- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Mroczny Wojownik (mnie nie lubi)

Mroczny Wojownik (mnie nie lubi)

Pierwsze podejście anonima do bizarro. Czy jest to dobre? Czy jest to niedobre? Czy to jest w ogóle bizarro? Zapraszam do dyskusji.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Mroczny Wojownik (mnie nie lubi)

Czarny Wojownik przychodzi do mnie w nocy. Tup tup tup, słyszę jak tupta po wykładzinie. Wgniata brudnymi łapkami wykładzinę kremową-ecru, która do tej pory była czymś w rodzaju mojej świątyni. Czarny Wojownik ma dwa ciała – ciało węża i ciało żółwia, zmieszane ze sobą jak niebo i ziemia, albo natura i cywilizacja, albo woda i budyń Dr. Oetkera w proszku.

− Przynajmniej nie masz grudek – mówię, bo to prawda, w tym na pewno lepszy jest od budyniu.

− Może jednak trochę szacunku? − odpowiada. − Rozmawiasz z bóstwem. Jak będę miał kaprys, wsadzę cię do piekła.

− Głupi jesteś. – Śmieję się. − Przecież ja i tak pójdę do piekła.

Czarny Wojownik kręci wężową głową.

− Uwierz mi, z taką biurokracją nie chciałabyś mieć do czynienia.

 

Puk puk puk. Stuk stuk stuk, stukam paznokciem w jego twardą skorupę. A potem ją całuję.

− Zostaw – mówi żółwiowa głowa.

Wężowa strzela w przód i gryzie mnie w szyję.

Wcale nie jest mi przykro. Czasami bywa mi przykro, ale nie z takich powodów. Wiem, że nie miał tego na myśli. Czarny Wojownik ma skomplikowane wnętrze. Często jest skłócony sam ze sobą. Na przykład żółwiowi nie podoba się, że wzorek na grzbiecie węża jest bardziej kolorowy, niż ten na skorupie.

– Powiedz, że jest ładna – mówi do mnie.

– Fuuj, obrzydliwa – odpowiadam. − Ale brzydka skorupa.

Wężowa głowa pokazuje kły.

– Tak się zwracasz do starszych? – Wzdycha. − Gdzie twoja cnota synowska?

– Sam jesteś synowski – mówię. − Ja mam cnotę córecką. Albo córczaną.

Ale tak naprawdę wiem, że nie ma cnoty córeckiej. Nigdy nie było i więcej nie będzie. Po prostu lubię się z nim droczyć.

− Cnoty synowskiej powinien przestrzegać każdy. Poddany względem króla, żona względem męża, zatrudniony względem pracodawcy też. Nie tylko synowie.

 

– Mała. Bądź dla mnie dobra – szepcze do mnie Czarny Wojownik.

– Nie będę – odpowiadam.

A potem, zaraz.

− Będę, będę! Będę dla ciebie lepsza niż wszystkie twoje córy! Będę lepsza niż tysiąc rzeczy pod niebem! Weź mnie!

Jak podchodzi, daję mu fangę w nos. Żółwiowa głowa chowa się do środka.

− Dosyć!

Za karę zsyła na mnie wizje. Najlepsza jest ta, gdzie stoję na mokrym piasku przy Pont Passerelle. Mogłabym się tam przechadzać godzinami, rozmyślając o trudach izolacji oraz życia klasztornego. Patrzę na wielkie, szare mury i baszty. Ludziom, którzy mieszkają w środku musi być zawsze zimno.

Wtedy z morza wychodzi on i jest ogromny, góruje nad całą wyspą. Jeśli zadrzeć głowę to trudno go nie zobaczyć. Przy nim, sama sobie wydaję się malutka. Podoba mi się ten kontrast.

− I co ty na to? − pyta, a ja muszę przeskakiwać z nogi na nogę, żeby się nie przewrócić, bo jego głos wywołuje lekkie trzęsienie ziemi. − Padnij przede mną na kolana! Lub giń!

Boże, ale jest wkurzający.

− I tak mi nic nie zrobisz! − wołam. − Ciebie nie ma! Jesteś tylko w paru starych książkach! A gdyby nie Wikipedia, to w ogóle byśmy się nie znali!

Czarny Wojownik markotnieje trochę na te słowa, więc zamawiam mu Ubera i wypycham za drzwi. Widzę potem jak się gapi z dołu w moje okno, ale co z tego. Bęc! Spadł pan z karuzeli. Przykro mi, karuzela nie czeka na frajerów.

Nie jest źle, mówię sobie leżąc w łóżku. Moja szyja pewnie wygląda, jakby pocałował ją wampir. Piękny wampir, jak u Jarmuscha. Ugryzł mnie przystojny, zmęczony nieśmiertelnością wampir o twarzy Toma Hiddlestona.

Przeglądam się po ciemku w lustrze. Czuję, jak w moich żyłach krąży jad, ale na zewnątrz ani trochę tego nie widać. Na zewnątrz widać tylko dwie ciemne kropki.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Tekst mógłby stanowić wstęp do przejmującego horroru.

Najważniejszą emocją po lekturze jest w moim odczuciu ogromna przykrość/smutek. 

 

Pozdrawiam. 

Anonim cieszy się, że udało się wywołać emocje, nawet jeśli niemiłe.

Wstęp do czegoś większego, kto wie?

 

Też pozdrawiam.

Oj, nie, Szanowny Anonimie, niemiłe to całkiem złe słowo. :)

Bardziej żal wobec treści i smutnego przekazu bohatera tekstu.

Świetny pomysł, czekam zatem na więcej! 

Pozdrawiam. :)

Ojej, Anonim się rumieni :)

Nie znalazłem tu dla siebie nic ciekawego, ale może to moja nieznajomość/niezrozumienie bizarro.

Hmmm. Nie wciągnęło. Czarny Wojownik ciekawy, ale nic ciekawego nie robi. Ot, gada z narratorką, wyrządzają sobie nawzajem drobne przykrości jak rodzeństwo. Nie wiem, skąd się wziął w życiu bohaterki, do czego obydwoje dążą. Po prostu istnieją i tyle.

Nowa Fantastyka