- Opowiadanie: MordercaBezSerca - Dwie minuty warte grzechu

Dwie minuty warte grzechu

Stworzyłem sobie nowego bohatera :]. Mam pomysł na dłuższą fabułę, ale na razie rzucam szorta na rybkę. 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Dwie minuty warte grzechu

 

Szkielet hotelu górował nad morzem ruin. Smukły niegdyś budynek, teraz zupełnie obrany z błyszczącego szkła i aluminium, bezczelnie urągał prawom fizyki. Zgięty dokładnie w połowie wysokości i przechylony w przód, niczym bokser po krótkim prostym na przeponę, powinien runąć lata temu. Właśnie dlatego nikt przy zdrowych zmysłach nie odważył się do tej pory wejść do środka.

Kiejby sie mioła ostoć kajsik chłoć łodrobinka, to ino tam – pomyślał Pan Bonderko i oblizał spierzchnięte wargi. Odjął od oczu poobijaną lornetkę i spojrzał jeszcze raz na gruzowisko zaściełające podnóże kamienistego wzniesienia, na którym urządził sobie stanowisko obserwacyjne. Miasto w dolinie umarło dawno temu. Zdławione płynnym ogniem, starte na pył wichrem nuklearnej nawałnicy. Pozostał tylko hotel – jedyny świadek niegdysiejszej potęgi.

Pan Bonderko przejechał paluchem pod kartoflowatym nochalem, otarł gluty o niegdyś biały kombinezon, odchrząknął i splunął zamaszyście. Nie w smak było mu ruszać między ruiny, oj nie. Wciąż się wahał. Zagryzł końcówkę rudego wąsiska, klepnął w rozgrzaną blachę pokrywy włazu swego ukochanego Maluszka raz i drugi, jakby pogłos dudnienia o twardą stal miał mu dodać odwagi. W końcu potarł w zamyśleniu szczeciniasty podbródek, pokiwał głową i wyszczerzył żółte zębiska w czymś, co przy dużej dozie wyobraźni można było pewnie nazwać uśmiechem. Wizja nagrody mamiła, oplatała umysł cieniutką złotą nitką. Wiedział już, że się jej nie oprze.

Wskoczył do odrapanego, cuchnącego smarem wnętrza maszyny. Zatrzasnął na głucho pancerną klapę, rozsiadł się wygodnie w obdartym fotelu kierowcy i wstukał do komputera komendę. Popękany ekran zamigotał tysiącem barw, ale już po chwili wypluł wynik analizy spektrometrycznej z czujników.  

– Dwie minutki? – przeczytał na głos Pan Bonderko. – Ha! Wystarcy, kruca fuks! Bułecka z masełeckiem!

Przerzucił wajchy sprzęgieł i wdusił przycisk rozrusznika. Potężny diesel zadudnił, charknął tłustymi spalinami, zaświszczał turbiną. Dwudziestotonowa maszyna wyrwała do przodu, pryskając żwirem spod szerokich gąsienic. Pan Bonderko nie oszczędzał silnika. Miał tylko dwie minuty, aby dotrzeć do hotelu, rozszabrować co było do rozszabrowania i wynieść się stamtąd do stu diabłów, zanim przez pancerz przeniknie dość radiacji, by zrobić mu kuku.

Wiedział, że zdąży. Zawsze zdanżał.  

 

Koniec

Komentarze

Siema :)

 

Zaintrygowałeś tym postapo. W sumie niewiele dajesz, ale – jak to u Ciebie – bardzo ładne, plastyczne opisy robią smaka na więcej. Jedyne co mi się nie podobało, to nadmiar przymiotników:

 

Pan Bonderko przejechał paluchem pod kartoflowatym nochalem, otarł gluty o niegdyś biały kombinezon, odchrząknął i splunął zamaszyście. Nie w smak było mu ruszać między ruiny, oj nie. Wciąż się wahał. Zagryzł końcówkę rudego wąsiska, klepnął w rozgrzaną blachę pokrywy włazu swego ukochanego Maluszka raz i drugi, jakby pogłos dudnienia o twardą stal miał mu dodać odwagi. W końcu potarł w zamyśleniu szczeciniasty podbródek, pokiwał głową i wyszczerzył żółte zębiska w czymś, co przy dużej dozie wyobraźni można było pewnie nazwać uśmiechem. Wizja nagrody mamiła, oplatała umysł cieniutką złotą nitką. Wiedział już, że się jej nie oprze.

Wskoczył do odrapanego, cuchnącego smarem wnętrza maszyny. Zatrzasnął na głucho pancerną klapę, rozsiadł się wygodnie w obdartym fotelu kierowcy i wstukał do komputera komendę. Popękany ekran

Nie, żeby to był jakiś potężny zarzut, ale mnie przeszkadzał w odbiorze niektórych fragmentów.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Cześć Q! 

 

Nadprzymiotnikoza powiadasz Waćpan? Dopsz… notujem ;]. 

 

pozdro!

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć, M.

 

Powiem Ci, trochę mała ta przynęta ;), ale się złapałam. Mogę tylko powiedzieć, że bohater interesujący, a świat zaciekawia. Niektóre zdanie nieco się gryzą z klimatem postapokaliptycznym np.: Szkielet hotelu górował nad morzem ruin, takie jest zbyt poetyckie. Tekst sprawia wrażenie połączenia apokalipsy z rubasznością, co jest nawet ciekawe. Zgadzam się z O.S., że przymiotniki zdałoby się przetrzebić.

Kiejby sie mioła ostoć kajsik chłoć łodrobinka, to ino tam

Jeśli bohater miałby mówić w ten sposób, to dłuższego tekstu nie dałabym rady czytać. Potem bohater sepleni, co też przy długim tekście stanie się nużące.

Dwudziestotonowa maszyna wyrwała do przodu, pryskając żwirem spod szerokich gąsienic

Dwadzieścia ton trochę mi się kłóci z tym wyrwaniem.

 

Cześć

 

Niektóre zdanie nieco się gryzą z klimatem postapokaliptycznym np.: Szkielet hotelu górował nad morzem ruin, takie jest zbyt poetyckie. Tekst sprawia wrażenie połączenia apokalipsy z rubasznością, co jest nawet ciekawe.

Taki mam pomysł na narrację: narrator lekko zblazowany z zacięciem poetcko-arystokratycznym i generalnie bułkę przez bibułkę, a główny bohater tak przyziemny i prozaiczny, jak to tylko możliwe [język, zachowanie, maniery]. 

 

Dwadzieścia ton trochę mi się kłóci z tym wyrwaniem.

Ha! Nie takie rzeczy się ze szwagrem po pijaku wywijało :D. Da się!

 

pozdr.

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Silny flashback z Kowala. Szabli Marszałka :D

Niewiele nam ujawniłeś, Morderco, ale wystarczająco, by narobić apetytu na więcej. Opis szkieletu hotelu i miasta zdmuchniętego wielkim buuum ładny i obrazowy, ale w sumie nie ma sensu nawet o tym wspominać, bo sam dobrze wiesz, że umiesz w opisy. Nadmiar przymiotników jest faktem, ale w tak krótkiej formie w ogóle mi to nie przeszkadza. W dłuższej należałoby stosować takie zabiegi z wyczuciem – wiedzieć, kiedy zwolnić i szaleć, a kiedy nie zadręczać czytelnika ;)

 

Ha! Nie takie rzeczy się ze szwagrem po pijaku wywijało :D. Da się!

Zwolnij, szatanie.

 

Pozdro!

Cześć!

 

Lekka scenka, zgrabnie to wyszło, bo nie piszesz, czego on tam szuka, ale dajesz wiele nie budzących wątpliwości tropów ;-) Pomysł na bohatera ciekawy, taki alkohero w świecie po zagładzie.

Potężny diesel zadudnił, charknął tłustymi spalinami, zaświszczały turbiną. Dwudziestotonowa maszyna wyrwała do przodu, pryskając żwirem spod szerokich gąsienic. Pan Bonderko nie oszczędzał silnika.

Coś w pogrubionym jest nie tak: albo zaświszczały turbiny, albo zaświszczał turbiną. I jeszcze generalna uwaga logiczna, jak ciśniesz diesela, co napędza 20t maszynę, zaraz po odpaleniu, że aż turbina gwiżdże, to raczej daleko nim nie zajedziesz.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Brzmi zachęcająco, Morderco, a Twoja dotychczasowa twórczość pozwala wierzyć, że warto poczekać na pełną historię Pana Bonderki. ;)

 

by zro­bić mu ku-ku. –> …by zro­bić mu kuku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

Najbardziej podobają mi się w Twoich tekstach starannie dopracowane wypowiedzi bohaterów, stylizowane na konkretne regiony oraz pochodzenie/przynależność społeczną. Taka “swojskość” jest bliższa czytelnikowi, łatwiejsza do przyjęcia podczas lektury. 

Turbina też mi nie pasowała, ale widzę, że Krar85 już ją wymienił. :)

Ciekawe, czego szuka Bonderko z takim poświęceniem – czy to złoto, kosztowności, bajońskie sumy pieniędzy, słynna komnata ze słynnych bursztynów czy może jeszcze coś innego, znacznie cenniejszego? :) W świecie, w którym żyje, zwykła pajda chleba mogłaby znaczyć więcej niźli milion dolarów. :)

 

Pozdrawiam. ;)

Pecunia non olet

Cześć ;]

 

Macie rację – turbina mi się zimesłowiwszczy niechcąco :P. Już poprawiłem.

 

Reg, już się miałem kłócić, że sobie dam rękę uciąć, bo się pisze “ku-ku” ale zajrzałem do klasyków:

Siedzi cały dzień na buku

I powtarza: kuku, kuku!"

… i bym teraz nie miał ręki :D. 

 

I jeszcze generalna uwaga logiczna, jak ciśniesz diesela, co napędza 20t maszynę, zaraz po odpaleniu, że aż turbina gwiżdże, to raczej daleko nim nie zajedziesz.

Panie Krarze, Pan się nie boi. Póki świszcze a nie gwiżdze to jest git. Znaczy, że prawidłowo dotarta. Przy następnej wymianie się zaleje full mineralnym 30W60 i będzie chodzić jak tralala :D. 

 

 

Panie Amonie, kowalowatość mocno, wiem :/. Ehh tak już chyba będzie i nic lepszego nie napiszę.

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Jak ta lala? ;)

Known some call is air am

To by było seksistowskie :P

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Ech, Morderco, obawiam się, że ze mną nie mógłbyś się pokłócić, a co najwyżej wymienić zdania. No i bardzo się cieszę, że masz wszystkie ręce. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bo kto się smuci ten jest – smutas,

A kto kłóci ten jest… ? ;] 

 

 

 

 

 

…zrzęda! 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

A kto się kłóci ten jest…? ;]

A po co się kłócić? ;)

Choć, gdyby to było konieczne, kogoś skłonnego do kłótni nazwałabym kłótnikiem/ awanturnikiem/ swarliwcem. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

“Swarliwiec” – podoba mnie się :D. Dobre nazwisko dla postaci – np. burmistrz miasteczka Kostobłoty: Leopold Swarliwiec. Zaklepuję! :D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Zaklepuj, Morderco, zaklepuj. ;)

Byłoby zabawnie, gdyby rzeczona postać była niezwykle łagodna i ugodowa, taka do rany przyłóż. Bo nazwanie kłótliwca Swarliwiec, to, moim zdaniem, jest mało pomysłowe.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Co koniec? Jaki koniec, Panocku?!

 

Żaden koniec, tylko pisz dalej, bo mnie tu maluszek się krztusi na jałowym biegu.

 

Fajnie wykreowany świat, z dużym potencjałem na więcej i to “więcej” przeze mnie przemawia, wręcz krzyczy.

 

No, nie robi się tak, Morderco! Pisz co tam Pan Bonderko spotkał. Albo kogo. Tak, kogo! Chcę wiedzieć jak zginął. Ten “kogo”, albo Pan Bonderko. No bo chyba lubisz zabijać bohaterów, prawda? Morderco.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, Morderco! :-)

 

Zaintrygowało, a zatem zapodawaj ciąg dalszy. :-) Bohater ciekawy, wrzucasz nas w środek jakiejś tam akcji, ale oczywiście wszytko to póki co barwnie opisany wstępniak.

 

Pozdrawiam!

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Cześć, Morderco!

Przyjemna miniaturka, choć przydałaby się zdziebko mocniejsza puenta. Tak poza tym podrzucasz nam zacny obrazek, ale rzeczywiście – jak zauważył Q – ilość przymiotników w barszcz nieco przytłaczająca. Jest dobrze,  popracuj nad obrazowością i limitowaniem takich momentów, a będzie jeszcze lepiej.

Pozdrawiam!

Morderco, poczułam się jak ten Wojtuś, któremu iskiereczka obiecała bajeczkę.

Zaintrygowało i zostawiło w oczekiwaniu.

Lożanka bezprenumeratowa

Bardzo wspaniale się czytało tego szorta. Z tymi przymiotnikami to trochę racja, ale dzięki tak zacnej historyjce nie rzucało mi się to w oczy.

Hmm, autora znam, może nie czytałam wszystkiego, co napisał, ale to, co czytałam, mi się podobało. A teraz dostałam zajawkę tekstu. Nie powiem, zajawka budzi ciekawość. Problem tylko w tym, że tekst, którego zajawką jest ów szorcik ukaże się… kiedyś, o ile w ogóle, bo na razie jest na etapie pomysłu. No, co tu dużo mówić, zirytowałam się. Nie jestem pewna, czy pisanie zajwek do pomysłu jest dobrym pomysłem.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Proszę się nie nerwowawszy. Następne opowiadanie już się pisze. Za miesiąc, najdalej za siedem, przedstawię Szanownym pod ocenę :D. Na tę chwilę 10k znaków i rośnie szybko. 

 

pozdrawiam

M. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, było nie obiecywać nam w Przedmowie, a teraz – masz! laugh

Pecunia non olet

Czołem!

splunął zamaszyście – czyli jak? Z energicznym skłonem? Może siarczyście, albo, kto wie, zawiesiście? Nie mówię, że się nie da.

Nowa Fantastyka