- Opowiadanie: Adrianna - Lasy Nieswoje

Lasy Nieswoje

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Lasy Nieswoje

Siłowniki mechanicznego ramienia zazgrzytały potwornie. Na moment zagłuszyły nawet wrzask ptactwa obsiadającego gałęzie okolicznych drzew. Uzbrojona w czujniki chemiczne sonda zaczęła się wysuwać… by po kilku centymetrach zablokować się w kanale prowadzącym. Przez chwilę napierała na wykrzywioną krawędź obudowy, ale jedynym efektem był coraz większy hałas. Robot obrócił prostopadłościenną głowę – jedyną z czterech, która wciąż działała – w stronę wadliwego ramienia. Uruchomił procedurę w drugim. Poszło lepiej. Próbnik zagłębił się w miękkiej ziemi, a komputer rozpoczął analizę.

– Warunki szkodliwe. Przewidywany nadmierny rozrost masy roślinnej – robot wyrecytował wyniki.

Przykurczył osiem nóg, osiadł ciężko tuż nad ziemią i zwiesił głowę. Jedynie wysuwane ramiona – kontrolowane przez automatyczne programy – wciąż czyniły hałas. Niepotrzebnie. Wszystkie zabiegi szły na marne.

 

Postać w podniszczonej kurtce termoregulującej przedarła się przez gęste krzewy.

– Strasznie chrzęścisz.

Robot uniósł głowę, choć kamery, mikrofony i czujniki zamontowane miał na korpusie. Człowiek? Na to wskazywałaby analiza wyglądu i automatyczna reakcja programów narzucających odruchy przypominające ludzkie.

Say custom name.

Komenda! Czyli faktycznie człowiek.

– Fitobot Prakrti, custom name Ogrodnik.

– Ogrodnik! Fajnie, pracowałeś z ludźmi. – Mężczyzna wyszczerzył w uśmiechu pożółkłe zęby. – Jestem Kaj.

Robot nie zareagował. Całą pamięć operacyjną zajmowała mu teraz analiza starych prognoz i odczyt kalendarza.

– Ale ludzi już nie ma – oświadczył wreszcie.

– A kim ja niby jestem?

– Człowiekiem.

Wiedział, że w jego rozumowaniu jest błąd. Uczące się AI umiało jednak przyjmować niepasujące do modeli fakty bez szkody dla działania najważniejszych systemów.

– Depczesz kwartał nasadzeniowy.

Kaj wzruszył ramionami.

– Kwartały są w habitatach. Tu będę łaził, jak chcę – rzucił.

– Habitat uległ zniszczeniu.

– Ten tak. Są inne. Ale z ludźmi trudno wytrzymać. Wolę lasy.

Ogrodnik przytulił do korpusu głowę, uzbrojoną w dysze nawożące. Coś w jego środku zaterkotało, zachrzęściło, systemy chłodzące i wentylujące zaczęły żałośnie wyć.

– Tu był las.

 

Kaj zjawiał się co kilka dni. Czasem zagadywał, zjadał kilka żeli energetycznych i szedł dalej, czasem zostawał na dłużej. Wyczyścił robotowi dyszę nawożącą, wyłamał kawałek obudowy blokujący wysuwanie sond i dokręcił kilka śrubek.

– Lubię cię – rzucił kiedyś. – Tylko Ogrodnik to ty już nie jesteś. Nazwę cię Chrzęst, dobra? Change custom name: Chrzęst.

– Fitobot Prakrti, custom name Chrzęst. – Syntezator mowy gładko poradził sobie ze zbitką polskich spółgłosek.

– Fitobot… Masz tam coś jeszcze w środku?

– Mam.

Zawyły wentylatory, rozedrgały się powykrzywiane płyty obudowy. W odpowiedzi na hałas, w koronach drzew zbudziły się stada ptaków i podniosły straszny jazgot.

– Zasrańce. Jak ty wytrzymujesz z tymi ptaszyskami?

Robot odczytał ponownie wyniki prognoz.

– Ptaków już nie ma. Zniszczenie habitatów…

Kaj napiął się cały.

– No przecież są! Inne, ale są! Dlaczego tobie też trzeba to tłumaczyć?!

– No są…

Mężczyzna już tego nie słyszał – zarzucił plecak na ramię i ruszył w swoją stronę.

 

– Ostatnią aktualizację miałem przed upadkiem habitatu – oświadczył ze skruchą Chrzęst, gdy ponownie się spotkali.

– Rozumiem… Te wszystkie katastroficzne prognozy…

– Zniszczenie habitatu GreenForest będzie punktem zwrotnym w katastrofie wewnątrzklimatycznej – zacytował bezbarwnym głosem robot. – Przewidywane jest, że w ciągu następnej dekady zniszczeniu ulegną wszystkie habitaty, a ludzkość nie będzie w stanie funkcjonować na Ziemi.

– Przed pierwszą katastrofą klimatyczną też tak gadali. Niczego się nie uczą. My się z naturą tak w nieskończoność będziemy przepychać. Raz ją ubiliśmy, to odtworzyła się w habitatach i patrz, co tu mamy…

– Kiedyś tu był las…

– Chrzęst! Tu jest las!

Kaj rozłożył szeroko ramiona, uniósł spojrzenie. Czujniki Chrzęsta wodziły za jego ruchem. Sczytywały znajome obrazy – splątane, ciężkie od zieleni gałęzie, obrosłe mchami, grube pnie i gęste runo – i porównywały je z harmonijnymi ekosystemami kwartałów GreenForest, w których śpiew ptaków idealnie komponował się z szumem zraszaczy. Chrzęst, od momentu uruchomienia do dnia katastrofy, pracował w lesie. Wiedział, co to las. I wiedział, że to lasem nie jest.

Człowiek widocznie wyczuł jego sprzeciw, bo z frustracją wykrzyknął:

– Przecież masz wgrane bazy kontekstów historycznych. Zobacz, jak odradza się natura po katastrofie! Czarnobyl, Fukushima, Dolina Krzemowa! Widzisz?

Chrzęst widział zdjęcia z dronów, pokazujące uśpione miasta i kompleksy fabryczne, utopione wśród koron drzew. Beton rozpruty korzeniami, pnącza i mchy obrastające dźwigi.

– Dlaczego wszyscy muszą tęsknić za tym, co przed katastrofą?! Zeszli do habitatów, to tęsknili za Amazonią, dostali nową Amazonię, to chcą geometrii GreenForest. Ile można tęsknić do nieswoich lasów?! Ten też pokochają jak go zaczną niszczyć. Jak ja mam tego dość! Ja chcę się wreszcie cieszyć!

Robot uniósł wszystkie działające ramiona do głowy, gestem człowieka chcącego zasłonić uszy. Kaj podszedł do niego, ujął dwie z syntetycznych rąk. Delikatnie, jakby uspokajał dziecko.

– Zróbmy inaczej. Masz tam coś w środku, tak? Pokaż.

Chrzęst pokręcił głową.

– Dobrze. Po prostu to zasadź. Tu i teraz. Pójdziesz ze mną do jakiegoś habitatu, podreperuję cię, wrócimy. Zobaczysz, że to jest częścią tego lasu.

Robot dalej kręcił głową. Ze wstydu. Tam w środku nie było już ośmiu perfekcyjnych komór fitotronu, hodujących wyselekcjonowane gatunki roślin. Był chaos splątanej zieleni losowo ogrzewanej, nawadnianej i nawożonej przez rozregulowane systemy. Pęknięcia korpusu doprowadziły do kontaktu z czynnikami zewnętrznymi dodatkowo przyspieszając rozrost. Chrzęst wciąż jednak wierzył, że jeśli przygotuje idealne warunki i wyselekcjonuje odpowiednie rośliny, to jego las, wbrew słowom Kaja, nie stanie się częścią tego.

Mężczyzna zaklął pod nosem, po czym obrócił się na pięcie.

– Jak chcesz.

Analiza zachowania mówiła, że jest zły i rozczarowany. Robot zamachał do niego.

– Ale lubię cię. Przyjdź jeszcze.

 

Przyszedł prawie miesiąc później, dręczony irracjonalnym poczuciem winy za tak długą nieobecność. Nie zmarnował tego czasu. Na dnie plecaka czekał starannie zabezpieczony dysk z danymi. Siedem ostatnich aktualizacji oprogramowania fitobotów typu Prakrti, które miały pomóc Chrzęstowi wreszcie zrozumieć świat. Zrozumieć Kaja.

Robot wciąż tam był. Na niewielkiej łące otoczonej chaszczami, z którymi tak walczył. Tylko że poletko ziemi, które im wyrwał, znów zarosło. Kaj znieruchomiał, wsparty na zwalonym konarze. Chrzęst stał na polanie, metalowe nogi zapadły się już w miękkiej ziemi. Spomiędzy powyginanych blach wylewała się zieleń. Spływała na ziemię, splatała z korzeniami olbrzymich drzew. Buzująca w zepsutym fitotronie natura wyrwała się wreszcie na zewnątrz, dopełniając rozpadu robota. Jak zwykle wygrała.

Ten jeden raz Kaj był za to na nią wściekły.

 

Koniec

Komentarze

Fajne. Ja chcę gadającego fitorobota! Wcale nie po to by wypełnić mu zasobniki jakąś kontrabandą. No nie, bo tak nie można… Nie?

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Ja chcę gadającego fitorobota!

Niestety, nie dystrybuuję, jedynie o nich piszę. Ale jak już takiego dorwiesz, to ja tam wiem…? Chyba wszystko można ;)

Dzięki za przeczytanie :)

No i to jest postapo, które lubię;)

Oczywiście Chęst skończył smutno, ale jednak piękne zakończenie.

Bardzo interesująco opisałaś relację człowieka z robotem. Biorąc pod uwagę liczbę znaków, to rozstania i powroty to jakieś mistrzostwo świata.

Takie konkursy dedykuję wszystkim tym, którym w komentarzu napisałam, że rozwlekają;)

Pędy tworzą fajny kontrapunkt dla technikaliów, które też fajnie opisałaś. 

to jest super:

 

Ile można tęsknić do nieswoich lasów?! Ten też pokochają jak go zaczną niszczyć.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Dziękuję serdecznie za komentarz. Cieszę się, że relacja “zagrała”.

Takie konkursy dedykuję wszystkim tym, którym w komentarzu napisałam, że rozwlekają;)

To nie wprost do mnie, bo tutaj od wieeeeeków niczego nie wrzucałam, ale… tak jakby pośrednio. Ja jestem normalnie w swoich tekstach straszną gadułą. Leje mi się ten słowotok i leje. Więc ten konkurs to była niezła gimnastyka. Ale fajna, polecam wszystkim. :D

Super. Misiowi się podoba. Ma nadzieję, że jurkom też podejdzie. Masz gwiazdki od misia.

Ojej, dziękuję Misiowi! <idzie się bawić gwiazdkami>

Jejku, jak czytałam, to mi tam z tyłu głowy WALL-E jeździł :) Bardzo fajne, ładne, Chrzęst przesympatyczny (choć "Chrzęst wciąż jednak WIERZYŁ…" mi troszkę nie zagrało, bo mimo wszystko to jednak był robot), szkoda go, że taki sam sobie został i że na końcu przegrał z naturą. Ale cóż, taka kolej rzeczy. Podobało mi się :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Dzięki, NaNa, za komentarz. Nie myślałam o WALL-E, gdy to pisałam, ale jak tak teraz myślę, to mógł mi gdzieś tam w podświadomości jeździć. W końcu film kiedyś widziałam i mi się podobał. :D

Rozumiem, czemu to “wierzył” nie zagrało, sama miałam z tym zagwozdkę. Ostatecznie uznałam, że skoro chwilę wcześniej chcę mu pozwolić na “wstyd”, to taką potocznie rozumianą wiarę też zaryzykuję. Może niesłusznie, ale już zostawię.

Kurcze, fajne! I wreszcie jest opowieść. Historia interesująca, przemycasz świat, co było i jest oraz relację.

Warsztatowo, chyba trochę do wyczyszczenia drobiazgów. Kilka podrzucam. ;-)

 

Drobiazgi:

Uzbrojona w czujniki chemiczne sonda zaczęła się wysuwać… By po kilku centymetrach zablokować się w kanale prowadzącym.

Hmm, nie znam się na tym, lecz na czuja: jeśli „by” dałabym z małej, gdy – bez niego dużą literą, lecz wtedy trzeba byłoby dostosować czasownik. ;-)

Robot obrócił prostopadłościenną głowę – jedyną z czterech, która wciąż działała

Zdziwiło mnie dlaczego głowy są cztery? Przecież lepiej jest mieć więcej manipulatorów i zmysłów niż mnożyć końcówki przetwarzające?

Doczytałam do końca i rozumiem, ze miał cztery pary rąk (słusznie), czy powyższe głowy to kiks?

Tu będę łaził(+,) jak chcę – rzucił.

 

Skarżypytuję do biblio. :-)

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A.Wajrak. Mikrosiedlisko paproci i nieuporządkowany gąszcz. Począł się od martwych drzew, które zapewniły bogate w substancje odżywcze i wilgoć środowisko.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dziękuję za komentarz, łapankę, życzenia powodzenia :)

Co do głów, to na którymś etapie prac miałam to bardziej wyjaśnione, ale fragment przez to był poprzeciążany technikaliami i funkcjami, więc poszło do wywałki. Została sama liczba. Więc może nie kiks, ale faktycznie niedopowiedzenie. Muszę pomyśleć, czy mam jakiś dobry sposób na skorygowanie tego. Dzięki za podzielenie się wątpliwością.

 

Hej, hej

Bardzo ładne. Fitorobot ze swoją misją nadzwyczaj sympatyczny, aż żal widzieć go pokonanego przez rośliny, którymi się opiekował. Pełna historia, zgrabnie przemycone światotwórstwo. Podobnie jak niektórym komentującym, trochę przeszkadzały mi uczucia robota, szczególnie wstyd, ale to kwestia krótkiej formy (brak miejsca na wyjaśnienie) – przecież nie opisujesz dokładnie, na jakim poziomie zaawansowania jest tutaj AI.

Pozdrawiam i klikam

Dzięki, Zanais, za podzielenie się wrażeniami :)

Fajne to! NaNa napisała Ci, że je po głowie Wall-E jeździł, a mnie po głowie jeszcze jeździł robot z jednej z Bajek Popromiennych MordercyBezSerca, i choć estetyka inna, sama opowieść również, to Twoje opowiadanie w kilku miejscach korelowało mi z tamtym. Podoba mi się pomysł wyrywającej się na wolność roślinności, która w końcu zabiła robota – choć to motyw smutny, to jednak jest w nim też jakaś nutka optymizmu, bo to w końcu tylko robot, nie? Tylko chyba ciut za mocno go antropomorfizujesz, piszesz o AI odczuwającej wstyd i cośtam jeszcze, co pasuje do bajki typu Wall-E, ale myślę, że wyposażanie AI mającej za zadanie pielęgnację roślinności w zaawansowane algorytmy, mające nadać maszynie choćby namiastkę uczuć, byłoby nielogiczne. Jednak nie przeszkadza mi to na tyle, żebym nie kliknął ;)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dzięki serdeczne za miłe słowo i za podzielenie się zastrzeżeniami. Trochę na tej antropomorfizacji, a przynajmniej jej wrażeniu, mi zależało. Może za bardzo, na pewno zbyt skrótowo. Pewnie ten podświadomy Wall-E gdzieś mi się wtrącił za bardzo ;)

Zacny pomysł przedstawiony w bardzo przystępny sposób. Spodobała mi się szczególna zażyłość łącząca Kaja i Chrzęsta, więc na koniec, kiedy robot został pokonany, odczułam coś w rodzaju smutku.

 

je­dy­nym efek­tem był coraz gor­szy hałas. → …je­dy­nym efek­tem był coraz większy hałas.

 

Ogrod­nik przy­tu­lił uzbro­jo­ną w dysze na­wo­żą­ce głowę do kor­pu­su. → Co to są dysze nawożące głowę do korpusu?

A może miało być: Ogrod­nik przy­tu­lił do korpusu głowę, uzbro­jo­ną w dysze na­wo­żą­ce.

 

po­ra­dził sobie ze zbit­kiem pol­skich spół­gło­sek.Zbitka spółgłoskowa jest rodzaju żeńskiego, więc: …po­ra­dził sobie ze zbitką pol­skich spół­gło­sek.

 

zbu­dzi­ły się stada pta­ków i ude­rzy­ły w strasz­ny ja­zgot. → może: …zbu­dzi­ły się stada pta­ków i podniosły strasz­ny ja­zgot.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki wielkie za uwagi :) Ten zbitek… Auć…

Bardzo proszę, Adrianno. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej Adrianna !!!

 

Bardzo dobry pomysł na tego robota z sztucznym IQ. Mi takie coś zawsze się bardzo podoba :) Powodzenia w konkursie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Dzięki serdeczne :) Cieszę się, że robot przypadł do gustu.

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Bardzo się cieszę i dziękuję za przeczytanie :)

Sympatyczny robot. Na swój sposób, praca go zabiła. Przykre to.

Trochę opornie uczy się to jego AI, ale niech Ci będzie.

Taka refleksja mnie naszła – czy samouczące się AI wymaga aktualizacji?

Babska logika rządzi!

Dzięki, Finkla, za komentarz :) Czy samouczące się AI wymaga aktualizacji? Cóż… zawsze może się uczyć skuteczniej, potrzebować modyfikacji modelu. Albo zwyczajnie potrzebować danych, na których może się dalej uczyć. Choć oczywiście mogę nie doceniać rozwoju, który nadejdzie :D

Oooo, niby prosty tekst, niby język „po prostu opowiadaniowy”, a do mnie dociera bardzo. Bardzo podoba mi się ta opowieść o zderzeniu myślenia o przeszłości z zamiłowaniem do zmian. I pokazaniem tego, jak ten sposób myślenia może się obrócić pod względem tego, kto czego broni. A już w szczególności podoba mi się jedno proste, a jakże wymowne zdanie:

 

"Ten [las] też pokochają jak go zaczną niszczyć"

 

Ogólnie bardzo fajna interpretacja, trochę przewrotna, a trochę wręcz przeciwnie, pokazująca, jak to wszystko się toczy i sugerująca istnienie równowagi, w którą już dawno zwątpiliśmy. I jeszcze ta maszyna, która w gruncie rzeczy jest bardzo ludzka.

 

Na plus! :-)

 

Dzięki wielkie za komentarz, wilku-zimowy. Nie ukrywam, że miło takie słowa przeczytać :)

Ten też pokochają jak go zaczną niszczyć – jakie to cholernie prawdziwe! I jak widzę nie tylko ja zwróciłem szczególną uwagę na to zdanie. Sentencja roku!

Się mi podobało.

 

Bardzo przyjemny tekst, dobrze wyważony i przejrzysty kompozycyjnie, warsztatowo również bez zastrzeżeń. Nie mogę powiedzieć, żeby zaskoczył mnie nowatorstwem, ale całkiem zgrabnie łączy znane gatunkowe motywy, nienachalnie wplata emocje w relację między człowiekiem i robotem, a całość doprawia szczyptą refleksji – sympatyczna lektura, nienarzucająca się, ale pozostawiająca po sobie subtelny ślad. Podobała mi się przewrotność zakończenia, gdzie natura wygrywa z techniką, a jednak jakoś to nie cieszy. Ogólnie cała kreacja postaci Kaja, jego więź z Chrzęstem z jednej strony i stosunek do przyrody z drugiej strony (i stosunek do ludzi z trzeciej strony) wyszły bardzo naturalnie, bezpretensjonalnie, a do tego bez moralizatorstwa.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dzięki wielkie za przeczytanie i za komentarze, tfurco i black_cape.

Bardzo miło przeczytać takie słowa :)

Nowa Fantastyka