- Opowiadanie: loulu - Skóra wilka

Skóra wilka

In­spi­ro­wa­ne ba­śnią o Czer­wo­nym Kap­tur­ku. 

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Skóra wilka

Za­wsze lu­bi­ła słu­chać bajek. Może nawet bar­dziej niż po­win­na. Mała dziew­czyn­ka sa­mot­na w lesie, córka drwa­li, cóż miała in­ne­go niż to? Jej je­dy­ny­mi przy­ja­ciół­mi były hi­sto­rie opo­wia­da­ne szep­tem przez stare książ­ki wiecz­nie nie­obec­nych ro­dzi­ców. 

 

W tam­tych cza­sach wielu opo­wia­da­ło dzie­ciom bajki, opo­wiast­ki ku prze­stro­dze, by ostrzec je od złego. Hi­sto­rie o chat­kach na ku­rzych łap­kach, za­cza­ro­wa­nych pan­to­fel­kach i złych ma­co­chach.

 

Hi­sto­rie, które w za­ci­szu cie­płych domów były tylko opo­wiast­ka­mi ko­ły­szą­cy­mi do snu.

 

Może to dla­te­go, że czy­ta­ła je sama… w ciem­nych go­dzi­nach noc­nych, cze­ka­jąc na po­wrót ro­dzi­ców. Gdy wiatr ude­rzał o okna ga­łę­zia­mi drzew. Sku­lo­na i drżą­ca. Mała dziew­czyn­ka w pół­mro­ku.

 

A może powód był inny. Któż to wie?

 

Pa­lusz­ka­mi cie­niut­ki­mi jak pa­tycz­ki prze­bie­ra­ła kart­ki, naj­pierw nie­śmia­ło, de­li­kat­nie, z każ­dym ko­lej­nym razem szyb­ciej i szyb­ciej. Nie­kie­dy ka­le­cząc opusz­ki ostry­mi ro­ga­mi stron.

 

Bajek było wiele. Książ­ki pełne hi­sto­rii.

 

Ona jed­nak za­wsze naj­bar­dziej ko­cha­ła tę o wilku. Do niej wra­ca­ła co noc.

 

Czy­ta­ła. Spra­gnio­na słów o złym wilku z lasu. Tym o czar­nej sier­ści i oczach głę­bo­kich jak stud­nie. Cza­sa­mi wy­da­wa­ło jej się, że czuje za­pach sier­ści prze­siąk­nię­tej wia­trem, że sły­szy stę­sk­nio­ne wycie be­stii pra­gną­cej krwi. Nie bała się. Ła­ko­mie po­że­ra­ła li­te­ry. Jedną za drugą. Mała wy­głod­nia­ła dziew­czyn­ka. Sa­mot­na w lesie. Ostry­mi pa­zur­ka­mi prze­rzu­ca­ła kart­ki. Dni ula­ty­wa­ły jak zia­ren­ka pia­sku w klep­sy­drze czasu. Wciąż chcia­ła wię­cej i wię­cej, głod­na dziew­czyn­ka o nie­za­spo­ko­jo­nym ape­ty­cie hi­sto­rii.

 

Pra­gnę­ła zo­ba­czyć wilka. Za­czę­ła, więc szu­kać ku temu spo­so­bu. Wie­dzio­na na­głym po­my­słem po­pro­si­ła o pe­le­ryn­kę. 

 

Pierw­sze­go dnia czuła się obco w nowej skó­rze z ma­te­ria­łu mię­ciut­kie­go jak zwie­rzę­ca sierść. Potem przy­wy­kła.

 

Z ko­szycz­kiem w dłoni prze­mie­rza­ła las. Cza­sa­mi gło­śno nucąc pod nosem, gło­sem pięk­nym jak ptasi śpiew. Cza­sem cicho prze­my­ka­ła mię­dzy drze­wa­mi. Za­wsze zba­cza­ła ze ścież­ki. Zo­sta­wia­ła ślady, ła­ma­ła ga­łę­zie. Spę­dza­ła w lesie dłu­gie go­dzi­ny. Na po­cząt­ku wra­ca­ła przed zmro­kiem. Póź­niej stra­ci­ła ra­chu­bę czasu. Przy­zwy­cza­jo­na do czy­ta­nia w ciem­no­ści, w nocy wi­dzia­ła rów­nie do­brze jak w dzień. Złak­nio­na, drę­czo­na pra­gnie­niem zo­ba­cze­nia be­stii. Już nie dziew­czyn­ka, lecz młoda dziew­czy­na sa­mot­na w lesie. Tak bar­dzo się sta­ra­ła, by go zo­ba­czyć. Wszyst­ko na nic.

 

Wciąż czy­ta­ła ob­se­syj­nie, wciąż i wciąż te same stare li­te­ry. Prze­su­wa­ła ostry­mi pa­zur­ka­mi po kart­kach, roz­ci­na­jąc stro­ny. Zgar­bio­na nad książ­ką z dzie­cin­nych lat. Prze­sta­ła zdej­mo­wać pe­le­ryn­kę. Skoro świt wy­bie­ga­ła z chat­ki, by ru­szyć na łowy. Wycie sły­sza­ła we śnie i na jawie, wilk był tak żywy w jej wy­obraź­ni, że wi­dzia­ła go cały czas. Pa­trzył z ciem­no­ści, wy­ła­niał się spo­mię­dzy drzew, nie mu­sia­ła za­my­kać  oczu. Wi­dzia­ła go nawet w lu­strze.

 

Dalej po­że­ra­ła hi­sto­rie, dalej szu­ka­ła wilka, ale to wciąż nie było dość. Nawet teraz gdy go wi­dzia­ła, czuła nie­do­syt, chcia­ła być wil­kiem.

 

Prze­cią­ga­ła stawy, aż do trzesz­cze­nia kości. Zgrzy­ta­ła zę­ba­mi i jak cień prze­my­ka­ła po lesie.

 

Młoda ko­bie­ta, która ko­cha­ła bajki. Bajki o wilku złym.

 

Jej pa­zur­ki stały się ostre jak brzy­twy. Jej oczy głę­bo­kie jak stud­nie, przy­wy­kłe do mroku. Jej śpiew prze­ni­kli­wy jak wycie. Jej ciało ła­ko­me krwi. Tam­te­go dnia gdy wró­ci­ła do chat­ki dała ko­szy­czek ro­dzi­com. Nie za­uwa­ży­ła kiedy jej oczy stały się wiel­kie, by ich le­piej wi­dzieć. Kiedy jej uszy czułe, by ich le­piej sły­szeć. Wtedy przy­po­mnia­ła sobie swoją uko­cha­ną bajkę i zro­zu­mia­ła że nie musi już szu­kać wilka. Za­bar­wi­ła pe­le­ryn­kę ko­lo­rem krwi. Po tak wielu la­tach pojęła, że bajki mogą być nie­bez­piecz­ne.

 

Bajki o wilku złym.

Koniec

Komentarze

Ciekawa interpretacja bajki, bliższa pierwowzorom braci Grimm. Podobało się :)

 

Wyłapałam kilka zapomnianych przecinków, zazwyczaj przed “by”. 

Loulu, niespełna trzy tysiące sześćset znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejma zmienić oznaczenie na SZORT. Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

Mam wrażenie, że przyda Ci się ten poradnik: Portal dla żółtodziobów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za komentarze, tak jestem nowa i dopiero uczę się co i jak tutaj funkcjonuje, a z interpunkcją od zawsze mam problem (nad czym staram się pracować), dlatego takie komentarze bardzo mi pomagają :). 

Loulu

Nie chciałabym spotkać się z takim Czerwonym Kapturkiem:)

Przyjemne opowiadanie.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, Loulu!

 

Tu Twój sylwestowy dyżurny!

 

Najpierw to co wyłapałem:

Najpierw kwestia formatowania tekstu. Te puste linijki pomiędzy akapitami są niepotrzebne. Do tego jedno zdanie wyśrodkowałaś. To niepotrzebne. Mógłbym też pomarudzić, że niektóre akapity są niepotrzebnie jednozdaniowe, mimo iż mogłabyś połączyć kilka kolejnych w jeden.

Może to dlatego, że czytała je sama….

Masz aż cztery kropki – po wielokropku wstawiłaś jeszcze dodatkową.

 

Ona jednak zawsze najbardziej kochała tę o wilku. Do niej wracała co noc.

 

Czytała. Spragniona słów o złym wilku z lasu.

Blisko siebie – powtórzenie.

 

Masz kilka kumulacji krótkich zdań, a w zasadzie równoważników, np.:

Nie bała się. Łakomie pożerała litery. Jedną za drugą. Mała wygłodniała dziewczynka. Samotna w lesie.

Czasem cicha przemykała między drzewami.

Tu nie miało być “cicha”?

nie musiała zamykać  oczu.

Masz dwie spacje między “zamykać” a “oczu”

Dalej pożerała historie, dalej szukała wilka, ale to wciąż nie było dość. Nawet teraz gdy go widziała, czuła niedosyt, chciała być wilkiem.

Tu też powtórka, choć może zamierzona

Kiedy Jej uszy czułe,

małą literą

 

Po łapance taka konstatacja – wiele z tych uwag nie jest stwierdzeniem oczywistego błędu, a raczej hmm… zaleceniami(?). A druga sprawa, że to oczywiście Twój tekst i będzie wyglądał tak jak sobie tego życzysz :)

Fajnie to wymyślone, dziewczyna przemienia się w czasie dorastania, to można odczytać nawet szerzej, jeśli podjąć się dostrzeżenia szerszej metaforyki – tacy już ludzie są, że wyrastając z bajek sami stają się czarnymi charakterami :)

Napisałem już nieco o formatowaniu, ale dodam jeszcze o tych krótkich zdaniach – przez coś takiego trudno mi było się rozwinąć w czytaniu, bo co chwilę trafiałem na kropkę. Krótkimi zdaniami można zbudować dynamikę, ale tutaj raczej chciałaś wprowadzać kolejne uwagi i mi to zgrzytało. Dłuższy tekst w takiej formie mocno by mnie zmęczył.

Podsumowując – ciekawie ujęta bajka, technicznie nieźle, ale styl nie dla mnie :)

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, loulu!

Podoba mi się, co zrobiłaś z baśnią, chociaż zakończenie jest do przewidzenia. Czytało się całkiem fajnie, a że to krótki tekst, styl mi nie przeszkadzał.

Zasugerowałbym jeszcze jedną poprawkę: w pierwszym akapicie napisałaś "córka drwali", wynikałoby więc z tego, że żona drwala też była drwalem, czy taki był twój zamiar?

Pozdrawiam. :)

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Interesująco wykorzystałaś znaną bajkę. Zakończenie, IMO, nie wydaje się przewidywalne, myślałam, że w końcu trafi się jakiś wilkołak. ;) Szkoda że tekst nie jest dłuższy, bo styl masz ładny. Przeczytałam z przyjemnością.

Odpowiadając na komentarze;

Ambush – też bym nie chciała spotkać takiego Kapturka ;)

Krokus – dziękuję za konstruktywne uwagi, wszystkich zaleceń nie zastosuję, gdyż część powtórzeń jest rzeczywiście celowa, tak samo jak krótkie zdania, ale naprawdę dziękuję i w przyszłych opowiadaniach popracuję nad tym, ponieważ rzeczywiście w dłuższej formie te równoważniki mogą być irytujące.

Atreju – “córka drwali” było zamierzone. Już tłumaczę dlaczego, otóż w niektórych wersjach bajki drwal ratuje Kapturka i babcię, stąd pojawia się i u mnie. A liczba mnoga stąd, że o mamie Kapturka nie wiemy zbyt wiele, więc pokusiłam się o nadanie jej jakiejkolwiek roli, dlaczego nie miałaby być drwalem? ;)

Ando – dziękuję, pracuję nad dłuższym aktualnie, więc jak je wstawię to zapraszam do przeczytania :). 

 

 

Loulu

Niezły świr z tej dziewczynki. Pozdrawiam:)

Miś lubi bajki, nawet o złej wilku

Misiu Koala75 "Bajka o Złej Wilku" brzmi nieźle :) a co do szaleństwa bohaterki, no cóż… tak jest ciekawiej, również Pozdrawiam vrchamps

Loulu

Kolejną wersję bajki czytało się całkiem nieźle, choć przeszkadzały liczne, a całkiem zbędne, odstępy między akapitami. Co rodzice-drwale robili w lesie po zmierzchu, skoro wracali do domu w nocy?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Interesująca wersja bajki. Acz nie podoba mi się sugestia, że książki są szkodliwe. Są zbyt fajne!

Z technikaliów – przeszkadzały mi odstępy po każdym akapicie. Strasznie szatkują tekst.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka