- Opowiadanie: Ro53k - Opowieść dziadka

Opowieść dziadka

Rozsiądźcie się wygodnie i posłuchajcie legendy o chciwym rycerzu...

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Opowieść dziadka

Siwy mężczyzna siedział w bujanym fotelu. Wesołe płomyki w kominku i miękki koc były wszystkim czego potrzebował na stare lata. Uśmiechnął się i głębiej zanurzył w ulubionym bujaku.

– Dziadku! Dziadku! – Trzy roześmiane maluchy wbiegły do salonu.

Niedawna cisza przerodziła się w koncert pisków i krzyków. Dzieciaki biegały dookoła fotelu co chwilę, potykając się o wiekową brodę mężczyzny.

– C-cicho już! Cicho! – nakazał staruszek.

Wnuczki posłusznie siadły dookoła.

– Opowiedz nam historię! – krzyknęły chórem.

– Tę o smoku! – dodał pierwszy chłopczyk.

– I wielkim skarbie! – ciągnął drugi.

Dziadek podniósł jedną brew, przypatrując się pociechom. 

– Historię? No dobrze… – odpowiedział, mlaskając co chwilę.

– Niech no sobie przypomnę. – Dziadek zamknął oczy i oparł się o fotel.

 

Już po chwili można było usłyszeć głośne chrapanie staruszka. 

– Dziadku, dziadku! – krzyknął pierwszy z malców, podszedł do fotela i pociągnął rękaw mężczyzny.

– Ach! Ach! Co?! Co się dzieje? – Zaskoczony staruszek poderwał głowę z oparcia.

– Znów usnąłeś przed opowieścią! – wspomniał oburzony urwis.

– Nie, nie. W żadnym razie. Musiałem… – staruszek podrapał się po głowie – Zebrać myśli. – odpowiedział brodacz wyraźnie zadowolony ze swojej sprytnej odpowiedzi.

– Zacznij już, dziadkuuu… Zacznij – poprosił drugi chłopczyk.

– Dobrze już, dobrze – zgodził się starszy pan. Podparł się rękami o podłokietniki fotela i powoli podciągnął wyżej. 

– Ile jeszcze dziadku? – zapytał zniecierpliwiony wnuk. 

– Mnie się przecież nie śpieszy – sapnął starzec.

– Biegnij do kuchni i przynieś mi babcine ciasteczka i trochę mleka – zażądał a malec szybko czmychnął do kuchni.

Gdy już wszystkie niezbędne akcesoria były na miejscu dziadek zaczął opowieść.

 

***

 

Dawno, dawno temu, w pewnym bogatym królestwie, żył razem z rodziną, ubogi rycerz. Jego rozległe niegdyś pola i lasy dziesiątkowała susza i plagi szarańczy. Mieszkańcy jego wiosek zostali wymordowana przez dzikie zwierzęta. Król, nie zważając na dokonania wojownika nakładał na jego rodzinę coraz więcej podatków. Biedny rycerz, mimo że z wiekiem podupadł na zdrowiu, postanowił zostawić rodzinę i wyruszyć w podróż by poprawić swój los. 

 

– Dziadku a gdzie smok? Miało być o smoku! – przypomniał jeden z malców.

Dziadek tylko spojrzał pouczająco na malca i kontynuował opowieść. 

 

Chodząc tak bez celu rycerz, w końcu znalazł sposób na zdobycie bogactwa. Usłyszał na targu, że do każdego kto pomodli się przy fontannie o północy, przyjdzie drewniany smok i obdaruje go wielkim skarbem. Uradowany jeszcze tej samej nocy, poszedł samotnie pod fontannę. Podczas modlitwy w blasku księżyca niespodziewanie ujrzał on niezwykle piękną kobietę. Jej szafirowe włosy i smukła talia urzekły go od pierwszego wejrzenia. 

– Witajcie, o piękna niewiasto!

– Witajcie dzielny rycerzu.

– Co robi tu dziewka tak wspaniałej urody?

– Mężny rycerzu gdzie twój biały rumak? Gdzie ostry miecz i lśniąca zbroja?

– Ciężkie dla mnie czasy nastały, moja niewiasto! Rumak mój wierny na ubój sprzedany a miecz i zbroja dawno rdzą przykryte, stoją zapomniane gdzieś w chacie!

– Dlaczegóż tak jest mój rycerzu?

– Głód i bieda nastały w mojej rodzinie. Po dawnych czasach ostały jeno wspominki!

– Ah, biedny rycerzu… Chodź ze mną… Chodź ze mną o ukochany… odlećmy razem na drewnianym smoku do odległej krainy! Pełnej jadła i bogactw!

– Nie mogę piękna niewiasto! Tutaj mam żonę i potomstwo! 

– Och, wspaniały rycerzu! Luba twoja złudne szczęście ci daje, chodź ze mną ukochany!

– Niewiasto a co gdyby…

– Nie mój miły, drewniany smok tylko dwoje nas ponieść może! Dajmy razem początek nowemu rodowi! Będzie potężny i bogaty!

– Och moja wspaniała! Moja ukochana! Lećmy więc zatem za morze!

 

 

Dziadek ziewnął i po chwili znów można było usłyszeć chrapanie.

– Znów to samo! – krzyknął pierwszy z malców.

– Wstawaj dziadku! – zdenerwowany wnuk nie przestawał krzyczeć.

Pomimo jego usilnych starań, sen seniora pozostawał nienaruszony. Zirytowany malec wspiął się na bujany fotel i zakrył dziadkowi nos i usta.

– Ehe, ehe… – zakaszlał brodacz. – Przeklęty bachor! – krzyknął.

– Dziadku, przecież miałeś nam opowiedzieć historię! – wspomniał drugi maluch.

– Miałem? – zdziwił się mężczyzna. – A tak, tak… To o czym to ja… – dziadek podrapał się po głowie.

– O tak już pamiętam! – Zadowolony starzec oparł się o fotel.

– Dawno, dawno temu, w pewnym bogatym królestwie… 

– Nie! Nie tu! – przerwał wnuk.

– Rycerz miał lecieć za morze! – kontynuował kolejny.

– No dobrze… – mruknął cicho dziadek.

 

 

Po tych słowach rycerz zasnął. Obudził się w ciemnym lesie przy skraju groty. Miał na sobie łachmany a obok leżał mały tobołek. Wciąż półprzytomny, rozejrzał się dookoła, próbując zrozumieć co się stało. 

– Twoja chciwość zgubą twoją! – Odezwał się głęboki, potężny głos, wydobywający się z wnętrza jamy. 

– Od teraz jesteś skazany na wieczną tułaczkę, nigdy nie znajdziesz szczęścia ani bogactwa!

 

Po pokoju rozniosło się chrapanie staruszka. Tym razem maluchom nie udało się go obudzić. Nie pomógł ani płacz ani krzyki.

– Uspokójcie się dzieci! Dziadek na pewno jest zmęczony, pozwólcie mu odpocząć. – Mama chłopczyków weszła do pokoju. 

– Dlaczego rycerz został ukarany? – zapytał pierwszy maluch.

– Dziadek innym razem dokończy opowieść. – Odpowiedziała kobieta, prowadząc dzieci do łóżek.

– Mamusiu? – zapytał nieśmiało trzeci syn.

– Tak skarbie? 

– Co się stało z rodziną rycerza? 

– Jestem pewna, że drewniany smok zaopiekował się nimi i dzieci nie musiały już głodować. – odpowiedziała mama całując chłopca w głowę. 

– Dobranoc, słodkich snów. – Mama zgasiła świecę i wyszła z pokoju.

 

 

Koniec

Komentarze

Głupi błąd, zapisałem opowiadanie jako kopię roboczą zamiast jako publikację… Mam nadzieję, że już jest w porządku

 

Jak na zapowiedzianą w przedmowie legendę o drewnianym smoku, bardzo mało tu rzeczonego smoka, a sama historia okazała się dość wątła i raczej mało bajkowa. Odniosłam też wrażenie, że bajanie nie było specjalnością dziadka i zdaje mi się, że starszy pan wcale nie miał chęci opowiadać wnukom czegokolwiek, ale chłopcy okazali się wyjątkowo namolni.

No i kto to słyszał, żeby do dziadka krzyczeć: Wstawaj, dziadzie! czy: Wstawaj, staruchu!

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia – błędy i usterki, źle zapisane dialogi i fatalna interpunkcja sprawiły, że lektury nie mogę uznać za satysfakcjonującą.

Mam nadzieję, Ro53k, że Twoje przyszła opowiadania będą znacznie ciekawsze i zdecydowanie lepiej napisane.

 

– Dziad­ku! Dziad­ku! – Trzy ro­ze­śmia­ne ma­lu­chy wbie­gły do sa­lo­nu. ―> Narracji nie zapisujemy tak jak didaskaliów.

– Dziad­ku! Dziad­ku!

Trzy ro­ze­śmia­ne ma­lu­chy wbie­gły do sa­lo­nu.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

co chwi­lę po­ty­ka­jąc się o wie­ko­wą brodę męż­czy­zny. ―> Czy dobrze rozumiem, że broda dziadka leżała na podłodze?

 

 – o smoku! – dodał pierw­szy chłop­czyk. ―> o smoku! – dodał pierw­szy chłop­czyk.

Choć zdaję sobie sprawę, że dziecko nie musi mówić poprawnie.

 

Dzia­dek pod­niósł jedną brew przy­pa­tru­jąc się mło­ko­som. ―> Dzieci, które słuchają bajek, nie nazwałabym młokosami.

 

Ah! AH! Co?! Co się dzie­je? ―> Ach! Ach! Co?! Co się dzie­je?

Ah to symbol amperogodziny.

 

Zła­pał się rę­ka­mi pod­ło­kiet­ni­ków fo­te­la i po­wo­li pod­cią­gnął się wyżej. ―> Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Zła­pał rę­ka­mi pod­ło­kiet­ni­ki fo­te­la i po­wo­li pod­cią­gnął się wyżej.

 

Jego ob­fi­te nie­gdyś pola i lasy… ―> Obfite mogą być plony zebrane z pól i zbiory z lasów, ale ani pola, ani lasy nie są obfite.

 

 Król nie zwa­ża­jąc na jego, wiel­kie nie­gdyś, za­słu­gi na­kła­dał na jego ro­dzi­nę… ―> Czy oba zaimki są konieczne?

Proponuję: Król, nie zwa­ża­jąc na wcześniejsze za­słu­gi, na­kła­dał na jego ro­dzi­nę

 

Usły­szał on na targu… ―> Zbędny zaimek.

 

– Cięż­kie mnie czasy na­sta­ły… ―> Pewnie miało być: – Cięż­kie dla mnie czasy na­sta­ły

 

Ah, bied­ny ry­ce­rzu… ―> Ach, bied­ny ry­ce­rzu

 

Oh, wspa­nia­ły ry­ce­rzu! ―> Och, wspa­nia­ły ry­ce­rzu!

 

Dajmy razem po­czą­tek no­we­mu rodu! ―> Dajmy razem po­czą­tek no­we­mu rodowi! Lub: Dajmy razem po­czą­tek no­we­go rodu!

 

Oh moja wspa­nia­ła! ―> Och, moja wspa­nia­ła!

 

Zi­ry­to­wa­ny malec wspiął się na bu­ja­ny fotel i za­krył dziad­ko­wi nos i buzię. ―> Buzię mają dzieci.

Proponuję: Zi­ry­to­wa­ny malec wspiął się na bu­ja­ny fotel i za­krył dziad­ko­wi nos i usta.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

Opowiadanie, połączone z przedmową, nastroiło mnie nader smutno. Przypomniałam sobie mimowolnie bolesną wieczorynkę animowaną sprzed lat, zatytułowaną “Dziadek” i próbującą w dość delikatny sposób pokazać dziecku nagłą zmianę świata po niespodziewanej śmierci ukochanej głowy rodu. 

W Twoim opowiadaniu dość zaskakujące są dla mnie pewne zwroty dzieci do dziadka i odwrotnie, które z pewnością nazwałabym co najmniej niegrzecznymi. 

Sama opowieść staruszka – wielce pouczająca, choć wymagająca jeszcze sporego dopracowania.

 

Pewne sprawy techniczne są do poprawy, jak choćby:

Tą o smoku

Dajmy razem początek nowemu rodu

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

regulatorzy

Dzięki za wyłapanie wielu błędów, przykro mi, że uraziłem twój gust. 

– Dziadku! Dziadku! – Trzy roześmiane maluchy wbiegły do salonu. ―> Narracji nie zapisujemy tak jak didaskaliów.

– Dziadku! Dziadku!

Trzy roześmiane maluchy wbiegły do salonu.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

Muszę się nie zgodzić, nawet w dokumencie podesłanym przez ciebie są podobne przykłady narracji. Mogłabyś wskazać co masz na myśli

 

co chwilę potykając się o wiekową brodę mężczyzny. ―> Czy dobrze rozumiem, że broda dziadka leżała na podłodze?

Tak, nawet idealnie! Chciałem podkreślić w ten sposób jej długość.

Dziękuję za dobre rady, pozdrawiam.

 

bruce

Dzięki za miłe słowa i wartościowe rady :D 

 

Co do stosunku dzieci do dziadka i odwrotnie: cóż być może faktycznie niektóre określenia były trochę przesadzone, w zamyśle tylko pierwszy smyk jest dość niemiły, drugi grzeczniej prosi dziadka a trzeci praktycznie wcale się nie odzywa jedynie słuchając.

 

Życzę miłego dnia! Pozdrawiam.

I ja dziękuję za ciekawe wspomnienia. :)

A, rozumiem.

Jeśli taki był zamysł, wszystko ok. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

przy­kro mi, że ura­zi­łem twój gust.

Ro53k, nie mam pojęcia za co przepraszasz – wszak nawet jednym słowem nie wspomniałam, że mój gust został urażony.

 

Muszę się nie zgo­dzić, nawet w do­ku­men­cie po­de­sła­nym przez cie­bie są po­dob­ne przy­kła­dy nar­ra­cji.

Istotnie, Ro53k, nie wiem dlaczego, ale coś mi się widać pomerdało w rozumie. Boleję nad pomyłką, ale cieszę się, że pozostałe uwagi uznałeś za przydatne. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wioski, które otrzymał od władcy, zostały wymordowane przez dzikie zwierzęta.

Wioskę trudno zamordować, można za to wymordować mieszkańców owej wioski ;)

 

Król nie, zważając na dokonania wojownika

Coś się posypawszy.

 

Biedny dziadek, powinien stanowczo odmówić zajmowania się wnukami :)

To bardziej migawka z życia niż opowiadanie. No i brakuje fantastyki.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz

Wioskę trudno zamordować, można za to wymordować mieszkańców owej wioski ;)

Masz rację już poprawiam :D

 

 

Król nie, zważając na dokonania wojownika

Coś się posypawszy.

Ach, głupi błąd, tak bardzo skupiłem się na wyłapaniu imiesłowów zakończonych na -ąc, że zapomniałem o “nie”. Jak zwykle objawił się tu mój kompletny brak talentu.

 

Po chwili zastanowienia: fantastyki faktycznie zdaje się być mało, będę musiał jeszcze długo popracować nad tym tekstem :D

 

Dzięki za wyłapanie tych drobniaków (i nie tylko) !

 

Mechatroll doczytać do końca. Dobre bo krótkie. Jak kasza ze skwarkami opisów, a nie same skwarki z miodem i daktylami podane trzeciemu synowi księcia Mphymu przez stryjeczną ciotkę gwardzisty który władał wiatrem i jeździł na smokach…

Tekstowi udało się osiągnąć ciekawy efekt – czytelnikowi udziela się zniecierpliwienie dzieci ;) . Można byłoby to ciekawie zastosować, ale tu brakuje mi satysfakcji po przeczytaniu. Jest ok najwyżej jako takie sobie ćwiczenie w pisaniu.

Wydaje mi się, że tekst trochę za gęsto wyjaśnia co kto mówi, w kilku miejscach wydaje się to zbędne.

 

– Historię? No dobrze… – odpowiedział, mlaskając co chwilę.

– Niech no sobie przypomnę. – Dziadek zamknął oczy i oparł się o fotel.

To chyba można byłoby połączyć w jeden ciąg, skoro mówi to ta sama osoba. Poza tym to “Dziadek” tu wydaje mi się zbędne.

 

– Dziadku a gdzie smok? Miało być o smoku! – przypomniał jeden z malców.

Dziadek tylko spojrzał pouczająco na malca i kontynuował opowieść. 

“Ten tylko spojrzał…” chyba by wystarczyło.

 

Podczas modlitwy w blasku księżyca niespodziewanie ujrzał on niezwykle piękną kobietę. Jej szafirowe włosy i smukła talia urzekły go od pierwszego wejrzenia. 

– Witajcie, o piękna niewiasto!

– Witajcie dzielny rycerzu.

– Co robi tu dziewka tak wspaniałej urody?

Ten fragment w ogóle brzmi niezamierzenie komicznie. Co te powitania wnoszą do historii? Nic. Lepiej przejść do sedna i od razu zacząć od “– Co robi tu dziewka tak wspaniałej urody?”. Chyba, że to miała być część tej przerysowanej konwencji, ale ten akurat fragment jakoś się szczególnie pod tym względem wyróżnia.

 

– Miałem? – zdziwił się mężczyzna. – A tak, tak… To o czym to ja… – dziadek podrapał się po głowie.

– O tak już pamiętam! – Zadowolony starzec oparł się o fotel.

Wiemy już, że chodzi o dziadka po tym mężczyźnie, więc kolejne wspominanie “dziadka” albo “starca” jest zbędne.

 

Ta tendencja do powtarzania informacji na temat mówiącego jest tym, na co warto żebyś zwrócił uwagę w przyszłych tekstach. Generalnie, jeżeli mówimy o samej strukturze dialogów, to czym mniejszą ilością słów przekażesz wystarczającą ilość informacji tym lepiej. Każde słowo, to ułamek sekundy życia czytelnika, którego ten już nigdy nie odzyska. Szanujmy jego życie i inteligencję :) .

Łukasz

Bardziej o dziadku niż o rycerzu i trochę brakowało puenty. Za mało śmiesznie, żeby było na wesoło i za mało konkretnie, żeby było na poważnie. Za to relacje rodzinne odwzorowane popisowo :D.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Przeczytałem. I powiem szczerze, że tekst ten, pozostawiając niegrzeczne względem dziadka zwroty, mógłby zawierać treści wychowawcze. Oczywiście potrzebna by była celna puenta. A tak mamy flaki z olejem. 

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Nowa Fantastyka