- Opowiadanie: smerfojagody - Kolor ciemności

Kolor ciemności

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Kolor ciemności

Ciemność – taka jakby bardziej niebieska niż czarna – granatowa. Tak, teraz widzę wyraźnie, jest granatowa z odrobiną zieleni. Czy każdy ma swój własny, unikatowy kolor ciemności? Nigdy się już tego nie dowiem.

Zimno – nie jakoś straszne, ale jednak nieprzyjemnie. Chcę się czymś dodatkowo przykryć, ale nie mogę się ruszyć, chłód oplata moje ciało, wdziera się wszędzie, gdzie tylko może. Przez szczeliny w cienkiej kołdrze sięga do gołych stóp, otula palce, wspina się do kolan i dalej do ud i bioder, zahacza o łokieć i kawałek ramienia, potyka się o kark i ucho, ląduje na nasadzie nosa i tak już zostaje. Zdrętwiała stopa emanuje w górę nogi dziwnym, wewnętrznym ciepłem. Jak mogę czuć w jednym miejscu jednocześnie zimno i ciepło?

Ból – boli mnie ramię, na którym leżę, czuję je aż za bardzo, wbija się w resztę tułowia. A może to reszta tułowia wbija się w ramię? Moje ciało jest za ciężkie, wtapia się w szorstki materac i zlewa z nim w jedność. Nie wiem, czy kiedykolwiek dam radę się uwolnić spod własnego ciężaru. Żebra pieką przy każdym oddechu, w gardle rośnie gula strachu i bezsilności, język mam suchy, przyklejony do podniebienia, usta wyschnięte, nie potrafię ich otworzyć. Zaczyna brakować mi powietrza. Może jak przestanę oddychać, to chociaż żebra nie będą boleć? Jak mogą boleć mnie żebra? Przecież to kości, kości nie bolą. Powieki też są za ciężkie, nie potrafię ich otworzyć, widzę tylko ciemność, granatowo-zieloną otchłań – moją otchłań, moją nicość, moją, własną, osobistą ciemność.

Cisza – nigdy jej nie ma, nawet w środku nocy, tak jak teraz. Słyszę leniwe, miarowe tykanie zegara, nocne ptaki gaworzące za oknem, samochody jadące nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co, w oddali kroki jakiegoś zbłąkanego wędrowca, dzwonki na balkonie sąsiada szarpane przez podmuchy wiatru, szmer liści, włączony telewizor w mieszkaniu nade mną, szum niemogących spać, rozmawiających ludzi, miarowe pikanie alarmu antywłamaniowego, woda kapiąca z niedokręconego kranu, krzyk i płacz obudzonego dziecka.

Szczekanie psa – coraz głośniej i głośniej. Zaczyna ujadać, słychać już tylko to. Wściekłego, obszczekującego coś psa. Ten dźwięk wbija się do mojego umysłu, wypełnia go, wszystko jest szczekaniem, rozrywa głowę. Coś naciska na powieki od środka. To moje gałki oczne. Czuje, że zaraz wypłyną na zewnątrz, siłą wydrą się spod blokujących je powiek i w końcu będą wolne. Zwierzę ujada tuż nad moją głową. Czuję coś spływającego po policzku, jest ciepłe – gorące, parzy skórę. Czy to łzy? Czy tylko krew? Pies jest w mojej głowie, tak przeraźliwy dźwięk może mieć swoje źródło tylko w ludzkiej głowie. Powieki rozrywają się na parujące, wilgotne skrawki, oślizgłe gałki miękko wyskakują z orbit i turlają się w dół, jedna z nich odbija się od nosa.

Nagle wszystko się urywa – jest już po wszystkim. Ktoś uciął nić tych absurdalnych zdarzeń. Użył tępego noża, dlatego tak długo to trwało. Miejsce, w którym przeciął nić jest nierówne, postrzępione. Znaczny kawał nici leży na podłodze, jest powykręcany we wszystkie strony, ma na sobie kilka niezwykle skomplikowanych, a zarazem niedbałych supłów. Wyglądają wręcz karykaturalnie. Reszta nici zwisa z sufitu.

Część na ziemi jest zielona, część pod sufitem, granatowa.

Jest cicho – jednak czasem cisza nadchodzi. 

Koniec

Komentarze

Impresja, w której brak fabuły. Czasem mi się takie podobają, częściej jednak nie. A tym razem jest to częściej. Sorry, grl, ale nie mogę powiedzieć, że Twój szort był ciekawy.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

EDIT: Jeśli masz szesnaście lat, to niezgorzej piszesz, jednak radziłbym dodać fabułę, żeby zainteresować czytelnika.

Known some call is air am

Outta Sewer dzięki za opinię, może i faktycznie fabuły brak, jednak chciałam się podzielić niekontrolowanym strumieniem świadomości :)))

Cześć!

 

Nawet wciągnął mnie ten tekst, jest intrygujący. Najpierw miałam wrażenie, że opisujesz bezsenność, ale potem dodałaś tajemnicze elementy. Zakończenie bardzo mi się podobało. I powiem Ci, że nawet odrobina grozy tutaj była, może za mało, żeby nazwać to horrorem, ale lekki niepokój jest. 

Jedna drobna uwaga, przy opisie zimna najpierw bohater chciał się czym okryć, ale nie mógł, a potem się okazało, że jest pod kołdrą.

Technicznie jest dobrze, tylko kilka brakujących przecinków zauważyłam.

Ból – boli mnie ramię[+,] na którym leżę, czuję je aż za bardzo, wbija się w resztę tułowia.

Nie wiem[+,] czy kiedykolwiek dam rade się uwolnić spod własnego ciężaru.

radę

 Może jak przestanę oddychać[+,] to chociaż żebra nie będą boleć? 

Zwierzę ujada tuż nad moją głową. Czuję coś spływającego po moim policzku, jest ciepłe –[]gorące, parzy mi skórę.

Miejsce[+,] w którym przeciął nić jest nierówne, postrzępione.

Powieki rozrywają się na parujące, wilgotne skrawki, oślizgłe gałki miękko wyskakują z orbit i turlają się w dół, jedna z nich odbija się od nosa.

Nad tym bym się zastanowiła, bo “oczy wychodzące z orbit” to frazeologizm, a tutaj jest użyty dosłownie.

Nie bar­dzo wiem, Smer­fo­ja­go­dy, o co tu cho­dzi.

Do­my­ślam się tylko, że sta­ra­łaś się opi­sać kosz­mar, ale czy to kosz­mar prze­ży­wa­ny we śnie, czy na jawie, nie umiem zde­cy­do­wać. Bo­ha­ter­ka szcze­gó­ło­wo in­for­mu­je o do­zna­wa­nych od­czu­ciach, ale nie wiem, skut­kiem czego są opi­sa­ne wra­że­nia – czy są one prze­ży­wa­ne fak­tycz­nie, czy to tylko ima­gi­na­cja. Do­da­łaś tagi, które nie­wie­le mi mówią – nie wiem skut­kiem ja­kiej klą­twy jest opi­sa­na scena, a jeśli to efekt hip­no­zy, chcia­ła­bym wie­dzieć, przez kogo i dla­cze­go dziew­czy­na zo­sta­ła jej pod­da­na i co w jej wyniku od­kry­ła.

 

Zdrę­twia­ła stopa ema­nu­je dziw­nym, we­wnętrz­nym cie­płem w górę nogi. → Co to jest cie­pło w górę nogi?

A może miało być: Zdrę­twia­ła stopa ema­nu­je w górę nogi dziw­nym, we­wnętrz­nym cie­płem.

 

dam rade się uwol­nić… → …dam radę się uwol­nić

 

widzę tylko ciem­ność, gra­na­to­wo zie­lo­ną ot­chłań… → …widzę tylko ciem­ność, gra­na­to­wo-zie­lo­ną ot­chłań

 

kroki w od­da­li ja­kie­goś zbłą­ka­ne­go wę­drow­ca… → …w od­da­li kroki ja­kie­goś zbłą­ka­ne­go wę­drow­ca

 

Ten dźwięk wbija się do mo­je­go umy­słu, wy­peł­nia wszyst­ko, wszyst­ko jest szcze­ka­niem, roz­ry­wa moją głowę od środ­ka. Coś na­ci­ska na moje po­wie­ki, na­ci­ska od środ­ka. To moje gałki oczne. → Nad­miar za­im­ków. Po­wtó­rze­nia.

 

Czuje, że zaraz wy­pły­ną na ze­wnątrz→ Czuję, że zaraz wy­pły­ną na ze­wnątrz

 

Zwie­rzę ujada tuż nad moją głową. Czuję coś spły­wa­ją­ce­go po moim po­licz­ku, jest cie­płe –go­rą­ce, parzy mi skórę. → Nad­miar za­im­ków. Brak spa­cji po pół­pau­zie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, dziękuję za korekty i tak jak już pisałam, chciałam się po prostu podzielić tym co miałam w głowie i tak naprawdę sama nie wiem do końca o co chodzi :))) 

…chcia­łam się po pro­stu po­dzie­lić tym co mia­łam w gło­wie i tak na­praw­dę sama nie wiem do końca o co cho­dzi :))) 

Smer­fo­ja­go­dy, ro­zu­miem, ale oba­wiam się, że zbyt wiele w Two­jej gło­wie zo­sta­ło. Chyba wo­la­ła­bym, abyś w przy­szło­ści uzgad­nia­ła ze sobą, co chcesz na­pi­sać, a uzgod­niw­szy, dała sobie jesz­cze czas na upew­nie­nie się, że po­mysł ma ręce i nogi, a tekst bę­dzie zro­zu­mia­ły dla czy­tel­ni­ków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, taki koszmarek fajnie wyglądałby w czymś dłuższym z fabułą, żeby czytelnik mógł się dowiedzieć, co się właściwie zdarzyło. Ale jako odrębny tekścik nie bardzo się sprawdza.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć, Gumi Smerfojagody!

 

Strumień myśli to tekst, na który trudno znaleźć odbiorców, no chyba, że mas taką magię w paluszkach i głowie, że napiszesz to w sposób arcymistrzowski.

Tutaj tak nie jest, ale też nie jest źle – technicznie całkiem fajnie, więc myślę, że to była dobra wprawka. Może zajrzyj na cotygodniowe wyzwanie, jeśli chcesz się wprawiać.

Powodzenia w dalszym pisaniu!

 

Pozdrawiam!

 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Podzielę zdanie poprzedniczek i poprzedników, fajnie, jakby pojawiła się tu fabuła. Osadzenie powyższych odczuć jakiejś konkretnej postaci w danej sytuacji stanowiłoby jakąś podstawę opowieści.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nie jestem zaciekłą wojowniczką o fabułę. Jednak mam wrażenie, że jeszcze czegoś brakuje, aby mieć pełną satysfakcję z lektury. Czy opisujesz bezsenność? Samobójstwo? Zabójstwo? Takie możliwe interpretacje kołatają się mi w głowie. 

Przy długich opisach z przecinkami. Gdyby w paru miejscach zastąpić kropkami, nadałoby więcej dynamizmu. 

Ciekawa propozycja :)

Nowa Fantastyka