- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Historia bez celu

Historia bez celu

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Historia bez celu

 

 

 „Po co opowiadać jakąkolwiek historię? Po co dzielić się jakimikolwiek przeżyciami? Wszyscy skończymy w tym samym miejscu, w kropce. Przez moje lata życia poszukiwałem sensu by zmienić nastawienie. Ale to po prostu niemożliwe. Czasem rodzimy się chłopcem a czasem dziewczynką. Czasem nawet wmawiamy sobie, że jesteśmy na przykład helikopterem. Bywa tak, że rodzimy się już od samej sekundy istnienia ze skazą fizyczną czy to mentalną. I sobie myślę, czy chciałbym żyć będąc dajmy naturalnie upośledzony? Zdecydowanie nie. Odszedłem od swojego ciała, została sama dusza, płacząca o wolność…”

 

Obudził się pewnego dnia w lesie, bardzo pięknym, naturalnym i nieskażonym. Bolała go nieco głowa, nogami przez jakiś czas nie mógł poruszyć. Cisza hipnotyzująca, od czasu do czasu usłyszeć mógł życie. Szeleszczące liście, krzaki czy ćwierkanie ptaków. Spojrzał w górę, słońce tak śliczne, lekko zasłaniane przez wysokie drzewa i ich gałęzie. Zorientował się wtedy, że nie był w miejscu, do którego zazwyczaj wracał. Było to nowe, ciekawsze miejsce. Gdy już czucie w nogach odzyskał, wstał i ruszył przed siebie. Bo co miał innego zrobić, siedzieć na miejscu? Dziwnie by było, gdyby narracja nie zamierzała go przemieścić, wtedy by stał, no, i tyle. Ale przecież musiał się ruszyć, inaczej nie będę opowiadać dalej. W każdym razie, jak już wyszedł z gęstego lasu, zobaczył przed oczami urwisko, skakali z niego ludzie. A gdy już dolecieli, mógł usłyszeć odgłos ugniatanego mięsa uderzającego o ziemie. Takie „chrrrt” albo „grrrbbb”. Ale to było, kiedy indziej. Wtedy, ku jego zdziwieniu, nie było nawet urwiska. Wychodząc z lasu ukazała mu się wioska.

 

„Najbardziej przeraża mnie arogancja, poczucie wyższości. Tyś, który życie mi podarował, nie może decydować czy nie mogę go sobie odebrać. Po prostu to, co mi znane, to, co widziałem jakoś mnie nie przekonuje. Moja natura, moja rasa, może nie urodziłem się człowiekiem, czuję się obco. Nie sądzę abym był helikopterem czy czymkolwiek innym z takich. No, ale mi się tak jakby nie chce nic już robić. Rzec można, że każdemu się nie chce. U mnie jest tak, że nie wiem, czego pragnę. Człowiekiem mi się nie chce.”

I gdy już podszedł do dużych, drewnianych bram wioski, przywitali go, ludzie. Spodziewał się czegoś innego pewno jakiś pań z kocimi uszami czy coś. No, nie tym razem. Zresztą, co ciekawego jest w kobietach z uszami kota. Chociaż jakby ogon miały to inna sprawa. Nie! Bohater nie miał mi za złe, że przywitali go ludzie. A kim jestem ja? Hmm… Mniejsza, w każdym razie owi ludzie ubrani byli w dziwne ubrania. Inne niż z miejsca, które pamiętał, z domu o. Byli podejrzliwi, ale bohater zapewnił, że nie miał złych zamiarów, sam nie wiedział skąd się znalazł gdzie się znalazł. W środku wioska przepełniona była życiem, pozytywną energią, szczęściem. Mijało go mnóstwo przeróżnych ludzi, starszych, młodszych. Rozglądając się mógł zobaczyć sklepy, restauracje. Ale nie ekstrawaganckie i nowoczesne. Zapach jakiegoś nieznanego mu jedzenia sprawiła, że poczuł głód.

 

„Cały czas powtarzałem, nie można poczuć we śnie. Ale uparty próbował dalej, śnił intensywniej. Kreował świat, cegła po cegle. Jak potężny trzeba mieć umysł, aby stworzyć martwy świat, następnie fizyczną powłokę rzeczy związanych z interakcją, a następnie przypisać każdemu stworzony charakter? Potem to zapamiętać, zapisać do następnej wizyty. Muszę przyznać, że jak szalenie i niemożliwie to brzmi, ładny jednak ma dźwięk. „

Odprowadzany cały czas przez eskortę dwóch panów, rozglądał się wszędzie ile mógł. Szkoła, bawiąca się młodzież. Niektórzy z książkami a co najbardziej go zaskoczyło, kilku z nich z owych książek rzucało na coś, co wyglądało jak magia. W skrócie ogień z ust, woda z palców, jakieś fioletowe coś na ziemi, no to potem. Gdy już zaprowadzono go do jakiegoś budynku, stanął przed kimś sprawującym władzę nad wioską.

„Skończyło się, że potrafił tworzyć jedynie małe skrawki, wycięcia z swojego świata. Nie potrafił utrzymać go, pauzować i wznawiać. Więc skakał od wydarzenia do wydarzenia. Smutne. Chciałbym wyrazić całą swoją nienawiść oraz obrzydzenie. Tylko, po co?”

Przyjęty został do wioski, jako obywatel. Otrzymał małe mieszkanie i zaczął chodzić do szkoły arcanów, czyli tej z ogniami i wodą. Detale. Zaczęło mu się naprawdę podobać. Poznał parę osób, z niektórymi się zaprzyjaźnił. Spędzał sobie tam czas na wspólnych treningach czy wypadach na jedzenie. Ale to również zaczynało czernieć i tracić wartość.

„Pomyśleć można, że moja obecność tutaj jest zbędna. Że historia jest ważniejsza, jakkolwiek słaba. Ale nie, w pewnym sensie pokazuję swoją beznadzieje, gadam do siebie, mruczę, coś pod nosem. Chciałbym, aby ten cykl za życia się skończył. Komu by się chciało żyć bez czucia, bez celu? Bez jakiejkolwiek motywacji, aby pójść spać i obudzić się szczęśliwym. Jedyną motywacją, aby pójść spać, jest zaśnięcie na zawsze. O ktokolwiek wyżej ode mnie, demonie, Lucyferze. Jak to jest?”

 

Bohater sprowadził do swojego świata istotę, którą kochał, ale była czymś narysowanym przez jakiegoś pana, który otrzymał za to wynagrodzenie. Czy to ma znaczenie? Czy coś namalowanego nie istnieje? Od momentu, gdy nazwa bądź imię tego czegoś zostanie wypowiedziana, ta rzecz zaczyna istnieć. Ah, przepraszam zapędziłem się. Wracając do bohatera, sprowadził ją, ale niestety nie wyszło jak chciał. Jego kochana była w stanie pomiędzy fikcją a istnieniem w podświadomości. Przekładając na historię, jej postać nie miała materii. Była tak jakby sobą, kształt normalny głównie człowieczy, ale wszystko przez nią przenikało. Na przykład próba przytulenia. Bardzo to zasmuciło bohatera. Zaczął się zatracać. Postanowił odnaleźć sposób by móc nadać fizyczną materię swojej ukochanej, żeby mógł ją przytulić, i pewno więcej, ale to wiadomy szczegół.

„Potrafisz sobie to wyobrazić? Pracujesz na coś całe życie, ale ostatecznie i tak tego nie masz. Nie w taki sposób, jaki byś chciał. Można rzec, że taka jest kolej rzeczy. Przechodzimy przez życie natykając się na przeszkody, które musimy ominąć i tak dalej. Podczas gdy jedyną prawdziwą koleją życia są narodziny a potem śmierć. Wszystko, co po środku jest jedynie fałszywym kłamstwem, brudem ludzkiej rasy.”

 

Porzucił wszystkie więzi, jakie stworzył. Od miesięcy siedział w swoim domu, nie wychodził ani na chwilę. Nie dbał o swoje ciało, spoglądał jedynie na przezroczysty obraz swojej kochanej, patrzącej na niego. Trzymającej się za swój ogon, – tak, miała ogon – wzdychającej od czasu do czasu. Bohater posiadł potężne umiejętności. Opanował dwa księżyce, biały – Harkun, czarny – Runan. Były to dwa obiekty normalnie rezydujące wewnątrz jego ciała, modyfikujące jego już nadto przemienione oczy. Zamiast organów posiadał miejsca, w którym właśnie oba przypominające kształtem baterię, lekko skrystalizowane obiekty się znajdowały. Gdy były w jego ciele, jego prawe oko nabierało czysto białego koloru, a lewe oko, czarnego. Ponadto zamiast źrenicy posiadał okręgi rozchodzące się po całych oczach. Z tą mocą wierzył, że mu się uda.

 

„Nawet sam twórca nie może zarządzać swoim dziełem. Tak samo stworzyciel wszechświata, nie ma w nim nic do powiedzenia. Moja rola się skończyła. Teraz wiesz, że:

Bohater to ja, wszystko, co dzieje się spoza cudzysłowem jest we śnie. Próbowałem z desperacji stworzyć świat, do którego bym wracał z każdym snem, jednak sam nie potrafiłem go kontrolować. Nie było również tak jak chciałem, osoba, którą kochałem nie istniała tak jak chciałem, nie mogłem jej dotknąć, ale mogłem z nią rozmawiać. Coś w tym niesamowitego jednak jest, tak jakby podświadomie tak się stało. Przecież gdybym miał wszystko od razu w swoim świecie, nie byłby on porywający, zgubiłbym go w myślach przy próbie snu. Jednak, gdy w takim miejscu powstaje jakaś fabuła, łatwiej jest się znaleźć. Ciekawe, bardzo ciekawe…”

„Historia Bohatera się nie skończyła, toczyła się dalej z każdym to kolejnym snem. Być może zostanie spisane, co stało się dalej, jednak na ten moment chciałbym uciec w pewne miejsce.”

 

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem i niewiele więcej moge powiedziec o tym tekście. Jest sporo błędów, ale to można podszlifowac, jednak gorzej jest z samą fabuła, której chyba nie rozumiem. W zasadzie nie chodzi o to, że nie rozumiem fabuły, ale powodu dla którego to spisałeś, anonimie. To jakby strumień świadomości, przemyśleń i sennych wizji, w którym nie potrafię odnaleźć sense. Może niedostatecznie się skupiłem, a może rzeczywiście tam nie ma niczego, co naprowadziłoby mnie na tok Twojego myslenia, co pozwoliłoby mi na rozszyfrowanie intencji.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Hej, hej,

 

z pewnością nie jest to prosty tekst. Widzę tam ślady procesu twórczego, depresyjnego smutku, próby ucieczki od świata, która kończy się fiaskiem. Bardzo trudno przełożyć jest smutek, lęk przed światem na słowa, a jeszcze trudniej na fabułę, która opowiada jakąś historię. Myślę, że dosyć dobrze wczułem się w tekst, udało mi się odebrać ten strach i smutek, było to ciekawe doświadczenie.

Zachęcam anonimie do próby napisania historii prostszej, bardzie ustandaryzowanej. Być może przyciągnie ona więcej czytelników.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnoszę wrażenie, że piszesz to owładnięty przytłaczającą depresją. Jeżeli tak jest, życzę jak najszybszego przywrócenia radości z życia. Nie mniej jednak dziękuję za wykonaną pracą, to zawsze się ceni!

Witaj, Anonimie. 

Tekst w moim odczuciu wygląda, jak opisy snów, dręczących koszmarów, sennych majaków. I chociaż przeważają fragmenty mocno dołujące, myślę, że najważniejszym pozytywnym przesłaniem jest ten oto:

Pomyśleć można, że moja obecność tutaj jest zbędna. Że historia jest ważniejsza, jakkolwiek słaba. Ale nie(…)

 

Historia nigdy nie jest ważniejsza od człowieka, bo to losy ludzi tworzą historię. wink

Każdy ma w życiu ciężkie przejścia, świat nie jest usłany różami, jak głosi mądre powiedzenie, zatem trzeba wierzyć głęboko w to, że zapiszesz historię swego życia i działania we wspaniały sposób, czego serdecznie Ci życzę.heart

 

Pozdrawiam. :)

Nie bardzo wiem, jak rozumieć Historię bez celu, ale jeśli to faktycznie Twoja historia, Anonimie, to niezmiernie mi przykro, że znalazłeś się w tak głębokim dole. Pewnie niełatwo będzie wydostać się z niego, ale wierzę, że dasz radę.

 

Wy­cho­dząc z lasu uka­za­ła mu się wio­ska. → Czy dobrze rozumiem, że ukazała mu się wioska wychodząca z lasu?

Pewnie miało być: Gdy wyszedł z lasu, zobaczył wioskę.

 

Tyś, który życie mi po­da­ro­wał, nie może de­cy­do­wać… → Tyś, który życie mi po­da­ro­wał, nie możesz de­cy­do­wać

 

Czło­wie­kiem mi się nie chce.” → Czło­wie­kiem mi się nie chce”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

I gdy już pod­szedł do du­żych, drew­nia­nych bram wio­ski… → Ile bram miała wioska?

 

pewno jakiś pań z ko­ci­mi usza­mi… → …pewno jakichś pań z ko­ci­mi usza­mi

 

lu­dzie ubra­ni byli w dziw­ne ubra­nia. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …lu­dzie ubra­ni byli w dziw­ne stroje. Lub: …lu­dzie nosili dziw­ne ubra­nia.

 

Roz­glą­da­jąc się mógł zo­ba­czyć skle­py, re­stau­ra­cje. → Czy to na pewno była wioska?

 

Za­pach ja­kie­goś nie­zna­ne­go mu je­dze­nia spra­wi­ła, że po­czuł głód. → Literówka.

 

ładny jed­nak ma dźwięk. „ → …ładny jed­nak ma dźwięk”.

 

kilku z nich z owych ksią­żek rzu­ca­ło na coś, co wy­glą­da­ło jak magia. → Co to znaczy rzucać z książek na coś?

 

po­ka­zu­ję swoją bez­na­dzie­je… → Literówka.

 

Ah, prze­pra­szam za­pę­dzi­łem się. → Ach, prze­pra­szam za­pę­dzi­łem się.

Ah – to symbol amperogodziny.

 

bru­dem ludz­kiej rasy.” → …bru­dem ludz­kiej rasy”.

 

Trzy­ma­ją­cej się za swój ogon, – tak… → Przed półpauzą nie stawia się przecinka.

 

chciał­bym uciec w pewne miej­sce.” → …chciał­bym uciec w pewne miej­sce”.

A ja to zinterpretowałam w ten sposób, że pierwszoosobowy narrator opowiada w trzeciej osobie o bohaterze tekstu. Interesujący zabieg, ale niewiele z niego wynika. Gdyby tak dodać przygody bohatera, może jakąś kłótnię z narratorem…

Momentami technicznie tak sobie. Dlaczego wskazane wyżej błędy jeszcze nie są poprawione?

Wychodząc z lasu ukazała mu się wioska.

W zdaniach tego typu nie wolno zmieniać podmiotu, bo nagle okazuje się, że to wioska wyszła z lasu.

Nowa Fantastyka