- Opowiadanie: Odpryskowy - Barowe rozważania przy piwie

Barowe rozważania przy piwie

Od­pu­ści­łem już sobie w ogóle ten kon­kurs, aż nagle tra­fi­ła mnie in­spi­ra­cja, więc na­skro­ba­łem coś krót­kie­go. Po­dzię­ko­wa­nia dla zna­jo­mych, któ­rzy rzu­ci­li okiem na tekst :)

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Barowe rozważania przy piwie

– No dobra, ale przy­pu­ść­my, że nie ma żad­nej prze­po­wied­ni, która mówi, że Wy­bra­niec obali Mrocz­ne­go Wład­cę. – Nika po­cią­gnę­ła łyk i od­sta­wi­ła bu­tel­kę na stół. – Przy­pu­ść­my, że nie ma Prze­zna­cze­nia przez duże P, że heros jest z przy­pad­ku. Że an­ta­go­ni­sta jest od­po­wie­dzial­ny za jego po­wsta­nie tylko mi­mo­cho­dem, bo jego żoł­nie­rze coś­tam, bo jego to­ta­li­tar­ny, zbrod­ni­czy reżim coś­tam. Jak temu byś za­po­biegł?

Jim w za­my­śle­niu za­bęb­nił pal­ca­mi po pra­wie pu­stym kuflu.

–  Naj­pro­ściej w ogóle nie być od­po­wie­dzial­nym – ro­ze­śmiał się. – Mój zbrod­ni­czy sys­tem nie może jakąś swoją zbrod­nią spo­wo­do­wać po­wsta­nia bo­ha­te­ra, jeśli sys­tem nie jest zbrod­ni­czy i zbrod­ni nie po­peł­nia. Jeśli mam wła­dzę ab­so­lut­ną, to two­rzę sys­tem, który nie ge­ne­ru­je tra­gicz­nych back­sto­ry.

–  Ale jeśli rzą­dzisz do­brze i spra­wie­dli­wie, to nie je­steś prze­cież an­ta­go­ni­stą. A przy­naj­mniej nie tego typu hi­sto­rii, w któ­rej mamy po­dróż bo­ha­te­ra i cały ten szajs – skon­tro­wa­ła Nika. – Co naj­wy­żej fa­bu­ły typu czło­wiek kon­tra sys­tem, wiesz, biu­ro­kra­cja, te spra­wy. Bar­dziej takie bez­kr­wa­we hi­sto­rie.

– To by­ła­by za­baw­na spra­wa, gdyby prze­po­wie­dzia­ny wy­bra­niec do­ko­ny­wał re­for­my ad­mi­ni­stra­cyj­nej i na­gła­śniał afery ko­rup­cyj­ne – po­now­nie za­śmiał się Jim. – Ale znowu wró­ci­li­śmy do prze­po­wied­ni. A gdyby tak…

– Nie! – Nika rąb­nę­ła pię­ścią w stół. – Na bez­barw­ne świa­tła, kurwa mać, już to prze­dys­ku­to­wa­li­śmy. Jak wy­ślesz pod­wład­nych, żeby się go po­zby­li wcze­śniej, to za­wsze coś schrza­nią: wy­rżną wszyst­kich, ale aku­rat pro­ta­go­ni­sta bę­dzie na po­lo­wa­niu, za­ku­pach albo utknął w ko­lej­ce w urzę­dzie. Bach, ma powód ru­szyć w świat, uczy się tego, czego ma się na­uczyć, do­pa­da Mrocz­ne­go Wład­cę Zła i do­ko­nu­je ze­msty. Albo jego moce się ak­ty­wu­ją w ostat­niej chwi­li pod wpły­wem stre­su, więc udaje mu się prze­żyć i uciec.

– Ale jeśli… – pró­bo­wał wtrą­cić Jim.

– Jeśli się po­fa­ty­gu­ję oso­bi­ście, żeby go wy­koń­czyć, kiedy jesz­cze jest dziec­kiem, to w jakiś spo­sób sama go stwo­rzę. Spró­bu­ję go zabić za­klę­ciem, to się okaże, że, dajmy na to, przed chwi­lą uka­tru­pio­ny moją ręką oj­ciec do­ko­nał do­bro­wol­nej ofia­ry ze swego życia, przez co ber­be­cia chro­ni ma­gicz­na tar­cza. Taka od­wrot­na klą­twa. Jeśli spró­bu­ję wy­rzu­cić go przez okno, to w ostat­niej chwi­li zła­pie go jakiś prze­la­tu­ją­cy su­per­bo­ha­ter. Na do­da­tek, skoro pró­bo­wa­łam go wy­koń­czyć oso­bi­ście, to już wie­dzą, kto jest Wy­brań­cem, i po spra­wie. Jak raz pró­bo­wa­łam uto­pić no­wo­rod­ka, to się oka­za­ło, że umie od­dy­chać pod wodą, a jego praw­dzi­wy oj­ciec, bóg oce­anów, tego wła­śnie po­trze­bo­wał, żeby go stam­tąd wy­te­le­por­to­wać.

– Chyba bę­dzie mi… nie­do­brze. – Czknął. – To ostat­nie piwo to chyba było prze­gię… Zaraz… co po­wie­dzia­łaś?

Nika pstryk­nę­ła pal­ca­mi, a ścia­ny baru prze­bi­ły pro­mie­nie świa­tła. Sie­dzie­li teraz w środ­ku wy­zna­czo­ne­go przez świe­tli­sty hep­ta­gram sied­mio­ką­ta.

– Przy­kro mi, wy­da­jesz się w po­rząd­ku. – Spoj­rza­ła na niego ze współ­czu­ciem. – Nie martw się, wszyst­ko, co wy­pi­łeś, za­bi­ja bez­bo­le­śnie. Kok­tajl środ­ków był tak do­bra­ny, żeby nie dawać ab­so­lut­nie żad­ne­go ostrze­że­nia zanim nie bę­dzie na­praw­dę, na­praw­dę za późno. Wi­dzisz, przed tru­ci­zną nie można ura­to­wać w ostat­niej chwi­li… Zwłasz­cza jeśli wy­pi­łeś ich sie­dem, w róż­nych mo­men­tach i o róż­nych cza­sach dzia­ła­nia. Do tego nie za­bi­jam cię bez­po­śred­nio, więc nie się­gnie mnie żadna magia krwi ani nic ta­kie­go.

– A tso… Tso te… – Zdo­łał mach­nąć ręką w ge­ście ogar­nia­ją­cym po­miesz­cze­nie, wy­ra­ża­ją­cym mniej wię­cej „Co się tu dzie­je?!”. Albo wciąż nie mógł pojąć sy­tu­acji, albo stan jego or­ga­ni­zmu już nie po­zwa­lał na próbę uciecz­ki.

– Hep­ta­gram za­trzy­ma twoją duszę tutaj, żebym mogła ją… – Za­wa­ha­ła się. – Roz­pleść. Re­in­kar­na­cje są strasz­nie pro­ble­ma­tycz­ne. A ma­gicz­ny krąg za­czął dzia­łać w chwi­li, kiedy tu wsze­dłeś. Nie bę­dzie żad­nej od­sie­czy.

– Mog… łem… przy… łą­czyć… – wy­do­był z sie­bie z wiel­kim tru­dem.

– Jim, w prze­szło­ści po­wo­do­wa­ło mi to w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku same kło­po­ty. Przed chwi­lą sam tłu­ma­czy­łeś, jak bar­dzo nie­po­trzeb­nym ry­zy­kiem jest po­zo­sta­wia­nie Wy­brań­ca przy życiu. Nie będę cię prze­pra­szać… ale jest mi przy­kro.

Go­dzi­nę póź­niej po­wo­li wy­ga­si­ła krąg. Wy­ra­zi­ła ofi­cjal­ne słowa po­dzię­ko­wa­nia dla wszystkich ze­bra­nych w barze spe­cja­li­stów od tłu­mie­nia magii, blo­ko­wa­nia su­per­mo­cy, wy­ga­sza­nia pa­rap­sy­chi­ki i tym po­dob­nych ne­ga­cjo­ni­stów. Trzy razy od­ha­czy­ła wszyst­kie kroki pro­to­ko­łu i upew­ni­ła się, że z Jima nie zo­sta­ło ab­so­lut­nie nic, ma­te­rial­ne­go czy du­cho­we­go.

Ko­lej­ny świat, ko­lej­ny Wy­bra­niec mar­twy. Miała spo­kój, przy­naj­mniej jeśli cho­dzi o bo­ha­te­rów z prze­po­wied­ni. Przy­naj­mniej przez na­stęp­nych parę lat. Przy­naj­mniej jeśli cho­dzi o ten świat.

Ni­ca­ela Tre­en­ger­ta I, Nie­ga­sną­ce Świa­tło Pło­mie­nia, Wład­czy­ni Czte­rech Domen i Pię­ciu Płasz­czyzn, Ce­sa­rzo­wa Pięt­na­stu Świa­tów, wy­szła z baru i spoj­rza­ła w niebo, które już wkrót­ce miało na­le­żeć do niej.

Koniec

Komentarze

No i po wybranym…

Krótkie, ale smakowite.

Władczyni Czterech Domen;)

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Opowiadanie stoi pomysłem.

Wybijanie wybrańców z przepowiedni, i to z różnych światów, no fajnie to pomyślane :)

Kolejna zła kobieta.

Ciekaw jestem, jakby tak zliczyć po zakończeniu konkursu ile było złoli w wersji żeńskiej, a ile w męskiej, która płeć by zwyciężyła w tym temacie :P

Pozdrawiam!

Fakt, opko pomysłem stoi. Wybić potencjalnych wybrańców, zanim się w ogóle zaatakuje – fajne. Tak się tylko zastanawiam, czy zgodnie z logiką ich rozmowy, nie pojawi się teraz ktoś, kogo śmierć wybrańca w jakiś sposób obeszła, bo przecież zawsze się ktoś taki znajduje :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ambush – dzięki, cieszę się, że się podobało :)

 

Realuc – nie tylko wybrańcy z przepowiedni, ale ci mają największy priorytet i idą na pierwszy ogień. Los i Przeznaczenie to potężne siły, których nie należy lekceważyć (ale nie są wszechpotężne), a taki wybraniec napędzany mocą przepowiedni jak się rozkręci to potrafi być w cholerę niebezpieczny.

 

Irka_Luz – jest to realne, ale akceptowalne ryzyko. Taki protagonista będzie miał powód i w ogóle, ale nie będzie tak poważnym zagrożeniem jak ktoś, za kim stoi siła przepowiedni – po to właśnie magiczny krąg, heptagram i anihilacja duszy. Los nie może cały czas strzelać wybrańcami i przepowiedniami, musi zainwestować moc i metafizyczny ciężar w taką osobę; po to były te zabezpieczenia, inaczej cały ten wybrańcowy potencjał by sobie mógł przeskoczyć z Jima na tego kogoś, co by chciał go pomścić i cała operacja na nic.

 

Tak sobie to naszkicowałem światotwórczo przynajmniej. Implikacja jest taka, że Nicaela już miała taką sytuację, dlatego od tamtego czasu przychodzi gotowa z odpowiednim zapleczem.

Hej, Odpryskowy!

 

Opko na początku skojarzyło mi się ze “Słowodzicielką” Anny Szumacher, ale wyszło bardziej mrocznie.

Ciekawe, a przy tym zwięzłe, bez zbędnych przegadanek. Lubię takie szorty.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Krokus – o, to chyba sobie dodam do listy do przeczytania. Cieszę się, że się podobało.

 

mortecius – o, juror się objawił :D

Alicella – pomysł pomysłem, ale czy wykonanie się podobało? :D

O, jaki dociekliwy, a ja tu chciałam skomentować metodą “na leniwca”, ale widzę, że nie da rady. A więc wykonanie jest dobre. Na początku dialog jest trochę zagmatwany i zastanawiałam się, po co w ogóle Nina wdała się w tę dyskusję. Może pomogłaby skrócenie jej wypowiedzi i zrobienie z tego bardziej dynamicznej wymiany zdań. Ale generalnie podobało mi się to podsumowanie dziwacznych przypadków wspierających bohaterów, zwłaszcza tych z przepowiedni. 

Mam parę sugestii technicznych.

Że antagonista jest odpowiedzialny za jego powstanie tylko mimochodem, bo jego żołnierze cośtam, bo jego totalitarny, zbrodniczy reżim cośtam.

Coś tam. Chyba że się upierasz, żeby tak podkreślić wymowę, ale, moim zdaniem, to zbędne. 

Mój zbrodniczy system nie może jakąś swoją zbrodnią spowodować powstania bohatera, jeśli system nie jest zbrodniczy i zbrodni nie popełnia. Jeśli mam władzę absolutną, to tworzę system, który nie generuje tragicznych backstory.

 Może jednak po polsku?

– To byłaby zabawna sprawa, gdyby przepowiedziany wybraniec dokonywał reformy administracyjnej i nagłaśniał afery korupcyjne – ponownie zaśmiał się Jim. – Ale znowu wróciliśmy do przepowiedni. A gdyby tak…

“Zaśmiał się” nie oznacza mówienia, więc trzeba zapisać jak narrację dialogową.

Siedzieli teraz w środku wyznaczonego przez świetlisty heptagram siedmiokąta.

A nie lepiej po prostu: w środku świetlistego heptagramu?

Koktajl środków był tak dobrany, żeby nie dawać absolutnie żadnego ostrzeżenia[+,] zanim nie będzie naprawdę, naprawdę za późno.

To powtórzenie zbędne, nie dodaje tu mocy.

Trzy razy odhaczyła wszystkie kroki protokołu i upewniła się, że z Jima nie zostało absolutnie nic, materialnego czy duchowego.

To zdanie lepiej by brzmiało bez tego przecinka, moim zdaniem :). 

O, w końcu jakieś mięso :D

Na początku wydaje mi się że rytm dialogu jest chyba OK, to dopiero potem Nika się wkurza i zaczyna tyradę – zresztą wskazuję, że któryś raz wracają do tego samego tematu.

Narracyjnie oczywiście było mi to potrzebne do tego, że jak wpada w wygłaszanie tyrady, to się zapomina i z teoretycznych rozważań nagle się robią całkiem nieteoretyczne: kiedy nagle już nie mówi o tym, co zrobiłby czarny charakter, tylko co ona by zrobiła i kiedy przytacza, jak próbowała utopić noworodka.

W tym momencie czytelnik powinien się zacząć orientować, że coś jest nie halo, więc tekst Jima o tym, że chyba mu coś zaszkodziło powinien być niepokojący, a ostatecznie zwrot akcji, kiedy Nicaela pstryka palcami powinien… mieć sens? Nie być wyciągnięty znikąd? Chodziło o to, żeby zasugerować że Coś Się Zaraz Stanie.

 

Oczywiście, na pewno dałoby się to zrobić lepiej; nie mam złudzeń, że jestem początkujący.

 

A czemu w ogóle się wdała w pogawędkę? Bo jak się z takiego wybrańca z przepowiedni spuści wzrok na sekundę, to by pewnie przez przypadek sobie wsypał zawartość całej solniczki do napoju, wypił, a potem pobiegł zwymiotować wypitą przed chwilą truciznę czy coś w tym guście. Nie, z takimi to trzeba uważać.

Nie można też otwarcie działać siłowo, bo zagrożenie wywołuje strach, reakcję obronną i zaraz mamy uaktywnione magiczne zdolności czy co tam. Niepotrzebne ryzyko nawet przy zebranych negacjonistach.

Najlepiej uśpić czujność, zaabsorbować uwagę interesującą dyskusją i tak sobie gawędzić, aż wybraniec spadnie pod stół i już nigdy nie wstanie.

 

No dobra, sugestie techniczne!

“Cośtam” to był świadomy wybór. Od razu zasugerować luźną atmosferę pogawędki przy piwie.

 Może jednak po polsku?

No właśnie. Konia z rzędem za sensowne przełożenie “backstory” na polski. W “Westworld” wymyślili “przedakcję”, ale chyba się to tłumaczenie nie rozpowszechniło.

Być może powinienem wcisnąć parę słów w innych językach jeszcze gdzieś, jakieś “sorry” czy coś, żeby to “backstory” tak nie wystawało samotnie?

“Zaśmiał się” nie oznacza mówienia, więc trzeba zapisać jak narrację dialogową.

A no właśnie, konsultowałem się podczas pisania z Fantazmatowym poradnikiem dialogowym i tam jest wymieniony jako jeden z czasowników, które oznaczają mówienie.

A nie lepiej po prostu: w środku świetlistego heptagramu?

Rzecz w tym, że heptagram to siedmioramienna gwiazda (wierzchołki ma na tym magicznym kręgu na zewnątrz). Przecinające się boki wyznaczają w środku siedmiokąt.

 

To powtórzenie zbędne, nie dodaje tu mocy.

Przemyślę to. Za jakiś czas wrócę do tekstu, spojrzeć świeższym okiem.

To zdanie lepiej by brzmiało bez tego przecinka, moim zdaniem :). 

Przyznam się bez bicia, że zasadniczo całe życie przecinki wstawiam na czuja i nigdy zasad się nie nauczyłem :)

 

Dziękuję za dogłębny feedback :)

Czyli Nika, po prostu odwracała uwagę Jima, żeby trucizna zadziałała. To nawet logiczne.

Przedakcja jest poprawna językowo, ale pytanie co będzie bardziej odstawało: angielska forma, która jest znana, czy mało popularne określenie po polsku.

Czy środek siedmiokąta nie będzie też środkiem heptagramu?

Cześć, Odpryskowy!

 

Ten krótki tekst całkiem mi się spodobał, a w szczególności (odczytany tak przynamniej przeze mnie) „urzędniczy” wydźwięk zaprezentowanej egzekucji. Jest i protokół, są też pochwały dla magicznych urzędasów drobniejszego płazu. ;-) 

 

Przydałoby mi się jeno ciekawe nawiązanie ukryte w imieniu i nazwisku głównej bohaterki, ale być może nie potrafiłem tego dodatkowego smaczku po prostu odkodować. Końcowa wyliczanka skojarzyła mi się z Emhyrem var Emreisem. ;-) 

 

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Alicella – no tak, obie figury są współśrodkowe. Jednak z wnętrza (i perspektywy postaci) widać tylko siedmiokąt, który je otacza, gwiazda jest niewidoczna (zasłaniają ją m.in. ściany). Jakbym napisał po prostu o siedmiokącie, to by sugerowało, że po prostu ich otoczył siedmiokąt, ja chciałem zaznaczyć, że wytyczają go te promienie energii przebijające ściany i to część czegoś większego.

 

FilipWij – może niekoniecznie “urzędnicza”, ale z pewnością chciałem zabarwić to “rutynowością”. Zatrudniony zespół specjalistów, przygotowane zawczasu magiczne środki, spisana lista rzeczy do skontrolowania po wszystkim.

 

Muszę rozczarować – imię i nazwisko nie zawierają żadnych nawiązań, Treengertę wymyśliłem pod wpływem chwili, imię Nicaela to fikcyjne (chociaż jak teraz patrzę, to imię Nicaela faktycznie istnieje) rozwinięcie Niki. Za to wymyślając listę tytułów faktycznie gdzieś mi się tam obijał po głowie Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów; druga połowa inspiracji to tytuły Demiurgów z Kill Six Billion Demons :)

Szalenie skondensowana rzecz, ale czytało się nieźle, w dodatku zawarłeś tu wszystko, co było do powiedzenia. ;)

 

– Nie! – Nika rąb­nę­ła pię­ścią w stół. –> Na pewno w stół? Przed chwilą stawiała piwo na kontuarze.

 

– Jim, w prze­szło­ści po­wo­do­wa­ło mi w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku same kło­po­ty. –> Co powodowało?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cieszę się, że się podobało, regulatorzy.

Na pewno w stół? Przed chwilą stawiała piwo na kontuarze.

Piwo odstawiła na bar, ale rąbnęła pięścią w stół. Tak to zamierzyłem, ale jak tak teraz myślę to przecież bez sensu. Nie odstawia się piwa na kontuar jak się siedzi już przy stoliku. Poprawię.

Co powodowało?

Przeciąganie Wybrańców na swoją stronę. Jest to w odpowiedzi na jego wycharczane “Mogłem (się) przyłączyć (do ciebie)”. W kolejnym zdaniu pada “Przed chwilą sam mi tłumaczyłeś, jak bardzo niepotrzebnym ryzykiem jest pozostawianie Wybrańca przy życiu.”.

Dzięki za wyjaśnienie. :-)

 

Żałuję jednak, że nie ma tam drugiego dna, ponieważ lubię po prostu takie smaczki. ;-) 

 

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Odpryskowy, bardzo dziękuję za wyjaśnienia. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

FilipWij, regulatorzy – Nie ma za co, to ja dziękuję za pytania :)

Świetny tekst!

 

 

Pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cieszę się, że się podobał, Goch.

deviantart.com/sil-vah

Hail Discordia

To jest opinia, którą napisałem przed wrzuceniem obrazka potwierdzającego przeczytanie. Nie śledziłem tego, czy w tekście zachodziły później jakieś zmiany. Nie czytałem komentarzy innych użytkowników przed spisaniem własnych uwag.

[wyedytowane]

Dziękuję pięknie za udział w konkursie, życzę miłego dnia ;)

Cieszę się, że się podobało, mortecius.

 

Niestety, nie do końca wiem, co masz na myśli przez

Miejscami styl delikatnie do czyszczenia

Na przykład, co w zacytowanym zdaniu jest nie tak? Mógłbyś rozwinąć?

Z powtórzeniem tego “przynajmniej” – no nie wiem. W sensie, oczywiście rozumiem twój punkt widzenia i że jednak w jednym akapicie trzy “przynajmniej” obok siebie; z drugiej strony taki był zabieg. Zastanawiam się, czy dałoby się go jakoś inaczej zrobić?

tym podobnych negacjonistów.

Tu też się rozjechało nieco.

Chodzi o “tym podobnych” czy coś innego, czego nie dostrzegam? Po prostu “i innych negacjonistów” może?

Jasne, brakuje określenia, co powodowało. Albo ogólnego “to”, albo czegoś precyzyjnego.

Palę się ze wstydu. Dopóki nie zaznaczyłeś, nie wiedziałem, o co chodzi. “To” zostało zjedzone przypadkiem w przedostatniej wersji tekstu i mózg mi widocznie odruchowo je tam wstawiał, nawet jak już go zabrakło. Ups.

W każdym zdaniu jest “mi”. Dwa pierwsze są spokojnie do wycięcia:

O, poprawię. Staram się, ale dalej cierpię na zaimkozę i czasem się coś wkradnie.

Krótko, ale treściwie :) A poza tym dobry pomysł i niezłe wykonanie. Dobrze mi się czytało.

Szybki tekst, a ja szybko klikam bibliotekę :):):)

Jeszcze pomyślę sobie nad tamtym, ale chyba zostanę przy tych “przynajmniej”.

 

Tak, wyszło to w moim odczuciu bardzo dziwnie – najpierw jest “każdy zebrany” i wymienianie, a potem nagle dodatkowe uzupełnienie. Skoro dla każdego, to po co to dodatkowo dopisywać? Poza tym, załóżmy, że chciałbyś to zatrzymać w zdaniu (bo masz jakieś nieokreślone powody). Wtedy należałoby zmienić na liczbę mnogą, bo inaczej to się nie skleja:

O, nie zauważyłem, że liczba się nie zgadza. A takie wyliczanie to po prostu “trzy przykłady + etc”, żeby zaznaczyć, że nie jest to wyczerpująca lista.

 

Dzięki za uwagi!

–---

Cieszę się, że ci się podoba, katia :)

Fajny, oryginalny, zaskakujący, a do tego krótki tekst. 

Aż mi się przypomniał dowcip, w którym uczniowie mieli napisać opowiadanie i zawrzeć w nim wątek religijny, historyczny, miłosny i sensacyjny, a Jasiu zmieścił się w jednym zdaniu. Mój Boże (religijny), pani hrabina (historyczny) jest w ciąży (miłosny), ale nie wie z kim (sensacyjny). 

 

Przepraszam za tego suchara, ale widząc jak po mistrzowsku zmieściłeś to wszystko w tak małym zasobie znaków, chciałem jakoś okazać, że jestem pod wrażeniem :)

 

Ubawił mnie moment, kiedy Nika wymieniała te wszystkie zbiegi okoliczności, które zwykle towarzyszą powstaniu bohatera. Wymienienie “wszystkich specjalistów w barze” także trafiło w mój gust humorystyczny.

 

Mam jeszcze pytanie o jeden moment.

 

– Chyba będzie mi… niedobrze. – Czknął. – To ostatnie piwo to chyba było przegię… Zaraz… co powiedziałaś?

Czy tutaj chodzi o to, że Jim nie dosłyszał, co mówiła Nika, czy może któreś jej słowa zasugerowały mu, że jego koniec jest bliski (a ja jestem za głupi by wyłapać, które :D)?

 

Pozdrawiam :)

O, jakie pochwały, dziękuję, Mordoc :D

– Chyba będzie mi… niedobrze. – Czknął. – To ostatnie piwo to chyba było przegię… Zaraz… co powiedziałaś?

Czy tutaj chodzi o to, że Jim nie dosłyszał, co mówiła Nika, czy może któreś jej słowa zasugerowały mu, że jego koniec jest bliski (a ja jestem za głupi by wyłapać, które :D)?

Tutaj chodziło o to, że jest taka sytuacja: rozmawiają sobie w barze o fantastyce, piją piwo, od jakiegoś czasu dyskutują o kliszach i tropach związanych z originami bohaterów, rozmowa sobie płynie; Jimowi coś zaczyna być niedobrze, może za dużo wypił, na tej ostatniej wypowiedzi już tak nie do końca się skupia… i dopiero po chwili do niego dociera, co usłyszał: Nika z teoretycznych “a jak bym spróbowała tego czy tego” rozważań nagle – może się przesłyszał? – powiedziała, że “Jak raz próbowałam utopić noworodka”…?

 

Z kolei NIka odpaliła heptagram, bo widziała, że nie ma co już grać na czas – trucizny zaczęły dawać mocno widoczne objawy, teraz już jawne wrogie działanie dużo nie pogorszy sytuacji, a więżący siedmiokąt zaczyna być potrzebny, gdyby umarł szybciej, niż to przewidziane.

Teraz rozumiem, wcześniej odebrałem, że w barze siedzi dwóch czarnych charakterów i rozmawia o świecie, a to po prostu byli (na pierwszy rzut oka) zwykli ludzie, ale Jim okazał się wybrańcem, a Nika głównym antagonistą. Dziękuję za wyjaśnienia, mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem :)

Tak, uświadomiłem to sobie długo po publikacji: tekst wcale nie przedstawia nam tych postaci i każdy to może interpretować na swój sposób, a tymczasem ja chciałem, żeby na początku był odbiór taki, że siedzą sobie dwie zwyczajne osoby w barze i dyskutują o popkulturze.

 

Mój błąd.

 

Na dokładkę Jim nic nie wiedział, o tym, że dyskutowane sytuacje nie są czysto teoretyczne, o tym, że jest wybrańcem, miał się zorientować dopiero, jak Nika pstryknęła palcami. I tutaj już dałem ciała bardziej, bo o tym faktycznie myślałem, żeby to jakoś zaznaczyć.

Cześć,

 

Nie będę się rozpisywał. To był bardzo udany szorcik. Zatańczyłeś z konwencją w taki sposób, że aż miło było czytać. Bawiłem się przednio. Polecam do biblioteki. :)

 

Pozdrawiam. :)

Adek_W

Bardzo się cieszę, że się podobało i dziękuję za słowa uznania (i polecenie biblioteczne) :)

Hej!

ciekawy pomysł, aż szkoda, że tak krótki :) ale pewnie zamknięcie go w długiej formie sprawiłoby, że straciłoby swój urok. To trochę seryjna zabójczyni, ale polująca na wybrańców, no i w wersji kobiecej, a to u mnie zawsze na plus :)

 

Gratulacje!

Dziękuję za wyjaśnienia :)

Shanti – bardziej celowałem w Mrocznego Władcę, Który Czytał Listę Rzeczy, Których Mroczni Władcy Robić Nie Powinni niż seryjną zabójczynię. Mniej obłąkańczego śmiechu, więcej strzelania protagonistom w plecy. Mniej ujawniania w monologu swojego złego planu, więcej reformowania armii. I tak dalej.

A szczerze, to nawet nie planowałem jej jako stricte złej w sensie kopania szczeniaczków i tak dalej. Pragmatyczna zdobywczyni, taki Aleksander Wielki multiwersum. Oczywiście, z perspektywy podbijanych to będzie zła cesarzowa imperium zła…

No, grunt to porządne zaplanowanie zbrodni usunięcia wybrańca. Wtedy nawet Przepowiednie są bezsilne. :-)

Tekścik zabawny, podobał mi się.

Do tego zawiera streszczenie Harry’ego Pottera i morał, że nie tylko kobiety powinny uważać na drinki stawiane przez nieznajomych.

Babska logika rządzi!

Finkla – nie tylko Harry'ego Pottera, ale też na przykład Star Wars (a co za tym idzie, również Eragona) :D Przepowiednie tak łatwo nie odpuszczają, ale nie są wszechmogące. Na chwilę nasza antagonistka ma spokój… Cieszę się, że ci się podobało.

No tak, SW też, ale najbardziej mi się rzucił w oczy Potter. A Eragon jest taki sztampowy, że można go odnaleźć w każdym fantasy.

Babska logika rządzi!

Jedyny szort w tym konkursie, ale za to jaki! Bardzo podoba mi się błyskotliwe podejście do tematu, takie na poziomie meta. Twist działa jak trzeba, nawiązania bawią, a główna bohaterka budzi sympatię. Nie jest może to tekst, który by mną głęboko wzruszył albo przyprawił o głęboką refleksję, ale z pewnością przywołał uśmiech na twarzy. Dodając do tego porządne wykonanie – otrzymałam dobrą lekturę.

Pokonkursowo: gratuluję wyróżnienia!

deviantart.com/sil-vah

Ojej, jak mi miło. Zwłaszcza to, że bohaterka budzi sympatię – wyszło mi to mocno przypadkiem, w 4800 znakach praktycznie nie ma z czym pracować, a tu się okazuje, że protago… antagonistka w sumie?… budzi sympatię.

(teraz będę siedział i analizował, jak mi się to udało)

Cieszę się, że się podobało, za gratulacje dziękuję :)

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

Cieszę się, Anet, że się podobało.

Nowa Fantastyka