- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - SPRZEDAM − Aztecka Maska Boga Tonatiuh

SPRZEDAM − Aztecka Maska Boga Tonatiuh

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

SPRZEDAM − Aztecka Maska Boga Tonatiuh

Maska wisiała przez lata w salonie matki mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Była zwykłą ozdobą, aż do czasu, kiedy wpadliśmy na pomysł, aby dla zabawy przyczepić ją kotu do pyska. Po prostu uznaliśmy z kumplem, że nastraszymy tym sąsiadów. 

 

Kiedy tylko maska znalazła się na mordce kota… zaczęło się coś, co nigdy nie przestanie mnie prześladować w snach. Kot wrzasnął. Nie był to zwierzęcy głos, ale niemal ludzki. Zwierzak wyprężył się i wystrzelił przez okno, roztrzaskując wazon. 

 

Znaleźliśmy go na drugi dzień. A w zasadzie to, co z niego zostało. 

Wyglądało tak, jakby ktoś wziął pompkę i wypompował z niego całą krew do ostatniej kropelki. Suche ścierwo zwierzęcia leżało żałośnie z powykręcanymi kończynami w krzakach. Ziemia wokół była zryta. 

 

Mógłbym przysiąc, że cholerna maska napęczniała i nabrała kolorów, jak jakiś pieprzony komar. Mój przyjaciel wtedy wziął grubą gałąź i zaczął walić w nią, coś bełkocąc coś pod nosem jak wariat. Maska ukruszyła się, odpadając od pyska nieszczęsnego zwierzęcia. Zakopaliśmy ją w lesie, ale wróciła. 

 

Zacząłem ją karmić. Liczyłem, że da mi spokój, ale nie dała. Wyrzuciłem ją na śmietnik. Wróciła. Rozbiłem ją młotem. Wróciła.

 

Zawsze wraca. Zdaje się, że ktoś inny musi zostać jej panem. Posilić ją.

 

−−−−−−−−−−−−−−−

Cena wywoławcza: 87.99 zł.

Odbiór tylko osobisty.

Zainteresowanych proszę o kontakt. 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

No cóż, Anonimie, widzę tu jakiś pomysł, ale nie nie z gatunku tych porywających. Przeczyyałam i pewnie niebawem zapomnę, o czym to było.

Hej, Anonimie!

 

Odebrałem to, jako zabawę formą, ale jednak nie do końca to się klei, bo na takie ogłoszenie bym nie odpowiedział. Zamknąłbym zakładkę nie tyle się bojąc, co myśląc o autorze dość niemiło.

Takie ogłoszenie (ale przeredagowanie) mogłoby być początkiem całkiem niedługiej creepypasty, na którą chyba próbowałeś upodobnić sam tekst.

 

Pozdrawiam!

Cześć!

 

Myślę, że ta scenka byłaby dużo bardziej interesująca, gdybyś po prostu opisał wydarzenia, o których wspominasz i ewentualnie na końcu wstawił ogłoszenie, w którym bohater kłamie, zachwalając maskę, żeby ją sprzedać.

Nie wiem kto autora uczył marketingu ale obawiam się, że nie jest to najlepsza reklama z Allegro

 

:D 

 

Odebrałem to może nie tyle jako horror co jako żart 

No, niby spoko pomysł, który nawet ujdzie w formie ogłoszenia. Tylko kto to kupi po takim opisie?

Mój przyjaciel wtedy wziął grubą gałąź i zaczął walić w nią, coś bełkocąc coś pod nosem jak wariat.

Powtórzenie.

 

Cóż, o tekście powiedziałabym przede wszystkim, że jest zupełnie niewiarygodny. I tak, tak, wiem – jesteśmy na portalu o fantastyce. Ale nawet fantastyka domaga się nieco prawdy, domaga się sensu. Tu go brakuje. Kto wystawiałby maskę na sprzedaż z takim opisem? No jakoś nie mogę sobie tego zupełnie wyobrazić.

Widać, że jakiś pomysł za tym stał i może nawet, gdybyś zrobił z tego, Anonimie, sensownego szorta czy opowiadanie, byłby to pomysł ciekawy. W tej formie się marnuje, choć jest znacznie oryginalniejszy od Twojego tekstu o porcelanowej lasce.

 

Podobnie jak tam, dobrze by było też podać źródło zdjęcia, jeżeli nie jesteś autorem.

No, na takie ogłoszenie raczej bym nie zareagowała.

Pomysł jest, ale tylko pomysł.

Witaj.

Opowiadasz w bardzo nietypowy sposób o historii maski. Dość intrygująco, bo wyobraźnią podpowiedziałam sobie, że karmiłeś ją… samym sobą. Wyczytałam w Wikipedii, że Tonatiuh jako bóstwo był karmiony krwią. Ludzką krwią. Do tego w ogłoszeniu widnieje ważny warunek, utrudniający sprzedaż i zawężający krąg zainteresowanych: odbiór tylko osobisty. Czy mam przez to rozumieć, że zamierzasz teraz sprzedać samego siebie, Szanowny Anonimie, pod postacią nakarmionej do syta (tymczasowo, ofkors) maski? wink

 

Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka