- Opowiadanie: charczacy_dziadyga - Krasnoludek

Krasnoludek

Jakiś czas temu przyszedł mi do głowy pomysł na opowiadanie, więc je napisałem.  Niezbyt nadaje się do publikacji, ze względu na kilka wulgaryzmów, ale naprawdę, nie było ich jak uniknąć, zresztą nie chciałem.  Ewentualnym Zainteresowanym życzę miłej lektury. 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Krasnoludek

Fap fap fap

 

Obudził mnie dźwięk, jakby ktoś trzepał sobie konia.

 

Fap fap fap

 

Otworzyłam oczy. Przede mną stał krasnoludek i trzepał sobie konia patrząc na moje cycki.

– O kurwa.

Krasnoludek znieruchomiał.

-Kurwa, zwariowałam. Przeżywam trudne chwile, mam problemy. I zwariowałam…

Krasnoludek miał nieproporcjonalnie dużego fiuta…

– Kurwa – powiedział. A potem znikł…

 

Zamknęłam oczy. Otworzyłam oczy. Nie było żadnego krasnoludka. Ale przecież był. Normalny taki. W t-shircie, w jeansowych spodniach, w teksasach – pomyślałam – opuszczonych do kostek teksasach. W kubotach. Z zegarkiem na ręce. Z rudą brodą. Zamknęłam oczy.

 

Nie było żadnego krasnoludka, przyśniło mi się. Jestem zmęczona, mam nieuporządkowane życie, stres. I głupie sny. Wstałam, żeby zaparzyć sobie kawę.

 

Przez następne 15 dni nie widziałam żadnego krasnoludka. Za to budziłam się w nocy i przewracałam z boku na bok do rana.

 

W czwartek obudził mnie w nocy blask monitora. Na środku sypialni siedział krasnoludek z niebieskim laptopem na kolanach. Dla odmiany, ubrany. Patrzył na mnie. Odruchowo się przykryłam – od pewnego czasu śpię nago. Drań się uśmiechnął i powiedział:

 

– Cześć.

– Eeee. Czeeeść.

– Widzisz mnie?

– Co, kurwa?

– A co ty tak przeklinasz?

– Tylko gdy widzę krasnoludki, kurwa.

– No już, już…

– Ty mówisz po naszemu?

– A po jakiemu mam, skoro tu mieszkam?

– Kurwa.

– Dobra, czyli mnie widzisz i słyszysz. – powiedział i wklepał coś w laptopika. – Bo wiesz, nie zawsze to działa…

Nagle mnie olśniło.

– To przez ciebie się budzę po nocach! Przyłazisz tu i mnie budzisz! Tylko ciebie nie widze!

Zaczerwienił się! Krasnoludek się zaczerwienił! Jeśli komuś o tym powiem, zamkną mnie w pokoju bez klamek.

– Jak to kurwa jest, że istniejesz? Przecież ciebie nie ma. Nie ma krasnoludków. Są bajki, podania, baśnie, Kingsajz…

– Nooo… wiesz. Jesteśmy jak zapach, który czuje pies. Istniejemy gdzieś obok, teraz i przedtem, jednocześnie. Czasem ktoś potrafi nas dostrzec, czasem tylko wyczuwa, gdzieś na krawędzi. Ale my istniejemy. I Wy również. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Zdarzają się miejsca i czas, kiedy się spotykamy. Tak było zawsze. Tylko kto w to dzisiaj uwierzy? – poprawił czapeczkę, która zsunęła mu się na tył głowy podczas opowieści – No kto?

Nim zdążył do końca zadać to pytanie, zaczął falować i załamywać się, jakby był wodą do której wpadł kamień.

– Kurwa.. – dobiegło mnie zanim całkiem zniknął.

– …mać – dodałam od siebie siadając na łóżku.

 

Siedziałam tak, aż zaczęło świtać. Potem poszłam drapać szyby w samochodzie, bo jakoś muszę dojechać do pracy. Kurwa.

 

Następnej nocy nie mogłam zasnąć. Siedziałam i siedziałem, aż mnie rozbolała dupa. Po czterech dniach nocnych czuwań byłam skłonna z niewyspania przyznać, że to wszystko mi się przywidziało. Obejrzałam dwa sezony na Netflixie, przeczytałam w Wysokich Obcasach artykuł „Aplikacje randkowe to zabawa dla kobiet o silnych nerwach, które zniknięcie faceta przyjmą ze spokojem”, obejrzałam 3 razy Kigsajz, wyprałam dywan, umyłam okna i gapiłam się przez nie na Księżyc w pełni.

 

– Cześć – rozległo mi się za plecami a ja dostałam zawału

– Kuurwaaa!! – wybuchnęłam odwracając się gwałtownie – Chcesz mnie zabić!?

Krasnoludek siedział sobie jakby nigdy nic na świeżo wypranym dywanie. Szczerzył się jak kot z Cheshire.

– Za dużo masz zębów? – zapytałam grzecznie – bo mogę pomóc.

Wyszczerzył się jeszcze bardziej. Mimo woli też się uśmiechnęłam. Zaczynam się przyzwyczajać do krasnoludka w sypialni. To nie brzmi dobrze.

 

– Znowu znikniesz w połowie? – zapytałam – i właściwie czemu jesteś jak wypłata – pojawiasz się i znikasz?

– Ach to..– zasępił się – nie wszystko jeszcze działa jak powinno – powiedział z ociąganiem.

– Zaraz – przerwałam mu – jesteś krasnoludkiem?

– Noooo – potwierdził

– Inne krasnoludki też istnieją?

– Nooo

– Od dawna?

– Nooo

– I pojawiacie się u nas?

– Nooo, nie..

– Jak kurna nie, jak tak?

– Nooo..

– Powiedz jeszcze raz nooo…..

– Nie

– Co nie?

– Nie pojawiamy się. To znaczy czasem się pojawiamy. Raczej z przypadku, koincydencji…

– No zaraz mnie potarga – wściekłam się – tak czy nie?

– Nooo..

Ruszyłam w jego kierunku

– Noowięc nie robimy tego specjalnie – wyrzucił szybko z siebie – to znaczy ja specjalnie, ale inni nie!

Zatrzymałam się metr od niego i pochyliłam. Jego zielonkawo-złote oczy znalazły mój dekolt.

– Nie przestawaj

– Coo? – oderwał wzrok – Co?

– Nie przestawaj mówić. Pojawiacie się u nas czy nie?

– Wiesz co by się stało, gdyby każdy mógł to zrobić?

– Nie wiem.

– No ja też kurwa nie wiem. Ale pewnie wszyscy by chcieli. Poza tym, to jest możliwe, więc się da. Pewnie nasza Rada wie. I pewnie wasi prezydenci, tajne służby też. Zapewne kontaktują się od lat. Widujemy różne dziwne rzeczy na niebie, w lasach. Nie wszyscy w was wierzą.

– Co? – powiedziałam zdziwiona.

– No a jak myślisz? Przecież my was też nie widujemy na co dzień. Jesteście dla nas równie niecodzienni jak my dla was. Jesteście…. Wielkoludkami.

– Zaraz, a te wszystkie UFO, światełka na niebie, abdukcje – pomyślałam na głos – to wy czy nie wy?

– Nooo – spojrzał z szeroko otwartymi oczami – my też widujemy światełka….

– Zaaaraz. A jak ty się tu dostałeś?

– Ja?

– Nie, kurwa, święty Mikołaj, No a z kim rozmawiam?

– No, ja prowadzę takie badania, od lat, i wyliczyłem, że jeśli wykorzystam oscylacje w parametrze stałej Yarpena-Drevesa, to fluktuacja może, choć nie musi, ale może, przełamać interferencje falowej struktury świata…

– Ocho – przerwałam mu bezceremonialnie – dobra, chodź na dół bo bez wspomagania tego nie przełknę.

– Co? Nie mogę! Zobaczą mnie! Nie można…

– Taaa, a ja niby mogę bo jestem ekstraordynaryjna, jednorożce do mnie przychodzą położyć głowę na podołku a kwiaty tulą swe płatki z zazdrości.

– Noo, eeeee, to był wypadek..

Dałabym głowę, że się zarumienił..

– Dobra, dobra, – nie chciało mi się dyskutować – chodź. I tak nie ma nikogo w domu – dodałam i mimowolnie westchnęłam.

Spojrzał na mnie z ukosa ale podreptał za mną do kuchni. Przygotowałam kanapki i odpaliłam toster. Na kawę było jeszcze trochę za wcześnie, ale co mi tam. Jeśli o 3 w nocy jesz tosty, to wiedz, że coś się dzieje.

 

– Dobra – powiedziałam gryząc pierwszy – no to tłumacz te swoją magię.

– No więc – przybrał pozę belfra – nasza rzeczywistość ma strukturę falową. Wszystko co nas otacza jest, mówiąc w skrócie, falą. Na przykład światło. Jeśli przepuścimy je przez filtry zacznie interferować ze sobą tworząc ciemne i jasne linie. Odnosząc to do materii, wy nazywacie to kwantową rzeczywistością a u nas ta teoria jest znana jako stała Yarpena-Drevesa. W tym modelu jasne linie to wasz świat, ciemne – mój. Z kwantowości świata wynika wielowymiarowość rzeczywistości. Jeśli wpłyniemy na interferencje fali, będziemy mogli przeskoczyć do jasnej lub ciemnej linii.

– I ty wpływasz? – zapytałam znad trzeciego tosta

– Nooo… bardziej się dopasowuję, niż wpływam.. – powiedział i myślał chyba że zabrzmi to skromnie ale oczy to świeciły mu się niemal na złoto z podniecenia. – Wiesz, Księżyc robi swoje, dziś jest czternasty lutego, to ważne, bo mamy Księżyc w znaku Wagi i Skorpiona, a w aspektach planet opozycję Księżyca z Uranem i trygon z Merkurym.. Wiesz, to pomaga tworzyć wibracje i zmieniać interferencje..…

– Taaa, no taak..– powiedziałam inteligentnie – Bynajmniej. Rozejrzałam się po kuchni. – A jak jest u ciebie?

– Co?

– No jak wygląda twój świat? Jest taki sam? Macie miasta? Czy mieszkacie pod kapeluszami muchomorków? Potraficie latać na księżyc? Macie samochody? Deskorolki? Instagrama?

– Nooo.. – Jest trochę inaczej… – zacukał się – znaczy całkiem inaczej….

Rozejrzałam się ponownie po pustej kuchni…

– Dobra – podjęłam decyzję – to mnie tam zabierz.

– Eeeeee, Co? – spłoszył się – Eeee, to by wymagało eeee kalibracji, obliczeń… musiałabyś być eeeee nago, – Nagle zapłonił się jak piwonia. – Eeeee kalibracja azymutu przy stałej Yarpena-Drevesa, i mamy trygon a w pełni jest jeszcze…… mamrotał bez sensu. I patrzył tam gdzie mam cycki. Wstałam.

– A właściwie jak ty się nazywasz?

– No. Yyy.. Dreves…– wydukał

– Ten Dreves od tej stałej?

– No… ten – przytaknął, a oczy świeciły mu się na złoto.

– Dobra, to przestań pieprzyć i chodź – powiedziałam idąc w kierunku sypialni. – Pokażesz mi trochę tej swojej magii – mruknęłam pod nosem, rozpinając pierwszy guziczek…

Koniec

Komentarze

Witaj.

Tekst na pewno jest niesamowity. To na 100%. :)

Po braku wielu kropek, przecinków i łączeniach wyrazów wnioskuję, że zamieszczany był w dość szybkim tempie, bez uprzedniego sprawdzenia pod kątem technicznym. Pojęcia i znane postacie z fizyki wskazują na pewną wiedzę w tym temacie. :)

 

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

No, królewna śnieżka jak nic.

Okropnie dużo “krzywych”. Strasznie ma ubogi język ta bohaterka;P

Ale sama historia intrygujaca i czyta się. 

 

Z technicznych dużo haczyków brakuje jak tu” Tylko ciebie nie widze!” I oscylacje i interferencje, chyba że to liczba mnoga. 

Jestem zmęczona, mam nieuporządkowane życie, stres. 

Ten stres na końcu ni przypiął, ni przyłatał. 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Dzień doberek.

Co do intrygującej historii – pierwsze zdania faktycznie takie były ;D 

Technikalia wspomniane wyżej faktycznie, hmmm, trochę kuleją:

– Cześć – rozległo mi się za plecami a ja dostałam zawału

→ Brak kropek tu czy ogólnie w dialogach

 

Poza tym – liczby zapisujemy słownie. To tyle jeśli chodzi o techniczne uwagi, bo jak na krótki tekst trochę ich było, ale takich dość rażących, oczywistych – na przyszłość zalecam posprawdzać takie rzeczy. 

Lubię czasem durny humor (serio, nawet debilny) i nie mam nic do historyjek luźnych, humorystycznych czy nawet wulgarnych – jeśli nawiązywać do Twojej przedmowy, ale tutaj jakoś tak ani humoru, ani nic ciekawego w aspekcie wyjaśniania falującego krasnoludka z alternatywnej rzeczywistości. 

Chociaż w dialogach można było jakoś ten humor podkręcić, a on sprowadzają się do czegoś w stylu:

– Jesteś krasnoludkiem?

– Nooo.

– Eee.

– Co? 

– Kurwa… mać.

→ Takie coś średnio mnie ubawiło i nudno się to czyta, zwłaszcza że dialogi to lwia część krótkiego szorta.

Na końcu szybki monolog teorii walących konia krasnoludków, który w konsekwencji sprawia, że bohaterka postanawia z nim pójść – oookej, jak dla mnie nie był jednak przekonujący ;D 

No nic – po początku liczyłem na coś humorzastego, głupkowatego, a efekt okazał się dla mnie taki sobie. 

Krosnoludek zatem mnie nie porwał i mam nadzieję… że tego nie zrobi! ;o

Tyle ode mnie. 

Pozdro! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Cześć!

 

Technicznie miejscami kuleje, ale pomysł, dialogi i niektóre teksty robią swoje. Wciąga i śmieszy, zdecydowanie weird. Trochę samcze, ze sporym dystansem do poruszanej problematyki, a i nieco fizyki się załapało. Miejscami wymiany zdań nieco zagmatwane (łatwo z początku zgubić, kto mówi).

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krasnoludek naukowiec, ale przez dużą część dialogów wypowiada się jak troglodyta… To dość mocno nie gra. To “Noooo” jest mocno wkurzające. Poza tym momentami jest całkiem nieźle i potencjał na historię tutaj jest. Na razie potencjał, bo poza ekscesami i mini wykladzikiem, tej akcji jest raczej dość niewiele :) 

Poezja współczesna mode:

 

Fap fap fap

Obudził mnie dźwięk

jakby ktoś

trzepał sobie konia.

Fap fap fap

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej ;)

Przynoszę radość :)

 Ojej

Bardzo dziękuję za sympatyczne komentarze i życzliwą, konstruktywną krytykę. Dopiero patrząc Waszymi oczami, odkryłem jakie spustoszenia w mojej interpunkcji i gramatyce poczyniły smsy i komunikatory. Szybki rachunek sumienia uzmysłowił mi, że od dziesięciu lat piszę głównie równoważnikami zdań bez polskich znaków a jedyne erupcje mojej epistolografii ma okazję przeczytać pracownik banku lub operatora telewizji. Tak że szału nie ma. Poza tym, jestem niemal pewien, że T9 w moim telefonie to protoplasta T1000 i na pewno jego celem jest zniszczyć ludzkość.

 

@bruce to prawda, szort napisany jest od początku do końca, na jednym posiedzeniu w środku nocy. A potem okrutnie porzucony. To go nie broni, ale trochę wyjaśnia, mam nadzieję.

 

@Ambush podczas pisania tego zdania, trzy razy zapomniałem użyć polskich czcionek….

 

@NearDeath merytoryczna krytyka to coś więcej niż krytyka. Coś jak zastrzyk gotówki a po prostu zastrzyk. Dzięki.

 

@krar85 „magiczna rzeczywistość” jest zdecydowanie weird 8-)

 

@silver_advent Nooo. 8-) Dzięki za dostrzeżenie potencjalnych plusów dodatnich.

 

@GreasySmooth hahaha. Nie wiedziałem, że mówię wierszem. Ale brzmi nieźle.

 

@Anet Szczerze mówiąc, ja też.

 

Ten mój szort powinien być w dziale „szrt” – nie dość, że krótki to jeszcze z błędami.

Nawet nie wiecie, jak dobrą robotę robicie, nie zjadając człowieka na dzień dobry.

 

Pozdrawiam serdecznie.

dziad

@bruce to prawda, szort napisany jest od początku do końca, na jednym posiedzeniu w środku nocy. A potem okrutnie porzucony. To go nie broni, ale trochę wyjaśnia, mam nadzieję.

 

 

 

Ja czytam parokrotnie swoje wypociny, przekonana o tym, że wszystko jest ok, a błędów w nich miliony. blush Środkowo-nocny szorcik na pewno się broni. :)

Nie jest źle, pozdrawiam serdecznie i dziękuję. :)

Pecunia non olet

Cześć!

 

Jak dla mnie zbyt dużą rolę odgrywają tu wulgaryzmy, zwłaszcza jeden. Dobrze użyte przekleństwa mogą tekst ubarwić i dodać mu charakteru, ale niełatwo taki efekt osiągnąć. Tekst trochę zabawny w pewien absurdalny sposób, choć początek nie zachęca.

Widzę, że jesteś nowy, więc podrzucam link do poradnika, który pomoże Ci się na portalu odnaleźć. W walce z interpunkcją pomocny będzie ten wspaniały poradnik.

 

Nawet nie wiecie, jak dobrą robotę robicie, nie zjadając człowieka na dzień dobry.

Zjadamy dopiero na dobranoc xD.

Miało być humorystycznie, ale wyszedł z tego humor trochę prostacki (bez urazy). NearDeath ładnie to objaśnił, za dużo było to kurw i nooo… I o ile mi nie przeszkadzają, to bezcelowe rzucanie ich w co drugim zdaniu po prostu nie daje tekstowi nic. A szkoda, bo pomysł był nawet fajny.

Mam też wrażenie, że tłumaczenie mechaniki kwantowej trochę wybija z tekstu.

Uśmiechnąłem się za to na koniec :)

Слава Україні!

Miś proponuje, żebyś dokonał edycji tekstu uwzględniając wskazania komentujących czytelników. Za dużo ‘krzywych’ – zmniejsz ilość, zastąp czymś. Na początku tekstu krasnoludek może zajmować się czymś innym, bo to co robi, śmieszne nie jest. Mógłbyś opisać wyjątkowe wybrzuszenie jego spodenek, żeby ‘uzasadnić’ zakończenie. Odbiór przez nowych czytelników będzie lepszy, a dotychczasowych ucieszysz. Ogólnie pomysł jest ciekawy i koniec uśmiecha.

Nowa Fantastyka