- Opowiadanie: ośmiornica - Sen umarłych

Sen umarłych

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Sen umarłych

 

Mężczyzna stał na krawędzi dachu. Wiatr szarpał jego zniszczony płaszcz, odsłaniając poplamioną krwią, skórzaną zbroję i wiszący u pasa miecz. Daleko w dole majaczyły arterie miasta; tak bardzo tętniące życiem i tak martwe jednocześnie. Neony, samochody, gwar… 

Przymknął oczy, a po policzkach spłynęły łzy. Wychylił się i skoczył. Nikt go nie dostrzegł, nikt nie krzyknął, gdy zderzył się z płytami chodnika. Jednak zamiast w rozbryzgu krwi jego ciało rozpadło się w feerii barw. Obraz zamazał się, zamigotał i zniknął.

 

***

 

Sim przyglądał się twarzom towarzyszy; stał nieco z boku, podpierając ścianę. Odnosił wrażenie, że w końcu zaczyna rozumieć, czym jest przyjaźń. Był zmęczony jak każdy z nich. I jak każdy z nich zastanawiał się, czy przeżyje nadchodzącą walkę. 

Tak wiele razem przeszli, od chwili gdy na ekranach telefonów wyświetliła im się niespodziewana wiadomość. Tak wiele doświadczyli, tak wielu towarzyszy stracili. Ujrzeli świat, który nie miał prawa istnieć, walczyli w bitwach, które nie miały prawa się odbyć. Teraz stali przed wejściem na ostatni poziom Wieży, gotowi zmierzyć się z najpotężniejszą bestią.

– Na każdym piętrze zastanawiałem się, po jakiego chuja wpakowałem się w to wszystko. I co? Dotarłem aż tutaj i nadal tego nie wiem. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Kurwa, w życiu bym nie pomyślał, jak bardzo nas wcześniej sponiewiera – prychnął Kędzior, wysoki, łysy mężczyzna. Starł z oka krew napływającą z rozciętej brwi. Dłoń pozostawiła czerwony ślad na pociągłej twarzy. 

– Prawda… Jaka prawda? Czuję się jeszcze głupszy niż wcześniej – odezwał się Lewy, krępy brodacz opierający się o swój nieodłączny bojowy topór.

– Tobie żadna prawda i tak by nie pomogła – zaśmiał się Szczurek. Lewy obrzucił pryszczatego nastolatka gniewnym spojrzeniem, ale powstrzymał się od komentarza.

– Kiedy dostałam tę dziwną wiadomość, w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś psychol z portalu randkowego. Cholerna ciekawość… Trzeba było tego nie otwierać. – Iska westchnęła i pokręciła głową. Sim nie widział jej oczu zasłoniętych opadającymi na twarz włosami, jedynie ściągnięte w cienką linię usta.

– Boss ostatniego poziomu… Ciekawe, co nas tym razem czeka – odezwał się znów Szczurek, niespokojnie drepczący w miejscu.

Lewy popatrzył na niego spode łba.

– Skoro to wszystko wygląda jak jakaś jebana gra komputerowa, to stawiam na smoka. Co za chory żart. Nawet nie lubię gier.

– Załatwmy to szybko i wracajmy do domu. – Cichy głos Iski zadrżał delikatnie.

– O ile mamy jeszcze do czego wracać – mruknął Kędzior. – Jak długo to już trwa?

– Może cofniemy się do tego samego momentu, w którym uruchomiliśmy tę nieszczęsną aplikację? – Dziewczyna odgarnęła w końcu włosy z czoła. W jej jasnych oczach widać było nadzieję i strach.

– A może nasze ciała leżą teraz w śpiączce w jakimś szpitalnym pokoju? Widziałem kiedyś taki film… – zaczął Szczurek.

– Pryszczaty, zamknij się wreszcie. Opowiadasz tę samą historyjkę praktycznie na każdym piętrze – warknął Lewy.

– Naprawdę? – zdziwił się chłopak.

Umilkli, zbierając siły na czekające ich zadanie. 

Sim podszedł do ogromnych, złotych wrót i przejechał dłonią po ornamentach. Czekali już dostatecznie długo.

– Gotowi? – zapytał, odwracając się do towarzyszy.

– Jak chuj – mruknął Lewy.

Twarz Szczurka stężała, mięśnie napięły się w nerwowym tiku. Kędzior, oparty dotąd na swojej włóczni, wyprostował się. Jego palce, zaciskające się mocniej na drzewcu, pobielały.

– Otwieraj, bardziej gotowi już nie będziemy – westchnęła Iska. Włosy znów opadły jej na czoło, zasłaniając oczy.

 

*

 

Kiedy tylko otworzyli przejście, dobiegł ich blask i żar. 

Jednak smok.

Ruszyli pędem, zgrani i zdeterminowani. Pokonali razem dziewięćdziesięciu dziewięciu strażników na dziewięćdziesięciu dziewięciu piętrach. Wierzyli, że pokonają i tę bestię. Wcześniejsze doświadczenia nie przygotowały ich jednak na to, z czym przyszło im się zmierzyć. 

Pierwsza zginęła Iska. Sim zdążył dostrzec jej pełne przerażenia spojrzenie, zanim całkowicie pochłonął ją ogień. Pobiegł w bok, inkantując zaklęcie. Pozostali zaszarżowali prosto na bestię. Mag dokończył czar i wypuścił moc. Świetliste smugi wgryzły się w łuskowaty bok. Triumfalny okrzyk Lewego przeszedł w pełen bólu jęk. Kolejne zaklęcia, płomienie, krew i ryk. 

Smok był ogromny, wznosił się nad nimi niczym góra. Pomimo rozmiarów poruszał się niezwykle szybko, starając się dosięgnąć atakujących kłami, szponami i ogniem. Choć z cielska spływała posoka, odniesione rany tylko wzmagały buzujący w nim gniew. Zionął. Pospiesznie postawione osłony wytrzymały z trudem. Gdy żar przygasł, błysnęły kły. Głowa Lewego pękła w nich niczym nadepnięty pomidor. Szloch Szczurka ucichł gwałtownie, gdy uderzył weń kolczasty ogon.

Mag zacisnął szczęki do bólu. Odnosił wrażenie, jakby jego pierś zaczął przygniatać ogromny ciężar. Wzdrygnął się, nie będąc pewien tego, co właściwie czuje. Wypuścił kolejną falę mocy, a widoczny przez cały czas pasek stanu zmniejszył się gwałtownie i błysnął szkarłatem. 

 Kątem oka dostrzegł Kędziora przypuszczającego atak włócznią. Uczucia i więzi. Po przebyciu wszystkich poziomów Wieży zrozumiał, czym jest przyjaźń, teraz odbierał lekcję o zaufaniu. Skupił się, zebrał całą manę, jaka mu pozostała, i oddał ją szarżującemu towarzyszowi.

Grot przeniknął grube łuski i wbił się w pierś bestii aż po drzewce. Doszedł do gorejącego żarem serca. Przeszył je na wylot, zatrzymując jego bicie. Moc nagromadzona w organie wyzwoliła się z niszczycielską siłą. Eksplozja rozszarpała Kędziora na strzępy i odrzuciła maga daleko w tył. 

 

*

 

Sim zamrugał gwałtownie, odzyskując ostrość widzenia.

„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.

Prawda – skarb ostatniego poziomu, pilnowany przez ognistą bestię. Mężczyzna dostrzegł, jak cielsko smoka znika, zamieniając się w chmurę danych. 

Chwilę później znalazł się na zewnątrz, na samym szczycie Wieży, mając u stóp arterie miasta; tak bardzo tętniące życiem i tak martwe jednocześnie. Wiatr szarpał jego zniszczonym płaszczem, odsłaniając poplamioną krwią, skórzaną zbroję. 

Blokady pamięci puściły, prawda powróciła.

Sim. SI model 97563 – sztuczna inteligencja zarządzająca ostatnim snem ludzkości, od setek lat dryfuje w pustce kosmosu. Wciąż na nowo przeżywa fantazje swoich stwórców, starając się pojąć ich uczucia oraz umysły. Pragnie zrozumieć tych, którzy woleli zatracić się w wirtualnej rzeczywistości, niż powoli konać wraz ze swoją planetą.

Sim przymyka powieki, a po policzkach spływają łzy. Wychyla się i skacze. Nikt go nie dostrzega, nikt nie krzyczy, gdy zderza się z płytami chodnika. Jednak zamiast w rozbryzgu krwi jego ciało rozpada się w feerii barw. Obraz zamazuje się, migocze i znika.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Super! Wciągnęło mnie razem z butami!

Byłam tam.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć ośmiornica !!!

 

Tak jak wyżej Ambush uważam, że bardzo dobry i przemyślany tekst :) Naprawdę mi się spodobał. Dużo akcji i fajne zakończenie. Pomysł super.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Ambush, dawidiq150 bardzo dziękuję za przeczytanie i miłe słowa. Cieszę się, że opowiadanie przypadło do gustu.

„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Kurwa, w życiu bym nie pomyślał, jak bardzo nas wcześniej sponiewiera

Jednak smok.

 

Mistrzyni :) Piszesz bardzo dobre one-linery, nie każdy to potrafi.

 

Podobają mi się klamry, podoba zakończenie.

 

Nawet walkę ze smokiem można w 2021 jeszcze ciekawie napisać, a myślałem, że już nie.

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

GreasySmooth o rany, dzięki. Tak mi się miło zrobiła, że zaraz usiądę i znowu zacznę coś pisać ;)

Witaj.

Świetny tekst. Świetna forma przekazu. 

Brawa i klik ode mnie.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

bruce dziękuję <3

To jest bardzo dobre!

Ale po kolei.

Przede wszystkim płynnie się czyta, masz dobry styl i pewnie wraz z pisaniem kolejnych tekstów będzie się podkręcać na jeszcze lepszy. Zwłaszcza pod kątem “wartkości akcji”.

W tle jednak jest kwestia samego opowiadania. Wydaje się takie, ot, sobie, bez czegoś głębszego, ale na koniec puenta uderza solidnie. Przy dłuższym tekście trzeba by nakombinować, aby ten efekt utrzymać, tutaj dobrałaś długość opowiadania idealnie, na tyle, by ta środkowa część nie zdominowała i nie zasłoniła finału. Nawet jeśli pozostają pewne pytania (ludzkość w kosmosie), to przecież nie musi być wszystko wyjaśnione, to jest fajne “echo”, pokazujące, że jest tu coś więcej. Poniekąd nadające się do tego, aby kiedyś stworzyć osobne opowiadanie w tym samym świecie, ale dotyczące innych jego aspektów, wątków, momentów historycznych.

Tak więc tego, środek wydawał się taki sobie, ale końcówka ten środek uzasadniła i całość w związku z tym wydaje się bardzo dobra.

Ode mnie klik do biblioteki i pewnie jak znajdę trochę czasu, to zerknę na któreś z Twoich wcześniejszych opowiadań.

 

wilk-zimowy Bardzo dziękuję za poświęcony czas i tak pozytywną opinię :) 

Pomysłowo :) Bardzo przyjemnie się czytało.

Ramshiri dziękuję. Cieszę się, że się spodobało :)

Cześć!

 

Początek zdecydowanie nie zachęca, bo sugeruje tekst o grze, ale na szczęście zakończenie stawia całość w innym świetle, więc ogólnie jest to satysfakcjonująca lektura. Napisane porządnie, więc zgłaszam do biblioteki.

Alicella dziękuję :)

Wypuścił kolejną falę mocy, a widoczny przez cały czas pasek stanu zmniejszył się gwałtownie i błysnął szkarłatem. 

Stanu czego? Przeoczyłem coś?

 

Czytało mi się przyjemnie, chociaż, podobnie jak u Alicelli, początek sugerujący tekst o grze nieco mnie odstraszył. Za to końcówka wynagradza wszystko. Dobry i dobrze zrealizowany pomysł na tekst. Zgłaszam do biblio. 

Crucis Pisałam to opowiadanie na konkurs z limitem znaków. Myślałam nad nim od pewnego czasu, ale w końcu zdecydowałam się na klimat gry, ponieważ to dość powszechny wątek, niewymagający dodatkowego wprowadzenia czytelnika w świat historii. Stąd też pojawił się pasek stanu, bez większego wyjaśnienia. Wydawało mi się, że dla graczy to dość jasne, a niestety nie miałam już słów, żeby dokładniej to opisać. Bardzo dziękuję, że poświęcony czas i pozytywną opinię <3.

Świetnie się czytało, uwielbiam twoje opowiadania ^^ Puenta porządna, nadaje całości większego sensu i głębi. Dzięki za lekturę!

Przykro mi, ale nie podeszło.

 

Widzę, że moi poprzednicy wyrażają raczej pozytywne opinie o tekście, ale mnie zupełnie on nie przekonał.

Zacznę od fabuły, która jest, mówiąc oględnie, nijaka. Na początek dość enigmatyczna zajawka, która nie powala, ale też nie przeszkadza zbytnio. Potem jakaś wieża, jakaś aplikacja (o zapachu Alice in Borderlands), jakieś próby, jacyś bohaterowie. Wszystko “jakieś”. Nie znam stawki, nie znam celu, nie wiem kto co i dlaczego. Nie ciekawi mnie zagadka ostatniego piętra, bo dosłownie przed momentem o niej usłyszałem. Nie obchodzi mnie śmierć bohaterów, bo nic o nich nie wiem. Wzdycham pod nosem na frazesy o odkrywaniu znaczenia przyjaźni i zaufania, bo one nic w tym tekście nie znaczą, nie były bowiem w żaden sposób zapowiedziane, mamy tu puentę bez zawiązania.

A potem się okazuje, że bohater był SI. Ale co z tego? Co, gdyby zginął? Skasowało by go? Zresetowało? A gdyby na szczyt dotarł ktoś inny? Wszyscy byli SI? Czemu w takim razie mam się nimi przejmować?

Główny problem jednak to taki, że wielki twist tego szorta w ogóle mnie nie rusza. Główny bohater okazał się SI. Jednak ja go w ogóle nie znam, nic o nim nie wiem, jest mi on dokumentnie obojętny. Jest też całkowicie nijaki, nie ma ani jednej obserwowalnej cechy osobowości. Co więcej, nie wiem, czemu finałowe odkrycie skłania go do samobójstwa (jeżeli można o tym mówić w przypadku SI) – czemu przeszkadza mu bycie SI? Czemu ktoś zaprogramował SI, które nie chce być SI?

Nie bardzo rozumiem też, jak ten cały system ma działać – na cholerę ktoś wstawił pełne SI do czegoś, co wygląda na niesamowicie prostą grę? Czy inni gracze też byli SI? Zapewne nie, ale skoro nie, to po co dodawać bota? Czemu w ogóle ma służyć ta gra, bo raczej nie rozrywce? Czy gra ma być elementem wirtualnej rzeczywistości? Skoro tak, to czemu aktywuje ją aplikacja na smartfonie?

 

Podsumowując, lektura zostawiła mnie obojętnego i z głową pełna pytań. Ładnie napisane, bo stylowi nie mogę nic zarzucić, ale poza tym pozostaje mi wzruszyć ramionami.

Gruszel <3 None dziękuję, że zechciałeś podzielić się ze mną swoją opinią.

No niestety nie jestem zachwycony. Początek zaintrygował. Scena rozmowy bohaterów wydała mi się jakaś sztuczna, a sama walka ze smokiem mało dramatyczna i nie trzymająca w napięciu. Zakończenie w jakiś sposób to rekompensuje, ale też nie należy do szczególnie odkrywczych. Ogólnie szort nie jest zły, ale nie wywołał też u mnie efektu wow.

Sam pomysł na dryfującą w kosmosie sztuczną inteligencję, czy też cyfrowe kopie osobowości jakichś ludzi jest fajny i atrakcyjny. Mi też kiedyś przyszło to do głowy :)

Szort bazujący na grindowaniu jakichś monsterów na kolejnych levelach wieży przez bandę gimbów wydaje się być za słabym rusztowaniem dla tego pomysłu :)

I po co to było?

belhaj, syf. dziękuję, za przeczytanie i komentarze :) Temat gier jest rzeczywiście hmm… ograny i wyświechtany. Pomysł dojrzewał już jakiś czas i początkowo chciałam inaczej poprowadzić ten środek. Impulsem do napisania tego szarta okazał się w końcu konkurs z limitem 1000 słów. Z tego powodu postawiałam na świat gry, jako coś, co byłam w stanie udźwignąć w tak krótkiej formie. Wyszło, jak wyszło.

Z jednej strony sprawnie napisany tekst, z drugiej – nie zaskoczył mnie jakoś. 

Mamy grupę bohaterów z imionami, aczkolwiek teraz nie powiem, który był który. Jest ich wyjątkowo wielu jak na tak krótki tekst, w konsekwencji nie wiemy o nich praktycznie nic. Wchodzenie na kolejne poziomy wieży przypomina grę, smok jest taki jaki powinien być – zły, pokryty łuską i ziejący ogniem. Finalna myśl o poświęcaniu się bzdetom zamiast ratowaniu planety była spoko, choć w kontekście całości wydaje się od niej oderwana.

Nie nazwę tego złym tekstem, absolutnie, a jednocześnie nie jestem dla niego odbiorcą.

Czekam na inne Twoje twory, z chęcią poczytam więcej. :P

Pozdrawiam!

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

ośmiornico – miałaś ciekawy pomysł. Bardzo, ale to bardzo lubię klamry, jak ktoś stosuje takie rozwiązanie, to na starcie już ma u mnie plusa :D Sama historia dzięki twistowi nabiera drugiego dna i każe pozastanawiać się nad pewnymi rzeczami.

Mam jednak dwa zarzuty dotyczące tekstu, które wyjaśniły się, gdy przeczytałam komentarze i zobaczyłam ten drakoński limit. Ale napiszę tak na wszelki: pierwsza rzecz, to trochę mi przeszkadzało, że dałaś tylu bohaterów, dla mnie było ich zbyt wielu, przez co przez moment miałam wrażenie chaosu. I drugi zarzut: nie byłam w stanie jakoś zżyć się z Simem. Wszystko działo się tak szybko, że nie nawiązałam relacji czytelnik-bohater, a przynajmniej nie w stopniu, w jakim bym chciała.

 

Ale tekst jest napisany fajnie, klamerka zagrała, a większych usterek nie dostrzegłam. No i dobrze tworzysz opisy akcji, a to już wiele!

Sagitt, dzięki za przeczytanie i komentarz. Bawię się fromą opowiadań dopiero od niedawna, więc każde jest zupełnie inne. Może znajdziesz wśród nich jakieś, które bardziej ci sie spodoba :)

 

Iluzja dziękuję za uwagi i komentarz. Może kiedyś napiszę jeszcze coś o Simie, nie chłoszcząc go żadnym limitem ;)

Ciekawy pomysł, nieźle zrealizowany. Fajne dialogi, nieco oklepane imiona bohaerów ;) Jeżeli postacie są w grze czy szerzej w wirtualu to spodziewałbym się imion conajmniej w stylu: Ośmiornica, Iluzja, czy Sagitt ;)

Co do oruginalności, no hmmm…. ogólnie w literaturze wszystko już było. Do poczytania na portalu nieco inna realizacji drakainy :)

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

BasementKey No patrz, nie wpadłam na to, żeby brać pomysły na ksywki z portalu xD Na wskazany tekst chętnie zajrzę, dzięki :)

Ciekawy pomysł, żeby połączyć gry z SI. Acz nie rozumiem twórców tego czegoś – po co im to? No, trochę jakby gimbusy stworzyły SI na swoje podobieństwo, a potem dały jej wypasioną gierkę, żeby się nie nudziła przy wykonywaniu zadania. Tylko czy SI się nudzą, a gimby potrafio zrobić SI?

Babska logika rządzi!

Finkla Ziemię i ludzi spotkała zagłada, jednak nie tak od razu. Ginęli powoli wraz z całą planetą i bali się, więc stworzyli wypasioną gierkę, żeby nie być świadomymi rzeczywistości. Żyli w niej i w niej umarli. Gierką sterowało SI, które z czasem zaczęło zyskiwać świadomość. Miałam nadzieję, że dało się wywnioskować z tekstu ;)

Aaaa, na to nie wpadłam. :-)

Babska logika rządzi!

Domyślam się, że to jakaś gra, tyle że na grach to ja się zupełnie nie znam, więc i sens szorta do mnie nie trafił.

 

Wiatr szar­pał jego znisz­czo­nym płasz­czem→ Wiatr szar­pał jego znisz­czo­ny płasz­cz

 

Przy­mknął oczy, a po jego po­licz­kach spły­nę­ły łzy. → Zbędny zaimek.

 

stał lekko z boku, pod­pie­ra­jąc ścia­nę. → …stał nieco z boku, pod­pie­ra­jąc ścia­nę.

 

wal­czy­li w wal­kach… → Nie brzmi to najlepiej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, dziękuję, że wpadłaś i wyłapałaś babole. Opowiadanie nie jest o grze, raczej o próbie zrozumienia wymarłej ludzkości przez maszynę. 

Bardzo proszę, Ośmiornico.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj, Ośmiornico

Pierwszy akapit świetny, od razu zaintrygowałaś mnie historią. Chciałem zrozumieć, dlaczego postać zniknęła, a nie zginęła. Pojawiły się pierwsze pytania. Jednak haczyk traci na sile, gdy wyjaśniasz, że całość jest grą. A w grach wszystko jest możliwe. To żaden zarzut, raczej luźne przemyślenie. 

Dalej mamy klasyczną scenę, rodem z gry RPG. Wszystko super, jest klimat, napięcie, ale… Taka liczba bohaterów sprawiła, że nieco się pogubiłem. Nie wiedziałem, kto co mówi, a Sima odróżniłem od innych dopiero pod koniec tekstu. Zostałem zalany dużą liczbą informacji o bohaterach, których tak naprawdę nie musiałbym znać. Może nazywanie ich po profesji dałoby lepszy efekt? Byliby wyraźniejsi? 

Walka ze smokiem bardzo plastyczna, w moim przypadku nieco straciła przez nieznajomość bohaterów, ale ciągle uważam ją za naprawdę dobrą. Jest przede wszystkim czytelna. Nie miałem problemów, by wyobrazić sobie smoka, ani poszczególnych ataków. Jedynie śmierć postaci… No cóż, zawsze widziałem bardzo podobnych ludzi. Dopiero kiedy szeregi się przerzedziły, a na głównym planie pojawił się mag i włócznik zacząłem widzieć bohaterów wyraźniej. 

Smok został pokonany i dochodzimy do zakończenia. Sim znów skacze. Pętla czasowa okazała się satysfakcjonująca, chociaż liczyłem na mocniejszy twist. Sam pomył na AI, sterujące życiem ludzi ciekawy. Jednak zabrakło mi elementu tajemnicy. Moim zdaniem rozwiązanie mogłoby zostać podane bardziej subtelnie. Chciałbym się domyślić, a nie dostać na tacy. Chociaż ja to jestem wybredny :D

Zaznaczam, że to w pełni moja subiektywna opinia, a tekst mi się podobał :) 

Pozdrawiam serdecznie! 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Pisałam ten tekst na konkurs z limitem 1000 słów i trochę za dużo próbowałam w nim zmieścić. Powinnam przede wszystkim zmniejszyć ilość bohaterów, ale tak fajnie się ich zabijało :P 

Moim zdaniem rozwiązanie mogłoby zostać podane bardziej subtelnie. Chciałbym się domyślić, a nie dostać na tacy.

Z tym zawsze ciężko wybalansować. Zgadzam się z tobą. Też uważam, że rozwiązanie zostało podane na tacy, chociaż po komentarzach widzę, że jednak nie było dostatecznie jasne dla niektórych czytelników :/

Dzięki, że wpadłeś i dziękuję za rozbudowany komentarz :)

Ośmiorniczko, bardzo ładna pętla. Chyba staję się fanem Twoich tekstów. Napisz może coś do Kalendarza, jeszcze są wolne okienka.

Bardzo dziękuję, Misiu, za odwiedziny i miłe słowa. :) Pomyślę o kalendarzu. 

Nie myśl, tylko pisz. laugh

Nowa Fantastyka