- Opowiadanie: MordercaBezSerca - Idę

Idę

Ja wiem, że powinienem robić ludziom na rękę zamiast wbrew, ale co ja poradzę, że mnie limity dżaźnią :P? Dlatego tekst krótszy niż ustawa przewiduje, ale za to treściwy, ciężkostrawny i depresyjny. Jak mi Jurki każą taga konkursowego usunąć, to usunę! 

Utwór : Męskie Granie 2021 – I Ciebie też, bardzo

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Idę

Otwieram oczy, idę, widzę na jeden metr, nie dalej. Wizjer maski zachodzi parą. Ciemny tunel. Wilgotne, popękane podkłady pomiędzy szynami. Nic ponad to, ale to wystarczy, już niedaleko. Chyba po drodze minę stary, znajomy brzeg strumienia. Tam odpocznę. Zostanę do rana.

Księżyc zagląda przez wyrwę w stropie stacji. Oksyda karabinu błyszczy tłustym smarem. W kieszeni garść nabojów. Zerwany pas wysuwa się z dłoni. Kolba stuka o podkład, jak kotwica o dno. Muszę podnieść. Schylić się, złapać w garść i podnieść. To nietrudne. Szkoda czasu, noc niemłoda, trzeba iść dalej. Jak najdalej. Nie mogę zwolnić, choć bose stopy ciążą ołowiem. Muszę iść, ale przystaję. Opieram czoło o zimny tubing. Tylko na moment. Na minutę. Na chwilkę przymknę oczy.

Słońce ogrzewa twarz, skoszona trawa, nudny dzień w ogrodzie. Leniwe lato beztroski i słodkiego nieróbstwa. Książka, leżak i kubek truskawkowej herbaty. Za chwilę mamy spotkać się w jakiejś bardzo ważnej sprawie. Nie pamiętam w jakiej. I z kim. To będzie… dawno. To było dawno. Przedtem. Przed…

Wycie wyrywa mnie ze snu. Ostrze przerażenia przecina oddech wpół. Głosy, jeszcze nieblisko, jeszcze mam czas. Zrywam się na nogi. Biegnę. Kulawię przed siebie, byle dalej. Dalej od nich. Karabin. Karabin został! Nie, dłoń nadal ściska pasek. Jest. Jest przy mnie. Przytulam do serca. Nie jestem bezbronny. Nie jestem bezsilny.

Wyjście z tunelu. Świt. Cienka smuga różu na szarym widnokręgu. Drewniane schody podkładów mkną po równinie ruin wprost ku błękitniejącemu niebu. Ostre kamyki kaleczą stopy. Krew wsiąka w mech. Nie stanę. Idę. Nie pozwolę by strachy trzymały mnie za kark. Nie dam się złapać, zniewolić, skundlić i upodlić. Nie chcę tańczyć do melodii, którą znam. Do rytmu, który wbijali nam do głów. Krzyżem, batem, sierpem i młotem. Więc idę, bo wiem, że nie chcę się już dłużej bać.

Co będzie dalej? Nie wiem. Nie dam rady w kilku słowach, wieszczyć o wieczności. Choćby o takiej, która będzie trwać tylko kilka dni. Na więcej pewnie nie starczy sił. Niedługo.

Idę, zamykam oczy, na chwilę. Szum wody, niedaleko. Strumień. Staję na krawędzi i patrzę w dół na wartki, czysty nurt chłoszczący falami nieostre głazy. Pić. Zrywam maskę. Wargi płoną gorączką. Zanurzam twarz w chłodną toń. Zimno, jak lodowe igiełki wnika w rany po wybitych zębach, pali na skórze odparzonej od namordnika, ale przynosi ulgę.

Podrywam głowę, bo czuję, że nie jestem sam. Ktoś tu jest. Ze mną. Gdzieś obok, sterta gałęzi i liści, tuż przy brzegu. Podam rękę szybko, podam, zanim odpłynie! Uratuję i nie będę sam.

„Podaj rękę szybko, podaj!” – krzyczę, ale słowa grzęzną w gardle. To tylko śmieci. Ubrane w szare pasiaki i drewniane buty. Skłębione, powkręcane, przeżute i wyplute. Nieżywe. Niepogrzebane. Krzyczę, ale już za późno by wypluć wodę. Trupi jad strawi mnie od środka szybciej niż myślałem. Szkoda czasu, mi nie szkoda ani minuty. Zamknę oczy. Tylko na chwilę.

Już nie boli. Jestem wolny, już mnie porwał wiatr. Wiatr zaniesie mój popiół. Daleko, gdzie mleko rozlewa się wśród gwiazd.

Koniec

Komentarze

Cześć, Morderco! Podobało mi się, ładnie wkomponowałeś fragmenty piosenki. Tekst jest bardzo nastrojowy i smutny. Satysfakcjonująca lektura.

 

PS. Ale kto to widział, żeby wybrać ten sam utwór co ja i jeszcze zacząć opowiadanie od tego samego wersu xD.

 Morderco, ileż emocji potrafiłeś tu zmieścić!

Gdybym była jurkiem, nie miałabym serca kazać Ci usuwać tag.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Alicello, Reg 

Dzięki za komentarz i miłe słowa. Jak tylko przeczytałem tekst piosenki, to od razu linijki ustawiły mi się w taką fabułę ;]. Fajnie, że widać uczucia. Już dawno nie napisałem nic tak smutnego.

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Już dawno nie napisałem nic tak smutnego.

Morderco, po wielkim smutku przyjdzie czas na szczerą radość. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Kilka scen opowiada nam o końcówce życiowej drogi bohatera, ale i wspomnienie odległej przeszłości-normalności się pojawia. Grane tu jest głównie na uczuciach i obrazach. Niestety stan narratora nie pozwala na to, by opowiedział nam dokładniej o świecie. Za to co nieco dowiadujemy się o jego świecie wewnętrznym.

Nastrojowe.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Ładne. Te krókie szarpane zdania robią robotę. Czytając ma się bardziej wrażenie odczuć, niż przyswojonych informacji. Naprawdę ładne.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

O, fajne. Literacko i językowo efektowne, no i wyciągnąłeś z tekstu piosenki coś zupełnie innego, nieoczekiwanego i nie związanego tak naprawdę ze znaczeniami oryginału.

ninedin.home.blog

Bardzo mi się podobało! Aż szkoda, że nie zdecydowałeś się podbić objętość o tych kilka tysięcy znaków, żeby dobić do minimum. Chociaż nie wiem, czy rozszerzanie tego konkretnego tekstu na siłę wyszłoby mu na dobre.

Była to krótka, ale bardzo intensywna podróż. Dzięki. :)

Morderco, mam spory dylemat związany z tym tekstem i jak widzę, nie jestem w tym odosobniona. 

Z jednej strony szkoda zaprzepaścić szansę w konkursie niespełnionym limitem, a drugiej szkoda tekst na siłę rozciągać – mógłby się rozmyć klimat. A ten jest wręcz namacalny, niesamowity i bez dwóch zdań wzbudzający emocje w duszy i ciarki na plecach. 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Cześć :]

 

Dziękuję Wam serdecznie. Mnie wystarczy, że się Czytelnikom podobało, bo to najfajniejsza nagroda. Poza tym, gdybym tekst wydłużył, to zgadzam się, że w takiej tonacji byłoby go pewnie ciężko strawić. Teraz chyba jest optymalnie. 

 

pozdro

M. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Zaczęło się ciekawie, ale im dalej, tym bardziej purpurowo i wymyślnie. Często miałam wrażenie nadmiaru i przegadania. I finalnie jest to właściwie taki zlepek emocji i obrazów, które przykrywają gdzieś tam w tle majaczącą historię. Samo w sobie nie jest to niczym złym, ale że warstwa językowa mnie nie kupiła, więc i cały tekst nie wzbudził emocji. Użycie słów piosenki mnie osobiście wyrywało ze świata przedstawionego i nie pomagało wczuć się w tekst, ale rozumiem, że taki był wymóg konkursowy.

 

Kulawię przed siebie – kulawić to czynić kogoś kulawym, bohater raczej kulał ;-)

 

Nie dam rady w kilku słowach, wieszczyć o wieczności. – bez przecinka

It's ok not to.

Emocje w tekście są, ale nie wiem czego, dotyczyły? Apokalipsa, jakieś uwolnienie, z czego? Who knows? Szkoda, że nie rozwinąłeś tego szorta.

Ostatni fragment mnie zdziwił, o czym był – ludziach w pasiakach i chodakach, a potem pył, który rozwiał się w powietrzu. Duże, hmm, bo nie robiłabym sobie z tego zabawy. No, nie wiem, czy brak życia jest lepszy niż życie.

Dla mnie wprawka narracyjna. Miejscami przegadana i purpurowa. Narracja w pierwszej osobie pozwala na wiele, ale w kontekście czegoś, a tego w tekście nie ma. 

A tak w kontekście symboli – pomnik w pewnym mieście

Jutlandia, Hjorring, Venus z Willendorfu, post z FB (Dorota Szczepan-Jakubowska).

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cześć,

 

Tak, zgadzam się, jest przekombinowane. Przynajmniej miejscami.

 

Kulawię przed siebie – kulawić to czynić kogoś kulawym, bohater raczej kulał ;-)

Tutaj kulawić w znaczeniu robić coś niezgrabnie, nieudolnie. Przez konotację fonetyczno semantyczną dodatkowo podkreśla opłakany stan podmiotu prozaicznego ;].  

 

Nie dam rady w kilku słowach, wieszczyć o wieczności. – bez przecinka

Kreatywność interpunkcyjna wynika z konstrukcji zdania wsadowego. Mogę jedynie pokrętnie się tłumaczyć, że to taki “przecinek akcentujący” :P. 

 

Who knows? 

God only knows XD

 

Apokalipsa, jakieś uwolnienie, z czego?

Jak każde uwolnienie – z niewoli. 

 

Szkoda, że nie rozwinąłeś tego szorta.

Naprawdę chciałabyś czytać więcej tej purpury? ;]

 

No, nie wiem, czy brak życia jest lepszy niż życie.

Tu nie chodziło o życie, tylko o wolność. Taką za wszelką cenę. Nawet cenę życia.

 

Dla mnie wprawka narracyjna.

Tak, zgadza się. Próbuję jak smakuje Brzytwa Ockhama. Taka moja prywatna terapia na nadprzymiotnikozę ;] – ile mogę ściąć z tekstu zanim czytelnik powie dość, nie rozumiem o czym piszesz? Dlatego urwane zdania, pojedyncze słowa, nietypowe przeczenia. 

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Nie wiem jak inni, ale TAKĄ purpurę mógłbym czytać bez końca. Treści tu niewiele, ale udało Ci się złapać taki klimat, że aż mnie przygięło do tyłu przed ekranem komputera, jak Neo unikającego kul agentów. Uprzedzając pytanie – tak, jakimś cudem kręgosłup mam cały.

Autorze, jestem wprost zachwycony Twoim językiem. To jest duże słowo, ale nie naciągane.

Mam też świadomość, że to co mnie zachwyca, innych drażni, ale tekst dla wszystkich, to tekst dla nikogo. I potwornie wręcz żałuję, że tak krótko, bo gdybyś dał szansę jakiejś treści i popchnął akcję dalej, to mógłby to być jeden z najlepszych tekstów jaki czytałem na tym portalu. A tak została “wprawka narracyjna”. Okulawiłeś ją brakiem akcji ;) Mimo to wciąż zachwyca. 

Metro 2033?

Czasem zbyt przekombinowane, ale na szczęście tylko czasem.

Satysfakcjonująca lektura, choć to tylko impresja. Szkoda, bo ja lubię wiedzieć bardziej “o czym” ktoś pisze, niż “jak”.

Tym niemniej – bardzo ładne!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

 

Metro 2033?

Chapeau bas, Staruchu! :D Czekałem, czy komuś się skojarzy. I dzięki za dobre słowo. 

 

silver_advent, polecam się na przyszłość. Libro callanetics :D. 

 

pozdro

M. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć, Morderco!

 

Chciałem pytać, czy to postapo, czy po prostu scena z wojny, ale post wyżej widzę już odpowiedź.

Krótka, smutna scena. Sposób narracji, te krótkie zdania nadają dynamizmu, zrobiły klimat zaszczutego psa, który nie ma nawet chwili wytchnienia i pędzi ku nieuchronnemu. Ładne i szkoda tego dolnego limitu. Byłby dobry tekst w konkursie.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, Morderco,

tego się nie spodziewałam. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłeś. Taki piękny ten tekst, pełen emocji. Jest oczywiście broń i tempo, dzięki czemu wciąż czułam tu ciebie, ale jest inaczej, a to dobrze. Porządnie potraktowałeś wymaganie konkursowe. Akurat lubię tę piosenkę, więc tym bardziej na plus.

Wspomniałam o tempie – jest niesamowite. Według mnie trudno jest pisać w pierwszej osobie. Trudno jest zbudować właściwego bohatera, którego myśli nie będą drażnić. Tutaj się udało, przede wszystkim przez te krótkie zdania. To opowiadanie ma rytm i tyle, co ważne jest w takich szorciakach.

 

 

Nie pozwolę[+,] by strachy trzymały mnie za kark.

 

 

Powodzenia w konkursie!

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Sorry, że tak długo nie odniosłam się do Twojej odpowiedzi, lecz czas jest zającem. ;-)

 

Tak, chciałabym czytać więcej takiej purpury, lecz wtedy wolałabym, aby była na czymś zogniskowana. Małż wytwarza perłę, otorbia ciało obce, które dostało się do jego wnętrza i podrażniło wewnętrzny delikatny płaszcz, u Ciebie połyskuje perła, lecz trudno mi się nią zachwycać, bo nie wiem, czym jest owa wolność: od czego, do czego, czy to pięknoduchostwo, jakaś odmiana "-washingu" jak w "Moralności pani Dulskiej"? 

Bo cóż: pan Antoni lubi "bardzo porządnie się ubierać i palić swoje cygara", a panicz Zbyszko z kuzynką fantazjują o wolności od kołtuństwa Anieli. Buntownicy nie mieli ochoty zerwać pępowiny. Stać ich za to było na dramatyczne gesty. Taka piętrowa satyra. Właśnie to mnie uderzyło w Twoim tekście, że powód był zamglony, lub ostrzej mówiąc – nie było go. 

Rację masz, gdy piszesz:

Tak, zgadza się. Próbuję jak smakuje Brzytwa Ockhama. Taka moja prywatna terapia na nadprzymiotnikozę ;] – ile mogę ściąć z tekstu zanim czytelnik powie: "dość, nie rozumiem o czym piszesz?". Dlatego urwane zdania, pojedyncze słowa, nietypowe przeczenia.

Eksperyment tyleż ciekawy, co bezprzedmiotowy (nie w sensie ćwiczenia, dodam, bo styl, sposob opisu – przednie. ^^

W dalekim skojarzeniu przypomniały mi się słowa młodziutkiej Grety Thunberg na którymś z jej wystąpień, gdy zmęczona, sfrustrowana pozorami, kadzeniem, PRem itd. itp. zapytała wprost: "Czy mikrofon jest włączony? Czy z moim angielskim wszystko w porządku? Bo zaczynam w to wątpić".

 

Tak więc, tak, chciałabym więcej purpury i osi. :-) "Metrem…" się kiedyś zaczytywałam. Z tezą, że wolność jest cenniejsza niż życie się nie zgadzam, ale jest sprawą na dużo dłuższą dyskusję przy piwie czy chlebie i wodzie.^^ Przymiotnikozą i przysłówkozą się nie martw, ma być w punkt, czyli odzwierciedlać historię, dać ją czytelnikowi doświadczyć przez słowa, a czy będzie o jedno się za dużo – nieważne, choć pewnie pokażą ją statystyki stylu. ;-) Z ćwiczeniem – ponownie się zgodzę – dobre, z szacowaniem wpływu czytelników na fabuły – też, bo przynajmniej dwa bestsellery tak powstały, i Metro, i 50 twarzy Grey'a. Ostatnio się o tym dowiedziałam, może coś w tym coś jest. xd

srd

a

PS. A jeśli piosenka, może cały album? Taka tam odpowiedź piosenką. Jest kilka albumów z przeszłości, które jako całość szczególnie lubię. ;-) Może, więc Jeff Wayne i jego War of The Wars z '78, spójny kompozycyjnie album, połączenie rocka z orkiestrą symfoniczną.

 

W wykonaniu obrazkowym – new generation:  

https://youtu.be/j9GfBtCyi_A

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Przykro mi, ale nijakie.

Czuć tu próbę wzbudzenia emocji, oddania nastroju osamotnienia, może desperacji. Ale wobec całkowitej pretekstowości tak bohatera, jak otaczającego go świata, mogę jedynie zbyć tę próbę wzruszeniem ramion. Rozbudowa tekstu tak, by choć trochę uczłowieczyć narratora zapewne by pomogła – z drugiej strony mielibyśmy wtedy do czynienia z bardzo klasycznym ciężkim postapo.

Stylistycznie i językowo jest w poprawnie, nic mnie szczególnie nie ubodło, choć momentami czuć przerost formy nad treścią. Większość wersów piosenki wpleciona w szorta bardzo płynnie, choć:

Już nie boli. Jestem wolny, już mnie porwał wiatr. Wiatr zaniesie mój popiół. Daleko, gdzie mleko rozlewa się wśród gwiazd.

słabo pasuje nastrojem do reszty tekstu.

 

Podsumowując – szort jest niestety wydmuszką pozbawioną treści. Przyzwoicie napisaną, ale jednak wydmuszką. Przeczytałem bez szczególnej przykrości, zapomnę przed wieczorem.

„Podaj rękę szybko, podaj!” – krzyczę, ale słowa grzęzną w gardle. To tylko śmieci. Ubrane w szare pasiaki i drewniane buty.

To mnie zatrzymało. Miałam wrażenie, że czytam postapo, a tu nagle odniesienie do obozów koncentracyjnych.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć 

 

Krokusie, Lano, Morti 

Dziękuję Wam za dobre słowo ;]. Tekst jest oficjalnie poza konkursem i nie będzie oceniany, ale cieszę się, że się podobało :D.

 

Asylum

 

Sorry, że tak długo nie odniosłam się do Twojej odpowiedzi, lecz czas jest zającem. ;-)

Na Twoje komentarza zawsze warto poczekać :D.

 

Małż wytwarza perłę, otorbia ciało obce, które dostało się do jego wnętrza i podrażniło wewnętrzny delikatny płaszcz, u Ciebie połyskuje perła, lecz trudno mi się nią zachwycać, bo nie wiem, czym jest owa wolność: od czego, do czego, czy to pięknoduchostwo, jakaś odmiana "-washingu" jak w "Moralności pani Dulskiej"? 

Za grzechy moje przyjmuję. Może rzeczywiście otorbię tą wprawkę w większą fabułę. Mogłaby być punktem wyjścia do historii osadzonej w M2033. Zastanowię się :]. 

 

Eksperyment tyleż ciekawy, co bezprzedmiotowy (nie w sensie ćwiczenia, dodam, bo styl, sposob opisu – przednie. ^^

Tu się nie zgodzę. Przedmiotem mojej obecności na NF jest to, że dzięki Wam i Waszym uwagom piszę mi się coraz lepiej. Jeśli spojrzysz na to, co zamieszczam na portalu, to na pewno zauważysz, że praktycznie wszystko to jakisik eksperyment, wprawka, próba. Ja tu po naukę, nie po ordery :D. 

 

Z tezą, że wolność jest cenniejsza niż życie się nie zgadzam, ale jest sprawą na dużo dłuższą dyskusję przy piwie czy chlebie i wodzie.^^

Czuj się, proszę, trzymana za słowo :]! 

 

Z ćwiczeniem – ponownie się zgodzę – dobre, z szacowaniem wpływu czytelników na fabuły – też, bo przynajmniej dwa bestsellery tak powstały, i Metro, i 50 twarzy Grey'a.

Tak, dokładnie dlatego tak lubię wrzucać teksty na forum. Od razu dostaje się feedback. Dzięki temu tekst żyje, rozwija się i rośnie czasem zupełnie w innym kierunku niż wymyślił to sobie pierwotnie jego autor. 

 

Może, więc Jeff Wayne i jego War of The Wars z '78, spójny kompozycyjnie album, połączenie rocka z orkiestrą symfoniczną.

Dzięki :D. Może nie do końca mój klimat, ale posłuchałem. 

W rewanżu zaproponuję takie:

Alec Benjamin – let me down slowly

 

None

Rozbudowa tekstu tak, by choć trochę uczłowieczyć narratora zapewne by pomogła – z drugiej strony mielibyśmy wtedy do czynienia z bardzo klasycznym ciężkim postapo.

Dzięki za konstruktywną krytykę. Oczywiście przyznaje rację w obu kwestiach. Chyba najmądrzej byłoby wpleść ten fragment w tekst, uzasadniając go np. ciężkim stanem bohatera, a resztę fabuły opisać normalniej. Wtedy miałoby to więcej sensu. 

 

Irko

To mnie zatrzymało. Miałam wrażenie, że czytam postapo, a tu nagle odniesienie do obozów koncentracyjnych.

Tak, ale nie dosłownie. W uniwersum Metro 2033 występują obozy, łagry, naziści, komuniści [a najgorsi są veganie :P] i to do nich tutaj piję. Nie czuję się na siłach mierzyć z tymi prawdziwymi.

 

Pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Czołem!

Rozumiem, że to takie ćwiczenie konkursowe. OK. Te szablony z ‘Metro 2033’ itp. wydają mi się jednak już dosyć stargane, zużyte. Sądzę, że warto szukać wciąż nowych rzeczy w postapo oraz odświeżać, przetwarzać pomysły z 20-go wieku.

Ponieważ najwyraźniej posiadasz smykałkę do siarczystych strzelanin, wybuchów oraz pojazdów opancerzonych i wygląda na to, że się znasz na wojennym sprzęcie i go lubisz, to może warto byłoby wsadzić do postapo jakichś ‘Czterech pancernych i psa’? Wyobraźmy sobie coś takiego na przykład: srogie postapokaliptyczne pustkowia dawnej Niziny Środkowoeuropejskiej, w których roi się od niedorzeczności i niebezpieczeństw (dzicz, obszary skażenia, półnadzy, nomadyczni kanibale, mutanci, szaleńcy, gangi, czarownice, schrony, magazyny, no, wszystko cokolwiek dusza zapragnie, do wyboru, a gdzieś tam w tle może być jeszcze coś niewytłumaczalnego, nawet jakaś ostrożnie odmierzona szczypta magii czy spirytyzmu jako przyprawa) – no i powoli przemierzający te straszne terytoria dostojny, prastary BWP1, cudowna arka, ocalona z ogólnej zagłady, odnaleziona, poprzerabiana, naoliwiona, stale się psująca i głosząca swoją wersję Ewangelii za pomocą armaty 73 mm. Czyż nie wygląda to miło i obiecująco?

Pozdrawiam.

Cześć Iwo, 

 

Tak, że tak? Dwie minuty warte grzechu

 

Pisze się ciąg dalszy, Panie, pisze :D. Tylko mam zacięcie po pierwszych 20k znaków i na razie odłożyłem.

 

pozdro

M.

 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

A widzisz, nie czytałem przedtem. Czyli miałem nosa. Ale tamto to jest tylko widokówka. 

Przeczytałem

Dobrze że krótkie

Hmmm. Tekst wybitnie nie z moich ulubionych – militarny, ponury i z mizerną fantastyką. “Metra” nie znam, więc odniesień doń nie zauważyłam.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka