- Opowiadanie: dawidiq150 - Historia pewnego genialnego chłopca

Historia pewnego genialnego chłopca

Wielkie podziękowania dla Alicelli za olbrzymią pomoc!!! Zapraszam do czytania i komentowania :) Jak zawsze.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Historia pewnego genialnego chłopca

– Dlaczego nie płacze?! – spytała mocno zaniepokojona Basia, matka noworodka, którego parę chwil temu wydała na świat. Wilgotny, różowy bobas patrzył prosto w jej oczy z uśmiechem, jakby chciał powiedzieć „Wszystko w porządku mamusiu”. – Czy jest zdrowy?!

Wykończona matka koniecznie chciała się tego dowiedzieć, gdyż była przekonana, że dzieci po porodzie zawsze płaczą.

– Rzeczywiście dziwne zjawisko – pielęgniarka patrzyła badawczym wzrokiem na małego Jarka, któremu przed momentem wymierzyła mocnego klapsa – wygląda na całkowicie zdrowego, oddycha prawidłowo.

Barbara nalegała, by jej dziecko przebadał lekarz i niezwłocznie do tego doszło. Ten oglądnął je i skwitował:

– Jest zdrów jak ryba, proszę nie marnować mojego czasu.

Dopiero wtedy Basia i jej mąż Marek odetchnęli z ulgą, a ich serca przepełniła ogromna radość. Wszystko było dobrze.

 

&&&

 

Marek z Basią przyglądali się sześcioletniemu chłopcu, który grał w jakąś grę na konsoli w salonie. Na wielkim ekranie telewizora obficie lała się krew. Jakiś osiłek biegał z mieczem, mordując w bardzo brutalny sposób różne potwory.

– Pozwoliłeś mu w to grać? – spytała Basia z lekką naganą w głosie.

– Mi to nie przeszkadza, to nie jest zwykłe dziecko. Sprawia wrażenie, jakby był dorosły. Wiesz jak mnie przekonał? Wyobraź sobie, że poprosił kolegę, którego starszy brat jest grafikiem komputerowym, żeby przedrukowali okładkę na pudełku z grą. Zamiast „od 18 lat” zmienili na „od 8 lat”. Wyobraź sobie, że teraz wiele dzieciaków oszukuje tak swoich rodziców.

Jarek rokował świetnie. Bardzo chcieli mieć mądre dziecko, ale on był po prostu genialny. Udowadniał to na każdym kroku. Prowadził na blogu swój pamiętnik, pełny złotych myśli i bystrych spostrzeżeń. Czytał książki, a najbardziej interesowały go opracowania takich geniuszy jak Einstein, Stephen Hawking czy Stanisław Lem. Posiadał też fenomenalną pamięć. Potrafił się już porozumieć w języku angielskim, niemieckim i rosyjskim.

– Jarku chcieliśmy z tobą porozmawiać – Basia zwróciła się do syna – zostaw na chwilę grę.

Chłopiec włączył pauzę i skupił uwagę na rodzicach.

– Słucham – powiedział radośnie.

Rodzice usiedli na kanapie i Basia mówiła dalej:

– Nie umknęło to uwadze, ani naszej, ani przedszkolankom, że bardzo dobrze się rozwijasz. Razem z tatą, zrobimy wszystko byś mógł udoskonalać swoje talenty. Dlatego chcieliśmy poddać cię badaniu. Badanie to jest bezbolesne, będziesz musiał rozwiązać kilkadziesiąt zadań. Co ty na to?

Jarek pokiwał głową i po chwili zastanowienia powiedział:

– Zapewne chodzi o test IQ. Dobrze. Tylko mam jeden warunek.

– Jaki? – zapytał Marek.

– Chcę zrobić test przeznaczony dla dorosłych.

Rodzice popatrzyli sobie w oczy i pokiwali głowami nieco zaskoczeni.

 

&&&

 

– O! Czyli to jest ten sześcioletni geniusz! – niemal krzyknęła pani psycholog, która miała przeprowadzić test. Następnie chwilę przypatrywała się chłopcu. – Cóż, nie ma na co czekać, wszystko jest już przygotowane. Zapraszam za mną.

Kobieta poprowadziła Basię, Marka i ich syna krótkim korytarzem. Zatrzymała się przy drzwiach numer siedemnaście i powiedziała:

– Państwo tu zaczekacie. Sam test trwa czterdzieści pięć minut. Plus pięć na wprowadzenie. Potem błyskawicznie go sprawdzę i otrzymacie stosowny dokument. Chodź chłopcze.

– Powodzenia! Trzymamy kciuki! – zdążyli jeszcze powiedzieć rodzice do wyraźnie podnieconego Jarka.

Pomieszczenie, w którym znalazł się Jarek i kobieta psycholog, nie było duże. Stanowisko dla Jarka było już przygotowane. Na stoliku znajdowała się butelka wody mineralnej, długopis i arkusz z zadaniami.

– Zgodnie z prośbą test, z którym się zmierzysz przeznaczony jest dla osób od osiemnastego roku życia. – wyjaśniła pani psycholog – Składa się ze stu dwunastu zadań podzielonych na trzy działy. Dwa pierwsze opierają się na tzw. matrycach Ravena. Trzeci test sprawdza zdolności matematyczne. Każde zadanie ma sześć odpowiedzi, masz zaznaczyć prawidłową. Jak chcesz możesz strzelać, nie ma ujemnych punktów za złe odpowiedzi. Pamiętaj jednak, że nie mierzysz ilorazu szczęścia tylko inteligencji. Na każdą część masz piętnaście minut….

Jeszcze przez chwilę kobieta przekazywała ważne informacje i zrobiła to wyczerpująco. Potem spytała Jarka czy wszystko rozumie i jest gotowy, gdy ten przytaknął powiedziała START i włączyła stoper.

 

&&&

 

Basia z Markiem czekając w korytarzu, dyskutowali o przyszłości syna. W końcu drzwi numer siedemnaście otwarły się i ukazał się Jarek. Od razu widać było, że test mu dobrze poszedł.

– Większość zadań była banalna – powiedział zadowolony. – Tylko kilku nie jestem pewny. Fajnie, że zrobiłem ten test. Bardzo wam dziękuję.

Chwilę później pani psycholog wyszła z pomieszczenia, trzymając dokument potwierdzający wykonanie testu, na jej twarzy malowało się zdumienie. Powiedziała:

– Sto dziewięćdziesiąt dwa punkty, najlepszy wynik w kraju, a przecież to jest jeszcze dziecko. – Spojrzała na Jarka. – Najlepszy szachista świata Garri Kasparov osiągnął sto dziewięćdziesiąt punktów. Może byś nauczył się grać w tę grę?

Ten się uśmiechnął i odpowiedział:

– Przyjdzie na to stosowny czas.

 

&&&

 

Po badaniu inteligencji, rodzicom Jarka woda sodowa uderzyła do głowy. Oczywiście, chcieli dla syna jak najlepiej, ale nie rozumieli, że sława dla tak młodego człowieka nie jest najlepszą drogą. Na szczęście sześciolatek zdawał sobie sprawę, że dziecięce lata nie powrócą i jeśli nie przeżyje ich teraz to nie przeżyje ich nigdy. Tak więc widząc co się święci jak najszybciej zwrócił się do rodziców:

– Chciałem was o coś poprosić. Wiem, że urodziłem się z niezwykłymi zdolnościami. Potwierdza to test IQ, a także to, że potrafię mówić już w trzech obcych językach. Mógłbym zdobyć sławę. Wiele stacji telewizyjnych i gazet chciałoby przeprowadzać ze mną wywiady. Ale ja tego nie pragnę. Chcę normalnie iść do szkoły, no może rok czy dwa wcześniej niż inne dzieci. Tak wiele osób robi w sytuacji, gdy dziecko dobrze rokuje. Chcę mieć normalnie kolegów i koleżanki w swoim wieku. Czy rozumiecie o co mi chodzi?

Basia wzruszyła się słuchając tego. Marek pocałował ją i przytulił jednocześnie mówiąc do chłopca:

– Dobrze synku. Zrobimy jak chcesz. Nikt nie dowie się o wyniku testu IQ, nie rozpowiemy też o twoich zdolnościach, aż sam tego nie zechcesz.

– Zrobimy wszystko byś był szczęśliwy – dodała Basia.

 

&&&

 

Jarek poszedł do szkoły w wieku sześciu lat. Od tej chwili miał dwa oblicza i nie przeszkadzało mu to zbytnio. W szkole był prymusem, ale nie takim co dostaje same szóstki. Bardzo dbał o to, aby od czasu do czasu wypaść nieco słabiej. Starał się zbytnio nie wychylać. Natomiast w domu był sobą, uwielbiał czytać. Raz w tygodniu odwiedzał z mamą albo tatą księgarnię i kupował naukowe książki. Grał w komputerowe gry strategiczne. Robił to, co robią ludzie co najmniej kilkanaście lat starsi.

 

&&&

 

W życiu geniusza czas mijał bardzo szybko i nie było miejsca na nudę. Jego głowa była olbrzymim magazynem przeróżnych informacji, skarbnicą rozległej wiedzy. Gdy Jarek skończył dziesięć lat stało się to, co musiało się kiedyś stać. Przestał udawać i wyszedł z cienia. Tak się złożyło, że miał ku temu kilka powodów. Po pierwsze, zmęczyło go wieczne pozorowanie na kogoś znacznie głupszego, po drugie, chciał zrobić rodzicom przyjemność, wiedział bowiem, że marzyli aby móc wreszcie zacząć się nim chwalić albo chociaż nie ukrywać jego wybitności. I po trzecie – ten główny powód. Zakochał się.

Jarek bardzo lubił oglądać amerykański młodzieżowy serial w telewizji pt. „Niebezpieczne miejsca”. Film był o grupie ludzi, którzy posiadają ponad naturalne zdolności takie jak, widzenie podczerwone, siła i szybkość, kontrolowanie pogody, czytanie w myślach i jeszcze kilka innych. Tropią oni wampiry, wilkołaki i inne straszne stwory. Jedną z głównych ról grała pełna wdzięku Isabella Davis. Trzynastolatka o ciemnych włosach i pucułowatej twarzy. To właśnie ona tak bardzo mu się spodobała.

Pewnej nocy o godzinie dwudziestej trzeciej, bo właśnie wtedy leciała powtórka serialu, a Jarek oglądał film leżąc w łóżku. Wpadła mu do głowy myśl „dlaczego nie może być moją dziewczyną? Jest wyjątkowa tak jak ja”.

Zastanawiał się, jak najszybciej zdobyć sławę. Mógł ujawnić swoje IQ, ale to było za mało. Dałoby to mu tylko chwilową sławę. Najlepiej byłoby zacząć uprawiać jakiś sport, w którym przydaje się inteligencja i pamięć. Poker? Brydż? Szachy? A może ta ponoć bardzo fajna gra karciana Magic the Gathering? Może GO albo scrabble? A jakby napisał książkę? Kryminał. Wiedział, że jest w stanie napisać niezwykle zawiły i zaskakujący kryminał. W tym na pewno wykorzystałby swoją inteligencję. Rozmyślał, rozmyślał i podjął decyzję – nauczy się grać w szachy.

 

&&&

 

Rano podczas śniadania Jarek zwrócił się do rodziców:

– Chcę nauczyć się grać w szachy. Pamiętacie co powiedziała pani u której robiłem test IQ? Powiedziała, że osiągnąłem lepszy wynik niż Kasparov. Myślę, że mam szansę osiągnąć sukces w tej dziedzinie.

Marek uniósł brwi zdziwiony, popatrzył na żonę i spytał syna:

– Ale skąd ta nagła zmiana?

Chłopak zaśmiał się i odpowiedział:

– Sam nie wiem… zakochałem się.

– W kim??? – ponownie zapytał ojciec, oboje z Basią byli zaskoczeni – coś ty znowu wymyślił?

– Jest trzy lata starsza, a nazywa się Izabella Davis. To aktorka.

– Dobrze nic nie stoi na przeszkodzie byś zaczął chodzić do klubu szachowego. Ale z tą aktorką to nie obiecuj sobie za dużo – to drugie ojciec powiedział nieco zasmucony.

– O! Przekonasz się tato. Już niedługo się przekonasz. – Jarek był pewny siebie – Potrzebuję zamówić na allegro książkę, z której nauczę się podstaw. Sprawdzałem kosztuje dwadzieścia dwa złote plus przesyłka. Gdy pójdę do klubu chcę znać już ruchy poszczególnych figur.

– Nie ma sprawy synu.

 

&&&

 

Dziesięcioletni geniusz potrzebował czterech dni, by poznać i utrwalić sobie wszystkie szachowe zasady. Przed pójściem do klubu rozegrał już kilkadziesiąt partii na internetowym kurniku. Nawet udało mu się kilka razy wygrać, wybierał bowiem zawodników o najniższym rankingu.

W klubie szachowym przywitano go z otwartymi rękami, tak jak wszystkie dzieci, które chciały nauczyć się grać. Dołączył do grupy najmniej zaawansowanej i trafił pod skrzydła jednego z trenerów.

Bystrość chłopaka nie umknęła uwadze prowadzących zajęcia. Podobne dzieci nazywano po prostu „talentami”. Tak więc Basia i Marek zostali niezwłocznie poinformowani, że Jarek jest „talentem”.

A właśnie zbliżał się turniej.

 

&&&

 

Była sobota, kiedy Jarek wszedł na salę gimnastyczną, w której rozłożone były stoły a na nich szachownice z poukładanymi bierkami. Obok każdej szachownicy stał elektroniczny zegar szachowy.

Chłopak poczuł coś czego jeszcze nigdy wcześniej nie czuł. Była to mieszanina lekkiego stresu, ducha rywalizacji, fascynacji, podniecenia i radości.

Do rozpoczęcia było około czterdzieści minut. Na sali kilka osób grało już „na rozgrzewkę”.

Zawodnicy małymi grupami, bądź samotnie zaczęli przychodzić na salę. Byli to zarówno dobrzy gracze tzw. starzy wyjadacze plasujący się zawsze w czołówce, jak i zwykli pasjonaci królewskiej gry. Byli też oczywiście amatorzy – dzieci i dorośli.

Jarek został już wcześniej zgłoszony do turnieju. Teraz podszedł do grających towarzyską partię by się poprzyglądać.

Czterdzieści minut upłynęło mu bardzo szybko. Sala była już pełna ludzi, gdy nagle otyła kobieta w średnim wieku, będąca głównym sędzią powiedziała do mikrofonu:

– Witamy wszystkich! Turniej rozegrany zostanie na dystansie dziewięciu rund, tempem dziesięć minut dla zawodnika. Proszę zachowywać się fairplay, drugie nieprawidłowe posuniecie przegrywa, figura dotknięta idzie, postawiona stoi… – kobieta mówiła jeszcze kilka nieistotnych rzeczy , dziękowała sponsorom i tak dalej.

Ostatnie co powiedziała, to gdzie rozwieszane będą kojarzenia.

Jarek pierwszą partię grał na jednym z ostatnich stołów. Jego przeciwnikiem był starszy, niski mężczyzna ubrany w szary garnitur. Wyglądał na sympatycznego ale graczem dobrym nie był. Partia zakończyła się szybką wygraną geniusza.

Przyszedł czas na drugą rundę. Tym razem przeciwnik był bardziej wymagający, lecz również szybko poległ.

W trzeciej rundzie na Jarka zwrócono już baczniejszą uwagę, a jego przeciwnikiem był znany szachista, trener, żyjący wyłącznie z szachów Mikołaj Kacel. Otyły, siedemdziesięciodwuletni stary kawaler, który posiadał tytuł mistrza międzynarodowego a jego ranking wynosił dwa tysiące trzysta pięćdziesiąt osiem punktów.

Gdy minęło szesnaście minut od rozpoczęcia rundy i dużo osób zakończyło już swoje partie. Wokoło czwartego stołu, gdzie właśnie toczyła się partia Jarka z Mikołajem Kacelem zgromadziła się grupa ciekawskich.

Widok był niezwykle komiczny. Spocony i zaczerwieniony mistrz, który wygrał niejeden turniej teraz męczył się by wyciągnąć choćby remis, grając przeciwko dziesięciolatkowi. Słychać było rozbawione rozmowy.

Stary szachista nie chciał przedłużać kompromitującej dla niego sytuacji. Przewrócił swojego króla i powiedział do zgromadzonych.

– Macie państwo przed sobą geniusza. – i potem podał chłopakowi dłoń – Masz przed sobą wspaniałą karierę.

Turniej trwał dalej i okazało się, że trudniejszej dla Jarka partii już nie było. Z kompletem punktów zdobył pierwsze miejsce.

Nadeszło odczytanie wyników i rozdanie nagród. Jarka nagrodzono kopertą, w której było tysiąc pięćset złotych a także gromkimi brawami.

– Chłopcze może coś powiesz? – Sędzina wręczyła mu mikrofon.

– To moja pierwsza zarobiona kasa, kupię sobie klocki lego.

Kilka osób na sali zaśmiało się. A Jarek jeszcze dodał:

– Sobie i moim dzieciom.

Tym razem zaśmiało się więcej osób.

Jarek uciekł ze sceny i dał się uściskać swoim rozradowanym rodzicom. Potem poszli na olbrzymie lody.

 

&&&

 

Po tym lokalnym sukcesie młody geniusz zaczął grywać w turniejach na terenie całej Polski. Za każdym razem wygrywając. Jego ranking ELO w błyskawicznym tempie wzrastał. Został mistrzem polski juniorów, a niedługo potem oficjalnym mistrzem Polski. W przeciągu niespełna roku zdobył tytuł szachowego arcymistrza. Jarek wszedł na listę stu najlepszych szachistów na świecie i zrobiło się o nim głośno na całym globie.

Jego partię analizowali wszyscy pasjonaci królewskiej gry. Robił ruchy z pozoru słabe i wręcz nielogiczne. Dopiero potem okazywało się jaki był w nich genialny plan. Federacja FIDE w końcu zakomunikowała o dwóch planowanych wydarzeniach, na które wielu już czekało. Jarek miał zmierzyć się z mistrzem świata Garrim Kasparovem, a następnie z najnowszym programem komputerowym „Tyson”, który zdawał się doskonały, gdyż żaden człowiek nie potrafił z nim wygrać.

Transmisja z pojedynku poszła na cały świat. Szachy nie są sportem widowiskowym, ale ta potyczka była niezwykle efektowna. Chłopak, nad każdym ruchem zastanawiał się nie dłużej niż dziesięć sekund. To był pogrom, po trzydziestu dwóch ruchach Garri poddał partię. Nikt już nie miał wątpliwości, że Jarek jest fenomenalny. Na całą grę zużył niecałe pięć minut, gdzie jego przeciwnik trzy godziny.

Mieli rozegrać cztery partie, lecz Garri zrezygnował z dalszej konfrontacji.

Po kilkudniowym odpoczynku w pięciogwiazdkowym hotelu, gdzie zakwaterowany był razem ze swoimi rodzicami doszło do pojedynku z „Tysonem”.

Jarek tym razem wylewał siódme poty, widać było, że się stara i chce wygrać, lecz jak później mówił w wywiadach bynajmniej nie było to łatwe.

Zremisowali. Po dwóch dniach odpoczynku odbyła się druga zakontraktowana partia. Znowu zakończyła się remisem. Tak samo trzecia. Czwartą natomiast wygrał genialny nastolatek.

– To było prawdziwe wyzwanie – powiedział później w wywiadzie – wydaje mi się, że mam już sposób jak wygrywać z „Tysonem”…

Potem miesiąc za miesiącem Jarek zdobywał olbrzymie pieniądze w turniejach szachowej federacji PCA. Stał się niekwestionowanym mistrzem świata. Wtedy w licznych wywiadach zaczął mówić, że chętnie zagrałby w filmie. Przyszło do niego wiele ofert. Zainteresował się nim nawet sam George Lucas. Doszło do sprawdzenia czy geniusz ma w ogóle jakiś talent aktorski. Okazało się, że jest świetny. Od razu dostał niewielką rolę w najnowszej odsłonie Gwiezdnych Wojen.

Gdy miał czternaście lat był już bardzo bogaty.

 

&&&

 

Nie tylko Jarek i jego rodzice zaczęli żyć w luksusie. Jeśli chodzi o pieniądze zarobione przez geniusza, chłopak był hojny. Wszyscy wujowie i ciotki, cała, nawet nieco dalsza rodzina, dostała prezenty w postaci pieniędzy. A te wpływały na konta Marka i Barbary jak rzeka.

Był ciepły czerwcowy dzień, sobota. Jarek i Basia zażywali bąbelkowej kąpieli w jednym z basenów swojej willi, którą kupili dwa tygodnie temu. Mieściła się ona na obrzeżach niewielkiego miasteczka o nazwie „Bobczyny”. W pobliżu, w równie bogato urządzonych domach mieszkało siedem rodzin.

Jarek co kilka dni poświęcał trochę czasu na poznawanie okolicy. Wsiadał na rower i jeździł. Czasami, gdy kogoś spotkał, zatrzymywał się by porozmawiać. Dzisiejszego dnia jego celem była leśna ścieżka, którą ostatnim razem zauważył. Żeby do niej dotrzeć musiał jechać trzy kilometry wzdłuż głównej ulicy.

Minął dwa podjazdy prowadzące do sąsiednich willi. Wiedział, że zaraz ujrzy szeroką na dwa metry drogę, która prowadziła w gęsty las. Chciał przejechać na drugą stronę szosy, w tym celu zatrzymał się, gdyż słyszał, że za nim jedzie jakiś samochód. Spojrzał za siebie i ujrzał czarnego vana. W tej okolicy taki samochód? – pomyślał – Coś było nie tak.

Już po chwili zrozumiał, że ma rację. Pojazd zamiast go ominąć jechał prosto na niego. Przez okno wychylił się człowiek ubrany w kominiarkę. Trzymał strzelbę, którą wymierzył w niego i strzelił. Jarek poczuł ukłucie w udzie. Po trzech sekundach stracił przytomność.

 

&&&

 

Chłopiec przebudził się i otworzył oczy. Czuł senność. Siedział unieruchomiony na krześle w niewielkim surowym pomieszczeniu wyglądającym na jakąś piwnicę. Ręce miał skrępowane z tyłu, a nogi związane ze sobą.

Rozglądnął się na tyle na ile mógł. Z sufitu zwisała nieosłonięta żarówka dająca silne światło. Poza krzesłem, na którym siedział, nie zauważył tu żadnych innych mebli. Drzwi do pomieszczenia były lekko uchylone.

Umysł geniusza momentalnie ocenił sytuację i wyciągnął wnioski. „Zostałem porwany dla okupu” – pomyślał.

Następnie szybko obmyślił plan.

Jarek nie wiedział ile czasu minęło od porwania. Z radością poczuł, że ma pełny pęcherz co chciał wykorzystać na swoją korzyść. Już niedługo miał zagrać o wiele ważniejszą aktorską rolę niż ta, którą miał w filmie.

Czekał, próbując przypomnieć sobie informacje, które teraz miały zadecydować o jego losie.

Nagle usłyszał kroki i do pomieszczenia ktoś wszedł. Jarek zamknął oczy.

– Śpisz przyjacielu? – padło pytanie.

On jednak nie dał po sobie znać, że jest przytomny. Po chwili poczuł jak zimna woda leje mu się na czubek głowy. Porywacz opróżnił butelkę i gdy nic to nie dało chwycił chłopca za brodę.

– Obudź się wreszcie!

Ten wyczekał jeszcze chwilę, następnie uśmiechnął się w sposób jak najbardziej nienaturalny dla zaistniałej sytuacji i otworzył oczy.

Porywacz gdy to ujrzał stracił całą pewność siebie i zwyczajnie się przestraszył. Nie tracąc ani sekundy Jarek przyglądał mu się a jego umysł przetwarzał każdy gest i ruch ciała na niezwykle teraz cenne informacje.

Mężczyzna ubrany był w szare dresowe spodnie i czarny podkoszulek. Na stopach miał tanie adidasy. Twarz zasłaniała mu czarna kominiarka. Miał przeciętny wzrost i był raczej chudy.

– Potrzebujesz pieniędzy prawda? – odezwał się Jarek i nie czekając na odpowiedź kontynuował – bo jesteś nieudacznikiem, nie możesz znaleźć pracy nie dla tego, że jesteś leniwy tylko dlatego, że jesteś beztalenciem. Nic tak naprawdę nie potrafisz fachowo zrobić, do niczego się nie nadajesz. Nie pozwolę ci zarobić tych pieniędzy za porwanie chłopaka. Wiesz kim jestem?

– Kim? – porywacz był zdezorientowany.

– Nazywam się Wezezbezmud i normalnie mieszkam w piekle, natomiast teraz jestem w ciele tego dziecka, gdyż tak jak mówiłem nie pozwolę byś zdobył te pieniądze. Jesteś bękartem i od dzieciństwa się tobie przyglądam. Pamiętasz jak ojciec bił matkę i ciebie gdy wracał pijany do domu? Byłem tam i patrzyłem z radością, szeptałem mu do ucha „pierz go, należy mu się, pierz to bękart”

Jarek zamilkł na chwilę i przekrzywił głowę uśmiechając się w potworny sadystyczny sposób, wiedział, że mu się udało trafić w czuły punkt. Grał dalej.

– Nikt tak naprawdę cię nie kochał. Nawet Bóg do którego się modliłeś. Bo Bóg nie kocha wszystkich tak jak to mówią w kościele, nie kocha bękartów. Dlatego jestem tu teraz i przemawiam z ciała tego dziecka.

– Niemożliwe… – porywacz był w szoku a chłopak kontynuował przemowę starając się jak najbardziej go zranić, przestraszyć a także po prostu namieszać mu w głowie by uwierzył, że ma do czynienia z demonem, który opętał ciało dziecka.

– Nieprawda, Dominika mnie kochała – powiedział mężczyzna łamiącym się głosem.

– Dominika? Dziewczyna ze szkoły? Nie rozśmieszaj mnie, rzuciła cię gdy tylko zrozumiała jaki jesteś beznadziejny.

Jarek czuł się, źle z tym co właśnie robił, ale nie było wyjścia, w przeciwnym razie mógł zostać zabity albo okaleczony. W najlepszym przypadku nic by mu się nie stało, ale rodzice musieliby zapłacić okup. Więc kontynuował.

Mężczyzna nie wytrzymał długo. Szybkim ruchem zdarł kominiarkę z głowy ukazując twarz. Cisnął czapkę na ziemię i łkając opuścił piwnicę.

„Dobrze, że trafiłem na wrażliwego” – pomyślał Jarek.

Porywacz wszedł po stopniach na górę i skierował się do kuchni, gdzie siedzieli dwaj jego wspólnicy. Ci od razu zauważyli, że coś jest bardzo nie tak. Z oczu przyjaciela ciekły łzy. Nic nie mówiąc, podszedł do szafki i wyciągnął z niej pistolet, który przyłożył do skroni.

– Krzysiek co robisz? – Mateusz i Rafał rzucili się, by wyrwać mu broń. Udało im się to w ostatniej chwili.

– Dzieciaka opętał demon! – głośno powiedział niedoszły samobójca – powiedział mi tyle przykrych rzeczy…

– Co ty opowiadasz? Demon? – Mateusz nie mógł uwierzyć.

– Właśnie tak. Idźcie sami sprawdzić.

– Tylko nie rób nic głupiego – Mateusz zabrał ze sobą pistolet, którym jego kolega przed chwilą chciał strzelić sobie w głowę.

Poszli a Rafał wziął ze sobą duży nóż. Gdy weszli do piwnicy, ujrzeli spłoszonego dzieciaka, który gdy ujrzał ostre narzędzie zaczął lamentować

– Proszę nie róbcie mi krzywdy! Błagam!

– Coś ty powiedział naszemu koledze? – Rafał przytknął ostrze noża do szyi chłopca.

– Ja nic nie mówiłem! – Jarek przestał teraz trzymacz mocz i na podłodze zaczęła tworzyć się żółta śmierdząca plama.

– Jesteś demonem? – warknął Rafał

– Demonem??? Jakim demonem??? O co wam chodzi? Błagam nie róbcie mi krzywdy!

Porywacze wrócili do kuchni piętro wyżej. Krzysiek łkał siedząc i podpierając głowę dłońmi.

– I co? – spytał, gdy weszli.

– Człowieku z tobą jest chyba coś nie tak. Chłopak zsikał się gdy postraszyłem go nożem.

– Myślisz, że to sobie wymyśliłem? W taki razie sprawdź w internecie słowo „Wezezbezmud” tak przedstawił się demon.

Rafał wziął laptop leżący na szafce obok. Następnie otworzył go. Postukał w klawisze na klawiaturze i po chwili zaklął

– O kurwa! Słuchajcie: „Wezezbezmud to demon, który w czternastym i piętnastym wieku opętywał dzieci. Zwany był potocznie „diabolicznym mówcą” Upatrywał sobie osobę, którą swoją pokrętną mową doprowadzał do depresji. Osoba, którą prześladował często popełniała samobójstwo. Gdy to się stało opuszczał przejęte ciało, a zamiast tego jego miejsce zastępowały inne nie tak straszne demony…”

– I co teraz zrobimy? Wszystko się popieprzyło – powiedział Mateusz.

– Po pierwsze Krzysiek nie będzie miał już kontaktu z dzieciakiem. Po drugie faktycznie nasz plan nie wypali, jedynie co możemy zrobić to porzucić gdzieś chłopaka.

 

&&&

 

Mateusz zaaplikował porwanemu geniuszowi środek nasenny. Następnie porzucili go daleko od swojej kryjówki. Porywacz o imieniu Krzysiek zachowywał się inaczej, czego na nieszczęście jego towarzysze nie zauważyli. Przy najbliższej okazji strzelił sobie w głowę.

Porywcze zostali niezwłocznie złapani, co nie było niczym dziwnym gdyż Jarek zapamiętał masę szczegółów, które w tym pomogły.

Życie toczyło się dalej.

Koniec

Komentarze

Nie porwała mnie ta historia. Tak naprawdę to nie ma w niej jakiegoś “oryginalnego” pomysłu.

Opis życia chłopca był nudny. Po prostu szło jak po maśle, aż pewnego dnia go porwali. Nie uważam, żeby było to w stu procentach nijakie. Wplotłeś sporo niuansów, ten motyw z zauroczeniem w aktorce, jako motywacją do sięgnięcia po sławę mi się spodobał, ale po co to wszystko. Albo nie wychwyciłem aluzji do tego, że chłopak faktycznie jest demonem (znajduję raczej zaprzeczenia tego: “Jarek czuł się, źle z tym co właśnie robił…”) , albo to wszystko było w sumie niepotrzebne i tak naprawdę to opowiadanie nie jest nawet fantastyczne :o

Samo porwanie ukazałeś bardzo generycznie. To bycie związanym, polowanie wodą. Po co mieliby to robić chłopcu? Takie środki stosuje się, gdy chce się z porwanego coś wyciągnąć, ewentualnie, gdy stanowi on zagrożenie i trzeba go unieruchomić , żeby nie obezwładnił porywaczy i nie uciekł. Wiem, że może trochę przesadzam i na pewno da się to wyjaśnić, ale moim zdaniem takie zachowanie porywaczy jest ograną do granic kliszą. Tak samo jak manipulowanie zbirami przez geniusza – serial Sherlock, Breaking Bad itp. itd.. Nie jestem pewien, czy geniusz z automatu równa się socjopacie, który z taką łatwością przyaktorzyłby przed człowiekiem mogącym zrobić mu krzywdę.

Wątpliwości wzbudza również naiwność porywaczy. Czy naprawdę wygooglowanie imienia demona wystarczyło za potwierdzenie Myślę, że mimo wszystko, któryś z nich raczej by nie dowierzał i zaczekał z odwiezieniem chłopca, a wówczas ta historia skończyłaby się zupełnie inaczej.

Tyle ode mnie, powodzenia w dalszym pisaniu ;)

Pozdrawiam.

Lucernam olet – czuć smród wszem i wobec...

mcraptoring to prawda, że to nie fantastyka :) wiesz to wszystko było jedynie by opisać scenę z “manipulacją” (jak to dobrze nazwałeś) taki pomysł miałem, chciałem go wykorzystać. Ależ jestem “mały” jeśli chodzi o pisanie, tak wiele jeszcze nie potrafię. Ale nie poddam się. Niedługo idę na test mensy będę wiedział jakie mam w końcu to IQ. Cieszy mnie, że dobrnąłeś do końca. Cieszę się bo w moim życiu nastąpił przełom, ludzie powiedzieli, że mogę komentować opowiadania. Co mnie niezwykle cieszy. 

 

Tak więc dziękuję i zapraszam do przyszłych moich tekstów.

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Komentuj bez strachu, co ci do głowy przyjdzie ;p

Najwyżej będzie kłótnia.

Lucernam olet – czuć smród wszem i wobec...

mcraptoring a ja bym wolał kłótnie czasem a nie taki jestem ugodowy :(

Jestem niepełnosprawny...

Cóż, Dawidzie, trudno mi znaleźć w sobie ciekawość dla opowiadania, w którym doskonałemu bohaterowi wszystko się udaje, jest niepokonany i najlepszy z najlepszych, a na dodatek, mając zaledwie naście lat, zdobywa fortunę i staje się obrzydliwie bogaty – takie historie są po prostu nudne. No i zapomniałeś o fantastyce.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

Mi to nie prze­szka­dza… ―> Mnie to nie prze­szka­dza

 

Dwa pierw­sze opie­ra­ją się na tzw. ma­try­cach Ra­ve­na. ―> Dwa pierw­sze opie­ra­ją się na tak zwanych ma­try­cach Ra­ve­na.

Nie używamy skrótów, zwłaszcza w dialogach.

 

Na każdą część masz pięt­na­ście minut…. ―> Po wielokropku nie stawia się kropki.

 

po­wie­dzia­ła START i włą­czy­ła sto­per. ―> Czy pani psycholog mówiła wielkimi literami?

 

– Naj­lep­szy sza­chi­sta świa­ta Garri Ka­spa­rov… ―> – Naj­lep­szy sza­chi­sta świa­ta Garri Ka­spa­row

 

Chcę nor­mal­nie iść do szko­ły, no może rok czy dwa wcze­śniej niż inne dzie­ci. ―> Jarek ma sześć lat i może iść do szkoły albo teraz, albo za rok – nie może już iść dwa lata wcześniej.

 

zmęczyło go wiecz­ne po­zo­ro­wa­nie na kogoś znacz­nie głup­sze­go… ―> Pozorować można coś, nie można pozorować na kogoś.

Proponuję: …zmę­czy­ło go wiecz­ne po­zo­wa­nie na kogoś znacz­nie głup­sze­go

 

po­sia­da­ją ponad na­tu­ral­ne zdol­no­ści… ―> …po­sia­da­ją nadna­tu­ral­ne zdol­no­ści

 

lep­szy wynik niż Ka­spa­rov. ―> …lep­szy wynik niż Ka­spa­row.

 

Po­trze­bu­ję za­mó­wić na al­le­gro książ­kę… ―> Raczej: Chciałbym za­mó­wić książkę na Al­le­gro

 

a na nich sza­chow­ni­ce z po­ukła­da­ny­mi bier­ka­mi. Obok każ­dej sza­chow­ni­cy stał elek­tro­nicz­ny zegar sza­cho­wy. ―> Czy to celowe powtórzenia?

 

do­brzy gra­cze tzw. sta­rzy wy­ja­da­cze… ―> …do­brzy gra­cze, tak zwani sta­rzy wy­ja­da­cze

 

Pro­szę za­cho­wy­wać się fa­ir­play… ―> Pro­szę za­cho­wy­wać się fa­ir­… Lub: Proszę grać fair

Fair play znaczy uczciwa gra. 

 

kupię sobie kloc­ki lego. ―> …kupię sobie kloc­ki Lego.

 

Zo­stał mi­strzem pol­ski ju­nio­rów… ―> Zo­stał mi­strzem Pol­ski ju­nio­rów

 

z mi­strzem świa­ta Gar­rim Ka­spa­ro­vem… ―> …z mi­strzem świa­ta, Gar­rim Ka­spa­ro­wem

 

Na całą grę zużył nie­ca­łe pięć minut, gdzie jego prze­ciw­nik trzy go­dzi­ny. ―> Na całą grę zużył nie­ca­łe pięć minut, podczas gdy jego prze­ciw­nik trzy go­dzi­ny.

Zaimek gdzie określa miejsca, nie czas.

 

na obrzeżach nie­wiel­kie­go mia­stecz­ka o na­zwie „Bob­czy­ny”. ―> Masło maślane – miasteczko jest małe z definicji. Nazwę miasteczka piszemy bez cudzysłowu.

Wystarczy: …na obrzeżach mia­stecz­ka Bob­czy­ny.

 

nie dla tego, że je­steś le­ni­wy… ―> …nie dlatego, że je­steś le­ni­wy

 

Byłem tam i pa­trzy­łem z ra­do­ścią, szep­ta­łem mu do ucha „pierz go, na­le­ży mu się, pierz to bę­kart” ―> Brak kropki na końcu zdania.

 

pi­sto­let, któ­rym jego ko­le­ga przed chwi­lą chciał strze­lić… ―> …pi­sto­let, z którego jego ko­le­ga przed chwi­lą chciał strze­lić

 

uj­rze­li spło­szo­ne­go dzie­cia­ka, który gdy uj­rzał ostre na­rzę­dzie… ―> Powtórzenie.

 

W taki razie sprawdź w in­ter­ne­cie… ―> Literówka.

 

Po­stu­kał w kla­wi­sze na kla­wia­tu­rze i po chwi­li za­klął… ―> Zbędne dopowiedzenie – czy mógł stukać w inne klawisze?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy dziękuje! Tak jak już pisałem chodziło o ten twist na końcu reszta to tak sobie pisałem, żeby była całość :) Oczywiście radę zapamiętam na pewno! Obiecuję, że następny tekst będzie ciekawszy.

 

Z innej beczki; doradź mi jak komentować teksty innych użytkowników, bo ja raczej warsztatowo nic nie doradzę, błędów nie wskażę. A to jest przecież i dla mnie korzyść i ludziom sprawie przyjemność bo po sobie to wiem…

 

Dzięki i pozdrawiam :)

Jestem niepełnosprawny...

Obiecuję, że następny tekst będzie ciekawszy.

Dawidzie, w takim razie poczekam, ufając że dotrzymasz obietnicy. ;)

 

…doradź mi jak komentować teksty innych użytkowników…

Dawidzie, nie ma na to gotowego przepisu. Każde opowiadanie jest inne i różnym czytelnikom dostarcza różnych wrażeń. Gdy któreś spodoba Ci się, powiedz w komentarzu co było w nim fajne i dlaczego lektura sprawiła Ci przyjemność. Jednak nie miej oporów przed podzieleniem się z autorem nieco gorszymi wrażeniami, jeśli opowiadanie nie przypadnie Ci do gustu. Powiedz wtedy szczerze, co Ci się nie podoba i wyjaśnij dlaczego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Brakowało mi w tym opowiadaniu konfliktu. Dopiero pod koniec pojawiło się jakiekolwiek wyzwanie dla bohatera, a i ono zostało odegnane niemal natychmiast. Genialne czy specjalnie utalentowane postacie nie są złym pomysłem, ale trzeba przed nimi postawić odpowiednią przeszkodę, by historia była ciekawa. To może być np. jakieś wyjątkowo trudne wyzwanie (tu moje pierwsze skojarzenie to “Gra Endera”) albo można skupić się na jakichś wewnętrznych, psychicznych problemach postaci (jak np. w “Gambicie królowej”, choć w sumie i tu “Gra Endera” pasuje). A tu nie było nic, ciężko było się przejąć jakimkolwiek wydarzeniem w opowiadaniu. 

Z pozytywów – spodobało mi się rozwiązanie problemu porwania, fajnie też wypadł motyw z zakochaniem się w aktorce, dodawał odrobiny człowieczeństwa głównemu bohaterowi. 

Powodzenia w dalszym pisaniu! 

 

Mariseida dzięki!!!

 

Cieszę się, że dotrwałaś do końca :) i że zostawiłaś dobry komentarz widzę, że jesteś inteligentną młodą osobą :)

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Za łatwo mu poszło i zbyt doskonały jest ten Twój bohater.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz dzięki :) Tak jak już pisałem wcześniej chodziło mi o końcówkę właściwie można by tylko ją przeczytać i ocenić. Jakiś czas temu byłem na działce ze znajomymi i z komórki przeczytałem tylko tą ostatnią scenę, więc można też tak. Tak więc w pewnym sensie zmarnowałem trochę czas pisząc to opowiadanie. Tak naprawdę jednak nie zmarnowałem bo Alicella naprawdę mi baaardzo dużo pomogła i nauczyła. Nie wiem jak to napisać po prostu wiele zyskałem dzięki jej becie. :-)

Jestem niepełnosprawny...

Fajna historia, powiedziałbym jedynie, że nieco urwana. Przydałoby się jeszcze trochę fabuły – przede wszystkim zastanawia mnie, czy Jarek połączył się z jego miłością, aktorką Isabellą Davis oraz kim tak naprawdę był bohater – czy zwykłym człowiekiem, czy kimś więcej.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

BasementKey dzięki! Będzie lepiej obiecuję :)))

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka