Poruszałam się po tym portalu z iście słoniowatą zręcznością. W którymś wpisie zapomniałam dokończenia postu, gdzieś znowu – wielkiej litery, kilkakrotnie zdarzył się nawet błąd ortograficzny.
Ładne kwiatki pomyślałam zdenerwowana, przeglądając forum. Jak na nauczycielkę z dziesięcioletnim stażem, wygłupiłam się na całej linii. Ambitne postanowienie zaprezentowania się w nowej społeczności od jak najlepszej strony, dość szybko legło w gruzach. Zdenerwowana poprawiałam naprędce błędy. Niewiele mnie to jednak na razie obchodziło, byłam spragniona wrażeń i – nade wszystko – zdobywania nagród, płynących do mnie szerokim, szumiącym strumieniem migoczących barw.
To rzeczywiście prawda, że apetyt rośnie w miarę jedzenia! pomyślałam z dziką żądzą zysku w oczach, widząc kolejne nagrody, jakie pojawiły się na moim koncie. Za każdym razem logowania się i wpisywania odpowiedzi, od razu dostrzegałam komunikat o wygranej! Nietrudna ta gra – myślałam z szaleńczym uśmieszkiem w kąciku ust, logując się pospiesznie kolejny raz.
Znowu szybko przejrzałam swoje posty, aby wyłapać i poprawić w nich błędy. Tym razem dostrzegłam, że jeden z nich miał dopisany publicznie post komentujący.
Może warto przed rozpoczęciem gry przeczytać porady, zawarte w prywatnych wiadomościach? Trzy metry ponad ziemią płynie dzień – warto go w pełni wykorzystać! – komentarz, przesłany przez tajemniczy nick „SBE44AS”, mocno mnie zaniepokoił, choć kończył się fikuśną emotką z przymrużonym okiem. Straciłam sporo czasu, zanim zrozumiałam, czego on dotyczy. Nadal nie bardzo orientowałam się, gdzie są poszczególne zakładki nowo poznawanego portalu pod przyciągającą, niczym magnes nazwą: „Wygraj kasę!”.
Autor wpisu, widocznie odczytując moje myśli, dopisał kolejny komentarz, tym razem graficzny, wskazując czerwoną strzałką, gdzie mam szukać skrzynki odbiorczej. Uzupełnił post o słowa: Ja w hibernacji przekoczuję czas, a Ty do mnie kiedyś po prostu przyjdź…
Skrzynka była powyżej dyskusji forumowych. Kliknęłam w nią, w myślach nerwowo przeklinając tę decyzję, bo teraz inni użytkownicy zaczęli zdobywać nagrody w konkursie portalowym, dotąd błyskawicznie wygrywane przeze mnie. Jakież było moje zdumienie, kiedy odkryłam tam ponad dwieście wiadomości, wysłanych mi przez ten sam nick. Nawet nie przypuszczałam, jakie zmiany poczyni w moim życiu to otwarcie sławetnej „skrzynki pw”, jak nazywano ją potocznie na owym forum.
Tajemnicza osoba nie podpisała się, podając jedynie swój nick, ale jednocześnie udzieliła mi tylu porad, tyle sympatycznych treści napisała w swoich postach, pisanych do mnie bez żadnego odzewu już od kilku dni, że nie wypadało przemilczeć, zatem podziękowałam i przeprosiłam za milczenie.
Kiedy potem wracałam wspomnieniami do tego momentu, do pierwszej wymiany listów, zawsze uśmiechałam się z pobłażaniem. Odtąd bowiem nie istniało już dla mnie to forum, ciekawe dyskusje, świetni ludzie i wygrywanie kolejnych nagród, wracałam tam tylko i wyłącznie po to, aby odczytywać wiadomości od niego. A wracałam coraz częściej i coraz chętniej.
Nie umiem zliczyć cię na palcach, Mój Kochany SBE – pisałam całymi dniami, rozpalonymi oczami wpatrując się w jego listy. – Bo Ty tak wiele twarzy niesiesz mi, wiele map, uśmiechów, darów, powodów do radości, niespodzianek, okruchów życia…
Moja skrzynka odbiorcza codziennie zapełniona była praktycznymi wskazówkami, linkami do cudownych filmów, romantycznych piosenek, genialnie wykonanymi zdjęciami przyrody z podróży, wreszcie słowami pełnymi miłości…
Bo tajemniczy SBE44ASA okazał się być starym użytkownikiem konkursowego portalu, znającym go od podszewki i począł oprowadzać mnie po nim kolejnymi wiadomościami. Posty nasze, z początku dotyczące jedynie kwestii wygrywania i forum, z czasem stały się rozmowami o życiu, o nas, o uczuciu, które nagle pojawiło się i rozwinęło tak błyskawicznie, że nawet nam obojgu trudno było w to uwierzyć. Przestałam zajmować się swoim prawdziwym życiem, obowiązkami, pracą, a całymi dniami czekałam tylko na wiadomość od niego.
Rodzina przyglądała mi się zdumiona. Rodzice ubolewali nade wszystko nad porzuconymi niespodziewanie studiami podyplomowymi i to zaledwie trzy miesiące przed ich zakończeniem. Ambicje, aby zostać prawnikiem i nareszcie wyrwać się z szarego życia oraz marnej pensji, aby wypłynąć na tak zwane “szerokie wody”, legły w gruzach. Zwolnienie z dobrze płatnej posady w prywatnym liceum poszło mi jeszcze łatwiej, kiedy tylko szefostwo zobaczyło zaniedbywanie moich obowiązków i notoryczne spóźnienia. Bliscy oraz znajomi byli zszokowani zapuszczeniem mojego pokoju i mnie samej, dotąd znanej z idealnego wręcz porządku.
A ja, głodna nowych wiadomości, choćby tylko zdawkowych emotek od tajemniczego SBE44AS, ślęczałam przed komputerem już prawie całodobowo.
Niewiele o nim wiedziałam, nigdy nie chciał się ze mną spotkać, ani też zdradzić mi nawet pochodzenia swego loginu, tłumacząc tylko, że „wymyślił go na poczekaniu”, bez żadnego konkretnego skojarzenia z czymkolwiek. Był sam, mieszkał niedaleko mnie, w podobnym wieku, uwielbiał gry losowe. Z czasem okazało się, że przepadał również za filmami przygodowymi, podróżami w czasie, lotami na kraniec naszej Galaktyki, deserami z czekolady… Stronił od krzykliwych tłumów oraz zabaw, zakrapianych alkoholem, którego zabronili mu lekarze ze względu na zły stan zdrowia. Tyle przynajmniej mi o sobie napisał pośród innych informacji. Coraz więcej nas łączyło. Staliśmy się forumową parą, najbardziej znaną, najbardziej rozpoznawalną, choć nadal zakulisową. I tylko czasem w przelocie dostrzegałam na portalu jakieś złośliwe żarty na nasz temat, wpisywane przez – jak przypuszczałam – zazdrośników.
Kiedy pytałam, czy naprawdę mnie kocha, odpowiadał:
Za każdym razem, kiedy się tutaj loguję, marzę tylko o Tobie, Kochana. Myślę zatem, że tak – że to jest właśnie to uczucie! Krótkie moje myśli, za krótkie sny, ale niezmiennie dotyczą tylko Ciebie jednej.
A kiedy puszczałam mu oczko i dopytywałam, czym się zajmuje, odpisywał:
Jestem Wolnym Strzelcem, za każdym razem gonię dalej, dłużej, szybciej, aby tylko prześcignąć prędkość kosmiczną!
W owej tajemniczości było także coś przyciągającego. W dodatku rozbawiał mnie tymi zdaniami. Nikt nie potrafił rozbawić mnie tak, jak on. Dzięki niemu nauczyłam się śmiać, rozmawiać, marzyć. Dotąd nieufna i zamknięta w sobie, stałam się nareszcie zwyczajną dziewczyną.
Mijały lata, dziesięciolecia, odchodziłam do świata realnego na krótko i zmieniałam błyskawicznie partnerów, aby tylko mogli opłacać mi możliwość kontaktowania się z „SBE”, jak potocznie go nazywałam, umieszczając w swych wiadomościach obok tych trzech liter miłosne gify.
A jednak z czasem odczułam podświadomie, że znajomość, która mnie dawała wciąż nowe siły i energię do działania, jemu zaczynała wyraźnie ciążyć. Unikał rozmów, mało pisał, ciągle tłumaczył, że jest czymś zajęty.
Krótko dziś zostanę – mały zryw – odpisywał wówczas zazwyczaj, tłumacząc, że ma wiele zadań do wykonania. W końcu kiedyś dodał, że poważnie zachorował na serce i musi odbyć kilkumiesięczną kurację w szpitalu międzygalaktycznym.
Nie zabieram nic, oprócz Twojego portretu, jaki sam sobie stworzyłem w wyobraźni, Moja Kochana – napisał mi na odchodnym, dodając do tego czerwone serduszko. – A słowa: „Poczekam tu na Ciebie kilka lat” staną się odtąd w mojej stopce mottem życiowym, bo będę na Ciebie czekał, ile tylko zechcesz.
I rzeczywiście zniknął z portalu. A wspomniane słowa pojawiły się nie w jego, lecz moim podpisie na forum.
Na próżno czekałam, wierząc, że da chociaż znak życia. Krótkie są momenty, krótkie dni, tylko rozłąka dłuży się zawsze w nieskończoność…
Mijał czas. Kiedyś, znudzona brakiem informacji, widząc nagle wyświetlającą się jego obecność na forum portalu konkursowego, zajrzałam tam. Zdumiona przeczytałam wpisy innych forumowiczek w wątku poznawczym o odbytych niedawno spotkaniach na Merkurym i Jowiszu, w których i on brał udział. Alkoholowe libacje, mnóstwo przedniej zabawy, roznegliżowani uczestnicy, zdjęcia – wszystko, potwierdzające te treści. Wśród fotografii zobaczyłam taką, która przedstawiała pojazd międzyorbitalny z Wenus. Jaskrawy kolor karoserii kontrastował z jasną tablicą rejestracyjną, na której wyryte były znaki z loginu mojego ukochanego: SBE44AS! Siedział w nim wśród rozbawionych użytkowniczek portalu, z których jedna całowała go wyraźnie w usta, jednocześnie zajmując miejsce za sterami. Łatwo było się domyślić, że to był jej osobisty wóz, co zresztą potwierdzały kolejne zdjęcia.
Nawet nie pamiętam, co wtedy poczułam, bo zdjął mnie taki ból, wymieszany z wściekłością i niedowierzaniem, że kojarzę tylko, jak krzyknęłam, po czym zrzuciłam komputer na podłogę, upadając wraz z nim.
Po kilku dniach uprosiłam jedną ze znajomych konkursowiczek, aby zdobyła dla mnie jego numer telefonu. Zełgałam, że muszę przekazać mu informację o pewnej wygranej.
Nawet nie był zdziwiony, kiedy zadzwoniłam.
– Julio? – Usłyszałam cichy męski głos.
– Nie dziwisz się? – zapytałam z pewnym lękiem.
– A jak myślisz, moja kochana? – głos nadal brzmiał cicho i miękko. – Podejrzewałem, że wcześniej czy później zadzwonisz. Krótkie momenty, krótkie mam momenty, aby cię odnajdywać i znowu tracić. Jednak warto! Czy chciałabyś wraz ze mną w powietrzu hen unosić – nie bać się? Płynąć razem, łapiąc tylko wiatr we włosy i płuca, oddychać kosmicznymi zawirowaniami i zapominać o wszystkim, co przeszkadza?
Po chwili wahania odpowiedziałam twardo:
– Nie!
Cisza. Chyba zbierał myśli. Jeszcze nigdy na jego zapytanie o chęci, nie odpowiedziałam przecząco.
– Czemu mnie oszukałeś?
– Co masz na myśli? – Zdawał się nie pojmować pretensji, jakie zabrzmiały w krótkim pytaniu.
– Nie leczyłeś się, to było kłamstwo, byłeś na wyjeździe planetarnym z tymi… – Gniew nie pozwolił mi dokończyć. – I już wiem, skąd wziął się twój nick!
Zamilkł, jakby chciał przygotować dla mnie kolejne łgarskie zdanie, doskonałe i misternie przygotowane. Uprzedziłam go:
– Wierzyłam ci, byłeś dla mnie wszystkim! A Ty mamiłeś mnie przez tyle lat, udając zakochanego. Nie mierzy czasu, nie odlicza ran jedynie ten, kto już niczego nie odczuwa! – wycedziłam gorzko.
- Krótkie szare noce, długi wstyd – to jedyne, co przychodzi mi do głowy, aby się usprawiedliwić – wyszeptał jeszcze ciszej z doskonale udawaną pokorą. – Krótkie są momenty, Kochana Julio…
– Przestań! - krzyknęłam złowrogo. – Nie nazywam się tak. Doskonale wiesz, że to jedynie mój forumowy nick.
A potem pomyślałam jeszcze tylko: Wolałabym przespać cały świat, cały świat, cały świat, bo tylko wtedy wchodzę w ten dziwny stan – jak przy spadaniu, we śnie brak mi szans, jestem zatem w neutralnej próżni, bez uczuć i emocji, bez kalendarzy, znaków, szumu, zdrad, niedomówień, kłamstw, przeinaczeń, oszustw… Tak bardzo chciałabym historią być i przetrwać chociaż jako historia w jego pamięci, bez żadnych zbędnych chwil – nie czując nic…
Rzuciłam słuchawką, kończąc rozmowę.
Kolejnego dnia byłam znowu zajęta zdobywaniem nagród na nowo poznanym portalu konkursowym. Deja vu? pomyślałam, spoglądając zdezorientowana na doskonale działający komputer.
“Tym razem nie wygrałaś. Masz jeszcze jedną szansę. Nie zmarnuj jej. Powodzenia!”– pojawiający się komunikat brzmiał nader zachęcająco. Czemu nie było go nigdy przedtem?
Rozejrzałam się zdumiona dookoła. Mój pokój lśnił nienaganną czystością sprzed wielu lat. Obok komputera, bynajmniej nie rozbitego, leżała sterta podręczników z podyplomowych studiów prawniczych. Z napisów na okładkach wnioskowałam, że do zakończenia pozostało mi jeszcze kilka semestrów. Z drugiej strony stojące lusterko pokazywało zadbaną twarz atrakcyjnej, kruczowłosej dwudziestolatki, jaką kiedyś byłam.
Skok w czasie? Czyżby niewinna gra umożliwiła mi to w bliżej niezrozumiały, fantastyczny sposób? pomyślałam zszokowana. Wróciłam do życia sprzed tylu lat? Tak, chyba tak! Mam jeszcze jedną szansę. Obym jej nie zmarnowała!
Z zamyślenia wyrwało mnie migoczące powiadomienie strony konkursowej o otrzymanej wiadomości prywatnej. Niejaki SBE44AS usilnie prosił w ponad dwustu mailach o kontakt, udzielając nowicjuszce, którą znowu byłam, porad na temat tego portalu.
Nie jestem zainteresowana – odpisałam pospiesznie. – Nie odpisuję nieznajomym.
Wysłałam, uśmiechając się z satysfakcją, poczekałam na potwierdzenie odczytu i czym prędzej usunęłam konto z konkursowego portalu. Skrzynka pw bezpowrotnie przepadła. Szansa, dana mi w grze, została wykorzystana.