- Opowiadanie: LanaVallen - Dwadzieścia minut dla płata czołowego

Dwadzieścia minut dla płata czołowego

Po tylu la­tach w tym cu­dow­nym gro­nie nie mo­głam się po­wstrzy­mać. Wszyst­kie żarty są życz­li­we. Żaden nick nie ucier­piał. No tro­chę... Cie­ka­we czy wszyst­kich roz­po­zna­cie. Gwoli ści­sło­ści – jed­no­oso­bo­wa mo­de­ra­cja skarg nie przyj­mu­je. 

To zna­czy: wszyst­kie po­sta­cie z gro­we­go czatu są fik­cyj­ne i ja­kie­kol­wiek po­do­bień­stwo jest przy­pad­ko­we.

 

 

Nie­ste­ty nie udało mi się umie­ścić wielu z was. W więk­szo­ści przy­pad­ków zwy­czaj­nie nie wie­dzia­łam co po­cząć z wa­szym nic­kiem.  Wszyst­kim życzę jed­nak (nie)miłej lek­tu­ry.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Dwadzieścia minut dla płata czołowego

„To nie brzmi pra­wi­dło­wo”, po­my­ślał mo­de­ra­tor, ukry­wa­ją­cy się pod po­sta­cią ta­jem­ni­cze­go widma. „Zu­peł­nie nie­zgod­nie z Sys­te­mem”.

Męż­czy­zna sły­szał bo­wiem krzy­ki, a wła­ści­wie jeden, wście­kły wrzask. Bieg nie był wli­czo­ny do jego po­sta­ci, ma­sze­ro­wał więc naj­szyb­ciej, jak się dało. Nie żeby kto­kol­wiek zwra­cał nań uwagę. Wrza­ski przy­cią­gnę­ły wszyst­kich gra­czy do jed­ne­go miej­sca.

Już po chwi­li mo­de­ra­tor roz­po­znał głos, przez co po­czuł ten nie­przy­jem­ny dreszcz za­czy­na­ją­cy się w przed­niej czę­ści głowy. Wście­kło­ści nie osła­bił nawet widok resz­ty nie­za­leż­nych, trak­tu­ją­cych swoją pracę z na­le­ży­tą po­wa­gą i wy­czu­ciem. Mieli opa­no­wa­ne twa­rze i czuj­ny wzrok, po­tra­fi­li ograć każdą nie­zgod­ność w taki spo­sób, aby wy­glą­da­ła na za­pla­no­wa­ną. Nie tym razem, ale ta sy­tu­acja wy­my­ka­ła się wszel­kim sche­ma­tom.

Nad pla­cem Czer­wo­nej Skały zga­sło niebo, więc widok na­le­żał do iście te­atral­nych. Szcze­gól­nie że trwa­ła prom­ka, toteż więk­szość po­sta­ci wy­glą­da­ła głu­pio. Anie­li­ce ści­śnię­te ró­żo­wy­mi try­ko­ta­mi, bar­ba­rzyń­cy w fu­tu­ry­stycz­nych zbro­jach, a nawet kra­sno­lu­dy z tę­czo­wy­mi tar­cza­mi.

Świat „Czasu Bo­ha­te­rów” był te­atrem wielu ak­to­rów.

Te­atrem, który na jego oczach wła­śnie trząsł się w po­sa­dach.

 

*

 

501: To wszyst­ko przez tego Eodu­ma. Gorol znisz­czył nam ser­wer.

 

ja­pusz­ko: No kur za­piał, znowu prze­ga­pi­łem. Wy­wa­la mnie od wczo­raj.

 

Amun: Cie­bie za­wsze wy­wa­la. I to aku­rat jak prze­gry­wa­my pod­czas rajdu.

 

ja­pusz­ko: Nie moja wina, że…

 

Si­lvi­co­la: Na­la­evalnn, Eodum, my­ka­ri to ten sam koleś. Tak, TEN koleś. Na­mierz­cie w końcu tego skur[CEN­ZU­RA]! Po IP! Ku[CEN­ZU­RA] IP!!1

 

Lo­th­brok: To nie Eodum.

 

mor­te­plays: A ten znowu to samo. Eodum to jeb[CEN­ZU­RA] czi­ter i gra z setką modów. Już trze­ci raz roz­wa­lił ser­wer, tym razem chyba na dobre. W każ­dej grze, spo­łecz­no­ści!, się taki znaj­dzie.

 

Lo­th­brok: To nie Eodum. Nie tylko.

 

ila­_ska: Ale­co­jak?

 

Spi­na­_I­re­na: Pod­su­mo­wu­jąc, trzy głosy prze­ciw­ko Eodu­mo­wi…

 

Sym­fo­nia: Ja też uwa­żam, że to nie Eodum. Przy­naj­mniej nie tym razem. Ten npc był dziw­ny, ale serio dziw­ny. Nie wy­krza­czo­ny.

 

Pan­Smu­te­czek: Npce to praw­dzi­wi lu­dzie!

 

smo­czy­ca: Trzy­maj­cie mnie… 

 

Pan­Smu­te­czek: To klony stwo­rzo­ne tylko po to, aby służ…

 

Czło­wiek­Stąd: A co jeśli wszy­scy ży­je­my w sy­mu­la­cji?

 

Ge­rard_T: Ja na pewno. Choć skła­niam się ku so­lip­sy­zmo­wi.

 

gwiezd­ne­le­gen­dy: So­lip­syzm jest fajny. Przy oka­zji to efekt ubocz­ny zbyt dłu­gie­go prze­by­wa­nia w roz­sze­rzo­nej rze­czy­wi­sto­ści.

 

*

 

Po­nie­waż dzia­ła­nie im­pul­syw­ne rodzi się w pła­cie czo­ło­wym, głów­na za­sa­da Sys­te­mu głosi: „Po­świę­cić dwa­dzie­ścia minut dla płata to nie stra­ta”. Każda praca z klien­tem po­win­na ofe­ro­wać pra­cow­ni­kom dwa­dzie­ścia minut prze­rwy co pięć minut. Żeby się nie wy­pa­li­li psy­chicz­nie. Żeby nie urwa­li klien­to­wi głowy. 

To kom­plet­nie nie­moż­li­we, ale Woj­ciech ob­słu­gi­wał każ­de­go dnia co naj­mniej pięć ty­się­cy ludzi. Dwa­dzie­ścia go­dzin dzien­nie bez żad­nej prze­rwy. Jasne, pra­wie-lu­dziom jest ła­twiej, bo do ka­torż­ni­czej pracy zo­sta­li stwo­rze­ni, ale wszyst­kie my­ślą­ce isto­ty mają ja­kieś gra­ni­ce tego, co mogą znieść.

Woj­ciech, jak wia­do­mo, nie był je­dy­ną po­sta­cią nie­za­leż­ną. W grun­cie rze­czy pia­sto­wał mniej wy­ma­ga­ją­ce sta­no­wi­sko od po­sta­ci fi­gu­ru­ją­cych wyżej w Sys­te­mo­wej Ka­ście. Woj­ciech na­le­żał do­pie­ro do czwar­te­go stop­nia nie­za­leż­no­ści – po­mię­dzy npca­mi mniej waż­ny­mi dla fa­bu­ły i npca­mi tła.

Jako zwy­kły han­dlarz wy­da­wać się mogło, że miał dużo czasu wol­ne­go. A biu­ro­kra­cja? Każdy się z nią użera, każdy zaś o niej za­po­mi­na. Ale to nie o biu­ro­kra­cję po­szło, choć nie­jed­ną bitwę wal­czo­no przez fru­stra­cję nią wy­wo­ła­ną.

Nie po­szło o zmę­cze­nie ty­ta­nicz­ną, sy­zy­fo­wą pracą, o cho­dze­nie jak w ze­gar­ku, o trzy go­dzi­ny snu. To nawet nie cho­dzi­ło o trud wiecz­ne­go przy­po­mi­na­nia czło­wie­ka, który jak naj­mniej tego czło­wie­ka przy­po­mi­na, ani o cią­głe durne ko­men­ta­rze gra­czy czy sta­nia jak kołek, gdy ktoś na­kła­da ci na łeb gar­nek.

Po­szło o coś bar­dziej niż pra­wie-ludz­kie­go. Woj­ciech bo­wiem nie wy­trzy­mał przez po­czu­cie wsty­du. Ale od po­cząt­ku.

 

*

 

lew-let­ni: Do rze­czy. Kto za­wi­nił? Tylko krót­kie od­po­wie­dzi, maks. pięt­na­ście zna­ków.

 

Zi­mo­waK­sięż­nicz­ka: Ja ob­sta­wiam gil­dię Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków.

 

Ckli­wa­Mar­chew: Nie po­twier­dzę i nie za­prze­czę.

 

lew-let­ni: Pięt­na­ście zna­ków. A da się nawet kró­cej.

 

Fin­klo­wie: Eodum.

 

Si­lvi­co­la: Amun. Wszę­dzie go pełno. I wi­dzia­łam, jak czi­to­wał.

 

Amun: Ciem­no było…

 

Be­dro­om­Key­bo­ard: Hej, ja przyj­rzał­bym się bar­dziej temu npco­wi.

 

pie­roż­ko­wy­pies: No wła­śnie. Co z nim?

 

*

 

Noc w „Cza­sie Bo­ha­te­rów” trwa­ła pełne czte­ry go­dzi­ny. W tym cza­sie Woj­ciech mu­siał zro­bić wszyst­ko to, czego gra­cze nie mogli wi­dzieć. Jego chat­ka za­my­ka­ła się na czte­ry spu­sty, choć zna­lazł się i taki, co po­tra­fił to obejść. Dla­te­go nigdy nie można było tra­cić czuj­no­ści.

W końcu miał szan­sę za­snąć. Po­sia­da­nie chat­ki to luk­sus. Wielu npców mu­sia­ło spać na ziemi, a tam co chwi­la ktoś ich sztur­chał, żeby się obu­dzi­li. No i to­wa­rzy­sze… Oni nie spali nigdy. Nic dziw­ne­go, że tak czę­sto da­wa­li się zabić, bo śmierć w Sys­te­mie ofia­ro­wy­wa­ła chwi­lę spo­ko­ju.

Ale przy­naj­mniej wię­cej za­ra­bia­li i mogli się szyb­ciej wy­ku­pić, aby za­cząć, po­dob­no, nor­mal­ne życie. Po­dob­no.

Zanim się po­ło­żył, usły­szał cichy dźwięk otwie­ra­nej klapy. Se­kun­dę póź­niej po­słu­gi­wacz znik­nął, zo­sta­wia­jąc Woj­cie­cho­wi czy­ste ubra­nie i por­cję po­żyw­ki. Nie­wol­nik słu­żą­cy nie­wol­ni­ko­wi. Niby nie po­win­no się mar­gi­na­li­zo­wać wła­snych pro­ble­mów my­śle­niem, że inni mają go­rzej, ale… Cier­pła mu skóra na widok ich za­pad­nię­tych twa­rzy. Jed­nak tak jak wcze­śniej, sta­rał się o nich zbyt długo nie my­śleć.

Za­mknął oczy i za mi­nu­tę, zdało się, obu­dził go im­puls elek­trycz­ny. Mied­ni­ca, ubra­nie, po­żyw­ka, „witaj w moim skle­pie, znu­żo­ny wę­drow­cze!”. Dzień w dzień. Każdy gracz niby inny, ale jakoś każdy taki sam.

„Pra­wie-ży­cie dla pra­wie-czło­wie­ka”, po­my­ślał gorz­ko. „Pra­wie-śmierć i pra­wie-przy­jem­ność”, dodał, po­cią­ga­jąc łyk many.

Jakiś czas temu my­ślał, że to go za­bi­je. Mana oka­za­ła się jed­nak nie­złym psy­cho­de­li­kiem. Szko­da, że już się uod­por­nił, bo przez chwi­lę było na­praw­dę cie­ka­wie. Lu­dzie la­ta­li z ka­ra­bi­na­mi i ujeż­dża­li smoki. A może to był taki nowy tryb? Tak czy siak, mana świetnie otępiała.

Do­pie­ro świ­ta­ło, ale inni nie­za­leż­ni zda­wa­li się od dawna być na no­gach. Oczywiście. Trak­to­wa­li pracę ze śmier­tel­ną po­wa­gą. Mieli na­wie­dzo­ne twa­rze i za­afe­ro­wa­ny wzrok.

– Urwa­nie głowy, Wojt­ku! – za­wo­ła­ła Olga, pięk­na jak ma­lo­wa­na. – I żad­nej prze­rwy!

Uśmiech­nął się je­dy­nie w od­po­wie­dzi, gdy ta od­ma­sze­ro­wa­ła, sta­wia­jąc dłu­gie kroki. Ci z dru­gie­go stop­nia oka­zy­wa­li za­wsze nieco pro­tek­cjo­nal­ną uprzej­mość. W końcu on miał tyle czasu! A oni byli tacy za­bie­ga­ni! Jako npce ważni dla fa­bu­ły mu­sie­li wciąż od­gry­wać te same scen­ki, a to wy­ma­ga­ło nie­ma­ło wy­sił­ku.

Z ja­kie­goś po­wo­du trój­ki na­le­ża­ły do naj­bar­dziej wy­lu­zo­wa­nych. Rzad­ko się śpie­szy­ły. W końcu da­wa­li gra­czom misje oka­zjo­nal­ne. Co­dzien­nie coś in­ne­go, w innym miej­scu. 

– Grunt to spo­kój, Woj­tecz­ku – ma­wiał jeden z nich, Sła­wek. – Luuuz.

– Co dzi­siaj? Dzie­sięć mar­chwi czy wil­cze­go mięsa? – za­py­tał Woj­tek, śmie­jąc się z niego życz­li­wie.

– Oj nie, Woj­tecz­ku. Dzi­siaj grub­sza spra­wa. Dzi­siaj go­bli­ny upro­wa­dzi­ły czwór­kę moich pięk­nych dzie­ci. Ja­ski­nia jest na końcu mapy, tak że luz.

– I co, żywe będą?

– Żeby za­li­czyć misję, na­le­ży przy­pro­wa­dzić przy­naj­mniej dwój­kę z nich. Tak że róż­nie, Woj­tecz­ku, róż­nie.

Woj­tek klap­nął przed chat­ką i za­pa­lił fajkę. Chcia­ło­by się rzec „roz­ko­szo­wał się po­ran­kiem”, lecz pra­co­wał już pełną parą. Naj­wię­cej kra­dzie­ży zda­rza­ło się wła­śnie nad ranem, gdy świat nie do końca zo­stał do­świe­tlo­ny. A każdą udaną kra­dzież mu­siał prze­cież za­re­je­stro­wać! Na do­da­tek póź­niej spi­sać co ubyło.

Był je­dy­nym sprze­daw­cą, który chciał, aby kra­dzież jego to­wa­rów zo­sta­ła za­koń­czo­na po­wo­dze­niem. W innym przy­pad­ku…

 

KRA­DZIEŻ NIE­UDA­NA

 

„Ja pier…”, miał ocho­tę sap­nąć. Za­cho­wy­wał się jed­nak jak gdyby nigdy nic. Na­praw­dę nie chcia­ło mu się le­cieć do stra­ży. To takie że­nu­ją­ce.

Dwa­dzie­ścia minut póź­niej ten sam bo­ha­ter pod­szedł do sto­iska.

– Witaj w moim skle­pie, znu­żo­ny wę­drow­cze!

– HAN­DEL.

„Jak zwy­kle ani dzień dobry, ani po­ca­łuj mnie w dupę. No dalej, co tam masz. No nie­źle, dzie­sięć kub­ków, czte­ry zła­ma­ne strza­ły. I dziu­ra­wa cho­chla! E, Gra­żyn­ka, bę­dzie­my bo­ga­ci! Dobra, ob­cza­ił, co mam. Teraz, dro­dzy pań­stwo, gar­nek czy kosz? A więc kosz? Okej, mogę sie­dzieć przez naj­bliż­sze dwa­dzie­ścia minut z ko­szem na łbie. A co mi tam! Za­bie­raj teraz pan wszyst­ko, jak wle­zie!”

Dwa­dzie­ścia minut dla płata to nie stra­ta. Ale wie­cie co? Gdy Woj­tek tak sie­dział jak ten cym­bał, wcale mu nie prze­szło. Może dla­te­go, że nie był zły. Był upo­ko­rzo­ny. A tego uczu­cia tak łatwo po­zbyć się nie da.

 

*

 

Spi­na­_I­re­na: Przy­po­mi­nam o od­da­wa­niu gło­sów na wi­no­waj­cę. Mo­że­cie to zro­bić w tym wątku.

 

Żabka: Ja nie wiem. Je­stem za słaby w tej grze. Wstrzy­mu­ję się od głosu.

 

Ama­ku­chi: No fak­tycz­nie, Żabko, czwar­ty w ran­kin­gu to sła­biak…

 

Gif.exe: gif.exe

 

ila­_ska: Kiedy to było? Po po­łu­dniu? No to ja spa­łam. Zna­czy spa­łam po dwu­dzie­sto­go­dzin­nym wio­sło­wa­niu na tra­twie. Nie ża­łu­ję. 

 

501: Ja też spa­łem. Zna­czy ja nigdy nie śpię, ale aku­rat wtedy tak. To było wspa­nia­łe pół go­dzi­ny.

 

sir.dunk: Czy tylko ja trak­tu­ję spra­wy na­szej gil­dii po­waż­nie? Gło­su­ję na Eodu­ma. Gdy trze­ba po­dzie­lić się opi­nią o no­wych item­kach to wszy­scy, ale jak nagle zda­rza się coś waż­ne­go… Ech.

 

lew-let­ni: Sły­szę cię, dunk. Ale to nie jest taka pro­sta spra­wa.

 

sir.dunk: Aku­rat ty już za­gło­so­wa­łeś, lewku. Jak widać można.

 

Oaza: Za­gło­su­ję póź­niej. Żabko, je­steś jed­nym z lep­szych gra­czy. Sen jest bar­dzo ważny i wszy­scy trak­tu­je­my naszą gil­dię po­waż­nie, sir.dunk.

 

*

 

Woj­ciech po­znał Eodu­ma po raz pierw­szy wła­śnie tam­te­go dnia. Zda­rzy­ło się to kilka go­dzin po znik­nię­ciu kosza.

Oczy­wi­ście Woj­tek wi­dział go wcze­śniej. Wszy­scy npce ko­ja­rzy­li nicki naj­więk­szych gra­czy, resz­tę się za­po­mi­na­ło, bo ci po­ja­wia­li się i zni­ka­li. Każdy ko­ja­rzył Eodu­ma. Ale wi­dzieć kogoś co­dzien­nie i wcho­dzić z nim w pro­ste in­te­rak­cje nic nie zna­czy­ło w pra­wie-ży­ciu. Me­cha­nizm po­zna­nia uru­cha­mia się w ludz­kich gło­wach wraz z emo­cja­mi. Im sil­niej­sze, tym le­piej.

– Czy wszyst­ko w po­rząd­ku, sza­now­ny han­dla­rzu? – za­py­tał pod­cho­dzą­cy do kramu straż­nik.

– Żad­nych kło­po­tów, straż­ni­ku. Czer­wo­na Skała jest perłą Pa­mię­tli­wych Krain!

Straż­nik za­ło­żył kciu­ki za pas, opi­na­ją­cy opa­sły brzuch, po czym mru­gnął jed­nym okiem.

– Za­iste taka jest praw­da.

Po od­by­ciu stan­dar­do­wej roz­mo­wy, gdy na­sta­ła pew­ność, że żaden gracz nie sły­szy, można było przejść do rze­czy.

– I jak tam, Zbysz­ku?

– A po­wo­li się żyje, ech, po­oowo­lut­ku – sap­nął, usa­da­wia­jąc się na ła­wecz­ce obok Woj­cie­cha. Po­cią­gnął łyk many, po czym scho­wał ją w za­ro­ślach. – Po­dob­no zo­sta­ło mi nie­ca­łe ty­siąc go­dzin, ale kto by tam wie­rzył tym biur­wom. Pew­nie prze­trzy­ma­ją mnie do końca se­zo­nu.

– To do­dat­ko­we trzy ty­sią­ce, ale przy­naj­mniej wiesz, na czym sto­isz – mruk­nął Woj­tek w za­du­mie.

– Sam żeś sobie tego bi­go­su na­wa­rzył, ko­le­go. A trze­ba to było dzia­łać na złość Sys­te­mo­wi?

– I ty wiele złego mu przy­no­sisz. Ot, choć­by teraz.

– Tyle że ja, drogi ko­le­go, bro­nię mia­sta peł­ne­go wo­jow­ni­ków i cza­ro­dzie­jów. Je­stem jak ten miecz z ame­li­nium. No, sam zo­bacz.

Woj­tek par­sk­nął śmie­chem. Miecz z alu­mi­nium! To lep­sze od jego kramu z kar­to­nu. Skoro gra­cze nie za­uwa­żą róż­ni­cy, po co prze­pła­cać? A stoi? Stoi. 

Wtem obaj po­czu­li de­li­kat­ne ukłu­cie w pra­wym po­licz­ku. Nad­cho­dził gracz. Usta­wi­li się więc na po­zy­cjach.

Zda­wać się mogło, że w świe­cie fan­ta­sy nie da się za­sko­czyć wy­glą­dem swo­jej po­sta­ci, wszyst­ko zo­sta­ło bo­wiem ogra­ne. Eodum w isto­cie nie za­ska­ki­wał, ale wwier­cał się w pa­mięć. Było w nim coś dziw­ne­go. Prze­ra­ża­ją­ce­go nawet, ale tak praw­dzi­wie strasz­ne­go. Jak gdyby wczu­wał się za mocno albo…

Woj­ciech po raz pierw­szy w swoim nie­dłu­gim pra­wie-ży­ciu po­czuł prze­ra­że­nie. Miał wra­że­nie, że ten gracz go wi­dział. Ale nie jako npca, jako kupca, ale praw­dzi­wą isto­tę. Prze­łknął ślinę, w my­ślach gra­tu­lu­jąc mu tak uda­nej zło­wiesz­czej aury maga.

Po­stać Eodu­ma no­si­ła się na czar­no – od butów po włosy. Przy­wdział jed­nak ład­nie skro­jo­ny pur­pu­ro­wy płaszcz i srebr­ną maskę na po­ło­wie twa­rzy. Druga po­ło­wa oszpe­co­na zo­sta­ła wiel­ki­mi bli­zna­mi. Niby nor­mal­ny set­ting, ale Eodum wczu­wał się tak bar­dzo, że zda­wa­ło się, jakby ból był praw­dzi­wy.

Nie spusz­cza­jąc z Woj­cie­cha wzro­ku, pod­rzu­cił kamyk, po czym wy­ce­lo­wał za plecy Zbysz­ka. Pra­wie-lu­dzie nie stają się nimi tylko dla­te­go, że wiodą nie­wol­ni­cze, bez­sen­sow­ne życie. Sys­tem robił z nich de­bi­li.

– Kto tam jest? – za­wo­łał Zby­szek, od­wra­ca­jąc się. Po­ło­żył dłoń na gło­wi­cy mie­cza. – Wy­chodź na­tych­miast!

Woj­tek mógł tylko stać i pa­trzeć, gdy Eodum za­kra­dał się do straż­ni­ka. Krok po kroku, jakby to była tylko za­ba­wa.

Sprzecz­ność mo­ral­no­ści da­ne­go czynu bie­rze się z punk­tu po­strze­ga­nia – to w isto­cie była tylko za­ba­wa, ale to nie tak, że npc nie czuje bólu. Od­ro­dze­nie zaś, choć przy­no­szą­ce chwi­lo­wy od­po­czy­nek, mą­ci­ło w gło­wie, wy­wo­ły­wa­ło nud­no­ści, skur­cze mię­śni. Pra­wie-czło­wiek nie wie, kim jest i dla­cze­go świat wy­glą­da tak dziw­nie. Strasz­ne uczu­cie.

Cała sy­tu­acja była tym gor­sza, że gracz słusz­nie, bo nie­świa­do­mie, po pro­stu się bawił.

– To pew­nie tylko wiatr – mruk­nął Zby­szek, po czym padł mar­twy.

Wtem Eodum po­pa­trzył Wojt­ko­wi pro­sto w oczy. Po­wo­li się­gnął po na­stęp­ny kamyk. 

W tym cza­sie życie w Czer­wo­nej Skale to­czy­ło się dalej. Mo­ne­ty zo­sta­wa­ły upłyn­nio­ne, krew się lała, czary roz­bły­ski­wa­ły. Nie­skoń­czo­na rze­sza po­two­rów zja­da­ła wszyst­ko, co się ru­sza­ło, a smoki roz­wa­la­ły całe Kra­iny. Woj­tek do­brze pa­mię­tał ten strach pod­czas pierw­sze­go dnia w ro­bo­cie. I jak bał się kolejne trzy­sta czter­na­ście razy po każ­dym od­ro­dze­niu.

Gdy kamyk ude­rzył z tyłu w drze­wo, Woj­tek nie po­tra­fił kon­tro­lo­wać ciała.

– Kto… tam… jest? – wy­sa­pał ze zło­ścią i wsty­dem.

Spłyć pra­wie-czło­wie­ko­wi wszyst­ko, ale zo­staw mu roz­dzie­ra­ją­ce po­czu­cie god­no­ści. Wy­szar­puj je po ka­wa­łecz­ku, to go ukształ­tu­jesz albo znisz­czysz. Pro­gra­mi­ści wie­dzie­li, co robią.

Woj­tek nie czuł za bar­dzo szczę­ścia ani smut­ku, je­dze­nie było bez smaku, krót­ki sen bez ma­rzeń. Może dla­te­go wstyd roz­brzmie­wał tak mocno, od­bi­ja­jąc się w pu­stej gło­wie, szu­ka­jąc za­cze­pie­nia.

– Ja wiem – szep­nął Eodum z sza­lo­nym pod­nie­ce­niem, po czym wbił w plecy Wojt­ka szty­let.

 Męż­czy­zna upadł, nie wie­dząc, czy do­brze usły­szał. Po­tra­fił my­śleć tylko o tym, że nawet umrzeć mu nie dali.

 

*

 

miar­kow­ni­cy: Gło­su­ję na Eodu­ma, ale cała wczo­raj­sza roz­gryw­ka po­zo­sta­wia­ła sporo do ży­cze­nia. Nie wy­pi­szę błę­dów, po­nie­waż mo­de­ra­cja i tak zdaje się je igno­ro­wać.

 

Gif.exe: Ja byłam za­ję­ta. Pół księż­nicz­ki za TAR­DIS!

 

Dwie­Po­ło­wy­Mi­ny: Tak, to był Eodum. Ale może le­piej skup­my się na tym, co się fak­tycz­nie stało.

 

pie­roż­ko­wy­pie­seł: A co się niby stało? Nie pierw­szy raz pro­gra­mi­ści rzu­ci­li się z mo­ty­ką na słoń­ce.

 

Czło­wiek­Stąd: Kod tej gry w za­sa­dzie nie jest taki skom­pli­ko­wa­ny…

 

Ko­mód­ka: No wła­śnie! Wy­wa­la­my Eodu­ma!

 

Long­go­ne­De­ad

 

Wy­wal­my Eodu­ma,

żeby w końcu za­ku­mał.

Zrób­my tak, aby nie wró­cił

i wię­cej nie ba­ła­mu­cił.

Yoł.

 

Be­dro­om­Key­bo­ard: Yoł, yoł, yoł.

 

501: Yoooł.

 

Anet­ka: Fajne.

 

*

 

Jak mógł­by wy­glą­dać pra­wie-szpi­tal? Za wiele nie ma do opo­wie­dze­nia, oprócz tego, że wy­rzu­ci­li Woj­cie­cha na­stęp­ne­go dnia. „Za trzy­sta pięt­na­stym razem od­ro­dze­nie nie jest ni­czym spe­cjal­nym”, zda­wa­li się mówić mo­de­ra­to­rzy. Lecz przy­zwy­cza­je­nie do nie­przy­jem­no­ści wcale nie umniej­sza ich zna­cze­nia. Nie po­win­no ich umniej­szać.

Od­ro­dze­nie wy­glą­da­ło kie­dyś ina­czej, bez szko­dy dla npca, ale za długo to trwa­ło. Teraz dzia­ło się to za po­mo­cą kilku klik­nięć, więc część świa­do­mo­ści gi­nę­ła w trak­cie. Dla­te­go Woj­tek czuł się tak źle – drę­czy­ło go po­twor­ne uczu­cie, że w „Cza­sie Bo­ha­te­rów” zo­sta­ła tylko cząst­ka jego osoby, a resz­ta tkwi­ła już gdzieś in­dziej. Kiedy roz­pa­da się ilu­zja wła­sne­go ja, kiedy do­pa­da cię po­czu­cie, że zo­sta­łeś siłą we­pchnię­ty do in­ne­go świa­ta bez tego ka­wał­ka, wtedy, w tam­tej chwi­li, prze­sta­jesz ist­nieć. 

– Strasz­na, strasz­na rzecz.

Woj­tek nie od­po­wie­dział Zbysz­ko­wi. Po­cią­gnął tylko ko­lej­ny łyk many, już od kilku go­dzin nie po­tra­fiąc wstać z ławki. Po od­ro­dze­niu na jeden dzień zde­gra­do­wa­no ich do pią­te­go po­zio­mu, a więc do npc two­rzą­cych tło. Jesz­cze gor­sza staw­ka za jesz­cze bez­sen­sow­niej­szą ro­bo­tę.

– No to ja… spa­dam, no nie? Nie lza tak sie­dzieć – sap­nął Zby­szek. – Idziesz czy… eee…?

Były han­dlarz uniósł tylko bu­tel­kę. Piąty po­ziom był za­wsze wku­rzo­ny. Ro­bi­li to samo przez dwa­dzie­ścia go­dzin, a więc jak ko­bie­cie tra­fi­ła się tarka, to tarła, aż skóra od­cho­dzi­ła, a za­mia­ta­cze już się nie pro­sto­wa­li.

– Bar­dzo dużo razy żeś wra­cał… – na­po­mknął jesz­cze były straż­nik. – Aż nie­moż­li­wie dużo jak na han­dla­rza. Nigdy żem nie pytał, bo nie wy­pa­da, nie? Ale ile ty tu już w tej ro­bo­cie sie­dzisz, Wojt­ku? Nie za długo aby?

Męż­czy­zna za­pa­trzył się, bo da­le­ko na ho­ry­zon­cie ba­zy­li­szek po­żarł Olgę. Ci z dru­gie­go stop­nia rzad­ko umie­ra­li, jeśli już to z po­wo­du bugu. Był to więc cał­kiem zaj­mu­ją­cy widok – omyl­ność Sys­te­mu.

– Za krót­ko naj­wi­docz­niej – mruk­nął tylko, gdy pra­wie-Ol­ga znik­nę­ła ze świa­ta.

 

*

 

Spi­na­_I­re­na: Krót­kie pod­su­mo­wan­ko: je­de­na­ście gło­sów na Eodu­ma, jeden na Mal­kon­ten­tów, jeden na Amuna. Gło­suj­cie!

 

ila­_ska: Jak pi­sa­łam wcze­śniej: nie było mnie. Nie gło­su­ję więc.

 

Chło­pi­sko: Wstrzy­mu­ję się od głosu. Do­szło tu do za­trwa­ża­ją­cych kom­pli­ka­cji spo­łecz­nych.

 

gwiezd­ne­le­gen­dy: Ooo… A mnie się po­do­ba­ło. Po­trze­ba tu tro­chę mroku. Może za­bi­cie dziec­ka to prze­sa­da, ale cała ta roz­wa­la­ją­ca sys­tem akcja… Nie­źle!

 

Oaza: Ja jak zwy­kle stanę oko­niem. Gło­su­ję na Jacka.

 

Jack: Cóż, nie za­prze­czę, że mo­głem na­mie­szać. Skła­dam uni­żo­ne prze­pro­si­ny, ca­łu­ję rącz­ki i kajam się w kącie. Ale wy­jąt­ko­wo to nie ja roz­sier­dzi­łem na­sze­go czło­wie­ka nie­za­leż­ne­go.

 

smo­czy­ca: Ty też? Ale co mi tam, idea klo­nów-nie­wol­ni­ków nie jest nam obca. Atoli wpierw na­le­ża­ło­by zdo­być em­pi­rycz­ne do­wo­dy. Tak czy owak, er­ra­re hu­ma­num est. 

 

0P: Za­uwa­ży­łem, że Eodum ma ja­kieś nie­zdro­we po­dej­ście do npców. Może po­ni­żo­ny wie coś, czego my nie wiemy. Jeśli tak, sta­wia go to w jesz­cze gor­szym świe­tle.

 

mor­te­plays: W takim wy­pad­ku po­wia­do­mić na­le­ża­ło­by nie tyle mo­de­ra­cję, co od­po­wied­nie służ­by. Ale pew­nie wtedy po­sta­wio­no by za­rzu­ty wszyst­kim gra­czom… O cho­le­ra…

 

Dwie­Po­ło­wy­Mi­ny: Trud­no. Jakoś trze­ba umrzeć.

 

*

 

Eodum spa­lił Igor­ka. Nie po­win­no się dać, a jed­nak. Igo­rek był pra­wie-dziec­kiem, ale ten wy­so­ki krzyk jakoś mocno osia­dał na sercu. Nawet inni gra­cze po­pa­trzy­li na maga z nie­sma­kiem. Nie za­bi­ja się dzie­ci i nie gwał­ci ko­biet. To nisz­czy bła­hość za­ba­wy, na­da­je jej tego mrocz­ne­go kli­ma­tu, któ­re­go nie da się po­zbyć.

Woj­tek po­wi­nien był za­de­nun­cjo­wać Eodu­ma, bo jego wie­dza o świa­do­mo­ści npców jesz­cze moc­niej de­sta­bi­li­zo­wa­ła grę. Z dru­giej stro­ny: czemu miał­by się tym przej­mo­wać?

Bo męż­czy­zna nie miał już wąt­pli­wo­ści, że do­brze Eodu­ma zro­zu­miał. To było jasne jak pra­wie-słoń­ce.

Nagle za­czął go wi­dy­wać czę­ściej, choć Eodum spę­dzał w grze tyle czasu, co wcze­śniej. Poły pur­pu­ro­we­go płasz­cza po­wie­wa­ły co rusz za za­krę­tem, dziw­ny śmiech roz­brzmie­wał wokół, a prze­ra­ża­ją­cy szept ści­gał Wojt­ka nawet we śnie.

Han­dlarz bał się stra­chem sza­leń­ca. Pa­ra­no­ja wy­wo­ły­wa­ła u niego silne emo­cje, które oka­za­ły się o wiele mniej przy­jem­ne, niż są­dził. Ten jeden prze­klę­ty gracz miał nad nim cał­ko­wi­tą kon­tro­lę.

W ciągu na­stęp­nych trzy­stu go­dzin Woj­tek umarł jesz­cze pięć razy i każda z tych śmier­ci była inna. Spa­le­nie, za­mro­że­nie i roz­bi­cie na ka­wał­ki, zmiaż­dże­nie, na­pro­wa­dza­nie na pu­łap­kę i, jego ulu­bio­ne, owład­nię­cie za­klę­ciem, przez które mu­siał rzu­cić się na straż­ni­ka.

Woj­ciech nigdy jesz­cze nie zgi­nął z po­wo­dów oso­bi­stych. Umie­rał przy­pad­kiem albo dla­te­go że ktoś chciał go ob­ra­bo­wać. Nie­któ­rzy chcie­li wie­dzieć, co się sta­nie, czy mieli ocho­tę wy­pró­bo­wać nową broń czy mody, a on aku­rat stał naj­bli­żej. Eodum cze­kał, aż się od­ro­dzi, i szu­kał go. Uśmiech roz­cią­gał jego pa­skud­ne bli­zny, a wokół tań­czy­ły roz­bły­ski magii.

– Odsuń się – syk­nę­ła Hilda jakaś tam. To­wa­rzy­sze nawet sami nie po­tra­fi­li spa­mię­tać swo­ich przy­dom­ków.

– Ob­śli­zgła har­pia – mruk­nął Zby­szek, gdy ko­bie­ta, okuta w ab­sur­dal­nych roz­mia­rów zbro­ję, znik­nę­ła. – Jak to jest, Woj­tecz­ku, że ci pierw­sza­cy tak za­dzie­ra­ją nosa? So­li­dar­ność, brat­ku, po­zwa­la prze­trwać naj­cięż­szą nie­do­lę.

Woj­ciech w tym cza­sie na­słu­chi­wał. Eodum robił wokół sie­bie dużo szumu. Na pewno go usły­szy…

– Idź już – chark­nął do ko­le­gi. – Zaraz się zjawi.

Zby­szek wy­ła­my­wał palce.

– Chyba nie są­dzisz, że on na­praw­dę cię prze­śla­du­je. Gra­cze mają lep­sze rze­czy do ro­bo­ty…

Woj­tek nie od­po­wie­dział, tępo wpa­trzo­ny w ho­ry­zont. Po chwi­li straż­nik od­szedł.

– No, dalej. Miej­my to za sobą – mruk­nął han­dlarz kilka minut póź­niej.

– Nie tym razem. – Sza­leń­stwo spra­wi­ło, że głos cza­ro­dzie­ja zda­wał się do­cho­dzić ze­wsząd. – Tym razem bę­dzie wol­niej.

I wtem zma­te­ria­li­zo­wa­na ręka wbiła Wojt­ko­wi szty­let w udo. Ból go oszo­ło­mił i cał­ko­wi­cie spa­ra­li­żo­wał. Prze­cież pra­wie-lu­dzie czują tylko pra­wie-ból! A to szar­pa­ło nerwy jak dia­bli.

„To jakiś… mod, który…”, my­ślał go­rącz­ko­wo, wijąc się w spa­zmach. „Ale… tak… się nie da”.

Mag uśmiech­nął się i prze­krzy­wił głowę. W ten spo­sób roz­czo­chra­ne włosy za­sło­ni­ły maskę, zo­sta­wia­jąc tylko tę brzyd­ką po­ło­wę twa­rzy.

– To nie mod. To tylko ja.

Na­stęp­ną falę bólu przy­nio­sła strza­ła wy­strze­lo­na pro­sto w jego brzuch.

– Czemu, do dia­bła… – syk­nął Woj­tek, czu­jąc łzy w oczach. Słowa ledwo prze­ci­ska­ły się przez za­ci­śnię­te zęby.

Płaszcz jakby za­wi­ro­wał, Eodum zna­lazł się bar­dzo bli­sko, do­krę­cił strza­łę.

– Bo mogę. – Uniósł głowę, jakby roz­ko­szu­jąc się chwi­lą, ale twarz miał wy­krę­co­ną nie­sma­kiem. – Wrócę za chwi­lę. W końcu: „Po­świę­cić dwa­dzie­ścia minut dla płata to nie stra­ta”. Jako npco­wi po­win­no ulżyć ci za ten czas. Po­mo­że roz­ła­do­wać złe emo­cje. Wy­zbę­dziesz się im­pul­syw­nych dzia­łań. 

Eodum kpił, jak zresz­tą cią­gle, ale w końcu Woj­tek do­my­ślił się, z czego kon­kret­nie. Być może po­wi­nien za­cząć z nim sym­pa­ty­zo­wać, ale przez roz­ora­ne kisz­ki i roz­wa­lo­ną nogę za­pło­nął jesz­cze więk­szym gnie­wem. Z krzy­kiem wy­cią­gnął z nogi szty­let.

Spró­bo­wał się pod­nieść. Cza­ro­dziej do­szedł już do rynku, gdy Wojt­ko­wi w końcu się udało. Pra­wie-czło­wiek stwo­rzo­ny zo­stał do ka­torż­ni­czej pracy i po­trze­ba wię­cej, aby go po­wa­lić. Ból za­głu­szał myśli i szar­pał nerwy, ale wszyst­ko trzy­ma­ło się w kupie. W końcu gdyby po­sta­cie nie­za­leż­ne krwa­wi­ły tak mocno, jak nor­mal­ni lu­dzie, gra szyb­ko za­czę­ła­by przy­po­mi­nać rzeź­nię.

– Idę, Eodum, skur­wie­lu.

Jest taki mo­ment w życiu każ­de­go czło­wie­ka, kiedy musi pójść na ca­łość albo się wy­co­fać i żyć tak, jak dotąd. W końcu za­wró­cić nie spo­sób.

Droga na rynek była pełna ludzi i pra­wie-lu­dzi. Zda­wa­ło się, że jedni są lepsi od dru­gich, ale nie ist­nia­ła żadna róż­ni­ca. Eodum po­ka­zał, że miej­sce uro­dze­nia nie czyni cię nikim, nie tak na­praw­dę.

– Módl się, by cię Sys­tem nie do­rwał – mru­czał Woj­tek dawno za­po­mnia­ną pio­sen­kę. – Módl się, módl, prze­grasz znów.

– Jakiś event? – szep­ta­li gra­cze. Scho­dzi­li z drogi cie­ka­wi, co się wy­da­rzy.

– Fak­tycz­nie coś miało być…

– Nie­zły ten npc.

Eodum stał tyłem, tylko lekko ob­ra­ca­jąc głowę. Jego płaszcz po­wie­wał na pra­wie-wie­trze. Krąg ga­piów za­cie­śniał się wokół. Wtem Woj­tek krzyk­nął:

– EODUM! PIER­DOL SIĘ!!!

Nie­któ­rzy sap­nę­li ze stra­chu, ale więk­szość z prze­ję­cia, npc bo­wiem rzu­cił się na gra­cza. Na do­da­tek tak szyb­ko, że ten nie zdą­żył nic zro­bić i w mgnie­niu oka póź­niej Woj­tek przy­gważ­dżał go do ziemi, wbi­ja­jąc weń szty­let raz po raz.

Nie­koń­czą­cy się krzyk npca uświa­do­mił wszyst­kich, że chyba jest coś nie tak. Za­milkł do­pie­ro pod wpły­wem rzę­żą­ce­go śmie­chu cza­ro­dzie­ja.

– Nie­źle, prze­gry­wie. Cał­kiem… cał­kiem – wy­char­czał. – Wie­dzia­łem, że nie wy­trzy­masz. Byłeś za­baw­nym… wy­bo­rem.

Wtem Eodum znik­nął, po to za­pew­ne, aby zaraz się od­ro­dzić. Woj­tek znik­nął rów­nież, jakby bez Eodu­ma nie ist­niał. Znik­nął jed­nak w nie­wia­do­mym celu.

 

*

 

sir.dunk: Jak­kol­wiek lubię sf, to jest wyraz naj­więk­sze­go ab­sur­du.

 

Ama­ku­chi: No nie wiem… Po tym jak przy­wró­ci­li ser­we­ry, za­czą­łem bacz­nie się tym npcom przy­glą­dać i coś mnie tchnę­ło. Coś jest nie tak. 

 

Ckli­wa­Mar­chew: Zga­dzam się. Może kie­dyś wrócę, ale na razie prze­rwa.

 

ja­pusz­ko: Znowu coś prze­ga­pi­łem?

 

Fin­klo­wie: Będę tu sie­dzieć, do­pó­ki mnie nie wy­wa­lą.

 

Sym­fo­nia: To Eodum jest zły? Tak serio zły?

 

Lo­th­brok: Cha­otycz­nie zły.

 

Si­lvi­co­la: Czy to nor­mal­ne, że zy­skał na atrak­cyj­no­ści?

 

Żabka: Z so­cjo­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia: nie. Z po­pkul­tu­ral­ne­go: tak.

 

Zi­mo­waK­sięż­nicz­ka: Stro­nię od wul­ga­ry­zmów, ale ja pier… Chyba też zro­bię sobie prze­rwę.

 

Amun: Ja też. W końcu nie godzi się prze­by­wać bó­stwom w ta­kich wa­run­kach.

 

Ko­mód­ka: Zo­sta­ła­bym, ale znik­nął mój ulu­bio­ny han­dlarz, ten z brodą. Za­stą­pi­li go ja­kimś sta­rym dzia­dem.

 

Ge­rard_T: To nie był ten sam, który póź­niej zo­stał użyty w tej dziw­nej akcji? No to nic dziw­ne­go, że go zgli­czo­wa­ło. 

 

Jack: Zo­sta­nę więc sam na po­ste­run­ku jako ten sza­lo­ny pu­stel­nik, który krzy­czy: „Ta po­żyw­ka jest zro­bio­na z ludzi!”

 

Pan­Smu­te­czek: Bo jest. To wy nie wie­cie?

 

lew-let­ni: Co cię nie za­bi­je, to cię znie­chę­ci do życia.

 

0P: Jak mał­żeń­stwo i trzy kre­dy­ty?

 

Be­dro­om­Key­bo­ard: Za­uwa­ży­li­ście, że „Czas Bo­ha­te­rów” jest teraz jakiś inny? Jakby mo­de­ra­to­rzy ro­bi­li kiep­ską minę do kosz­mar­nej gry.

 

Chło­pi­sko: A Eodum dalej w grze.

 

*

 

Brud­ne – wy­prać.

Czy­ste – roz­dać.

Zbro­je – wy­czy­ścić.

Po­żyw­ka, po­żyw­ka, po­żyw­ka.

Sala cho­rych na ko­niec.

Nie­wol­nik słu­żą­cy nie­wol­ni­kom. Nie. Tamci nie mają tak źle.

Jedno słowo tłu­cze głowę. Cią­gle.

Eodum. Eodum. Eo…

Brud­ne. Czy­ste. Wy­czyść. Po­żyw­ka, po­żyw­ka, po­żyw­ka.

Eodum.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Pomysł, żeby wykorzystać nicki użyszkodników, jest fajny. Większość rozpoznałam, czasami się gubiłam.

Ale słabo orientuję się w grze, że wszystko na spokojnie skumać. To kwestia preferencji, jednak wolałabym zaprząc portalowiczów do roboty przy fabule. W tej chwili tylko komentują wydarzenia. W ten sposób stają się gadającymi głowami. Owszem, czasem ktoś wrzuci coś typowego dla siebie, ale to nadal gadające głowy.

Ustalanie winnego metodą głosowania wydaje mi się bardzo dziwne.

Kiedyś były konkursy z serii Fantaści.pl. Czytałaś te teksty? Tam dopiero jeździliśmy po sobie nawzajem – pary gejowskie, sama jedną osobę zabiłam… :-) Ech, to były czasy.

Babska logika rządzi!

Jest Lothbrok, będzie czytane :D Wrócę z czasem ;)

Hej, Lana!

 

O oni byli tacy zabiegani!

Pewnie miało był “A oni…”

 

gra szybko zaczęłaby przypominać rzeźnie.

Jedna gra, to chyba też jedna rzeźnia – zatem powinno być “…rzeźnię.”

 

Gdybym miał opisać Twoje opowiadanie jednym słowem to bym powiedział “świeże”. Pomysł jest interesujący, tym bardziej w kontekście konkursu. Mam wrażenie jednak, że kilka momentów zostało dorzuconych tylko dla opowiedzenia jakiegoś żartu. Przez to opowiadanie nieco falowało “fajnością”.

Z drugiej strony nie jestem graczem, niewiele miałem styczności z takimi grami, i myślę że nie wyłapałem kilku smaczków. Stąd też nie mogę z całą pewnością stwierdzić, że to i tamto było złe.

Oprócz pomysłu zawsze doceniam odmienną formę i tu przeplatanie opowiadania również mi się podobało – rozpoznałem tylko kilka nick’ów, bo też siedzę na forum dość krótko, ale nawet nie zwracając na to uwagi, samo wtrącanie rozmów graczy jest ciekawe.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Na razie wyczerpałem zasoby czepialstwa, więc odniosę się do tekstu jako całości.

Od czego by tu zacząć? Chyba każdy piszący wielbiciel RPG myślał o takim opowiadaniu i to na długo przed tym, jak Dukaj napisał Irrehaare. Obecnie taka konwencja jest szalenie popularna, może nie w literaturze (a może po prostu nie znam takich pozycji) ale na pewno w komiksie, zwłaszcza japońskim komiksie. Może będzie z tego kolejny podgatunek, jak cyberpunk? Ja jestem na tak. 

Co jeszcze? Widzę, że czytamy podobne artykuły. ;) Fajnie wykorzystałaś info o graczu, który zabił w Skyrimie wszystkich NPC, włącznie z dziećmi. 

Opowiadanie bardzo mi się podobało. Nie będę traktować wykorzystanych elementów w kategoriach nowe/nienowe, bo uznam to właśnie jako elementy podgatunku (jak świadomi NPC). Główny złol przypadł mi do gustu (ciekawe który to użytkownik :P). Dobrze wyszły też wstawki o moralności w wirtualu. 

Teraz tylko, czy kliknąć w biblio, skoro nie dane mi było wystąpić w opowiadaniu? Hmm… 

 

P. S. 

Mnie gadające głowy nie przeszkadzały. Takie wstawki super oddały drugi poziom growej rzeczywistości, czyli chat, gdzie jesteśmy nie tyle awatarami, co nickami i słowami, które tam piszemy. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Geki, myślałam, że Amakuchi to Ty.

Babska logika rządzi!

Eee… Uuuu… Oooo… Baka, Geki! 

Ale już w sumie kliklem. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Ok, wróciłem.

Cóż mam rzec jako dawny maniak RPG i nałogowy gracz? Podobało się Lothbrokowi, a jakże!

Już mówię, czym mnie przekonałaś przede wszystkim. Bo sam zamysł, choć bardzo fajnie koncepcyjnie zbudowany, nie był może powalająco świeży. ALE… jest coś, czym mnie bardzo pozytywnie zaskoczyłaś, a może i byłem bliski zjawiska, które zowią zachwytem. 

A mianowicie: 

Sprawiłaś, że poczułem mnogie emocje podczas lektury. Sprawiłaś, że zrobiło mi się żal NPC-ów i prawie ludzi, co śmieszy mnie gdy myślę o tym na głos, a jednak jest prawdą. W końcu sprawiłaś, że za sprawą kilku bardzo udanych zdań zupełnie zatarła się granica między światem wirtualnym a rzeczywistym. Czytając tę historię odbierałem ją, jakbym czytał każdą inną (w znaczeniu: której akcja nie rozgrywa się gdzieś za ekranem). 

Spodziewałem się opowiadania humorystycznego, nastawiłem się na śmiech i uśmieszki, a dostałem coś odwrotnego. Bogowie, żeby było mi żal, tak prawdziwie żal NPC-a, nad którym znęca się gracz psychol! Jak Ty do tego doprowadziłaś? 

Oczywiście wykorzystanie nicków i inne smaczki są fajną wisienką na torcie. Torcie niezwykle smacznym, ale chyba takim lekko niestandardowym, za którym nie każdy będzie szalał. Ale ja tam go pochłonąłem na raz.

Dzięki za te niespodziewane emocje, Lano. Lothbrok idzie teraz, gdzie iść w tej sytuacji mu wypada.

Pozdrawiam! 

 

Finklowie,

tak, niestety niektórzy mogą się pogubić, bo jednak to świat gry, ale nie chciałam dodawać infodumpów o co chodzi z npcami, promkami i itemkami, bo mogłoby to wybrzmieć bardzo nienaturalnie. Poza tym dla świata przedstawionego rozszerzona rzeczywistość to coś powszechnego.

Jeśli chodzi o portalowiczów: specjalnie nie zbudowałam na nich fabuły. Potrzebowałam głosów w czacie i początkowo zaczęłam wymyślać głupie nazwy graczy jak np. angelfire, dragonfly itp. Później pomyślałam, żeby wpleść chociaż jurorów, jak to często w konkursach się robi. A potem już poszło… Bawiłam się przy tym wybornie! :D

 

Kiedyś były konkursy z serii Fantaści.pl. Czytałaś te teksty? Tam dopiero jeździliśmy po sobie nawzajem – pary gejowskie, sama jedną osobę zabiłam… :-)

Nie, ale chyba powinnam! Tak daleko nie chciałam brnąć i gdybym pisała na konkurs o użytkownikach, pewnie bym bardziej zaszalała ;)

 

Dzięki za odwiedziny!

 

 

Szafranku,

“świeże”? Cudnie! Dziękuję bardzo :) Może jest trochę zbyt “fajnie”, ale akurat nakładanie garnka na głowę, aby okraść npca musiało się znaleźć. Jest to jedna z bardziej memicznych sytuacji w Skyrimie.

Cieszę się, że uznałeś moje opowiadanie za ciekawe. Dzięki za komentarz i również pozdrawiam!

 

 

Amakuchi,

a więc da się wyczerpać te zapasy? Chyba nie u wszystkich na tym portalu xD Zdaję sobie sprawę z popularności takiej konwencji, choć nie czytałam Dukaja ani mangi. Faktycznie przydałaby się na to nazwa… gamepunk? Chyba zbyt prosto.

Niezwykle się cieszę, że ci się podobało. Publikowałam ze zgrozą. Głównym złolem nie jest nikt konkretny, bo on jest naprawdę okropnym typem. Początkowo chciałam obsadzić siebie w tej roli, bo uznałam, że to byłoby najbardziej sprawiedliwe, ale z drugiej strony dziwnie umieszczać w opowiadaniu samą siebie… 

Czyli widzę, że nadałam ci kompletnie zły nick! Przyznałam, że miałam z tobą zagwozdkę, Geki, a akurat koniecznie chciałam cię umieścić. Dzięki za komentarz!

 

 

Lothbroku,

uff… czyli widzę, że jacyś zapaleńcy się znaleźli. I jeszcze temu zapaleńcowi się spodobało. Cudnie! :D

Cały następny fragment to miód na moje serduszko, choć w komentarzu ciężko to oddać. Jest mi naprawdę bardzo miło, bo zawsze celuję w oddanie emocji i psychiki moich postaci, więc wiedzieć, że się udało… Żałowanie npców nie jest śmieszne w tym wypadku, bo to w końcu ludzie nazwani przez System prawie-ludźmi. Twój komentarz poprawił mi humor i uświadomił, że jako wiking jednak masz serce, skoro żałowałeś Wojtka, jak należało w tej sytuacji.

Ponieważ i ty zapewniłeś mi emocje w “Dwóch wcieleniach…”, cieszę się, że mogłam się zrewanżować. Dzięki za wszystko i również pozdrawiam!

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Sza-sza… Szafranku?!

 

Ale… ja… Krokus… Ech…

 

Cały czas sobie obiecuję, że przejdę Skyrim’a. Obiecuję w takim razie, że wszystkie garnki, jakie znajdę nałożę na każdego możliwego NPC’a. A potem go…

 

…to już niech będzie moja tajemnica.

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Żadnej litości dla nicków!

 

Ja mam mnóstwo godzin ogranych, ale wciąż, ekhm, nie skończyłam. Nie krzywdź npców! :O

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Podobieństwo przypadkowe?!

 

Ja z tych, którzy nie grają, ale muszę powiedzieć, że Twój tekst był dla mnie zrozumiały. Fajnie dobrałaś określenie NPC – prawie ludzie – to mówi wszystko. Oczywiście później pogadałam z wujkiem guglem i się trochę dokształciłam ;)

Kurczę, żal mi się zrobiło NPC-ów, a Wojtka w szczególności. Nie jestem pewna, czy to Ci po głowie chodziło, ale jeśli kiedyś stworzymy sztuczną inteligencję i będziemy ją w taki sposób traktować, długo nie pożyjemy.

Nie zabija się dzieci i nie gwałci kobiet. To niszczy błahość zabawy, nadaje jej tego mrocznego klimatu, którego nie da się pozbyć.

A to mówi dużo o nas i nie jest to nic dobrego.

 

Krótko podsumowując: podobało mi się. Klik :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Fajne to opko! Bawiłem się bardzo dobrze, nawiązania do gier (chyba głównie do Skyrima?) wyłapałem wszystkie lub prawie wszystkie i przyznam, ze całkiem to pasowały. Zazwyczaj nie jestem wielbicielem takich nawiązań czy cytatów wprost i w takiej ilości, ale jako, że opko było o grze, to wyszło to bardzo spoko.

Przeplatanie akcji chatem też wyszło ciekawie, świeżo. No i ile zabawy z odgadywaniem, kto jest kto :D Duży plus za zaangażowanie czytelnika i wykorzystanie medium, w którym opowiadanie publikujesz.

Sama fabuła fajna, choć końcówka trochę nie wybrzmiała za mocno. Może trochę zabrakło mocnego twistu? Może trochę zabrakło mi tu większej zmiany w świecie? Tutaj w sumie zmieniło się tyle, że nie ma już Wojciecha, a jest ktoś inny i paru graczy zawiesiło swą działalność. Niby coś się zmieniło, ale moim zdaniem trochę za mało. Trochę też zabrakło mi rozwinięcia wątku, większej świadomości prawie-człowieka Wojciecha od innych.

Czy gamepunk? No nie wiem. Człon “punk” powinien oznaczać, że bohaterami są w dużej mierze postacie reprezentujące jakąś kontrkulturę, za nic mające przyjęte reguły społeczne, ludzie “ulicy” itd., choć dzisiaj przy kolejnych gatunkach x-punkowych gdzieś to się rozmywa. Jakbym miał sugerować jakąś nazwę, to może po prostu game-fiction?

Ogólnie spoko, świeżo i coś mi mówi, że opko zostanie mi w pamięci na dłużej. Polecę do biblioteki :)

Witaj!

 

Nie szukałem błędów, ale ten ogonek, a raczej jego brak, rzucił mi się w oczy:

 

>W końcu: „Poświecić dwadzieścia minut dla płata to nie strata”.<

→ Poświęcić

 

Przyjemnie się czytało. Gadające głowy mi nie przeszkadzały, no ale jako użytkownik zawsze to jakaś zabawa rozszyfrować nicki i skojarzyć z nimi ich “powiedzonka”. No i do gamingowego tekstu taki czat pasuje.

Nie się za bardzo powtarzać po poprzednich komentarzach, prezentujesz typowe elementy mmorpg i wplatasz w to internetową moralność.

Fajne określenie na prawie-ludzi, prawie-życie i prawie-wszystko. Ciekawi mnie, bo wspominasz w tekście o tym, że podobno prawie-ludzie, czy tam NPC mają mglistą obietnicę przejścia do innego życia. A może powrotu? Kim więc są? Na ile są świadomi? Pozostawiasz ciekawe pytania i można by się dalej w to zagłębić, by odkryć – być może – mrożącą krew w żyłach prawdę o realnych umysłach zamkniętych w wirtualu i zatracających siebie? No nie wiem, ale takie myśli wytworzyłaś.

Podobało się.

Na minus zabrakło mi chyba nieco opisów, czy może wgryzienia się w strukturę i sposób funkcjonowania tejże gry i tego świata. No bo, od interpretacji teraz zależy czy tu była fantastyka, czy nie :)

 

Pozdrawiam!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

 

Spina_Irena,

całkowicie przypadkowe! Kompletnie fikcyjne postacie!

 

Uff… A więc nie-gracze też dadzą radę. To dobrze.

 

Nie jestem pewna, czy to Ci po głowie chodziło, ale jeśli kiedyś stworzymy sztuczną inteligencję i będziemy ją w taki sposób traktować, długo nie pożyjemy.

Tak. Jeśli stworzymy androidy na własny wizerunek, nie możemy oczekiwać, że nie staną się ludźmi. Że nie zapragną nimi być. Taka luźna myśl.

 

Cieszę się, że się podobało i dzięki za klika!

 

 

 

SeñorLunes,

dzięki ;) Przede wszystkim Skyrim, ale generalnie mmorpg. Dobrze, że podobał ci się czat. Mam nadzieję, że nie zostanie to odebrane jako próba… przymilenia? się do użytkowników. Po prostu nie mogłam się powstrzymać ;) Szkoda, że nie mogłam umieścić wszystkich aktywnych portalowo, ale nie chciałam z czatu robić głównej osi fabularnej. Poza tym zabawa z waszymi nickami wcale nie jest taka łatwa!

 

Sama fabuła fajna, choć końcówka trochę nie wybrzmiała za mocno. Może trochę zabrakło mocnego twistu? Może trochę zabrakło mi tu większej zmiany w świecie?

Nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić. Z początku zakończenie miało być inne, ale ocknęłam się, że nie będzie wtedy zgodne z zasadami konkursu. Mimo to podoba mi się, że nic się nie zmieniło – gdy spotyka nas ogromne nieszczęście, trudno czasem pojąć, że świat toczy się dalej, kompletnie nie zważając, że nasz świat się skończył, a zło po prostu żyje dalej.

 

Game-ficiton też brzmi nieźle. Ogromnie mi miło, że to opowiadanie zostanie z tobą dłużej. Dzięki za klika!

 

 

 

Matrix,

“przyjemnie się czytało” to zawsze mile widziany komplement :)

 

Ciekawi mnie, bo wspominasz w tekście o tym, że podobno prawie-ludzie, czy tam NPC mają mglistą obietnicę przejścia do innego życia. A może powrotu? Kim więc są? Na ile są świadomi?

Faktycznie w tekście znajduje się tylko kilka wskazówek. Eodum to były npc, który żyje teraz normalnie. Widać jednak, że przenosiny nie wpłynęły nań dobrze. Zwichrowały mu umysł i nie potrafi odciąć się od świata gry. PanSmuteczek słusznie zauważył, że to klony stworzone do katorżniczej pracy, uwięzieni w świecie gry. Świadomi są mniej lub bardziej – Wojtek i Zbyszek pokazują jak bardzo.

 

Pozostawiasz ciekawe pytania i można by się dalej w to zagłębić, by odkryć – być może – mrożącą krew w żyłach prawdę o realnych umysłach zamkniętych w wirtualu i zatracających siebie?

Świetny pomysł. Bałabym się jednak o posądzanie o znikomy element fantastyki. 

 

Minus przyjmuję pokornie na klatę – zgadzam się. Dzięki za odwiedziny i również pozdrawiam!

 

 

 

Witaj, morteplays ;)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Cześć!

 

Ciekawy pomysł na opko, jeszcze nigdy czegoś takiego nie czytałem. Rzeczywistość z punktu widzenia NPC w jakimś MMRPG. Za ambitne rzeczy się bierzesz i dobrze ci to wychodzi imho (i niestety dla mnie nie wszystko złapałem :D ). Napisane dobrze, zrozumiale i obrazowo, duży ciężar położyłaś na stan emocjonalny prawie-bohatera. Sporo się dowiedziałem o jego prawie-życiu w systemie, zwłaszcza scena z rzucaniem kamieniami przez maga pokazuje beznadzieję i niejako „uwiezienie”. Mocne, smutne. NPC uwięziony w prawie-życiu.

Miałem natomiast sporo problemu ze zrozumieniem o czym rozmawiają forumo… gracze w przerwach. Pomysł z ksywami ciekawy imho, choć jakiekolwiek podobieństwo jest czysto przypadkowe :D

Nie zrozumiałem również idei 20 min. dla płata czołowego i zakończenia. Wojciech go zabił, co wywołało jakieś poruszenie na chacie, a tamten się odrodził i…? Zakładam póki co (jeszcze nie czytałem komentarzy, że imię złola z tekstu cos znaczy, ale szybki reaserch u wujka gogle nic nie pokazał, i jestem w kropce.

Tak dużo fajnych tekstów, tak mało czasu…

Tyle póki co. Pozdrawiam, Polecam do biblioteki i Powodzenia w konkursie!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Bardzo fajne, ale treściowo trochę przegadane, IMHO. To znaczy, ten efekt występuje dla mnie wtedy, gdy próbujesz doprecyzować myśli, zamiary, kontekst dla bohatera. Ale, podobało misię! bardzo, bo konsekwentne, myśl jest wyraźna, choć czasami meandruje w słowach zamiast w zachowaniach. Może jedak jest rodzajem mojej obsesji widzieć zachowania postaci na planszy światotwórstwa, a nie już gotowe wnioski dla czytelnika, tj. wolałabym więcej świata i reakcji nań bohaterów.

Rozmowy pomiędzy uczestnikami – interesująca część tekstu, taka żywa! Część użyszkodników rozpoznałam, a część nie. Aby ożywić tę drugą, chyba dla mnie brakuje opisów. Tam wszystko dzieje się za szybko jak dla mnie. 

Z płatem czołowym naturalnie miałam mały problem, gdyż działania impulsywne się w nim nie rodzą, ale okej, przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza (kora przedczołowa jest odpowiedzialna za kontrolę emocji, świadome hamowywanie „zwierzęcego mózgu”, „polecę” niedopuszczalnym w zasadzie skrótem, ale niech będzie i przypominam jeszcze stare eksperymenty z lobotomią).

Za to koncepcja npców – świetna!

 

Przykłady meandrowania i moich zatrzymań:

W tym czasie Wojciech musiał zrobić wszystko to, czego gracze nie mogli widzieć. Jego chatka zamykała się na cztery spusty, choć czasem znalazł się taki, co potrafił to obejść. Dlatego nigdy nie można było tracić czujności.

W końcu miał szansę zasnąć. Wiedział, że posiadanie chatki to luksus. Wielu npców musiało spać na ziemi, a tam co chwila ktoś ich szturchał, żeby się obudzili. No i towarzysze… Oni nie spali nigdy. Nic więc dziwnego, że tak często dawali się zabić, bo śmierć w Systemie ofiarowywała chwilę spokoju.

Podkreślenia, do delikatnego usunięcia. ;-)

Eodum w istocie nie zaskakiwał, ale wwiercał się w pamięć.

Przerażającego nawet, ale tak prawdziwie strasznego. Jak gdyby wczuwał się za mocno albo…

Tu dla mnie jest ich za dużo (podkreślenia). Choć pozostaje tylko moim odbiorem – pamiętaj!:-)

Sprzeczność moralności danego czynu bierze się z punktu postrzegania – to w istocie była tylko zabawa, ale to nie tak, że npc nie czuje bólu. Odrodzenie zaś, choć przynoszące chwilowy odpoczynek, mąciło w głowie, wywoływało nudności, skurcze mięśni. Prawie-człowiek nie wie, kim jest i dlaczego świat wygląda tak dziwnie. Straszne uczucie.

Pierwsze podkreślenie – zatrzymało mnie z uwagi na duży skrót. Czyny mogą być moralne bądź nie, natomiast "sprzeczność moralności danego czynu" jest dla mnie zbiorem pustym? 

Cała sytuacja była tym gorsza, że gracz słusznie, bo nieświadomie, po prostu się bawił.

Tu, niejasne jest dla mnie podkreślenie, pokombinowałabym z precyzyjniejszym oddaniem. ;-)

Wojtek dobrze pamiętał ten strach podczas pierwszego dnia w robocie. I jak bał się jeszcze trzysta czternaście razy po każdym odrodzeniu.

Tutaj też podumałabym jak ominąć podkreślenia.

Spłyć prawie-człowiekowi wszystko, ale zostaw mu to rozdzierające poczucie godności. Wyszarpuj je po kawałeczku, to go ukształtujesz albo zniszczysz.

Zwróć uwagę na "to". Nie da rady go czasami ominąć, ale jest pewnym kluczem używanym przez Autorów. W tym przypadku oba da się wyeliminować. "To" – nic nie mówi, zazwyczaj jest rodzajem protezy.

To niszczy błahość zabawy, nadaje jej tego mrocznego klimatu, którego nie da się pozbyć.

Bardzo ważne, w kontekście opka. Warto byłoby dobrze dopracować, aby wyostrzyć. "To" – naturalnie do usunięcia, chyba jestem wrogiem "to". ;-)

Tak czy siak, mana otępiała w nim wszystko, co należało otępić.

Jest sporo powtórzeń w zdaniach, które nie zawsze wydają mi się konieczne. ;-)

O c z y w i ś c i e.

Unikałabym „dziwactw” graficznych, chyba że są absolutnie niezbędne. Dla mnie, używanie przez Autora grafiki jest rodzajem porażki, choć zastrzegę – nie zawsze.

 

Sporo masz odniesień do czasu: w końcu, już, wtem, po czym, wtem i inne. Może dałoby radę bez niektórych z nich?

 

Drobiazgi:

,Dziesięć marchwi czy wilczego mięsa?

zerknij, czy nie "wilcze mięso"? Coś mi nie gra.

Zaiste(+,) taka jest prawda.

Nie jestem pewna?

No(+,) sam zobacz

To nawet lepsze od jego kramu z kartonu. Gracze nie zauważą różnicy, to po co przepłacać.

Sprobuj bez jednego "to" i "nawet".

 

Całość kapitalna. Pomysł przedni oparty na zabawie, i w gruncie rzeczy nie ma znaczenia, czy są odniesienia do użyszkodników, równie dobrze opowiadanie mogłoby funkcjonować niezależnie. Nawet zgłosiłabym do piórka, ale trochę mi brakuje dopracowania konceptu i ciutkę warsztatu. :-)

 

W biblio już jesteś, gdyż jedno zgłoszenie czeka na kliknięcie przez Użytkowników, więc już nie skarżę.  :-)

srd

a

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

"501: To wszystko przez tego Eoduma. Gorol zniszczył nam serwer."

XD

 

"lew-letni: Piętnaście znaków. A da się nawet krócej."

XD

 

"Spina_Irena: Przypominam o oddawaniu głosów na winowajcę. Możecie to zrobić w tym wątku."

XD

 

"Gif.exe: gif.exe"

XD

 

0P,

Za ambitne rzeczy się bierzesz i dobrze ci to wychodzi imho

To wielki komplement, dziękuję.

 

Cieszę się, że się podobało. Dwadzieścia minut dla płata czołowego – gdzieś przeczytałam/usłyszałam, że właśnie tyle powinno się odczekać po nagromadzeniu złych emocji, żeby komuś odpowiedzieć. W sensie jak ktoś nas zirytuje w rozmowie, to nie brnąc w to dalej (czyli nie kłócić się), tylko odczekać i na spokojnie odpowiedzieć, bo po ok. dwudziestu minutach te złe emocje i chęć do nagłego, impulsywnego działania przemija w jakimś stopniu.

Nie wiem, jak bardzo to jest prawdziwe (albo raczej czy działa w każdym wypadku, bo jednak wiadomo, że różne rzeczy należy wykonywać po uspokojeniu się), ale wydało mi się to fajnym przykładem, jak bardzo absurdalny jest System. Ich główna idea kierowana do pracowników (wyobrażam to sobie jako napis w broszurkach czy plakatach motywacyjnych xD) jest kompletnie niemożliwa do spełnienia już na samym początku. Sama pracowałam w usługach, gdzie główną zasadą był wieczny uśmiech, a klientów tyle, że ledwo z nimi rozmawiałam, bo tak miałam zaschnięte gardło, ponieważ przez wiele godzin nie dało rady wziąć nawet łyka wody. W zasadzie w pewnym momencie człowiek zaczyna pracować jak robot albo prawie-człowiek :P

Jak chodzi o zakończenie: na samym początku 501 pisze, że Eodum zniszczył im serwer. Ale to Wojtek, zabijając gracza, go zniszczył. W końcu był tylko handlarzem, więc kod gry nie dopuszczał takiej sytuacji. W niektórych grach zdarza się, że nawet i handlarz może gracza zabić, gdy na przykład gracz go zaatakuje lub okradnie, ale Wojtek nie miał broni, nie było to przewidziane.

Także postać Eoduma po prostu się odrodziła (jak zawsze po zgonie), a Wojtka za karę zdegradowali do roli posługacza.

Nazwa Eodum nie ma ukrytego znaczenia, choć jest to po koreańsku ciemność :)

 

Dzięki za wszystko i również pozdrawiam! 

 

 

 

Oazo,

oj nie, tylko nie przegadane xD Tak nie miało być! 

 

Z płatem czołowym naturalnie miałam mały problem, gdyż działania impulsywne się w nim nie rodzą, ale okej, przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza (kora przedczołowa jest odpowiedzialna za kontrolę emocji, świadome hamowywanie „zwierzęcego mózgu”, „polecę” niedopuszczalnym w zasadzie skrótem, ale niech będzie i przypominam jeszcze stare eksperymenty z lobotomią).

Możliwe, że trochę przesadziłam, ale to taka moja nadinterpretacja. Można to podpiąć pod kolejną omylność Systemu ;P

 

Dziękuję za wszystkie wskazówki! Bardzo się cieszę, że mimo wszystko tak ci się podobało i sama wzmianka o nominacji do piórka to już nie byle co!

 

 

 

lew-letni,

XD

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

oj nie, tylko nie przegadane xD Tak nie miało być! 

Z tym “przegadaniem” miałam zgryz. Bo widzisz, nie jest dla mnie rozwleczone w znaczeniu – pojawiają się rzeczy niepotrzebne, tak nie jest. Fabuła jest szybka, a wymiany dialogowe – błyskawiczne. Bardziej przez wyjaśnienia narratorskie “co, po co i dlaczego”. Może być moją przypadłością i sposobem odbioru tekstów, gdyż nie lubię, gdy autor tłumaczy mi jak mam rozumieć daną postać i wpycha mnie w określony scenariusz. Podobnie zresztą jest z grami. Jeśli już w coś gram, respektuję zasady, konwencję, świat, ale irytuje mnie i nudzi wpychanie w określone ścieżki i zabieranie dowolności.

Można to podpiąć pod kolejną omylność Systemu ;P

Podpięłam. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cześć :)

 

No, zabawne to było :) Ale jeszcze bardziej spodobały mi się te refleksje na temat moralności, trochę ciekawych spostrzeżń, które dodały tekstowi głębi i sprawiły, że zatrzymałem się kilka razy, ale nie dlatego, że zostałem zatrzymany, ale dlatego, że chciałem się zatrzymać, żeby pewne rzeczy przemyśleć.

Udane opowiadanie, zabawa nickami niezła, choć nie rozgryzłem kim są DwiePołowyMiny oraz Żabka. Nie do końca chyba też zrozumiałem to, co się stało na koniec, czym są te pojedyncze słowa, co one znaczą, na co mają wskazywać, zwracać uwagę. Ciekawi mnie też kim/czym jest Eodum. Ale możliwe, że ja po prostu niedomyślny jestem :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Żabka – obstawiałbym Detektywa Lowina gdyby nie to, ze on trzeci, a nie czwarty w rankingu.

Przeczytałam, ale ze smutkiem wyznaję, że zrozumienie nie chciało się włączyć. :(

Zauważyłam miarkowników ;)

 

Do­pie­ro świ­ta­ło, ale inni nie­za­leż­ni zda­wa­li się od dawna na no­gach. ―> Czy tu aby nie miało być: Do­pie­ro świ­ta­ło, ale inni nie­za­leż­ni zda­wa­li się od dawna być na no­gach.

 

Ja­ski­nia jest na końcu mapy, także luz. ―> Czy dobrze rozumiem, że na końcu mapy, poza jaskinią, był również luz?

A może miało być: Ja­ski­nia jest na końcu mapy, tak że luz.

 

Także róż­nie, Woj­tecz­ku, róż­nie. ―> Tak że róż­nie, Woj­tecz­ku, róż­nie.

 

Po­cią­gnął łyka many… ―> Po­cią­gnął łyk many

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oazo,

Może być moją przypadłością i sposobem odbioru tekstów, gdyż nie lubię, gdy autor tłumaczy mi jak mam rozumieć daną postać i wpycha mnie w określony scenariusz.

Rozumiem, też tak mam. Ale oczywiście jak sama piszę, robię to samo. Mam jeszcze zbyt małego skilla, żeby tego świadomie unikać.

 

 

 

501,

a ja się bałam, że przesadziłam z mędrkowaniem. Nie chciałam, żeby wyszło zbyt filozoficznie, ale uznałam, że w podobnych opowiadaniach zawsze jest przede wszystkim śmiesznie, a domyślam się, że gdyby npce rzeczywiście coś czuły, ich życie mogłoby być tragiczne. 

DwiePołowyMiny to akurat prościzna – przetłumaczony nick na polski. Żabka mogła być trudniejsza, ale lew-letni dobrze skumał (choć widzę, że to ja się pomyliłam!)

Końcowe słowa miały pokazać rozwaloną psychikę Wojtka. Został bowiem posługaczem, o których pewnie zbyt mało wspomniałam, ale pojawili się w tekście. Nie jest już w pełni niezależny, skupiał się już tylko na pracy, nie miał głębszych przemyśleń, nie działał na złość Systemowi.

Dzięki za odwiedziny i również pozdrawiam!

 

 

 

miarkownicy,

całkowicie rozumiem, to nie jest tekst dla wszystkich. Starałam się dobrać wszystkie tagi, które mogłoby to zwiastować. Cieszę się, że mimo wszystko przybyłaś i dzięki za łapankę!

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Jest ok, @Lano. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

DwiePołowyMiny to akurat prościzna – przetłumaczony nick na polski.

Still don’t get it :/

Known some call is air am

Bardzo proszę, Lano, miarkownikom miło, że mogli się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

Bardzo dobre opowiadanie. Przeczytałam z przyjemnością. Już nigdy nie spojrzę na NPC tak samo. 

– HANDEL.

A nie powinno być: pokaż mi swoje towary ;).

O nieźle, dziesięć kubków, cztery złamane strzały. I dziurawa chochla!

Obowiązkowe zestaw w każdej grze. A potem się znajduje świetny miecz w środku lasu, co przeciąża ekwipunek i trzeba wyrzucać te wszystkie skarby: zardzewiałe gwoździe, laleczki i drabiny ;).

 

Dzięki za wyjaśnienia!

0P ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dopiero teraz skumałem skąd to 0P :)

Known some call is air am

Hej, LanoVallen!

 

Sumarycznie mi się podobało. Jedne fragmenty lepsze, inne ciut mniej. Całość bardzo pomysłowa, nieźle napisana, a i los bohatera nie był dla mnie obojętny.

 

Zupełnie nie podeszły mi teksty z czatu. Rozumiem, że to puszczenie oka do starych użytkowników niniejszego forum, więc siłą rzeczy było to hermetyczne, jednak chyba aż za bardzo. ;-)

 

Nie do końca też wybrzmiał dla mnie motyw triumfującego zła, ale być może coś nie zostało przeze mnie trafnie odczytane. 

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie! 

 

 

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

ZwariowanaAlicjo,

dzięki za odwiedziny. Bardzo się cieszę, że tekst sprawił ci przyjemność. 

 

– HANDEL.

A nie powinno być: pokaż mi swoje towary ;)

Faktycznie, nawet bardziej pasuje ;) Ale wyobraziłam sobie tę interakcję jako taką bardzo szybką, jako że to gra mmo. Więc gracz wymówił jak najkrótszą komendę, bo mu się śpieszyło.

 

 

Obowiązkowe zestaw w każdej grze. A potem się znajduje świetny miecz w środku lasu, co przeciąża ekwipunek i trzeba wyrzucać te wszystkie skarby: zardzewiałe gwoździe, laleczki i drabiny ;).

Ale do tego miecza i tak ma za niski level i później telepie się z nim wiele godzin.

 

 

 

501,

krar ma bardzo trudny nick! Z tydzień się głowiłam co by tu użyć. Nagle mnie olśniło, że gdy wpadnie do mojego opka powinien zakończyć: nie pozdrawiam, nie polecam, obyś przegrała (więc tym 0P jednocześnie sugeruję, że jest to kiepskiej jakości tekst). 

 

 

 

Filip, (aaa nic nie wymyślę!)

tak więc jak zwykle – często dostaje taki odzew, że niby fajne, ale niektóre fragmenty kuleją. No nic. Mimo to dziękuję za docenienie pomysłu i przejęcie się losem Wojtka :)

 

Zupełnie nie podeszły mi teksty z czatu.

Całkowicie rozumiem i liczyłam się z tym. Szczególnie wiedząc, że wszystkich nie pomieszczę :(

 

Nie do końca też wybrzmiał dla mnie motyw triumfującego zła,

Z założeniami konkursów zawsze u mnie na bakier, więc zapewne odczytałeś dobrze. Choć dla mnie Eodum zatriumfował. Nie poniósł żadnych konsekwencji złych czynów.

 

Pozdrawiam i również życzę ci powodzenia ;)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Filip, (aaa nic nie wymyślę!) – Filip_Pij XD

Known some call is air am

Hej, Outta Sewer, nie trzeba mnie namawiać. ;-) Mecz się zaczął, to kapsel strzelił. :-)

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Oł. Em. Dżi. JESTEM W OPOWIADANIU.

Na początek zgłaszam skargę, ponieważ gdy Spina_Irena zarządziła głosowanie i pojawiło się, że głos można oddać w tym wątku, automatycznie kliknąłem i nic się nie wydarzyło.

Bawiłem się przednio, bardzo przypadł mi do gustu pomysł, by przedstawić growych NPCetów jako przeżywające i odczuwające postaci, które, jak się okazuje, mogą mieć serdecznie dość roli, w jakiej zostały postawione. Postać złego oburza i dobrze, że w końcu dostał za swoje! Nie wszystkie nicki rozpracowałem, ale większość tak. Wypowiedzi bohaterów dostarczyły wiele radości, ponieważ były w punkt :D

Trochę pogubiłem się pod koniec i musiałem czytać finał dwa razy, ale może to wina późnej pory. 

Dodam jeszcze, że kilka ładnych lat temu byłem administratorem dużego serwera Gothic Multiplayer i zajmowałem się tam prawie wszystkim, nie wyłączając pisania skryptów. Niestety, kilku graczy-trolli hobbystycznie zajmowało się mordowaniem NPCetów i jakoś nie zniechęcał ich respawn, więc któregoś razu zaplanowałem sprawy tak, że NPCty zaczęły się bronić w wyjątkowo paskudny sposób ;D Opowiadanie przywołało więc wspomnienia.

 

Głosuję na Eoduma, ale cała wczorajsza rozgrywka pozostawiała sporo do życzenia. Nie wypiszę błędów, ponieważ moderacja i tak zdaje się je ignorować.

:D :D :D

 

I jeszcze kilka drobnostek, które zatrzymywały mnie w trakcie lektury:

 

A co(+,) jeśli wszyscy żyjemy w symulacji?

Jako zwykły handlarz wydawać się mogło, że miał dużo czasu wolnego.

Może zamienić trochę kolejność? Wydawać się mogło, że jako zwykły handlarz miał dużo czasu wolnego.

 

Z jakiegoś powodu trójki należały do najbardziej wyluzowanych. Rzadko się śpieszyły. W końcu dawali graczom misje okazjonalne.

Najpierw trójki należały, potem śpieszyły, a jeszcze potem dawali. Zamieniłbym dawali → dawały, bo chodzi o te trójki.

 

Na dodatek później spisać(+,) co ubyło.

Zaiste(+,) taka jest prawda.

Zdawać się mogło, że w świecie fantasy nie da się zaskoczyć wyglądem swojej postaci, wszystko zostało bowiem ograne.

Może nie da się → nie można?

 

Wojtek mógł tylko stać i patrzeć, gdy Eodum zakradał się do strażnika.

Jakoś nie gra mi tu gdy. Może lepiej wybrzmi z jak?

 

Umierał przypadkiem albo dlatego(+,) że ktoś chciał go obrabować. Niektórzy chcieli wiedzieć, co się stanie, czy mieli ochotę wypróbować nową broń czy mody, a on akurat stał najbliżej.

Może że ktoś próbował go obrabować?

 

Niekończący się krzyk npca uświadomił wszystkich, że chyba jest coś nie tak.

Chyba lepiej będzie uświadomił wszystkim.

 

Bardzo przyjemna lektura i klikałbym do biblioteki, gdybyś jeszcze tego potrzebowała. Dodam jeszcze, że bardzo przyjemnie patrzy się na Twój rozwój. Każde Twoje opowiadanie śledzę z coraz większą przyjemnością :) Masz też ciekawe pomysły – tak trzymać!!!

Hail Discordia

deviantart.com/sil-vah

Filip_Pij xD

 

 

Amun,

Na początek zgłaszam skargę, ponieważ gdy Spina_Irena zarządziła głosowanie i pojawiło się, że głos można oddać w tym wątku, automatycznie kliknąłem i nic się nie wydarzyło.

W sumie mogłam coś podpiąć xD Ale prankster ze mnie kiepski :P

 

Nie ma to jak komuś przywołać dobre wspomnienia! Tamta sytuacja wydaje się bardzo podobna, aż strach. A co jeśli ci npce…

Bardzo się cieszę, że opowiadanie ci się spodobało. Pisanie tego czatu sprawiło mi pewną zabawę, ale i zagwozdkę ;)

Dzięki za łapankę – błędy poprawię po ogłoszeniu wyników, skoro wszyscy jurorzy już się zgłosili.

 

Dodam jeszcze, że bardzo przyjemnie patrzy się na Twój rozwój. Każde Twoje opowiadanie śledzę z coraz większą przyjemnością :) Masz też ciekawe pomysły – tak trzymać!!!

Ale to miłe. Dziękuję :> 

 

 

 

japuszko, Sillvicola, witam :)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Ja się niestety gubiłam. Nie kojarzę Eoduma i podczas czytania cały czas miałam wrażenie, że niby wiem, o co chodzi, ale jednak nie XD Pomysł na prawie-życie i bohatera będącego NPC-em bardzo fajny, tylko tu znowu miałam wrażenie, że ślizgam się po powierzchni. Nie do końca kupuję dwutorowość narracji. Forumowicze jako komentatorzy, nie biorący udziału w akcji, rzucający właściwie bardziej hasłami niż pomagający zrozumieć, co się dzieje w tekście.

Podsumowując, za mało zrozumiałam, żeby lektura usatysfakcjonowała ;-)

It's ok not to.

To jest opinia, którą napisałem przed wrzuceniem obrazka potwierdzającego przeczytanie. Nie śledziłem tego, czy w tekście zachodziły później jakieś zmiany. Nie czytałem komentarzy innych użytkowników przed spisaniem własnych uwag.

Bardzo dobry tekst.

[wyedytowane]

Dziękuję pięknie za udział w konkursie, życzę miłego dnia ;)

Lano,

 

Dobre to było. Piszę jako gracz i czytelnik. :) Kupiłaś mnie pomysłem, postaciami oraz ładnym warsztatem. Pięknie grasz emocjami, autentycznie przejąłem się losami NPCów. Zły jest zły, przedstawiłaś go bardzo zgrabnie.

Wiele już zostało napisane, więc nie będę się powtarzał. Gratuluję dobrej roboty. :)

 

Pozdrawiam!

pierożkowypiesełku,

całkowicie rozumiem. Poczucie chaosu jest chyba nieodzownym elementem moich opowiadań ;) Mimo to cieszę się, że przeczytałaś i zostawiłaś po sobie ślad.

 

 

 

morteplays,

wow, dzięki za ten komentarz! Właśnie o tę tragikomedię mi chodziło. Zastanawiałam się nawet nad stosownym tagiem. Na pytania co do prawie-ludzi nie odpowiem, bo zależy mi na samodzielnej interpretacji :) 

Podsumowując, napisałaś naprawdę dobry tekst.

<3

 

Przy okazji małe pytanie: czy któraś z postaci na czacie to Ty? Jeśli nie, to jaki miałabyś nick w tym świecie? :P

Nie, bo uznałam, że wstawianie autora do tekstu to kiepski pomysł :P Niestety w moim przypadku mogłabym postawić jedynie na jakiś anagram, bo co prawda Lana i Vallen skądś się wzięło, ale nie ma konkretnego znaczenia. Ciekawostka: mój nick ma tyle samo liter co moje prawdziwe imię i nazwisko!

 

A ja dziękuję za organizację. Pozdrawiam!

 

 

 

Gerard_T,

wielkie, ogromne dzięki! To naprawdę wiele znaczy, choć w komentarzu ciężko oddać jak bardzo. Również pozdrawiam :)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Fajne ukazanie perspektywy NPC i tego, że oni tak naprawdę są aktorami lub po prostu pracownikami wykonującymi swoją pracę. Ubawiło mnie wymienienie wszystkich rodzajów śmierci Wojtka, bo jako gracz też często postępowałem w podobny sposób. “Mam nowy czar, na kim go wypróbować? O, jakiś NPC jest w pobliżu!”

Podobały mi się też nawiązania do Skyrima. 

Ubolewam jedynie, że nie rozpoznałem wszystkich nicków, ale to chyba po prostu dodatkowy smaczek/ easter egg, więc na odbiór opowiadania nie wpłynął.

 

Pozdrawiam :)

morteplays,

przepraszam, że dopiero teraz, ale końcówka musiała mi umknąć!

 

Okej, czy historia Twojego nicku jest tajna, czy może zechcesz się nią podzielić? xD

Nie jest tajna, ale nie jest też zbytnio ciekawa. Nick jest zlepką imienia jednej z ciekawszych postaci z młodzieżówek, którą czytałam za dzieciaka, a nazwisko wzięłam od postaci z gry ;)

 

 

 

TajemniczyPrzybyszu,

dzięki, że wpadłeś. Fajnie, że się spodobało i ja oczywiście również w tej sposób zabijam/łam npców :P Również pozdrawiam!

 

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Hej.

Ciężko mi komentować, bo już sam wstęp sugeruje, że zawartość jest mocno hermetyczna. Komentarze użytkowników zdają się to potwierdzać. Dla mnie spora część dyskusji była nieczytelna, nie bardzo wiedziałem, o co w nich chodzi. Domyślam się, że są tam jakieś smaczki dla wtajemniczonych.

Nie jestem też pewien, jaka to jest gra. Wydaje mi się, że raczej nie typowe MMORPG, bo tam, żargon jest zdecydowanie bardziej agresywny i rwany, pełen anglicyzmów. Z mojego doświadczenia wynika, że w tych grach rzadko kiedy, widzi się pełne zdania i jest mnóstwo skrótów. Jakieś PBF? Albo serwer dedykowany dla spokojniejszych, skoncentrowanych na odgrywaniu graczy?

 

Każda praca z klientem powinna oferować pracownikom dwadzieścia minut przerwy co pięć minut.

To jest chyba jakiś żart, którego nie rozumiem. To znaczy, rozumiem, ale muszę nad nim myśleć tyle, że już nie jest śmieszny.

 

Po odbyciu standardowej rozmowy, gdy nastała pewność, że żaden gracz nie słyszy, można było przejść do rzeczy.

Wydaje mi się, że pewność się raczej zyskuje. Nie wiem, może i to poprawne, ale dla mnie brzmi dziwnie.

 

Zastanawia mnie też, czy Eodum sam był kiedyś NPC i teraz prowadzi innych ku świadomości niczym w Westworld?

Opowiadanie może i jest nieco hermetyczne, ale jako cichy obserwator trochę nawet się orientuję. Bez znajomości realiów tekst też dobrze by sobie poradził. Dodatkowo sam grywam w “erpegi” więc wychwyciłem jeszcze kilka smaczków. Mój ulubiony to zdecydowanie motyw z koszem na głowie kupca – Brakowało tylko strzały w kolanie. Jeśli natomiast chodzi o zabijanie dzieci to przypomniała mi się afera sprzed kilku lat o to, że w jakimś Falloucie albo którymś Wiedźminie po aktualizacji można było zabijać dzieciaki. 

 

Najbardziej podoba mi się jednak pomysł. Miałem już kilka razy styczność z tego typu konwencją, ale za każdym razem traktowałem ją nieco na dystans. Po twoim opowiadaniu stwierdzam, że chętnie przeczytałbym jeszcze jakieś opowiadania, których akcja dzieje się w grze. Tworzysz ciekawe postacie, dialogi są odpowiednio lekkie i naturalne, bardzo dobrze prześlizgujesz się między humorem, a mroczną stroną całego opowiadania – zabić człowieka tylko po to, żeby przekonać się, jakie statystyki ma nowa broń itp. Największe wrażenie zrobił na mnie chyba fragment z głównym bohaterem (niezależnym), który bezwolnie obraca się za kamieniem, jednocześnie wiedząc, co go spotka. Wielu graczy zachowuje się niezbyt subtelnie, ale wszystko zmienia się, gdy pomyślimy o NPC-ach jak o prawdziwych ludziach. 

 

Mój ulubiony dialog to zdecydowanie:

 

– Oj nie, Wojteczku. Dzisiaj grubsza sprawa. Dzisiaj gobliny uprowadziły czwórkę moich pięknych dzieci. Jaskinia jest na końcu mapy, tak że luz.

– I co, żywe będą?

– Żeby zaliczyć misję, należy przyprowadzić przynajmniej dwójkę z nich. Tak że różnie, Wojteczku, różnie.

Vigil,

dzięki, że wpadłeś.

 

Nie jestem też pewien, jaka to jest gra. Wydaje mi się, że raczej nie typowe MMORPG, bo tam, żargon jest zdecydowanie bardziej agresywny i rwany, pełen anglicyzmów.

Gdybym zaserwowała tutaj dodatkowo żargon typowy dla MMORPG, opowiadanie stałoby się skrajnie hermetyczne, jeszcze bardziej niż teraz. Mimo wszystko jest to gra przyszłości, a w fantastyce można wszystko ;)

 

Zastanawia mnie też, czy Eodum sam był kiedyś NPC i teraz prowadzi innych ku świadomości niczym w Westworld.

Tak, był npcem, o to właśnie chodzi. Początkowo chciałam, żeby prowadził innych ku świadomości, ale ostatecznie plan zmieniłam, tekst bowiem nie wpasowywałby się fabularnie w założenia konkursu.

 

 

 

Okorzec,

wielkie dzięki za komentarz. Miło mi, że się spodobało, a już w szczególności, że naprawiłam ci trochę myślenie o tej konwencji :)

 

Tworzysz ciekawe postacie, dialogi są odpowiednio lekkie i naturalne, bardzo dobrze prześlizgujesz się między humorem, a mroczną stroną całego opowiadania (…)

Dzięki! To bardzo wiele dla mnie znaczy!

 

Nieskromnie jeszcze przyznam, że to również jest mój ulubiony dialog ;)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Sprawnie techniczne. Z czepialstwa – trafiło się parę chaotycznych zdań, na których się mocno potknęłam, ponieważ nie jestem pewna, co autorka miała na myśli. Dla przykładu:

Nie spuszczając z Wojciecha wzroku, podrzucił kamyk, po czym wycelował za plecy Zbyszka. Prawie-ludzie nie stają się nimi tylko dlatego, że wiodą niewolnicze, bezsensowne życie. System robił z nich debili.

Pierwsze zdanie z dwoma następnymi w ogóle mi się nie klei.

Cała sytuacja była tym gorsza, że gracz słusznie, bo nieświadomie, po prostu się bawił.

Jak dla mnie to zdanie mówi „gracz słusznie się bawił”, a chyba nie o to chodziło.

Poza tym przyznam szczerze, że nie wszystko zrozumiałam. Chodzi mi o motywację Eoduma. Mamy bowiem fragment:

Eodum kpił, jak zresztą ciągle, ale w końcu Wojtek domyślił się, z czego konkretnie. Być może powinien zacząć z nim sympatyzować

…a ja nie mam pojęcia, czemu npc miałby z nim sympatyzować. Powtórna lektura nie rozjaśniła tej kwestii. Oczywiście możliwe, że wina leży po mojej stronie i zabrakło podczas czytania odpowiedniego skupienia. Zasadniczo miałam w paru momentach wrażenie, że chcesz coś powiedzieć, ale nie wprost, więc ukrywasz to za sugestiami, których znaczenie mi umykało.

A poza tymi drobnostkami – bardzo doceniam pomysł z przedstawieniem życia (a właściwie prawie-życia) bohatera niezależnego. Kto by przecież zastanawiał się nad losem npc-a, który istnieje tylko po to, aby kupować i sprzedawać graczom itemki? Twoja wizja więc zaskakuje, czuć tu świeżość. Jeszcze mocniej ten motyw wybrzmiewa, gdy wprowadzasz do tekstu posługacza. Z kolei „odsłużenie” odpowiedniej ilości godzin, aby zakończyć pracę, budzi skojarzenia z „Atlasem Chmur”; może przez to miałam wrażenie, że planowałaś pociągnąć ten wątek dalej. (Z drugiej strony, są wzmianki o pożywce…)

Przeplatanie akcji z czatem podkreśla atmosferę gry MMO, co jest jak najbardziej na plus. No i miło było zgadywać, kto jest kim ;) Chociaż momentami trochę dłużyły się te fragmenty, ponieważ kolejne wypowiedzi nie wprowadzały już za wiele do samej akcji. Zakończenie, moim zdaniem, nie wybrzmiewa tak mocno, jak by mogło – potencjał był spory, ale napięcie trochę się rozpłynęło w końcówce.

Zły – niewątpliwie zły, bardziej jednak fabularne narzędzie niż pełnoprawna postać. Taki zabieg jest w konstrukcji całego opowiadania uzasadniony, wspominam więc o tym nie jako o wadzie, a z kronikarskiego obowiązku.

Podsumowując: niezła zabawa formą i oryginalny pomysł. Może w kategoriach konkursowych czegoś mi zabrakło, ale z całą pewnością jest to tekst wart uwagi.

Symfonia: To Eodum jest zły? Tak serio zły?

Lothbrok: Chaotycznie zły.

Silvicola: Czy to normalne, że zyskał na atrakcyjności?

…proszę natychmiast wyjść z mojej głowy!

deviantart.com/sil-vah

Silvicola,

dziękuję za jurorski komentarz! Przepraszam też, że dopiero teraz, ale nie było niestety jak. Sił starczało tylko na sprawdzenie, czy nie wybuchł tutaj przypadkiem jakiś pożar. Tak czy siak, zgadzam się z zarzutami, przyjmuję je na klatę. To jest niestety ta wada konkursów, że czasem trzeba napisać coś inaczej, niżby się chciało, przez wzgląd na zasady. Fajnie jednak, że uważam tekst za wart uwagi :)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Nie za bardzo zrozumiałam, ale czytało się przyjemnie :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka