- Opowiadanie: zenont - Better-life

Better-life

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla

Oceny

Better-life

– Czy mo­żesz prze­stać? Nie mogę się sku­pić.

Ro­bert stu­kał ob­ca­sem o pod­ło­gę. Prze­mek stał obok niego. Wo­lał­by cho­dzić, żeby opa­no­wać stres i nie słu­chać stu­ka­nia, ale tłum wokół utrud­niał.

– Teraz czas na Bet­ter-li­fe z Pol­ski. – Usły­sze­li.

Wy­szli na scenę. Ośle­pia­ją­ce re­flek­to­ry. Okla­ski. Kon­fe­ran­sjer. Krzy­ży­ki na pod­ło­dze wska­zu­ją­ce naj­lep­szą po­zy­cję.

– To jest Ju­lia­na z Bra­zy­lii. – Prze­mek za­czął na tle wiel­kie­go zdję­cia. – Jest jedną z trzech mi­lio­nów użyt­kow­ni­ków Bet­ter-li­fe. Po­ma­ga­my jej za­rzą­dzać ka­len­da­rzem, ce­la­mi oso­bi­sty­mi, pla­nem tre­nin­go­wym. Nie­daw­no za­czę­ła ko­rzy­stać z za­rzą­dza­nia fi­nan­sa­mi i zmniej­szy­ła długi o dwa­dzie­ścia sie­dem pro­cent. 

Ro­bert prze­łą­czył pre­zen­ta­cję na zdję­cie dziew­czy­ny w go­glach VR, a Prze­mek kon­ty­nu­ował.

– Ju­lia­na ma pro­blem. Po­lu­bi­ła roz­ryw­kę w wir­tu­al­nej rze­czy­wi­sto­ści. Jak wielu z nas, ma przez to za­bu­rzo­ny rytm do­bo­wy. Go­rzej śpi. – Na pre­zen­ta­cji po­ka­zy­wa­ły się ko­lej­ne licz­by. – Po­ziom stre­su wzrósł o sie­dem­na­ście pro­cent, tętno spo­czyn­ko­we o sześć ude­rzeń, sa­tu­ra­cja spa­dła o trzy pro­cent. Sta­ty­stycz­nie, bę­dzie żyła o trzy mie­sią­ce kró­cej. Mój przy­ja­ciel Ro­bert ma dla Ju­lia­ny roz­wią­za­nie.

Ro­bert wy­szedł na śro­dek sceny, pre­zen­tu­jąc małą pa­styl­kę.

– To jest pod­skór­ny im­plant me­la­to­ni­no­wy. Po­dob­ny do in­su­li­no­we­go dla cu­krzy­ków. Im­plant Bet­ter-li­fe po­zwo­li Ju­lia­nie za­rzą­dzać sen­no­ścią. Za­pla­nu­je, kiedy pójść spać, po­czu­je sen­ność o tej go­dzi­nie i bę­dzie spała jak dziec­ko do za­pla­no­wa­nej po­bud­ki.  

Prze­mek pod­szedł do Ro­ber­ta i po­ło­żył mu dłoń na ra­mie­niu.

– Po­zy­sku­je­my sie­dem­na­ście mi­lio­nów do­la­rów na wy­pro­du­ko­wa­nie dwu­stu ty­się­cy im­plan­tów. Wy­dłu­ży­my życie użyt­kow­ni­ków o pięć­dzie­siąt ty­się­cy lat. Ofe­ru­je­my osiem pro­cent udzia­łów, czte­ry ty­sią­ce lat, w prze­li­cze­niu. Ta­niej nie bę­dzie.

 

***

 

Po­sie­dze­nie za­rzą­du za­koń­czy­li przed pół­no­cą. Od­rzu­ce­nie pro­po­zy­cji Chiń­czy­ków było kosz­tow­ną de­cy­zją, ale je­dy­ną słusz­ną i warto było unik­nąć zdań od­ręb­nych. “Od­zy­skaj kon­tro­lę nad swoim ży­ciem” krzy­cza­ło z re­klam od czte­rech lat. I bę­dzie krzy­czeć nadal. Zdań od­ręb­nych nie było.

– Prze­mek, zo­sta­niesz na pół go­dzi­ny? – za­py­tał Ro­bert wy­cią­ga­jąc piwo z barku.

– Czy to może po­cze­kać do jutra? Trze­ci dzień z rzędu anu­lo­wa­łem „Zdro­wy Sen”.

– Dys­ku­sja do­ty­czy­ła te­ma­tu, który nie daje mi spać znacz­nie dłu­żej.

– Po­wi­nie­neś w końcu za­cząć żyć le­piej. Mógł­byś prze­stać pa­mię­tać o atra­pie apki i rze­czy­wi­ście żył­byś le­piej.

– Ja nie o tym, Prze­mek. Zo­stań.

– Dobra. Co cię drę­czy? – Prze­mek też wziął sobie piwo.

– Bet­ter-li­fe jest za dobra. Do­da­nie CYP3A w ze­szłym roku i do­sko­na­le­nie Opie­ku­na za­mie­nia ludzi w pa­cyn­ki.

– Pa­cyn­ki we wła­snych rę­kach. To jak­byś miał pre­ten­sję, że bu­dzik budzi, a ka­len­darz przy­po­mi­na o imie­ni­nach te­ścio­wej. Po­roz­ma­wiaj­my na ko­mi­te­cie bio­ety­ki za dwa ty­go­dnie, a nie mę­czysz mnie po no­cach, w dniu, gdy od­rzu­ci­łem trzy­sta mi­lio­nów.

– Nie ro­zu­miesz skali pro­ble­mu. My się sta­li­śmy Chi­na­mi. 

– Bzdu­ra. W Bet­ter-li­fe każdy sam wy­zna­cza sobie cele. Tra­ci­my na tym wię­cej, niż mó­wi­my ak­cjo­na­riu­szom. Jak ktoś chce, to po­mo­że­my mu stać się szczę­śliw­szym ha­zar­dzi­stą. Mniej smut­ku z prze­gra­nej, wię­cej eks­cy­ta­cji ze zwy­cię­stwa? Kilka ru­chów su­wa­ka­mi i zro­bio­ne. Ro­bert, jak to ma zmniej­szyć twoje dy­le­ma­ty, to zro­bi­my pre­de­fi­nio­wa­ny pro­fil „Szczę­śli­wy Ha­zar­dzi­sta” i umie­ści­my obok „Po­że­gnaj Uza­leż­nie­nia”. Dla pew­no­ści, że każdy po­dej­mu­je świa­do­mą de­cy­zję.

– Usiądź na te dwa ty­go­dnie jako tre­ner Opie­ku­na. Po­czuj to sam.

– Chcesz mnie na dwa ty­go­dnie wy­rwać z pracy? Osza­la­łeś. Zaraz wy­ni­ki kwar­tal­ne, spo­tka­nie kadry w Ja­chran­ce i dwie roz­mo­wy na szcze­blu am­ba­sa­do­rów. Nie ma moż­li­wo­ści.

– Zrób to, pro­szę. Albo po­czu­jesz to co ja i za­cznie­my dzia­łać, albo odej­dę z firmy.

– Nie strasz, nie strasz. Co rok to mó­wisz. Skoro sta­je­my się źli, to kto nas po­wstrzy­ma, panie Roz­ter­ko?

– Po pro­stu usiądź przy Opie­ku­nie i po­ga­da­my za dwa ty­go­dnie.

 

***

 

Prze­mek od­świe­żył szko­le­nie ope­ra­to­ra i usiadł do tre­no­wa­nia. W swoim ga­bi­ne­cie, żeby nie wzbu­dzać sen­sa­cji na open space. Wziął trzech użyt­kow­ni­ków na dzien­nej zmia­nie. Kon­wen­cja po­zwa­la­ła na pięć­dzie­się­ciu, ale nie cho­dzi­ło o licz­bę.

Kreu­s84 z Pisza, ma­la­ma­lut­ka z Nada­rzy­na i Karol z War­sza­wy. 

Kreu­s84, prze­stęp­ca sek­su­al­ny, który skró­cił wyrok za te­ra­pię. Opie­kun był w tym dobry. Wy­kry­wał ro­sną­ce pod­nie­ce­nie i re­ago­wał. Aler­tów z nie­pew­no­ścią po­wy­żej 0,7 pra­wie nie było. Zgod­nie z po­li­ty­ką firmy ak­cep­ta­cja ta­kich in­ter­wen­cji nie wy­ma­ga­ła ana­li­zy, a kon­tro­lą wstecz­ną zaj­mo­wał się nad­zór.

Ma­la­ma­lut­ka ku­pi­ła „Po­że­gnaj Al­ko­hol”. Nad nią Prze­mek mu­siał po­pra­co­wać. Nie wy­stę­po­wa­ły symp­to­my od­sta­wie­nia. Opie­kun upar­cie chciał mo­ty­wo­wać obiekt do ak­tyw­no­ści przy każ­dym re­lak­sie, ale Prze­mek to od­rzu­cał. Po­pro­sił użyt­kow­ni­ka o upraw­nie­nia do ko­mu­ni­ka­to­ra. Kon­wen­cja za­bra­nia­ła uzy­ski­wa­nia upraw­nień przez Opie­ku­na, ale ope­ra­tor mógł to zro­bić. Zgoda zo­sta­ła udzie­lo­na. Dalej po­szło łatwo – do­ro­słe dziec­ko al­ko­ho­li­ka. Po­trze­bo­wa­ła je­dy­nie po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa.

Karol był trud­niej­szym przy­pad­kiem. Przed­się­bior­ca bu­dow­la­ny, który wy­ku­pił pełen pa­kiet i udzie­lił wszel­kich upraw­nień. Jako cele wy­brał „Suk­ces Za­wo­do­wy” i „Wy­spor­to­wa­ne Ciało”, ak­ty­wo­wał „Piąt­ko­we Im­pre­zy” i dodał kilka punk­tów w su­wa­kach „Po­dró­że” i „Eko­lo­gia”. Było co robić. Po­zio­my nie­pew­no­ści wyż­sze niż 3 wy­ma­ga­ły ana­li­zy bie­żą­ce­go ob­ra­zu i dźwię­ku oraz ostat­nich bodź­ców. Do­ty­czy­ły głów­nie kon­flik­tów celów i Prze­mek ręcz­nie je ba­lan­so­wał. Przy dużej licz­bie in­ter­wen­cji, po­li­ty­ka wy­mu­sza­ła ręcz­ną kon­tro­lę wy­lo­so­wa­nych. Naj­czę­ściej były oczy­wi­ste. Po­zy­tyw­ne od­czu­cia na bodź­ce zwią­za­ne z przy­ro­dą, ne­ga­tyw­ne na nie­pla­no­wa­ne roz­ryw­ki, zmniej­sza­nie przy­jem­no­ści z nad­mia­ro­we­go re­lak­su, wspo­ma­ga­nie mo­ty­wa­cji do ćwi­czeń. Opie­kun dawał sobie radę zna­ko­mi­cie.

Prze­mek po­szedł po Ro­ber­ta, żeby na to po­pa­trzył. Chciał go prze­ko­nać do au­to­ma­ty­za­cji in­ter­wen­cji pew­niej­szych niż 0,5. Kon­tro­la była stra­tą czasu.

Karol je­chał na plac bu­do­wy. Opie­kun aler­to­wał 4,5. Za­pro­po­no­wał pod­nie­sie­nie po­zio­mu stre­su, mimo że już był wy­so­ki. Mak­sy­mal­na efek­tyw­ność obiek­tu wy­ma­ga­ła wyż­sze­go po­zio­mu kor­ty­zo­lu. Opie­kun po­ka­zał obraz i dźwięk z te­le­fo­nu oraz ka­me­ry sa­mo­cho­do­wej. A także ostat­nie bodź­ce: tro­chę zdjęć z wa­ka­cji. Naj­wy­raź­niej zdję­cia od­cią­gnę­ły obiekt od orien­ta­cji na cel.

– Ak­cep­tu­je­my? – za­py­tał Prze­mek.

– O tym wła­śnie mó­wi­łem. Obiekt nie za­zna­czył, że chce być szczę­śli­wy tu i teraz. Kupił re­ali­za­cję dłu­go­ter­mi­no­wych pla­nów. Czy bę­dzie po tym bar­dziej speł­nio­nym czło­wie­kiem? Nie wiem i nie chcę po­dej­mo­wać ta­kich de­cy­zji. Ani nie chcę tre­no­wać sztucz­nej in­te­li­gen­cji, żeby je po­dej­mo­wa­ła. Nawet je­że­li użyt­kow­nik tego chce.

– Dobra, od­rzuć­my i zo­ba­czy­my co dalej.

Karol do­je­chał na miej­sce bu­do­wy i wy­siadł. Ka­me­ra sa­mo­cho­do­wa po­ka­zy­wa­ła plac i ekipę. Te­le­fon zo­stał w ma­ry­nar­ce, po­zo­stał im tylko dźwięk.

– Dzień dobry, panie pre­ze­sie.

– Dzień dobry, Maćku.

– Ależ nam pan pre­zes do­ło­żył ro­bo­ty tymi zmia­na­mi. Mam na­dzie­ję, że lu­dzie będą chcie­li ku­po­wać takie wy­na­laz­ki.

– Jest jesz­cze jedna zmia­na. Scho­dzi­my z placu.

– Ale jak to? Prze­cież fun­da­men­ty wy­la­ne.

– Wi­dzisz co na­ro­bi­li­śmy? – Ka­ro­lo­wi łamał się głos. – Ten las może kie­dyś od­ro­śnie.

Prze­mka, Ro­ber­ta i Maćka za­mu­ro­wa­ło. Pierw­szy otrzą­snął się Prze­mek.

– Ro­bert, masz rację, mamy pro­blem. Ten suwak „Eko­lo­gia” trze­ba ska­li­bro­wać.

– A może nie – od­po­wie­dział Ro­bert.

Koniec

Komentarze

Tak mnie zaskoczyła jakość i liczba komentarzy do moich fragmentów Arystokratów, że postanowiłem poprosić o jeszcze. Tym razem samodzielnym opowiadaniem. Może się czegoś przydatnego nauczę do Arystokratów. 

Odrzucenie propozycji chińczyków było kosztowną decyzją, ale jedyną słuszną i warto było uniknąć zdań odrębnych

Czy raczej nie “zdań odmiennych”? Zdaje mi się, że odrębne to od jakiegoś konsensusu czy popularnej opinii, takie raczej osobne niż inne.

 

Zrób to proszę

Tutaj chyba przecinka brakuje.

Skoro stajemy się źli, to kto nas powstrzyma panie Rozterko?

Przecinek przed “panie”.

Przy dużej liczbie interwencji polityka wymuszała kontrolę losowych, niezależnie od niepewności

W tym zdaniu coś nie gra.

– Widzi pan co narobiliśmy? – … – Trzy miesiące temu tu był las.

Tutaj się gubię, co kto mówi.

 

Trochę nie jestem pewien tego twistu: czy Maciek wykupił pakiet “Ekologia”, aby uciszyć sumienie i teraz się to wyrwało spod kontroli, czy też wykupił to niezależnie, a teraz mu ześwirowało i chce przesuwać plac budowy, mimo że na to, że lasu nie ma, i tak nic nie poradzi?

Mocno to niejasne.

Dzięki, trochę zmieniłem. Może na lepsze.

A ja pozwolę sobie tylko dorzucić jedną uwagę: "KAROLA jechał na plac budowy." – literówka ;) Pewnie znalazłoby się więcej punktów przyczepienia (np. przecinków), ale nie będę marudzić (zwłaszcza, że z telefonu niewygodnie). Do końca szukałam tego lasu, no i proszę, jest, był, może będzie :) Fajne, nieźle się czytało. A implant melatoninowy to i ja poproszę :D Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

A nie, jeszcze o jednym zapomniałam, co mnie wytrąciło: w beletrystyce jednak nie zapisujemy 17% tylko siedemnaście procent itd. ;)

Spodziewaj się niespodziewanego

Poprawiam. Choć zakładałem, że to może być wyjątek, w związku z prezentacją w tle.

Z tą regułą mam największy problem. Przez ostatnie 15 lat pisałem tylko maile w korpo :)

Może być wyjątek, gdyby to był przytoczony fragment tekstu wyświetlonego na owej prezentacji ;) albo zacytowany mail z korpo :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Miś przeczytał. Lubi otwarte zakończenia.

Jak na mój gust trochę za dużo tu gadania, a za mało lasu. No, ale skoro tak to sobie wymyśliłeś, przyjmuję opowiadanie z całym dobrodziejstwem inwentarza. ;)

 

– Teraz czas na Bet­ter-li­fe z Pol­ski – usły­sze­li. → – Teraz czas na Bet­ter-li­fe z Pol­ski.Usły­sze­li.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Wy­dłu­ży­my życia użyt­kow­ni­ków… → Wy­dłu­ży­my życie użyt­kow­ni­ków

Życie nie ma liczby mnogiej.

 

Od­rzu­ce­nie pro­po­zy­cji chiń­czy­ków było→ Od­rzu­ce­nie pro­po­zy­cji Chiń­czy­ków było

 

Prze­mek też chwy­cił za piwo. → Prze­mek też chwy­cił piwo.

 

Aler­tów z nie­pew­no­ścią po­wy­żej 0,7 pra­wie nie było.Aler­tów z nie­pew­no­ścią po­wy­żej zero siedem pra­wie nie było.

Liczebniki zapisujemy słownie. Uwaga dotyczy także przypadków w dalszej części tekstu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

zenont, będzie, chyba, zimny prysznic od czytelnika Asylum, lecz wiedz, że jest tylko pojedynczym osobnikiem! 

 

Dla mnie opowiadanie bliskie współczesności za wyjątkiem gadżetu Better-life lekko przypominającego Metę skojarzoną z aplikacją noworoczną, więc z fantastyką krucho, ale ok. ;-)

 

Technicznie jest, moim zdaniem so-so. "Leci" mniej więcej tak: X zrobił coś tam; dialog; Y coś tam; dialog. Jasne, może tak być i może moje czepialstwo. Powiesz, że zawsze tak jest. I tak, i nie. Za mało życia czuję w tekście, tj. w bohaterach – są niczym gadające głowy. 

 

Z drobiazgów:

*w pierwszych trzech linijkach przyjrzałabym się powtarzalności „stukania”, wydaje mi się iż niekoniecznie pełni jakąś znaczącą funkcję;

*dialogi – są lekko sztywne, przeczytaj sobie na głos, a korpo znam – jakby co;

*w ostatniej odsłonie

W swoim gabinecie, żeby nie wzbudzać sensacji na open space. Wziął trzech użytkowników na dziennej zmianie. Konwencja pozwalała na pięćdziesięciu, ale nie chodziło o liczbę.

Może "z dziennej zmiany". Dodatek o konwencji do pięćdziesiątki niewiele wnosi, przecież jest członkiem Zarządu. w większości obecnych przypadków ma to w głębokim poważaniu; a jeśli nie i na tym budujesz, ma wątpliwości i chce sprawdzić to, skąd wzięła się cyfra – trzy, jak ich wybierał i czy z grona obecnych użytkowników Better-life; czyja „zmiana”: jego, opiekuna, użytkownika? Wygląda mi na jego „zmianę”, ale jeśli był w Zarządzie – miał ją, to był przecież eksperyment, próbka?

Kreus84, przestępca seksualny, który skrócił wyrok za terapię. Opiekun był w tym dobry. Wykrywał rosnące podniecenie i reagował. Alertów z niepewnością powyżej 0,7 prawie nie było. Zgodnie z polityką firmy akceptacja takich interwencji nie wymagała analizy, a kontrolą wsteczną zajmował się nadzór.

Hola, zastopuj, co tak szybko i na skróty. Poniżej – moje odczucia:

1/ Przestępca seksualny – sam sobie skrócił wyrok, czy był to jego cel. W czym był dobry opiekun? Kto odczuwał podniecenie – bohater, opiekun, Kreus? Dalej jest bełkot korpo, czego dotyczył alert, kto dokonał interwencji (nadzór, interwencja, doprecyzowałabym).

2/ Malamalutka – niejasne, abstrahuję od merytoryki związanej z DDA (choć może bym tak nie epatowała po pojęciach, etykietach).

3/ Karol – podobnie, w kontekście firmy.

 

Las jest raczej w dużym domyśle, właściwie go nie ma, prócz wzmianki o e. w ostatnim zdaniu.

Przykro mi, ale tak to czytam. 

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. Myśl i koncept są fajne (copyrighty Anet),  choć niedostatecznie bądź po łebkach wyklarowane, będzie więc ekosystem, biorożnorodność, którą zapewniają martwe drzewa, brak ingerencji. 

 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

@regulatorzy, @Asylum, dzięki za uwagi – cześć zmian wprowadziłem. 

Z liczebnikami mam problem. Zero przecinek siedem? Zero siedem? Zero, siedem ;) Pierwsze dwie opcje wprowadziłem przy szkicach i wyglądały mi słabo.

 

@Asylum – żeby był zimny prysznic, to trzeba mieć rozgrzane oczekiwania. To moje pierwsze opowiadanie w życiu (kartek z kalendarza Arystokratów nie liczę), więc nie mam takich.

Tak, to się dzieje jutro i za cztery lata. I to mnie przeraża najbardziej, że jest takie bliskie i realne. Za cztery lata może powstać rozwiązanie, który może sterować twoimi neuroprzekaźnikami, powodując, że rzucasz wszelkie nałogi i złe przyzwyczajenia, piszesz (o ile piszesz i to twój cel) 40k zzs, odczuwając wielkie zadowolenie z każdego kolejnego znaku i fizyczną rozpacz, gdy celu nie zrealizujesz.

IMO nie trzeba wielkiej fantastyki czy futurystyki na 500 lat, żeby poczuć i zacząć się zastanawiać nad nowym społeczeństwem, nową etyką, nowym człowiekiem.

A do tego starałem się dołożyć i realistyczną ścieżkę tworzenia i nierozwiązywalne moralnie dylematy, które prowadzą do tego, że staniemy się wszyscy pacynkami. Jakbyś była Robertem, to czy sterowałabyś ludźmi nieco bardziej niż oni chcą w stronę ekologii (czy jakichkolwiek innych wartości jaki uznajesz za wyższe – np. braku agresji)?

Także tego – może to zrobiłem niewprawnie, może za szybko (pierwotnie to było 1500 zzs i zacząłem ciąć żeby się zmieścić w tej ścieżce i posłuchać uwag), może z papierowymi bohaterami, ale fantastycznego, trudnego i ciekawego świata proszę mi nie odmawiać ;)

trzeba mieć rozgrzane oczekiwania

Cieszę, że tak podszedłeś  do mojego komentarza!

Za cztery lata może powstać rozwiązanie, który może sterować twoimi neuroprzekaźnikami, powodując, że rzucasz wszelkie nałogi i złe przyzwyczajenia, piszesz (o ile piszesz i to twój cel) 40k zzs, odczuwając wielkie zadowolenie z każdego kolejnego znaku i fizyczną rozpacz, gdy celu nie zrealizujesz.

Spokojnie, zenont, nie powstanie, chyba że sami się podłączymy do takiego systemu. Vide protesty wewnętrzne pracowników wielkich firm technologicznych. Kiedyś było o tym głośno, teraz już nie tak powszechne, co nie znaczy, że tam nie wrze. Ktoś przecież musi wymyślać, a „osobowość” nakierowana tylko i wyłącznie na zysk i marżę  niestety nie jest kreatywna, zwłaszcza współcześnie. ;-)

Zobaczymy, co będzie, choć przewiduję gorsze kłopoty niźli dalsze podążanie jednostek w stronę większej indywidualizacji i sprawdź poziom „trollowania” na popularnych platformach. Ludzie, stety czy niestety, są cholernie fizyczni. Liczby naturalne zaczęły swój żywot, odkąd rolnik posiadający kilka krów, zgiął pierwszy palec, potem drugi, trzeci, licząc swoje krowy. Przy odejmowaniu zaczęły się schody, bo co, jeśli odjął więcej krów niż sam miał? Tak to się zaczęło. Chodzi mi o to, że w określony sposób ujmujemy rzeczywistość i tego nie przeskoczymy.

nie trzeba wielkiej fantastyki czy futurystyki na 500 lat, żeby poczuć i zacząć się zastanawiać nad nowym społeczeństwem, nową etyką, nowym człowiekiem.

Zdecydowanie nie trzeba, tj. zgadzam się z Tobą i uważam za bardzo wartościowetakie przemyśliwanie! :-)

Dla mnie, w tym tekście, nie pokazałeś wyraźnie o co chodzi. Bardzo lekko naszkicowałeś dylemat, a e. wspomniałeś w ostatnim zdaniu, szkoda.

(pierwotnie to było 1500 zzs i zacząłem ciąć żeby się zmieścić w tej ścieżce i posłuchać uwag), może z papierowymi bohaterami, ale fantastycznego, trudnego i ciekawego świata proszę mi nie odmawiać ;)

Piszesz o znakach, a nie słowach? W konkursie wilkowym jest chyba ograniczenie odnośnie liczby słów?Jeśli pierwotnie było 1,5k słów, mógł zaszkodzić limit przy tak krótkim tekście. To prawda. 

 

Nie, nie, świata nie odmawiam, zwłaszcza że pomysł do mnie dotarł. xd Z pewnością pokazanie go jest trudne: jak dostosować przekaz do limitu, co pokazać i poprzez co?

 

Pzd srd,

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cześć!

 

Całkiem niezły pomysł, trochę mi na myśl przywiódł “Czarne oceany” Dukaja i tamtejsze apki osobowości. Końcówka trochę słabo moim zdaniem wybrzmiała, bo ten las zdaje się na końcu mocno pretekstowy.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hmm, gdyby ta apka miała możliwość pobudzania kreatywności delikwenta, nie musiałoby się tak skończyć. Zamiast wycofania się z placu budowy, Korol mógłby zaprojektować osiedle współgrające z lasem. Pewnie sporo osób wrzuciło sobie ekologię, więc klientów miałby wielu ;)

Zastanawiam się, jak oni doszli od implantu melatoninowego, do tego, co pokazałeś w późniejszym stadium. Wydaje mi się, że to dość daleka droga. Ludzie wsadzający paluchy w funkcjonowanie apki też tak średnio do mnie przemawiają. Piekielnie mało wiemy o ludzkim mózgu i jego funkcjonowaniu i przypuszczam, że byłby to większy problem, niż Ci się wydaje.

Trochę skrótowo wyszło, tekst nieco chropowaty stylistycznie, ale czytało się nieźle.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć zenont !!!

 

Przeczytałem! Ale nie wiem czy ci to zaliczą, mało jest lasu w tym.

Jestem niepełnosprawny...

Wydaje mi się, ze wcześniej było 1000 słów, a teraz jest 1001 (gwiazdek nie liczę). Przymknę oko, ale proszę poprawić długość do mieszczącej się w limicie :)

Bardzo podoba mi się pomysł na opowiadanie, a szczególnie wizja spania jak dziecko. Ach sama dałabym sobie rękę odciąć, żeby mieć taki gadżet. Twoja wizja przyszłości jest ciekawa i – o zgrozo – realna, co przyprawia o dreszcze i skłania do przemyśleń.

Muszę jednak trochę pomarudzić na to opowiadanie, bo uwielbiam ciekawych bohaterów, a tu mi trochę tego zabrakło. Jedyne, co mogę powiedzieć o głównych bohaterach to to, że jeden z nich przez chwilę ma rozterki na temat ich produktu, drugi nie, a potem ma. Brakowało mi kilku rozmyślań, może jakichś wątpliwości – poza dialogami – w których mogłabym lepiej poznać Przemka i Roberta.

Po komentarzu wyżej domyślam się, że opowiadanie miało limit słów, więc to może być powód, przez który opisy i myśli bohaterów odrobinę ucierpiały. Może warto byłoby obciąć mniej ważny dialog lub wydarzenie i poświęcić chwilę na rozmyślania? Z drugiej strony, moja polonistka mi powtarzała, że obcinanie części opowiadania jest jak obcinanie palców własnego dziecka, więc może nie mam racji :p

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Hmmm. Fajny pomysł na sterowanie ludźmi, apkę i całą tę resztę. Ale mam wrażenie, że nie dostał tyle miejsca, ile potrzebował, żeby w pełni rozkwitnąć. Przedstawiasz wszystko skrótowo, po łebkach, byle tylko zmieścić się w limicie. Skompresowany ten tekst.

Babska logika rządzi!

Pomysł nietypowy, a całkiem ciekawy. Co prawda trochę jakby nadmierny przeskok od samej melatoniny do ogólnego manipulowania osobowością (dopiero po pewnym czasie można załapać, że to już bardziej rozwinięta technologia).

 

Ogólnie całość zdaje się mieć całkiem spory potencjał, który jednak chyba został pocięty w kluczowych fragmentach – na przykład jakby czegoś brakuje przy rozterkach jednego z założycieli, rozterkach, które ostatecznie nie zostają ukazane mocniej.

 

Za to puenta… Puenta dość zaskakująca :-) Taka nieoczywista, ale pokazująca, jak nagle może dojść do zamieszania między wartościami biznesowymi, a jakąś krztyną marzenia o „zwykłym świecie”. Taki dialog niby znikąd, a jednak jakiś taki prawdziwy – nawet jeśli to bardziej mruknięcie pod nosem.

 

 

Niestety tekst trochę się rozminął z tematem konkursu. :(

Mamy tu motywy typowe dla socjo SF bliskiego zasięgu: wirtualna rzeczywistość, implanty podskórne, aplikacje zarządzające życiem, przewijają się pytania związane z wpływem technologii na człowieka. Słowo „las” pada dopiero pod koniec, ale tekst mógłby też obyć się bez tej wzmianki. Opowiadanie stawia na worldbuilding, co lepiej sprawdziłoby się w dłuższej formie, a tutaj jednak przytłacza nadmiarem informacji; korzystniej byłoby na przykład skupić się na jednej postaci korzystającej z Better-life i przedstawić działanie usługi w praktyce. Literacko jest trochę monotonnie, bo opisywany świat poznajemy głównie z dialogów, a fabuła sprowadza się w zasadzie do ekspozycji; zabrakło czegoś na poziomie kompozycji, jakiegoś zwrotu, wyraźnego punktu kulminacyjnego.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Nowa Fantastyka