- Opowiadanie: BonoboX - Autobus 702

Autobus 702

Cześć, 

Debiutancko wklejam swój szort. W ramach żartu napisałem go kiedyś dla przyjaciółki, a ponieważ moich rzeczy nie czytał nikt poza dwoma (sic!) osobami, każdą uwagę przyjmę z wielką uwagą. 

Wrzucam go jako horror, ale ponieważ powaga zabija powoli, jest bardziej śmieszno niż strasznie. 

F

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy V, Finkla, Użytkownicy

Oceny

Autobus 702

Mężczyznę obudził rozrywający ból całego ciała. Nienaturalne światło wbijało się ostrymi promieniami pomiędzy sklejone wczorajszą wódką powieki. Nigdy wcześniej, od czasów, gdy wraz ze starszym bratem pił bimber w podziemiach Zofiówki albo wino z pierwszą miłością na plaży nad Świdrem, nie czuł takiego bólu. Zaklął pod nosem szukając po omacku szklanki z czymś mokrym.

– Nie ma – usłyszał głos.

Otworzył oczy i nie rozpoznał miejsca, w którym się znalazł. Pomyślał, że śpi na melinie, ale głos uprzedził jego myśl. 

– Nie – Poczuł strach, a w piersi czuł tylko pustkę – Nie usłyszysz już swojego ciała, ale tym bym się nie martwił – Mężczyzna zobaczył postać w tunice, której biel zupełnie do niej nie pasowała. Pokraczna, pomarszczona twarz przypominającą wilczy pysk. I ogon. Jak u diabła. 

– Nie dziw się tak Januszu Bąk, synu Józefa i Marii z domu Nowak – wiedział o nim wszystko – Takie czasy. Rynek pracy, nawet u nas, jest dynamiczny. Dlatego przeszedłem ze Smoła Sp. z O.O. do Korporacji Sądy Ostateczne S.A. – Istota się uśmiechnęła – Diabły w niebie, anioły w piekle. Wasi też tu są. Przedstawię się. Jestem Twoim kasjerem – Ukłonił się nisko – Nazwali mnie Łahod. Pozwolisz, że przystąpimy do płatności.

Diabeł zaczął wyliczać uczynki Janusza nie robiąc przy tym żadnej pauzy. Wypluwał z siebie słowa jak karabin, patrząc głęboko w oczy mężczyzny.

– No cóż… Jak widzisz rachunek jest dość długi i należałoby zapłacić za grzech od razu, zważywszy, że zgodnie z planem taryfowym ziemi otwockiej, nie masz możliwości negocjacji cenowych. Wyszło dokładnie wieczność pojenia lawą, bez jednego kieliszka – Łahod żółtymi kłami uśmiechnął się do Janusza i dodał – Dla takich jak ty mamy specjalną linię do piekła. Zapraszam.

Janusz wsiadł do pojazdu, który runął w dół zanim drzwi się zamknęły. Krzyk przerażenia uwiązł mu w gardle.

Kobieta podeszła do kierowcy autobusu linii 702 

– Niech pan wyrzuci tego menela. Delirka nim trzęsie i jeszcze coś głupiego zrobi – powiedziała wskazując Janusza Bąka stojącego na końcu autobusu w kałuży własnego strachu.

Koniec

Komentarze

Cześć, BonoboX :)

Usterki techniczne tu i ówdzie się pojawiają: a to brak przecinka, duże litery w niewłaściwych miejscach – takie tam. Korekta nie jest moją mocną stroną, więc pozostawię to innym, skupiając się na treści.

Jeśli nikomu wcześniej nie pokazywałeś tekstów – według mnie nie jest źle. Rozumiem o co chodzi, czyta się łatwo, nie ma jakiejś nadzwyczaj dziwacznej gramatyki itd.

Niemniej – z własnego doświadczenia powiem, że lepiej unikać sformułowań typu “powieki sklejone wódką” czy “stał w kałuży własnego strachu”. Wszyscy rozumiemy co masz na myśli, ale zauważyłem, że jest spora grupa czytelników, którzy uważają takie zwroty za karkołomne, niepotrzebne poetyzowanie. Zwłaszcza, że twój szort jest pisany raczej na luzie – według mnie to niespecjalnie klei się stylistycznie z resztą tekstu. Ja bym unikał, ale to Ty jesteś tu autorem.

Druga sprawa – możesz nie wiedzieć, ale generalnie sytuacje, gdy wątek fantastyczny okazuje się być snem/halucynacjami/objawem choroby psychicznej itd. nie są szczególnie lubiane na forum. Zdarza się, że historia jest napisana tak dobrze, że nawet dostaje się do biblioteki, ale takie rozwiązanie jest raczej liczone na minus niż na plus. Bo widzisz – jeśli to tylko delirka, to w sumie fantastyki tu brak ;) To z pewnością bardzo dobrze dla Janusza Bąka ;) , ale żądny niezwykłych zdarzeń czytelnik lekko zwiesza nos na kwintę :)

Jestem przekonany, że Twoje kolejne teksty będą dużo lepsze.

 

Witaj.

Obrazowo i emocjonalnie napisane. :)

Jak na debiut, brawa i niekłamany szacunek z mojej strony. :)

Przed laty sama zgłosiłam na konkurs skromne opowiadanie pod podobnym tytułem (inny był numer autobusu), które coś tam nawet zdobyło i zostało wydane, ofiarą także był młody człowiek, jednakże autobusem tym jeździły krwiożercze wampiry. :)

 

Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu i gratuluję debiutu tak trudną (przynajmniej dla mnie) formą, jak szort. Pozdrawiam serdecznie. :)

 

Pecunia non olet

Hej. Od siebie dodam jedno: fantastyka, która na końcu tekstu okazuje się być jeno snem, majakami po prochach itp. to największe zło! Ale dryg do pisania jest więc teraz rękawy podwijać i napisać coś, co nie okaże się złudzeniem ;)

Cześć!

 

Całkiem poprawna stylistycznie scenka, która nie wzbudziła jednak większych emocji. Miało być żartobliwie i było blisko, ale finalnie nie rozbawiło (trochę zabrakło iskry w wypowiedziach diabła i bardziej oryginalnego pomysłu), choć oczywiście humor to kwestia bardzo subiektywna. Poniżej kilka uwag.

 

Zaklął pod nosem(+,) szukając po omacku szklanki z czymś mokrym.

– Nie ma.Usłyszał głos.

 

Błędny zapis dialogów, który powtarza się w tekście. Pod tym linkiem jest poradnik dotyczący zapisywania wypowiedzi.

 

– Nie.Poczuł strach, a w piersi czuł tylko pustkę.

 

Powtórzenie (plus ww. kłopot dialogowy).  

 

Mężczyzna zobaczył postać w tunice, której biel zupełnie do niej nie pasowała.

Do kogo/czego nie pasowała biel tuniki?

 

– Nie dziw się tak(+,) Januszu Bąku, synu Józefa i Marii z domu Nowak

Diabeł zaczął wyliczać uczynki Janusza(+,) nie robiąc przy tym żadnej pauzy.

Wypluwał z siebie słowa jak karabin, patrząc głęboko w oczy mężczyzny.

Jak widzisz(+,)  rachunek jest dość długi i należałoby zapłacić za grzech od razu

Janusz wsiadł do pojazdu, który runął w dół(+,) zanim drzwi się zamknęły.

Kobieta podeszła do kierowcy autobusu linii 702.

– Niech pan wyrzuci tego menela. Delirka nim trzęsie i jeszcze coś głupiego zrobi – powiedziała(+,) wskazując Janusza Bąka stojącego na końcu autobusu w kałuży własnego strachu.

 

Jako że rozgorzała dyskusja dotycząca komentowania na portalu, polecam zapoznać się z tym i z tym. ;-)

 

Pozdrawiam!

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

@ silver_advent  A mi się podoba “kałuża własnego strachu” :) i w/g mnie poetyzowanie do pewnego stopnia jest spoko.

Mnie również odpowiada taki język. Tylko odniosłem wrażenie, że jesteśmy w mniejszości. 

Kałuża własnego strachu jest bardzo fajna (w tym tekście wybrzmiewa świetnie, mając na uwadze kontekst i głównego bohatera :P).

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Mnie też ujęła kałuża strachu, a całość mimo skondensowanej formy, robi wrażenie. 

Chętnie poczytam kolejne opka.

Lożanka bezprenumeratowa

Hej, hej,

 

widzę, że średnio z odpowiadaniem na komentarze, ale spóbujmy.

 

Wypluwał z siebie słowa jak karabin

Brakuje drugie członu porównania – np. “jak karabin kule”. Karabin nie wypluwa z siebie słów.

 

Kobieta podeszła do kierowcy autobusu linii 702 

Tutaj brakuje kropki na końcu zdania. Dodatkowo ja dałbym więcej informacji związanej ze światem przedstawionym, a ściślej z powrotem ze świata delirki do świata rzeczywistego – przykład: “W autobusie linii 702 kierunek: Wiatraczna, starsza kobieta wstała z odrapanego siedzenia i z cichy stukotem obcasów podeszła do kabiny kierowcy”.

 

Jako Realuc rzekł, fantatyska ze snu to zło. To droga na skróty, którą wielu autorów podąża, a niewielu czytelników docenia.

Oprócz tego jednego zgrzytu, szort całkiem przyjemny, debiut to, wg mnie, udany na portalu :) Jest tutaj kilka fajnych pomysłów – opis diabła i jego przebranżowienie, regionalne nawiązania do Otwocka :)

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

Che mi sento di morir

Ot, taka sobie scenka, którą można potraktować jako wprawkę. Zapowiedziałeś, że będzie śmiesznie, ale nic mnie tu nie rozbawiło. No i nie podoba mi się, że fantastyka sprowadza się do snu.

Wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia, dlatego sugeruję, abyś postarał się przyswoić choćby podstawowe zasady rządzące językiem polskim.

 

 – Nie ma – usły­szał głos. → – Nie ma.Usły­szał głos.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Po­kracz­na, po­marsz­czo­na twarz przy­po­mi­na­ją­cą wil­czy pysk. I ogon. → Czy dobrze rozumiem, że twarz była podobna do wilczego pyska i ogona?

 

Je­stem Twoim ka­sje­rem→ Je­stem twoim ka­sje­rem

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

i na­le­ża­ło­by za­pła­cić za grzech od razu… → Chyba miało być: …i na­le­ża­ło­by za­pła­cić za grzechy od razu

 

Łahod żół­ty­mi kłami uśmiech­nął się do Ja­nu­sza… → Można w uśmiechu pokazać kły/ zęby, ale nie można uśmiechać się ani kłami, ani innymi zębami.

 

wsiadł do po­jaz­du, który runął w dół… → Masło maślane – czy coś może runąć w górę?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Końcówka zaskakująca, ale bez fajerwerków. Scenka, nie najgorsza, ale tylko scenka. W dodatku pozbawiona fantastyki.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

“W kałuży własnego strachu” – to Ci się udało. Pomysł na scenkę, w sumie, też. 

Źle, że nie odpowiadasz na komentarze.

Ale pisz.

No, słusznie przedpiścy ostrzegali, że nie lubimy, kiedy na końcu cała fantastyka okazuje się tylko snem/majakiem/halucynacją… Gdyby chociaż po wywaleniu z autobusu bohater nadal w delirium poczuł zapach rozgrzanego asfaltu, co upewniłoby go w prawdziwości wydarzeń…

Mnie też się podobała wódka w roli kleju i kałuża strachu.

Poprawiaj wskazane błędy.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka