- Opowiadanie: Mariner79 - Perihelion Alpha

Perihelion Alpha

Witam!
Opowiadanie krótkie science fiction, skierowane bardziej dla fanów starszych opowiadań o pilocie Pirxie. Miałem kilka swoich uwag, które mógłbym uwzględnić w takim krótkim tekście. Proszę zwrócić swoje własne sugestie, dotyczące dzisiejszego roku bieżącego, czy możliwości opuszczenia obiektu nazywanego w sieci internetowej, jako M87.

Dziękuję i pozdrawiam,

Mariner79

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Perihelion Alpha

Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit. Zasygnalizował punkty pojawiające się na mapie, małe punkty kontrolne przekazywane bezpośrednio do rdzenia komputera głównego. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, jakie to punkty. Jego implanty wspomagające układ nerwowy, zbudowane jeszcze przed wielkimi bitwami o Beatle-GUS, zostały skonstruowane przez bardzo zdolnego człowieka Anatolia Samsonowicza. W dosyć szybkim tempie oraz pomierzonym wydajnościowo czasie dostępu do mikro-modułów, określały pozostałe nazwy galaktyk, nazywanych Vega, Antares, G.AD66 czy niezbadane dotychczas Ti-Zi-1. Mikro-moduły bezpieczeństwa implantów, składały się z wielu podpoziomów, lecz struktura kontrolowała również wszystkich pasażerów, nie miała żadnej litości dla nikogo, oprócz tzw. "niewolników", którzy posiadali przepracowane wiele lat ciężkiego wysiłku na plantacjach rolniczych, czy kombinatach fabrycznych. Ich dziwaczna konstrukcja, mogłaby stanowić fundament dla prawdziwej nad inteligencji, a pracowała na alarmowym systemie plików o nazwie A.GRAS.S-1160. W porównaniu do ziemskich schematów, nie różniła się specjalnie, a prawdopodobieństwo używania zapisanych informacji, rzeczywiście pozostawało prawie obliczone i wynosiło zero. 

Pierwsze wiadomości odebrane przez pilotów – siedzących obok głównego kontrolera – dotyczyły nowo dostrzeżonego punktu, natychmiast oznaczonego na mapach gwiezdnych, w postaci galaktyki Antares-2. Była to wielce specyficzna wiadomość, gdyż założyciele ówczesnej cywilizacji, a także odkrywcą "pierwszej gwiazdy" Antares-1 Alpha, były zupełnie inne osoby. Wojna o podbicie układu planet, wybuchła bardzo dawno temu i nie pozostało tam nic, oprócz jednej małej planetoidy. Na domiar złego, jej gwiazda była w fazie Perihelionu, co spowodowało liczne i poważne anomalie. Kronikarze systemów kosmicznych, zajmujący się spisywaniem anomalii oraz wydarzeń dramatycznych, uwzględniali w swoich notatkach orbitowanie względnie przeciwstawne, zapisywane w formie tzw. destrukcji położenia, również przeciwstawne do siebie ciał niebieskich. Obserwowano obiekty bliższe, a także obiekty daleko rozmieszczone. Generalnie rzecz biorąc, nie znano żadnych nowych informacji, czy dotyczyło to działań Wielkiego Autarchy Światów równoległych, zmutowanych pod względem genetycznym istot gado-podobnych, albo zwyczajnego wygaśnięcia niektórych obiektów. Dramatyczne działania i niespotykane eksplozje księżycy, doprowadziły również do zniszczenia części ochronnej spirali, połączonej z Korporacją Autarchy i światami wyższymi, również do odwiedzania pierwszego kręgu wylotowego korytarzy, nazywanego Wrotami Spirali-III – otoczonej ładunkami antymaterii bezpieczeństwa, w stopniu przekraczającym, około czterdzieści procent materii. Wszyscy ludzie obecni, w kokpicie kapitańskim zwrócili uwagę, na pojawiający się tekst informacji bieżących – ich odczucia i pierwsze wrażenie, nie pozostawiały nazbyt wiele do dodania. Obserwowano dużo mniejsze obrazy korytarzy, pomiędzy Wrotami Spirali-II oraz pierwszej, oznaczone alfabetem układy wewnętrzne galaktyki nazywanej Wielka Niedźwiedzica. Bramy takiego rodzaju, były oddalone bardzo długimi przestrzeniami, a więc dotarcie do celu, przez takie kosmiczne tworzywa, nie stanowiło zbyt trudnego zadania dla ludzi, którzy znali odpowiednie kody uruchamiające ładunek. Pozostały prawdopodobnie wybudowane, przez wielkie roboty ze sterownikiem Tytan-40 i porzucone w głąb kosmicznej pustki, bez większego zabezpieczenia. Kapitan statku nazywanego Apollo, wydał rozkazy spawaczom i pozostawił kilka mniejszych rozkazów, jakie dotyczyły bezpieczeństwa powrotu do ładowni tegoż obiektu.

– Jarosław, Roman i Johnny – proszeni są o wyjście w celach naprawczych oraz aktualizacji stanu technicznego urządzeń pomiarowych – zaintonowała Shirley Swann, codzienne sprawy pokładowe.

Załoga statku, była niezbyt zadowolona z przydzielonych zadań, jednakże nic większego, nie stawało na przeszkodzie, aby zarobić więcej pieniędzy, za naprawienie "pokaźniejszej" ilości przedmiotów.

– Dlaczego zawsze to my, musimy wykonywać najtrudniejsze prace?

– Żebyś był bogaty, kiedy będą cię wkładać do plastikowego worka. – szyderczo zarechotał Roman. – Jako pierwszy mechanik w rankingu, wypracowanych minut ciężkiego wysiłku, niestabilnej platformy przestrzeni kosmicznej, mam prawo do natychmiastowego decydowania o naszych planach harmonogramu. Zaraz po mnie, przygotuje się do wyjścia Jarosław, natomiast Johnny, będzie zamykał luki wylotowe. Kiedy wrócimy, będziemy cieszyć się naszymi pieniążkami, wszystkie luki, mają być zamknięte… Johnny.

Ich najbliższy kolega, nie był takim fachowcem, jakiego wyobrażali sobie przed wylotem w kosmos, przez wrota spirali, jednakże było w tym człowieku dużo więcej inteligencji, historii cywilizacji czy bystrej chęci, poznawania całego świata. Tym bardziej, decyzja podjęta przez Johnnego, wywołała dziwne skojarzenia tuż po awaryjnym lądowaniu.

– Prom Apollo, będzie przelatywał wokół Wielkiej Niedźwiedzicy. Jest to obiekt astronomiczny, nazywany przez mieszkańców czarną dziurą. Niestety, nie mamy większej wiedzy, na tematykę tego rodzaju, olbrzymiego skupiska zasiedlonego przez jakiekolwiek formy życia. Zalecam ostrożność, przy bliższym podchodzeniu do tego miejsca, gdybyśmy kiedykolwiek posiadali problemy, z podstawowymi urządzeniami obsługi, proszę za pomocą mikrofonu, szybko nadać kody alarmowe do centrali promu.

– A dlaczego? Nie wypowiada się Shirley… Wtrącił się do głosu, najmłodszy mechanik o imieniu Johnny?

– Gdyż Shirley… mniejsza z tym, będziesz wszystko wiedział, w przeciągu kilkunastu sekund, po przylocie do wlotu magazynowego, wypakowywał zapasy haszyszu i poddawał się inhalacji, w komorze medycznej.

Roman wypowiedział się do Johnny`ego, najłagodniej, jak tylko dało się zapisać do sprzętu elektronicznego, wprowadzonego w kombinezony astronautów. Wszyscy koledzy, posiadali na sobie odpowiednie ubranie, jakkolwiek pozostały do wzięcia narzędzia spawalnicze. Załoga zdawała sobie sprawę, że przez dłuższy moment czasu, odczuwa dziwne emocje, barykady psychiczne tworzyły się zaraz, po naprawach – kilkanaście minut później, barykady porzucano w niepamięć, sprowadzone do najdalszych poziomów piekła, świata nieumarłych czy zapomnianych przez stworzyciela istnień, pochodzenia ludzkiego. Czasami nad inteligentnych istot, które zapamiętywały większość informacji, kodując zabezpieczone dane, poprzez nerwy wzrokowe.

– Kapitan zaintonował rozkazy– nie zróbcie niczego głupiego. – Shirley odwróciła głowę do tyłu, spoglądając na twarz swojego mężczyzny oraz kilku śpiących pracowników. Usiadła niedaleko metalowego łóżka, spoglądając na siedmioletnie dziecko, będące w stanie śpiączki i stałym działaniem pomp tlenowych. 

– Boże, zmiłuj się nad wszystkimi, którzy działają wbrew Twojej woli. Jeśli zostaniemy sami, wszystkie nasze plany, będziemy mogli schować sobie w tyłek.

– Powtarzasz ten tekst od piętnastu lat, od momentu wynalezienia teorii zakrzywiania czasoprzestrzeni, która dzięki wysiłkowi Anatola Samsonowicza, zostatała pozytywnie przyjęta w światach równoległych. Nade wszystko, musiały być nam przychylne, ze względu na wielkości tego skupiska…

– Zamknij swoją gębę na kłódkę albo wpakuję ci ten materac, prosto w tyłek, ty kapitanie.

Przekonywanie do własnych racji, najdroższej koleżanki nie miało większego sensu. Sprawdzanie całego zeszytu, zapisywanego informacjami kapitańskimi, również nie miało sensu. Załoga zaczynała dokonywania swoich zaleceń, a będąc średnio ciekawym, przeprowadzanych w przestrzeni dyskusji, pomiędzy astronautami promu – kapitan postanowił wyłączyć, wszystkie pasma oraz częstotliwości odbierane z głośników.

– Przyznaj się Roman, dlaczego po pięćdziesięciu latach służby, zdecydowałeś się podjąć trudnego zadania? – młodszy w rankingu Johnny, skierował swoje uwagi wprost do kolegi, pracującego kilkanaście metrów od wylotu magazynowego.

– Pilnuj własnych spraw, młody.

Przez krótki moment, Johnny odbierał czerwony znak kombinezonu, zapalający się dosyć często, pod białym skafandrem astronauty. Pierwszy z symboli, oznaczał wykrycie pozytywnych fali, zielony trójkąt wielkości ładunku księżyca, natomiast trzeci zawartości złóż, które po pierwsze, nie były aktualnie potrzebne załodze, gdziekolwiek były zapisywane na urządzeniach ich możliwości zakupu, a po drugie nie zostawały nazbyt często, zapisywane przez komputer główny do pamięci centrali. Inne informacje przekazywane do modułów kombinezonu, dotyczyły spraw związanych z archeologią, czy pomiarami złóż, po wykonaniu całości badań na powierzchni planety. Kiedy odwrócił wzrok, moment później na patrzących wcześniej przyjaciół, nie dostrzegł Romana na "horyzoncie" swojego hełmu. W praktyce oraz doświadczeniu mechanika promu, nie dostrzegał nic więcej, zastanawiał się jedynie, czy skoczyć za nimi w ciemność. Coś przypominającego biały okrąg schowanej tarczy, zaczynało pojawiać się na jego skafandrze. Jego decyzja była dosyć problematyczna, natomiast powtórzenia takiego przechodzenia w przestrzeń, stanowiła smutny koniec tego opowiadania. 

– Zaczynam przypominać sobie różne historie – zaintonował mechanik Johnny, do mikrofonu zamontowanego w hełmie, kierując wiadomość do komputera pokładowego, w jego myślach, zaczynały pojawiać się smutne i analityczne wnioski, a skafander odbierał więcej informacji kapitana promu.

– Cholera, mamy przed sobą niedźwiedzia, Shirley. Siedział na krześle, spoglądając na Niebieską Planetę. Po krótkiej chwili, patrzył na puste łóżko, w którym leżało zdrowe dziecko… Shirley???

Koniec

Komentarze

Ciekawe, ale do przeróbki technicznej. Najpierw dużo ekspozycji, ale mi się podobała, czuć w tym taki lemowy hermetyczny dowcip. Dialogi i postacie w zasadzie nieźle napisane. Zakończenie ma potencjał, ale pod koniec jest kilka koślawych ustępów, przez co się gubię.

Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit.

Jak dla mnie przeładowanie informacjami w jednym zdaniu.

 

Mikro-moduły bezpieczeństwa implantów, składały się z wielu podpoziomów, lecz struktura kontrolowała również wszystkich pasażerów, nie miała żadnej litości dla nikogo, oprócz tzw. "niewolników", którzy posiadali przepracowane wiele lat ciężkiego wysiłku na plantacjach rolniczych, czy kombinatach fabrycznych.

Ja bym rozbił, ale to ja, jestem wścibski :)

 

Ich dziwaczna konstrukcja, mogłaby stanowić fundament dla prawdziwej nad inteligencji, a pracowała na alarmowym systemie plików o nazwie A.GRAS.S-1160.

Interpunkcja, w paru zdaniach jeszcze są małe problemy z przecinkami. Nie jestem mistrzem, są tu dużo lepsi, ale wskażę kilka przykładów. Ogólnie dajesz przecinki zbyt często.

 

Była to wielce specyficzna wiadomość, gdyż założyciele ówczesnej cywilizacji, a także odkrywcą "pierwszej gwiazdy" Antares-1 Alpha, były zupełnie inne osoby.

“Specyficzna” – chyba anglicyzm, dalej nie powinno być “założycielem”?

 

Wojna o podbicie układu planet, wybuchła bardzo dawno temu i nie pozostało tam nic, oprócz jednej małej planetoidy.

 

Wszyscy ludzie obecni, w kokpicie kapitańskim zwrócili uwagę, na pojawiający się tekst informacji bieżących – ich odczucia i pierwsze wrażenie, nie pozostawiały nazbyt wiele do dodania.

 

Bramy takiego rodzaju, były oddalone bardzo długimi przestrzeniami, a więc dotarcie do celi, przez takie kosmiczne tworzywa, nie stanowiło zbyt trudnego zadania dla ludzi, którzy znali odpowiednie kody uruchamiające ładunek.

 

 

Pozostały prawdopodobnie wybudowane, przez wielkie roboty ze sterownikiem Tytan-40 i porzucone w głąb kosmicznej pustki, bez większego zabezpieczenia.

 

Kapitan statku nazywanego Apollo, wydał rozkazy spawaczom i pozostawił kilka mniejszych rozkazów, jakie dotyczyły bezpieczeństwa powrotu do ładowni tegoż obiektu.

 

– Jarosław, Roman i Johnny – proszeni są o wyjście w celach naprawczych oraz aktualizacji stanu technicznego urządzeń pomiarowych – zaintonowała Shirley Swann, codzienne sprawy pokładowe.

Końcówka trochę mi zgrzyta.

 

Załoga statku, była niezbyt zadowolona z przydzielonych zadań, jednakże nic większego, nie stawało na przeszkodzie, aby zarobić więcej pieniędzy, za naprawienie "pokaźniejszej" ilości przedmiotów.

– Prom Apollo, będzie przelatywał wokół Wielkiej Niedźwiedzicy. Jest to obiekt astronomiczny, nazywany przez mieszkańców jako czarna dziura.

Nie pasuje chyba.

 

Pierwszy z symboli, oznaczał wykrycie pozytywnych fali, zielony trójkąt wielkości ładunku księżyca, natomiast trzeci zawartości złóż, które po pierwsze, nie były aktualnie potrzebne, gdziekolwiek zapisywane na urządzeniach, a po drugie nie zostawały nazbyt często, zapisywane przez komputer główny do pamięci centrali.

Nie rozumiem :(

Załoga zdawała sobie sprawę, że przez dłuższy moment czasu, odczuwa dziwne emocje, barykady psychiczne tworzyły się zaraz, po naprawach – kilkanaście minut później, barykady zostawały zapominane, sprowadzone do najdalszych poziomów piekła, świata nieumarłych czy zapomnianych przez stworzyciela istnień, pochodzenia ludzkiego. Czasami nad inteligentnych istot, które zapamiętywały większość informacji, kodując zabezpieczone dane, poprzez nerwy wzrokowe.

Powiem szczerze, że się pogubiłem :(

 

 

– Powtarzasz ten tekst od piętnastu lat, od momentu wynalezienia teorii zakrzywiania czasoprzestrzeni, która dzięki wysiłkowi Anatola Samsonowicza, zostatała pozytywnie przyjęta w światach równoległych. Nade wszystko, musiały być nam przychylne, ze względu na wielkości tego skupiska…

 

Literówka.

 

Przekonywanie do własnych racji, własnej koleżanki nie miało większego sensu.

Powtórzenie.

 

Coś przypominającego biały okrąg schowanej tarczy, zaczynało pojawiać się na jego skafandrze. Jego decyzja była dosyć problematyczna, natomiast powtórzenia takiego przechodzenia w przestrzeń, stanowiła smutny koniec tego opowiadania. 

Pogubiłem się…

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Witaj.

Widać tu interesujący pomysł na fabułę fantastyki, ale odnoszę wrażenie, że wiele treści zachowałeś dla siebie, zamiast je rozwinąć, co warto zrobić. Zakończenie nieco zaskakujące i pełne niedopowiedzeń. 

 

Z technicznych:

Choć sama mam manię wstawiania przecinków prawie wszędzie, odnoszę wrażenie, że w niektórych zdaniach jest ich za dużo. Przykłady:

Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit.

Mikro-moduły bezpieczeństwa implantów, składały się z wielu podpoziomów, lecz struktura kontrolowała również wszystkich pasażerów, nie miała żadnej litości dla nikogo, oprócz tzw. "niewolników", którzy posiadali przepracowane wiele lat ciężkiego wysiłku na plantacjach rolniczych, czy kombinatach fabrycznych.

Ich dziwaczna konstrukcja, mogłaby stanowić fundament dla prawdziwej nad inteligencji, a pracowała na alarmowym systemie plików o nazwie A.GRAS.S-1160.

Dramatyczne działania i niespotykane eksplozje księżycy, doprowadziły również do zniszczenia części ochronnej spirali, połączonej z Korporacją Autarchy i światami wyższymi, również do odwiedzania pierwszego kręgu wylotowego korytarzy, nazywanego Wrotami Spirali-III – otoczonej ładunkami antymaterii bezpieczeństwa, w stopniu przekraczającym, około czterdzieści procent materii.

Wszyscy ludzie obecni, w kokpicie kapitańskim zwrócili uwagę, na pojawiający się tekst informacji bieżących – ich odczucia i pierwsze wrażenie, nie pozostawiały nazbyt wiele do dodania.

Załoga statku, była niezbyt zadowolona z przydzielonych zadań, jednakże nic większego, nie stawało na przeszkodzie, aby zarobić więcej pieniędzy, za naprawienie "pokaźniejszej" ilości przedmiotów.​

Ich najbliższy kolega, nie był takim fachowcem, jakiego wyobrażali sobie przed wylotem w kosmos, przez wrota spirali, jednakże było w tym człowieku dużo więcej inteligencji, historii cywilizacji czy bystrej chęci, poznawania całego świata.

 

Bramy takiego rodzaju, były oddalone bardzo długimi przestrzeniami, a więc dotarcie do celi, przez takie kosmiczne tworzywa, (…) – celu?

 

Warto też spojrzeć na zapis dialogów, przykłady:

– Jarosław, Roman i Johnny – proszeni są o wyjście w celach naprawczych oraz aktualizacji stanu technicznego urządzeń pomiarowych – zaintonowała Shirley Swann, codzienne sprawy pokładowe.

– Żebyś był bogaty, kiedy będą cię wkładać do plastikowego worka. – szyderczo zarechotał Roman.

– A dlaczego? Nie wypowiada się Shirley… Wtrącił się do głosu, najmłodszy mechanik o imieniu Johnny?

– Kapitan zaintonował rozkazy– nie zróbcie niczego głupiego. – Shirley odwróciła głowę do tyłu, spoglądając na twarz swojego mężczyzny oraz kilku śpiących pracowników.​

 

W tym zdaniu brakuje jego części i z tego powodu jest trudne do odczytu:

Czasami nad inteligentnych istot, które zapamiętywały większość informacji, kodując zabezpieczone dane, poprzez nerwy wzrokowe.

 

– Cholera, mamy przez sobą niedźwiedzia, Shirley. – przed?

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Dziękuję za przeczytanie mojego opowiadania, choć krótkie w swojej konstrukcji dialogowej czy pozostawiające wiele do życzenia, myślę sobie o Robercie Richu, który skomponował świetną płytę. Być może, w połączeniu z tym skromnie napisanym tekstem science-fiction, przypadnie osobą kochającym Stanisława Lema, właśnie za tajemniczość i technologiczne odrodzenia naszej planety, do gusty. Dziękuję wszystkim za wskazówki techniczne, zwłaszcza interpunkcję wink

Miłego odpoczynku oraz długiego weekendu.

Dziękuję i pozdrawiam

Mariner97

Koniec życia, ale nie miłość

Dziękuję, wzajemnie, pozdrawiam serdecznie, Mariner79.smiley

Pecunia non olet

Cześć, Mariner!

 

Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit.

Jakiego zespołu? Zespołu, który nim leci? Promów kosmicznych raczej nie budują astronauci. To zdanie jest trochę przekombinowane, warto je przeredagować.

Zasygnalizował punkty pojawiające się na mapie, małe punkty kontrolne przekazywane bezpośrednio do rdzenia komputera głównego. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, jakie to punkty.

Powtórzenia.

mikro-moduły

mikromoduły.

 

dla prawdziwej nad inteligencji

nadinteligencji

 

Pierwszy akapit jest przeładowany informacjami. Jeśli chodzi o wszystkie terminy i nazwy jakie się tam pojawiają – nie ma nic co mógłbym zapamiętać, boję się że to może wpłynąć na odbiór.

Była to wielce specyficzna wiadomość, gdyż założyciele ówczesnej cywilizacji, a także odkrywcą "pierwszej gwiazdy" Antares-1 Alpha, były zupełnie inne osoby.

Zdanie jest niezrozumiałe z dwóch powodów. Po pierwsze rozjeżdża się w samej odmianie. Może tam miało być “założycielem”. Po drugie – nadal nie rozumiem, dlaczego była to specyficzna wiadomość.

Na domiar złego, jej gwiazda była w fazie Perihelionu, co spowodowało liczne i poważne anomalie. Kronikarze systemów kosmicznych, zajmujący się spisywaniem anomalii oraz wydarzeń dramatycznych

Powtórzenie.

Rozjeżdżają mi się też pojęcia, bo Antares jest gwiazdą, a gdzieś wcześniej pojawia się pojęcie galaktyki Antares-2. Gubię się już totalnie.

uwzględniali w swoich notatkach orbitowanie względnie przeciwstawne, zapisywane w formie tzw. destrukcji położenia, również przeciwstawne do siebie ciał niebieskich.

nie piszemy skrótów w literaturze, więc powinno być “tak zwanej”. A potem chyba powinno być chyba “przeciwstawnych”. Ogólnie zdanie to nie mówi mi nic. Może dla speca od astronomii jest to ciekawe. Ja nim nie jestem.

Obserwowano obiekty bliższe, a także obiekty daleko rozmieszczone.

Powtórzenie.

dotyczyło to działań Wielkiego Autarchy Światów równoległych,

“równoległych” chyba również wielką literą. Wpada tutaj też kolejne pojęcie, które nic mi nie mówi.

Dramatyczne działania i niespotykane eksplozje księżycy, doprowadziły również do zniszczenia części ochronnej spirali, połączonej z Korporacją Autarchy i światami wyższymi, również do odwiedzania pierwszego kręgu wylotowego korytarzy, nazywanego Wrotami Spirali-III – otoczonej ładunkami antymaterii bezpieczeństwa, w stopniu przekraczającym, około czterdzieści procent materii.

Nie jestem w stanie spamiętać tych informacji, nie wiem czy są one mi w ogóle potrzebne, przelatuje po tekście wzrokiem, bo tu się wciąż nic nie dzieje.

wewnętrzne galaktyki nazywanej Wielka Niedźwiedzica.

Wielką Niedźwiedzicą

Galaktyki? To gwiazdozbiór.

Kapitan statku nazywanego Apollo, wydał rozkazy spawaczom i pozostawił kilka mniejszych rozkazów, jakie dotyczyły bezpieczeństwa powrotu do ładowni tegoż obiektu.

Powtórzenia

Załoga statku(-,) była niezbyt zadowolona z przydzielonych zadań, jednakże nic większego(-,) nie stawało na przeszkodzie, aby zarobić więcej pieniędzy(-,) za naprawienie "pokaźniejszej" ilości przedmiotów.

trzy zbędne przecinki

było w tym człowieku dużo więcej inteligencji, historii cywilizacji czy bystrej chęci(-,) poznawania całego świata.

Zbędny przecinek

Tym bardziej, decyzja podjęta przez Johnnego, wywołała dziwne skojarzenia tuż po awaryjnym lądowaniu.

Jaka decyzja? Jakie awaryjne lądowanie?

– Prom Apollo(-,) będzie przelatywał wokół Wielkiej Niedźwiedzicy.

Zbędny przecinek

 

Ja pasuję – dalej nie dam rady, jestem zupełnie skołowany.

Popatrz, proszę, na pierwszy akapit:

Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit. Zasygnalizował punkty pojawiające się na mapie, małe punkty kontrolne przekazywane bezpośrednio do rdzenia komputera głównego. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, jakie to punkty. Jego implanty wspomagające układ nerwowy, zbudowane jeszcze przed wielkimi bitwami o Beatle-GUS, zostały skonstruowane przez bardzo zdolnego człowieka Anatolia Samsonowicza. W dosyć szybkim tempie oraz pomierzonym wydajnościowo czasie dostępu do mikro-modułów, określały pozostałe nazwy galaktyk, nazywanych Vega, Antares, G.AD66 czy niezbadane dotychczas Ti-Zi-1. Mikro-moduły bezpieczeństwa implantów, składały się z wielu podpoziomów, lecz struktura kontrolowała również wszystkich pasażerów, nie miała żadnej litości dla nikogo, oprócz tzw. "niewolników", którzy posiadali przepracowane wiele lat ciężkiego wysiłku na plantacjach rolniczych, czy kombinatach fabrycznych. Ich dziwaczna konstrukcja, mogłaby stanowić fundament dla prawdziwej nad inteligencji, a pracowała na alarmowym systemie plików o nazwie A.GRAS.S-1160. W porównaniu do ziemskich schematów, nie różniła się specjalnie, a prawdopodobieństwo używania zapisanych informacji, rzeczywiście pozostawało prawie obliczone i wynosiło zero. 

Mamy 8 nazw własnych, które nic mi nie mówią, a jedynie sprawiają, że jestem coraz bardziej skołowany. Takie otwarcie zabija tekst, bo podajesz informacje. To tak jakbyś naukę matematyki zaczął od mówienia pięciolatkowi, że są całki, różniczki, liczby urojone i cała masa innych rzeczy. Znudzi się po kilkunastu sekundach.

Spróbuj podawać te informacje na bieżąco w trakcie wydarzeń, o ile one w ogóle są potrzebne w tej historii. Do tego w otwarciu lepiej jak się coś dzieje, taki infodump na początku odstrasza. Ja, znając wcześniejsze Twoje teksty i podejście do osób, które Ci te błędy wskazały, odpadłbym po pierwszych dwóch zdaniach. Dziś przybywam jako dyżurny, ale to wciąż za mało żebym przebił się do końca tekstu.

To co mogę podpowiedzieć, to mniej informacji, więcej wydarzeń związanych z bohaterami.

 

Pozdrawiam

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nie ma sprawy :) Życzę miłego dnia i dużo fajnych tekstów.

Pozdrawiam.

Mariner79

Koniec życia, ale nie miłość

0 – Warszat

Kurtyna! Widzę, że w opku kryje się ciekawy świat i taki trochę klimat “Space Odyssey”, ale nie mogę przebić się przez fatalny warsztat – wszystko zostało wytknięte przez poprzedników, nie będę się powtarzał, ale chłopie, po co tyle przecinków! ;). Warsztat rzutuje na całe twoje opko, przez co w ogólnym rozrachunku podobało mi się mniej, niż powinno.

 

1 – Narracja

Pośród wyboistej drogi, jaki zafundował Twój warsztat, przebija się ciekawa narracja. Czuję się trochę jak przy oglądaniu ostatniej sceny z bladerunnera, gdy android mówi swój kultowy monolog, ale zmontowanym z różnych wersji, różnych interpretacji, a potem następuje zmiana aktora i świata, i w ogóle trochę to wszystko przypomina majak senny gdy masz wysoką gorączkę. Obrazy i opisy przypominają szaleństwo obracającego się kalejdoskopu.

Całość strasznie przypomina strumień myśli.

 

0 – Fabuła

Zwyczajnie nie mam pojęcia, co się dzieje i o czym jest opko – ponownie wina warsztatu.

 

0,5 – Dialogi

Nie wiem, gdzie się kończą dialogi, a gdzie zaczyna narracja, a dodatkowo brzmią dziwacznie – sztucznie, jak przetłumaczone przez google translator dialogi z języka suahili na Polski. Gdzieś w nich przebija się dynamika między postaciami, ale to ledwie echo i oniryczny majak.

 

0,5 – Postaci

Jakieś tam są, ale giną w strumieniu narracji – nie wiem, kto kim i gdzie jest dokładnie, dlatego trudno mi cokolwiek o nich powiedzieć.

 

2 – Klimat

O dziwo, mimo fatalnego warsztatu, jest tu klimat, który sprawił, że czytałem z zaciekawieniem do końca. Jak wspomniałem – taki trochę klimat “Space Odyssey”, ale nie ma satysfakcji z przeczytania całości. Niczego nie zrozumiałem, i to mnie boli, bo klimatem mnie wciągnąłeś w studnię, która okazuje się kwadratową stodołą z kupą żwiru w środku.

Że niby nie rozumiesz? Ja też nie! :P

 

Eh, jestem poirytowany, bo jak zdrapać tą niedokładnie położoną farbę, to spod spodu prześwituje coś ciekawego. Szkoda, że nie widać, co dokładnie.

0-3 WARSZTAT | 0-3 NARRACJA | 0-3 FABUŁA | 0-3 DIALOGI | 0-3 POSTACI | 0-3 KLIMAT

Witam! 

Dziękuję za przeczytanie mojego opowiadania i również pozytywne emocje, wywoływane przez właśnie klimat, niektóre obiekty. Przy okazji polecam opowiadania pozostałe w kolejce, innych pisarzy. Szczerze dziękuję za wskazane uwagi, które z pewnością będą wprowadzane do kolejnych opowiadań. Dziękuję i pozdrawiam, Mariner

Koniec życia, ale nie miłość

Ja też się pogubiłam. W wielu miejscach. Szalejące przecinki nie ułatwiały zrozumienia. Jesteś pewien, że znasz znaczenie wszystkich słów, których używasz? Na przykład “intonować”?

Dziwne mi się wydaje, że ludzie zatrudnieni w zespole dostają dodatkowe (?) pieniądze za wykonywanie poszczególnych zadań. No, zazwyczaj są jakieś premie, ale Twój system płac mnie zaskoczył.

rzeczywiście pozostawało prawie obliczone i wynosiło zero. 

Jeśli zostało prawie obliczone, to nadal nie wiadomo, ile wynosi.

– Kapitan zaintonował rozkazy

Dlaczego oni tak często coś śpiewają, zwłaszcza rozkazy?

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka