- Opowiadanie: NaNa - Świąteczne nieporozumienie

Świąteczne nieporozumienie

Jak (prawie) zawsze, opowiadanie na ostatnią chwilę. Dobrze trochę rozruszać kości – zbyt długo już nie pisałam.

 

Użyte przeze mnie słowa: odkupienie, Święty Mikołaj, prezenty, renifer, elf.

 

Wesołych świąt wszystkim!

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Świąteczne nieporozumienie

Dodzwoniłeś się do Świątecznego Biura Obsługi Klienta.

– Tak, tak, dobry, chciałbym…

Jeśli chcesz pominąć Zautomatyzowaną Ścieżkę Pomocy i połączyć się bezpośrednio z Konsultantem Ogólnym, wybierz jeden. Jeśli…

Nie słuchając, co jeszcze automat ma do powiedzenia, Ralph odsunął telefon od ucha i wcisnął odpowiedni klawisz. Irytująca melodyjka w tle została zastąpiona inną, jeszcze bardziej irytującą.

Wybrałeś bezpośrednie połączenie z Konsultantem Ogólnym. Przed tobą na liście oczekujących znajduje się pięć tysięcy czterysta osiem osób. Przewidywany czas oczekiwania to czterysta pięćdziesiąt godzin i trzydzieści sześć minut.

– Co?!

Jeśli chcesz wrócić do Zautomatyzowanej Ścieżki Pomocy, wybierz jeden.

Tłumiąc przekleństwa, znów wcisnął ten sam przycisk. Melodyjka ponownie uległa zmianie.

Dodzwoniłeś się do Świątecznego Biura Obsługi Klienta. Jeśli chcesz…

Jedyne, czego Ralph chciał w tym momencie, to rzucenie telefonem i odrobina świętego spokoju. Najchętniej odpuściłby całe to idiotyczne składanie reklamacji, jednak świat sam się nie uratuje. Poza tym, skoro pośrednio przyczynił się do zapoczątkowania jego upadku, musiał jakoś zapracować na swoje odkupienie.

Wyjrzał przez okno, by po raz kolejny przeczesać wzrokiem ponury obraz zniszczenia. Automatyczny głos wciąż brzęczał w słuchawce:

Jeśli chcesz połączyć się z Działem Obsługi Reniferów, wybierz siedem. Jeśli…

Tym razem nie powstrzymał sypiących się z ust przekleństw. Przez maleńką chwilkę miał wrażenie, że mu ulżyło, zaraz jednak uświadomił sobie, że przegapił dwa kolejne numery. Na powrót skupił się na monotonnej wyliczance.

Jeśli chcesz połączyć się z Działem Reklamowania Prezentów, wybierz piętnaście.

Wreszcie! Czym prędzej spełnił polecenie automatu. Irytująca muzyczka przestała się zapętlać i przepoczwarzyła się w jakiś żałośnie wesoły nokturn.

Wybrałeś połączenie z Działem Reklamowania Prezentów. Przed tobą na liście oczekujących znajduje się jedna osoba. Przewidywany czas oczekiwania to siedem minut. Jeśli chcesz wrócić do Zautomatyzowanej Ścieżki Pomocy, wybierz jeden. Jeśli chcesz poczekać na połączenie z Konsultantem Reklamacji, wybierz zero.

Warcząc pod nosem, wcisnął kolejny klawisz.

Wybrałeś połączenie z Konsultantem Reklamacji. Proszę czekać.

Znienawidzony głos wreszcie umilkł. Niestety, twór przypominający podejrzanie skoczną pieśń żałobną nabrał tymczasem sił i począł jeszcze żwawiej świdrować jego uszy. Klnąc, na czym świat stoi, Ralph po raz kolejny odsunął telefon – na tyle, by nieco stłumić jazgotliwe dźwięki, a jednocześnie nie przegapić momentu połączenia z konsultantem.

Podparł głowę na rękach i zatonął w niewesołych rozmyślaniach. Zaczął wspominać piękne – i nie tak znowu odległe – czasy, gdy jego jedynym zmartwieniem była żona, która w tym roku zażyczyła sobie dostać wypasiony mikser. Nie wiedział, skąd wziąć pieniądze na takie cacko. Z trudnego położenia nieświadomie wybawiły go dzieciaki sąsiadów, pytając, czy napisał już list do Świętego Mikołaja. Niespecjalnie wierzył, że jakiś przerośnięty krasnal zainteresuje się zachcianką jego połowicy – bądź co bądź oboje byli dorośli od blisko dwóch dekad – ale postanowił spróbować. I od tego momentu wszechświat począł zmierzać ku nieuchronnej katastrofie… Choć tego nikt nie mógł przewidzieć.

Niemal zdążył zasnąć, nim w słuchawce wreszcie rozległ się wyczekiwany głos.

– Biuro Reklamacji Prezentów, w czym mogę pomóc? Chce pan zgłosić naruszenie dziewięć a? A może zaniedbanie z paragrafu siódmego Kodeksu Świątecznego? Czy też…

– Proszę poczekać, nie znam waszego kodeksu.

– Nie czytał pan kodeksu przed wybraniem numeru biura obsługi? Nawet rozdziału Reklamacje i zażalenia? Święty nie będzie z pana zadowolony – mruknął konsultant. – No dobrze, to z czym pan do mnie dzwoni? Proszę opisać problem.

– Więc tak: napisałem list do świętego…

– Chwileczkę, panie Smith. Proszę wybaczyć bezpośredniość, ale czy aby nie jest pan na to zbyt… Dojrzały?

– No tak, ale… Zaraz, skąd wiesz, kim jestem?

– My tu wiemy wszystko, panie Smith. To będzie naruszenie paragrafu drugiego, ale tym zajmiemy się później. Proszę mówić.

– Napisałem list, bo żona chciała dostać robot planetarny, na który nie było mnie stać.

– Dotarł uszkodzony?

– Nie o to chodzi.

– To może nie zgadza się marka? Model?

– Tak! Proszę posłuchać, sprawdziłem to trzy razy. Ktoś od was musiał się pomylić przy zapisywaniu modelu urządzenia. Żona jest bardzo zadowolona z takiego obrotu spraw… Tyle że mianowała się Intergalaktycznym Imperatorem i grozi zniszczeniem każdej ucywilizowanej planety, jeśli jej mieszkańcy nie złożą czegoś w rodzaju hołdu lennego. Z tego co mi wiadomo, w przestrzeni kosmicznej już dryfują nowe asteroidy. Może nie przejmowałbym się tym tak bardzo, ale sam znajduję się na jednej z nich razem z naszym domem i obawiam się, że niebawem może mnie znieść z orbity. No i martwię się o moją Amandę. Już jej się całkiem w główce poprzewracało od tej władzy!

– Moment, panie Smith, ta historia brzmi nazbyt nieprawdopodobnie…

– Nieprawdopodobnie?! Pracujesz dla przerośniętego krasnala, który co roku objeżdża świat na świecącym reniferze…

– Saniami, panie Smith.

– …i rozdaje dzieciom prezenty! Nie mów mi, że coś jest mniej prawdopodobne niż to, że stary grubas może w jedną noc obskoczyć domy ośmiu miliardów ludzi, wciskając się do nich przez kominy z wypchanym po brzegi workiem bez dna!

– No dobrze, już, proszę się nie unosić. W ciągu miesiąca wyślemy do pana Komisję do spraw Naruszeń Kodeksu. Oni mają kompetencje do orzekania w podobnych sytuacjach.

– Ale zaraz, co z moją reklamacją?

– Proszę oczekiwać na przybycie Komisji. Oni zajmą się tym nieporozumieniem.

 

***

 

– No dobrze, panie Smith, proszę nam opowiedzieć, co zaszło. – Poważnie wyglądający elf, legitymujący się jako Główny Komisarz do spraw Naruszeń Kodeksu Świątecznego, od razu przeszedł do rzeczy.

Ralph miał wcześniej sporo czasu na ułożenie sobie w głowie tego, co ma mówić. Streścił całą sytuację, starając się nie pominąć żadnego istotnego szczegółu. W międzyczasie odnotował mimochodem, że komisarz nieustannie świdruje go surowym spojrzeniem, nawet przy tym nie mrugając. Z kolei drobniutka stażystka dwoiła się i troiła, by nadążyć z notowaniem zarówno jego słów, jak i rzucanych przez szefa niezbyt przychylnych komentarzy.

Gdy Ralph wreszcie skończył, przez dłuższą chwilę trwała pełna napięcia cisza. Już miał ją przerwać, lecz komisarz odchrząknął znacząco i rzucił mu karcące spojrzenie.

– A więc w wieku trzydziestu sześciu lat postanowił pan napisać list do Świętego Mikołaja? To poważne naruszenie paragrafu drugiego, panie Smith. Czeka pana surowa kara.

– Czy nie uważa pan, komisarzu, że mamy na głowie większy problem niż napisanie głupiego listu?

– Wszystkie problemy wynikły z pana wykroczenia, panie Smith. Czy wyobraża pan sobie, żeby sześcioletnie dziecko poprosiło, dajmy na to, o machinę pozwalającą mu wysadzić w powietrze pół kontynentu? Albo przejąć władzę nad światem? Na takie pomysły mogą wpaść tylko dorośli. To dlatego nie powinni pisać listów do Mikołaja.

– Ale ja nie zamawiałem żadnej machiny! To miał być zwykły mikser!

– Wymówki, wymówki. A zło już się wydarzyło. Musimy je naprawić, póki pora. Tak więc, czy przyznaje się pan do zarzucanych mu czynów?

– Do niczego się nie przyznaję, nie jestem niczemu winny!

– Nazywa się pan Raphael Smith?

– Zgadza się, ale…

– Ma pan trzydzieści sześć lat?

– No tak.

– I napisał pan list do Świętego Mikołaja?

– Napisałem, zgoda?! Czy możemy…

– A więc winny. Śnieżynko, zanotuj: ze względu na międzygalaktyczny wymiar poczynionych szkód wymierzamy najwyższy przewidziany wymiar kary. Żegnam, panie Smith.

 – Ale zaraz…

Nie zdążył powiedzieć nic więcej. Elfy zniknęły, pozostawiając go samemu sobie. Naraz poczuł, jak ziemia pod jego stopami drży. Wstrząsy przybierały na sile, przewracając sprzęty i zrzucając bibeloty z półek. W końcu ściany zaczęły pękać.

Nie czekając na to, co będzie dalej, Ralph wybiegł na zewnątrz. Z przerażeniem zauważył, że niebo zmienia kolor, a słońce zauważalnie rośnie. Błyskawicznie rosła również temperatura otoczenia…

 

***

 

– Tak, słucham?

– Pani Amanda Smith, Wielki Intergalaktyczny Imperator?

– Zgadza się, to ja.

– Szanowna pani, dzwonię z Działu Reklamowania Prezentów Świątecznego Biura Obsługi Klienta. Pragnę poinformować, że wniesiona przez pani męża reklamacja została rozpatrzona pozytywnie.

– Przepraszam, mojego kogo?

– Ach tak, nieważne, ten problem już rozwiązaliśmy. W każdym razie, na mocy umowy przyjęcia-wręczenia, zawiązanej domyślnie w momencie dostarczenia prezentu, przysługuje pani prawo do wymiany wadliwego towaru na taki, jaki w istocie był zamówiony. Prosimy o odesłanie robota planetarnego na adres…

– Zaraz, zaraz! To jakieś nieporozumienie. Ja niczego nie reklamowałam. Co więcej, nie chcę pozbywać się tego cudeńka. Daje mi takie możliwości, o jakich nigdy nie marzyłam.

– Rozumiem. Czy wobec tego mam wycofać reklamację?

– Tak, proszę.

– W takim razie w imieniu całego zespołu dziękuję za zaufanie i zachęcam do kolejnych transakcji. Życzę dobrej zabawy i miłego dnia! Wesołych świąt!

– Przecież święta były dwa miesiące temu.

– Wie pani, jak to jest. U nas święta trwają cały rok.

– Ach tak. No to wesołych. Swoją drogą, właśnie zmierzam na waszą planetę, będę za trzy dni. Szykujcie się na zmiany kadrowe.

Koniec

Komentarze

Miś przeczytał. Powodzenia w konkursie.

Dzięki śliczne dla Misia za odwiedziny!

Spodziewaj się niespodziewanego

Sympatyczne. Faktycznie, dla BOK-u winny jest zawsze klient. I jeszcze dzwoni, głowę zawraca z głupimi pretensjami…

Nietypowe podejście do tematu, podobało mi się.

A rozmowy z taśmą z nagraniem są frustrujące. Zwłaszcza, jeśli twój problem nie pasuje do niczego, co jest na liście.

Babska logika rządzi!

Dziękuję serdecznie za wpadnięcie, za miłe słowa i za kliczek, Finklo. Cieszę się, że się podobało :)

Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Tak, chyba każdy miał takie przygody, choć końcowe rozwiązanie imponujące;)

Sympatyczne opowiadanie i czyta się płynnie.

Mam jedno czepialstwo: 

Zaczął wspominać piękne – i nie tak znowu odległe – czasy, gdy jego jedynym zmartwieniem była żona, która zażyczyła sobie wypasiony mikser w prezencie.

według mnie odmiana miksera błędna.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki za przeczytanie i komentarz, fajnie, że się podobało :) A ten mikser rozważę. Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Hi, hi, to teraz biurokracja dostanie za swoje :) Ale żeby u Mikołaja też taka rozbudowana było? Tym lepiej, że jej się oberwie.

Prawdziwe to niestety, chcieć czegoś od jakiejś firmy czy instytucji, od razu się człowiekowi odechciewa, kiedy pomyśli, co go czeka.

Podobał mi się pomysł na dorosłego, zwracającego się do Mikołaja. Swoją drogą to mogłoby się faktycznie źle skończyć :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki (za klika też), fajnie, że się podobało :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Cześć, NaNa!

 

Zestawienie bohatera z automatem z BOKu to takie trochę wyciągnięcie jokera z rękawa przy grze w wojnę – to zawsze kończy się dla Ciebie dobrze :P no i ja z miejsca zacząłem kibicować Raph’owi ;)

Fajnie to rozegrałaś. Ciekaw jestem w jaki sposób został dostarczony robot planetarny? Święty dźwigał go na plecach? ;)

W wiosce Świętego Mikołaja dość bezrefleksyjnie podchodzą do zamówień… Cóż, biurokratyczna machina będzie się teraz musiała zmierzyć z Wielką Intergalaktyczną Imperator…

 

Pozdrawiam, polecam i powodzenia w konkursie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Widzisz, Krokusie, najzabawniejsze jest to, że w mojej głowie ten robot planetarny wyglądał wciąż jak zwykły mikser, tylko z nieco innymi funkcjami niż te podstawowe ;)

Cieszę się, że się podobało :)

Pozdrawiam!

 

A przy okazji dziękuję wszystkim Dobrym Duszkom za polecanki <3

A tak, również przy okazji informuję, że naprawiłam jakoś babola z wypasionym mikserem xD

Spodziewaj się niespodziewanego

Przeczytane.

Miło Cię widzieć, ANDO :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Przyjemna lektura. Świetnie opisałaś procedurę przebijania się przez automat, aż ciarki biegną po plecach. Fabuła cokolwiek absurdalna, a przy tym zabawna, więc dla mnie zdecydowanie na plus. Ralpha trochę mi szkoda. Ale cóż – tak to już bywa, że ci, którzy za nic mają swój PESEL, prędzej czy później wpakują się w kłopoty.

 Polecam do biblioteki. Pozdrawiam!

Hej, Adamie! Absurdalna fabuła to generalnie mój konik (no chyba że idę w grozę, choć to też można zgrabnie połączyć), tym bardziej cieszę się, że fajnie wyszło :) No ale bez strat obejść się nie mogło :P Dzięki za polecenie. Również pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Cieszy mnie to niezmiernie :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Hej!

 

To jest świetne! Naprawdę mi się podobało, jest dobrze napisane, jest znany każdemu z nas koszmar z BOKiem, są durni służbiści i jeden biedny koleś, który chciał dobrze, a wyszło na to, że zrobił źle. No i ten powalający beton biurokracji, który nawet gdy uchwali coś, co go zniszczy razem z przyległościami, to się będzie kurczowo swoich błędów trzymał, bo nie dość, że procedury, to jeszcze bezrefleksyjne trzymanie się litery prawa, bo to nasz błąd, więc to nie błąd i co z tego, że doprowadzi do katastrofy? Bareją mi tutaj mocno zaleciało, a to jest skojarzenie ze wszech miar pozytywne :)

Gdyby było trzeba kliknąłbym :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hej, Outta! Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Dzięki za bardzo miły komentarz :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Przeczytałam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Miło Cię widzieć, Morgiano :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Nowa Fantastyka