Kapitan wielkiego promu kosmicznego Apollo, zbudowanego z pracy rąk całego zespołu, wybierał się w podróż, wewnątrz galaktyki o nazwie Patchiarcha-Sabbit. Zasygnalizował punkty pojawiające się na mapie, małe punkty kontrolne przekazywane bezpośrednio do rdzenia komputera głównego. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, jakie to punkty. Jego implanty wspomagające układ nerwowy, zbudowane jeszcze przed wielkimi bitwami o Beatle-GUS, zostały skonstruowane przez bardzo zdolnego człowieka Anatolia Samsonowicza. W dosyć szybkim tempie oraz pomierzonym wydajnościowo czasie dostępu do mikro-modułów, określały pozostałe nazwy galaktyk, nazywanych Vega, Antares, G.AD66 czy niezbadane dotychczas Ti-Zi-1. Mikro-moduły bezpieczeństwa implantów, składały się z wielu podpoziomów, lecz struktura kontrolowała również wszystkich pasażerów, nie miała żadnej litości dla nikogo, oprócz tzw. "niewolników", którzy posiadali przepracowane wiele lat ciężkiego wysiłku na plantacjach rolniczych, czy kombinatach fabrycznych. Ich dziwaczna konstrukcja, mogłaby stanowić fundament dla prawdziwej nad inteligencji, a pracowała na alarmowym systemie plików o nazwie A.GRAS.S-1160. W porównaniu do ziemskich schematów, nie różniła się specjalnie, a prawdopodobieństwo używania zapisanych informacji, rzeczywiście pozostawało prawie obliczone i wynosiło zero.
Pierwsze wiadomości odebrane przez pilotów – siedzących obok głównego kontrolera – dotyczyły nowo dostrzeżonego punktu, natychmiast oznaczonego na mapach gwiezdnych, w postaci galaktyki Antares-2. Była to wielce specyficzna wiadomość, gdyż założyciele ówczesnej cywilizacji, a także odkrywcą "pierwszej gwiazdy" Antares-1 Alpha, były zupełnie inne osoby. Wojna o podbicie układu planet, wybuchła bardzo dawno temu i nie pozostało tam nic, oprócz jednej małej planetoidy. Na domiar złego, jej gwiazda była w fazie Perihelionu, co spowodowało liczne i poważne anomalie. Kronikarze systemów kosmicznych, zajmujący się spisywaniem anomalii oraz wydarzeń dramatycznych, uwzględniali w swoich notatkach orbitowanie względnie przeciwstawne, zapisywane w formie tzw. destrukcji położenia, również przeciwstawne do siebie ciał niebieskich. Obserwowano obiekty bliższe, a także obiekty daleko rozmieszczone. Generalnie rzecz biorąc, nie znano żadnych nowych informacji, czy dotyczyło to działań Wielkiego Autarchy Światów równoległych, zmutowanych pod względem genetycznym istot gado-podobnych, albo zwyczajnego wygaśnięcia niektórych obiektów. Dramatyczne działania i niespotykane eksplozje księżycy, doprowadziły również do zniszczenia części ochronnej spirali, połączonej z Korporacją Autarchy i światami wyższymi, również do odwiedzania pierwszego kręgu wylotowego korytarzy, nazywanego Wrotami Spirali-III – otoczonej ładunkami antymaterii bezpieczeństwa, w stopniu przekraczającym, około czterdzieści procent materii. Wszyscy ludzie obecni, w kokpicie kapitańskim zwrócili uwagę, na pojawiający się tekst informacji bieżących – ich odczucia i pierwsze wrażenie, nie pozostawiały nazbyt wiele do dodania. Obserwowano dużo mniejsze obrazy korytarzy, pomiędzy Wrotami Spirali-II oraz pierwszej, oznaczone alfabetem układy wewnętrzne galaktyki nazywanej Wielka Niedźwiedzica. Bramy takiego rodzaju, były oddalone bardzo długimi przestrzeniami, a więc dotarcie do celu, przez takie kosmiczne tworzywa, nie stanowiło zbyt trudnego zadania dla ludzi, którzy znali odpowiednie kody uruchamiające ładunek. Pozostały prawdopodobnie wybudowane, przez wielkie roboty ze sterownikiem Tytan-40 i porzucone w głąb kosmicznej pustki, bez większego zabezpieczenia. Kapitan statku nazywanego Apollo, wydał rozkazy spawaczom i pozostawił kilka mniejszych rozkazów, jakie dotyczyły bezpieczeństwa powrotu do ładowni tegoż obiektu.
– Jarosław, Roman i Johnny – proszeni są o wyjście w celach naprawczych oraz aktualizacji stanu technicznego urządzeń pomiarowych – zaintonowała Shirley Swann, codzienne sprawy pokładowe.
Załoga statku, była niezbyt zadowolona z przydzielonych zadań, jednakże nic większego, nie stawało na przeszkodzie, aby zarobić więcej pieniędzy, za naprawienie "pokaźniejszej" ilości przedmiotów.
– Dlaczego zawsze to my, musimy wykonywać najtrudniejsze prace?
– Żebyś był bogaty, kiedy będą cię wkładać do plastikowego worka. – szyderczo zarechotał Roman. – Jako pierwszy mechanik w rankingu, wypracowanych minut ciężkiego wysiłku, niestabilnej platformy przestrzeni kosmicznej, mam prawo do natychmiastowego decydowania o naszych planach harmonogramu. Zaraz po mnie, przygotuje się do wyjścia Jarosław, natomiast Johnny, będzie zamykał luki wylotowe. Kiedy wrócimy, będziemy cieszyć się naszymi pieniążkami, wszystkie luki, mają być zamknięte… Johnny.
Ich najbliższy kolega, nie był takim fachowcem, jakiego wyobrażali sobie przed wylotem w kosmos, przez wrota spirali, jednakże było w tym człowieku dużo więcej inteligencji, historii cywilizacji czy bystrej chęci, poznawania całego świata. Tym bardziej, decyzja podjęta przez Johnnego, wywołała dziwne skojarzenia tuż po awaryjnym lądowaniu.
– Prom Apollo, będzie przelatywał wokół Wielkiej Niedźwiedzicy. Jest to obiekt astronomiczny, nazywany przez mieszkańców czarną dziurą. Niestety, nie mamy większej wiedzy, na tematykę tego rodzaju, olbrzymiego skupiska zasiedlonego przez jakiekolwiek formy życia. Zalecam ostrożność, przy bliższym podchodzeniu do tego miejsca, gdybyśmy kiedykolwiek posiadali problemy, z podstawowymi urządzeniami obsługi, proszę za pomocą mikrofonu, szybko nadać kody alarmowe do centrali promu.
– A dlaczego? Nie wypowiada się Shirley… Wtrącił się do głosu, najmłodszy mechanik o imieniu Johnny?
– Gdyż Shirley… mniejsza z tym, będziesz wszystko wiedział, w przeciągu kilkunastu sekund, po przylocie do wlotu magazynowego, wypakowywał zapasy haszyszu i poddawał się inhalacji, w komorze medycznej.
Roman wypowiedział się do Johnny`ego, najłagodniej, jak tylko dało się zapisać do sprzętu elektronicznego, wprowadzonego w kombinezony astronautów. Wszyscy koledzy, posiadali na sobie odpowiednie ubranie, jakkolwiek pozostały do wzięcia narzędzia spawalnicze. Załoga zdawała sobie sprawę, że przez dłuższy moment czasu, odczuwa dziwne emocje, barykady psychiczne tworzyły się zaraz, po naprawach – kilkanaście minut później, barykady porzucano w niepamięć, sprowadzone do najdalszych poziomów piekła, świata nieumarłych czy zapomnianych przez stworzyciela istnień, pochodzenia ludzkiego. Czasami nad inteligentnych istot, które zapamiętywały większość informacji, kodując zabezpieczone dane, poprzez nerwy wzrokowe.
– Kapitan zaintonował rozkazy– nie zróbcie niczego głupiego. – Shirley odwróciła głowę do tyłu, spoglądając na twarz swojego mężczyzny oraz kilku śpiących pracowników. Usiadła niedaleko metalowego łóżka, spoglądając na siedmioletnie dziecko, będące w stanie śpiączki i stałym działaniem pomp tlenowych.
– Boże, zmiłuj się nad wszystkimi, którzy działają wbrew Twojej woli. Jeśli zostaniemy sami, wszystkie nasze plany, będziemy mogli schować sobie w tyłek.
– Powtarzasz ten tekst od piętnastu lat, od momentu wynalezienia teorii zakrzywiania czasoprzestrzeni, która dzięki wysiłkowi Anatola Samsonowicza, zostatała pozytywnie przyjęta w światach równoległych. Nade wszystko, musiały być nam przychylne, ze względu na wielkości tego skupiska…
– Zamknij swoją gębę na kłódkę albo wpakuję ci ten materac, prosto w tyłek, ty kapitanie.
Przekonywanie do własnych racji, najdroższej koleżanki nie miało większego sensu. Sprawdzanie całego zeszytu, zapisywanego informacjami kapitańskimi, również nie miało sensu. Załoga zaczynała dokonywania swoich zaleceń, a będąc średnio ciekawym, przeprowadzanych w przestrzeni dyskusji, pomiędzy astronautami promu – kapitan postanowił wyłączyć, wszystkie pasma oraz częstotliwości odbierane z głośników.
– Przyznaj się Roman, dlaczego po pięćdziesięciu latach służby, zdecydowałeś się podjąć trudnego zadania? – młodszy w rankingu Johnny, skierował swoje uwagi wprost do kolegi, pracującego kilkanaście metrów od wylotu magazynowego.
– Pilnuj własnych spraw, młody.
Przez krótki moment, Johnny odbierał czerwony znak kombinezonu, zapalający się dosyć często, pod białym skafandrem astronauty. Pierwszy z symboli, oznaczał wykrycie pozytywnych fali, zielony trójkąt wielkości ładunku księżyca, natomiast trzeci zawartości złóż, które po pierwsze, nie były aktualnie potrzebne załodze, gdziekolwiek były zapisywane na urządzeniach ich możliwości zakupu, a po drugie nie zostawały nazbyt często, zapisywane przez komputer główny do pamięci centrali. Inne informacje przekazywane do modułów kombinezonu, dotyczyły spraw związanych z archeologią, czy pomiarami złóż, po wykonaniu całości badań na powierzchni planety. Kiedy odwrócił wzrok, moment później na patrzących wcześniej przyjaciół, nie dostrzegł Romana na "horyzoncie" swojego hełmu. W praktyce oraz doświadczeniu mechanika promu, nie dostrzegał nic więcej, zastanawiał się jedynie, czy skoczyć za nimi w ciemność. Coś przypominającego biały okrąg schowanej tarczy, zaczynało pojawiać się na jego skafandrze. Jego decyzja była dosyć problematyczna, natomiast powtórzenia takiego przechodzenia w przestrzeń, stanowiła smutny koniec tego opowiadania.
– Zaczynam przypominać sobie różne historie – zaintonował mechanik Johnny, do mikrofonu zamontowanego w hełmie, kierując wiadomość do komputera pokładowego, w jego myślach, zaczynały pojawiać się smutne i analityczne wnioski, a skafander odbierał więcej informacji kapitana promu.
– Cholera, mamy przed sobą niedźwiedzia, Shirley. Siedział na krześle, spoglądając na Niebieską Planetę. Po krótkiej chwili, patrzył na puste łóżko, w którym leżało zdrowe dziecko… Shirley???