– Czy możesz przestać? Nie mogę się skupić.
Robert stukał obcasem o podłogę. Przemek stał obok niego. Wolałby chodzić, żeby opanować stres i nie słuchać stukania, ale tłum wokół utrudniał.
– Teraz czas na Better-life z Polski. – Usłyszeli.
Wyszli na scenę. Oślepiające reflektory. Oklaski. Konferansjer. Krzyżyki na podłodze wskazujące najlepszą pozycję.
– To jest Juliana z Brazylii. – Przemek zaczął na tle wielkiego zdjęcia. – Jest jedną z trzech milionów użytkowników Better-life. Pomagamy jej zarządzać kalendarzem, celami osobistymi, planem treningowym. Niedawno zaczęła korzystać z zarządzania finansami i zmniejszyła długi o dwadzieścia siedem procent.
Robert przełączył prezentację na zdjęcie dziewczyny w goglach VR, a Przemek kontynuował.
– Juliana ma problem. Polubiła rozrywkę w wirtualnej rzeczywistości. Jak wielu z nas, ma przez to zaburzony rytm dobowy. Gorzej śpi. – Na prezentacji pokazywały się kolejne liczby. – Poziom stresu wzrósł o siedemnaście procent, tętno spoczynkowe o sześć uderzeń, saturacja spadła o trzy procent. Statystycznie, będzie żyła o trzy miesiące krócej. Mój przyjaciel Robert ma dla Juliany rozwiązanie.
Robert wyszedł na środek sceny, prezentując małą pastylkę.
– To jest podskórny implant melatoninowy. Podobny do insulinowego dla cukrzyków. Implant Better-life pozwoli Julianie zarządzać sennością. Zaplanuje, kiedy pójść spać, poczuje senność o tej godzinie i będzie spała jak dziecko do zaplanowanej pobudki.
Przemek podszedł do Roberta i położył mu dłoń na ramieniu.
– Pozyskujemy siedemnaście milionów dolarów na wyprodukowanie dwustu tysięcy implantów. Wydłużymy życie użytkowników o pięćdziesiąt tysięcy lat. Oferujemy osiem procent udziałów, cztery tysiące lat, w przeliczeniu. Taniej nie będzie.
***
Posiedzenie zarządu zakończyli przed północą. Odrzucenie propozycji Chińczyków było kosztowną decyzją, ale jedyną słuszną i warto było uniknąć zdań odrębnych. “Odzyskaj kontrolę nad swoim życiem” krzyczało z reklam od czterech lat. I będzie krzyczeć nadal. Zdań odrębnych nie było.
– Przemek, zostaniesz na pół godziny? – zapytał Robert wyciągając piwo z barku.
– Czy to może poczekać do jutra? Trzeci dzień z rzędu anulowałem „Zdrowy Sen”.
– Dyskusja dotyczyła tematu, który nie daje mi spać znacznie dłużej.
– Powinieneś w końcu zacząć żyć lepiej. Mógłbyś przestać pamiętać o atrapie apki i rzeczywiście żyłbyś lepiej.
– Ja nie o tym, Przemek. Zostań.
– Dobra. Co cię dręczy? – Przemek też wziął sobie piwo.
– Better-life jest za dobra. Dodanie CYP3A w zeszłym roku i doskonalenie Opiekuna zamienia ludzi w pacynki.
– Pacynki we własnych rękach. To jakbyś miał pretensję, że budzik budzi, a kalendarz przypomina o imieninach teściowej. Porozmawiajmy na komitecie bioetyki za dwa tygodnie, a nie męczysz mnie po nocach, w dniu, gdy odrzuciłem trzysta milionów.
– Nie rozumiesz skali problemu. My się staliśmy Chinami.
– Bzdura. W Better-life każdy sam wyznacza sobie cele. Tracimy na tym więcej, niż mówimy akcjonariuszom. Jak ktoś chce, to pomożemy mu stać się szczęśliwszym hazardzistą. Mniej smutku z przegranej, więcej ekscytacji ze zwycięstwa? Kilka ruchów suwakami i zrobione. Robert, jak to ma zmniejszyć twoje dylematy, to zrobimy predefiniowany profil „Szczęśliwy Hazardzista” i umieścimy obok „Pożegnaj Uzależnienia”. Dla pewności, że każdy podejmuje świadomą decyzję.
– Usiądź na te dwa tygodnie jako trener Opiekuna. Poczuj to sam.
– Chcesz mnie na dwa tygodnie wyrwać z pracy? Oszalałeś. Zaraz wyniki kwartalne, spotkanie kadry w Jachrance i dwie rozmowy na szczeblu ambasadorów. Nie ma możliwości.
– Zrób to, proszę. Albo poczujesz to co ja i zaczniemy działać, albo odejdę z firmy.
– Nie strasz, nie strasz. Co rok to mówisz. Skoro stajemy się źli, to kto nas powstrzyma, panie Rozterko?
– Po prostu usiądź przy Opiekunie i pogadamy za dwa tygodnie.
***
Przemek odświeżył szkolenie operatora i usiadł do trenowania. W swoim gabinecie, żeby nie wzbudzać sensacji na open space. Wziął trzech użytkowników na dziennej zmianie. Konwencja pozwalała na pięćdziesięciu, ale nie chodziło o liczbę.
Kreus84 z Pisza, malamalutka z Nadarzyna i Karol z Warszawy.
Kreus84, przestępca seksualny, który skrócił wyrok za terapię. Opiekun był w tym dobry. Wykrywał rosnące podniecenie i reagował. Alertów z niepewnością powyżej 0,7 prawie nie było. Zgodnie z polityką firmy akceptacja takich interwencji nie wymagała analizy, a kontrolą wsteczną zajmował się nadzór.
Malamalutka kupiła „Pożegnaj Alkohol”. Nad nią Przemek musiał popracować. Nie występowały symptomy odstawienia. Opiekun uparcie chciał motywować obiekt do aktywności przy każdym relaksie, ale Przemek to odrzucał. Poprosił użytkownika o uprawnienia do komunikatora. Konwencja zabraniała uzyskiwania uprawnień przez Opiekuna, ale operator mógł to zrobić. Zgoda została udzielona. Dalej poszło łatwo – dorosłe dziecko alkoholika. Potrzebowała jedynie poczucia bezpieczeństwa.
Karol był trudniejszym przypadkiem. Przedsiębiorca budowlany, który wykupił pełen pakiet i udzielił wszelkich uprawnień. Jako cele wybrał „Sukces Zawodowy” i „Wysportowane Ciało”, aktywował „Piątkowe Imprezy” i dodał kilka punktów w suwakach „Podróże” i „Ekologia”. Było co robić. Poziomy niepewności wyższe niż 3 wymagały analizy bieżącego obrazu i dźwięku oraz ostatnich bodźców. Dotyczyły głównie konfliktów celów i Przemek ręcznie je balansował. Przy dużej liczbie interwencji, polityka wymuszała ręczną kontrolę wylosowanych. Najczęściej były oczywiste. Pozytywne odczucia na bodźce związane z przyrodą, negatywne na nieplanowane rozrywki, zmniejszanie przyjemności z nadmiarowego relaksu, wspomaganie motywacji do ćwiczeń. Opiekun dawał sobie radę znakomicie.
Przemek poszedł po Roberta, żeby na to popatrzył. Chciał go przekonać do automatyzacji interwencji pewniejszych niż 0,5. Kontrola była stratą czasu.
Karol jechał na plac budowy. Opiekun alertował 4,5. Zaproponował podniesienie poziomu stresu, mimo że już był wysoki. Maksymalna efektywność obiektu wymagała wyższego poziomu kortyzolu. Opiekun pokazał obraz i dźwięk z telefonu oraz kamery samochodowej. A także ostatnie bodźce: trochę zdjęć z wakacji. Najwyraźniej zdjęcia odciągnęły obiekt od orientacji na cel.
– Akceptujemy? – zapytał Przemek.
– O tym właśnie mówiłem. Obiekt nie zaznaczył, że chce być szczęśliwy tu i teraz. Kupił realizację długoterminowych planów. Czy będzie po tym bardziej spełnionym człowiekiem? Nie wiem i nie chcę podejmować takich decyzji. Ani nie chcę trenować sztucznej inteligencji, żeby je podejmowała. Nawet jeżeli użytkownik tego chce.
– Dobra, odrzućmy i zobaczymy co dalej.
Karol dojechał na miejsce budowy i wysiadł. Kamera samochodowa pokazywała plac i ekipę. Telefon został w marynarce, pozostał im tylko dźwięk.
– Dzień dobry, panie prezesie.
– Dzień dobry, Maćku.
– Ależ nam pan prezes dołożył roboty tymi zmianami. Mam nadzieję, że ludzie będą chcieli kupować takie wynalazki.
– Jest jeszcze jedna zmiana. Schodzimy z placu.
– Ale jak to? Przecież fundamenty wylane.
– Widzisz co narobiliśmy? – Karolowi łamał się głos. – Ten las może kiedyś odrośnie.
Przemka, Roberta i Maćka zamurowało. Pierwszy otrząsnął się Przemek.
– Robert, masz rację, mamy problem. Ten suwak „Ekologia” trzeba skalibrować.
– A może nie – odpowiedział Robert.