- Opowiadanie: ToMysz - Zegar słoneczny

Zegar słoneczny

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Zegar słoneczny

Jeśli ktoś chciałby poznać Warszawę to koniecznie musi przysiąść na ławce, w ciepły letni wieczór, na deptaku pomiędzy Patelnią a Złotymi, czyli pomiędzy wyjściem z Metro Centrum a Dworcem Centralnym.

Słońce wisi wtedy nad Złotymi Tarasami oświetlając przechodniów, którzy rzucają długie cienie na granitową kostkę. Idąc od metro w stronę dworca po prawej stronie stoi pałac kultury, po lewej zaś są dwa wejścia do podziemnej stacji kolejowej Warszawa Śródmieście.

Gdzieś pomiędzy nimi jest ogromny zegar słoneczny, o którym większość mijających go ludzi nie ma pojęcia, tacy to już są warszawiacy, wiecznie zabiegani, a to oni są kluczowym jego elementem. To przechodnie są wskazówkami wyznaczającymi czas.

 

Właśnie takiego letniego sobotniego wieczoru, z pracy wracał mężczyzna w średnim wieku. Był ubrany elegancko, w białą koszulę i lekkie lniane ale eleganckie spodnie i stylowe buty. Był rozpięty pod szyją i miał podwinięte rękawy, a w ręku niósł teczkę z dokumentami i lekkim laptopem.

Cały dzień nie czuł się najlepiej, ale w pewnym momencie poczuł się znacznie gorzej – chyba jestem przemęczony – pomyślał i usiadł na ławce w cieniu drzew, tuż obok tego słonecznego zegara.

 

Sięgną po papierosy, lecz gdy tylko otworzył paczkę, rozmyślił się i schował je do frontowej kieszeni koszuli. Odechciało mu się palić, bo łapanie powietrza przychodziło mu z coraz większym trudem. Zamkną oczy i myślał dalej – po co mi to wszystko, na co mi te nerwy, wykończę się. Już dawno powinienem to wszystko zostawić. Czuł coraz większą duszność i miał wrażenie, że coś usiadło mu na płucach.

– Przepraszam czy można? – usłyszał damski głos i otworzył oczy.

Stała przed nim niska kobieta z rudymi kręconymi włosami. Nieliczne promienie słońca przeciśnięte przez koronę drzewa padły na jej włosy, nadając im efekt płomiennej aureoli.

– Tak proszę – Odpowiedział niepewnie wyrwany z zadumy – proszę usiąść – dodał.

– Pięknie dziękuję słodziutki – powiedziała cicho

 

Młodziutki – pomyślał bo nie usłyszał poprawnie kobiety i uśmiechnął się półgębkiem, gdyż niedawno skończył czterdzieści lat, a czuł się się wyeksploatowany i zmęczony jak starzec.

Kobieta usiadła obok niego i dopiero wtedy dokładniej jej się przyjrzał. Włosy miała niestarannie ufarbowane na kolor marchewki z widocznymi odrostami, no oko miała siedemdziesiąt, może siedemdziesiąt pięć lat. Była ubrana w zimowe śniegowce, na nogi miała naciągnięte, wiszące z powodu ich wieku i wysuszenia staruszki, leginsy w czarno czerwone pasy. Powyżej wisiała na niej, również za duża, biała koronkowa sukienka. Całość była dopełniona wielkimi czerwonymi koralami i rękawiczkami bez palców. Jednak tym co przykuwało uwagę był jej makijaż, nierówny, zbyt intensywny, wręcz karykaturalny. Miała usta pomalowane wściekle czerwoną szminką, narysowane brwi i również narysowane rumieńce a całość okraszona zbyt bladym pudrem.

 

– Piękny dzień na podróż – powiedziała kobieta zwracając do niego twarz i uśmiechnęła się ukazując swoje pożółkłe i wybrakowane uzębienie dopełniając swojego wyglądu.

– Zawsze, normalnie zawsze – powiedział do siebie w myślach – czemu wszyscy wariaci z całego miasta zawsze wybierają mnie – dodał sam do siebie i poczuł jakby ktoś wbił mu szpikulec w pierś, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.

 

– Nie jestem wariatką – powiedziała do niego nieznajoma – byliśmy umówieni.

Spojrzał na nią z wyraźnym grymasem, niekoniecznie wywołanym bólem.

Pokręcił głową i już miał wstać gdy poczuł potężny ból, jakby ktoś kopnął go w tors.

– Nie chcesz mi zadać jakiegoś pytania słodziutki?

– Nie, dziękuję – zmusił się do odpowiedzi. Czuł jak pot spływa mu po policzku – Chcę tylko posiedzieć i odpocząć, nie czuję się dobrze.

– Rozumiem, mamy tyle czasu ile będziesz potrzebował – odpowiedziała mu szeroko się uśmiechając.

 

Kręciło mu się w głowie, ledwo oddychał i jeszcze ta wariatka…

– Dawno się z nikim tu nie spotykałam, najczęściej przychodzę do nich – powiedziała wskazując na grupę bezdomnych siedzących nieopodal.

– Nie dziwie się – wydusił z siebie nie kryjąc swojej niechęci.

– To naprawdę piękny dzień na podróż – powtórzyła

– A gdzie się Pani wybiera, daleko? – wypchnął z siebie resztki tchu, siląc się na złośliwość.

– Ja? Nigdzie słodziutki – powiedziała i pogłaskała go po wierzchu dłoni, którą trzymał na ławce.

– Już dobrze, już dobrze. – mówiła, tym razem głaszcząc go policzku.

– Już dobrze słodziutki…

 

W tym momencie ustał ból, wyprostował się, spojrzał na kobietę i przepełnił go ogromny spokój, poczuł się jednocześnie bezpieczny, kochany i zaopiekowany.

– Dziękuję – powiedział zupełnie zaskoczony tym co się stało.

– Proszę słodziutki, takie moje zadanie – powiedziała a jej twarz jakby odmłodniała i wypiękniała. Czuł się przedziwnie, bo jeszcze przed chwilą czuł ogromną niechęć i irytację do tej starszej szalonej kobiety, a teraz, czuł sympatię i ufność. Chciał przy niej być.

Kobieta wstała, wyciągnęła rękę i zapytała – jesteś gotowy?

Podał jej dłoń, bo czuł, że to właśnie powinien zrobić. Wstał i rozejrzał się wokoło. Dopiero teraz zorientował się, że nie było wśród nich ludzi. Stali przy ławce otoczeni czystym, miękkim przyjemnym światłem. Dotarło do niego, że nie widzi żadnych cieni. W jednej chwili wszystko zrozumiał.

Wolną ręką wskazał na kobietę i zapytał – Czemu jesteś taka?

Spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się i powiedziała – Jakie życie taka śmierć słodziutki – po czym odwrócili się i poszli tam.

 

Koniec

Komentarze

Witaj.

Szort ckliwy, poruszający, taki typowy wyciskacz łez. Przynajmniej dla mnie. 

Opisałeś chyba wszystko, co należało, aby zabrzmiało to uroczo i dogłębnie, aby przedstawić odwieczną tajemnicę ludzkości. 

 

Z technicznych warto spojrzeć na pewne sprawy. 

Tu przykład – Sięgną po papierosy – literówka, ale od razu też błąd.

Brak czasem kropki przy zakończeniu zdania, brak przecinków, dialogi zapisane niepoprawnie. 

 

Treść bardzo mi się podoba i mocno wzrusza. :)

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Ja tradycyjnie interpunkcji i gramatyki nie będę punktował, za to wypowiem się w kwestii głównej treści szorta. Tekst jest napisany dosyć sprawnie, ale twist widać ze zbyt daleka i jest zbyt banalny. Personifikacja śmierci to bardzo popularny motyw. Na tyle, żeby mieć nawet własną podstronę na Wikipedii. Jedynym oryginalnym wkładem jest puenta “jakie życie taka śmierć”, ale ma on dosyć słabe odzwierciedlenie w treści. Miałem jeszcze na końcu nadzieję, że jak wrócę do opisu tej śmierci, to zauważę jakieś nieoczywiste korelacje do życia głównego bohatera, albo inne sprytnie umieszczone poszlaki, ale wydaje się, że mamy tam do czynienia tylko z bardzo ogólnym “jego życia to bałagan” i nic więcej. Zresztą nie mogło być więcej, bo za mało o nim wiemy i to jest jak dla mnie trochę mało. Trzeba to bardziej podeprzeć historią.

 

Jak moim zdaniem można poprawić szorta konceptualnie?

  1. Powinniśmy lepiej poznać bohatera, w końcu to o ważnym momencie jego życia jest ten szort.
  2. Wygląd, a nawet zachowanie śmierci mógłyby być bardziej przemyślane, właśnie pod kątem jego doświadczeń życiowych. Jeżeli już idziemy w dosyć banalną scenkę, to zróbmy ją chociaż tak dobrze jak tylko się da, przesiąkając ją detalami, które może nawet dałoby się lepiej zrozumieć dopiero po drugim czytaniu. To by wzmocniło też samego twista.
  3. Twist powinien zostać ujawniony bardziej gwałtownie. Nie ma się czego bać.

Podsumowując: Można ten pomysł zrealizować tak, żeby w ogóle nie ujawniać, że bohater źle się czuje. Po prostu poznajemy go, po czym przychodzi do niego dziwna osoba i z nim rozmawia. Ta rozmowa byłaby przesiąknięta ukrytymi odwołaniami do tego, czego się wcześniej o nim dowiedzieliśmy (no i musiałaby być interesująca sama w sobie). Na końcu, nagle i bez żadnego ostrzeżenia ujawnione zostałoby to, że rozmawia ze śmiercią.

Twist by zadziałał. Czytelnicy czytający po łebkach nie zrozumieliby szorta, ale ci bardziej dociekliwi połączyliby w głowie wątki i doszli do satysfakcjonujących wniosków. Tak jak na końcu kryminału, kiedy poznajemy kto jest mordercą i wszystkie jego zachowania możemy nagle zinterpretować w nowym kontekście. W ten sposób, do stosunkowo banalnego tematu wprowadzilibyśmy element zaskoczenia, nadający mu interesujący charakter.

Oczywiście nie mówię Ci ToMyszu co masz pisać, tylko dzielę się pomysłami, które mam nadzieję, że będą inspirujące :) .

Łukasz

No cóż, ToMyszu, postanowiłeś opisać nagłe zejście pewnego mężczyzny, ale zamiar, moim zdaniem, nie do końca się powiódł, o czym wspomniał już Luken. Zupełnie nie pojmuję, jaki związek z opisaną sceną ma pierwsze zdanie, zachęcające mających zamiar poznać Warszawę, do odpoczynku na wskazanej ławce.

Dość irytujący jest zwrot „słodziutki” w niemal każdej wypowiedzi śmierci.

Wykonanie, delikatnie mówiąc, pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

Idąc od metro w stro­nę dwor­ca… ―> Idąc od metra w stro­nę dwor­ca

Tu znajdziesz odmianę rzeczownika metro.

 

po pra­wej stro­nie stoi pałac kul­tu­ry… ―> …po pra­wej stro­nie stoi Pałac Kul­tu­ry

 

Był ubra­ny ele­ganc­ko, w białą ko­szu­lę i lek­kie lnia­ne ale ele­ganc­kie spodnie i sty­lo­we buty. Był roz­pię­ty pod szyją i miał pod­wi­nię­te rę­ka­wy, a w ręku niósł tecz­kę z do­ku­men­ta­mi i lek­kim lap­to­pem. ―> Powtórzenia. No i nie wiem, w jaki sposób rozpina się mężczyznę?

Proponuję: Był ubra­ny ele­ganc­ko, w białą rozpiętą pod szyją koszulę z podwiniętymi rękawami, lekkie lnia­ne spodnie i sty­lo­we buty. Niósł tecz­kę z do­ku­men­ta­mi i lek­kim lap­to­pem.

 

Cały dzień nie czuł się naj­le­piej, ale w pew­nym mo­men­cie po­czuł się znacz­nie go­rzej… ―> Powtórzenie.

Proponuję: Jego samopoczucie w ciągu dnia nie było najlepsze, a teraz znacznie się pogorszyło

 

– chyba je­stem prze­mę­czo­ny – po­my­ślał i usiadł na ławce w cie­niu drzew, tuż obok tego sło­necz­ne­go ze­ga­ra. ―> Zbędny zaimek.

Proponuję: Chyba je­stem prze­mę­czo­ny – po­my­ślał i usiadł na ławce w cie­niu drzew, tuż obok sło­necz­ne­go ze­ga­ra.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli bohaterów

 

gdy tylko otwo­rzył pacz­kę, roz­my­ślił się i scho­wał je do fron­to­wej kie­sze­ni ko­szu­li. ―>Zbędne dookreślenie – czy eleganckie koszule mają jeszcze inne kieszenie, umieszczone gdzieś z boku lub z tyłu? Piszesz o paczce, a ta jest rodzaju żeńskiego, więc: …gdy tylko otwo­rzył pacz­kę, roz­my­ślił się i scho­wał do kie­sze­ni ko­szu­li.

 

Ode­chcia­ło mu się palić, bo ła­pa­nie po­wie­trza przy­cho­dzi­ło mu z coraz więk­szym tru­dem. ―> Drugi zaimek zbędny.

 

Za­mkną oczy i my­ślał dalej… ―> Za­mknął oczy i my­ślał dalej

 

miał wra­że­nie, że coś usia­dło mu na płu­cach. ―> Raczej: …miał wra­że­nie, że coś usia­dło mu na piersi/ przygniotło mu pierś.

 

Stała przed nim niska ko­bie­ta z ru­dy­mi krę­co­ny­mi wło­sa­mi. Nie­licz­ne pro­mie­nie słoń­ca prze­ci­śnię­te przez ko­ro­nę drze­wa padły na jej włosy… ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

– Tak pro­szę – Od­po­wie­dział nie­pew­nie wy­rwa­ny z za­du­my – pro­szę usiąść – dodał. ―> – Tak pro­szę – od­po­wie­dział nie­pew­nie, wy­rwa­ny z za­du­my – pro­szę usiąść – dodał.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

a czuł się się wy­eks­plo­ato­wa­ny… ―> Dwa grzybki w barszczyku.

 

Ko­bie­ta usia­dła obok niego i do­pie­ro wtedy… ―> Zbędny zaimek.

 

no oko miała sie­dem­dzie­siąt, może sie­dem­dzie­siąt pięć lat. ―> Literówka.

 

Była ubra­na w zi­mo­we śnie­gow­ce, na nogi miała na­cią­gnię­te, wi­szą­ce z po­wo­du ich wieku i wy­su­sze­nia sta­rusz­ki, le­gin­sy w czar­no czer­wo­ne pasy. ―> Zbędne dopowiedzenia – czy mogła mieć leginsy w innym miejscu, nie na nogach? Jak bohater ocenił wiek leginsów?

Proponuję Była ubra­na w zi­mo­we śnie­gow­ce i za duże le­gin­sy w czar­no-czer­wo­ne pasy.

 

Ca­łość była do­peł­nio­na wiel­ki­mi czer­wo­ny­mi ko­ra­la­mi i rę­ka­wicz­ka­mi bez pal­ców. ―> Ca­łości dopełniały wiel­ki­e czer­wo­ne ko­ra­le i mitenki.

Rękawiczki bez palców nazywają się mitenki.

 

na­ry­so­wa­ne brwi i rów­nież na­ry­so­wa­ne ru­mień­ce a ca­łość okra­szo­na zbyt bla­dym pu­drem. ―> Brwi można narysować, ale rumieńce się maluje. Pudrem nie można niczego okrasić.

Proponuję: …na­ry­so­wa­ne brwi, namalowane ru­mień­ce a ca­łość przyprószona zbyt jasnym pu­drem.

 

uśmiech­nę­ła się uka­zu­jąc swoje po­żół­kłe i wy­bra­ko­wa­ne uzę­bie­nie do­peł­nia­jąc swo­je­go wy­glą­du. ―> Czy, uśmiechając się, mogła ukazać cudze uzębienie i cudzy wygląd?

Proponuję: …uśmiech­nę­ła się, uka­zu­jąc po­żół­kłe i wy­bra­ko­wa­ne uzę­bie­nie, dopełniające wyglądu.

 

nie­ko­niecz­nie wy­wo­ła­nym bólem.

Po­krę­cił głową i już miał wstać gdy po­czuł po­tęż­ny ból… ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Czuł jak pot spły­wa mu po po­licz­ku… ―> Po jednym policzku?

Proponuję: Czuł jak pot spły­wa po twarzy

 

– Nie dzi­wie się – wy­du­sił z sie­bie nie kry­jąc swo­jej nie­chę­ci. ―> Zbędne zaimki.

Wystarczy: – Nie dzi­wię się – wy­du­sił, nie kry­jąc nie­chę­ci.

 

– To na­praw­dę pięk­ny dzień na po­dróż – po­wtó­rzy­ła ―> Brak kropki po didaskaliach.

 

– A gdzie się Pani wy­bie­ra, da­le­ko? ―> – A gdzie się pani wy­bie­ra, da­le­ko?

Formy grzecznościowe piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

W tym mo­men­cie ustał ból, wy­pro­sto­wał się, spoj­rzał na ko­bie­tę i prze­peł­nił go ogrom­ny spo­kój… ―> Czy dobrze rozumiem, że ból wyprostował się i przepełniony spokojem spojrzał na kobietę?

Proponuję: W tym mo­men­cie ustał ból, mężczyzna wy­pro­sto­wał się, spoj­rzał na ko­bie­tę i prze­peł­nił go ogrom­ny spo­kój…

 

po­czuł się jed­no­cze­śnie bez­piecz­ny, ko­cha­ny i za­opie­ko­wa­ny. ―> Można się kimś zaopiekować, ale ktoś nie może być zaopiekowany.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/czuc-sie-zaopiekowanym;14822.html

 

Czuł się prze­dziw­nie, bo jesz­cze przed chwi­lą czuł ogrom­ną nie­chęć i iry­ta­cję do tej star­szej sza­lo­nej ko­bie­ty, a teraz, czuł sym­pa­tię i uf­ność. ―> Powtórzenia.

 

Ko­bie­ta wsta­ła, wy­cią­gnę­ła rękę i za­py­ta­ła – je­steś go­to­wy? ―> Wypowiedź zapisujemy w nowym wierszu:

Ko­bie­ta wsta­ła, wy­cią­gnę­ła rękę i za­py­ta­ła:

 – Je­steś go­to­wy?

 

Wstał i ro­zej­rzał się wo­ko­ło. Do­pie­ro teraz zo­rien­to­wał się, że nie było wśród nich ludzi. ―> W jaki sposób ludzie mogli być wśród tych dwojga?

Proponuję: Wstał i ro­zej­rzał się. Do­pie­ro teraz zauważył/ spostrzegł, że wokół nie było ludzi.

 

Wolną ręką wska­zał na ko­bie­tę i za­py­tał – Czemu je­steś taka? ―>

Wolną ręką wska­zał ko­bie­tę i za­py­tał:

– Czemu je­steś taka?

 

Spoj­rza­ła mu w oczy, uśmiech­nę­ła się i po­wie­dzia­ła – Jakie życie taka śmierć sło­dziut­ki – po czym od­wró­ci­li się i po­szli tam. ―> Tam, czyli dokąd poszli?

Spoj­rza­ła mu w oczy, uśmiech­nę­ła się i po­wie­dzia­ła:

– Jakie życie taka śmierć, sło­dziut­ki.Po czym od­wró­ci­li się i po­szli.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

 

Śmierć i przemijanie. Spodobała mi się szczególnie ostatnia kwestia kobiety, choć zapis dialogów należałoby poprawić. Sprytnie to ująłeś. Zastanawiam się, jakby wyglądała ta, która przyszłaby po mnie :D Pomysł niezły, ale wykonanie pozostawia sporo do życzenia i utrudnia odbiór imho.

Wprowadź poprawki zaproponowane przez poprzednich czytelników, a tekst sporo zyska. Ja ze swojej strony dorzucę to:

Właśnie takiego letniego sobotniego wieczoru, z pracy wracał mężczyzna w średnim wieku. Był ubrany elegancko, w białą koszulęlekkie lniane ale eleganckie spodniestylowe buty. Był rozpięty pod szyją i miał podwinięte rękawy, a w ręku niósł teczkę z dokumentami i lekkim laptopem.

Duże tego “i”, może warto urozmaicić. Przekreślone do usunięcia imho. Albo może przeredaguj całość, jak Reg poradziła. Twój wybór.

To szort, więc słowa trzeba oszczędzać, ale jak na mój gust to przydałoby się płynniejsze przejście od miejsca akcji do samych wydarzeń. Również początek z całym detalicznym opisem budynków i wejść można by bardziej wykorzystać, bo póki co jest mocno odrębny od reszty tekstu.

Mocno postawiłeś na nastrojowość. W zakończeniu zabrakło mi jakiegoś zaskoczenia, zwrotu akcji. Choć odzywka śmierci świetna. Do połowy w zasadzie wiadomo, o czym to będzie, i ten scenariusz się tu spełnia. Może warto by wcześniej jakoś zmylić czytelnika, by zaskoczenie było mocniejsze?

Pozdrawiam!

 

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Zegary, ach, zegary :)

 Jeśli ktoś chciałby poznać Warszawę to koniecznie musi przysiąść na ławce, w ciepły letni wieczór, na deptaku pomiędzy Patelnią a Złotymi, czyli pomiędzy wyjściem z Metro Centrum a Dworcem Centralnym.

Gdyby ktoś chciał poznać Warszawę, to koniecznie musi przysiąść na ławce, w ciepły letni wieczór, na deptaku pomiędzy Patelnią a Złotymi, czyli pomiędzy wyjściem z Metro Centrum, a Dworcem Centralnym. I dostać udaru cieplnego :P (sorki, ale tych okolic się naoglądałam – przeskocz mentalnie złośliwości antywarszawskie, bo nie gwarantuję, że się od nich powstrzymam).

 Słońce wisi wtedy nad Złotymi Tarasami oświetlając przechodniów

Słońce wisi wtedy nad Złotymi Tarasami, oświetlając przechodniów. Rozdzielamy czasowniki w zdaniu – imiesłowy z reguły liczą się jako czasowniki.

 Idąc od metro w stronę dworca po prawej stronie stoi pałac kultury

Pałac Kultury (mnie też się nie podoba, ale to nazwa własna) na szczęście nie chodzi. "Metro" odmieniamy. Zdanie ogólnie dość mętne.

tacy to już są warszawiacy

"To" wyrzuciłabym. Ma wydźwięk.

wskazówkami wyznaczającymi czas

Błąd merytoryczny. Wskazówki zegara nie wyznaczają czasu, tylko unaoczniają jego bieg. Czas jest miarą zmian.

 Właśnie takiego letniego sobotniego wieczoru, z pracy wracał mężczyzna w średnim wieku.

Przecinek zasadniczo błędny, ale zdanie źle się parsuje i ten przecinek trochę je rozjaśnia. Ale przebudowałabym całość.

 lekkie lniane ale eleganckie spodnie

Lniane, ale eleganckie. Len jest bardzo elegancki. Ponadto – powtarzasz "elegancki".

 stylowe buty

Hmm.

 Był rozpięty pod szyją i miał podwinięte rękawy

Primo – ludzie nie są zapinani. Secundo – jak podwinięte rękawy mają się do tej nieszczęsnej elegancji?

lekkim laptopem

Powtórzone "lekki".

 Cały dzień nie czuł się najlepiej, ale w pewnym momencie poczuł się znacznie gorzej

Od rana nie czuł się najlepiej. Trudniej mi poprawić resztę zdania… jest łopatologiczne, co się zowie.

 Sięgną po papierosy

Sięgnął.

 frontowej kieszeni koszuli

Fronty mają tylko kamienice. Po prostu, do kieszeni koszuli (przecież one zawsze są naszyte w tym samym miejscu).

 Odechciało mu się palić, bo łapanie powietrza przychodziło mu z coraz większym trudem.

Tłumaczysz mi to jak ostatniej idiotce. To odstręcza wielu czytelników.

 Zamkną oczy

Odmiana czasownika "zamknąć", czas przeszły, m, sg.: I zamknąłem, II zamknąłeś, III zamknął.

Odmiana czasownika "zamknąć", czas przyszły, pl.: I zamkniemy, II zamkniecie, III zamkną.

Z takich rzeczy będziesz rozliczany.

 po co mi to wszystko, na co mi te nerwy, wykończę się. Już dawno powinienem to wszystko zostawić.

Skąd to wynika? Tak, depresja i problemy kardiologiczne mogą współwystępować, ale skąd to wynika?

 Czuł coraz większą duszność i miał wrażenie, że coś usiadło mu na płucach.

Tę samą informację przekazujesz wprost i metaforą. Za dużo tego.

 Przepraszam czy można?

Przepraszam, czy można?

usłyszał damski głos i otworzył oczy

https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/#klopotliwe_uslyszal

 Nieliczne promienie słońca przeciśnięte przez koronę drzewa padły na jej włosy, nadając im efekt płomiennej aureoli.

Niezręczny opis. "Efekt płomiennej aureoli" brzmi jak z reklamy, a te przeciśnięte promienie – jak przecier pomidorowy. Nie wiem, co o tej damie myśleć.

 Tak proszę – Odpowiedział niepewnie wyrwany z zadumy – proszę usiąść – dodał.

Tak, proszę – odpowiedział niepewnie, wyrwany z zadumy. – Proszę usiąść – dodał. Patrz link wyżej.

 Pięknie dziękuję słodziutki – powiedziała cicho

Pięknie dziękuję, słodziutki – powiedziała cicho. Wołacz oddzielamy przecinkiem.

 Młodziutki – pomyślał bo nie usłyszał poprawnie kobiety i uśmiechnął się półgębkiem

Młodziutki – pomyślał, bo nie usłyszał poprawnie kobiety, i uśmiechnął się półgębkiem. "Nie usłyszał poprawnie" jest niezręczne.

 Kobieta usiadła obok niego i dopiero wtedy dokładniej jej się przyjrzał.

Mało zgrabne i niewiarygodne. Nie łatwiej obejrzeć kogoś, kto stoi przed Tobą, niż kogoś, kto siedzi obok?

 no oko miała siedemdziesiąt, może siedemdziesiąt pięć lat

Na oko. Ale z opisu tego nie widać. Pokaż mi to. Pokaż mi te zmarszczki! Liczby to tylko kreski.

 na nogi miała naciągnięte, wiszące z powodu ich wieku i wysuszenia staruszki, leginsy w czarno czerwone pasy

To naciągnięte – czy wiszące? Za późno dajesz opis, już zobaczyłam młodą seksbombę, a tu – wysuszona staruszka. Pasy czarno-czerwone albo czarne i czerwone. "Wiek" leginsów dość dziwny.

 Powyżej wisiała na niej, również za duża, biała koronkowa sukienka.

Organizacja opisu – zacznij od tego, co najbardziej widać, co się pierwsze rzuca w oczy. Rude włosy są dobre na początek, ale dalej popadasz w chaos. Usiądź, zamknij oczy i spróbuj zobaczyć to, co opisujesz – pomaga. Co do samego zdania – "powyżej" niby ma sens, ale czy ktoś tak opisuje ludzi?

 Całość była dopełniona wielkimi czerwonymi koralami i rękawiczkami bez palców.

Unikaj strony biernej.

 Jednak tym co przykuwało uwagę był jej makijaż

Jednak tym, co przykuwało uwagę, był jej makijaż. To od tego trzeba było zacząć. Zdanie sztucznie rozwleczone telewizyjną manierą: Jednak uwagę przykuwał jej makijaż.

 narysowane brwi i również narysowane rumieńce a całość okraszona zbyt bladym pudrem

Narysowane brwi i również narysowane rumieńce, a całość okraszona zbyt bladym pudrem. Uważaj na konotacje!

 powiedziała kobieta zwracając do niego twarz i uśmiechnęła się ukazując swoje pożółkłe i wybrakowane uzębienie dopełniając swojego wyglądu.

Powiedziała kobieta, zwracając do niego twarz i uśmiechnęła się, ukazując pożółkłe i wybrakowane uzębienie. Po pierwsze, ona niczego nie dopełnia, a po drugie – walisz nas jej brzydotą jak łopatą. Less is more. Czytelnik nie jest głupi. Jak Ty dobrze napiszesz, to zrozumie.

 – Zawsze, normalnie zawsze – powiedział do siebie w myślach – czemu wszyscy wariaci z całego miasta zawsze wybierają mnie – dodał sam do siebie

Dwa razy "do siebie". Nie formatuj dialogu i myśli tak samo, to mylące.

 poczuł jakby ktoś wbił mu szpikulec w pierś, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.

Poczuł się, jakby. Dlaczego on czuje grymas na twarzy? I to jeszcze pojawiający się?

 – Nie jestem wariatką – powiedziała do niego nieznajoma – byliśmy umówieni.

Jest śmiercią, tak? Oj, coś czuję, że filozoficznie nam nie po drodze, ale postaram się nie stracić obiektywności.

 Spojrzał na nią z wyraźnym grymasem, niekoniecznie wywołanym bólem.

Ale narrator jest wszechwiedzący, czy nie? I oglądamy ich na tej ławce z zewnątrz, czy oczami bohatera?

 już miał wstać gdy poczuł potężny ból

Już miał wstać, gdy. "Poczuł potężny ból" jest aliteracyjne.

 Nie chcesz mi zadać jakiegoś pytania słodziutki?

Nie chcesz mi zadać jakiegoś pytania, słodziutki?

Czuł jak pot spływa mu po policzku

Czuł, jak pot spływa mu po policzku.

 mamy tyle czasu ile będziesz potrzebował

Anglicyzm. Tyle, ile.

 odpowiedziała mu szeroko się uśmiechając

Odpowiedziała, szeroko się uśmiechając. Te przecinki między grupami poszczególnych czasowników naprawdę pomagają w parsowaniu.

 Dawno się z nikim tu nie spotykałam

Dawno się tu z nikim nie spotykałam.

powiedziała wskazując na grupę bezdomnych siedzących nieopodal.

Powiedziała, wskazując grupę bezdomnych, siedzących nieopodal.

 – Nie dziwie się – wydusił z siebie nie kryjąc swojej niechęci.

Nadmiar zaimków: – Nie dziwię się – wydusił z siebie, nie kryjąc niechęci.

 – To naprawdę piękny dzień na podróż – powtórzyła

Brak kropki.

 – A gdzie się Pani wybiera, daleko?

A dokąd się pani wybiera. Dużą literą piszemy zwroty do adresata tylko w listach, nigdy w dialogach.

wypchnął z siebie resztki tchu, siląc się na złośliwość.

Nowe zdanie, duża litera. Hmm.

 Nigdzie słodziutki

Donikąd, słodziutki.

 pogłaskała go po wierzchu dłoni, którą trzymał na ławce

Hmm.

 Już dobrze słodziutki…

Już dobrze, słodziutki…

 ustał ból, wyprostował się, spojrzał na kobietę i przepełnił go ogromny spokój, poczuł się jednocześnie bezpieczny, kochany i zaopiekowany

Ból spojrzał na kobietę? Słowo "zaopiekowany" jest neologizmem, spłodzonym przez rozpustną telewizję. Po polsku mówi się (jeszcze…) objęty opieką. Ale możesz przeformułować to zdanie.

 powiedział zupełnie zaskoczony tym co się stało.

Powiedział, zaskoczony. Less is more.

 Proszę słodziutki

Proszę, słodziutki.

 powiedziała a jej twarz jakby odmłodniała i wypiękniała

Powiedziała, a jej twarz jakby odmłodniała i wypiękniała. Rymy.

 Czuł się przedziwnie, bo jeszcze przed chwilą czuł ogromną niechęć i irytację do tej starszej szalonej kobiety, a teraz, czuł sympatię i ufność.

Niestylistyczne, łopatologiczne, trzy razy "czuł", przecinek po "teraz" wziął się znikąd.

 Podał jej dłoń, bo czuł, że to właśnie powinien zrobić.

Znowu czuł?

 zorientował się, że nie było wśród nich ludzi

Nie ma wokół nich ludzi. Co to znaczy "wśród"? Słuchaj słów. Bo nie rozumiesz tych, które mają wyraźną etymologię.

 otoczeni czystym, miękkim przyjemnym światłem

Otoczeni czystym, miękkim, przyjemnym światłem.

 Jakie życie taka śmierć słodziutki – po czym odwrócili się i poszli tam.

Jakie życie, taka śmierć, słodziutki – po czym odwrócili się i odeszli.

 

Jaka róża, taki cierń… Nie ma tu nic nowego. Nie wiem, po co tak zwracasz uwagę czytelnika na Warszawę – to mogłoby się stać wszędzie. Szkoda, bo początek był ciekawy, ale rozmył się w dość nijakim, wtórnym tekście. Śmierć dostosowuje się do człowieka, dobrze, ale właściwie co z tego? Mimo to – czuć tutaj wrażliwość, ale zdecydowanie młodzieńczą. Tekst jest nastrojowy, ale mówi niewiele. Tak czy owak – uważaj na słowa, zwłaszcza ich konotacje, na interpunkcję i gramatykę. I pisz. Jak nie będziesz pisał, nie nauczysz się pisać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka