- Opowiadanie: GOCHAW - Pusty ogród

Pusty ogród

Proszę o wszelkie uwagi i rady, będę bardzo wdzięczna.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Pusty ogród

Kiedy poznaliśmy się z Brunem, ogród, który uprawiałam, był w pełnym rozkwicie. Jego różnobarwność sprzyjała niezwykle optymistycznemu nastrojowi. Lawendy tworzyły niezwykły pas łagodnego fioletu, tuż obok dorodne hortensje schylały głowy. Maciejki w cieniu raczyły nas czarodziejskim zapachem.

Siadywaliśmy często na białej ławeczce, pod akacją, snując romantyczne opowieści o wspólnej przyszłości. Niewielka kaskadowa fontanna szeptała kropelkami. Pomimo magicznej atmosfery, tworzonej przez otaczające nas piękno, czułam niewytłumaczalny niepokój. W takich chwilach kurczowo trzymałam za rękę Brunona. Rozglądałam się nerwowo dookoła, a on uśmiechem odganiał mój strach. 

Bruno siadywał pod klonem, na starym drewnianym fotelu, pogrążając się w kolejnej lekturze. Wówczas obserwowałam go, jak zgarbiony przerzuca pożółkłe kartki.

 

– Mam nadzieję, że bohaterka jest interesująca? – zaczepiałam go.

– Co takiego ? – pytał po długiej chwili.

 

 Za rzędem okazałych krzaków malin ukrywaliśmy się przed wścibskimi sąsiadami. Czasami zrywałam kilka owoców i rozsmarowywałam ich słodki miąższ na ustach, i podchodziłam do niego, by skraść choćby jednego całusa.

Jesienią, kiedy ogród zrzucał kolory, a wokół wiły się winorośle, krzewy wyciągały ogołocone z liści ramiona, a na murze bluszcz tworzył jakby gobeliny, czułam, że w zwiniętych liściach narasta szelest wierszy. Podawałam mu pasiasty szalik, byle tylko się nie przeziębił. Przynosiłam na taras ogromne kubki zielonej herbaty z imbirem, a on patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Nad nim unosiły się chmury tytoniowego dymu.

Wspólne chwile spędzaliśmy przy melodiach z winylowych płyt, które uwielbiał.

 

– Chciałabym zostać tutaj na zawsze.

– A jeśli są piękniejsze miejsca? – zapytał.

– Może są, ale to jest nasze.

– Nataszo, każde miejsce, w którym będziemy, może być nasze – zapewnił.

 

Zima okryła ogród delikatną pierzyną z migoczących kryształków. Otaczająca nas przestrzeń stała się przez chwilę białą kartką, na której od czasu do czasu pojawiały się wrony. Widziałam je w roli nut. Drzewa tworzyły niby pięciolinię, a żałobny marsz niebawem wybrzmiał w mojej głowie. Odszedł nad ranem, zapomniał o obietnicach. Zabrał z naszego ogrodu wszystkie kwiaty i spokój. Spotykamy się w innym miejscu, on leży, a ja stoję z bukietem nad jego nagrobkiem.

 

Ogród zdziczał, tak, jak ja, bez Bruna.

 

Koniec

Komentarze

Opisy bardzo fajne, pozwalają poczuć klimat tego ogrodu. Niestety mnie osobiście szort zbytnio nie porwał, ponieważ nie zdążyłem się w żaden sposób przywiązać do bohaterów i zakończenie nie wywołało u mnie większego poruszenia. No i pomimo iż opisywane miejsce było bez wątpienia “magiczne”, to czuć niedosyt fantastyki.

 

Bywałam zazdrosna[,] o te chwile, kiedy jego zainteresowanie nie było skierowane na mnie. Zawieszenie trwało zaledwie kilka chwil, by wypierało je szczęście. Za rzędem okazałych krzaków malin[,] ukrywaliśmy się przed wścibskimi sąsiadami.

Cały tekst czytało się dobrze, ale tutaj wypatrzyłem powtórzenie i na mój gust za dużo przecinków.

bjkp­srz,

 

serdecznie dziękuję za poświęcony czas i wskazanie błędów, które oczywiście poprawiłam.

 

Mam chyba problem z opisywaniem uczuć, ale wydaje mi się, że po kilku próbach będzie lepiej. Postanowiłam poćwiczyć swój warsztat w szortach, by go poprawić. Mam już pomysł na fantasy, ale chcę go prawidłowo odziać w słowa.:)

 

 

Pozdrawiam ciepło – Goch.

 

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Witaj.

Nostalgicznie opisałaś to, co najważniejsze w tekście. Udało Ci się oddać klimat, a to niezmiernie trudne. Każdego z nas to czeka, każdy kiedyś musi zmierzyć się z tragedią śmierci najbliższej osoby. 

Przytulam Cię mocno. heart

Z technicznych – spojrzyj, proszę, na przecinki. 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

bruce, heart

 

dziękuję za odwiedziny i komentarz.

Interpunkcję poprawiłam, ale co ja Ci będę tłumaczyć, jak bardzo mnie ona nie lubi.smiley

 

To co zauważyłam, poprawiłam.

 

I ja mocno przytulam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Hej, GOCHAW, jak wiesz, interpunkcja jest od zawsze również moją zmorą. :)

Pozdrawiam i dziękuję. :)

Pecunia non olet

Cześć, Goch!

Stworzyłaś bardzo sentymentalny i smutny tekst, który przyjemnie się czyta. Już od pierwszego zdania spodziewałam się takiego zakończenia, ale nie uważam tego za wadę, bo to spotęgowało melancholijny nastrój tekstu. Przyszło mi do głowy parę sugestii. 

Niewielka, kaskadowa fontanna chlipała kropelkami.

Na początku tekstu panuje radosny nastrój więc to “chlipanie” trochę nie pasuje. 

Zawieszenie trwało zaledwie kilka sekund, by wypierało je szczęście.

Chyba miało być “bo”.

Jesienią, kiedy ogród stawał się tajemniczy, a w zwiniętych liściach krył się szelest wierszy, podawałam mu pasiasty szalik, by nie przeziębił się.

by się nie przeziębił. Jedno “się” dobrze byłoby wyeliminować. 

Wspólne chwile, celebrowaliśmy przy melodiach z winyli, które uwielbiał.

Zbędny przecinek.

,

 

dziękuję za opinię i uwagi. Czuję się pewniej, kiedy wiem gdzie konkretnie robię błąd.:)

 

Rzecz jasna, wszystko poprawiłam. Zastanawiałam się nad fontanną, ale chyba wybrnęłam.

 

 

Serdecznie Ci dziękuję i pozdrawiam ciepło – Goch.smiley

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć :)

 

Lawendy tworzyły niezwykły pas łagodnego fioletu, tuż obok hortensje pokornie schylały głowy, od nadmiaru kwiatostanu.

Mam tutaj pewne wątpliwości co do “nadmiaru kwiatostanu”. W sumie to się nie znam, ale czy w tym wypadku “schylone głowy” hortensji nie są właśnie kwiatostanem? To tak jakbym powiedział, że pokornie schyliłem głowę od nadmiaru… głowy?

 

Panowała bajeczna paleta barw oraz euforia dla zmysłów.

A tu mam kolejny problem, bo nie wiem, czy euforia może panować dla zmysłów. Coś mi tutaj nie gra, ale musiałby się wypowiedzieć ktoś mądrzejszy.

 

Siadywał pod klonem, na starym drewnianym fotelu, zatapiając wzrok w kolejnej lekturze.

Kto siadywał? Bruno? Pewnie tak, ale wypadałoby to tutaj dookreslić.

 

Bywały dni, że zrywałam kilka i rozsmarowywałam ziarnisty miąższ na ustach, potem nachylałam się nad nim, by skraść mu choćby jednego całusa.

Podmiot Ci się zgubił. Wcześniej piszesz o sąsiadach, a teraz o malinach. Po słowie “kilka” dodałbym “owoców”. Potem znów przeskakujesz, pisząc, że pochylałaś się nad nim – czyli nad kim? Zamiast “nad nim” dałbym “nad ukochanym”, wtedy wątpliwości nie będzie.

 

Jesienią, kiedy ogród stawał się tajemniczy, a w zwiniętych liściach narastał szelest wierszy, podawałam mu pasiasty szalik, by się nie przeziębił .

Niepotrzebna spacja przed kropką.

 

Wspólne chwile celebrowaliśmy przy melodiach z winyli, które uwielbiał.

Tworzysz tutaj taki purpurowy, senny klimat. A nagle wsykakujesz z kolokwializmem w postaci “winyli”. Może dać “winylowych płyt”?

 

Szort jest bardzo melancholijny i przeładowany uczuciami. To dobrze. Ale też mocno purpurowy, a to nie do końca dobrze, choć pewnie taki był Twój zamysł. Jednak pomimo tej całej melancholii, nie znalazłem w nim niczego, co by mnie poruszyło. Ale to dlatego, że mnie ruszają inne rzeczy, więc się tym akurat nie przejmuj :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

 

Known some call is air am

Outta Sewer,

 

jestem bardzo wdzięczna za wszystkie uwagi, ujęłam je w tekście.

 

Serdecznie Ci dziękuję za poświęcony czas na czytanie. (Chciałam kolorem stworzyć nastrój).

 

 

Cieszę się, że jest tutaj tyle życzliwych osób.

 

 

 

Pozdrawiam ciepło– Goch.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Proszę o wszelkie uwagi i rady, będę bardzo wdzięczna.

 Kiedy poznaliśmy się z Brunem, ogród który uprawiałam, szalał przesytem barw i zapachów.

Kiedy poznaliśmy się z Brunem, ogród, który uprawiałam. Co właściwie chcesz pokazać frazą "szalał przesytem barw i zapachów"? Co mam myśleć o tym ogrodzie? Czy można szaleć "przesytem"?

 Lawendy tworzyły niezwykły pas łagodnego fioletu

Nomen omen, purpurowe. Tnij określniki.

 purpurowe hortensje pokornie schylały głowy

O, to bardziej obrazowe i wprowadzające nastrój, tylko fonetycznie ciut nie teges.

 Maciejki w cieniu wysyłały czarodziejski, wieczorny zapach.

Wysyła się coś dokądś. Nie na Berdyczów. Przecinek wpływa na sens – chcesz go zostawić?

 Panowała bajeczna paleta barw wprowadzając stan euforii.

Co to znaczy? Nie można wprowadzić stanu, najwyżej kogoś wprowadzić w jakiś stan.

 snując nieprawdopodobne opowiadania

Jesteś pewna tego połączenia?

 Niewielka, kaskadowa fontanna

Tu przecinek wpływa na sens – ja bym wycięła.

 Pomimo magicznej atmosfery, tworzonej przez otaczające nas piękno, czułam niewytłumaczalny niepokój.

Zapewniasz, i to usilnie. Pokaż to. Niech poczuję tę atmosferę, nie rzucaj jej tak do wierzenia, tylko odmaluj. Jest też aliteracja, ale mało przeszkadza.

 zatapiając wzrok w kolejnej lekturze

… nie. Absolutnie nie. To nie jest naturalna frazeologia – miałaś z tym kłopot, na sto procent, i wybrnęłaś z trudem.

 sylwetce, pochylonej nad pożółkłymi

Aliteracja. Można zamienić na "zgarbionej", ale dlaczego ona patrzy na "sylwetkę"?

 Bywałam zazdrosna o te chwile, kiedy jego zainteresowanie nie było skierowane na mnie.

Znów zapewniasz, i mało zręcznie. Ja zrobiłabym to dialogiem, powiedzmy, chłopak, zaczytany, odpowiada mruknięciami i monosylabami na wymówki i uszczypliwości bohaterki. Zainteresowanie nie może być "skierowane" – tylko uwaga (mam na myśli frazeologię, oczywiście, nie twierdzę, że zainteresowanie nie jest intencjonalne, ale po polsku tak nie mówimy, zresztą zainteresowanie jest czymś trwalszym, niż chwilowa uwaga).

 Zawieszenie trwało zaledwie kilka sekund, bo wypierało je szczęście.

Ale że co? Zawieszenie? Zawieszenie czego? I jak szczęście ma je wypierać? Strasznie pomieszana metafora.

 Za rzędem okazałych krzaków malin ukrywaliśmy się przed wścibskimi sąsiadami.

Nagły przeskok.

 Bywały dni, że

Nie bardzo mi to gra tonem. "Bywające" dni są zwykle raczej smutne.

 ziarnisty miąższ

… ? To maliny, nie… nie wiem. Gruszki? Maliny, tak czy owak, takie nie są.

 potem nachylałam się nad ukochanym, by skraść mu choćby jednego całusa.

A spróbuj tak zrobić? "Mu" zbędne.

 Jesienią, kiedy ogród stawał się tajemniczy

Znowu – w jaki sposób? Pokaż mi to, zamiast podawać do wierzenia.

 w zwiniętych liściach narastał szelest wierszy

Bardzo ładne, ale sugeruje coś istotnego o narratorce, a nie wiem, czy zdążysz to rozwinąć, bo już widać koniec.

 by się nie przeziębił

"By" nie pasuje do tonu, jest zbyt książkowe.

 herbaty z imbirem, a on patrzył na mnie z lekkim uśmiechem

Coś mi tu się rymuje.

 w tęczówkach ukrywał kolor letniego nieba

W jaki sposób tęczówki coś ukrywają?

 Wspólne chwile celebrowaliśmy przy melodiach z winylowych płyt, które uwielbiał.

Uch, "celebrowaliśmy"? Telewizyjne słowo, którego nie znoszę, szczerze.

 każde miejsce, gdzie będziemy

Raczej: każde miejsce, w którym będziemy.

 okryła ogród

Aliteracja.

 delikatną pierzyną z migoczących kryształków

Mieszana metafora.

 Otaczająca nas przestrzeń stała się białą kartką

Dlaczego? Biała kartka to coś, co można zapisać – co chcesz zapisać na tej przestrzeni?

 kartką, na której od czasu do czasu, pojawiały się wrony

Przecinki: kartką, na której, od czasu do czasu, pojawiały się wrony; albo: kartką, na której od czasu do czasu pojawiały się wrony.

 Drzewa tworzyły niby pięciolinię, a żałobny marsz odbijał się od szyb.

O, pięciolinia już pasuje z tą białą kartką. Ale żałobny marsz powinien w takim razie być zapisany nutami (krukowatych?) – a nie "odbijać się" co sugeruje muzykę graną, nie zapisaną. Chodzi o spójność metafor.

 Ogród zdziczał, tak jak ja, bez Bruna.

Ogród zdziczał, tak, jak ja, bez Bruna.

 

Oniryczne i całkiem ładne, mimo rozbuchanych, a nonsensownych metafor, choć fantastyki tu nie ma i właściwie rzecz się kończy, kiedy się zacznie. Trochę się gubią podmioty, choć w sumie "on" to zawsze Bruno, więc aż tak to nie przeszkadza. Za to musisz popracować nad opisami. Zakręt na końcu (myślałam, że facet zwiał) nie ma miejsca, żeby porządnie wybrzmieć. Trudno mi powiedzieć więcej, poza uniwersalnymi radami – dużo czytaj i pisz. I zobaczymy, jak się rozwiniesz.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino,

 

przez chwilę łudziłam się, że jest u mnie progres.:) Teraz wiem, że to tylko moja fantazja.smiley

 

Biorę się z marszu za poprawki, ale aż się przestraszyłam, że w takim krótkim tekście, potrafię tak nabroić.smiley

Proszę, zajrzyj jeszcze do mnie, kiedy tekst doprowadzę do jako takiego ładu.

 

 

Kłaniam się i pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Tarnino,

 

poprawiłam chyba wszystko.smiley

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję, za czytanie i rady.

Pisać mogę non stop, ale wolałabym żeby dobrze się to czytało.:)

 

Pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

przez chwilę łudziłam się, że jest u mnie progres.:) Teraz wiem, że to tylko moja fantazja.

Postęp to rzecz względna ;) nie desperuj, tylko spokojnie tuptaj przed siebie (kocioł, garnek, whatever ;D)

ogród, który uprawiałam, gościł przesytem

Ojejku. Tak źle i tak niedobrze – kogo gościł? I jak można gościć – czymś? Można czymś ugościć, ale nie gościć. Co dokładnie chcesz mi powiedzieć o tym ogrodzie? Jest gościnny, zaprasza do wejścia? "Przesyt" to nie jest rzecz miła, tylko nadmiar. Jak z ciastem orzechowym – jeden kawałek jest pyszny, dwa dobre, ale jak się poczujesz, kiedy zjesz całą blachę?

 Maciejki w cieniu raczyły czarodziejskim zapachem

Raczyły nas – bo "raczyły" samo w sobie jest dwuznaczne, a kontekst wskazuje na to drugie znaczenie.

 Panowała bajeczna paleta barw

Jakoś mi to umknęło, ale panowanie palety jest cokolwiek dziwne.

 łapałam kurczowo za rękę Bruna

Nie dam głowy za ten szyk.

 pogrążając się w kolejnej lekturze. Wówczas przyglądałam się

Dwa "się" obok siebie. Mogła go obserwować, nie ma obawy.

 – Mam nadzieję, że bohaterka jest interesująca? – zaczepiałam go.

– Co takiego ? – odpowiadał po długiej chwili.

O, widzisz? Dużo bardziej obrazowo.

 potem podchodziłam

Aliteracja.

 zrzucał nadmiar kolorów

Ale dlaczego nadmiar?

 wokół wiły się niezliczone winorośle

Przeczytaj głośno – jak to brzmi?

 ogołocone ramiona

Na pewno?

 bluszcz tworzył swoje gobeliny

Noo… w sumie może i gobeliny, ale nie jestem stuprocentowo przekonana. Gobeliny są ściśle utkane, a bluszcz?

 czułam, że w zwiniętych liściach narastał szelest

Czułam, że narasta, zob. tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Następstwo_czasów

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ładny szort, właściwie impresja. Wbrew pozorom takie klimatyczne teksty trudno się pisze.

Te “gościł” faktycznie nie pasuje. Może “emanował”? Choć nie wiem, czy można emanować przepychem, jeszcze mnie się od Tarniny dostanie…

Przepychem od biedy można, ale od takiej zupełnej nędzy ;) Chodzi o to, co mamy pomyśleć o tym ogrodzie – spróbuj zrobić takie ćwiczenie: opisz to samo miejsce (dokładnie to samo, najlepiej spisz sobie wszystko, co to miejsce zawiera, w neutralnych słowach, albo nawet narysuj) z punktu widzenia kilku osób, które przeżywają różne stany emocjonalne: jedna wesoła i przyjaźnie nastawiona, druga zła na cały świat, trzecia czuje się odrzucona, czwarta przemęczona, i tak dalej. To samo miejsce może wyglądać zupełnie różnie z różnych perspektyw, i to ma znaczenie dla tekstu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Agro­eling,

 

Dziękuję za komentarz. Wydaje mi się, że po zmianie wstępu, teraz będzie składnie.

 

 

Pozdrawiam bardzo serdecznie – Goch.smiley

 

 

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Tarnino,

 

poprawiłam ponownie, przyznam, że już nie mam żadnych pomysłów. Ćwiczenie z przyjemnością wykonam i dziękuję za poradę. 

 

Piszę emocjami, więc siadam i tekst natychmiast publikuję, co jest największym moim błędem.

 

Jesteś u mnie bardzo mile widziana, bo wiem, że długa droga przede mną, a nie ma nic lepszego jak krytyka i to konstruktywna.:))

 

 

Pozdrawiam ciepło – Goch.smiley

 

p.s. niektóre fragmenty zmieniłam po Twoim czytaniu, więc Ty niczego nie przeoczyłaś, z tego co na tamten moment było.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Hej,

 

smutny tekst, i ładny jednocześnie. Jakiś taki ładunek emocjonalny zawarłaś w swoich słowach.

 

Fajnie skupiłaś się na jednym wątku, nieźle to wyszło, zawarłaś klimat, opis relacji + nastrojowo nakreślone tło.

 

Jeszcze do przemyślenia dodanie gdzieś odrobiny fantastyki – może w ogrodzie, w szepcie fontanny, szmerze liści, może mógłby Bruno przetrwać tam? To zostawiłoby też nieco nadziei, że przecież coś po nas zostaje.

 

Jak rozumiem tekst ma również wymiar osobisty – więc przekazuję jednocześnie wyrazy współczucia. Trzymaj się ciepło!

 

Jeszcze drobiazgi:

 

Siadywaliśmy często na białej ławeczce, pod akacją, snując romantyczne opowiadania o wspólnej przyszłości.

Zamieniłbym na “opowieści”.

 

W takich chwilach kurczowo trzymałam za rękę Bruna

“Brunona”. Odmiana imienia “Bruno” jest skomplikowana – zobacz tutaj ;)

[Tarnina tego nie zauważyła? SZOK!]

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Ba­se­ment­Key,

 

po stokroć dziękuję za wizytę. Aż uśmiech mam na twarzy.:)

 

W takich chwilach kurczowo trzymałam za rękę Bruna

“Brunona”. Odmiana imienia “Bruno” jest skomplikowana – zobacz tutaj ;)

[Tarnina tego nie zauważyła? SZOK!]

 

Tarnina – po prostu tego nie widziała, bo poprawiłam po jej sugestiach. Przed poprawkami

 

widzi wszystko!

 

 

p.s. przemyślę te sugestie odnośnie przetrwania, ale szczerze mówiąc, to zaczynam się już bać każdego zdania, które napiszę.;))

 

 

Błędy poprawiłam.

 

 

Pozdrawiam ciepło i z uśmiechem – Goch.:)

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Jesteś u mnie bardzo mile widziana, bo wiem, że długa droga przede mną, a nie ma nic lepszego jak krytyka i to konstruktywna.:))

heart

[Tarnina tego nie zauważyła? SZOK!]

Tarnina nie jest wszechwidząca :P Chociaż wczoraj zauważyła jakieś dziwne nogi w samochodzie z przodu (znaczy się, tkwiliśmy w korku i w aucie przed nami ktoś wystawiał odnóża na widok publiczny przez tylną szybę – dziwny jest ten świat).

szczerze mówiąc, to zaczynam się już bać każdego zdania, które napiszę.;))

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina widzi wszystko, racja laugh

 

 

zaczynam się już bać każdego zdania, które napiszę.;))

Nie bój się, tylko pisz ;)

 

Che mi sento di morir

Tarnino, BK,

 

tak mnie podbudowaliście, że napisałam!

 

Teraz pozostał tylko mój strach.devil

 

 

Pozdrawiam Was słonecznie – Goch.heart

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ładne to i smutne.

Ale fantastyki nie ma…

 

– Co ta­kie­go ? – od­po­wia­dał po dłu­giej chwi­li. –> Zbędna spacja przed pytajnikiem. A skoro jest pytajnik, to chyba: – Co ta­kie­go?pytał po dłu­giej chwi­li.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale z drugiej strony facet odpowiada pytaniem na pytanie :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

– Mam nadzieję, że bohaterka jest interesująca? – zaczepiałam go.

– Co takiego ? – odpowiadał po długiej chwili.

Moim zdaniem nie odpowiedział na pytanie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

, :)))heart

 

– dziękuję za wizytę, czytanie i komentarz. Oczywiście poprawiłam.:))smiley

 

 

 

Pozdrawiam Was ciepło – Goch.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Bardzo proszę, Gocho. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Smutny, melancholijny tekst, aczkolwiek mało tu akcji. Tekst jest przeładowany opisami ogrodu, które niewiele wnoszą. Gdyby je usunąć, to ile tekstu zostanie?

Szorty postrzegam jako teksty skondensowane, a tu tego wrażenia niestety nie było.

Pozdrawiam!

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Sa­gitt,

 

dziękuję za wizytę i czytanie.

Fakt, tekst pisałam dla wprawy, mam nadzieję, że następne szorty będą już bardziej satysfakcjonujące.

 

 

Pozdrawiam serdecznie – Goch.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Nowa Fantastyka