- Opowiadanie: Elliot. S. - Droga Ericha

Droga Ericha

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

wilk-zimowy, Użytkownicy III

Oceny

Droga Ericha

 

Muszę iść, nie mogę przestać, nie mogę przystanąć. Odpoczynek równa poddanie się. Boli mnie wszystko, dosłownie wszystko. Czuję jak moje ciało pulsuje, mięśnie są napięte, twarde jak skała. Żyły płoną, krew zamieniła się w żywy ogień. Ze mną idą moi bracia. Tak samo wykończeni jak ja. Jest nas wszystkich razem dziewięcioro. Musimy dostać się na szczyt góry.

Słońce już wstało, czuję jak jego ciepło muska moją skóre. Co kilka kroków promienie przedostające się przez konary drzew, zabierają mi wzrok. Nie mogę przymknąć oczu, nawet na chwile, nie chcę. Jeśli to zrobię zobaczę ich bezwładne, poturbowane ciała. Nie! Muszę iść szybciej. Thorze, synu Odyna, Władco piorunów dodaj mi siły.

Śmiech, opętańczy śmiech Igrid rozlega się z boku, pachnie stalą, spoglądam w stronę dziewczyny. Nie jest z nią najlepiej, chociaż ciało wygląda na nietknięte, dusza przeszła za dużo. Śmierć męża i syna i to co stało się z nami później. Głupia, głupia dziewczyna, nie powinna była pić wywaru sporządzonego przez seeress. Idziemy w górę oczyścić się, wrócić do ludzkich postaci.

Moje bose stopy dotykają śliskich kamieni, spoglądam w dół, automatycznie kamienie kojarzą mi się z tłustymi ślimakami, które chcą spróbować mojej krwi. Wchodzimy coraz wyżej, czuję strumyk przebiegający pode mną, czuję jego orzeźwiający zapach. Na szczęście Igrid już się uspokoiła, teraz otacza nas już tyko szelest lasu, śpiew ptaków. To dobrze, nie wiem, ile jeszcze bym wytrzymał szaleństwa dziewczyny.

Coraz więcej wody przepływa między moimi stopami, oczyści mnie z brudu, pozwala zapomnieć. Jestem taki zmęczony, zamknę oczy tylko na chwilę, tak tylko na małą chwilę. Magnus mną potrząsa, każe mi się ogarnąć. Muszę go słuchać, teraz to on jest naszym przywódcą. Magnus jest z nas najsilniejszy i największy, po śmierci jarla Hjalmarra to on pozbierał naszą osadę do porządku. Nie mogę uwierzyć, że stało się to raptem dwa dni temu.

Słyszałem, jak starsi rozmawiali o Haraldzie Pięknowłosym, o jego planach przywłaszczania ziem, pod pretekstem zjednoczenia w jedno państwo. Gadanie kłamcy, każdy znał jego niepochamowane ambicje, chęci doścignięcia ojca legendarnego Halfdana Czarnego. Myślałem że tu nikt nas nie dopadnie, że jesteśmy poza zasięgiem, za daleko w głąb kontynentu. Mała osada pośrodku niczego, przez większość roku przykryta śniegiem.

Wojownicy przyszli za dnia, ze mieczami i groźnymi minami oznajmili, że nasza osada staje się teraz częścią inwentarza Króla Haralda Pięknowłosego. Króla, co za kpina. Jarl Hjalmarr, jak przystało na prawdziwego wodza, okazał bezwzględny sprzeciw, reszta osadników wsparła go słowem i żelazem. Później pamiętam już tylko szkarłat i smród. Opór był śmiercią, oszczędzono kobiety i dzieci, oraz kilku starców czy mężczyzn niezdolnych już do walki.

Magnus ma piętnaście lat, jest starszy ode mnie o rok. Jako najstarszy z dzieci jarla, odziedziczył po nim miecz Nei Dagaz. Piękne dwustronne ostrze, z bogato zdobioną rękojeścią. Teraz Nei Dagaz splamiony posoką wisi u boku swojego nowego pana, kpiąc sobie z nas niedorostków. Moi bracia omywają się teraz w potoku, złapałem wzrok Magnusa, zauważył, kiedy gapiłem się na jego miecz. Muszę uważać na to co robię, nie chcę, żeby Magnus musiał się o mnie martwić, w końcu w oczach Odyna jestem już dorosłym mężczyzną.

 Przemywam twarz, szkarłat i czerń spływają w dół strumienia razem z moim bólem. Kocham wodę, kiedy na nią patrzę widzę kolor niebieski, chociaż wiem, że jest przezroczysta.

Ruszamy dalej, słońce żarzy za mocno, muszę co chwilę przymykać oczy, trzymanie rąk w górze już nie pomaga ochronić mnie przed nieuniknionym. Pod powiekami widzę Björna rwącego w biegu swoje ubrania, za chwilę Björn uderzy toporem w plecy wojownika Haralda. Minie mniej niż chwila, kiedy reszta wojowników już zaalarmowana osaczy mojego najlepszego przyjaciela i zostawi z niego mniej niż ochłap mięsa, polewkę krwi z roztrzaskanymi kośćmi. Mieliśmy zaatakować razem, Björn otumaniony wywarem Norny wybiegł za szybko, nie zdążył usłuchał rozkazu swojego nowego jarla.

Asura mówi, że jesteśmy już blisko szczytu, jej zmysły działają normalnie, ona nie piła berserka. Swego czasu myślałem, że ja i Asura weżniemy ślub i założymy rodzinę, będziemy mieli gromadkę ślicznych dzieci. Po mnie miały by zielone oczy, a po Asurze żółte włosy i jej wyrozumiałość. Niestety tak się nie stanie, szamanka Norny będąc w zawansowanym wieku, w końcu postanowiła przelać swoją wiedzę na następne pokolenie, niestety padło na moją Asure. Stara i nowa seeress mieszkają na uboczu osady, w małej drewnianej chacie, z dala od ciekawskich oczu. Każdy wie, że seeress zazwyczaj nie mają dzieci, kontakt z innymi wymiarami wysusza im łono. Asura jest nadal piękna, nic jej nie ubyło z wdzięku, chociaż wiem, że odzwyczaiła się od przebywania z ludźmi, dla mnie jest złotem, oby Freja jej sprzyjała. Co do starej szamanki nie wiem, czy jej wybaczę, wiem, że powinienem się jej bać, albo co najmniej czuć respekt, ale już się nie boję, już nie boję się nikogo i niczego. Teraz jestem wojownikiem Odyna, sama Norny namaściła mnie swoim magicznymi maściami i wywarem z muchomorów i ziół.

Wyczuwam w powietrzu pomarańczowy i żółty, o nie, to znowu Igrid, tym razem krzyczy jak zarzynane zwierzę. Jej głos wibruje w moim ciele, czuję berserka, który chce się wydostać na wolność. Magnus nie wytrzymał, uderzył dziewczynę otwartą ręką w twarz, poczułem ciepło i rozchodzący się ból na swoim policzku. Nie mogę pozwolić na to więcej, jestem już mężczyzną, prawdziwym wojownikiem. Podchodzę do nich pewnie, odpycham Magnusa na lewą stronę, po czym łapię dziewczynę za ramiona, przytulam ją lekko do swojej wątłej piersi.

Igrid jest starsza ode mnie i trochę wyższa, pachnie lasem i smutkiem. Czuję jak po moich plecach spływają jej ciepłe łzy, dla mnie są one purpurowe, jej serce wraca z galopu do normalnego tętna. Ja i ona potrzebowaliśmy tego krótkiego splotu ciał, teraz odczuwamy chwile ukojenia. Mamy swoją hefne, pomściliśmy naszych bliskich, oni teraz patrzą na nas i piją miód z samym Wszechojcem, Odynem. Mówię o moich przemyśleniach Igrid, ta tylko się uśmiecha po czym całuje mnie w policzek, czuję jej miękkie usta na skórze, jej pocałunek przywodzi mi na myśl pierwszy miód podbierany pszczołom. Maszerujemy teraz ramie w ramie z dziewczyną, już spokojni. Może Igrid zostanie moją żoną, czuję jej żar przy moim boku, jej oczy są już suche.

Słyszę bębny, ale jak to tu w lesie, nie, one chyba są tylko w moje głowie. Zmęczenie mąci mi zmysły. Teraz słyszę je jeszcze wyraźniej, pytam Asury czy jesteśmy już blisko, odpowiada mi szybkim zaprzeczeniem głowy. Ten dźwięk bębnów smakuje słono i jakby mięsem, jak wtedy kiedy piliśmy napar z rąk seeress.

Zamykam oczy i widzę jak to się zaczęło, po zagrzebaniu zmarłych Magnus pozbierał chłopców i jedną Igrid do Norny. Magnus nie chciał brać Igrid, ale ta, jak zwykle dopięła swego. Szamanka obiecała nam nadludzką siłę, zwierzęcy szał walki, tamtej nocy rozpalono ognisko na uboczu osady, piliśmy miód i magiczny wywar berserka. Śpiew Norny i bębny Asury rozpalały naszą złość. Nasze dusze złączyły się z duszami zwierząt, ubrani w ich skóry ruszyliśmy uzbrojeni na naszych prześladowców.

Tak oto wczoraj w nocy zabiłem po raz pierwszy, posmakowałem krwi. To śmieszne teraz jestem dumny z siebie, nie wiem czemu na początku wędrówki bałem się zamknąć oczy. Nie boję się już niczego, jestem wybrańcem Odyna. Teraz z łatwością mogę spoglądać na ciała w spazmach bólu, na czerwień wylewającą się z nich, na ich ostatni szeleszczący oddech. Dopiero teraz z zamkniętymi oczami widzę piękne walkirie przechadzające się pomiędzy trupami naszych i tych drugich, dusza Björna wylatuje z jego ciała, dosiada skrzydlatego konia z najpiękniejszą, srebrnowłosą walkirią.

Wtedy nie rozumiałem, dlaczego czułem słodko-metaliczny zapach w czasie walki, teraz wiem, to był zapach dziewic-wojowniczek, odzianych w złote zbroje, córek Wszechojca. Björn ty szelmo, zostawiłeś mnie specjalnie, przyjacielu po prostu nie mogłeś się doczekać Walhalli, dlatego tak wyrwałeś do przodu.

Czuję jak kąciki moich ust same unoszą się do góry, Magnus patrzy na mnie lekko zdziwionym wzrokiem jego imię przynosi mi teraz na myśl zgniliznę. Zresztą może niedługo umrze, widziałem jak paskudnie wygląda jego rana na łydce tylko dzięki berserkowi Magnus jeszcze chodzi.

Lekki wiaterek porusza mi włosy jego kolor to biel. Strumień jest już dość głęboki nie mogę stąpać po nim, dziękuję za obmycie ciała i umysłu. Wchodzimy z braćmi na bardziej trawiastą ścieżkę. Leśne runo pod którym ciągnę moje stopy przypomina łaskoczący dywan, jest miękkie i przyjemne.

Bębny w głowie wygasają powoli, jak ogniki w palenisku. Ciało dostaje nowej dawki energii, czuję się jakbym był chmurą na niebie podążającą naprzód za braćmi. Norny pojawia się na horyzoncie, wraz z nią widzę osiem innych kobiet. Wszystkie są ubrane w zielone szaty, ze skórzaną torbą na zioła przy pasie. Moja piękna Asura wybiega jej na spotkanie, musi czerpać moce od samej Bogini Frej skoro ma siły biegać po pokonaniu takiego dystansu.

Asura przebiega prosto przez jedną z kobiet, jak przez mgłę. Czy to możliwe, przypatruję się tym nieznanym mi sylwetkom, nie, nie może być. Wszystkie one to Norny, czyżby szamanka była aż tak potężna. A może to sam Bóg oszustw, Loki plącze mi zmysły, w końcu to ja, jestem wybrańcem Odyna, Ojca Wszystkiego. Loki nie chce żebym doszedł na szczyt, nawet bogowie potrafią być zawistni. Padam na kolana, krew ze zdartej skóry rozbudza mnie, nagle siedem seeress znika zostaje tylko ta właściwa. Teraz ona i jej uczennica przypatrują mi się z zaciekawieniem. Asura jest złotem, a stara seeress karmazynem.

Dlaczego w ogóle mieliśmy iść na tę górę, dlaczego nie do osady. Sam już nie pamiętam. Kładę się na plecy, przyjemny roślinny dywan pod moimi plecami, błękitne niebo nade mną, zapach ziemi i ciepło rozgrzewające moje utrapione ciało. Nie boję się już niczego, jestem mężczyzną. Moi bracia próbują pomóc mi wstać. Magnus mówi że odpocznę na górze, że tylko tam mój umysł rozłączy się z zwierzęciem.

Nie mogę zasnąć, nie mogę pozwolić duszy berserka przejąć władzę. Igrid błaga mnie żebym wstał, słyszę czerń w jej głosie. Zamykam oczy, pamiętam przysięgę jaką wszyscy składaliśmy przed Freją, przed Norny, za raz przed samym wypiciem berserka. Przysięga huczy mi raz po raz pod czaszką, smakuje śluzem

Obiecuję nie pozwolić berserkom posiąść ciała mojego brata, obiecuję za wszelką cenę bronić ludzkiej duszy mojego brata.

Za wszelką cenę, za wszelką cenę muszę wstać albo Magnus przebije mnie na wylot mieczem, albo ktoś inny zrobi to za niego. Nie boję się nikogo i niczego, jestem mężczyzną, wojownikiem Odyna, Ojca Wszystkiego.

Bez ostrzeżenia ucisk odzywa się w moim wnętrzu, zaczynam szlochać, jak małe bezbronne dziecko nie potrafię wstać. Otwieram oczy, słyszę krzyki braci, pachną jak tęcza, tylko seerees stoją bez ruchu, dlaczego mi nie pomogą. Nawet ty moja piękna Asuro stoisz niczym zaklęta w złoty kamień, czy już nic nie znaczę dla ciebie. Nie chcę już zabijać, szarpać, pożerać, mam wszystkiego dość. Dryfuję, czuję że zaraz spadnę w głęboką ciemną studnię. Thorze synu Odyna dodaj mi sił, muszę dojść na Lyfjaberg, górę oczyszczenia.

 

Koniec

Komentarze

Elliocie. S., bądź uprzejma podzielić ten zwarty blok tekstu na mniejsze akapity – ułatwisz czytelnikom lekturę Drogi Ericha.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Been here. devil

Podoba się, bardzo wchodzi w percepcję, jest historia, a zarazem ta historia jest bardziej do czucia, niż mówienia. Muzyka faktycznie dopasowana.

Co ciekawe, pierwsze zdania skojarzyły mi się z wrażeniami z późniejszych etapów biegów ultra. Czyli chyba opis działa dobrze, pomimo, że tu jest mowa o marszu.

Przeszkadzają liczne drobne błędy. Na tyle drobne, że nie niszczą wrażeń i w większości przypadków nie wybijają z rytmu, ale wystarczające, żeby powiedzieć wprost: trzeba to przeczytać pod kątem polskich znaków, przecinków itp. Akapity też, tak jak wspomniała Reg, dobrze by było podzielić enterami. Bez zmiany ich treści – po prostu niektóre miejsca aż się proszą o przełamanie enterem. Choć nie do przesady, w niektórych miejscach ciągi myśli bywają uzasadnione.

Czasami aż za bardzo akcentujesz synestezje, przez co w niektórych punktach wychodzisz z bardzo dobrego wczucia percepcyjnego w “zwykły opis”, ale to drobiazg. Bo uzyskanie w większości tekstu wrażenia “transu” to już coś, co jest trudne, a Tobie się udało.

Reasumując – podobało mi się. Niech Cię nie zwiedzie, że większośc tego komentarza to marudzenie, jest ok. Acz zdecydowanie trzeba tu poprawić literówki.

 

Fajnie, ze sięgasz po różne smaczki, np. seeres. Z drugiej strony niektóre słowa wybijają z klimatu – pegaz to słowo z innych regionów, dla Wikingów lepsze by było określenie “skrzydlaty koń” (choć może mają jakąś własną nazwę dla takowego?).

 

Z ciekawości, miecz o nazwie Nie-Dzień – czy tu jest jakaś symbolika?

 

 

"nawet na chwile, nie chce"

-> nie chcę

 

"Głupa, głupia dziewczyna"

-> głupia, głupia

 

"Wchodzimy co raz wyżej"

-> coraz wyżej

 

"Króla co za kpina"

-> przecinek po królu

 

"nie zdolnych już do walki"

-> niezdolnych

 

"Magnus ma 15 lat"

-> tutaj lepiej słownie piętnaście

 

"kpiąc sobie z nas niedorostków"

-> nas, niedorostków

 

"Musze"

-> muszę

(w więcej niż jednym miejscu)

 

"za chwile Björn"

-> za chwilę

 

"Nie boje się"

-> nie boję

 

"przejąć władze"

-> przejąć władzę

 

Wilku-zimowy, dziękuję za komentarz :)

Próbowałam poprawić błędy, ale jeśli jakieś uszły mojej uwadze, to bardzo przepraszam i proszę o więcej konstruktywnej krytyki.

Niestety nie znalazłam określenia na skrzydlatego konia u Wikingów :/

Dobrze zauważyłeś Nei Dagaz XD, nie dzień– wrogowie nie zobaczą kolejnego dnia. Nie wiedziałam, jak go nazwać, to tak samo wyszło. Miło mi, że zostało to spostrzeżone.

Jeśli chodzi o wybicie z klimatu, to myślę ze masz na myśli, między innymi imię Asura, które ponoć pochodzi z Indii. Kiedy szukałam imienia dla młodej seeress, mogłabym przysiąść, że znałam je w jakimś nordyckim opowiadaniu, teraz już nie jestem pewna. Co do słowa szamanka nie chciałam używać Völva, bo kojarzyło mi się widomo z czym. Także użyłam germańskiej odmiany seeress.

Zaraz szamanka. “Wiedząca” też by pasowało ;) Ale użycie seeress jest ok.

A z tym koniem – może po prostu nie szukać nazwy tylko właśnie dać skrzydlateog konia, ot tak, żeby nie sięgać po pegaza :)

 

No cóż, Elliot. S., miałaś niezły pomysł na opowiadanie, ale zamordowałaś je fatalnym wykonaniem. Już dawno nie brnęłam przez tak niechlujnie napisany tekst. Z wielu błędów i usterek, masy literówek, nadmiaru zaimków i zlekceważonej interpunkcji wnoszę, że chyba opublikowałaś opowiadanie, nawet go nie przeczytawszy. Przykro mi to pisać, ale lektury Drogi Ericha nie mogę uznać za satysfakcjonującą.

 

Słoń­ce już wsta­ło, czuje jak jego cie­pło muska moje skóry. ―> Literówka. Ile skór ma autor tych słów?

 

nawet na chwi­le, nie chce. ―> Literówki.

 

Tho­rze, synu Odyna, Wład­co pio­ru­nów… ―> Dlaczego wielka litera?

 

cho­ciaż jej ciało wy­glą­da na nie­tknię­te, jej dusza… ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

Idzie­my w górę oszczy­ścić się… ―> Literówka.

 

czuje stru­myk prze­bie­ga­ją­cy pode mną, czuje jego… ―> Literówki.

 

Coraz wię­cej wody prze­bie­ga mię­dzy moimi sto­pa­mi… ―> Raczej: Coraz wię­cej wody przepływa mię­dzy moimi sto­pa­mi

 

za­mknę oczy tylko na chwi­le… ―> Literówka.

 

Ma­gnus mną po­trzą­sa, każe mi się ogar­nąć. Musze go słu­chać, teraz to on jest na­szym przy­wód­cą. Ma­gnus jest z nas naj­sil­niej­szy i naj­więk­szy, po śmier­ci jarla Hjal­mar­ra to on po­zbie­rał naszą osadę… ―> Zaimkoza. Miejscami nadużywasz zaimków.

 

że je­ste­śmy po za za­się­giem… ―> …że je­ste­śmy poza za­się­giem

 

Wo­jow­ni­cy przy­szli za dnia, ze swo­imi mie­cza­mi… ―> Czy zaimek jest konieczny? Czy mogli przyjść z cudzymi mieczami?

 

oszczę­dzo­no ko­biet i dzie­ci, oraz kilku star­ców czy męż­czyzn nie zdol­nych już do walki. ―> …oszczę­dzo­no ko­biety i dzie­ci oraz kilku star­ców czy męż­czyzn niezdol­nych już do walki.

 

Ma­gnus ma 15 lat, jest star­szy ode­mnie o rok. ―> Ma­gnus ma piętnaście lat, jest star­szy ode mnie o rok.

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

za­uwa­żył, kiedy ga­pi­łem się na jego miecz.

Musze uwa­żać na… ―> Powtórzenie. Literówka.

 

nie chce, żeby Ma­gnus mu­siał… ―> Literówka.

 

Prze­my­wam swoją twarz… ―> Zbędny zaimek.

 

musze co chwi­le przy­my­kać oczy, trzy­ma­nie rąk w górze już nie po­mo­gą… ―> Literówki.

 

we­żnie­my ślub i za­ło­ży­my ro­dzin­ne… ―> Literówki.

 

Po mnie miały by zie­lo­ne oczy… ―> Po mnie miałyby zie­lo­ne oczy

 

sama Norny na­ma­ści­ła mnie swoim ma­gicz­ny­mi ma­ścia­mi… ―> Nie brzmi to najlepiej.

 

Czuje jak po moich ple­cach… ―> Literówka.

 

po­mści­li­śmy na­szch bli­skich… ―> Literówka.

 

czuje jej mięk­kie usta na skó­rze… ―> Literówka.

 

Ma­sze­ru­je­my teraz ramieramie z dziew­czy­ną… ―> Literówki.

 

czuje jej żar przy moim boku… ―> Literówka.

 

Zmę­cze­nie męci mi zmy­sły. ―> Literówka.

 

nad­ludz­ką siłę, zwie­rzę­cy szał wali… ―> Tu chyba miało być: …nad­ludz­ką siłę, zwie­rzę­cy szał walki

 

Tak o to, wczo­raj w nocy… ―> Tak oto wczo­raj w nocy

 

bałem się za­mkną oczy. ―> Literówka.

 

Nie boje się już ni­cze­go… ―> Literówka.

 

na czer­wień wy­le­wa­ją­ca się z nich… ―> Literówka.

 

widzę pięk­ne Wal­ki­rie… ―> …widzę pięk­ne wal­ki­rie

 

do­sia­da pe­ga­za z naj­pięk­niej­szą… ―> …do­sia­da Pe­ga­za z naj­pięk­niej­szą

A skąd tu nagle Pegaz?!

Pegaz to nazwa własna.

 

Czuje jak ką­ci­ki moich ust same uno­szą się do góry… ―> Literówka. Masło maślane – czy coś może unieść się do dołu?

 

Zresz­tą może nie długo umrze… ―> Zresz­tą może niedługo umrze

 

Stru­mień jest już dość głę­bo­ki nie mogę stą­pać już po nim… ―> Powtórzenie.

 

cią­gnę moje stopy przy­po­mi­na ła­sko­czą­cy dywan, jest mięk­kie i przy­jem­ne.

Bębny w mojej gło­wie wy­ga­sa­ją po­wo­li, jak ogni­ki w pa­le­ni­sku. Moje ciało… ―> Czy te zaimki są konieczne?

 

po­dą­ża­ją­cą na przód za brać­mi. ―> …po­dą­ża­ją­cą naprzód za brać­mi.  

 

ze sku­rza­ną torbą na zioła… ―> …ze skórza­ną torbą na zioła

A może chodzi o torbę wycieraną z kurzu…

 

moce od samej Bo­gi­ni Frej… ―> …moce od samej bo­gi­ni Frei

 

przy­pa­trzam się tym nie­zna­nym mi syl­wet­kom… ―> …przy­pa­truję się tym nie­zna­nym mi syl­wet­kom

 

sam Bóg oszustw, Loki pląta mi zmy­sły… ―> …sam bóg oszustw, Loki, plącze mi zmy­sły

 

dla­cze­go wg mie­li­śmy iść… ―> Co to znaczy?

 

mie­li­śmy iść na górę… ―> …mie­li­śmy iść na górę

 

Kładę się na plecy, przy­jem­ny ro­ślin­ny dywan pod moimi ple­ca­mi… ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Nie boje się już ni­cze­go… ―> Literówka.

 

umysł roz­łą­czy się z zwie­rzę­ciem. ―> …umysł roz­łą­czy się ze zwie­rzę­ciem.

 

przed Norny, za raz przed samym… ―> …przed Norny, zaraz przed samym

 

Obie­cu­je nie po­zwo­lić… ―> Literówka.

 

…obie­cu­je za wszel­ką cenne bro­nić… ―> …obie­cu­ję za wszel­ką cenę bro­nić

 

Za wszel­ką cenne, za wszel­ką cenne muszę… ―> Za wszel­ką cenę, za wszel­ką cenę muszę

 

Nie boje się ni­ko­go… ―> Literówka.

 

Nie chce już za­bi­jać… ―> Literówka.

 

Dry­fu­je, czuje, że za raz spad­nę w głę­bo­ką ciem­ną stud­nie. ―> Dry­fu­ję, czuję że zaraz spad­nę w głę­bo­ką ciem­ną stud­nię.

 

…musze dojść na Ly­fja­berg… ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Powodzenia w konkursie (powodzenia w każdym pisaniu), Elliot.S.

Serdeczności. :)

 

Wrażliwości na słowo i wszystkiego, co jest dobre w moim pisaniu, nauczyła mnie Reg. Dziękuję:)*

regulatorzy– dziękuje za komentarz

 

Cornelius– dziękuje, wzajemnie :)

Bardzo proszę, Elliot. S.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć Elliot!

Spodobała mi się kompozycja tekstu, bo jest tu akcent na niepokojący klimat, wynikający ze specyficznego rytmu zdań, ale jest też fabuła i bohaterowie. Czytałoby się gładko, gdyby nie błędy, które wciąż niestety tkwią. Myślę, że wszystkie “chcę” są pozbawione ogonków i również ramiona, również studnia straciła ogonek.

Bohater wydaje się, że jest dorosłym mężczyzną, gdy patrzy na Asurę, ale wydaje się chłopcem, gdy ogląda miecz, a gdy zwraca uwagę na szczegóły i wrażenia – wtedy myśli jak dziewczyna. Nie wiem, czy to zamierzone, taka jego niespójność, ale zwracam na to uwagę. Chyba wolałabym spójność.

Najciekawsze dla mnie były relacje bohatera z kobietami i Magnusem. Przedstawione zdawkowo, ale bardzo wymownie.

Pozdrawiam!

 

Cześć!

 

Wyszło bardzo klimatycznie. Można wczuć się w tekst, który, mimo że jest nieco monotonny, to nie nudzi, lecz intryguje. Motyw muzyczny dopasowany świetnie. Tylko te fragmenty synestezyjne są, moim zdaniem, miejscami trochę zbyt nachalne.

Sumarycznie zatem na plus (po poprawieniu niedostatków technicznych). ;-)

 

Pozdrawiam!

 

 

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Do Chalbarczy

Dziękuję za bądź co bądź pozytywny komentarz:) Wiem błędy, są moją zmorą, przepraszam za nie. Tkwią, bo ja ich nie zauważam????, W mojej głowie Erich patrzy na Asure w taki sposób, bo wikingowie szybciej dorastali niż wspócześni. Ale z drugiej strony jest chłopcem i lubi zabawki, patrz miecze. Zwraca uwagę na szczegóły, ponieważ jest nadal naćpany berserkiem. Wg w moim zamyśle, synestezja Ericha jest skutkiem berserka. 

FilipWij, dziękuje, dziękuje wink

 

 

Przeczytane.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

No, nie uwiodło.

Fabuła mnie nie wciągnęła, bo niewiele się dzieje – grupa chłopców wspina się na szczyt. Mają jakiś ważny cel, ale nie jestem pewna jaki.

Wykonanie słabe. Mnóstwo literówek, szczególnie w polskich znakach. Interpunkcja leży i kwiczy.

każdy znał jego niepochamowane ambicje,

Ojjj. Paskudny ortograf.

Babska logika rządzi!

Technicznie: do poprawki.

Pomijam ten początkowy blok tekstu – to się szybko zmieniło, więc i czepiał się nie będę – tym nie mniej dalej widać sporo niedociągnięć. Literówki, przestrzelone przecinki (czasem i wciśnięte między podmiot i orzeczenie), dziwne „wg” (rozumiem skrót, ale do opowiadań to jednak nie pasuje), pisanie łączne i rozłączne. No i ta nieszczęsna „skurzana” torba.

Widać chęci i próby nawiązania do tematu konkursu. Są one częste, wyraźne, a jednocześnie momentami jakby mocno usilne. Takie właśnie szukane trochę na siłę. Słowem, założenia w jakimś stopniu spełnione, choć wolałoby się w tym widzieć więcej naturalności – żeby te zdania i opisy zupełnie swobodnie wtapiały się w tekst bez usilnego zwracania na siebie uwagi.

Fabuła: trudna do oceny. Generalnie nie jest to tekst oparty na fabule, on stawia na zupełnie inne elementy. To ważne. Mam to na uwadze przy ocenie i przede wszystkim widzę wyraźnie, że on stawia mocno na odczucia i jest mocno chaotyczny, co wpisuje się w historię bohatera, tym nie mniej tekst nie robi w mojej ocenie wystarczająco wiele, by te wszystkie elementy – z założenia atuty tekstu – odpowiednio czytelnikowi „sprzedać”. To jest taki wycinek historii, w który mam wpaść, „poodczuwać” różne rzeczy poprzez bohatera. Tyle że w tym wszystkim jakby czegoś brakuje. A może bardziej wszystkiego po trochu? Lepszego zbudowania bohatera celem przywiązania bohatera do jego przeżyć, kawałka opowieści, może jakichś przełamań formy i tempa – tekst jest jednak bardzo monotonny.

Dziękuję za udział w konkursie.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Nowa Fantastyka