- Opowiadanie: Krokus - Ostatnia szarża Leviathana

Ostatnia szarża Leviathana

Drabble napisane, bo mi Alicella kazała, ale też z nadzieją, że trochę mnie pisarsko rozrusza.

Oryginalne nie będzie, bo trochę to takie pozlepiane puzzle:

Zaczęło się od drabbla Nirreda, zatem tekst inspirowany jego “Obcym...”

Inspirowałem się też dość starym dowcipem, skąd też, UWAGA, przekleństwo.

Na koniec zaś wpadł właściwie cytat z drabbla Chrościska.

Oceny

Ostatnia szarża Leviathana

Ich oddziały się kurczyły. Jeśli mieli przetrwać, musieli wygrać tę desperacką szarżę.

Leviathan biegł przewodem wentylacyjnym stacji „MKC”, największego obiektu, jaki ludzie umieścili w kosmosie. Blacha dudniła przy każdym kroku, za plecami słyszał towarzyszy i wtedy poczuł siłę. Byli jednością, wojenną machiną, zabójczym oddziałem. Przypomniał sobie dawne boje, w głowie zaszumiała adrenalina. Dudnienie nabrało mocy.

– Jak mustangi, kurwa! Jak mustangi! – krzyknął i skoczył przez otwór wentylacyjny.

Nie zdążył rozeznać się w sytuacji, gdy otrzymał cios i ciemność ogarnęła jego duszę.

– Jurij, miałeś badać pchły, a nie wypuszczać je na wolność! – krzyknął kosmonauta.

Jurij rozłożył ręce, uniósł przedramiona i wygiął nadgarstki.

Koniec

Komentarze

Fajne :). Dowcipu chyba nie znam, ale okrzyk bojowy mnie rozbawił. Pierwsze zdanie troszkę niezgrabne i wypadałoby fizjonomię pcheł uwiarygodnić. Stopy i skronie jakoś nie pasują.

Pierwsze zdanie podzieliłem na dwa, teraz chyba lepiej. Co do fizjonomii to nie ogarnąłem XD masz rację – poprawione.

A jeśli chodzi o dowcip, to znalazłem go w formie nie do końca takiej, w jakiej go usłyszałem, ale tak to już z dowcipami jest ;)

Piękny lipcowy dzień. Las, w lesie cisza. Słychać ćwierkanie ptaszków, gdzieniegdzie przebiegnie zajączek, sarenka, w tle słychać leniwe stukanie dzięcioła. Po prostu sielanka, idylla. Wtem z głębi lasu wylania się potężna chmura kurzu. Widać, że jakiś tabun przebiega rozpędzony przez las. Zające uciekają do swych nor. Zwierzęta w popłochu uciekają. Tabun biegnie z wielka prędkością przetaczając się przez las, nic nie widać, pył i kurz wszystko zasłania. Aż wreszcie tabun dobiega do leśnej polanki. Zatrzymuje się tam. Kurz powoli opada. I nagle okazuje się ze cała polanka jest wyściełana…… jeżami. Cała polanka grafitowa. Wszystkie sapią i i ciężko oddychają, są zmęczone. Tylko jeden jeż, który prowadził cały tabun lekko się uśmiecha, ale cały czas próbuje złapać oddech. Oddycha, oddycha, myśli, i wreszcie mówi w zachwycie:

-Jak mustangi kurwa!!! Jak mustangi!!!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć!

 

Śmieszne, nie znałem tego.

Blacha dudniła przy każdym kroku

To dudnienie trochę zgrzyta, jak się nad całością zastanowić, ale do przełknięcia.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Rozbawiłeś mnie, Krokusie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zabawne. Swoją szosą, ciekawie byłoby poznać wynika badań Jurija.

I nawet ulubiona portalowa emotka wystąpiła. ;-)

Babska logika rządzi!

Witajcie, Krar, Reg i Finklo!

 

Cieszę się, że rozbawiło :D

 

Krar, fakt – nie miała prawa dudnić, ale w głowie Leviathana dźwięki brzmiały nieco inaczej ;)

 

Finklo, ja podejrzewam, że puszczanie ich wolno było samo w sobie badaniem, na które Jurij nie miał oficjalnej zgody ¯\_(ツ)_/¯

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Eeeee, no mnie tylko rozbawił okrzyk o mustangach. Dudniąca blacha mi zgrzytnęła, a skoro biegł przewodem wentylacyjnym, to nie mógł wskoczyć do otworu wentylacyjnego, tylko z niego wyskoczyć :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hej

Chciałem napisać, że ostatnie zdanie jakieś dziwne, ale przecież to ¯\_(ツ)_/¯ . Udany drabble. Może bym niektóre zdania zapisał inaczej, ale fajny :)

Pozdrawiam

Całkiem niezłe, na pewno lepsze niż ten kawał o jeżach. :P

Mam też nadzieję, że rozruszało.

Pozdro!

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Zabawne :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Witam wszystkich!

 

Outta, ten odgłos kroków po blaszanej konstrukcji to w takim razie…? Bo nie mogłem znaleźć innego słowa, a tu widzę, że powtarzający się zarzut. Bębnienie, pohukiwanie?

Drugie zmieniłem na “skoczył przez”, bo to w sumie zależy z której strony patrzeć ;)

 

Zanais, to ostatnie zdanie właśnie jest wzięte z drabbla Chrościska ¯\_(ツ)_/¯

 

WijuFilipie, do tego kawału mam duży sentyment, bo słyszałem go w nieco innej wersji i od osoby, która potrafiła świetnie opowiadać. Powyższa wersja jest… cóż… raczej źle napisana ;)

Dzięki, trochę ruszyłem do przodu, ale nadal trzymają mnie mentalne wakacje…

 

Irko, cieszę się, że rozbawiło :D

 

Dzięki wszystkim za wizyty i zostawione komentarze. A jeśli pojawił się do tego choćby cień uśmiechu, to cieszę się podwójnie :)

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nie chodzi mi o dudnienie per se, tylko o to, czy blacha mogła dudnić po ich krokami :) Ale to tylko zgrzyt, niewielki. Na pewno nie zarzut :)

Known some call is air am

Może dla ich uszu to było dudnienie?

Babska logika rządzi!

Aa, ok! Dudnić w naszym rozumieniu oczywiście nie mogła, ale miałem tu na myśli trochę to co działo się w głowie Leviathana, a z drugiej strony oczywiście wprowadzenie czytelnika w tymczasowy błąd ;) Dzięki za info!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Pcheł nie lubimy. Zawsze.

Zgadzam się z Tobą. Całkowicie.

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nowa Fantastyka