- Opowiadanie: LRS - Nie zapomnij odmyśleć

Nie zapomnij odmyśleć

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy II, Outta Sewer

Oceny

Nie zapomnij odmyśleć

„Nareszcie” – pomyślał.

„Nie rozumiem polecenia” – odmyślał.

Poranek – dużo, dużo myśleć, przeczekać do końca kalibracji. Czemu znowu nie zachowała się wczorajsza? Kiedy to zacznie działać jak obiecywali? Pewnie nigdy. Nie ogarniam tych nowych technologii. Gdybym nie zapłacił za opcję ignorowania dłuższych potoków pewnie nie byłbym w stanie funkcjonować. Myślenie, bezmyślenie – albo przejęcie przez mózgowego natręta.

„… Szafa … strój Świętego Mikołaja …” – pomyślał.

„Gotowe” – odmyślał.

Pamiętać o pauzach między myślopoleceniami, tylko podstawowe formy – i to niby pomaga w adaptacji? Ten obcy uczy się już cztery dni! No dobrze, nie obcy, tylko nowy przyjaciel. Lekarz zaproponował, żeby nadać mu tymczasowe imię, by „nabierać pozytywnych wibracji”. Chyba pora to zrobić… Niech będzie Rudolf – trochę ryzykowne, w końcu to grudzień i jedyna okazja na dodatkowy zarobek.

„Od teraz jesteś: Rudolf” – pomyślał.

„Polecenie wymaga zatwierdzenia kartą bezpieczeństwa”

Masz…

„Od teraz jestem Rudolf” – odmyślał.

Szkoda, że nie można wybrać – jak w starych nawigacjach – kobiecego myślogłosu. Twój mózg, twój implant, twój myślogłos – myślę sloganami… Mogłyby te nowe struny głosowe rosnąć w labie szybciej – nie tylko mnie nie stać na utrzymywanie pełnego zapasowego organizmu. Z obcym – stop… z Rudolfem myśli przestają być wyłączną własnością. Wolę wydawać polecenia głosowo. Głupi lekarz stwierdził, że interfejs dotykowy jest staromodny i nie będzie mnie stać na zakup, ani serwisowanie. Głupi lekarz… niestety miał rację… te antyczne technologie są równie drogie jak szklane bombki. Byle nie doczekać czasów że za obsługę głosową także każą sobie dopłacać.

„… Rudolf, wychodzimy …” – pomyślał.

„Nie rozumiem polecenia” – odmyślał.

Co jest?!?

„… Rudolf, wychodzę …” – Głupia maszyna pewnie nie wykryła dodatkowych osób, i liczba mnoga ją skonfundowała. No, dobra, ale przynajmniej z opuszczeniem bloku nie powinno być problemów. System budynku nie potrzebuje dodatkowych myślopoleceń.

Wychodzę…

„Polecenie w trakcie realizowania” – odmyślał.

Wiem przecież! Do siebie myślę! Przecież nie pomyślałem „Rudolf”. Pierwszy spacer po wszczepce. Będzie co opowiadać wnukom, jak to przez tydzień jadłem tylko pierniki bo jedyne, co potrafiłem, to ponowić ostatnie zamówienie…

„… Potwierdź zamówienie pierogów …”

„… Odwołaj! Stop! Cofnij! …”

„… Potwierdzam wycofanie zamówienia …” Dlaczego tym razem zadziałało? Pewnie wykrył jakieś słowo klucz. Najwyraźniej myśli zakupowe mają wyższy priorytet, pazerni sprzedawcy…

„Najlepsze pierogi kupisz w pierogarni U Babuni. Już za 10 kredytów porcja!”. Tego nie pomyślałem! Przecież kontekstowa podobno jest zakazana… Chyba to zgłoszę… Jakich pierogów… No, tak, święta, pierniki już mam, więc ta sztuczna pseudointeligencja tym razem postawiła na pierogi… W sumie to byłaby jakaś pożywna odmiana, ale na randce nie zamawia się pierogów. Szczególnie, że to dopiero druga… Lekko nie będzie. O wypadku i implancie już wie, a nawet cieszy się, że w końcu „będziemy mogli razem pomyśleć” – urocze, kur… Cicho! Nie wolno uczyć programu przekleństw – sam z oduczeniem sobie nie poradzę, a usługa, oczywiście, płatna… Randka w stroju mikołaja… no, cóż, roboty się nie wybiera, a czasu na przebranie nie ma…

 

* * *

 

„Rudolf. Tryb rozmowy myślowej”

„Co zjesz”

„Wiesz, nie jestem jakoś głodna. Mają tu coś wege?”

„No, mogłem się tego spodziewać”

„Czego się mogłeś spodziewać?”

„To nie do ciebie, źle pomyślałem… Mają lody z mleka sojowego, mogą być?”

„Jasne”

Uff, trzeba uważać co, gdzie i do kogo się myśli…

„Rudolf. Wezwij kelnera”

„Zatrudnianie kelnera wciąż tańsze niż androida.”

„Ale przyznasz, że ma to swój urok?”

„Pewnie.”

Pewnie, urok… bo to ja daje napiwek, inaczej biedny kelner nie przeżyłby do jutra…

„Masz na imię Rudolf?”

„Nie wykryłem polecenia”

„Nie do ciebie!”

„Wie pan, grudzień… Szef uznał, że tak będzie bardziej nastrojowo”

„Dobrze – Rudolfie… Więc lody sojowe dla pani a dla mnie tradycyjne czekoladowe. I dwie herbaty. Dla mnie Earl Grey.”

„Ta restauracja nie przyjmuje zamówień myślowych.”

„Przecież wiem! Rudolf, przemyśl to zamówienie kelnerowi!”

„Cukier? Cytryna?”

„Tak, poproszę – jedno i drugie.”

„Możesz zamówić jeszcze sernik?”

„Rudolf, zamów”

„Nie zrozumiałem, co zamówić.”

„… Rudolf … Zamawiam jeszcze porcję sernika …”

Nie mogło by to działać jakoś automatycznie… Może trzeba zmienić w opcjach prywatności… A może nie przyznałem dostępu?

„Widziałeś? Kelner ma plakietkę z imieniem Rudolf. Urocze, co?”

Urocze… tak…

„Urocze? Wiesz, nie myśli się tak o tym, gdy ma się robotę w stroju Mikołaja i brak czasu na przebranie.”

„Przepraszam, nie mogłam się spotkać o innej porze.”

„Luz…”

 

„Rudolf. Ile zajmie dojazd do centrum?”

„Zaraz do pana podejdę i sprawdzę.”

Co jest… Czego chce kelner…

„To nie do pana, nazwałem implant Rudolf. Wiem, głupie… To dopiero czwarty dzień… Święta…”

„Rudolf”

„…”

Dobra, trzeba trzy razy, bo się mój obcy skonfundował i myśli, że myślę o kelnerze…

„Rudolf, Rudolf, Rudolf.”

„Podaj polecenie.”

„Ile zajmie dojazd do centrum?”

„Trzy kwadranse.”

Jaki nagle elokwentny… Czas zmienić mu imię, bo nie dotrwamy do końca wizyty w restauracji…

„… Rudolf. Od teraz jesteś: Kometek … ” – pomyślał.

„Polecenie wymaga zatwierdzenia kartą bezpieczeństwa” – odmyślał.

„Anuluj…”

Przecież nie mam przy sobie, ktoś mógłby zhakować… To będzie ciężki dzień…

„… Rudolf. Tryb rozmowy …”

„Smakowało?”

„Tak, doskonałe. Następnym razem spróbuję tych z mleka owsianego.”

„Jak będzie następny raz.”

„Słucham?!”

„To nie do Ciebie. Jeszce nie opanowałem implantu…”

„To do kogo?”

„Odpowiadam szefowi.”

„Ściemniasz… Wiesz, nie wydajesz się zbyt myślowny. Ale mógłbyś mimo wszystko być milszy… Bo wystraszysz dziś te swoje elfy!”

„Bardzo śmieszne… Pewnie tak… przepraszam. Chodźmy już.”

„… Rudolf. Wezwij Rudolfa. …

„Nie rozumiem polecenia.”

„Wezwij kelnera. Z rachunkiem.”

 

* * *

 

Przerwa. Nie wytrzymam dłużej… Obok mnie stoi, tak… Rudolf… Pluszowy… Każdy dzieciak wymienia to imię… Chyba się zabiję…

„Polecenie wymaga zatwierdzenia kartą bezpieczeństwa” – odmyślał.

„Co znowu…? Nie teraz…!”

„Odłożono do późniejszego wykonania.”

„Co? A wypchaj się…”

„Funkcja niemożliwa do realizacji.”

 

* * *

 

Nareszcie w domu. Po pierwsze karta.

„Od teraz jesteś: Kometek” – pomyślał.

„Polecenie wymaga zatwierdzenia kartą bezpieczeństwa” – odmyślał.

Masz…

„Od teraz jestem Kometek. Wykonuję odłożone polecenia.”

Koniec

Komentarze

Miś przeczytał. Powodzenia w konkursie.

Drogi Kometku, dialogi powinny być zapisane tak:

– Zamawiam kawę z mlekiem.

 

Wtedy łatwiej będzie odróżnić życie wewnętrzne bohatera, od opisów i dialogów;)

Mimo pewnych trudności, nieźle się ubawiłam;)

Lożanka bezprenumeratowa

Jak się zapisuje dialogi oczywiście wiem, ale dłuższy czas się zastanawiałem czy „standardowa forma” będzie tu odpowiednia. Mój głos wewnętrzny stwierdził jednak, że nie…

Opisów – w tradycyjnym znaczeniu – tu nie ma. Wszystko dzieje się w myślach bohatera – dialog wewnętrzny albo zewnętrzny. Pewnych trudności w odbiorze się spodziewałem – poniekąd zamierzone, poniekąd wynikają z faktu próby zapisu „strumienia świadomości”. Joyce z Ulissesem miał łatwiej – dialogi były „tradycyjne” (trochę to bezczelne z mojej strony).

Z pewnością, jak implanty staną się codziennością, jakiś konsensus w kwestii formy zapisu „myśli” zostanie przez typografów wypracowany – o ile będzie potrzeba zapisywania czegokolwiek :)

Cześć, LRS!

 

Łapanka bardzo wybiórcza:

„Widziałeś? Kelner ma na plakietkę z imieniem Rudolf, urocze co?”

No i tyle – coś tam mi jeszcze śmignęło, ale starałem się skoncentrować na treści.

Przyznam, że zabierałem się za tekst jak za jeża, widząc jego strukturę, ale pocieszyła mnie ilość znaków.

Tu muszę przyznać pierwszy plus, bo długość wydaje mi się być odpowiednia do tej treści. Przy dłuższej rozmowie miałbym już przesyt, a tu wyszło całkiem smacznie.

Drugi plus to humor – jest lekki, ale nie prostacki, oparty o niedoskonałości sztucznej inteligencji i to też wyszło całkiem fajnie.

Natomiast mam wrażenie, że nie zawsze panowałem nad tym kto akurat myśli. Nie wiem czy to się da jakoś usprawnić, żeby też nie zatracić pozytywnej strony tego zamieszania.

 

Lektura szybka, przyjemna i zabawna.

 

Pozdrawiam, polecam i powodzenia!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Przeczytane.

Ciekawe opowiadanie. Tak jak inni miałem problem z odróżnieniem myśli, mowy, mowomyśli. Można by to jakoś poprawić.

Smasz:

miałem problem z odróżnieniem myśli, mowy, mowomyśli.

Zakładałem, że fakt iż nie ma tu mowy i wszystko to myśli będzie czytelnie po frazie „Mogły by te nowe struny głosowe rosnąć w labie szybciej”. Nie chciałem nadmiernie wchodzić w szczegóły, ale może faktycznie wystarczyłoby w tym miejscu kwestię rozwinąć.

(Ale czy taka ingerencja w „konkursowe” jest dopuszczalna i ma jeszcze sens?)

 

Krokus:

Nie wiem czy to się da jakoś usprawnić, żeby też nie zatracić pozytywnej strony tego zamieszania.

Spowodowanie lekkiego zamieszania (niepokoju, braku panowania) w głowie czytającego to zamierzony cel. Wasze komentarze oznaczają poniekąd, że poczuliście się tak jak czuł się bohater :)

 

Wiadomo, swojego będę bronił do upadłego, ale stwierdzenie, że jest „pozytywna strona zamieszania” odbieram jako komplement i utwierdzam się w swej słuszności wink.

 

 

Do 24 grudnia możesz chyba poprawić.

Siema :)

 

Całkiem to zabawne i przewrotne, choć na początku zgubiłem się, nie wiedząc w jakiej konwencji się poruszam, ale to chyba wina słowa “obcy”, którego użyłeś w innym kontekście, niż ja odebrałem. Piszesz, że chciałeś zamotać, namieszać czytelnikowi, żeby się gubił kto z kim, o czym i po co rozmawia – i to Ci się udało. Tylko nie wiem czy pozytywnym aspektem tego mieszania jest w końcu olanie prób wywnioskowania kto mówi, ślizganie się po kolejnych wypowiedziach, żeby tylko złapać główny sens i ogólne rozproszenie uwagi, które u mnie wystapiły podczas lektury. Jasne, to się da rozkminić, ale pokaż mi na tyle uważnego czytelnika, któremu się będzie chciało ;)

To pomarudziłem, pojęczałem, a teraz i tak kliknę, bo spodobał mi się sposób przedstawienia implantu myślowego i trudności w jego używaniu :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Z czytelnikiem zawsze jest problem… A to nieuważny, a to niedouczony, a to coś go rozproszyło – ogólnie zawsze jakiś taki trochę felerny :) A biedny autor, który „musi bo inaczej się udusi”, chciałby być i przeczytany i doceniony takim jakim jest… Słuchać czytelnika czy siebie…

 

Koniec marudzenia :) Dzięki Q za przeczytanie i klik!

Zaczynam dochodzić do wniosku, że język nie nadąża za technologią, szczególnie tą wyimaginowaną, bo też się gubiłam w tym, co kto pomyślał i odmyślał ;) Mam jednak wrażenie, że gubili się sami bohaterowi, a główny się zgubił na amen ;) Dziwne, że chciało im się używać czegoś tak niewygodnego. Leniwi się robimy :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Wpierw pomyślałem: wielokropne opowiadanie. 

Potem: a jeśli w tym szaleństwie jest metoda? Nie potrafię jej nazwać, bo istnieniu zaprzeczyć nie można – myśl przewodnia zrozumiała, wyłożona w sposób wymagający skupienia i powtórnego czytania.

Jest iskra w powyższym tekście.

 

Tarnina przychodzi niespodziewanie! Tytuł masz tak kuszący, że nie mogłam czekać.

 dużo, dużo myśleć

W zasadzie jest to anglicyzm, ale chyba powoli się przyjmuje…

 przeczekać do końca kalibracji. Czemu znowu nie zachowała się wczorajsza?

Kapkę to żargonowe. Może tak ma być?

 Gdybym nie zapłacił za opcję ignorowania dłuższych potoków pewnie nie byłbym w stanie funkcjonować.

Gdybym nie zapłacił za opcję ignorowania dłuższych potoków, pewnie nie byłbym w stanie funkcjonować. "Ignorowanie" też mnie uwiera, ale chyba ma być tak komputerowo-żargonowo.

albo przejęcie przez mózgowego natręta.

Mmm, ale masz na myśli hakera, który przejmuje go mózg, czy reklamy, czy co właściwie?

 No dobrze, nie obcy tylko nowy przyjaciel.

No, dobrze, nie obcy, tylko nowy przyjaciel.

 Lekarz zaproponował tymczasowo nadać mu imię

Zaproponował, żeby nadać mu tymczasowe imię.

choć ryzykowne w grudniu – jedynej okazji na dodatkowy zarobek

… does… not… compute.

 „Od teraz jestem Rudolf” – odmyślał.

Chwila, moment, dotąd myślałam, że facet prowadzi ten myślowy dialog sam ze sobą?

 Mogły by te nowe struny

Mogłyby – "by" jest cechą trybu przypuszczającego, nie można jej odklejać.

 myśli przestają być wyłączną własnością

Czyją wyłączną własnością?

 Wole

Wolę.

 Głupi lekarz stwierdził

W zasadzie "stwierdził" nie jest tu błędem, ale jest niezręczne.

 nie będzie mnie stać ani na zakup ani serwisowanie

Nie będzie mnie stać na zakup, ani serwisowanie.

 równie drogie co szklane bombki

Równie drogie, co szklane bombki. A lepiej: jak szklane bombki.

 Byle nie doczekać czasów że za obsługę głosową także każą sobie dopłacać.

Byle nie doczekać czasów, że za obsługę głosową także każą sobie dopłacać. Hmm.

 „… Rudolf, wychodzę …” – głupia maszyna

Tu dużą: „… Rudolf, wychodzę …” – Głupia maszyna…

 No dobra

No, dobra.

 Będzie co opowiadać wnukom jak to przez tydzień jadłem tylko pierniki bo jedyne co potrafiłem to ponowić ostatnie zamówienie…

Będzie co opowiadać wnukom, jak to przez tydzień jadłem tylko pierniki, bo jedyne, co potrafiłem, to ponowić ostatnie zamówienie…

 No tak święta, pierniki już mam więc

No, tak, święta, pierniki już mam, więc.

 sobie nie poradzę a usługa oczywiście płatna

Sobie nie poradzę, a usługa, oczywiście, płatna.

 no cóż roboty się nie wybiera a czasu na przebranie nie ma

No, cóż, roboty się nie wybiera, a czasu na przebranie nie ma.

 No mogłem się tego spodziewać

No, mogłem się tego spodziewać. W wielu myślowych kwestiach brakuje kropek – tak ma być? Bo pytania wyżej też nie zamknąłeś pytajnikiem.

 To nie do Ciebie

Zaimki piszemy dużą literą tylko w korespondencji. To jest dialog.

 to ja daje napiwek inaczej biedny kelner nie przeżył by do jutra

To ja daję napiwek, inaczej biedny kelner nie przeżyłby do jutra. Błędy w kwestiach myślowych dają w sumie wrażenie nieporadności bohatera, jakby ciągle się uczył obsługiwać nowy implant, ale taka interpretacja nie pasowałaby do innego tekstu. W tym pokazujesz dość wyraźnie, że bohater jeszcze sobie nie radzi.

 Nie zrozumiałem co zamówić.

Nie zrozumiałem, co zamówić.

 Zamawiam jeszcze porcje sernika

Dwie porcje. Albo: porcję.

urocze co?

Urocze, co?

 nie myśli się tak o tym gdy

Nie myśli się tak o tym, gdy. Hmm.

 Przepraszam nie mogłam

Przepraszam, nie mogłam.

 Wiem głupie

Wiem, głupie.

 Dobra trzeba trzy razy bo się mój obcy

Dobra, trzeba trzy razy, bo się mój obcy. Ciutkę aliteracyjne.

 Czas zmienić mu imię bo nie dotrwamy

Czas zmienić mu imię, bo nie dotrwamy.

 Wiesz, nie wydajesz się zbyt myślowny

Rozmowa przez myśli – to też rozmowa.

 Każdy dzieciak wymienia to imię…

Anglicyzm.

 Wykonuję odłożone polecenia.

Uuuuups…

 

 

Ciekawa impresja z przyszłości. Co tu rzec…

 Pewnych trudności w odbiorze się spodziewałem – poniekąd zamierzone, poniekąd wynikają z faktu próby zapisu „strumienia świadomości”.

Znaczy się, wskakujesz od razu na wysokiego konia ;) wyszło nieźle, ale dłuższy tekst tą techniką byłby jednak zbyt męczący.

 Spowodowanie lekkiego zamieszania (niepokoju, braku panowania) w głowie czytającego to zamierzony cel. Wasze komentarze oznaczają poniekąd, że poczuliście się tak jak czuł się bohater :)

I widzę, że sam o tym wiesz. Co ja tu jeszcze robię? ;)

 Jest iskra w powyższym tekście.

Zaraz iskra… refleksja nienowa, choć niezgorzej podana.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tytuł masz tak kuszący, że nie mogłam czekać.

Dziękuję!

 

Kapkę to żargonowe. Może tak ma być?

Starałem się unikać „komputerowego żargonu”. Trochę go jednak przenika już teraz do naszego języka, więc co dopiero wtedy.

 

Mmm, ale masz na myśli hakera, który przejmuje go mózg, czy reklamy, czy co właściwie?

Implant…

 

Chwila, moment, dotąd myślałam, że facet prowadzi ten myślowy dialog sam ze sobą?

Sam ze sobą, chyba że implant się wtrąci.

 

Czyją wyłączną własnością?

Myślącego :)

 

W wielu myślowych kwestiach brakuje kropek – tak ma być?

Patrz mój wcześniejszy komentarz – ma być tak jak jest, ale kwestie typograficzne nie są ostatecznie rozwiązane :)

 

W tym pokazujesz dość wyraźnie, że bohater jeszcze sobie nie radzi.

Bo to nie pierwszy dzień, ale też do wprawy jeszcze długa droga.

 

Ciutkę aliteracyjne.

A nie zdarza nam się tak myśleć? Jak osiągnąć „wrażenie myślowego zamieszania”? Napisać wprost „nasz bohater miał w głowie mętlik” – słabe to :)

 

Co ja tu jeszcze robię? ;)

Jak to co? Kto by poprawiał przecinki? :) :) :)

Za co oczywiście bardzo dziękuję!

 

refleksja nienowa,

Oczywiście, ale od czegoś musiałem zacząć pisanie opowiadań :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zgubiłam się gdzieś w środku. Nie wiem, kto co mówił/myślał. Ale czytało się przyjemnie :)

Przynoszę radość :)

Ale czytało się przyjemnie

To mi wystarczy aby stwierdzić, że warto było poświęcić chwilę na pisanie :)

Niestety, może oznaczać, że znów to zrobię…

Na to liczę ;)

Przynoszę radość :)

Przeczytałam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

No, taki strumień myśli to ja rozumiem. Znaczy, nie do końca rozumiem, bo gubię się jak wszyscy. Ale mi się podoba. Straszna wizja świata, w którym nie można dogadać się ze sobą, a z kimś innym to już wyższa szkoła jazdy. I pełna absurdów. Cosik mi się widzi, że informatyk, autor najbardziej porąbanego programu, którego musimy używać w robocie, ma przed sobą długą karierę.

Babska logika rządzi!

Cosik mi się widzi, że informatyk, autor najbardziej porąbanego programu, którego musimy używać w robocie, ma przed sobą długą karierę.

“Płatnik”, co?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nieee, “Płatnika” nie znam. Pewnie dobrze mi z tym.

Mamy inne wielkie i cuchnące pod niebiosa g.

Jakiś czas temu wypełnialiśmy ankietę na temat naszych wrażeń co do używanych programów. Koleżeństwo mi świadkiem, gdyby było okienko do napisania kilku słów, zaproponowałabym, żeby rozstrzelać zespół, który pisał to badziewie, zatrudnić drugi i na początek współpracy puścić im filmik z rozstrzelania.

Ale nie dali mi szansy, nie zamieścili okienka, tylko mogłam kliknąć na oceny. :-(

Babska logika rządzi!

Pracujesz w Cybernetycznej Korporacji Wydawniczej Syriusza?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

:-D

Odmawiam odpowiedzi. Pracodawca jest, jaki jest, narzuca mu się debilne programy, ale to jeszcze nie powód, żeby personalnie wieszać na nim psy. Zresztą, ludzi lubię, to system do luftu.

Ale nie przesadzajmy z offtopem bez udziału gospodarza.

Babska logika rządzi!

No, taki strumień myśli to ja rozumiem. Znaczy, nie do końca (…)

Uznam za słowa uznania :)

 

“Płatnik”, co?

Jako (obecnie) programista przyznam, że nie przyznałbym się do tego wytworu informatycznego. Ale, w tzw. „środowisku” nie ma pewności czy to tworzyli programiści :)

Nie zdziwiłabym się, gdyby to były szympansy…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Opowiadanie samo w sobie jest zabawne, ale mam wrażenie, że to głównie wymienianie się na myśli między Rudolfem a głównym bohaterem i brakowało mi trochę akcji.

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Nowa Fantastyka