- Opowiadanie: kamros - Ciemne Bagna

Ciemne Bagna

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Ciemne Bagna

Na wsi Ciemne Bagna wskaźnik demograficzny spadał. Ludzie umierali w skutek nieszczęśliwych wypadków. Czasami, niektórzy z nich, znikali w niewyjaśnionych okolicznościach. Istniało duże prawdopodobieństwo tego, że za jakiś czas na wsi nikt nie będzie mieszkał. Jednym z mieszkańców wsi był inspektor Czek, który za wszelką cenę starał się wyjaśnić, dlaczego mieszkańcy Ciemnych Bagien rozpływali się w powietrzu. Inspektor Czek był szczupłym mężczyzną po czterdziestce. Od kilku miesięcy był świadkiem tajemniczych wydarzeń. Na wsi ludzie wierzyli, że obcy przylatują na Ziemię i porywają ludzi. Ta teoria była mało prawdopodobna, ponieważ ani jedna osoba nie widziała ich ani ich statku.

Nie rozumiem tego, to kolejna osoba w tym roku, która zniknęła. – powiedział inspektor Czek. 

Jak tak dalej pójdzie to sami tu zostaniemy. - odpowiedział posterunkowy Świrek rzucając gazetę na biurko. Posterunkowy był niskim mężczyzną. Miał brązowe oczy i czarne, krótkie włosy. W przeszłości chciał zostać lekarzem, ale nie dostał się na medycynę.

 

 

PONIEDZIAŁEK 

Paweł był nastolatkiem. Był początek lipca i chłopak miał wakacje. Paweł dorabiał roznosząc ulotki. Któregoś dnia usłyszał jak jeden mężczyzna opowiada kobiecie historię o duchach, które pilnują skrzyni ze złotem, zakopanej na cmentarzu. Nastolatek wiedział co zrobi z pieniędzmi otrzymanymi za skrzynię. Chłopak po godzinie pierwszej w nocy wyszedł niezauważony z domu. Wziął z garażu łopatę i poszedł na cmentarz. Cmentarz znajdował się kilometr od jego domu. Minął sklep pana Robala oraz las aż wreszcie dotarł na cmentarz. Na cmentarzu zobaczył mężczyznę, w granatowym garniturze, który stał odwrócony do niego tyłem. Postać nie widziała go. Paweł odwrócił się po łopatę, która za nim leżała, w tej samej chwili upadł na ziemię. 

Po chwili do mężczyzny w garniturze podszedł drugi mężczyzna. Pierwszy z nich miał siwe włosy, miał 65 lat. Drugi z nich był znacznie młodszy ,wyglądał na 40 latka. Młodszy mężczyzna sprawdził, czy chłopak żyje. Przecząco pokiwał głową. Starszy mężczyzna zaczął kopać w ziemi dół. Po godzinie pracy mężczyźni uścisnęli sobie dłoń. Postacie przez cały czas nie odzywały się do siebie.

Agata wstała o szóstej i poszła do pracy. Nie zauważyła, że jej syna Pawła nie ma w domu. Jej mąż Marek pojechał na delegacje i jeszcze nie wrócił. Kobieta nie mogła się dodzwonić do syna, gdyż miał rozładowany telefon. Minęły godziny, a Agata wróciła z pracy. Piotra nadal nie było w domu. Kobieta postanowiła go poszukać. 

 

Marek wrócił do domu wcześniej niż planował. 

-Halo. Jest tu ktoś?  

Nikt mu nie odpowiedział. Zdziwiło go to. Paweł powinien być o tej porze w domu. 

Po chwili do domu wróciła zmartwiona Agata. Powiedziała mu, że sąsiedzi go nie widzieli, nie roznosił dzisiaj ulotek. Wspólnie podjęli decyzję o zgłoszeniu zaginięciu syna. 

Na komisariacie zastali podinspektora Świrka ,który kończył pić kawę. 

-Dzień dobry. Chcemy zgłosić zaginięcie syna 

-Jak wygląda? 

-Jest średniego wzrostu, ma zielone oczy i kręcone blond włosy

-Kiedy ostatni raz go Pani widziała? 

-Wczoraj po 21 

-Zadzwonimy do Państwa jak tylko go znajdziemy lub dowiemy się gdzie jest. 

-Do widzenia 

 

 

 WTOREK

Była pierwsza Inspektor Czek, nie mógł zasnąć przewracał się z boku na bok. Bał się, że będzie kolejnym celem kosmitów. Wkrótce usłyszał dziwny odgłos. Dźwięk był podobny do dźwięku otwieranych starych, zardzewiałych drzwi. Dźwięk ten słychać było przez dwie sekundy i dochodził z dworu. Czek mieszkał naprzeciwko cmentarza. Podszedł do okna, jednak nikogo na nim nie zauważył. Ubrał kurtkę i poszedł na cmentarz. Było ciemno. Na cmentarzu były tylko dwie lampy, ale tylko jedna z nich świeciła. Czek właśnie koło niej przechodził, kiedy lampa zgasła, a wiatr przybrał na sile. Inspektor rozpaczliwie szukał latarki, lecz nie znalazł jej. W kieszeni jego kurtki znajdowały się tylko zapałki. Czek zapalił jedną z nich. Wiatr wiał zbyt mocno i po chwili zgasił płomień. Czek przeszedł po omacku 20 metrów. Zapalił kolejną zapałkę i zobaczył coś, co go przeraziło … Mężczyzna zobaczył otwartą, pustą trumnę, obok której stała góra piasku. Nasyp miał około pół metra wysokości. 

 Dlaczego ta trumna jest pusta? – zastanawiał się 

 Nagle inspektor stracił przytomność. 

Kiedy odzyskał przytomność było już po 10. Czek leżał w swoim łóżku wydawało mu się, że wydarzenia, które przeżył na cmentarzu były tylko złym snem. Nie były. Nadal bolała go głowa. Ktoś musiał zajść go od tyłu i mocno uderzyć w potylicę. Miał zawroty głowy. Zamierzał cały dzień spędzić w domu.

Karol, syn Antoniego Robala, szedł przez las, kiedy zaczął padać deszcz. Zrobiło się ciemno, lecz mimo tego Karol szedł w głąb lasu. Nagle usłyszał wycie, które było coraz głośniejsze. Po chwili zobaczył wilki biegnące w jego stronę. Karol zaczął uciekać. Odległość między nim a wilkami zmniejszała się. Wyczerpany skręcił w prawo w wąską ścieżkę a wilki pobiegły prosto. Otworzył oczy. Była trzecia, to była kolejna nieprzespana noc od dnia, w którym przeprowadził się do nowego domu. Chłopak miał 26 lat, znalazł pracę. Kilka miesięcy później przeprowadził się na Ciemne Bagna. Chłopak mieszkał w nowoczesnym domu znajdującym się tuż przy lesie. Poprzedni jego właściciel nie mieszkał w nim długo. Rok po wybudowaniu domu wystawił go na sprzedaż. Karol był szczęśliwy. Kupił piękny dom za niewielką cenę. Jednak od momentu przeprowadzki jego życie zamieniło się w koszmar. Co noc o tej samej porze słyszał jęki dochodzące z piwnicy. Schodził do niej zobaczyć, kto w niej jest, jednak za każdym razem nikogo w niej nie było. Tej nocy sytuacja się powtórzyła. Postanowił zejść do piwnicy. Kiedy był na ostatnim stopniu drzwi się zatrzasnęły. Karol usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach. Zorientował się, że nie jest sam w domu. Podbiegł do drzwi, zaczął uderzać w nie pięściami i wołać o pomoc. Żaden z jego sąsiadów go nie słyszał. Próbował nieskutecznie wywarzyć drzwi. Chłopak spojrzał na okno o wymiarach pół metra na metr, które znajdowało się nad najniższym stopniem schodów. Stanął na pierwszym stopniu schodów, a następnie podciągnął się na rękach. Wisiał na parapecie oparty na łokciach. Jego głowa była na wysokości okna. Karol spojrzał przez okno. Zobaczył bladą twarz i przekrwione oczy. Była to ostatnia rzecz jaką zapamiętał. Osoba klęcząca pod oknem domu Karola zniknęła. 

Po południu inspektor miał niespodziewanego gościa. Był nim Świrek, który przekazał koledze informację o tym, że w jednym domu prawdopodobnie popełniono morderstwo. Muszą tam natychmiast pojechać. Inspektor Czek opisał posterunkowemu wydarzenia, które zaszły w nocy.Wyjaśnił mu, że to kosmici przylecieli na ziemię i wykopali rów, w którym niedługo zakopią kolejną osobę. Świrek jedynie popatrzył z politowaniem na kolegę. Razem pojechali na wskazany adres. 

 Po kilku minutach od wezwania policjanci i doktor Błąd przyjechali na miejsce zdarzenia. Policjanci wywarzyli drzwi do piwnicy. Inspektor Czek pierwszy zauważył leżącego mężczyznę. 

Nie żyje od kilku godzin. - Powiedział doktor Błąd.

Na ciele nieboszczyka nie było żadnych ran ani śladów krwi.

Przyczyną śmierci tego człowieka jest krwiak wewnątrzczaszkowy. Umarł w skutek upadku ze schodów. Mężczyzna musiał lunatykować, prawdopodobnie nie zauważył ostatniego stopnia i przewrócił się uderzając głową w ścianę.  – Stwierdził Błąd. 

Inspektor Czek nie wierzył w to, że przyczyną śmierci tego człowieka był krwiak mózgu. Teoria dr Błąda wydawała mu się mało prawdopodobna. 

Wieczorem inspektor poszedł na cmentarz. Minął przepaloną latarnię i skierował się w stronę miejsca, w którym znajdował się nasyp. Kilka minut później stanął w miejscu, w którym stracił przytomność. Widział pięć drewnianych krzyży ustawionych jeden obok drugiego. Nigdzie nie było śladu po nasypie ziemi. Dół był zakopany.

Czek chciał dowiedzieć się czy mieszkańcy słyszeli w nocy dziwny dźwięk. Każda jego próba zdobycia informacji kończyła się w ten sam sposób. Albo nikogo nie było w domu albo jeżeli ktoś go wpuścił do domu na pytanie “Czy słyszał Pan/Pani skrzypiący dźwięk dochodzący z okolic cmentarza? to pytany odpowiadał, że nie. Dochodziła 20.Inspektor dotarł do małego błękitnego domu. Stanął przed płotem i nacisnął dzwonek w nadziei, że ktoś mu otworzy. Z domu wyszła kobieta: 

-Dobry wieczór, czy mogę zadać kilka pytań? 

-Oczywiście. Proszę wejść do środka. 

-Ależ ponure miejsce. Czy mieszka tu pani sama?

-Nie. Mój mąż zaraz wróci z pracy. 

-Czy słyszała pani w nocy dziwny hałas lub inne dźwięki 

- Nie. W nocy nie słyszałam żadnego hałasu, jedynie … . W nocy było gorąco spałam przy otwartym oknie. Po godzinie drugiej usłyszałam dźwięk przypominający otwieraną zardzewiałą skrzynię albo trumnę. 

-Czy dochodził on z cmentarza 

-Jestem pewna, że tak. 

-Dziękuję za poświęcony czas. Do widzenia. 

Czyli nie miałem zwidów – pomyślał. 

 

 

ŚRODA 

 Po północy 45- letni mężczyzna zatrzymał się przed oddzieloną od pozostałych domów parkiem, willą. Na posesji znajdowało się pole golfowe, siłownia, kryty basen, biblioteka, sala kinowa i lądowisko dla helikopterów. W budynku przebywała Ewa, kolejna żona Jana. Postać, która od dłuższego czasu obserwowała budynek i zachowanie małżeństwa mieszkającego w nim, przeszła przez zamkniętą bramę. Następnie weszła bocznym wejściem do budynku i ruszyła w stronę sypialni. Pomieszczenie znajdowało się na pierwszym piętrze. Człowiek minął siłownię, salę kinową i pokój Jana. Szedł prosto korytarzem tak długo aż doszedł do schodów. Wszedł po nich na pierwsze piętro tak cicho jak tylko było to możliwe. Na końcu korytarza zobaczył swój cel. Była nim sypialnia. Minął szklane pomieszczenie z książkami i pokój Ewy. Naprzeciwko sypialni była łazienka. Postać usłyszała dźwięk puszczanej wody dochodzący z łazienki. W kieszeni jej jeansów znajdowała się folia z białym proszkiem. Kilka minut później postać wyszła bocznymi drzwiami. Wychodząc z willi nieznajomy usłyszał głośne wycie silnika. Na posesje podjechało czerwone Ferrari. Wyszedł z niego nienagannie uczesany mężczyzna po 40 i głównym wejściem wszedł do swojego domu. Jan był pilotem. Miesiąc temu został kapitanem pasażerskiego odrzutowca. Wraz z awansem otrzymał także większe zarobki. Po tygodniu pracy miał tydzień wolnego. Było w pół do pierwszej. Jan wszedł do salonu. Na stole zauważył kartkę z napisem: 

“Teraz twoja kolej”. 

“Zrób” 

Pomyślał, że Ewa chciała, żeby zrobił zakupy. Jan wszedł do sypialni, położył się a chwilę później zasnął. Rano obudził go budzik. Ewa przez dłuższy czas go nie wyłączała. Jan był wściekły na żonę, że nie wyłącza budzika, krzyczał na nią. Kobieta nie reagowała. Jan chwycił ją za nadgarstek, nie wyczuł pulsu. Ewa od kilku godzin nie żyła. Na szafce nocnej stała tylko pusta szklanka. 

Tego letniego, lecz pochmurnego wieczora Hanka zjadła kolację wcześniej niż zawsze. Podczas brania kąpieli zauważyła, że jedna żarówka przepaliła się. Nagle wszystkie pozostałe zaczęły migać. Po chwili zgasło światło. Hanka była przerażona zaczęła krzyczeć: 

Pomocy on tu idzie. 

Zemdlała, a kiedy odzyskała przytomność zauważyła na zaparowanym lustrze napis: 

“Trzy dni” 

Po chwili napis zniknął. Hanka wiedziała, że jeśli halucynacje w ciągu kilku dni nie miną to zwariuje. Nie wiedziała, że to nie były halucynacje.

 

 

CZWARTEK 

Antek Robal martwił się o swojego syna. Karol nie odbierał od niego telefonów. Postanowił, że musi odwiedzić syna. Po godzinie 20 zaparkował samochód na chodniku przed płotem. Podszedł do furtki, nacisnął dzwonek, ale jego syn, Karol otwierał mu. Antoni przeszedł przez płot, dwa razy okrążył ogród, ale nigdzie nie znalazł syna. Robal już miał wejść do domu, gdy zobaczył dziwnego mężczyznę idącego chodnikiem. Mężczyzna wyglądał, jak gdyby nie starczało mu pieniędzy na życie. Był wychudzony, miał bladą cerę. Ubrany był w podarty garnitur. Po chwili postać zniknęła Robalowi z zasięgu wzroku.

 Robal wszedł do domu, postanowił w nim zaczekać, aż Karol wróci do domu.

Może pojechał do któregoś znajomego, a wcześniej rozładował mu się telefon? 

 Na pewno za chwilę wróci – pomyślał. Około pierwszej zrobił się zmęczony położył się i zasnął. Jego sen nie trwał długo. Godzinę później obudził się. Był przerażony, jego ubranie było mokre. 

AAA! Co za sen śniło mi się, że zostałem zjedzony przez ludożerców 

Padał deszcz. Robal wyszedł zapalić papierosa. Mężczyzna był po pięćdziesiątce. Palił tylko wtedy, kiedy był zdenerwowany. Wyszedł na zewnątrz. Przed płotem stała osoba w czarnej kurtce. Mężczyzna w prawej ręce trzymał latarkę, a w drugiej parasol. Podszedł do niego a on cały czas stał w tej samej pozie. Jego wzrok był szklisty i nieobecny. Mężczyzna nie oddychał. Po chwili upadł na ziemię, a z jego rąk wypadła latarka i parasol. Robal wezwał policję i pogotowie. Pomoc nadeszła za późno. Ten człowiek był kolejnym mieszkańcem Ciemnych Bagien, który w ciągu tygodnia stracił życie z nieznanych przyczyn. Policjanci byli w szoku. Nie wiedzieli co się dzieje na wsi. W kurtce mężczyzny funkcjonariusze znaleźli dowód zmarłego. 

Marek Mąka - przeczytał inspektor Czek. 

Miał tylko 40 lat – pomyślał. 

Policjanci opuścili mieszkanie pana Robala, a ten położył się i od razu zasnął.

 

 

PIĄTEK 

Następnego dnia obudził się o dziesiątej. Karola nadal nie było w domu. Poszedł do najbliższego sklepu, kiedy robił zakupy jego uwagę przyciągnęła gazeta ze zdjęciem pewnego mężczyzny. Człowiekiem na zdjęciu był Karolo. Na pierwszej stronie gazety widniał nagłówek “Nieszczęśliwy wypadek. Nie żyje znany dziennikarz” pod zdjęciem znalazł się opis przyczyn śmierci doktora Błąda . Robal kupił ją wsiadł w samochód i pojechał do swojego domu.

Robal obudził się w nocy. Wydawało mu się, że ktoś go obserwuje przez okno. Zasłonił rolety i zasnął. Jednak nie spał długo. Kilka minut później usłyszał odgłos rozbijanego szkła. Ktoś wybił okno w jednym z pokoi. Teraz już wiedział, że nie jest sam w domu. Zszedł po schodach zobaczyć, kto wszedł do domu. Zszedł na parter, zapalił światło, wszedł do łazienki, ale nikogo w niej nie było. W wannie leżała jedynie pognieciona kartka. Rozwiną ją. Były na niej jedno zdanie: 

“Dołącz do nas.” 

Wyszedł z powrotem na korytarz. Zauważył ciemną postać w salonie odwróconą do niego tyłem. Robal wszedł do pokoju, schował się za drzwiami i wycelował pistolet w skroń nieznajomego. Nieznajomy odwrócił się twarzą do Robala, a ten pociągnął za spust. Robal chybił. Postać zniknęła, a kula trafiła w szafę, przed którą stał drugi człowiek. Antek nie rozumiał co się stało z mężczyzną. Spojrzał w lustro wiszące na korytarzu, zobaczył w nim postać, która włamała się do jego domu. Twarz Robala pobladła, jego serce się zatrzymało. 

 

 

SOBOTA 

“Zrób to, zabij ją.”, “Zabij ją! “– Jan usłyszał głos.

Natychmiast podszedł do telefonu, wybrał numer i zadzwonił. Do spotkania została mu godzina. Wyszedł z domu. Na dworze nie było nikogo po za postacią, która w piżamie, bez obuwia przemierzała ulice “Ciemnych Bagien”. Zaczęło padać, jednak mimo tego, nadal szła dalej. W końcu zatrzymała się w miejscu wyznaczonym na spotkanie. Kobiety jeszcze nie było. Mężczyzna zaczął się denerwować, ponieważ nie lubił, jak ktoś się spóźniał. Po pięciu dłużących się minutach wreszcie zobaczył kobietę. Schował się za zaparkowanym na ulicy samochodem. Teraz był naprzeciwko kobiety. Z tego miejsca widział ją a ona go nie widziała. Przez chwilę przyglądał się jej, a po upewnieniu się, że jest ona właściwą osobą zaatakował ją. W piżamie miał scyzoryk, jednak postanowił nie używać go. Rzucił się na kobietę i dusił ją przez kilkanaście sekund. Po chwili kobieta przestała oddychać. Postać dla pewności sprawdziła czy kobieta na pewno nie żyje, oparła zwłoki o płot i odeszła.

 

Hanka wyszła z pracy o godzinie 17. Na dworze było ciemno, padał deszcz. Hanka przez pół godziny jechała ciemną, wąską drogą. Na drodze nie było ruchu. W pewnym momencie zobaczyła w oddali światła samochodu nadjeżdżającego z naprzeciwka jej pasem ruchu. Kierowca drugiego samochodu przyspieszył po mimo tego, że droga była coraz węższa. Kobieta gwałtownie skręciła w lewo, żeby ominąć jadący z naprzeciwka samochód. Samochody zderzyły się. Kierowca ciężarówki wrzucił wsteczny, przejechał około sto metrów na wstecznym i kolejny raz wjechał w Fiata. Kobieta w samochodzie zmarła. Z ciężarówki wyszedł niski, krępy mężczyzna w kapeluszu. Wziął łopatę do ręki i zaczął zakopywać zwłoki. Wiedział, że ma mało czasu. Musi jak najszybciej pozbyć się dowodów zbrodni i odjechać z miejsca wypadku. 

 

Dominik, syn Marka i Agaty pracował w zakładzie pogrzebowym Uśmiech. 

-Cześć Kuba. 

-Hej. 

-Przywieźli mężczyznę z wypadku. Wjechał motorem w samochód możesz się nim zająć? Jutro odbędzie się jego pogrzeb. 

-Chyba nie mam wyboru. 

-Do jutra 

-Na razie. 

Zawsze szedł na nocną zmianę, pracował od 22 do 6 często też w weekendy. 

 Dominik dostał SMS-a : 

“Uwaga! Dziś w nocy burze i silny wiatr. Zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr.” 

O północy zaczęło padać, wiał silny wiatr. 

Godzinę później Dominik usłyszał huk. Stojące przed zakładem pogrzebowym drzewo przewróciło się na drzwi budynku, chłopak został uwięziony. 

Dominik. Dominik. - chłopak szedł ciemnym korytarzem, kiedy usłyszał swoje imię. 

Chodź tu. Jeszcze nie przygotowałeś zmarłego do pogrzebu. Dominik widział przed sobą rozmazaną postać unoszącą się nad ziemią. Chłopak wrócił do chłodni. W pomieszczeniu nie było nieboszczyka. Chłopak pobiegł do drzwi. Pchał je z całej siły. Drzwi ani drgnęły. Przerażony zaczął w nie walić z całej siły. Jego wysiłki szły jednak na marne. Postać była już tylko 15 metrów za nim. Na parterze nie było okien.Dominik wbiegł na pierwsze piętro. Jedyną jego szansą na ucieczkę był skok z okna na trawę. Silny podmuch wiatru złamał gałąź, która wybiła okno. Kawałki szkła poleciały na wszystkie strony wbijając się w ciało chłopaka, który chwilę później się wykrwawił. 

Inspektor i posterunkowy jechali ulicą Cichą. 

-Widzisz coś? 

-Co? 

-Pytam się, czy coś widzisz w tej mgle? 

-Nic nie widzę, bo jest mgła. 

-Czujesz to? Spytał się Czek 

-Co? 

-Dym. 

-Tak. Chyba klimatyzacja się popsuła. 

Nad samochodem zebrała się czarna chmura dymu. 

-Spójrz! – krzyknął inspektor i wskazał palcem na budynek po lewej stronie. 

Dwa wozy strażackie próbowały ugasić pożar budynku. Po zgaszeniu go z dymu wyłoniła się ruina budynku, który w przeszłości był zakładem pogrzebowym. Inspektor powoli wszedł do środka. Wewnątrz budynku czuć było benzynę. Wewnątrz budynku porozrzucane było szkło. Poszedł do końca korytarza. Otworzył zamknięte drzwi, zszedł po schodach. Znalazł się w małym pomieszczeniu przypominającym piwnicę. W pomieszczeniu stały trzy trumny i jedna łopata. Jedna trumna była zamknięta. Czek powoli otworzył ją i usłyszał znajomy dźwięk. We wnętrzu leżał młody chłopak. Drzwi zamknęły się. Czek wyjął z kieszeni spodni zmarłego dwie karteczki. Na każdej z nich było napisane tylko jedno słowo 

“Dzisiaj” 

“Umrzesz” 

Czek już był pewien, że za śmierć dwudziestokilkulatka odpowiadają obcy. 

 Po wyjściu z piwnicy budynku pokazał kartki koledze. Posterunkowy uważał, że mężczyzna mógł włożyć do kieszeni kartki z pogróżkami kilka dni przed śmiercią. 

 

 

NIEDZIELA 

Rano Jan obejrzał wiadomości: 

“40 – letnia martwa kobieta została znaleziona oparta o płot. Kobieta nie żyła od godziny, na jej ciele nie było żadnych obrażeń. Policja ustala przyczynę jej śmierci”. 

Jan zanim włączył telewizor zauważył dziwne ślady błota prowadzące do sypialni. Do tej pory nie wiedział skąd się tam znalazły. Teraz te ślady nie wydawały mu się dziwne. Pamiętał, że słyszał w nocy dziwne głosy oraz to, że do kogoś zadzwonił. Nadal nie wiedział w jakim celu to zrobił. 

Podjął decyzję o jak najszybszym opuszczeniu wsi. Wsiadł w samochód i już więcej postanowił tu nie wracać. Po pięciu minutach jazdy usłyszał głos

“Teraz twoja kolej.”

Spojrzał w wewnętrzne lusterko i przeraził się. Zobaczył znajomą twarz. Po mimo upływu wielu lat mężczyzna wcale się nie zmienił. 

“To niemożliwe, że ty jeszcze żyjesz.” – było to ostatnie zdanie jakie wypowiedział. 

Facet siedzący na fotelu za kierowcą przyłożył mu pistolet do skroni i oddał strzał. Jan stracił kontrolę nad samochodem a znajomy mężczyzna rozpłynął się w powietrzu. 

Świrek jechał ulicą Długą, gdy dostrzegł rozbity samochód. Tył samochodu był całkowicie zniszczony. Podszedł do niego, żeby pomóc ofiarom wypadku. W samochodzie nikogo nie było. Na wycieraczce i fotelu widać było ślady krwi. Rozejrzał się w około ale nigdzie nie widział poszkodowanego. Policjant przeszukał samochód. Nie znalazł ani kierowcy, ani śladów innych osób. Mężczyzna znalazł w krzakach tylko jeden przedmiot. Była nim łopata. Przyjrzał się jej z bliska. Na łopacie znajdowały się ślady zaschniętej krwi. Ziemia z prawej strony od krzaków nie była równa, miała kształt pagórka. Policjant domyślił się, że ktoś musiał coś pod nią zakopać. Odkopał część ziemi i znalazł kartkę papieru, na której było napisane tylko jedno zdanie: 

“Teraz twoja kolej.” 

Kopał w ziemi dalej. Nagle dostrzegł w ziemi czubki butów. Mężczyzna zachwiał się, był bliski utraty przytomności. Odkrył co się stało z kierowcą samochodu. Uwierzył w to, że jeżeli on i Czek stąd nie wyjadą skończą jak kierowca samochodu i pozostali mieszkańcy Ciemnych Bagien. 

 

 

Na Ciemnych bagnach już nikt nie mieszkał. Dzień po śmierci Jana inspektor Czek i posterunkowy Świrek spakowali walizki i , w obawie o własne życie, wyjechali ze wsi. Obaj przeprowadzili się do leżącego kilkadziesiąt kilometrów dalej miasta. Żaden z nich nie potrafił wyjaśnić co było przyczyną wydarzeń jakie miały miejsce w ciągu ostatniego tygodnia. Inspektor i posterunkowy wierzyli, że padli ofiarą spisku istot nadprzyrodzonych, które chciały osiąść na wsi i dlatego eliminowały wszystkich jej mieszkańców. Ani posterunkowy Świrek ani inspektor Czek nigdy nie dowiedzieli się, co łączyło ofiary mężczyzn w podartych garniturach.

Koniec

Komentarze

Cześć, kamros

Coś się strasznie rozjechało w tekście. Spróbuj edytować i naprawić te gigantyczne przerwy :)

Pozdrawiam

Lu­dzie umie­ra­li w sku­tek nie­szczę­śli­wych wypadków.Lu­dzie umie­ra­li wsku­tek nie­szczę­śli­wych wy­pad­ków.

 

Ist­nia­ło duże praw­do­po­do­bień­stwo tego, że za jakiś czas… → Ist­nia­ło duże praw­do­po­do­bień­stwo, że za jakiś czas

 

na wsi nikt nie bę­dzie miesz­kał. Jed­nym z miesz­kań­ców wsi był… → Brzmi to nie najlepiej.

 

In­spek­tor Czek był szczu­płym męż­czy­zną po czter­dzie­st­ce. Od kilku mie­się­cy był świad­kiem ta­jem­ni­czych wy­da­rzeń. Na wsi lu­dzie wie­rzy­li, że obcy przy­la­tu­ją na Zie­mię i po­ry­wa­ją ludzi. Ta teo­ria była mało… → Lekka byłoza. Powtórzenie.

 

Nie ro­zu­miem tego, to ko­lej­na osoba w tym roku, która znik­nę­ła. – po­wie­dział in­spek­tor Czek. → Wypowiedź dialogową rozpoczyna półpauza. Tu jej zabrakło. Zbędna kropka po wypowiedzi. Proponuję:

Nie ro­zu­miem, to ko­lej­na osoba, która znik­nę­ła w tym roku – po­wie­dział in­spek­tor Czek.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

Jak tak dalej pój­dzie to sami tu zo­sta­nie­my. - od­po­wie­dział po­ste­run­ko­wy Świ­rek rzu­ca­jąc ga­ze­tę na biur­ko. → Brak półpauzy rozpoczynającej wypowiedź. Zbędna kropka po wypowiedzi. Zamiast dywizu powinna być półpauza.

 

Paweł był na­sto­lat­kiem. Był po­czą­tek lipca… → Powtórzenie.

 

i po­szedł na cmen­tarzCmen­tarz znaj­do­wał się ki­lo­metr od jego domu. Minął sklep pana Ro­ba­la oraz las aż wresz­cie do­tarł na cmen­tarz. Na cmen­ta­rzu zo­ba­czył… → Powtórzenia.

Proponuję: …i poszedł na cmentarz, oddalony kilometr od domu. Minął sklep pana Robala, las i dotarł na miejsce. Zobaczył tu

 

stał od­wró­co­ny do niego tyłem. Po­stać nie wi­dzia­ła go. Paweł od­wró­cił się po ło­pa­tę… → Powtórzenie.

 

w tej samej chwi­li upadł na zie­mię. 

Po chwi­li do męż­czy­zny w gar­ni­tu­rze pod­szedł drugi męż­czy­zna. → Powtórzenia.

 

Pierw­szy z nich miał siwe włosy, miał 65 lat. Drugi z nich był znacz­nie młod­szy ,wy­glą­dał na 40 latka. → Powtórzenia. Liczebniki zapisujemy słownie. Zbędna spacja przed przecinkiem, brak spacji po przecinku. Proponuję:

Pierw­szy, siwowłosy, miał sześćdziesiąt pięć lat. Drugi, znacz­nie młod­szy, wyglądał na czterdziestolatka.

 

Młod­szy męż­czy­zna spraw­dził, czy chło­pak żyje. Prze­czą­co po­ki­wał głową. Star­szy męż­czy­zna za­czął kopać w ziemi dół. Po go­dzi­nie pracy męż­czyź­ni uści­snę­li sobie dłoń. → Powtórzenia.

Czy dobrze rozumiem, że dwóch mężczyzn uścisnęło jedną dłoń?

 

Nie za­uwa­ży­ła, że jej syna Pawła nie ma w domu. Jej mąż Marek po­je­chał na de­le­ga­cje i jesz­cze nie wró­cił. Ko­bie­ta nie mogła się do­dzwo­nić do syna, gdyż miał roz­ła­do­wa­ny te­le­fon. Mi­nę­ły go­dzi­ny, a Agata wró­ci­ła z pracy. Pio­tra nadal nie było w domu. → Kim jest Piotr?

 

-Halo. Jest tu ktoś? → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza – ten błąd pojawia się w całym opowiadaniu.

Zamiast kropki postawiłabym wykrzyknik: Halo! Jest tu ktoś?!

 

Wybacz, Kamrosie, tu przerywam lekturę, albowiem w obecnym stanie opowiadanie nie nadaje się do czytania. Przejrzałam dalszy ciąg tekstu i uznałam, że poprawienia wymaga niemal każde zdanie. Mam wrażenie, że może zainteresować Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17. A ponieważ jesteś tutaj nowy, poznaj Portal dla żółtodziobów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj

 

pociągnę temat po Reg.

 

 

Generalnie wziąłeś na siebie za wiele. Na początku drogi pisarskiej, w wnioskuję że tu właśnie jesteś warto pisać krótkie dzieła, łatwiejsze do ogarnięcia.

Jeśli chodzi o dialogi, przed Tobą sporo pracy. Warto czytać na głos swój tekst, żeby samemu usłyszeć, że coś brzmi źle. 

Postacie pojawiają się jak królik z kapelusza, bez wprowadzenia, a potem równie nagle znikają.

 

 

 

Po chwili do domu wróciła zmartwiona Agata. Powiedziała mu, że sąsiedzi go nie widzieli, nie roznosił dzisiaj ulotek.

 

Wychodzi na to, że wróciła już zmartwiona;)

Czytając wprost, rozumiem, że powiedziała domowi, na dodatek sąsiedzi nie widzieli dalej domu, który nie roznosił ulotek – co w sumie nie jest takie dziwne;)

 

 

 

Na komisariacie zastali podinspektora Świrka ,który kończył pić kawę. 

-Dzień dobry. Chcemy zgłosić zaginięcie syna 

 

Spacja po przecinki a nie przed. Idź za radą Regulatorów i poczytaj o zapisie dialogów.

Zwykle wchodząc na komisariat nie znamy gościa, który z nami rozmawia. To, że kończył pić kawę chyba nie ma tu takiego znaczenia.

 

Była pierwsza, Inspektor Czek, nie mógł zasnąć, przewracał się z boku na bok.

 

Wkrótce usłyszał dziwny odgłos. Dźwięk był podobny do dźwięku otwieranych starych, zardzewiałych drzwi. Dźwięk ten słychać było przez dwie sekundy i dochodził z dworu. 

 

Wkrótce mi nie pasuje, może nagle? Strasznie dużo powtórzeń słowa dźwięk.

Chyba bezpieczniej:

usłyszał, dobiegający zza okna, dziwny dźwięk, jakby ktoś otwierał stare, zardzewiałe drzwi. Trwało to zaledwie dwie sekundy ale….coś tam, coś tam.

 

Dworu – brzmi strasznie!

 

Czek mieszkał naprzeciwko cmentarza. Podszedł do okna, jednak nikogo na nim nie zauważył.

 

Spodziewał się gołębia?

 

Zapalił kolejną zapałkę i zobaczył coś, co go przeraziło … Mężczyzna zobaczył otwartą, pustą trumnę, obok której stała góra piasku. Nasyp miał około pół metra wysokości. 

 

Dwa razy zobaczył? Półmetrowa góra brzmi dziwnie. 

nasyp zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego to “wał usypany z ziemi w celu podniesienia terenu w danym miejscu”

 

Kiedy odzyskał przytomność było już po 10.

 

Liczby zapisujemy słowami. Poza tym warto podać czy rano, czy wieczorem, bo to może mieć znaczenie. Dalej. Jeśli gość dostał w łeb na cmentarzu, to skąd znalazł się domu?

 

Historia Karola, który śnił mimo, że nie spał jest tak zagmatwana, że nic z niej nie zrozumiałam. Usiłowałeś zawrzeć za wiele w zbyt małej liczbie słów;)

 

Przeczytaj sobie zdanie o domu za parkiem.

Ledwie poznaliśmy Ewę (to duże słowo, bo poza mężem i dome w sumie nic o niej nie wiemy), a tu już mamy Hankę, istny kalejdoskop.

 

Kończę na środzie!

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Nowa Fantastyka