- Opowiadanie: bagienn1k - U kresu

U kresu

Oceny

U kresu

Niebo stało się ciemnoszare. To na pewno przez te deszczowe chmury, które nawiedzaly moje miasto dzień w dzień ostatnimi czasy, aby przelać całą swą zawartość na brudne, zniszczone ulice. Nie miałem parasola, nie miałem w zasadzie nic co moglo by mnie przed tą ulewą ochronić. Wyszedlem z zalozenia, ze i tak nie dożyję jutrzejszego dnia, dlatego martwienie się o zmoknięcie byłoby nonsensem. Przecież trupy nie mogą zachorować.

Stałem na skraju dawnego lasu i z dziwnym powątpiewaniem myślałem o mojej najbliższej przyszłości. Z jednej strony nie miałem nic do stracenia, moje egzystowanie na tym świecie (obrazą dla poprzednich lat byłoby nazwanie tego czasu życiem) z przysłowiowego pasma nieszczęść przerodziło się w ciągły stan derealizacji, która wyniszczyła mnie już dawno. Nie widziałem nadziei ani dla siebie, ani również dla całego świata. Już nawet nie chodzi o zniszczenie przez ówczesną generację środowiska naturalnego, o skażone powietrze, niezdatną do picia wodę, o rzeczy tak przecież potrzebne dla poprawnego życia, nie. Problem zepsutego świata wniknął do naszych ciał i skaził nasze dusze, jeśli mogę nasze osobowości nadal tak nazwać. Nikt już nie wierzy w energię, w jakiegokolwiek boga, w siłę, która nierozerwalnie łączy przyrodę z człowiekiem, w miłość. Jesteśmy zbyt nowocześni na to, aby wierzyć w nienamacalne rzeczy w świecie, w którym zbudowaliśmy i zniszczyliśmy wszystko.

Stojąc na skraju tego lasu, oddając się refleksji (do której potrzeba już tak rzadko mnie nawiedzała), zapomniałem niemal po co tak właściwie przyszedłem. Gdybym wśród tego głuchego, monotonnego dźwięku nie usłyszał cichego skowytu psa, chyba bym tak stał w tej zadumie aż zostałoby ze mnie tylko ciało.

Zacząłem iść w stronę, z której, jak mi się wydawało, dochodził ów skowyt. Kwaśny deszcz zaczął siąpić, jak się zresztą spodziewałem. Nie obchodziło mnie to jednak. Pies zawodził i zawodził coraz głośniej, co znaczyło, że byłem już naprawdę blisko. Tak blisko upragnionej śmierci. Krople deszczu spadały na bezlistne, spróchniałe gałęzie drzew i wsiąkały w nieżywe już pnie. Wokół leżały martwe ptaki, było ich tak wiele, że aż niedowierzałem własnym oczom. Zwykle ludzie lub inne zwierzęta zjadały padlinę od razu. Byłem jednak tak głęboko w lesie, że nie było już tu ludzi. Zastanawiał mnie fakt, gdzie podziały się leśni mieszkańcy, wiewiórki, lisy, sarny…

Doszedłem do rozwidlenia dróg, czyli do mojego celu. Bez wahania skręciłem w stronę, gdzie prawdopodobnie znajdę psa, który tak głośno płakał. Nie chodziło mi właściwie o samego psa, a to co kryje się za jego skowytem. Co musiało mu się dziac, a raczej, co mu robiono, że aż tak cierpiał? Czy kiedy oprawca mnie zobaczy, przestanie męczyć zwierzę? Czy to ten sam pies cały czas zaprowadzał ludzi do miejsca ich śmierci?

Od jakiegoś czasu rozniosła się miedzy mieszkańcami mojego miasta pewna legenda, o „przeklętej drodze”, z której już nikt nigdy nie wracał. Prawdopodobnie ludzie, którzy usłyszeli psa szli tam właśnie po to, aby go upolować i zjeść. Brzmi okrutnie, ale psy były dobrym pożywieniem, a kiedy człowiek jest naprawdę głodny, nie zwraca uwagi, czy to co je, to jego najlepszy przyjaciel, który był mu wierny przez wieki. Wracając do tematu, nikt nie wiedział co dalej dzieje się z ofiarami tej „przeklętej drogi”. Jednak jeśli nie wracali, musiało to znaczyć, że umierali. A ja wlasnie tego chciałem. 

Koniec

Komentarze

1 – Warsztat

moglo ; zalozenia, ze ; wlasnie

Masz kilka literówek, co w tak krótkim tekście nie powinno mieć miejsca. Poza tym jest zwyczajnie dobrze, ale ze względu na długość tekstu trudno mi powiedzieć coś więcej. Pewnie jakby Reg tu wpadła, wytargałaby cię za uszy :P

Na przykład:

Doszedłem do rozwidlenia dróg, czyli do mojego celu. → Doszedłem do rozwidlenia dróg, czyli mojego celu.

Niepotrzebne powtórzenie.

 

2 – narracja

Jest dobra, masz styl, jest klarownie, obrazowo. Lubię narrację pierwszoosobową i tu się nie zawiodłem. Narracja świetnie współtworzy klimat, którego nie można odmówić temu fragmentowi. Masz potencjał. Narracja płynie, jest naturalna, nie ma koślawych metafor, sztywnych zdań – naprawdę dobra robota.

 

0,5 – Fabuła

Trudno o niej cokolwiek powiedzieć, w końcu to fragment. Niemniej strzępki są obecne i da się z nich złożyć prostą historię bohatera, który ma dość życia w “post-apokaliptycznym” świecie. Ująłem to w cudzysłów, bo nic tu nie wskazuje na świat post-apo. Oczami wyobraźni zobaczyłem raczej nastolatka, który ma dość życia we współczesnym, industrialnym świecie, gdzie syf wylewa się do rzeki a samochody dymią z rur.

Tak, są martwe ptaki i brak wiewiórek, ale to za mało, byś przekonał mnie, że to post-apo. I raczej usuń tagi: Dark Fantasy, Koniec Świata, Przepowiednia (!?), Science – fantasy, morderstwo, bo zwyczajnie tutaj tego nie ma. W ogóle trudno tu dostrzec element fantastyczny.

 

0 – Dialogi

Brak tu dialogów, więc nie ma o czym mówić.

 

2 – Postaci

Jest jedna, ale kupuje ją. Dzięki sprawnej narracji potrafię spojrzeć na świat jej oczyma, wyczuwam jej charakter i depresyjny, ponury nastrój.

 

2 – Klimat

Krótki tekst, ale klimat jest, co jest niemałym osiągnięciem. Tak jak powiedziałem robotę robi dobra narracja. Jest na tyle dobrze, że nie miałbym nic przeciwko, by przeczytać o dalszych losach bohatera.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

 

Jest w tym fragmencie intrygująca tajemnica, niezłe opisy przyrody i dramatyczne błędy.

 

Klawisz F7 w wordzie jest moim wielkim przyjacielem, czego i Tobie życzę.

nawiedzaly

moglo

Wyszedlem z zalozenia, ze

Zastanawiał mnie fakt, gdzie podziały się leśni mieszkańcy, wiewiórki, lisy, sarny…

Raczej podziali się, skoro mieszkańcy. I dałabym po mieszkańcach: bo wiewiórki, lisy i sarny są w zbiorze logicznym wszystkich mieszkańców.

 

Bez wahania skręciłem w stronę, gdzie prawdopodobnie znajdę psa, który tak głośno płakał.

…gdzie miałem szansę zaleźć psa? Bo czas przyszły w zdaniu przeszłym jest zły.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Miś nie lubi fragmentów. Tego nie odebrał jako fragment. Może dlatego, że nie lubi też takich ponurych, depresyjnych. Tyle mu wystarczyło. Nie przyglądał się warsztatowi. Przedpiścy to zrobili. Są mądrzejsi od misia. Weź to pod uwagę. Napisz coś mniej smutnego, miś chętnie zajrzy.

Nowa Fantastyka