- Opowiadanie: GOCHAW - Współpasażer

Współpasażer

Uczę się opisywać relacje międzyludzkie. Za każdą uwagę, radę – będę bardzo wdzięczna.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Współpasażer

Wkurzona do granic możliwości, z pąsem na policzkach, taszczę niewielką walizkę w kratkę. To mój sentymentalny węzełek „Włóczykija”.

Środek lipca, żar leje się z bladoniebieskiego nieba. Za mną unosi się kurz, bo chodzę niechlujnie szurając butami. W takich chwilach przypominają mi się westerny, brakuje tylko sukni z falbanami i kapelusza z wielkim rondem.

Do pokonania został mi niedługi kawałek ścieżki wśród pól. Lubię gapić się bezmyślnie na przyrodę. Drobniutkie maki, niewinne bodziszki, rumianki, chabry i wybujałe łubiny, rozczulają mnie. Gdzieniegdzie jaskry i ulubione kocimiętki. Bywa, że zrywam fiołka i chowam go w dłoni. (Nie dziwię się malarzom, którzy niejednokrotnie zainspirowani tym delikatnym urokiem wolności, dopieszczali pędzlem polskie łąki).

Dotarłam nieco spokojniejsza na dworzec. Mały, ciemny i chłodny. W takie dni to dar. Niemiła pani z dużym pieprzykiem na policzku spojrzała na mnie wrogo. Podała zakupiony bilet tak, jakbym żądała od niej cennej własności. Podziękowałam z przyzwyczajenia, a nie z uprzejmości. Oczekiwanie na stary pociąg trwało dobry kwadrans, wjechał na peron dysząc jak smok, który otrzymał kilka ciosów od sprytnego rycerza.

Było prawie pusto, więc mój nastrój znowu się poprawił. Wolny przedział PKP. Usiadałam wygodnie na welurowym, brązowym fotelu. Otworzyłam okno, musiałam przewietrzyć; w przedziale panował niemiłosierny zaduch.

Przygotowałam książkę i wtedy…

 

– Wolne? – w drzwiach pojawił się dojrzały mężczyzna.

– Proszę…

Szkoda, że nie będę sama – pomyślałam.

 

Usiadł naprzeciwko i patrzył na mnie. Z wzajemnością. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Był inny. Zwykły – niezwykły. Niby ubrany niestarannie, a starannie. Niewiele mogłam sobie dopowiedzieć, bo nic u niego nie było oczywiste. Taki buntownik z wyboru, a może całkiem uporządkowany z nutą nonszalancji.

 

Ciekawe co o mnie sądzi? – pomyślałam. A może po prostu ma mnie gdzieś? A nawet jeśli tak, to dobrze! – podbudowałam swoje morale.

 

Odgarnęłam z twarzy płowe włosy. Wyjął papierosa z wymiętolonej paczki i nie pytając mnie o zgodę, zapalił. Cały czas patrzyliśmy na siebie. Starałam się być bezczelna, ponieważ zaczęło ogarniać mnie przedziwne uczucie niemocy. To niebywałe…

Przez tę zabawę, kto pierwszy przestanie patrzeć, poczułam się niezręcznie. A szczerze mówiąc, po prostu zaczął mnie onieśmielać i obawiałam się nagłego rumieńca; nie chcę wyglądać jak tatar. Palił świetnie, sposób w jaki się zaciągał, a potem leniwie i zmysłowo wydmuchiwał dym, powodował u mnie lekki dreszcz. Poza tym powietrze między nami naelektryzowało się tak bardzo, że jeszcze minuta, a uciekłabym do innego przedziału. Jedynym wyjściem, by ratować moją „obojętność”, było szybkie zwrócenie akcji.

Przy całej pustce w głowie, wygrzebałam z torebki bezprzewodowe słuchawki, następnie szybki wybór wykonawcy – to akurat proste – Grechuta. Książka w dłoń, niczym miecz i szybkie zatopienie wzroku tam, gdzie nie dostrzeże mojego zainteresowania. Ale on nie był z tych, co łatwo odpuszczają. Czułam, jak ciągle na mnie patrzy. Postanowiłam, że jeszcze chwila tej zabawy i zmienię przedział. Jego intrygujący zapach delikatnie roznosił się z lekkim powiewem wiatru.

Za oknem cudowne widoki. Szerokie połacie pól, niczym narzuty pozszywane z różnokolorowych kawałków, topole, stare wierzby, grube linie ciemnozielonych lasów. Jak pięknie – byłam oczarowana. Szybko wróciłam do lektury, ale tak naprawdę nie czytałam ze zrozumieniem. Kątem oka patrzyłam na jego nogi, a dokładniej stopy. Były zadbane. Sandały czyste, lniane spodnie idealnie pasowały odcieniem do opalonej skóry. Trochę przypomina mi Gustawa Holoubka.

 

Kiedy miałam miszmasz w głowie, akurat sączyły się słowa Grechuty:

 

„Nie dokazuj, miła nie dokazuj,

Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud,

Nie od razu, miła nie od razu,

Nie od razu stopisz serca mego lód!”

 

W tym czasie kompan podróży wyjął ze skórzanej torby gazetę. Spojrzał na mnie badawczo. A ja na niego.

Jezu! Zawsze mam takie kompromitujące wyczucie chwili.

Byłam już zmęczona udawaniem pensjonarki, posłałam mu półuśmiech.

Odwzajemnił go.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Witaj.

Żartobliwa scenka, opowiadająca o dość naturalnych odczuciach dziewczyny podczas podróży. 

Zerknij, proszę, na interpunkcję (np. przecinek w nawiasie zamiast poza nim na końcu zdania).

Podoba mi się wspomnienie walorów przyrody, szczególnie kwiatów polnych i przydrożnych, z których bukiety robiłam przez całe moje dzieciństwo.

 

Pozdrawiam ciepło. :)

Pecunia non olet

bruce,

 

miło, że zajrzałaś. Przeczytałam tekst, trochę poprawiłam.

Ja również uwielbiam polne kwiaty, często robiłam z nich bukiety. Sentyment pozostał mi do dzisiaj.

 

Chodziło mi o stworzenie lekkiej scenki, typowej:)

 

 

Życzę Ci dobrej niedzieli i pozdrawiam ciepło – Goch.smiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Udało Ci się, scenka jest miła i przyjemna w odbiorze, bardzo naturalna – tak ją odbieram.

 

Pozdrawiam, dziękuję, wzajemnie. :)

Pecunia non olet

bruce -heart

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć, GOCHAW ;) Jestem po lekturze i chciałem podzielić się spostrzeżeniami.

Ot, dość typowa scenka z podróży oraz sytuacja, jaką chyba każdy przeżył :P Napisałaś w przedmowie, że zależy Ci na ćwiczeniu opisywania relacji międzyludzkich, ale nie zaobserwowałem, by do jakiejś relacji tu doszło. Może pod sam koniec, kiedy tekst się kończył, ale oprócz tego ja dostrzegłem tu tylko dwójkę nieznajomych sobie osób i chemię pomiędzy nimi (?). 

To, co wyszło nawet-nawet, to w mojej opinii opisy – przyrody, a także palenia papierosa przez współpasażera i kilka innych (chciałem przy okazji wspomnieć, że palenie w pociągu jest surowo zabronione i zagrożone wysokimi karami; uważać trzeba nawet w toalecie ;P).

Nie odnalazłem w szorcie żadnej fantastyki ;(

 Najwięcej do życzenia pozostawia wykonanie. Mieszasz czasy. Szort zaczyna się od tego, że taszczę walizkę, szuram butami, a potem już mamy czas przeszły i kasjerka zmroziła spojrzeniem, podała bilet. Dobrze byłoby zdecydować się na którąś z opcji, bo mocno wybija to czytelnika z rytmu. Dalej też pojawia się taki problem, na przykład w tym fragmencie:

 

W tym czasie, kompan mojej podróży, wyjął ze skórzanej torby gazetę. Spojrzał na mnie badawczo, oczywiście w tym momencie ja również.

Jezu! Zawsze mam takie kompromitujące wyczucie chwili.

Jestem już zmęczona udawaniem pensjonariuszki, posłałam mu półuśmiech.

Dodatkowo wypadałoby uporządkować jakoś zapis przemyśleń bohaterki. W powyższym fragmencie kursywą jest tylko Jezu!, a dalsza część, czyli Zawsze mam takie kompromitujące wyczucie chwili już nie. Dlaczego?

 

Garść uwag technicznych:

 

Zdarza mi się zerwać fiołka i schować go w dłoni. (Nie dziwię się malarzom, którzy niejednokrotnie zainspirowani tym delikatnym urokiem wolności, dopieszczali pędzlem polskie łąki).

Może Bywa, że zrywam fiołka i chowam go w dłoni…

 

W takie dni, to dar.

Po co przecinek?

 

Oczekiwanie na stary pociąg, trwało dobry kwadrans,

Przecinek zbędny.

 

-Wolne? – zapytał dojrzały mężczyzna.

Potrzebna spacja pomiędzy myślnikiem a Wolne.

 

Przez tę zabawę, kto pierwszy przestanie się patrzeć, zaczęłam wychodzić ze strefy komfortu. A szczerze mówiąc, po prostu zaczął mnie onieśmielać i obawiałam się nagłego rumieńca; nie chcę wyglądać jak tatar.

Powtórzenie. Sugeruję przeredagować. Poza tym bardzo dziwnie mi brzmi wychodzić ze strefy komfortu, jakoś tak nie na miejscu, jakby wyrażenie nie zostało użyte zgodnie z przeznaczeniem. Może po prostu Przez tę zabawę (…) poczułam się niezręcznie?

 

Poza tym powietrze między nami było tak naelektryzowane, że jeszcze minuta, a ucieknę. Jedynym wyjściem, by ratować moją „obojętność”, było szybkie zwrócenie akcji.

Przy całej pustce w głowie, stać mnie było tylko na wygrzebanie z torebki bezprzewodowych słuchawek, następnie szybki wybór wykonawcy – to akurat proste – Grechuta.

Lekka byłoza. Pierwsze zdanie może tak: Poza tym powietrze między nami naelektryzowało się tak bardzo, że jeszcze minuta i uciekłabym do innego przedziału. 

 

Po czym szybko wróciłam do lektury, a tak naprawdę czytając, nie czytałam ze zrozumieniem. Kątem oka patrzyłam na jego nogi, a dokładniej stopy.

Dwa zdania w takim samym rytmie, czyli coś tam coś tam, a… coś tam coś tam, a :D Może dałoby się rozwiązać ten problem, zamieniając pierwsze na ale? Dodatkowo sugerowałbym przekreślić to, co wyżej, bo jest niepotrzebnym powtórzeniem i niczego nie dodaje zdaniu. 

 

W tym czasie, kompan mojej podróży, wyjął ze skórzanej torby gazetę.

Oba przecinki w tym zdaniu są niepotrzebne. Dodatkowo zbędny zaimek. 

 

Spojrzał na mnie badawczo, oczywiście w tym momencie ja również.

Co również? Spojrzała na siebie badawczo? :D

 

Mam nadzieję, że moja opinia do czegokolwiek się przyda :)

Pozdrawiam!

Amon

AmonieRa,

 

dziękuję za przeczytanie tekstu, oraz wszystkie porady i uwagi. Jestem Ci bardzo wdzięczna.

Fajnie, że coś Ci się spodobało z opowiadania. To dodało mi otuchy.

 

Co do braku fantastyki, to jest fantastyka – palenie w pociągu.:)))

 

A na serio, wiem, że nie ma, ale chciałam napisać dla wprawy coś krótkiego, no i dalej mam ten sam problem z czasami. Następny tekst, słowo daję, będzie naszpikowany fantasy.:))

 

 

Pozdrawiam ciepło i raz jeszcze dziękuję – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

W opisach na początku czuć nieco vibe poprzedniego szorta, z tym że tutaj jest on zaserwowany w sposób lżejszy, może bardziej pozytywny. Z niecierpliwością wyczekuję twojego tekstu stricte fantastycznego.

 

Oczekiwanie na stary pociąg trwało dobry kwadrans, wjechał na peron dysząc jak smok, zupełnie tak, jakby był po kilku ciosach od sprytnego rycerza.

Troszkę mi to nie brzmi. Może: dysząc jak smok, który otrzymał kilka ciosów od sprytnego rycerza.

 

– Wolne? – zapytał dojrzały mężczyzna.

Tu bardzo subiektywnie, ale mam wrażenie, że ten mężczyzna wziął się znikąd. Proponuję: 

-Wolne? – W drzwiach pojawił się dojrzały mężczyzna.

 

A nawet jeśli tak, to dobrze!? – podbudowałam swoje morale.

Zbędny znak zapytania.

 

Po czym Szybko wróciłam do lektury, ale tak naprawdę nie czytałam ze zrozumieniem.

 

No i te czasy czasami się rozjeżdżają, aczkolwiek mnie to jakoś szczególnie nie raziło.

bjkp­srz -u,smiley

 

Twoje sugestie przyjęłam, faktycznie po poprawkach – jest lepiej.

 

Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas, to dla mnie cenne. Czym więcej piszę, tym bardziej martwię się, czy oby to dobrze, że piszę. Ale ponoć ciężka praca i cierpliwość popłaca. To mnie motywuje do dalszej pracy.

 

 

Pozdrawiam ciepło – Goch i thxsmiley

 

 

p.s. niebawem przeczytasz na pewno.:)

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gocho, nie dostrzegłam w tej scence zapowiedzianych relacji między jadącymi w przedziale. Ot, siedzą i gapią się na siebie. Ona zerka przez okno i docenia walory krajobrazu, trochę czyta. On, okazuje się mocno niewychowany, zasmradza przedział paląc papierosa – fuj!

Brakło fantastyki.

Tekst sprawdza się jako wprawka, ale chyba nic poza tym.

Mam nadzieję, że Twoje kolejne próby będą coraz ciekawsze.

 

Śro­dek lipca, żar leje się z bla­do­nie­bie­skie­go nieba. Two­rzy od grun­tu pa­rzą­cą, znie­kształ­co­ną szyb­kę. ―> Co to jest od gruntu parząca, zniekształcona szybka?

 

Cie­ka­we co o mnie sądzi? – po­my­śla­łam A może po pro­stu ma mnie gdzieś? A nawet jeśli tak, to do­brze! – pod­bu­do­wa­łam swoje mo­ra­le. ―> Cie­ka­we co o mnie sądzi? – po­my­śla­łam.  A może po pro­stu ma mnie gdzieś? A nawet jeśli tak, to do­brze! – pod­bu­do­wa­łam swoje mo­ra­le.

 

kto pierw­szy prze­sta­nie się pa­trzeć… ―> …kto pierw­szy prze­sta­nie pa­trzeć

 

Byłam już zmę­czo­na uda­wa­niem pen­sjo­na­riusz­ki… ―> Chyba miało być: Byłam już zmę­czo­na uda­wa­niem pen­sjo­na­rki

Za SJP PWN: pensjonariuszka  1. «mieszkanka pensjonatu» 2«stała mieszkanka zakładu opiekuńczego» pensjonarka «uczennica pensji»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy,

 

racja, bo to była moja wprawka, no i kolejny raz nieudana. Wszystkie wskazane przez Ciebie miejsca poprawiłam. Relacje międzyludzkie, to dla mnie prawdziwa przeprawa. Opisuję uczucia bardzo skrótowo.

 

 

Dziękuję bardzo serdecznie za przeczytanie i czas poświęcony na uwagi, które są dla mnie cenne.

 

 

Pozdrawiam serdecznie – Goch.smiley

 

p.s. milo było Ciebie gościć.:)

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gocho, po kilku nieudanych próbach zawsze przychodzi czas na tekst, który okaże się satysfakcjonujący i dla Ciebie, i dla czytelników.

Życzę Ci cierpliwości i powodzenia. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy,

 

serdecznie dziękuję, trwam przy tej nadziei, że jutro będzie lepiej – bo musi.smiley

 

 

Pozdrawiam ciepłoheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

I ja jestem przekonana, że każde jutro może być lepsze. ;)

Serdeczności.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, Goch!

 

Czytając ten tekst nie mogłam nie porównywać go do Pustego ogrodu, który podobał mi się bardzo. Porównanie niestety nie wypada korzystnie, bo jest to właściwie tylko scenka i trudno tu mówić o jakieś fabule. Skoro chciałaś jednak poćwiczyć opisywanie relacji międzyludzkich to myślę, że zrobiłaś to dobrze. Emocje bohaterki i napięcie panujące w przedziale są wyczuwalne. Opis jest plastyczny i tekst przyjemnie się czyta.

Odwzajemnił go – chyba jest w porządku.

Moim zdaniem część po myślniku psuje odbiór tekstu. Ja bym ucięła po “odwzajemnił go” i zostawiła czytelnika w niepewności. 

Ali­cel­la,

 

dziękuję Ci za pozytywny odbiór tekstu. O to właśnie mi chodziło, tylko i wyłącznie o zbudowanie nastroju, że między bohaterami od początku iskrzy.:) O nic więcej.:)

 

Jeśli mi się to udało, to bardzo się cieszę.

 

 

Masz rację, co do końcówki. Tak właśnie zakończę.:))

 

Pozdrawiam ciepło i dziękuję Ci za wizytę. Goch.smiley

 

 

 

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć!

 

Scenka w pociągu. Gdzieś, kiedyś, pośród złocących się pól. Za to atmosfera w przedziale iście wiosenna, amant w sandałach rusza na łowy. Pachnie miętą.

Zdarzenie opisane poprawnie, z dużym naciskiem na emocje bohaterki, ale trudno napisać coś więcej, bo niewiele się dzieje. Fantastyki (niestety jak dla mnie) nie stwierdziłem.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

kra­r85,

 

serdecznie dziękuję za poświęcony czas na czytanie i wizytę.

To prawda, w tym tekście nie ma fantastyki.

Następny szort na pewno będzie zawierał fantastykę.

 

 

Pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Nowa Fantastyka