- Opowiadanie: Gandhiusz - Psychotuba - Transmisja

Psychotuba - Transmisja

Transmisja (w domyśle nielegalna), której głównym tematem jest ludzka śmierć, ku uciesze gawiedzi. Mam pewne plany na osadzenie tej produkcji w szerszym uniwersum, ale obecnie należą one tylko do sfery konceptualnej.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Psychotuba - Transmisja

 

 

 

– A teraz uśmieeech do kamerki! – Mówiący to mężczyzna musiał poczuć zawód, gdy w odpowiedzi dostał jedynie niewyraźne, kobiece wrzaski i próby gryzienia palców. Nie strwożył się tym, ścieśniając sploty swych nóg, blokujące ruch rękom kobiety oraz mocniej wykrzywiając jej twarz w wymuszony grymas.

Od momentu ,,wsiąścia’’ kobiecie ,,na barana’’ (dość długo poprzedzającego powyższą kwestię), samiec usiłował dostosować grymas swego wierzchowca do posiadanej wizji artystycznej, oraz potrzeb marketingowych. Za każdym razem, jego staraniom przychodziło spełznąć na niczym. Najnowsze powtórzenie cyklu prób i porażek było czynnikiem inspirującym zmianę postępowania. Oswobodził policzki kobiety z uścisku swych palców, oraz przeniósł uchwyt na jej głowę, kierując twarz delikwentki do kamery.

– Eaaaa! Za każdym. Pieprzonym. Razem…! – Głos mężczyzny tymczasowo przycichł i w przytłumieniu płynął zza głowy kobiety, która posłużyła jego właścicielowi jako bardzo chwilowe zakrycie. Zaraz po swoim wybuchu zawodu wszedł w kadr z szerokim uśmiechem. – Sieeeeemaaaaneeeeczkoooo! Tym razem mamy tuta… Ała, cholera! – Rozpaczliwy podryg kobiety, walącej głową swego trzymacza chyba nie przypadł mu do gustu, podobnie do prób wyrwania się z objęć specjalnego stojaka, trwających od początku interakcji.

Osobnik zaklął szpetnie, odrzucając gdzieś, poza uważną świadomość kamery, marynarkę uczynioną z dwóch lub więcej połączonych nieregularnym szwem fragmentów (jeden był, swego czasu, prawdopodobnie nietuzinkowej jakości) i zastosował mocniejszy uchwyt.

– No widzicie widzowie, widzicie, jak jest. Nie może człowiek pogadać, nie może sobie z formą eksperymentować, nic widzowie! A TY SIE PRZESTAŃ WIERCIĆ! Wrzucajcie donejty, dawajcie komenty do kopert i tak dalej, to wszystkich tutaj bardzo motywu… – Razem z normalną barwą skóry, obecnie zaczerwienionej i mającej potencjał na siniaka, odszedł spokój ducha mówcy, którego rozjuszyło drugie uderzenie. Bez dalszego przedłużania, nadął się, powodując eksplozję głowy własnej, wystarczająco silną na bezpowrotne unieruchomienie swojej asystentki.

Zachlapana posoką oraz fragmentami mózgu (tudzież kawałkami przełyku lub oblepionego mięsem okrucha czaszki) kamera mogła resztę sceny rejestrować jedynie fragmentarycznie. Scena zawierała w sobie dwa truchła, jedno o ,,wiszącym tułowiu’’ (przez blokadę nóg) i drugie, widoczne jedynie brzuchem, a także częścią nóg. Choć już z momentem wybuchu słyszalny był niedookreślony szamot oraz przytłumiony głos (gdzieś za kamerą), to dopiero teraz można domniemywać jego źródła. Chwilę po ustatkowaniu się uprzednio opisanego kadru, do zwłok dobiegła niewyraźna, niewielka, wysoko, i z żalem, krzycząca postać.

Widzom nie było dane dojrzeć dalszego rozwoju wypadków, gdyż transmisja ustała moment po ukazaniu się ostatniego stworzenia i poprzedzonym przez nie wyświetleniu się pomarańczowej planszy z aktualnym opisem przyjmującego datki.

Wykorzystując małą gęstość lokalnych sił porządkowych, publiczność pobiegła do ubranego w czerwień mężczyzny, który stał pod upiększonym przez monitor, podłużnym kamieniu. Każdy przepychał się, ryjąc łokciami na boki i/lub rzucając swoją dolę do torby trzymanej przez osobę noszącą wiadomy kolor.

Koniec

Komentarze

Gandhiuszu, po przeczytaniu Twojego tekstu mam smutne uczucie, że jestem wystarczająco stary, by położyć się do trumny i z niecierpliwością czekać na to, co nieuchronne.

Ewidentnie stałem się dziadersem do tego stopnia, że przedstawiony przez Ciebie świat kompletnie do mnie nie dociera. To prawdopodobnie nie jest nawet wina wykonania, ani braku przekazu, ale do mnie to zupełnie nie trafia. Przeczytałem ten krótki tekst z dużym trudem. Nie nadążam za tym, jak budujesz zdania. Musiałem się poważnie skoncentrować, żeby zrozumieć co chciałeś napisać.

Po wytężeniu szarych komórek, zobaczyłem mężczyznę, ujeżdżającego kobietę w trakcie transmisji. Panu eksplodowała głowa, kobieta została uduszona przez uścisk jego ud. Na końcu jacyś ludzie wrzucili datki do torby. Scena równie okrutna, co bezsensowna. 

Krótko mówiąc – nie podobało mi się. Ale – powtarzam – najprawdopodobniej dlatego, że po prostu przestałem nadążać za światem. Irytuję się, niczym meloman w meloniku na koncercie bigbeatowym. 

Cześć!

 

Zga­du­ję, że jest to przy­po­wieść na temat walki o uwagę widza. Prze­kaz jest bar­dzo cha­otycz­ny i nie­ja­sny, i jest w nim masę rze­czy edy­cyj­nych do po­pra­wy:

-A teraz uśmie­eech do ka­mer­ki! – Mó­wią­cy to męż­czy­zna mu­siał po­czuć zawód, gdy w od­po­wie­dzi do­stał je­dy­nie nie­wy­raź­ne, ko­bie­ce wrza­ski i próby gry­zie­nia pal­ców. → – A teraz uśmie­eech do ka­mer­ki! – mó­wią­cy to męż­czy­zna mu­siał po­czuć zawód, gdy w od­po­wie­dzi do­stał je­dy­nie nie­wy­raź­ne, ko­bie­ce wrza­ski i próby gry­zie­nia pal­ców.

Nie str­wo­żył się tym, ście­śnia­jąc splo­ty swych nóg, blo­ku­ją­ce ruch rękom ko­bie­ty oraz moc­niej wy­krzy­wia­jąc jej twarz w wy­mu­szo­ny gry­mas.

To zda­nie brzmi oso­bli­wie, prze­czy­taj je na głos i za­sta­nów się, jak to po­pra­wić.

Od mo­men­tu ,,wsią­ścia’’ ko­bie­cie ,,na ba­ra­na’’ (dość długo po­prze­dza­ją­ce­go po­wyż­szą kwe­stię), sa­miec usi­ło­wał do­sto­so­wać gry­mas swego wierz­chow­ca do po­sia­da­nej wizji ar­ty­stycz­nej, oraz po­trzeb mar­ke­tin­go­wych.

Bar­dzo dziw­nie to brzmi; jak mo­ment może coś długo po­prze­dzać?; po­sia­da­nej zbęd­ne

 

Tu w każ­dym zda­niu jest co robić… Prze­czy­taj może ten tekst sam, na głos, a je­stem prze­ko­na­ny, że wy­ła­piesz całe mnó­stwo po­dob­nych cho­chli­ków. Rzuć też proszę okiem tutaj, bo zapis dialogów nie jest poprawny.

 

Po­zdra­wiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Gabdhiuszu, niewiele ponad trzy tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No cóż, Gandhiuszu, przykro mi to mówić, ale Twoja twórczość z pewnością nie stanie się moją ulubioną.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wygląda mi to na przedstawienie transmisji patostreamera, która torturuje kobietę na wizji. Ale głowy nie dam, ponieważ zdania są chaotyczne i dziwne. Ponadto, jak wspomniano wyżej, to nie jest opowiadanie. Nie ma tu historii, nie ma właściwie bohatera, jest opis jednej sceny, który i tak musiałem przeczytać dwa razy, by cokolwiek z niej wyłuskać.

Szczerze mówiąc – nie mam bladego pojęcia, co przeczytałam. Zdania są skonstruowane tak, jakbyś umyślnie nie chciał nimi przekazywać niczego.

Naprawdę nie wiem, co napisać więcej, bo po lekturze nie mam praktycznie żadnych odczuć :(

deviantart.com/sil-vah

Nowa Fantastyka