- Opowiadanie: dawidiq150 - Mucha

Mucha

Liczę na dużo komentarzy :) Tytuł może przyciągnie, do tego jest to szort :D Bardzo się starałem, by tekst był dopracowany. Pierwszym odbiorcom czyli moim rodzicom, bardzo się spodobał. Zapraszam!!!

 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

BasementKey, Finkla

Oceny

Mucha

1.Śmierć Piotrka

 

Umarłem. Moja dusza opuściła ciało i unosiła się coraz wyżej w szpitalnym pokoju. Bardzo wolno. Widziałem wszystko wokoło. Innych pacjentów leżących w łóżkach, a także całe pomieszczenie, z takimi szczegółami, jak trupy much na parapecie. Pode mną leżało moje martwe ciało – teraz bezużyteczny kawał mięsa.

Nade mną, zamiast sufitu widziałem jakby falujące morze o kolorze fioletu do którego się zbliżałem. Miałem parę chwil by zastanowić się, przeanalizować całe moje życie, bo wszystko co przeżyłem, wróciło do mnie z najmniejszymi szczegółami.

Zastanawiałem się, co się zaraz ze mną stanie. Co będzie, gdy dotrę do falującej fioletowej powierzchni? Co będę odczuwał, gdy się w niej zanurzę? Nie miałem pewności, gdyż za życia nie byłem, ani skrajnie zły, ani dobry. A więc czyściec? Jako katolik, który przed śmiercią się wyspowiadał powinienem mieć pewność, że tam właśnie trafię.

Zdążyłem jeszcze ujrzeć, jak lekarze próbują mnie reanimować. I ogarnął mnie fiolet. Fizycznie nie czułem nic. W tym stanie na początku potrafiłem wyłącznie myśleć.

Trwałem tak przez jakiś czas, łatwo straciłem rachubę ile go upłynęło. I nagle ujrzałem białe światło, które powoli się do mnie zbliżało. Od momentu śmierci wszystko działo się powoli. Miałem dużo czasu na myślenie. Dumałem; „gdyby ktoś spytał się mnie teraz, jak się czuję, nie znalazłbym słów, które mogłyby to opisać. Słuch, wzrok, dotyk to wszystko zostało zastąpione innymi rzeczami, które nie miały nazwy”.

Światło dość, że stawało się coraz większe, to jeszcze zdobywało dodatkowe cechy, można by to porównać do punktu na płaszczyźnie, który nagle zyskuje trzecią wytyczną. I od teraz zamiast w dwóch wymiarach, jest w trzech. Potem dodajemy czas i punkt jest czterowymiarowy.

– Witaj Piotrku. – usłyszałem dochodzący ze wszystkich stron dźwięczny, spokojny i kojący męski głos.

I znowu długa przerwa. Czas na rozważanie.

– Jestem twoim aniołem stróżem. Zakończyłeś swoje ludzkie życie. – i znowu cisza, podczas której chłonąłem nowe doznania, uczyłem się bycia w tym innym świecie. Przerwał mi to dalszy monolog, kontynuowany teraz już bez przystanków – To była pierwsza część niekończącej się przygody, wycieczki, którą zaplanował dla ciebie stwórca. By jednak iść dalej, musisz odpokutować swoje złe uczynki. Mam dla ciebie kilka misji, które musisz wykonać. Pierwsza misja jest następująca: Sprawię, że wrócisz do znanego ci świata w ciele owada, konkretnie muchy domowej. Masz wlecieć do pokoju numer dwadzieścia siedem, następnie złożyć jajeczka na kawałku jabłka wrzuconego do kosza stojącego w rogu pokoju. Następnie wleć za firankę i obijaj się o szybę okna tak jak to robią muchy. To wszystko.

Chciałem coś powiedzieć, zadać wiele pytań. Jednak nie mogłem. Światło znikło a po chwili, otaczający mnie fiolet rozproszył się. Zacząłem czuć podobnie, jak gdy byłem człowiekiem. I wtedy przeżyłem szok, gdyż zrozumiałem, że faktycznie jestem w ciele muchy! Byłem obrzydliwą muchą! Siedziałem na suficie w jakimś korytarzu. Ogarnęło mnie przerażenie i strach. Jednak w głowie usłyszałem głos anioła „wystarczy, że wykonasz misję”.

Czułem potrzebę złożenia jajeczek. Pamiętałem, że mam wlecieć do pokoju o numerze dwadzieścia siedem. Poruszyłem skrzydełkami, z łatwością mogłem nimi szybko machać. Przeleciałem kawałek dalej i z powrotem usiadłem. To absurd, ale latanie było fantastyczne. Nie zapomniałem jednak, że mam misję.

Kawałek dalej, były drzwi z numerem dwadzieścia pięć. Przeleciałem znowu tym razem większą odległość i usiadłem ponownie na suficie, lecz w pobliżu numeru dwadzieścia siedem. Teraz pozostało mi czekać na otwarcie drzwi.

Przez korytarz przebiegła grupa dzieci mówiących w jakimś nieznanym mi języku. Były ubrane w ciepłe kurtki, miały szaliki, czapki na głowach a na dłoniach rękawiczki.

Chwilę później pod drzwi podeszło dwóch chłopców, również ciepło ubranych. Otworzyli je i weszli do środka. Skorzystałem z okazji i wleciałem do pomieszczenia.

Pokój był niewielki, znajdowały się tu dwa łóżka. Na jednym siedział chłopiec prowadzący teraz rozmowę ze swoimi kolegami. Lustrowałem otoczenie. W rogu, zgodnie z tym co powiedział mi anioł stał kosz na śmieci. Miał przykrywkę, która jednak leżała uchylona i mogłem wlecieć do środka.

Chciałem jak najszybciej wykonać zadanie. Więc niezwłocznie przefrunąłem na kosz i czując zapach fermentującego owocu wszedłem do środka. Potem złożyłem na nim jajeczka.

Gdy skończyłem, pozostało mi już tylko przelecieć za firankę i zachowywać się jak normalna mucha. W międzyczasie koledzy chłopca wyszli i został sam.

 

&&&

 

Czas dłużył mi się niemiłosiernie, była zima, a za oknem gęsto padał śnieg. Zrobiłem wszystko, więc dlaczego misja nie kończyła się? Chciałem wrócić do tamtego miejsca, gdzie rozmawiałem z aniołem.

Zaczęło się ściemniać i chwilę później zapadła noc.

W pewnym momencie zauważyłem, że chłopak wstaje z łóżka. Podszedł w stronę okna, a mnie sparaliżował strach, gdyż podejrzewałem co się zaraz stanie. „To się szybko skończy” – dodawałem sobie otuchy.

Przy pomocy firanki mały sadysta unieruchomił mnie i zaczął poruszać w górę i w dół łamiąc mi odnóża i skrzydła. Ból był okropny. Trwał jednak krótko. Umarłem drugi raz i znowu unosiłem się powoli w górę, w stronę morza fioletu.

 

2. Przygoda Marka

 

Dwunastoletni Marek zachorował. Stało się to podczas pobytu na „zielonej szkole”. Wsadzono go do izolatki, gdzie miał spędzić ostatnie cztery dni tak wyczekiwanego od dawna wypoczynku. Strasznie żałował.

Okropnie się nudząc sięgnął po jabłko, które dawali po obiedzie jako deser, następnie zjadł je i wyrzucił ogryzek do kosza na śmieci stojącego w rogu pokoju. Potem leżał na łóżku i rozmyślał. Ciągnący się w nieskończoność dzień w końcu się zakończył a on zasnął.

Obudził się następnego ranka z jeszcze większym bólem gardła. Lecz dużo bardziej dokuczała mu nuda. Zazdrościł kolegom, którzy poszli do kina na film „Pocahontas”, a wieczorem miała być bitwa śnieżna, w której również nie mógł uczestniczyć.

Kilka razy w ciągu dnia odwiedzili go koledzy, którzy współczuli mu, że nie mógł obejrzeć filmu i w ogóle wszystkiego, no może z wyjątkiem lekcji.

Nadszedł wieczór i położył się spać. Jednak w zaśnięciu bardzo przeszkadzało mu brzęczenie muchy, która na dodatek obijała się głośno o szybę okna. Wstał i bawiąc się w Boga brutalnie ją uśmiercił. Potem już zasnął bez problemu.

Następne dwadzieścia cztery godziny minęły mu normalnie, nic ciekawego się nie zdarzyło.

Marek ponownie leżał w łóżku, i otaczała go ciemność. Właściwie już morzył go sen, kiedy nagle nad jego uchem zaczęło coś brzęczeć. „O nie tylko nie, komar” – pomyślał. Machną ręką by go odegnać. Brzęczenie ustało by po chwili powrócić. Zakrył głowę kołdrą, lecz ta pozycja była tak niewygodna, że musiał poradzić sobie inaczej. Wyszedł z łóżka i zapalił światło. Gdy jego wzrok padł na kosz na śmieci stojący w rogu oświeciło go. Mucha złożyła jaja na ogryzku, który wyrzucił.

Chciał zawinąć worek ze śmieciami i wynieść do innego kosza na przykład stojącego w ubikacji. Jednak, gdy zdjął wieko buchnęła na niego chmara małych muszek.

Teraz nie mogło być mowy o spokojnym zaśnięciu. Muchy budziły w nim obrzydzenie, nie chciał by na nim siadały. Było jeszcze coś co nie dawało mu spokoju; czy to możliwe, że tamta mucha, którą zabił dzień wcześniej zemściła się na nim zanim to zrobił? Złożyła jajka myśląc o zemście za torturę która miała dopiero nastąpić? Wydawało mu się to takie fascynujące i dało mu do myślenia.

Jakiś czas później dowiedział się, że muchy nie wylęgają się zimą. Jak to jest możliwe przecież pamiętał, że to naprawdę przeżył. Od tamtej pory zaczął głęboko wierzyć.

 

Epilog

 

Ulżyło mi, gdy opuściłem musze zwłoki. Przestałem się bać, czuć obrzydzenie i przede wszystkim odczuwać ból. Znowu unosiłem się do fioletowego morza, które było nade mną. „Misja misją” myślałem „ale po co to wszystko?”. Mój anioł stróż po chwili znając moje myśli przedstawił mi całą przygodę chłopca w sposób podobny do wyświetlania filmu i powiedział:

– To się nazywa „powołanie”. Ten chłopiec zostanie zakonnikiem. – i przerwał dając mi chwilę na rozmyślania, potem kontynuował – Przejdźmy do drugiej misji…

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Świetne :) Widzisz, czasami mniej znaczy więcej. To zdecydowanie najlepsze opowiadanie Twojego autorstwa, jakie do tej pory czytałem. Postęp jest zauważalny.

Prowadzisz narrację z punktów widzenia muchy i jej oprawcy, co jest bardzo fajnym zabiegiem. Wykorzystałeś tę możliwość bardzo dobrze. Zakończenie mnie rozbawiło i zaskoczyło. :)

Tylko jedna uwaga:

 

Następne dwadzieścia cztery godziny minęły mu normalnie, nic ciekawego się nie zdarzyło.

To zdanie jest Ci niepotrzebne. Musisz wyzbyć się takich akapitów. Skoro nic ciekawego się nie wydarzyło, po co o tym pisać? Poświęcasz chwilę uwagi czytelnika na fakt, który nic nie wznosi. Jeśli chcesz powiedzieć, że rzecz dzieje się następnego dnia, możesz po prostu zacząć kolejny akapit słowami:

“Następnego dnia Marek nadal leżał w łóżku…”

albo

“Pomimo, że upłynęła kolejna doba, Marek nadal musiał leżeć w łóżku…”

albo cokolwiek innego, co przyjdzie ci do głowy. Wymyśl coś, nie zostawiaj czytelnika ze zdaniami, które nic nie wnoszą do fabuły.

 

Corrinn :)))))))))

 

Dziękuję, nawet nie wiesz jak się cieszę, razem z rodzicami!!! Tak czułem, że to będzie dobry pomysł. Jakby coś się we mnie przestawiło dzięki Twoim i innych radom. No nic, wszystko się coraz lepiej układa. :)

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Czołem, dawidiq150. 

Napisałeś bardzo fajne opowiadanie. Tu i ówdzie czuć pewne niezręczności językowe, ale nie czuję się na siłach ich poprawiać. Wydaje mi się, że powinieneś solidnie przysiąść nad regułami interpunkcji. Niemniej – to co jest najważniejsze, czyli przebieg akcji, koncepcja itd – podobały mi się. Według mnie masz umiejętność pisania prosto i przejrzyście, tylko że jej oszlifowanie wymaga jeszcze pracy. Na pewno nie powinieneś poddawać się – pisz dalej, bo postępy widać gołym okiem.

PS. Tytuł bym jeszcze przemyślał na Twoim miejscu ;)

silver_advent dzięki!!

 

No niezmiernie się cieszę!!! Jeśli chodzi o tytuł to tak trochę chciałem oszukać dodając w opisie, że to horror. Nie zrobiłem jednak tego ale “Myśląca mucha” została. Może już niech zostanie tak jak jest. Martwiłem się, że tytuł by zaspoilerował.

 

Pozdrawiam :)))

Jestem niepełnosprawny...

Tytuł jest fatalny, jak zauważył silver. Ale wykonanie, no, Dawid, pisałem Ci już przy innych tekstach, że widać postępy, ale były one nieznaczne, tutaj zaś widzę skok o klasę wyżej jeśli chodzi o prowadzenie narracji. Serio, niezręczności językowych i małych kiksów jest naprawdę niewiele, biorąc pod uwagę Twoje poprzednie teksty, zaś te, które są, nie rażą zbytnio i nie zatrzymują, a tylko trochę spowalniają odbiór.

Ale jest też spory zarzut, którym nie musisz się przejmować, bo wynika on z mojego światopoglądu – chłopak zaczął wierzyć, ponieważ wydedukował, że mucha którą zabił musiała złożyć jajeczka na jabłku, a potem dowiedział się, że zimą muchy się nie lęgną. Dla mnie mało wiarygodny ten asumpt dla głębokiej wiary, toć to przecież mogła być jakaś anomalia o całkiem przyziemnej naturze. No, ale nie będę marudził, bo czytało się dobrze, o niebo lepiej niż Twoje poprzednie teksty :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Outta Sewer niezmiernie się cieszę!!!

 

To dzięki Tobie i innym userom udało mi się napisać coś lepszego! Dzięki waszym radom. I jestem za to bardzo wdzięczny. Fajnie też, że jestem przykładem na to by się nie poddawać w dążeniu do spełnienia marzeń.

Tytuł zmienię, tylko muszę się zastanowić na jaki, bo na razie mi nie przychodzi do głowy żaden fajny.

 

Papa :)

Jestem niepełnosprawny...

Nie przepadam za projekcjami ‘życia po życiu’. Twoja jest prowokująca, przynajmniej nie przesłodzona.

Witaj. Ten tekst jest o wiele lepszy niż opowiadanie o złodziejach, które ostatnio czytałam. Naprawdę ciekawa, wciągająca historia, którą dobrze się czytało. Czekam na kolejne opka :)

Nayane jest mi bardzo miło :) Też będę czytał twoje teksty! Zachęcam do pisania.

Jestem niepełnosprawny...

Cześć dawidiq150 :)

 

tytuł intrygujący, choć od razu skojarzył mi się horror o tym samum tytule. Tak jak wspomina reszta, ja również widzę progres w porównaniu do Twojego ostatniego opowiadania jakie czytałam (Misja w Lux Gę) :). Jest trochę potknięć językowych, ale nic bardzo drastycznego.

 

Przyznam jednak, że treść nie do końca nie przekonała – narodziny wiary u tak małego chłopca przez śmierć muchy? Pominę sam temat wiary, bo wiadomo każdy ma tu inne poglądy, ale jednak brakuje uzasadnienia. Dlaczego coś takiego miałoby wpłynąć na niego właśnie w taki sposób? Tutaj brakuje mi rozwinięcia tego wątku, ale pomysł na reinkarnację w ciele muchy ciekawy.

 

Shanti dzieki!!!

 

Rozumiem, że tak jaki mi inni pisali w moich tekstach zdarzają się częste braki logiki. Będę starał się o tym pamiętać i to wyplenić. Jednak jeśli chodzi o ten konkretny tekst to nieco oparłem go na sobie i faktycznie po pewnym wydarzeniu moja wiara ze zwykłej stała się żarliwa w wieku czternastu lat.

Czym jest powołanie? Podobno (ale nie wiem tego na pewno) każdy ksiądz musi mieć powołanie, czym ono jest tu trochę się domyślam bo też nie mam tej wiedzy. Sądzę, że jest to jakiś znak, który można odebrać jako cud. Może jakiś głos w głowie, może zdarzenie (jak w moim opowiadaniu). Słyszałem, że księża modlą się nawet razem ze swoimi rodzinami właśnie o to by mieć powołanie. Jest tu trochę nieścisłości ale tak to chciałem zaprezentować.

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Hej,

 

mi też się podoba. Ta wielość narracji, ten absurd, takie wymieszanie sacrumprofanum. Jak rozumiem tekst jest przynajmniej trochę “na serio”, ale ja odbieram go również, a może nawet bardziej, w sposób lekki, czy nawet humorystyczny. Cóż – takie moje prawo jako czytelnika.

 

Klikam bibliotekę.

 

Pozdrawiam!

 

Che mi sento di morir

BasementKey dziękuję serdecznie!!!

 

Jasne, że jest tak jak piszesz. Choroba zryła mi beret hehe :)))

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, przeczytałam opowiadanie, potem komentarze i choć starałeś się wyjaśnić nagłą i głęboką wiarę Marka, to nadal nie pojmuję jak mogła się do tego przyczynić mucha.

 

Du­ma­łem;gdyby ktoś spy­tał się mnie teraz→ Du­ma­łem:Gdyby ktoś spy­tał mnie teraz

 

– Witaj Piotr­ku. – usły­sza­łem do­cho­dzą­cy→ – Witaj Piotr­ku. – Usły­sza­łem do­cho­dzą­cy

 

Za­koń­czy­łeś swoje ludz­kie życie. – i znowu cisza→ Za­koń­czy­łeś swoje ludz­kie życie. – znowu cisza

 

którą za­pla­no­wał dla cie­bie stwór­ca. → …którą za­pla­no­wał dla cie­bie Stwór­ca.

 

Mam dla cie­bie kilka misji, które mu­sisz wy­ko­nać. Pierw­sza misja jest na­stę­pu­ją­ca: → Powtórzenie – druga misja jest zbędna.

 

 Za­czą­łem czuć po­dob­nie, jak gdy byłem czło­wie­kiem.Za­czą­łem czuć po­dob­nie jak wtedy, gdy byłem czło­wie­kiem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy z tego co pamiętam wszystko jest w tekście. Bohater “dostrzegł” Boga, który zaingerował (poprzez anioła, to było jego zadanie) dostrzegł “cud”. Dało mu to dużo do myślenia. Dodałem tu też, że Bóg wybrał go z powodu jego sadystycznej natury – gdy zostanie zakonnikiem to nie będzie sadystą, można się domyślać, że gdyby nie ta misja Piotrka – misja w ciele muchy. To mógłby wyrosnąć na męża znęcającego się nad żoną i dziećmi. To było jego ocalenie.

 

Jeśli chodzi o misję w ciele muchy. To taka pokuta, pożyteczna, nie “sztuka dla sztuki” :) Scena z muchą jest uważam wartościowa nie każdy bowiem wie na czym polega sadyzm.

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, wiem co chciałeś zawrzeć w opowiadaniu, ale powtarzam: nie trafia do mnie pomysł, jakoby Bóg zesłał na Marka objawienie za pomocą muchy, która zrobiła na chłopcu takie wrażenie, że ten natychmiast zaczął wierzyć.

Wiem, jaki jest Twój stosunek do wiary, Ty wiesz, jakie są moje na nią zapatrywania i przypuszczam, że to jest powód różnego widzenia sprawy.

 

Scena z muchą jest uważam wartościowa nie każdy bowiem wie na czym polega sadyzm.

A ja uważam, że bycie zakonnikiem nie wyklucza bycia sadystą. I to też, moim zdaniem, kłóci się z przekazem opowiadania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale nie gniewasz się na mnie? :(

 

Teraz jestem w trakcie pisania takiego opowiadania, które na pewno ci się bardziej spodoba. Obiecuję!!!

 

Ja może robię z siebie pośmiewisko, ale postanowiłem sobie, że niczym nie będę się przejmował i że mogę robić wszystko jeśli to komukolwiek nie szkodzi albo mało szkodzi… Przecież najgorsza kompromitacja może być udawana. Przykro mi, że ciągle muszę cię zmuszać do ostrej krytyki. Naprawdę myślę, że to co teraz pisze jest w miarę logiczne. Jestem o tym przekonany.

 

Naprawdę proszę się nie przejmować! Ja uwielbiam pisać a brzydota też jest dziełem i niektórzy , nie pamiętam w jakiej epoce malowali ludzi brzydkich. :)))

Jestem niepełnosprawny...

Nikomu nie narzucam wiary, marzę tylko by po śmierci znaleźć się z mamusią i tatusiem w niebie.

Jestem niepełnosprawny...

Ale nie gniewasz się na mnie? :(

Dawidzie, a co to za głupie pytanie? No bo dlaczego miałabym się na Ciebie gniewać – wszak nie dałeś mi po temu żadnego, nawet najmniejszego powodu.

 

Ja może robię z siebie pośmiewisko…

I nie, nie robisz z siebie pośmiewiska. Twoje pisanie nie jest doskonałe i nie stanie się takie z dnia na dzień, ciągle masz przed sobą mnóstwo pracy, ale robisz postępy i są one zauważalne.  

Naprawdę cieszę się, że możesz robić to, co sprawia Ci tak wiele radości. Pisz więc ile zechcesz, ale dopracowuj każde opowiadanie i publikuj z umiarem.

Powodzenia. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy pomysł z czyśćcowymi misjami.

Do mnie też nie przemawia głęboka wiara z powodu muchy. Nawet nie widzę pola dla cudu. OK, nie znam się na muchach. Ale zima zimą, a w ludzkich domach przez cały rok utrzymuje się wysoką temperaturę. Co by muchom przeszkadzało w składaniu jajeczek? A jeśli nie wszystkim, to chociaż jednej, przedwcześnie wybudzonej z letargu (czy jak tam muszy gatunek przeżywa zimę)?

Nasza niewiedza jeszcze nie oznacza konieczności tłumaczenia dziwnych zjawisk cudami. Samolot nie lata dlatego, że podtrzymują go anioły, tylko skrzydła ma tak ukształtowane, żeby siła nośna była jak największa i wystarczająca do utrzymania go w powietrzu.

I zgadzam się z Reg, że zakonnik może być jednocześnie sadystą.

Interpunkcja kuleje.

Babska logika rządzi!

Cześć Dawidzie,

gdybym nie wiedział, że to Twoje opowiadanie, to na pewno bym się nie domyślił. Twój stary styl przebija słabo i tylko w niewielu miejscach. To co napisałeś, to naprawdę jakościowy skok, przede wszystkim w kategorii konstrukcji zdań. Sam pomysł, mimo że nie jest odkrywczy, to jest całkiem ciekawy. Trzymaj ten styl, poprawiaj go, i pisz następne misje.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Finkla dziękuje!!! Będzie jeszcze lepiej zobaczycie :) Ja obiecuję tu wszem i wobec, że będę więcej czytał i komentował portalowe opowiadania! Ostatnio nie znalazłem jakoś czasu. Jakoś tak wyszło.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

 

fizyk111 cześć!!! Ciebie nie zapomnę :) Pierwszy mi pomogłeś i zbetowałeś moje opowiadanie. Zawszę będę za to wdzięczny. Niezmiernie się cieszę, że jest lepiej. Obiecuję, że będę więcej czytał publikowane opowiadania. Bo nie może być tak, że mnie wszyscy czytają i komentują a ja robię to epizodycznie :)

 

Trzymaj się! Do następnego razu!!!

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka