- Opowiadanie: MordercaBezSerca - Tuż nad ziemią

Tuż nad ziemią

Tym razem trochę inaczej niż zwykle. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Tuż nad ziemią

Tuż nad ziemią. Szorstki piasek wyciąga pazurki drobnych kamieni. Mierzy w gładki brzuch ścigacza. Odkręcam gaz. Silnik ryczy pełną mocą. Chmura pyłu i wyrywam do przodu. Ściana powietrza uderza w korpus. Chowam głowę w bańce ciszy za pleksą owiewki. Tak lepiej.

Powietrze ponad kaskiem wyje wściekłym huraganem pędu… myśli… miliona wspomnień. Trzysta metafor na godzinę. Nie potrzebuję tego. Ja chcę skrzydeł. Ja chcę mocy silnika, która ryczy kilka centymetrów niżej. Tuż pod sercem.

Gdy wszystko zostawiasz, zostajesz z niczym! – to pęd wiatru łomocze w wentach kasku. To nie moje myśli. To nie moje oczy pieką łzami. Moja jest prędkość. Ten pęd.

Nitki wspomnień leniwie ulatują z głowy, przez chwilę kłębią się kolorowym oparem pod wizjerem. Uchylam szybkę i ostry wizg chwyta je w szpony. Rwie. Szarpie. Wyrywa. Osusza oczy. Tak lepiej.

Wtulam się w maszynę. Mkniemy. Razem. Ostre iglice piaskowców migają na wyciagnięcie ręki. Żwir zniknął. Teraz skała. Łagodne zbocze pnie się ku pustynnemu słońcu. Wielka czerwień.

Wąwóz myśli ściska skronie. Wpadam w gęsty mrok. Wysokie, poszarpane ściany mkną do tyłu coraz szybciej. Krótkie skrzydła tuż przy nich. Kładę się w prawy przechył. Wąsko. Coraz węziej. Zostanę tu na zawsze?

Kopię w orczyk. Dysza manewrowa przestawia nos maszyny prosto w górę. Ku niebu. Silnik wyje na pełnych obrotach, a ja wiszę na skrzydłach wiary w to, że się uda.

Grawitacja życia. Nieuchronna, cierpliwa, pewna swego. Ostrzeżenie o prędkości krytycznej. Krawędź nieba na wyciągnięcie ręki, ale siła nośna znika, a ziemia upomina się o swoje. Zawieszony w martwym punkcie wspomnień. Przez sekundę, czy przez całe życie?

Zamykam oczy. Tak lepiej.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Emocje to siła, której nie można powtrzymać ani stłamsić. One zawsze zwyciężą. W tym tekście aż kipią. Zamknięcie oczu koi, to prawda, przynosi pewną ulgę, ale nie zdusi emocji. Ich nie zdusi nic. :) 

Pozdrawiam i ponownie gratuluję Ci wielkiej, wręcz bezgranicznej wrażliwości, co jest obecnie rzadkością. :)

Pecunia non olet

“Grawitacja życia” ;)

Emocjonujące.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć. Ostatnio znalazłem swój stary egzemplarz "Nowej Nadziei ", wydany na początku lat 90tych. Tam jest kilka ciekawych scen, które nie znalazły się w filmie. Tak sobie wyobrażam ostatni lot Biggsa Darklightera przed powołaniem do floty imperialnej. Luke i Biggs rozmawiają o tym przed bitwą o Yavin 4. Taki fanfic mi wyszedł :D.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Po tytule książki doszłam do filmu, ale ponieważ go nie widziałam, pozostało tylko pierwsze skojarzenie z lektury opowiadania – desperat pędzący ryczącym motocyklem. Właśnie zaczął się sezon…

 

to pęd wia­tru ło­mo­cze w wen­tach kasku. –> Co to są wenty kasku?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg – nie oglądałaś Gwiezdnych Wojen? 

 

to pęd wiatru łomocze w wentach kasku. –> Co to są wenty kasku?

Kanały wentylacyjne. Czasem wiatr gra w nich ciekawe melodie. 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Reg – nie oglądałaś Gwiezdnych Wojen?

Widzę, Morderco, że trudno Ci w to uwierzyć, ale tak, nigdy nie widziałam tego filmu.

 

Kanały wentylacyjne. Czasem wiatr gra w nich ciekawe melodie. 

Ech, w latach osiemdziesiątych, kiedy byłam wożona motocyklem, a była to Yamaha XS 1100, kaski nie miały żadnych kanałów. A teraz, kiedy zdarzy mi się wsiąść do kosza Zündappa KS750, lub BMW R75, wkładam kask stosowny do wieku i charakteru rzeczonych pojazdów. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ech, w osiemdziesiątych, kiedy byłam wożona motocyklem, a była to Yamaha XS 1100, kaski nie miały żadnych kanałów. A teraz, kiedy zdarzy mi się wsiąść do kosza Zündappa KS750, lub BMW R75,

 

KS750, BMW R75!

 

Oj rajuśku :D uwielbiam boksery. Mój dziadek miał IFĘ BK 350, a ja w wieku 25 lat odrestaurowałem z jego pomocą :D MZ ES 250 z 1959.

 

Nowoczesne motocykle już nie dają tej frajdy :/

 

 

edit: powywalałem zdjęcia, bo na komórce się mi przez godzinę nie chciało otworzyć :P

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, a może spodoba Ci się strona mojego męża: http://www.motoweteranbazar.pl/

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No ba! :D Wychodzi na to, że Twój małżonek jest współsprawcą mojego zwichrowania staromotocyklowego. Za resztę odpowiadają starsi koledzy, którzy zabrali mnie po raz pierwszy na Moto Weteran Bazar w roku 2002 i sukcesywnie powtarzali kurację przez trzy edycje z rzędu [ wtedy były chyba dwie w roku – wiosenna i jesienna. Tym sposobem wybili mi z głowy ceberkę szejset na pierwsze moto :P. Zamiast tego kupiłem jaskółkę, a potem pielgrzymowałem do pięknej Łodzi po worki części zamiennych na restaurację :D. Ostatni raz byłem chyba w 2016 roku. Piękne czasy i wspaniała organizacja tych imprez. 

 

Przekaż proszę serdeczne pozdrowienia Szanownemu :D. Widzę, że majową edycję już przegapiłem, ale może uda mi się przyjechać na wrześniową. 

 

pozdrawiam

M. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

 potem pielgrzymowałem do pięknej Łodzi po worki części zamiennych na restaurację :D. Ostatni raz byłem chyba w 2016 roku. Piękne czasy i wspaniała organizacja tych imprez. 

Nasz proboszcz, zapalony motocyklista, co roku urządzał na pobliskiej Dorotce zjazd motocyklistów, takie “pielgrzymki” motocyklowe właśnie z okazji odpustu, genialna sprawa, przyjeżdżali z całego regionu. :) Myśmy piekły im ciasta i przynosiły do namiotów. Niestety, konserwator zabytków potem zabronił. Pielgrzymek w sensie. laugh

 

Regulatorzy, wspaniała strona, pozdrawiam także Męża. I ja wożona byłam w tamtych latach, bo mój Brat był fanem “motorów”. Pęd powietrza, jaki wtedy czuje się w płucach i na twarzy, jest nie do opisania! laugh

 

Pozdrawiam Was! heart

 

Pecunia non olet

Morderco, Tadeusz jest szczerze wzruszony, że w jakimś tam stopniu przyczynił się do ukierunkowania Twoich zainteresowań i szczerze zazdrości Ci posiadania wspomnianej jaskółki, bo to było jego marzenie z młodości. Ech, dawne czasy…

Tadeusz bardzo dziękuje za pozdrowienia i również pozdrawia Cię jak najserdeczniej. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bruce, miło, że strona się podoba. Tadeusz bardzo dziękuje za uznanie i również serdecznie Cię pozdrawia. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję i wzajemnie, Regulatorzyheart

To imię jest mi szczególnie drogie – miał je Dziadek i Tata. smiley

Pecunia non olet

;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Może to mój lekki autyzm, ale mnie jakoś nie poruszyło. Przekazu też do końca nie zrozumiałem – jest masa emocji, to prawda, ale trochę mi brakuje koherentnej fabuły. Gdyby nie wyjaśnienie, że to odniesienie do Gwiezdnych Wojen (czy to już fan-fiction?) to chyba też bym się nie zorientował. Ale po raz kolejny – może to ja ;)

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

To jest całkiem ładne, MbSie. Mocno purpurowe miejscami, ale konsekwentne w swojej formie do końca. To bardziej impresja niż opowiadanie, w dodatku udana, choć, tak jak gnooma, raczej mnie nie poruszyła, za to zostawiła z poczuciem przeczytania czegoś ładnego.

Jakichś nawiązań do SW nie wyłapałem, bo mało znam to uniwersum, ponieważ – Szok i niedowierzanie – szczerze go nie znoszę.

Mnie to się do pewnego momentu bardziej skojarzyło z czymś takim, ładnym – Paths of hate. A to z powodu bardzo obrazowego opisu przywiązania pilota do swojej maszyny i zamiłowania do pędu.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Jakichś nawiązań do SW nie wyłapałem, bo mało znam to uniwersum, ponieważ – Szok i niedowierzanie – szczerze go nie znoszę. Outta Sewer

Ja mam bardzo podobnie, znam tylko początki, z czasów, kiedy wręcz nie wypadało nie obejrzeć ówczesnych hitów kinowych. :)

Pecunia non olet

To jest ten przypadek, gdzie książka jest bogatsza od filmu. Wg fandomu autorem nie jest Lucas, choć to jego nazwisko widnieje na okładce, ale A.D. Foster. 

 

https://star-wars.fandom.com/pl/wiki/Nowa_Nadzieja_(ksi%C4%85%C5%BCka)

 

Jeśli ktoś nie czytał, to polecam. Wg mnie ok 10% więcej fabuły względem filmu.

 

pozdr

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

A, to mnie zaskoczyłeś, MordercoBezSerca. surprise

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Hm, niby widziałam GW, ale kojarzyło mi się z jakąś wersją wszechświata, gdzie jest możliwe zostać trwale połączonym ze swoim motocyklem tudzież ścigaczem. XD Niemniej ładnie napisane. Przydałoby się ciut mniej przymiotników, ale nie przesoliłeś. 

Pozdrawiam

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co chciałeś przekazać. Mamy tu scenkę człowieka zakochanego w jeździe motorem, który z tej jazdy czerpie… radość? Wytchnienie od rzeczywistości? Ciężko powiedzieć. I nic poza tym. Nie ma tu opowieści, a ten opis nie chwycił mnie przesadnie za serce, choć brzydki nie jest.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Ciekawy tekst opisujący krytyczną sytuację bohatera tuż przed… kraksą? Nie do konca to zrozumiałem, ale na pewno wyszło ciekawie, emocjonalnie :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka