- Opowiadanie: nilfheim - Niebo jak z brązu

Niebo jak z brązu

Kpł. 26

18. Je­że­li i wtedy nie bę­dzie­cie Mnie słu­chać, będę w dal­szym ciągu karał was sie­dem razy wię­cej za wasze grze­chy. 

19. Roz­bi­ję waszą dumną po­tę­gę, spra­wię, że niebo bę­dzie dla was jak z że­la­za, a zie­mia jak z brązu. 

20. Na próż­no bę­dzie­cie się wy­si­lać - wasza zie­mia nie wyda żad­ne­go plonu, a drze­wo na ziemi nie da owo­ców.

 

Opo­wia­da­nie uczest­ni­czy w kon­kur­sie „Tu był las” pro­jek­tu Za­po­mnia­ne Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli po­do­ba Ci się ta ini­cja­ty­wa, roz­waż da­ro­wi­znę na sto­wa­rzy­sze­nie Pra­cow­nia na rzecz Wszyst­kich Istot: https://pracownia.org.pl

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla, black_cape

Oceny

Niebo jak z brązu

Ko­pa­li­śmy te bulwy cały ranek. A był to długi ranek. Do­cho­dzi­ło po­łu­dnie, i tem­pe­ra­tu­ra sta­wa­ła się po­wo­li nie do znie­sie­nia. Byłem pe­wien, że znowu jest to ro­bo­ta na darmo. W ostat­nich la­tach prze­sta­li­śmy się prze­su­wać w kie­run­ku pu­sty­ni, i wielu są­dzi­ło że osią­gne­li­śmy kres. Dla­te­go też w całej gru­pie bra­ko­wa­ło mo­ty­wa­cji. Achab wziął jedną z bulw i po­stu­kał pal­cem. Pod­niósł brwi, a na­stęp­nie wyjął z kie­sze­ni nożyk. Na­ciął sko­ru­pę, a na nożu po­ja­wił się żół­ta­wy płyn. W uszach roz­legł się dźwięk dzwon­ka. Dru­żyn­nik wzy­wał do za­koń­cze­nia pracy.

– Tem­pe­ra­tu­ra osią­ga nie­bez­piecz­ne war­to­ści. Czas wracać. Za­bierz­cie zbio­ry, zo­ba­czy­my, czy da się coś z tego zro­bić.

Tego się w sumie bałem. Nie bę­dzie nor­mal­nej ko­la­cji, tylko znowu bę­dzie­my spraw­dzać, czy bulwy na­da­ją się do je­dze­nia. Na do­da­tek po po­łu­dniu to ja mia­łem zmia­nę w kuch­ni. Nie mo­głem się do­cze­kać nud­ne­go roz­łu­py­wa­nia bulw, i pró­bo­wa­nia wy­cią­gnię­cia ze środ­ka cze­go­kol­wiek ja­dal­ne­go.

Ale praca jed­nak się opła­ci­ła. Były smacz­ne, na­praw­dę smacz­ne. Tro­chę mącz­ne, ale jed­no­cze­śnie cał­kiem so­czy­ste. Po­da­ne z ole­jem i przy­pra­wa­mi sta­no­wi­ły cał­kiem nie­złą ko­la­cję. Bulwy Ba­ta­nio­ków cał­kiem nie­źle ra­dzi­ły sobie ze słabą glebą, czy wy­so­ką tem­pe­ra­tu­rą. Ale dotąd nie udało się ich nam upra­wiać dalej niż kil­ka­na­ście minut mar­szem od chu­to­ru. Dzi­siej­sza ko­la­cja była więc swego ro­dza­ju świę­tem. Trze­ba przy­znać, że ta­kich por­cji na sto­łach nie wi­dzia­łem od dłuż­sze­go czasu.

***

Jak okiem się­gnąć wszę­dzie pola upraw­ne. Widok zie­le­ni tak da­le­ko na po­łu­dnie na­pa­wał nie­sa­mo­wi­ty­mi uczu­cia­mi. Chu­tor Pu­styn­ni­ków jak widać ra­dził sobie nie­źle. Kto wie, może nie­dłu­go po­ja­wią się tutaj nawet drze­wa? Taki po­po­łu­dnio­wy od­po­czy­nek w cie­niu dę­bo­wych liści to coś czego tutaj jesz­cze bra­ko­wa­ło. Kwe­stia czasu. Cho­ciaż pew­nie po­trwa to kilka do­brych lat.

Amad Dvo­rec­ki po­dró­żo­wał ostat­nie dwa ty­go­dnie aby zo­ba­czyć to na wła­sne oczy. Wy­pra­wa od­by­wa­ła się w let­nich mie­sią­cach, więc słoń­ce w ogóle nie za­cho­dzi­ło za ho­ry­zont. Trud­no sobie było wy­obra­zić taką od­le­głą po­dróż, bez do­dat­ko­wej ob­sta­wy. Sam był Lu­mi­na­rzem, ale po­dró­żo­wa­li z nim Ogien­nik, Straż­nik i In­kwi­zy­tor, a także dwóch uczniów – ty­po­wy skład misji z Cy­ta­de­li. 

Amada cie­ka­wi­ło jakie me­to­dy upraw za­sto­so­wał mistrz chu­to­ru. Jed­nak nie wy­brał­by się w taką po­dróż tylko z po­wo­du cie­ka­wo­ści. Miał także ofi­cjal­ny list z nada­nia­mi ziem­ski­mi. Przy­by­wał jako ofi­cjal­ny przed­sta­wi­ciel Eku­me­na­tu. Ko­lej­ny od­zy­ska­ny ob­szar upraw­ny to nowi wład­cy ziem­scy. Za­kon­ni­cy na­uczą spro­wa­dzo­ną lud­ność jak upra­wiać lo­kal­ną zie­mię, wy­ja­śnią jakie są lo­kal­ne uwa­run­ko­wa­nia – wy­ni­ka­ją­ce z ana­li­zy gleby, upraw czy kli­ma­tu, prze­ka­żą im sa­dzon­ki i na­sio­na, a potem wy­ru­szą na po­łu­dnie w po­szu­ki­wa­niu nowej lo­ka­li­za­cji. Było w tym i zwy­cię­stwo i go­rycz prze­gra­nej. Po­świę­ci­li ka­wa­łek życia aby przy­ró­cić ten teren lu­dziom, a na­stęp­nie mu­sie­li odejść. Ale takie zło­ży­li ślu­bo­wa­nia. Spę­dzi­li w tej do­li­nie chyba ostat­nie pięt­na­ście lat? Trze­ba by to spraw­dzić w księ­gach.

 

Jed­nak to także ozna­cza no­mi­na­cje dla naj­waż­niej­szych za­kon­ni­ków. Mistrz otrzy­ma nowy sto­pień, do­sta­nie ofi­cjal­ne nada­nie w re­gio­nie który opusz­cza, a więc także i stały do­chód, na­to­miast jego za­kon­nik zaj­mu­ją­cy się nad­zo­ro­wa­niem upraw także ma szan­se na awans. Amad do­stał wolną rękę w pew­nych gra­ni­cach. Musi tylko oce­nić jak ważne są umie­jęt­no­ści obu z nich dla Cy­ta­de­li.

***

– Chcia­łem wam po­gra­tu­lo­wać. Prze­by­łem tak długą drogą aby oso­bi­ście prze­ka­zać wam uzna­nie Wiel­kie­go Mi­strza. Wasze czyny do­tar­ły do Rady. Przy­znam, że wśród Star­szych krą­ży­ły opi­nie, że tak da­le­ko na po­łu­dnie nie­moż­li­we są takie plony – po­wie­dział Amad, po czym uści­snął dłoń wi­ta­ją­ce­go go Mi­strza Chu­to­ru. Ezror Ayoub był ni­skim męż­czy­zną, o cie­płym uśmie­chu. Cał­ko­wi­te prze­ci­wień­stwo Amada – chłod­ne­go i zda­ją­ce­go się kal­ku­lo­wać każde wy­po­wie­dzia­ne słowo.

– Za­pra­sza­my w nasze progi. Na wasze przy­by­cie przy­go­to­wa­no ucztę – wy­łącz­nie z na­szych zbio­rów! Na szczę­ście in­for­ma­cja do­tar­ła do nas jesz­cze wczo­raj. Przy­znam, że nie spo­dzie­wa­li­śmy się was tak szyb­ko! Kom­na­ty są jed­nak­że przy­go­to­wa­ne. Roz­gość­cie się, Je­hiel was za­pro­wa­dzi. Za trzy kwa­dran­se mamy mo­dli­twę w świą­ty­ni.

Grupa Za­kon­ni­ków we­szła na roz­le­gły dzie­dzi­niec. Ce­gla­ne bu­dyn­ki zo­stał uło­żo­ne wokół przej­ścia ko­lum­no­we­go. Na samym środ­ku rosło kilka sa­dzo­nek drzew. Je­hiel pro­wa­dził w głąb ca­łe­go za­ło­że­nia. Do­tar­li do mniej­szych drzwi na końcu dzie­dziń­ca, po czym prze­szli ko­lej­nym ko­ry­ta­rzem, aż do­tar­li do scho­dów. Kom­na­ty go­ścin­ne zo­sta­ły umiesz­czo­ne we wschod­niej czę­ści chu­to­ru.

W świą­ty­ni ze­bra­li się wszy­scy za­kon­ni­cy. Dzi­siej­sze­go wie­czo­ru ce­re­mo­niał roz­pa­le­nia pa­le­ni­ska od­da­no przy­by­łe­mu Ogien­ni­ko­wi. Ka­płan zbli­żył się po­wo­li do cen­tral­ne­go, sfe­rycz­ne­go po­zła­ca­ne­go oł­ta­rza. Dwóch za­kon­ni­ków otwo­rzy­ło ko­pu­łę – po­kry­wa była za­mo­co­wa­na po bo­kach za po­mo­cą śrub. W środ­ku uka­za­ł się już przy­go­to­wa­ny do roz­pa­le­nia stos, ze sta­ran­nie do­bra­nych ga­łę­zi, chru­stu jak i ziół. Szep­cząc od­po­wied­nie wer­se­ty Ogien­nik, wziął do ręki od­pa­lo­ną na za­ple­czu świe­cę, a na­stęp­nie po­chy­lił się przed oł­ta­rzem. Ogień wy­strze­lił w górę. Po­wie­trze wy­peł­nił przy­jem­ny, lekko gry­zą­cy w oczy dym. To był mo­ment na wspól­ną mo­dli­twę. W końcu nad­szedł czas na ostat­ni etap tego ry­tu­ału. Ko­lej­ni za­kon­ni­cy po­de­szli do oł­ta­rza i za po­mo­cą zło­tych szczyp­ców wyj­mo­wa­li część pa­lą­cych się ga­łę­zi, na­stęp­nie prze­kła­da­li do zło­tych koszy i roz­cho­dzi­li się po całym chu­to­rze. Jeden z nich zo­stał wy­sła­ny do klasz­tor­nej kuch­ni. Bez świę­te­go ry­tu­ału, pa­le­nie ognia było świe­to­kradz­twem.

Chwi­lę póź­niej na mów­ni­cę za­pro­szo­no Amada Dvo­rec­kie­go. Po­gra­tu­lo­wał ca­łe­mu chu­to­ro­wi wspa­nia­łe­go dzie­ła, i prze­ka­zał, że sam Wiel­ki Mistrz za­in­te­re­so­wał się ich pracą.

– Tu był kie­dyś las. Wiel­ka pusz­cza pełna zwie­rzy­ny. Dziś po kres ho­ry­zon­tu roz­cią­ga się pu­sty­nia. Ten stan trwa od Gnie­wu. Ale już niedługo. Cały chu­tor spraw­nie wy­ko­nu­je swoją pracę. Dzię­ki wa­sze­mu po­świę­ce­niu, zie­mia znów za­czę­ła ro­dzić owoce. Przez dłu­gie lata nie pod­da­wa­li­ście się. Oczysz­cza­li­ście glebę z tok­syn, te­sto­wa­li­ście różne me­to­dy, a sa­dząc nowe ro­śli­ny – przy­czy­nia­li­ście się do usu­wa­nia tru­cizn z po­wie­trza. Dzię­ki wam tem­pe­ra­tu­ra ob­ni­ża się – skoń­czył Wiel­ki Lu­mi­narz i prze­ka­zał głos Ezro­ro­wi.

– Gniew spo­tkał ludz­kość za nie­po­skro­mio­ne uży­cie ognia. Nasi przod­ko­wie pa­li­li wszyst­ko co się dało. Księ­ga mówi: "Nie było umia­ru w po­wszech­nym ogniu. Każde mia­sto na wscho­dzie i za­cho­dzie wciąż zu­ży­wa­ło owoce ziemi. A lu­dzie pół­no­cy i po­łu­dnia dumni byli ze swej po­tę­gi. Nie pa­trzy­li w górę, na niebo. Nie pa­trzy­li w dół na zie­mię. Spra­wi­łem, że niebo było dla was jak z że­la­za, a zie­mia jak z brązu." – wy­re­cy­to­wał Mistrz, po czym zszedł z po­stu­men­tu i do­łą­czył do stołu. Uczta zo­sta­ła otwar­ta. Roz­kra­wa­łem bulwę ba­ta­nio­ka i my­śla­łem nad tym co nas czeka dalej na po­łu­dniu? Czy za mo­je­go życia po­wsta­nie chu­tor poza stre­fą po­lar­ną? 

 

Koniec

Komentarze

Twoja opowieść zaczyna się intrygująco, ale kończy – jak dla mnie – trochę nijak.

Na końcu wiemy w zasadzie tyle, co na początku. 

Polecam głośne czytanie tekstu, bo masz dużo powtórzeń. 

Cyfry zapisujemy słownie.

Lożanka bezprenumeratowa

@Ambush, dzięki za opinię. Zgadzam się, że jest to dość urwane opowiadanie. Jest to element większej całości, którą mam w głowie i którą obmyślam od co najmniej 4 lat. Nie miałem jednak nigdy motywacji, żeby to spisać. Powstała tylko kilka lat temu mapa do tego świata. 

Jako, że temat pasował idealnie, postanowiłem w końcu usiąść do tego i spisać coś po raz pierwszy.

Poprawiłem liczby.

Rozkraiwałem bulwę batanioka <– Usuń i

Misia opinia pokrywa się z opinią Ambush.

@Ambush, @Koala75 – dzięki za opinie. Usiadłem do tego kolejny raz i usunąłem powtórzenia, które zauważyłem.

Ale przede wszystkim przeformułowałem kilka zdań (szczególnie w zakończeniu) i dodałem kilka kolejnych aby lepiej przekazać pomysł. Mam na myśli uświadomienie czytelnika na sam koniec, że to przesuwanie się powolne na południe kolejnych osiedli ludzkich, w kierunku coraz większej temperatury, ma miejsce na terenie koła podbiegunowego północnego – a także powiązania istniejącej w tym świecie religii z katastrofalnym globalnym ociepleniem.

Trochę mączne, ale jednocześnie całkiem soczyste. Podane z olejem i przyprawami stanowiły całkiem niezłą kolację. Bulwy Batanioków całkiem nieźle radziły sobie ze słabą glebą, czy wysoką temperaturą.

Hm, a skąd bohater zna smak mąki? Olej i przyprawy – do tego też potrzebne są rośliny, a skoro tam nic nie rośnie…

Jest pomysł, ale IMO wymaga dopracowania.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@Irka_Luz chutor jest wysunięty na południe ale na północnych jego ziemiach rosną różne uprawy. Poza tym kawałek dalej na północ są jak najbardziej uprawy – które mija Amad podczas podróży – może nie jest to wystarczająco jasno opisane. 

Hmm, opisujesz, chyba, scenę po katastrofie klimatycznej w bardzo zimnej obecnie strefie polarnej. Trochę to nie ma sensu, ale ok.

Dużo zostało w Twojej wyobraźni, a mało przelałeś na papier/ekran i nie budujesz napięcia w poszczególnych odsłonach. Trudno się utożsamić, bo nie wiadomo z kim oraz o co chodzi. 

 

Drobiazgi:

,Byłem pewien, że znowu jest to robota na darmo. W ostatnich latach przestaliśmy się przesuwać w kierunku pustyni, i wielu sądziło że osiągnęliśmy kres. Dlatego też w całej grupie brakowało motywacji.

Nie rozumiem? A dalej też tego nie wyjaśniasz, dlaczego praca była bezproduktywna. 

,Czas się zbierać. Zabierzcie zbiory, zobaczymy(+,) czy da się coś z tego zrobić.

Podkreślenie – chyba niecelowe powtórzenie, sprawdź.

,tylko znowu będziemy sprawdzać(+,) czy bulwy nadają się do jedzenia.

Dwa czasowniki w funkcji orzeczenia potrzebują rozdzielenia.

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot, A. Wajrak. Dzięcioł białogrzbiety, żeruje na martwych drzewach i jest rzadki. 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

@Asylum, bardzo dziękuję za przeczytanie i wyrażenie opinii. Jest to scena po katastrofie klimatycznej w strefie polarnej, a właściwie na granicy strefy, ale wręcz przeciwnie – nie jest zimno, lecz bardzo gorąco.

Bezproduktywność pracy jest w pewnym sensie wyjaśniona dalej (ale może tylko ja to rozumiem jako autor, nie mam jeszcze doświadczenia jak dużo muszę czytelnikowi wyjawić…) – chutor znajduje się w tym miejscu od 15 lat próbując uprawiać różne rośliny, a zakonnicy uważali że po prostu nie da się dalej na południe przesunąć z uprawą bo warunki są zbyt trudne, temperatura za wysoka, ziemia zbyt jałowa. A jednak po 15 latach udało im się jakimś cudem dopracować uprawę batanioka która daję radę wytrzymać w tych warunkach.

Powtórzenie poprawiłem, natomiast nie rozumiem co jest nie tak w zdaniu: tylko znowu będziemy sprawdzać(+,) czy bulwy nadają się do jedzenia. 

Nigdy zbyt dobry z języka polskiego nie byłem :)

 

Samo zdanie jest ok, tylko przecinka brakuje, dlatego że mamy dwa czasowniki w funkcji orzeczenia:

(My) będziemy sprawdzać, czy bulwy nadają się do jedzenia.

Podkreślenia – czasowniki w funkcji orzeczenia. Gdy mamy dwa czasownik występujące w tej roli, przecinek jest niezbędny, ponieważ  niejako “odrębne” zdania.

 

Wszystko w porządku, nilfheimie, każdy kiedyś zaczyna i boksuje się z tym co sam ma na myśli, a co zostanie odebrane. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ah rozumiem teraz, i widzę że plusy oznaczają wstawienie przecinków. Przecinki to zawsze była moja pięta Achillesa :)

Cały chutor sprawnie wykonuje swoją pracę. Dzięki waszemu poświęceniu, ziemia znów zaczęła rodzić owoce, .

Jakiś przecinek się zapodział na końcu zdania. 

 

Lubię nawiązania do biblii w literaturze, więc z początku się nieco rozochociłem. Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle, ale – podobnie jak moi przedmówcy – mam poczucie, że tekst jest urwany. Widać, że stoi za tym pomysł i jakaś większa całość, ale tekst sam w sobie wydaje się niedomknięty. 

Pozdrowienia!

@Crucis, dzięki, poprawione. Jest to część planowanej większej całości. Natomiast nigdy wcześniej nic nie pisałem. To pierwsza próba zawarcie większego pomysłu w takim krótkim fragmencie. 

Cześć!

 

Widzę, że las potraktowałeś dość pretekstowo. To nie znaczy wcale, że dla fabuły on nie jest ważny, tylko, że chciałeś raczej tutaj odmalować świat, który sobie wymyśliłeś, i na potrzeby którego pewnie masz przygotowane bardziej szczegółowe informacje. Tekst wygląda jak wstęp do czegoś dłuższego, a może nawet nie wstęp, ale seria scen osadzona w większym świecie.

To skupienie się na aspektach władzy, na rytuałach i zwyczajach zdecydowanie nie zrobiło dobrze Twojemu opowiadaniu, bo nie ma w nim za bardzo fabuły, a jednocześnie – przynajmniej mnie – opowiadanie nie złapało, przykuwając uwagę. Ta wizja jest OK, ale dla czegoś znacznie dłuższego niż szort, czegoś uzupełnionego o fabułę, dla której odmalowany krajobraz będzie ważnym elementem.

Twój tekst przypomina mi taką erpegową manierę, którą sam kiedyś miałem, żeby świat tworzony był jak najbardziej kompletny i uzupełniony o szczegóły. To się sprawdza w erpegach, nawet w opowiadaniach, w szortach raczej nie.

Poniżej podrzucam kilka zdań, które mnie zatrzymały na dłużej i nawet sprawiły, że się trochę fabularnie pogubiłem na początku drugiego ustępu:

 

Widok zieleni tak daleko na południe napawał niesamowitymi uczuciami.

To jest tak niekonkretne, że bardziej nie można. Czyli jakimi? Dlaczego tego nie napiszesz, tylko dajesz taki nic niemówiący ogólnik?

 

Jehiel prowadził w głąb całego założenia.

Nie rozumiem tego zdania. Jakiego założenia? Jak prowadził w założenie?

 

Dotarli do mniejszych drzwi na końcu dziedzińca, po czym przeszli kolejnym korytarzem, aż dotarli do schodów.

Strasznie uszczegóławiasz coś tak banalnego jak podróż z A do B, kiedy nic się w jej trakcie nie dzieje i nie jest ważna dla fabuły (której tutaj nie ma za wiele, może właśnie przez to dokładanie do limitu). No i powtórzenie.

 

Kapłan zbliżył się powoli do centralnego, sferycznego pozłacanego ołtarza. Dwóch zakonników otworzyło kopułę – pokrywa była zamocowana po bokach za pomocą śrub.

Nadprzymiotnikoza :) No i znów taki niepotrzebny szczegół.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Nie do końca wiem, co stało się z lasem, ale to, co przeczytałam o uprawach rolniczych, o chutorze i wizycie Zakonników – raczej średnio, moim zdaniem, pasuje do konkursu. Mam nadzieję, że jury będzie mieć odmienne zdanie.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

że osią­gne­li­śmy kres. → Literówka.

 

Bulwy Ba­ta­nio­ków cał­kiem nie­źle ra­dzi­ły sobie… → Dlaczego wielka litera?

 

Miał także ofi­cjal­ny list z nada­nia­mi ziem­ski­mi. Przy­by­wał jako ofi­cjal­ny przed­sta­wi­ciel… → Powtórzenie.

 

jak upra­wiać lo­kal­ną zie­mię, wy­ja­śnią jakie są lo­kal­ne uwa­run­ko­wa­nia… → Jak wyżej.

 

aby przy­ró­cić ten teren lu­dziom… → Literówka.

 

Wasze czyny do­tar­ły do Rady. → Raczej: Wieści o waszych czynach do­tar­ły do Rady

 

– Za­pra­sza­my w nasze progi. Na wasze przy­by­cie przy­go­to­wa­no ucztę – wy­łącz­nie z na­szych zbio­rów! Na szczę­ście in­for­ma­cja do­tar­ła do nas jesz­cze wczo­raj. Przy­znam, że nie spo­dzie­wa­li­śmy się was tak szyb­ko! → Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

Ce­gla­ne bu­dyn­ki zo­stał uło­żo­ne wokół przej­ścia ko­lum­no­we­go. → Budynków się nie układa.

Proponuję: Ce­gla­ne bu­dyn­ki zo­stał wzniesione wokół przej­ścia ko­lum­no­we­go.

 

Do­tar­li do mniej­szych drzwi na końcu dzie­dziń­ca, po czym prze­szli ko­lej­nym ko­ry­ta­rzem, aż do­tar­li do scho­dów. → Powtórzenie.

 

pa­le­nie ognia było świe­to­kradz­twem. → Literówka.

 

a zie­mia jak z brązu." → …a zie­mia jak z brązu”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

po czym zszedł z po­stu­men­tu… → Czy to na pewno był postument?

A może miało być: …po czym zszedł z podium

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć nilfheim !!!

 

Fajne opowiadanie. Podobała mi się wizja jaką stworzyłeś.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hmmm. Zastanawiam się, gdzie się rozgrywa akcja. Grenlandia? Ona nie słynie z lasów. Kanada? Już bardziej (wiadomo, że pachnie żywicą), ale czy lasy sięgają tak daleko w głąb pola polarnego? Czy tam w ogóle obecnie są jakieś lasy godne tej nazwy? Nie znam się, ale wydaje mi się, że tajga raczej nie przekracza koła. Tundra – owszem, ale to przecież nie las.

Babska logika rządzi!

Trudno nie zauważyć umiejętności technicznych i bardzo sprawnego zagęszczenia tekstu– tak, aby zawierał sporo świata i mało – nomen omen – wody. Jest wizja świata, wizja, która ma potencjał na tworzenie czegoś więcej i szerzej.

 

Nie zgodzę się z obecnym w komentarzach powyżej pretekstowym traktowaniem tematu. „Wyrywek świata” jak najbardziej pasuje. Mam natomiast problem z tym, że nie wynoszę z tego żadnych odczuć, poza wprowadzeniem do nastroju świata udręczonego.

 

Natomiast sprawność pisania spodobała mi się na tyle, ze mam nadzieję, że zobaczę jeszcze inne Twoje teksty.

Dzięki @wilk-zimowy za pozytywny komentarz! to jest zaczątek mojego pomysłu na dłuższą powieść

 

@Finkla: akcja dzieje się w obszarze podbiegunowym na terenie dzisiejszej Rosji, w obszerze gdzieś w okolicach Nienieckiego i Jamalskiego okręgu autonomicznego. Jest to świat po apokalipsie spowodowanej katastrofą klimatyczną i spalanie paliw kopalnych. Większość ziemi nie nadaje się do zamieszkania.

Co do lasów – wydaje mi się, patrząc na google maps, że jak najbardziej na tych obszarach widać trochę lasów… choć niedużo i głównie na granicy koła podbiegunowego

@Anet, @Dawidiq150 dzięki!

@regulatorzy @outtasewer dziękuję za przeczytanie dokładnie i zaproponowanie poprawek, postaram się usiąść do tego i poprawić wszystkie rażące błędy.

Lasu rzeczywiście teraz w miejscu opowiadania nie ma – ale był, i będzie…

 

@nilfheim

 

Niezamaco :) Grałeś w erpegi, albo prowadziłeś kiedyś jakąś sesję? Bo, serio, widoczna jest u Ciebie taka maniera opowiadania świata ze szczegółami :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

@outta sewer, jak byłem młodszy to byłem wiele razy mistrzem gry, a dziś trochę pasjonuję się worldbuildingiem, także masz rację, że skupiam się na tych aspektach, a trochę brak samej historii :)

 

Gęsty klimat łączący motywy postapo i klasztorne realia (przypomina się „Kantyczka dla Leibowitza”) mocno wyróżnia tekst na plus; u mnie na pewno jeszcze bardziej by zapunktował, gdybym nie oceniała pod kątem konkursu, tylko jako zwykły czytelnik. Ja w ogóle uwielbiam wszelkiego rodzaju religijne nawiązania, a w ich użyciu w konwencji postapo podoba mi się cała idea porządkowania i usensowniania świata na nowo – i to właśnie znalazłam w tym opowiadaniu. W temat konkursu też jak najbardziej się Twój tekst wpisuje. No ale jednak mamy tu do czynienia z szortem, więc przy niewielkiej objętości dość niekorzystnie wyszły proporcje światotwórstwa do fabuły jako takiej. Całość czyta się jako wstęp do czegoś większego, a nie pełnoprawną historię. Na ostatecznej ocenie zaważyło więc po prostu rozłożenie akcentów, bo poza tym zapowiadało się naprawdę obiecująco.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

@black_cape dzięki! kantyczka to jedna z moich ulubionych książek, także trudno mi się oprzeć od nawiązywania do niej, zamysł jest jednak nieco inny. Teraz pracuję nad dłuższą wersją tego tekstu, kto wie, może się uda? To byłby raczej III lub IV rozdział dłuższej historii

No to trzymam kciuki, bo chętnie poczytałabym coś więcej z tego uniwersum. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

@black_cape tekst powoli powstaje, mam aktualnie na brudno ok. 40000 znaków. Ale do celu jeszcze daleko. Czy na tej stronie jest jakieś miejsce na takie dłuższe formy – szkice mikropowieści?

Niestety nie ma, nilfheimie. Możesz teoretycznie w częściach publikowac, ale nie przysporzy Ci to zbyt wielu czytelników – większość z nas woli krótsze, zamknięte formy.

Known some call is air am

Dzięki, a jest jakaś polska strona dobra na wrzucanie takich szkiców dłuższych tekstów?

Nie mogę Ci pomóc, bo nie znam żadnej takiej strony, nigdy nie szukałem.

Known some call is air am

Nowa Fantastyka