośnie śpiewają, jakie borówki są dorodne a liście zdrowe i zielone.

 

W zeszłym roku badania w Puszczy prowadzili uczeni z Akademii Rolniczej. Odkryli oni, że leśny internet – którego funkcję pełni łącząca drzewa grzybnia – umożliwia przesyłanie pomiędzy roślinami informacji o zagrożeniach. Drzewo wie, że jego pobratymiec został zraniony, na przykład siekierą drwala. Uczeni zasugerowali, że w przypadku nadmiaru tego rodzaju wrażeń las może zacząć się bronić. A nanolas jest szczególnie wrażliwy i jest w stanie bronić się nadzwyczaj intensywnie. Twierdzenie to spotkało się jednak z oporem środowiska naukowego. Autorytety z Komitetu nie raczyły nawet odnieść się do tej rewelacji.

 

– A pan co o tym sądzi? – pytam leśniczego. – Czy Puszcza faktycznie mogła zbuntować się przeciwko planowanym udoskonaleniom?

– A skąd! – śmieje się. – Las przecież nie ma własnego rozumu. Poza tym przecież tylko jej fragment zwinął się do kuli. Reszta jest nietknięta. Pewnie to jakiś błąd oprogramowania.

– A te tajemnicze przypadki uczuleń? – dopytuję.

 

Członkowie Komitetu Doskonalenia, którzy w ostatnich miesiącach wizytowali Puszczę, zaczęli dostawać zagadkowego uczulenia. Specjaliści badający tę sprawę stwierdzili, że liście tutejszych roślin wyprodukowały jakąś nieznaną dotąd substancję alergiczną. Czy więc mógł to być celowy atak?

 

– Niemożliwe! Pan redaktor żarty sobie jakieś robi. – Leśniczy nagle poważnieje. – Chyba, że “jacyś inni szatani byli tu czynni”. Las nie ma własnego rozumu, ale mógł zostać podjudzony. Sądzi pan, że to mogli być hakerzy?

– Może – odpowiadam.

 

Stoimy na skraju błotnistego gruntu i patrzymy na szare pustkowie. Niewielka struga chlupie nam pod nogami.

 

– No więc co planujecie? – pytam leśniczego

– Ano, uporządkujemy to wszystko – mówi i wyciąga przed siebie rękę. – Tam posadzimy nanopalety szybkorosnącego drewna. Tam posadzimy borówki. Tam grzyby. Wszystko oddzielnie, a nie jak dotychczas, na kupie.

– A niech pan popatrzy na to! – Schyla się, zrywa rosnący nad strugą żółty kwiatek i podaje go mi.

 

Przyglądam się mu uważnie: pośrodku pięciu żółtych płatków stoi samotny słupek.

 

– To chyba kaczeniec, prawda? Ale jakiś dziwny.

– To żeński kaczeniec, z samym słupkiem. Męskie kaczeńce rosną tuż obok. – Leśniczy macha ręką na sąsiednia kępkę kwiatów. – W Puszczy wszystko musi być zgodne z prawem naturalnym. Nie ma tu miejsca na żaden dżender.

Koniec

Komentarze

Chrońcie nas bogowie przed taką puszczą!

Fajnie pokazałeś głupotę i zadufanie ludzi.

Mam dość głęboki niedosyt bo chętnie bym się dowiedziała, czy to hakerzy, sam las, czy może koniec triala;)

Pomysł sadzenia puszczy w rządkach tematycznych jest jeszcze bardziej zakręcony niż cała reszta. No i dobrze, że zadbano, żeby się gender żaden nie panoszył!;)

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki Ambush za lekturę i skomentowanie.

 

Mam dość głęboki niedosyt bo chętnie bym się dowiedziała, czy to hakerzy, sam las, czy może koniec triala;)

 

Cóż, wszyscy mamy ten niedosyt. Autor nie jest wszechwiedzącym narratorem, tylko zwykłym reporterem, który pojechał zbadać sprawę w terenie. Przypuszczam, że pewne wyjaśnienie narzuca się bardziej od innych, ale – do czasu wyjaśnienia fenomenu przez specjalnie powołaną komisję – czytelnik niech sam zdecyduje, jaka odpowiedź jest najsensowniejsza. ;)

Kurcze, od pierwszego zdania kłuł mnie czas teraźniejszy. Lepszy byłby przeszły, gdyż nie dzieje się, nie mamy punktu widzenia bohatera z tu i teraz, tylko ogląd bardziej zewnętrzny, a przynajmniej tak mi się wydaje. Można byłoby też pójść w Twoją stronę, czyli czasu teraźniejszego lecz bez narracji pierwszoosobowej, byłoby trudniejsze, ale chyba najtrudniejsze jest na co się zdecydowałeś, gdyż mamy narrację pierwszoosobową, a w niej dysponujemy tylko reakcjami i myślami bohatera.

 

Mam spory kłopot, bo pomysł mi się cholernie spodobał, pełen realizm, prawie dokument, w dodatku zawierający silny element fantastyczny. Jednak warsztatowo nie uniosłeś tego szorta. Zerknęłam, czy był betowany. Nie. Szkoda.

Jest też trochę niezgrabności, lapsusów, które łatwo byłoby podmienić.

Marcin zaproś mnie kiedyś na betę, nie wiem, czy coś pomogę, lecz spróbuję!

 

Skarżypytuję za pomysł i na zachętę do pisania.

 

Drobiazgi:

,Pobieramy też grzyby, borówki i inne pożytki.

Podkreślenie niezręczne.

,jednak dochody z niej przewyższyły koszta.

Kiks – "koszty"?

,I właśnie tydzień temu dwa hektary dorodnego lasu nagle rozpłynęły się w powietrzu. Pewna rodzina z pobliskiego miasteczka wybrała się akurat tego dnia na piknik.

Skreślenia usunęłabym.

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. "…Mogę stosować argumenty biologiczne i opowiadać, jak cięcia drzew wpływają na dzięcioła trójpalczastego albo jakieś rzadkie chrząszcze, albo jak las naturalnie się odnawia, ale zawsze mówię ludziom, aby przez chwilę się zastanowili, skąd bierze się słowo „puszcza”, które nasi przodkowie używali w bardzo określonym celu. To słowo ma ten sam źródłosłów, co pustynia, czyli coś pozbawione ludzkiej ingerencji…", też A. Wajrak.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki Asylum za komentarz i głos do Biblioteki, a także za propozycję betowania. Chętnie skorzystam. :)

 

Przyznać się teraz muszę do źródła inspiracji. Otóż czytam obecnie “100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku” pod redakcją Mariusza Szczygła i tak mnie ona wciągnęła, że sam zapragnąłem napisać reportaż. Stąd właśnie moja “dziennikarska” wyprawa do Puszczy Nawłoć. Ponieważ jednak jest to pierwszy reportaż, jaki w życiu napisałem, gotów jestem się zgodzić, że faktycznie warsztatowo go nie uniosłem.

 

Co do języka. We wspomnianej antologii zacytowany został fragment pierwszego polskiego reportażu autorstwa Władysława Reymonta (”Pielgrzymka do Jasnej Góry” z 1895 roku). Przytoczę z niego kawałek dialogu:

– Nie mam żony.

– Ale?! – rzuca krótkie powątpiewanie gospodyni.

– Naprawdę.

– Ale pan z Warsiawy?

– Tak.

– Tam to szyćkie panowie tak na pieskiego, jak najdłużej przez żuny.

 

Jak widać autor zachował tu oryginalną formę wypowiedzi gospodyni. Natomiast w reportażu “Z ziemi chełmskiej. Wrażenia i notatki” (zamieszczonym w antologii) mowa chłopów niewiele różni się od mowy dziedzica, musiała więc zostać poddana obróbce. W “Raporcie z Puszczy” wybrałem pierwszy sposób, postanowiłem przytaczać wypowiedzi miejscowych w ich oryginalnym języku (i trochę stylizować tekst na tę gwarę), zgodzę się jednak, że wyszło mi to fatalnie i zaznaczone “drobiazgi” rzeczywiście nadają się do zmiany i usunięcia.

 

 

Strasznie masz to opowiadanie infodumpowe. Tylko nie takie normalnie infodumpowe, ale bardziej jak sprawozdanie z jakichś działań, opisane przez reportera i przetykane rozmową tego reportera z leśniczym. Z jednej strony to razi, ale z drugiej, sam nie wiem, bo czytalo się nawet przyjemnie. Szczególnie, że pomysł jest ciekawy – programowalny nanolas, który może chcieć zacząć się bronić. Pomysł dobry, ale zabrakło jakiegoś wyraźnego spuentowania, bo to obecne, dotyczące dżender i innych głupotek, którymi zajmuje się społeczeństwo, zamiast wziąc się za rzeczy poważne, jakoś do mnie nie przemawia, choć – nie powiem – nawet mnie zaskoczyło :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

 

Poniżej kilka uwag:

 

Pobieramy też grzyby, borówki i inne pożytki.

Nie wiem czy pobieramy to dobre słowo, w kontekście zbierania grzybów i innych pożytków.

 

Sporo trzeba więc było ich zużyć, aby powstała Puszcza, jednak dochody z niej przewyższyły koszta. 

Zdarzają Ci się nadmiarowe słowa, kto0re spokojnie można wywalić, jak tutaj właśnie.

 

Weźmy takie, istniejące setki milionów lat temu, lasy karbońskie. Tworzące je lepidodendrony i inne kalamity były nieużyteczne dla człowieka, nie dziw więc, że wymarły. Tym sposobem zamieniły się jednak w pożyteczny dla ludzkości węgiel, nie zmarnowały się więc całkowicie. Tak więc las zgodny z prawem naturalnym to po prostu leśna uprawa.

Na całej przestrzeni tekstu nadużywasz słowa “więc”.

Known some call is air am

Wskazane błędy poprawiłem, skreślenia usunąłem. Jeszcze raz dzięki AsylumOutta Sewer za uwagi i komentarze.

 

Co do “dżender i innych głupotek”, na które zwrócił uwagę Outta Sewer. No cóż, walka z “potworem Dżender” wynika z chęci realizacji “prawa naturalnego”, które jest przecież pewnym konstruktem teologiczno-filozoficznym. (Prawo naturalne nie jest tożsame z prawami natury odkrywanymi przez fizykę albo biologię). Dla ludzi, którzy chcą wszystko podporządkować “prawu naturalnemu” nie jest to więc głupotka, ale sprawa podstawowa.

Miś nie uwierzy w taką głupotę leśnika.

– Ano, uporządkujemy to wszystko – mówi i wyciąga przed siebie rękę. – Tam posadzimy nanopalety szybkorosnącego drewna. Tam posadzimy borówki. Tam grzyby. Wszystko oddzielnie, a nie jak dotychczas, na kupie.

 

Chyba przegiąłeś.

Miś nie uwierzy w taką głupotę leśnika. 

 

A skąd Miś wie, że w nanolesie to nie będzie działać? Może będzie działać, tak jak działa uprawa pieczarek? ;) 

Zakładam, Marcinie Robercie, że koncepcja na opisane „zagospodarowanie” Puszczy zrodziła się pod wpływem obcowania z oryginalnymi inicjatywami, które miłościwie nam panujący wprowadzają po to, aby żyło nam się lepiej, łatwiej, przyjemniej i dostatniej. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zakładam, Marcinie Robercie, że koncepcja na opisane „zagospodarowanie” Puszczy zrodziła się pod wpływem obcowania z oryginalnymi inicjatywami, które miłościwie nam panujący wprowadzają po to, aby żyło nam się lepiej, łatwiej, przyjemniej i dostatniej.

 

Tak, ale jednocześnie sięgam znacznie głębiej. Do fundamentów światopoglądu, którego jednym z przejawów jest polityka obecnej władzy. Ani tutaj, ani w dramacie “Muza” nie “wplotłem aktualnych wątków politycznych” (co zarzuciłaś mi w komentarzu do “Muzy”). Starałem się raczej napisać tekst, który będzie aktualny również po upadku tej władzy, pokazując, jakie mogą być skutki kierowania się w praktyce społecznej ideą prawa naturalnego. A idea ta – jeszcze raz powtórzmy – jest konceptem teologiczno-filozoficznym różnym od opisywanych przez naukę prawidłowości przyrodniczych, społecznych itp. (czyli praw natury w innym, naukowym znaczeniu).

Cóż, Marcinie Robercie, okazuje się, że przeczytałam opowiadanie zbyt pobieżnie i pewnie dlatego nie dokopałam się tak głęboko, jak Ty sięgnąłeś. 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale nie chodzi mi o to, żebym zawarł w tym opku nie wiadomo jakie głębie, tylko o to, że koncepcją prawa naturalnego posługują się nie tylko pisowcy. (Nie pisałem więc doraźnej satyry). :) 

Cześć Marcin Robert !!!

 

Fajny tekst, który spodobał mi się od samego początku :) Jest poczucie humoru i wyobraźnia. Pytanie tylko czy satyra się sprzeda. Bo nie koniecznie będzie na poważnie odbierana przez czytelników :)

 

Pozdrawiam!!! :)))))))

Jestem niepełnosprawny...

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dzięki dawidiq150Anet za przeczytania i skomentowanie.

Interesująca wizja lasu. Bardzo mi się podobało uzasadnienie prawa naturalnego. Głupie i pokrętne, ale na swój sposób logiczne w ramach świata. I fajny pomysł z tymi kulami. Ciekawe, jak się sytuacja rozwinie.

Babska logika rządzi!

Dzięki Finklo za przeczytanie i głos do Biblioteki.

 

Pomysł z kulami wziąłem z pewnego netflixowego serialu, w którym jednak nie wyjaśniono mechanizmu ich działania. Założyłem, że najsensowniejszym wyjaśnieniem będzie nanotechnologia.

No i mam problem z tym tekstem. Bo w sumie wygląda na to, że w temacie postrzegania tak zwanej polityki leśnej nadaję chyba na tych samych falach, podobnie postrzegam Lasy Państwowe i myślenie magiczne polityków na temat gospodarki leśnej. Te wszystkie pomniki w formie ściętego drzewa, kalendarze z dziećmi patrzącymi na wywóz drewna z lasu i podpis „czym skorupka za młodu” i inne patologie. Generalnie rękami i nogami podpisuję się pod przemyśleniami, które z tekstu wypływają.

 

Ale jest i druga strona. Choć nie zgodzę z pojawiającym się w komentarzach zarzutem, że opowiadanie infodumpowo, to mam przemyślenie nie aż tak dalekie. Bo w moim odczuciu jest tu przegląd pomysłów i notatek, ale brak jakiegoś łącznika, który by z tego zrobił jedną opowieść, czegoś, co poskładałoby wszystko w wciągającą lub budująca coś w głowie historię.

 

Szkoda, bo myśl przewodnia jest o czymś, o czym trzeba pisać, a nawet krzyczeć.

 

 

Tekst na pewno z pomysłem, porządnie przemyślany, ale też mocno polityczny i bardzo nastawiony na przekazanie przesłania, a przez to literacko zbyt oczywisty. Doceniam jednak kreatywność wizji, z wręcz groteskowym antropocentryzmem „udoskonalania” natury, gdzie kolejne pomysły komitetu generują sporo absurdalnego humoru. Można by w takich realiach osadzić niezłą dystopię.

Formę wybrałeś nie najprzystępniejszą – znacznie więcej tu mówienia niż pokazywania, więc jednak całej historii przypatrujemy się z dystansu. W zasadzie taka narracja pasuje do zamysłu, ale znowu pogłębia publicystyczność tekstu, a osłabia immersję. A że cały czas poznajemy kolejne „udoskonalenia”, to pojawia się wrażenie pewnego przesytu informacyjnego.

Tym niemniej, po zważeniu wszystkich za i przeciw, myślę, że klik do biblioteki się należy. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dzięki wilku-zimowyblack_cape za komentarze i kliki do Biblioteki.

Nowa Fantastyka