- Opowiadanie: meksico - Potomstwo

Potomstwo

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Tu był las” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl 

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot: https://pracownia.org.pl 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy IV, Asylum, Użytkownicy, Użytkownicy II

Oceny

Potomstwo

Melodia była cicha, ale Hr rozpoznawał ją. Przewidywał kolejne dźwięki, układał je w głowie, tworząc struktury. Splatał, modyfikował tak, żeby stanowiły solidny trzon. Szukał stabilności i wzmacniał ją, beznamiętnie przycinał wszelkie wariacje, które dla niego samego stanowiły niekiedy coś niesamowitego, ale Las nie lubił, gdy ofiarowywano mu formy, które rozrastały się chaotycznie.

Porządek. Las go uwielbiał. Liczby pierwsze, symetria, fraktale. Las był wyczulony na tym punkcie. Hr doskonale zdawał sobie sprawę. Pozostali też mieli przekonanie, że niezmienność jest wpisana w jego istnienie. Ta kwestia nie była nigdy dyskutowana. Zmiany? Las ich nie potrzebował. Wyrażał ciche przyzwolenie na niewielkie odstępstwa, które po krótkim czasie (krótkim dla Lasu) były niwelowane. Hr był ledwie pomniejszą istotą. Jego obecność w Stworzeniu trwała już prawie osiem standardowych żyć, ale on nigdy nie marzył o wzroście. Od samego początku, od wyparcia go przez matkę chciał pozostać w cieniu. Poznawał Las, czytał wszelkie opracowania naukowe na jego temat, doświadczał bycia w Lesie, nawet zdarzyło mu się spłodzić z nim potomstwo, ale nic ponad to. Standardowe (choć bardzo długie) życie mu wystarczało. Gdy nocami scalał się z innymi ze Stworzenia, dokuczali mu. Nie zwracał na to uwagi. Robił swoje. 

 

Zawzgórza były puste. Większość Stworzenia zjawiała się tam sporadycznie. Las musiał być wszędzie. Domagał się tego. Nie było jednak w tym nic dziwnego, że Stworzenie wolało pracować w bardziej przyjemnych częściach Lasu. Zawzgórze nie grało swoich melodii. Trzeba było je tam przynieść. Plecenie melodii samemu, bez udziału lasu nie było może trudne, ale powodowało pewien dyskomfort. O tym też się nie rozmawiało. Hr zaczął odwiedzać to miejsce w trzecim standardowym życiu. Dowiedział się od Mb, że tak już jest. Miejsca w Lesie przyzywają członków drużyny, gdy są oni potrzebni. Las musi być wszędzie. Melodie muszą rozprzestrzeniać się, wspinać nawet na najwyższe góry, w najmroczniejsze szczeliny, najgłębsze studnie. Nie wszędzie tak samo. O, nie!

 

Zawzgórza były nie tyle puste, co inne. Hr nie czuł strachu. Jedyne czego mógł się obawiać to brak obecności Lasu. Zawzgórza były pokryte karłowatymi melodiami. Ich gałęzie były powykręcane, posplatane w dziwnych konfiguracjach, jakby coś wielkiego rzucało na nie cień i nie pozwalało im prawidłowo się rozwijać. Na zewnątrz melodii dostrzec można było chropowatą skorupę, która skutecznie wyciszała to miejsce. To właśnie tutaj Hr znalazł… to. Właściwie potknął się o jedną z jego kończyn i byłby upadł, gdyby nie uchwycił się jednej z melodii. Z początku myślał, że to jakaś poczwara, potomstwo, które najpierw rosło, jako część Lasu, a potem w jakiś sposób zostało od niego oddzielone. To się zdarzało. Las współżył ze Stworzeniem i ofiarowywał mu potomstwo. Nieme i niezdolne do tworzenia melodii, ale dające namiastkę przetrwania, gdy wielokrotność standardowego życia dobiegnie końca. To, co leżało na ziemi było… inne? Poruszało się. Na dodatek Hr słyszał coś, co brzmiało jak bardzo prosta melodia. Nic skomplikowanego. Ot. Ta-dam, ta-dam… 

Wyciągnął kończynę przed siebie. Chciał dotknąć potomstwa. Wtedy poczuł na swoim ciele dotyk. Coś wsunęło się pod jego ubranie i wkłuło mu się w fałdy materii ciała na brzuchu. Hr odskoczył. Uczucie minęło. Widział wyciągniętą do góry kończynę potomstwa. Krótka, dwupalczasta kończyna pokryta była pierzastą tkanką Hr. Nim zdążył zareagować potomstwo leżące na ziemi uniosło łeb i z ogromnym trudem spożyło tkankę Stworzenia. Hr, który dotychczas nie był w stanie zrozumieć, co się dzieje, poluzował melodię, którą przyniósł do tego miejsca. Wypełzła ona z jego otworu gębowego i wypuściła cienkie nici, które w zetknięciu z trwogą, wynikłą z zaistniałej sytuacji, zmutowały w skręcone, rozedrgane parakorzenie. Te zaś poczęły pęcznieć, jakby chcąc wypełnić sobą pustkę.

Wtedy potomstwo przemówiło. 

– Więcej – wydobyło się z przekrzywionych ust.

Melodia Hr zadrgała i schowała się do jego wnętrza. Potomstwo krótką dłonią przeorało powietrze. Natrafiło na pustkę. Spróbowało ponownie. Bezskutecznie. Oparło się drugą kończyną o ziemię. Próbowało wstać. Niezdarnie podniosło łeb. Wyciągnęło się ku górze.

– Więcej – powiedziało – proszę.

Hr nic nie rozumiał. Potomstwo nie mogło tworzyć melodii. Nie mogło splatać oddechów w słowa. Było nieme. Było darem lasu. Głuchym i pozbawionym jakiegokolwiek celu. Istota, która spłodziła potomstwo czuła się w jego towarzystwie dobrze, mogła się nim opiekować, doglądać, rozpieszczać melodiami. Ale potomstwo nie miało w sobie mocy Stworzenia. Nie było w nim woli snucia melodii. To tutaj było inne. Hr oderwał kawałek tkanki z fałdów brzusznych i podał potomstwu. Znów patrzył, jak potomstwo pożera jego fragment. Zdawało się, że nabiera sił. Strzaskana i powykrzywiana głowa, zaczęła zyskiwać nowy kształt. Zaraz też uniosła się i spoczywała teraz w pozycji siedzącej. Kończyny wzmacniały się. Tworzyły się nowe połączenia, ścieżki.

– Czyim jesteś potomstwem? – zapytał Hr, przestępując z nogi na nogę. 

– Nie rozumiem – potomstwo wydawało się mówić prawdę. – Co tam chowasz? – zapytało.

Hr wzdrygnął się.

– Widzę to, ale nie znam tego – rzekło potomstwo. 

– Nie wiem, o czym mówisz – wyjaśnił Hr. – Poza tym, to nie ty jesteś tu od zadawania pytań. Jak to się stało, że żyjesz? Skoro nie powinnoś?

Potomstwo naprawdę wyglądało, jakby się zamyśliło. Przekręciło głowę na bok. Mlasnęło. 

– Jem – odrzekło zdawkowo.

– Jesz?

– Możesz pokazać, co tam chowasz?

Hr poczuł irytację. Nie zamierzał nic pokazywać. Postanowił zrobić to, co powinien był uczynić na samym początku. Już rozumiał, dlaczego Las kochał porządek. Wariacje nie są dobre. Potomstwo, które mówi. Potomstwo, które je. Potomstwo, które irytuje…

Odwrócił się i skierował tam, skąd przyszedł. Najpierw wolno. Potem przyspieszył. Zatrzymał się nagle. W głowie słyszał, że jego melodia budzi się, powraca. Czuł w niej coś nowego. Strach? Jakieś nieodgadnione drżenie. Głębię, która pochłaniała niektóre dźwięki, inne zaś odbijała. Hr wsłuchał się w tę nową melodię. Otworzył się na nią. Wypuścił ją z siebie. Była piękna. Drżąca jak rodząca się Istota. Nie jak potomstwo. Potomstwo było tylko pauzą w melodii. Istota. Melodia jak istota. Las kochał porządek. Czyżby bał się chaosu? Drżenia? Głębi?

Hr zawrócił. Melodia wystrzeliwała z niego wieloma ostrymi dźwiękami. Wibrowała. Głaskała i pieściła karłowate melodie, które nie miały odwagi się sprzeciwić. Hr stanął przed potomstwem. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. 

– Wiedziałem, że wrócisz – rzekło potomstwo, zanim Hr został pożarty.

 

Koniec

Komentarze

Nie rozumiem kim jest Hr, a kim potomstwo, wiec chętnie się dowiem.

I, chociaż mnie samą to trochę zdumiewa, mimo to Twoje opowiadanie mi się podoba.

Podoba mi się muzyka lasu i jego postrzeganie czasu. Twój sposób malowania lasu jest inny, wyróżnia się na tle pozostałych opowiadań. 

Biedny Hr, ale może nie potrzebnie chciał zmieniać potomstwo;)

Może nadszedł czas zmian, nawet dla lasu?

Ten las z dużej litery jeszcze jakoś bym zniosła, ale pozostali już mi trochę przeszkadzali;)

Lożanka bezprenumeratowa

Podoba mi się sposób pokazania Hr’a, trochę wybrakowany, który przez to pozwala mi się domyślać i interpretować samemu i nie jest to narzucone (chociaż nie wiem na ile jest to moje własne upodobanie, a na ile coś co będzie przeszkadzać innym). Las też jest przedstawiony z ciekawej strony, nigdy nie myślałem o nim jako o czymś skupionym wokół porządku, to też jest na plus.

Tutaj nie wiem czy dobrze odczytuję przesłanie, ale może jest to odwołanie do dzisiejszej konsumpcji (pun intended) lasów w ostatnich latach? Przez pokolenie, które dla Lasu czy Hr’a może wydawać się młode, dlatego przedstawione jest w postaci niemowlęcia/dziecka. Popraw mnie jeśli czegoś nie zrozumiałem.

@Ambush – mogę odpowiedzieć na priv, choć nie lubię tłumaczyć tekstu, który być może z mojej winy nie niesie tłumaczenia. Duże litery… może masz rację. Może w dłuższym tekście nie drażniłoby tak bardzo. Nie wiem. Muzyka lasu, a raczej Lasu jest czymś, czego my nigdy nie moglibyśmy usłyszeć. Zbyt krótkie życie sprawia, że tylko ślizgamy się po powierzchni. Las jest długowieczny. 

Dzięki za komentarz.

 

@Edaksterus – Hr jest tylko pomniejszą istotą ;) Trudno wymagać od niego, czegoś więcej. W wersji pierwotnej był tylko “H”, ale awansował na byt ciut wyższej kategorii.

Las lubi porządek. Ale czy to prawda? Czy las jest uporządkowany? Czy może my taki las chcemy widzieć? Wytyczamy ścieżki, dzielimy go i mówimy: spójrzcie, to jest las! A czy tak jest? Może to Hr i Stworzenie lubi porządek? Nie wiem. Może Las potrzebuje Chaosu by naprawdę żyć? Potrzebuje swojego potomstwa, które pożre Stworzenie. Może tak być? ;) 

Dzięki za komentarz. 

 

Przy okazji. Dobrze być tu po tylu latach. 

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Niepokojące, bo wymaga zastanowienia, skonstruowania własnej interpretacji. Ciekawe.

@meksico – Nie musisz mi tłumaczyć. Nie muszę rozumieć. Z przyjemnością błądziłam po Twoim lesie;)

Lożanka bezprenumeratowa

Nie rozumiem. Pod czaszką kłębią się dziesiątki interpretacji, które zarzucam jednak, jedna po drugiej, bo okazują się nie do końca pasować :/ Nic więcej nie jestem w stanie napisać o tym szorcie ¯\_(ツ)_/¯

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Uuu, ładne opowiadanie, meksico! Tak, las lubi muzykę, a muzyka może być tak samo złożona jak las. Nieliczni wybrańcy losu i Lasu mogą czasami usłyszeć jakiś stłumiony fragment melodii. Las i Stworzenie.  Piękna wizja, w dodatku muzyczna. ;-)

 

Drobiazg:

,Zawzgórza były nie tyle puste, co inne. Hr nie czuł strachu. Jedyne czego mógł się obawiać to brak obecności Lasu. Zawzgórza były pokryte karłowatymi melodiami.

Tu bym chyba pokombinowała, aby nie powtarzać "Zawzgórza"?

 

Skarżypytuję, klikam. ;-)

 

Fot. A Wajrak, skojarzenie najprostsze z możliwych, nie chciałam dawać rozszarpywania.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

"Na zewnątrz melodii dostrzec można było chropowatą skorupę, która skutecznie wyciszała to miejsce." – nie wiem, czy dobrze interpretuję "wygląd" melodii, ale to "na zewnątrz" sugeruje podział na wnętrze i środek, no wiesz… Może ładnie by tu wyglądało "na powierzchni"? Nie wiem, tak sobie gdybam, i pozostawiam do namysłu ;) "Strzaskana i powykrzywiana głowa, zaczęła zyskiwać nowy kształt. Zaraz też uniosła się i spoczywała teraz w pozycji siedzącej." – głowa spoczywała w pozycji siedzącej? Czy cała istota? "Nie rozumiem – potomstwo wydawało się mówić prawdę." – "potomstwo" nie jest czasownikiem odnoszącym się do wydawania dźwięków jakichkolwiek (nie chcę tu ograniczać do mówienia), więc wypowiedź powinna być zakończona kropką, a didaskalia zaczynać się od wielkiej litery. To tak odnośnie zapisywania dialogów, ale poza tym nie wyłapałam więcej błędów ;) Parę przecinków się zgubiło (za to znalazły się w innych miejscach zupełnie niepotrzebnie). Tak poza tym jest dobrze. A co do samej treści – ciekawa, ładnie przedstawiona, dobrze się czytało :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Przeczytałam i to wszystko, co mogę powiedzieć, bo opowiadania nie zrozumiałam. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Nie zrozumiałam. Tożsamość bohaterów pozostaje dla mnie tajemnicą.

Ale napisane ładnie. To ciekawy pomysł, żeby melodią można było karmić i żywić. Acz w takim świecie byłabym anorektyczką. ;-)

Babska logika rządzi!

Cześć meksico !!!

 

Fajny tekst. Nie powiem by był dla mnie zrozumiały, ale czytało się dobrze. Teraz przeczytam inne komentarze, gdyż ciekawi mnie jak to inni odebrali :)

Jestem niepełnosprawny...

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Mam niejaki problem z tym opowiadaniem. Podoba mi się stopień „nakombinowania”, z którego wynikła historia. Podoba mi się jej treść i przekaz, jakieś takie namotanie rzeczy „twardych” (liczby pierwsze, ale z drugiej strony tez proste, destruktywne działanie nowej istoty) z tymi metafizycznymi (cała istota lasu). Swoją drogą i pokazanie harmonii jest tu ciekawe, zwłaszcza, ze w innych opowiadaniach las jest czasem pokazywany jako miejsce, gdzie właśnie uporządkowanie znika. No dość ciekawie się to układa, ale…

 

… ale jest takie, że forma przeciąża. Już tam pal licho zbyt długie akapity, ale mam wrażenie, ze niepotrzebnie ciągnąłeś pod objętość tekstu bliską limitowi konkursowemu. W trochę krótszej postaci tekst mógłby bardziej „lecieć”, pozwalając się skupić czytelnikowi na „magiczności” świata, nie spowalniając go przy tym.

 

 

Tekst zapowiadał się bardzo obiecująco, jako ten rodzaj fantastyki, gdzie mamy do czynienia z zupełnie obcą perspektywą i musimy wyjść ze swojej strefy komfortu. Świat przedstawiony jest zarysowany w intrygujący sposób, przy pomocy zaledwie kilku kluczowych pojęć, co przyjemnie potęguje to wrażenie obcości. Natomiast z punktu widzenia całości mam wrażenie, że zabrakło tu pewnych wskazówek, które naprowadziłyby czytelnika na bardziej konkretną interpretację – jest tu zasygnalizowana jakaś opozycja między porządkiem a chaosem, jakaś walka między tymi dwoma pierwiastkami, w której las reprezentuje ład, ale poza tym historia rozgrywa się na poziomie niedostępnym odbiorcy; a myślę, że postać Hr mogła z powodzeniem pełnić funkcję pośrednika między czytelnikiem a opisywanym światem.

Niestety całość wyszła mocno nieprzystępnie – niemniej jednak doceniam oryginalne podejście do tematu konkursu.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Nowa Fantastyka