- Opowiadanie: Luken - Fragmenty dziennika Wolfganga Nazáira

Fragmenty dziennika Wolfganga Nazáira

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy II, Użytkownicy IV, Finkla, Użytkownicy

Oceny

Fragmenty dziennika Wolfganga Nazáira

Wol­fgang Nazáir był nie­wąt­pli­wie bar­dzo kre­atyw­nym i przed­się­bior­czym czło­wie­kiem. Po­ni­żej znaj­du­ją się wy­bra­ne frag­men­ty dzien­ni­ka, od­na­le­zio­ne­go w jego opusz­czo­nej sie­dzi­bie, tuż po jego ta­jem­ni­czym za­gi­nię­ciu.

 

45.14.1115

Na­zy­wam się Wol­fgang Aleb Nazáir, je­stem na­ukow­cem, wy­na­laz­cą, wi­zjo­ne­rem i pio­nie­rem wam­pi­ry­zmu sto­so­wa­ne­go. Roz­po­czą­łem pi­sa­nie tego dzien­ni­ka, z po­wo­du głę­bo­kie­go nie­do­ce­nie­nia mojej pracy. Współ­cze­snych mi ludzi cha­rak­te­ry­zu­je prze­ra­ża­ją­ca cia­sno­ta umy­słu, lecz wie­rzę, że przy­szłe po­ko­le­nia zro­zu­mie­ją wagę tego co robię i to im de­dy­ku­ję ten dzien­nik.

Wam­pi­ry są obec­nie tro­pio­ne i za­bi­ja­ne, ist­nie­je prze­to ry­zy­ko, że w przy­szło­ści wy­gi­ną, dla­te­go istot­ne wy­da­je mi się wy­ja­śnie­nie przy­szłe­mu czy­tel­ni­ko­wi, z czym mamy do czy­nie­nia. Wam­pir, w ogól­no­ści, przy­po­mi­na czło­wie­ka. Tak samo ope­ru­je zmy­sła­mi i od­czu­wa ból, a różni się przede wszyst­kim wy­dat­ny­mi kłami, któ­rych używa do roz­mna­ża­nia się przez ugry­zie­nie, oraz tym, że jest sto­sun­ko­wo nie­wie­le oko­licz­no­ści, w ja­kich może zo­stać za­bi­ty. Na­le­żą do nich, mię­dzy in­ny­mi: eks­po­zy­cja na świa­tło sło­necz­ne, prze­bi­cie serca osi­ko­wym koł­kiem oraz po­łknię­cie znacz­nej ilo­ści czosn­ku. W każ­dej innej sy­tu­acji jego ciało re­ge­ne­ru­je się sa­mo­czyn­nie, na nie­zna­nych nauce za­sa­dach. Wam­pi­ry piją krew, ale nie wy­da­je się im ona, ści­śle rzecz bio­rąc, nie­zbęd­na. Zdaje się ona wy­łącz­nie za­spo­ka­jać po­czu­cie głodu.

To wła­śnie wam­pi­rza re­ge­ne­ra­cja za­fa­scy­no­wa­ła mnie tymi isto­ta­mi, oraz zmo­ty­wo­wa­ła do roz­po­czę­cia badań. Obec­nie po­sia­dam w swoim lochu pięć obiek­tów do­świad­czal­nych i mam już kilka wstęp­nych po­my­słów, w jaki spo­sób można by­ło­by wy­ko­rzy­stać prze­klę­te wła­ści­wo­ści tych istot dla po­żyt­ku ludz­ko­ści.

 

05.14.1115

Mięso wam­pi­rów jest w za­sa­dzie mię­sem ludz­kim, z kil­ko­ma istot­ny­mi róż­ni­ca­mi: nie imają się ich mi­kro­by oraz pa­so­ży­ty. Spra­wia to, że są w za­sa­dzie bez­piecz­ne do je­dze­nia. Obiekt do­świad­czal­ny #1 po­zba­wio­ny zo­stał dziś koń­czyn. Będę mie­rzył czas do ich peł­nej re­ge­ne­ra­cji. Być może gdy­by­śmy mieli od­po­wied­nio dużą trzo­dę wam­pi­rów, mo­gli­by­śmy unik­nąć Wiel­kie­go Głodu sprzed dzie­się­ciu lat. Im dłu­żej się nad tym za­sta­na­wiam, tym bar­dziej je­stem prze­ko­na­ny o wadze moich badań, oraz wiel­kiej nie­od­po­wie­dzial­no­ści, jaką oka­zu­je­my, bez­myśl­nie za­bi­ja­jąc te isto­ty.

 

06.14.1115

Gdy ob­ser­wo­wa­łem roz­człon­ko­wa­ny kor­pus obiek­tu #1, przy­szło mi do głowy py­ta­nie: Ile w za­sa­dzie można odjąć z ta­kie­go wam­pi­ra, nim utra­ci zdol­ność re­ge­ne­ra­cji? Oraz: Je­że­li prze­kroi się wam­pi­ra na pół – to która część się zre­ge­ne­ru­je? Czy jest moż­li­we uzy­ska­nie z jed­ne­go – dwóch wam­pi­rów? Muszę to spraw­dzić.

 

08.14.1115

Trzy dni za­ję­ło nam do­sta­tecz­ne roz­drob­nie­nie po­zo­sta­łych obiek­tów. Gdy skoń­czy­li­śmy pracę, dwóch moich po­moc­ni­ków po­sta­no­wi­ło się zwol­nić. Wy­wie­si­łem nowe ogło­sze­nie.

Dziś za­mó­wi­łem też kilka do­dat­ko­wych oka­zów.

 

10.14.1115

Uświa­do­mi­łem sobie po­ten­cjal­ne za­sto­so­wa­nie wam­pi­ry­zmu w al­che­mii. Ciała tych istot są nie­skoń­czo­nym źró­dłem prze­róż­nych sub­stan­cji, które można by­ło­by wy­od­ręb­niać, przez za­nu­rza­nie wam­pi­ra w od­po­wied­nich roz­two­rach.

 

24.14.1115

Obiekt #1 za­koń­czył re­ge­ne­ra­cję. Wynik jest cał­kiem za­do­wa­la­ją­cy: dzie­więt­na­ście dni to okres znacz­nie krót­szy, niż ten po­trzeb­ny do wy­ho­do­wa­nia pro­sia­ka, a do ob­rząd­ku ta­kie­go wam­pi­ra, w za­sa­dzie nie jest po­trzeb­ne nic poza sie­kie­rą.

Zro­dzi­ło to we mnie pewne prze­my­śle­nie: wam­pir z koń­czy­na­mi zna­czą­co różni się wagą od wam­pi­ra bez koń­czyn, więc, czy­sto teo­re­tycz­nie, można skon­stru­ować me­cha­nizm, który au­to­ma­tycz­nie opusz­czał­by gi­lo­ty­ny, kiedy waga wam­pi­ra wy­star­cza­ją­co by się zwięk­szy­ła. Dzię­ki temu można by­ło­by oszczę­dzić sporo pracy i ba­ła­ga­nu, uzy­sku­jąc pro­ces nie­mal cał­ko­wi­cie bez­ob­słu­go­wy. Czyż­by­śmy stali u progu re­wo­lu­cji ho­dow­la­nej?

 

26.14.1115

Dziś od­wie­dzi­li mnie pra­cow­ni­cy miej­skie­go za­mtu­za. Przy­wieź­li ze sobą kilka suk­ku­bów i po­pro­si­li, żebym prze­pro­wa­dził na nich za­bie­gi lo­bo­to­mii na po­trze­by pracy w za­mtu­zie, na co chęt­nie przy­sta­łem.

Za­py­ta­li mnie, czy można prze­pro­wa­dzić lo­bo­to­mię na wam­pi­rzy­cy, ale oczy­wi­ście za­prze­czy­łem. Na wam­pi­rach nie ma to sensu, po­nie­waż się re­ge­ne­ru­ją. Raz pró­bo­wa­łem nawet umie­ścić jed­ne­mu w czasz­ce ka­wa­łek bla­chy, żeby uzy­skać stały efekt, ale ich mózg jest zbyt pla­stycz­ny, i po­tra­fi zre­ge­ne­ro­wać pod­sta­wo­we funk­cje nawet w ob­li­czu ta­kiej prze­szko­dy.

Moi go­ście byli za­fa­scy­no­wa­ni tą zdol­no­ścią do re­ge­ne­ra­cji. Od­ku­pi­li ode mnie trzy wam­pi­rzy­ce, w ogóle nie ne­go­cju­jąc ceny.

 

29.14.1115

Skóra wam­pi­ra wy­da­je się war­to­ścio­wym su­row­cem. Od­twa­rza się wy­jąt­ko­wo szyb­ko, praw­do­po­dob­nie ze wzglę­du na dużą po­wierzch­nię re­ge­ne­ru­ją­cą. Po­sta­no­wi­łem za­trud­nić parę do­dat­ko­wych osób i otwo­rzyć gar­bar­nię przy warsz­ta­cie. Wy­glą­da na to, że jesz­cze tro­chę i będę cał­ko­wi­cie sa­mo­wy­star­czal­ny.

 

06.15.1115

Obiekt #22 na­ostrzył zę­ba­mi nogę łóżka znaj­du­ją­ce­go się w celi i wbił ją sobie w serce. Skąd mo­głem wie­dzieć, że łóżko jest z osiki? Głu­pia stra­ta. Od dziś nie bę­dzie żad­nych łóżek.

 

16.15.1115

Nie mam już na to siły. Każdy pra­cow­nik zwal­nia mi się po ty­go­dniu. Poza tym dziś w nocy za­pu­ka­li do moich drzwi miej­scy straż­ni­cy i po­wie­dzie­li, że lu­dzie na­rze­ka­ją na to, że nie mogą spać przez wycie do­bie­ga­ją­ce z mo­je­go warsz­ta­tu. To jakiś non­sens, prze­cież znaj­du­je się on dwie mile od mia­sta!

Wy­da­rzy­ło się jed­nak też coś do­bre­go: udało mi się uzy­skać zgodę na roz­sta­wie­nie sto­iska na tar­gach prze­my­sło­wych w Wit­ter­da­mie. Już nie mogę się do­cze­kać! W końcu wszy­scy po­zna­ją się na moim ge­niu­szu.

 

17.15.1115

Ukoń­czy­łem owi­jar­kę, słu­żą­cą do owi­ja­nia obiek­tów w siat­kę z drutu kol­cza­ste­go, dzię­ki czemu ich prze­cho­wy­wa­nie i trans­port znacz­nie się uprosz­czą. Że też wcze­śniej na to nie wpa­dłem! Dzię­ki temu cały obec­ny in­wen­tarz zmie­ści się w jed­nej celi!

 

18.15.1115

Nie wiem, skąd wziął się ten za­bo­bon, że penis wam­pi­ra jest afro­dy­zja­kiem, ale przy­naj­mniej mam do­dat­ko­we źró­dło do­cho­du.

 

19.15.1115

Do­zna­łem olśnie­nia! Po­mi­mo znacz­ne­go po­stę­pu w me­to­dach eks­plo­ata­cji wam­pi­ry­zmu, oka­zu­je się, że moje ho­ry­zon­ty wciąż były zbyt wą­skie. Prze­cież z wam­pi­rów mo­że­my uzy­skać nie tylko su­row­ce, ale rów­nież ener­gię me­cha­nicz­ną! Na­szki­co­wa­łem wstęp­ny pro­jekt urzą­dze­nia, które, po pod­łą­cze­niu do niego wam­pi­ra, jest w sta­nie za­mie­nić jego ruchy na mo­ment ob­ro­to­wy, przy po­mo­cy któ­re­go można wy­ko­ny­wać pracę.

Na po­cząt­ku są­dzi­łem, że pro­ble­mem bę­dzie bar­dzo sze­ro­ki za­kres ru­chów, jakie może wy­ko­nać wam­pir, oraz jego znacz­ny roz­miar, ale uświa­do­mi­łem sobie, że prze­cież można usu­nąć z niego kości i pod­łą­czyć wy­bra­ne mię­śnie bez­po­śred­nio do od­po­wied­nich dźwi­gni. Przy oka­zji zmniej­szy­ło­by to jego roz­miar nawet o sześć­dzie­siąt pro­cent! Takie urzą­dze­nie wy­ma­ga­ło bę­dzie oczy­wi­ście okre­so­we­go prze­glą­du, w celu co­fa­nia skut­ków po­stę­pu­ją­cej re­ge­ne­ra­cji, ale ko­rzy­ści zde­cy­do­wa­nie prze­wa­ża­ją nad wa­da­mi.

Można wy­obra­zić sobie au­to­ma­tycz­ne młyny lub nawet sa­mo­jezd­ne ka­ro­ce, na­pę­dza­ne wam­pi­ra­mi, po­ru­sza­ny­mi przez sty­mu­la­cję bó­lo­wą. To bę­dzie re­wo­lu­cja! Na­zwa­łem ten napęd „WAM”, co jest skró­tem od Wam­pi­rzej Akcji Mo­to­rycz­nej.

Za­bie­ram się do bu­do­wy.

 

25.15.1115

Nie po­do­ba­ło mi się to, jak mój ma­ga­zyn nie­ustan­nie pul­so­wał i wył. Trud­no się w ta­kich wa­run­kach sku­pić. Za­sta­na­wia­łem się nad roz­wią­za­niem tego pro­ble­mu, aż wpa­dłem na po­mysł, żeby wbić gwóźdź w pod­sta­wę czasz­ki każ­de­go obiek­tu. To je na jakiś czas wy­łą­cza. Żeby uzy­skać trwa­ły efekt, wy­star­czy nim tylko od czasu do czasu po­ru­szać. Po wy­ję­ciu gwoź­dzia re­ge­ne­ra­cja prze­bie­ga wy­star­cza­ją­co szyb­ko, żeby nie opóź­ni­ło to eks­pe­ry­men­tów.

 

09.16.1115

Za­czą­łem otrzy­my­wać ofer­ty za­ku­pu wam­pi­rzyc z ko­lej­nych za­mtu­zów. Tylko dziś mia­łem aż dwóch klien­tów. Ostat­ni krę­ci­li gło­wa­mi na nie­pro­por­cjo­nal­ność tych oka­zów, które zo­sta­ły w mojej ofer­cie. Bio­rąc pod uwagę to, ile za nie płacą, być może warto by­ło­by po­eks­pe­ry­men­to­wać z prze­szcze­pia­niem mię­dzy nimi koń­czyn. Dzię­ki temu mógł­bym uzy­skać po­żą­da­ne pro­por­cje.

 

15.16.1115

Dzi­siej­sze targi w Wit­ter­da­mie były wiel­kim suk­ce­sem. Gdy pierw­szy raz pre­zen­to­wa­łem swój wy­na­la­zek, do­szło do za­baw­nej sy­tu­acji: po uru­cho­mie­niu mo­je­go na­pę­du za­czął się z niego wy­do­by­wać prze­raź­li­wy, rzę­żą­cy pisk. Już my­śla­łem, że coś się ze­psu­ło w ma­szy­ne­rii, a oka­za­ło się, że przez noc wam­pi­ro­wi czę­ścio­wo zre­ge­ne­ro­wa­ły się stru­ny gło­so­we. Już my­śla­łem, że będę mu­siał ba­brać się w sma­rze, a wy­star­czył skal­pel.

 

18.16.1115

Wra­ca­jąc z tar­gów, wpa­dłem na zna­ko­mi­ty po­mysł na uspraw­nie­nie mo­je­go wy­na­laz­ku: po usu­nię­ciu klat­ki pier­sio­wej, or­ga­nów i zbęd­nej tkan­ki mięk­kiej, można by­ło­by spró­bo­wać wsa­dzić wam­pi­ra w wam­pi­ra i po­dwo­ić wy­daj­ność na­pę­du. Cie­ka­we ile osob­ni­ków uda­ło­by mi się tak po­łą­czyć.

 

23.16.1115

Po­dob­no w Wit­ter­da­mie wy­bu­chła jakaś za­ra­za. Na szczę­ście mnie ona nie do­tknę­ła, ale po­dob­no i u nas są już pierw­sze przy­pad­ki. Wpraw­dzie miesz­kam i pro­wa­dzę ba­da­nia, z da­le­ka od mia­sta, ale ta moja co­ty­go­dnio­wa ro­ta­cja pra­cow­ni­ków na­ra­ża mnie na nie­bez­pie­czeń­stwo.

 

28.16.1115

Obiekt #33 oka­zał się zwy­kłym czło­wie­kiem. Wam­pi­rze kły mu­sia­ły być spo­wo­do­wa­ne mu­ta­cją ge­ne­tycz­ną. Muszę po­waż­nie po­roz­ma­wiać z do­staw­ca­mi, bo takie po­mył­ki mogą za­szko­dzić mojej re­pu­ta­cji. Poza tym ten nie­szczę­śnik mógł prze­cież być chory!

 

15.17.1115

Z po­wo­du za­ra­zy wy­mar­ła już po­ło­wa mia­sta. Nie mogę tak ry­zy­ko­wać, moje ba­da­nia są zbyt ważne! Po­zwo­li­łem się ugryźć. Tak czy ina­czej, od mie­się­cy pra­wie nie wy­cho­dzi­łem z warsz­ta­tu, a moja sława jest już wy­star­cza­ją­co duża, żeby teraz to do mnie wszy­scy przy­jeż­dża­li.

To ode mnie za­le­ży try­umf po­stę­pu nad złem.

Koniec

Komentarze

Trudno mi skategoryzować ten tekst, bo chociaż jest w pierwszej warstwie horrorem, to sądzę, że można interpretować go równie dobrze jako… humor (czarny jak smoła), ze względu na jego groteskowość. Nie piszę tego w przedmowie, żeby nie spojlerować, bo interesują mnie szczere reakcje i interpretacje czytelników, którzy niczego się nie spodziewają. Wiecie, w ramach… eksperymentu ;) .

Łukasz

Witaj.

Cóż, dla mnie to przerażające okrucieństwo, jakoś nie bardzo odbieram to jako groteskowość, choć może po prostu tak już mam. Dlatego też jest to moim zdaniem bardziej horror, zdecydowanie. 

Podczas lektury przypominałam sobie często rozmaite filmy o kosmitach (nie tylko z dawnego “Archiwum X”, choć też), gdzie dokonywano podobnych eksperymentów i przeprowadzano zbliżone “badania” nad przybyszami z innych planet. 

Z technicznych dostrzegłam kilka powtórzeń oraz sporo niepotrzebnych przecinków, szczególnie przed “oraz”, gdzie zazwyczaj ich nie umieszczamy.

 

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Dzięki za przebrnięcie przez ten tekst oraz uwagi. Przecinki przed “oraz” usunąłem. Najpierw stawiałem ich za mało, teraz wygląda na to, że stawiam ich za dużo, ale może w końcu znajdę ten złoty środek.

Łukasz

Luken, wierz mi, ja z przecinkami mam zawsze problem. smiley Nikt nie jest bezbłędny. :)

Czasem przed wyrazem oraz powinny stać, kiedy wcześniej jest wtrącenie, ale zazwyczaj – nie.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Hej. Mamy z jury konkursu Dobrze być złym rozkminę, czy czasem nie jest do zgłoszenie, a tym samym tekst konkursowy. Jeśli tak, to uzupełnij proszę tag – będziemy bardzo wdzięczni ;) Jeśli nie, przepraszamy za zamieszanie.

Szczerze mówiąc, to zastanawiałem się nad tym, czy nie załapać się na ten konkurs, jeszcze podczas pisania tego tekstu, ale ostatecznie zakończenie, które uznałem za najbardziej odpowiednie dla niego, niestety nie spełnia warunków, więc może następnym razem :) (chodzi o implikację sugerowaną przez wstęp do tekstu) .

Łukasz

Według mnie odrobina groteskowości zawsze jest dobra :)

Po przeczytaniu całego testu uderzyło mnie podejście “naukowca”. Sam pisał, że wampir prawie też człowiek (no napić się musi), a potem pieniądze, sława… i ta wniosła przysięga o przekazaniu ludzkości wiedzy o tym, że wampiry nie różnią się bardzo od nich, jakoś się rozmyła. Ale to zdecydowanie plus.

Jedynie te daty trochę dziwiły. Rozumiem, że to między innymi ta groteskowość. W sumie ja po prostu lubię ciągać do odpowiedzialności za czas akcji ;D

Cześć, Luken!

Tekst zdecydowanie daje do myślenia. Przerażająco skutecznie udało Ci się oddać sposób rozumowania bezdusznego naukowca. Jako miłośniczkę horrorów niewiele opisów mnie rusza, ale to czytałam z zapartym tchem. Jestem pod wrażeniem. Jeśli chodzi o groteskowość, to ja jej tu nie dostrzegam.

 

Zauważyłam, że w kilku miejscach popełniasz ten sam błąd. 

Wracając z targów, wpadł mi do głowy znakomity pomysł na usprawnienie mojego wynalazku…

Zdanie brzmi tak, jakby pomysł wracał z targów (błąd tożsamości podmiotów). Powinno być:

Gdy wracałem z tragów, wpadł mi do głowy znakomity pomysł…

lub

Wracając z targów, wpadłem na znakomity pomysł…

Obserwując rozczłonkowany korpus obiektu #1, przyszło mi do głowy pytanie

j.w.

Poza tym, że ich ciała naturalnie produkują różne substancje, to, na przykład, umieszczając je w basenie z kwasem, dzięki swojej regeneracji, wchodziłyby z nim w ciągłą reakcję…

umieszczone w basenie z kwasem. 

Według mnie odrobina groteskowości zawsze jest dobra :)

Po przeczytaniu całego testu uderzyło mnie podejście “naukowca”. Sam pisał, że wampir prawie też człowiek (no napić się musi), a potem pieniądze, sława… i ta wniosła przysięga o przekazaniu ludzkości wiedzy o tym, że wampiry nie różnią się bardzo od nich, jakoś się rozmyła. Ale to zdecydowanie plus.

Jedynie te daty trochę dziwiły. Rozumiem, że to między innymi ta groteskowość. W sumie ja po prostu lubię ciągać do odpowiedzialności za czas akcji ;D

Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na to, że tekst jest nie tylko o okrucieństwie, ale również o pogoni za sukcesem :) .

 

Tekst zdecydowanie daje do myślenia. Przerażająco skutecznie udało Ci się oddać sposób rozumowania bezdusznego naukowca. Jako miłośniczkę horrorów niewiele opisów mnie rusza, ale to czytałam z zapartym tchem. Jestem pod wrażeniem. Jeśli chodzi o groteskowość, to ja jej tu nie dostrzegam.

 

W imieniu swoim i przyszłych czytelników, dziękuję Alicello za bardzo celne uwagi, które są już uwzględnione. Szczególnie wskazanie rodzaju błędu, który powtarzam, również mi dało do myślenia, i jestem przekonany, że poprawi pod tym względem moje przyszłe teksty. Poza tym, oczywiście cieszę się, że udało mi się wywołać wzbogacające wrażenie :) .

Łukasz

Cóż, Lukenie, nie znalazłam tu groteski, a po lekturze pozostał jedynie niesmak.

 

Czym dłu­żej się nad tym za­sta­na­wiam, tym bar­dziej… ―> Im dłu­żej się nad tym za­sta­na­wiam, tym bar­dziej

 

znaj­du­je się on dwa ki­lo­me­try od mia­sta! ―> Osobliwie datujesz wpisy w dzienniku, ale czy jesteś pewien, że w opisanych czasach znano system metryczny?

 

W końcu ukoń­czy­łem owi­jar­kę… ―> Brzmi to fatalnie.

 

bę­dzie za­mie­nia­ło jego ruchy na mo­ment ob­ro­to­wy, przy po­mo­cy któ­re­go bę­dzie można wy­ko­ny­wać pracę. Na po­cząt­ku są­dzi­łem, że pro­ble­mem bę­dzie bar­dzo… ―> Lekka będoza.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawione. Jak zwykle bardzo dziękuję regulatorzy za pomoc w ograniczeniu niesmaku w warstwie językowej. Co do pozostałego, to mam nadzieję, że został później wyeliminowany jakimś smacznym posiłkiem :) .

Łukasz

Ależ Lukenie, nie zwykłam jadać o tak późnej porze! Niestety, nie było już żadnego posiłku. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, Luken,

kolejny ciekawy eksperyment. Jestem przeciwnikiem przemocy i również w tekstach nie lubię czytać takich okropności. Jednak zainteresowałeś mnie pomysłem. Nie spotkałam się dotąd z czymś takim, bo w końcu wampiry są bardzo potężne. Zastanawiam się więc, jak oni je łapali i jak Wolfgang je przetrzymywał? Sądzę, że akurat to powinno znaleźć się w tekście, bo choć niektóre rzeczy można pozostawić wyobraźni, to jednak jest dziennik naukowy. Aczkolwiek rozumiem, że twoje wampiry są bardziej podobne do ludzi.

Spodobała mi się ta sucha, naukowa forma. Normalnie za nią nie przepadam, ale tutaj dodała wyjątkowego klimatu i opowiadanie wydaje się jeszcze przez to straszniejsze, bo bohater jest kompletnie odcięty od emocji. Typowy psychopata.

 

 

Mięso wampirów,[-,] jest w zasadzie mięsem ludzkim, z kilkoma istotnymi różnicami: wampiry nie chorują, oraz wydaje się, że nie imają się ich pasożyty. 

 

 

Przywieźli ze sobą kilka sukkubów i poprosili[+,] żebym przeprowadził na nich zabiegi lobotomii, na potrzeby pracy w zamtuzie, na co chętnie przystałem.

 

 

Skóra wampira wydaje się być wartościowym surowcem.

W tej konstrukcji to słowo jest niepotrzebne i odradzane.

 

 

Pomimo znacznego postępu w metodach eksploatacji wampiryzmu, okazuje się[+,] że moje horyzonty wciąż były zbyt zawężone.

 

 

Powodzenia w dalszym pisaniu!

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Dobre oko, poprawiłem.

Spodobała mi się ta sucha, naukowa forma. Normalnie za nią nie przepadam, ale tutaj dodała wyjątkowego klimatu i opowiadanie wydaje się jeszcze przez to straszniejsze, bo bohater jest kompletnie odcięty od emocji. Typowy psychopata.

Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. :)

Łukasz

Hej,

 

bardzo ciekawy tekst. Widzę tutaj odwrócenie ról, to wampiry stają się ofiarami i to podwójnymi: ludzkiego oprawcy, który przywodzi na myśl najgorszych katów przeprowadzających eksperymenty na żywych stworzeniach oraz własnej zdolności do regeneracji: ta zdolność i niemal wieczne życie tworzą potencjał dla ogromnego i bezterminowego cierpienia. Niezwykła perspektywa, nieco przypomina mi koncepcje wampirów ze Ślepowidzenia czy Echopraksji Wattsa. Tam jednak owe wampiry funkcjonowały jako element dość skomplikowanej fabuły, czego i Tobie życzę i poddaję pod rozwagę :)

 

Kilka uwag do samego tekstu

 

Wolfgang Nazáir był niewątpliwie bardzo kreatywnym i przedsiębiorczym człowiekiem. Poniżej znajdują się wybrane fragmenty dziennika, odnalezionego w jego opuszczonej siedzibie, wśród pociętych drutów, tuż po jego tajemniczym zaginięciu.

Tutaj zabrakło mi nieco informacji – kto odnalazł dziennik i w jakich okolicznościach. Dodatkowo – skąd było wiadomo, że Wolfgang był kreatywny i przedsiębiorczy – zamiast o tym pisać warto to ukazać oczom czytelnika, np. powiedzieć o bogato urządzonym domu, o szacunki miejscowych przedsiębiorców, być może o poczesnym miejscu w gronie wykładowców lokalnej akademii. Do przemyślenia.

 

moglibyśmy uniknąć Wielkiego Głodu sprzed dziesięciu lat

Tutaj rodzi się pytanie – kiedy był ten głód i kogo dotknął? W ogóle pytanie o czas i miejsce akcji jest naturalne, a takie zdania jeszcze je nakręcają.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Dzięki za komentarz BasementKey :) .

Tam jednak owe wampiry funkcjonowały jako element dość skomplikowanej fabuły, czego i Tobie życzę i poddaję pod rozwagę :)

Jak wpadnie mi do głowy kiedyś napisanie dłuższego tekstu w tym uniwersum, to na pewno wspomnę w nim tytułowego pioniera rewolucji przemysłowej, który pomimo zaginięcia, wciąż jest poszukiwany przez śmiałków przypuszczających, że wampiry wciąż gdzieś trzymają go przy życiu ;) .

 

Dodatkowo – skąd było wiadomo, że Wolfgang był kreatywny i przedsiębiorczy

Przecież cały tekst jest o tym :) .

 

Tutaj rodzi się pytanie – kiedy był ten głód i kogo dotknął? W ogóle pytanie o czas i miejsce akcji jest naturalne, a takie zdania jeszcze je nakręcają.

Cieszę się, że tekst zainteresował na tyle, żeby zadawać takie pytania. :) Nie jest wykluczone, że odpowiedzi na nie kiedyś się pojawią, ale jeżeli, to już w jakimś oddzielnym opowiadaniu/szorcie :) .

Łukasz

Cześć!

ciekawy tekst i ogólnie mi się spodobał, choć mam kilka drobnych uwag. Forma przypomina mi trochę niektóre opowiadania Lovecrafta, te z listami/dziennikami. 

Fajne ujęcie tematu wampirów – to dość wyeksploatowany temat: od podejścia horroru jak u A. Rice, po love story w Zmierzchu itp. Uderza bardzo podejście naukowca, który ani poprzez moment nie traktuje ich jak ludzi, czy wgl istoty myślące. Jest to nieco przerażające, ale taki pewnie był zamysł, no i dość spójnie się tego trzyma. 

 

Przyczepię się jednak tego fragmentu:

Rozpocząłem pisanie tego dziennika z powodu głębokiego niedocenienia mojej pracy przez mi współczesnych.

Myślę, że to nie zrozumienie powinno wybrzmiewać między słowami, powinniśmy się tego domyślić. Pisanie tego wprost burzy klimat zaraz na początku tekstu.

Dzięki za komentarz Shanti! Tak prawdę mówiąc to to zdanie zostało dodane już po napisaniu całego tekstu i jak to zwykle bywa, mogło faktycznie odstawać trochę od reszty. Usunąłem je, bo w zasadzie nie jest do niczego potrzebne.

Dzięki za czujność :) .

Łukasz

Ciekawy pomysł na połączenie wampirów i podejścia naukowego. No, nie do końca, bohater mógłby być pradziadkiem doktora Mengele. Mam nadzieję, że żadna komisja etyczna by tego nie zaakceptowała, bo aż się człowiekowi robi żal biednych wampirów…

Dlaczego taki dziwny zapis dat? Jak się mierzy czas w Twoim świecie?

Babska logika rządzi!

<wkrada się przez płot>

 Nie mając zbyt wielu osób, z którymi mógłbym dzielić się

Z lekka angielskawe.

 postanowiłem w ten sposób dokumentować swój proces twórczy dla potomności

Hmm. "Dla potomności"?

 Wampiry są obecnie tropione i zabijane, istnieje przeto ryzyko, że w przyszłości wyginą, dlatego istotne wydaje mi się wyjaśnienie przyszłemu czytelnikowi, z czym mamy do czynienia.

Nie wiem, czy to nie zbyt złożone zdanie.

istnieje stosunkowo wąski zbiór okoliczności

Zbiór nie może być wąski. Ograniczony najwyżej, ale to też nie bardzo.

 W pozostałych sytuacjach, jego ciało samoczynnie się regeneruje, w nieznany nauce sposób.

"Pozostałych" sugeruje jakiś podzbiór większego zbioru. Przecinki przypadkowe. Może tak: W każdej innej sytuacji jego ciało regeneruje się samoczynnie na nieznanych nauce zasadach? (Zauważ, że tutaj "się" na końcu jest cechą stylu naukowego!)

 nie wydaje się im ona, ściśle rzecz biorąc, potrzebna. Zdaje się ona wyłącznie zaspokajać wampirzy głód

No, to jest im potrzebna. Przypuszczam, że chodzi Ci o to, że mogą bez tego przeżyć, tylko lepiej się czują, jak kogoś wyssą.

 regeneracja spowodowała moją fascynację

Rym. Przecinek dalej w zdaniu – zbędny.

 Obecnie posiadam

Argh, nawet się czepić nie mogę, bo naukowiec :P

 posiadam (…), i mam już kilka

Jeśli jest "i", to wystarczająco rozdziela czasowniki. Nie potrzeba przecinka.

 wstępnych pomysłów, w jaki sposób można byłoby wykorzystać przeklęte właściwości tych nieszczęsnych istot, z pożytkiem dla ludzkości

Chwiejny styl, rym, drugi przecinek zbędny.

 wampiry nie chorują, oraz wydaje się, że nie imają się ich pasożyty

Choroby pasożytnicze to też choroby. Skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. "Oraz" dziwnie tu brzmi, przecinek przy nim niepotrzebny.

 Sprawia to, że są w zasadzie jadalne.

To, że nie chorują? Zwierzęta domowe chorują, a są jadalne. Also: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kuru

 Być może mając odpowiednio dużą trzodę wampirów, moglibyśmy uniknąć Wielkiego Głodu sprzed dziesięciu lat.

A czym będziecie je karmić? Dobra, powiedziałeś wyżej, że nie muszą jeść, ale kto łamie zasady zachowania, ten może się brzydko naciąć. Poza tym – wtrącenie: Być może, mając odpowiednio dużą trzodę wampirów, moglibyśmy uniknąć Wielkiego Głodu sprzed dziesięciu lat. Ale to jest angielskawe – może: gdybyśmy mieli?

 wielkiej nieodpowiedzialności bezmyślnego zabijania tych istot

Nie po polsku. Wielkiej nieodpowiedzialności, jaką okazujemy, bezmyślnie zabijając te istoty.

 Ile w zasadzie można odjąć z takiego wampira, żeby wciąż mógł się zregenerować?

Jaki właściwie chciałeś mieć styl?

 Czy jest możliwe uzyskanie z jednego, dwóch wampirów?

Czy jest możliwe uzyskanie z jednego – dwóch wampirów?

 Wystawiłem nowe ogłoszenie.

Ogłoszeń się nie wystawia, najwyżej wywiesza w oknie. "Potrzebny pomocnik do przecierania wampirów przez gazę?"

 Poza tym, że ich ciała naturalnie produkują różne substancje, to, na przykład, umieszczone w basenie z kwasem, dzięki swojej regeneracji, wchodziłyby z nim w ciągłą reakcję, do momentu zneutralizowania kwasowości basenu.

Rymy, to raz. Zasady zachowania, to dwa. Trzy – jeśli wampir jest mocną zasadą, to pojedzie trochę poza odczyn obojętny – ostatnia porcja zasady, która neutralizuje kwas, też się zużyje, a przecież dokładasz jeszcze następną? A jeśli wampir jest słabą zasadą, może powstać roztwór buforowy (choć nie wiem, czy dodawanie słabej zasady w nieskończoność go nie popsuje – Arnubis?). Chemia wampirów dla początkujących! XD

 Praktyczne zastosowanie tej właściwości wymaga dalszej analizy.

Hmm.

 do obrządku takiego wampira, w zasadzie nie jest potrzebne nic poza siekierą.

Do obrządzania wampira w zasadzie nie potrzeba niczego, poza siekierą. Chyba. "Obrządek" jest tylko religijny.

 Zrodziło to we mnie pewne przemyślenie

Hmm.

 wampir z kończynami i bez kończyn, znacząco różni się wagą

Dziwny przecinek, ale w ogóle bym przerobiła: wampir z kończynami znacząco różni się wagą od wampira bez kończyn. Zasady zachowania podnoszą głowę.

 Dzięki temu, można byłoby

Tu bez przecinka.

 uzyskując proces, który byłby niemal całkowicie bezobsługowy

Tnij puste słowa: uzyskując proces niemal całkowicie bezobsługowy.

 pracownicy miejskiego zamtuza. Przywieźli ze sobą kilka sukkubów

… co to za miasto?

 Zapytali mnie czy można

Zapytali mnie, czy można.

 potrafi zregenerować swoje podstawowe funkcje, nawet w obliczu takiej przeszkody

Hmm. Potrafi zregenerować podstawowe funkcje nawet w obliczu takiej przeszkody. "W obliczu"… hmm.

 łóżka znajdującego się w celi, i wbił

Bez przecinka, albo: łóżka, znajdującego się w celi, i wbił. Ale lepiej bez.

 miejscy strażnicy

Odwróciłabym.

przez wycia dobiegające

Wycie. Singularis tantum.

 pozwolenie, na rozstawienie

Rym, zbędny przecinek.

 Ukończyłem owijarkę

Hmm.

obecny inwentarz

Hmm.

 Nie wiem skąd

Nie wiem, skąd.

 moje horyzonty wciąż były zbyt zawężone

Zbyt wąskie.

 urządzenia, które po podłączeniu do niego wampira, jest w stanie zamieniać jego ruchy na moment obrotowy

Wtrącenie: urządzenia, które, po podłączeniu do niego wampira, zamienia jego ruchy na moment obrotowy. Noga jestem z fizyki, ale coś tu nie gra.

 To wyeliminuje zbędny zakres ruchu, oraz powinno zmniejszyć

Hmmmmmmm.

 poruszał się pulsująco

???

 Zastanawiałem się nad tym, jak rozwiązać ten problem

Prościej: Zastanawiałem się nad rozwiązaniem tego problemu.

 Po wyjęciu gwoździa, regeneracja przebiega

Tu bez przecinka. "Po wyjęciu gwoździa" określa regenerację.

 Zacząłem otrzymywać oferty zakupu wampirzyc z kolejnych zamtuzów.

To wskazuje, że zamtuzy chcą mu je sprzedać, a reszta wpisu, że właśnie kupić. To jak jest?

 prezentacji, doszło do zabawnej sytuacji

Rym. Między podmiot i orzeczenie nie dajemy przecinka.

 uruchomieniu mojego napędu WAM, zaczął wydobywać się z niego

Szyk i przecinek: uruchomieniu mojego napędu WAM zaczął się z niego wydobywać.

 coś zepsuło się

Się zepsuło.

 Wprawdzie tylko do poziomu jednorocznego dziecka

…? Skonsultuj się z lekarzem (lub farmaceutą), ja się na tym nie znam, ale coś mi tu zgrzyta.

 wystarczył jedynie skalpel

Masło maślane: wystarczył skalpel.

 wsadzić wampira, w wampira

Bez przecinka.

 mieszkam, i prowadzę badania z daleka od miasta

Wtrącenie: mieszkam, i prowadzę badania, z daleka od miasta.

ta moja cotygodniowa rotacja pracowników, naraża mnie na niebezpieczeństwo.

Nie dawaj przecinka między podmiot, a orzeczenie.

 Zęby musiały być spowodowane mutacją genetyczną

Ekhm. Zaostrzone zęby, tak. Wampirze kły, tak. Ale nie zęby jako takie.

 Z powodu zarazy, wymarła już połowa miasta.

Bez przecinka!

 moja sława jest już wystarczająco duża, żeby teraz to do mnie wszyscy przyjeżdżali

Hmm.

 Interesują mnie szczere reakcje i interpretacje czytelników, którzy niczego się nie spodziewają. Wiecie, w ramach… eksperymentu ;)

Ekhm. You're insane! You're mad! <mdleje dramatycznie>

A teraz serio.

Dołujące. Smutne, groteskowe i niepokojąco realistyczne (pomijając łamanie podstawowych zasad fizyki). Masz trochę problemów ze stylem – niezbyt jasno zobaczyłam świat, w którym się obraca Twój szalony naukowiec (bardziej szalony, bez urazy, niż naukowiec), ale może to i dobrze… Nie twierdzę, że to zły tekst, ani nawet, że zły eksperyment, choć tych, których powinien zmusić do zastanowienia nad sobą, raczej nie zmusi, a tych, co tego nie potrzebują, wpędzi w głębszego doła (czy ja ostatnio wykazuję objawy cyklotymii?) względnie w maraton filmów z Peterem Cushingiem wbijającym kołki Christopherowi Lee.

Mamy z jury konkursu Dobrze być złym rozkminę, czy czasem nie jest do zgłoszenie, a tym samym tekst konkursowy.

Też tak pomyślałam…

 Zastanawiam się więc, jak oni je łapali

Dobre pytanie.

 Spodobała mi się ta sucha, naukowa forma.

Hmm. Czy taka sucha…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeśli jest to fragment, to proszę oznacz go odpowiednio ;P

Слава Україні!

Jeśli jest to fragment, to proszę oznacz go odpowiednio ;P

xd

Łukasz

To ten, już przeczytałem…

Całkiem fajne. Rzeczywiście masz dużo ciekawych pomysłów – i o tym, że sama nieśmiertelność może być cierpieniem (jak u Prometeusza) i na to, jak wykorzystać regenerujące się ciała wampirów. To drugie wymagało, tak podejrzewam, sporo kreatywności :P

Jest tam na pewno sporo cierpienia i okrucieństwa, chociaż mi to nie wybrzmiało aż tak, jak poprzednim czytelnikom. Podejrzewam, że przez formę dzienników i rzeczowy język naukowca, który dehumanizuje (dewampirza?) je przez pisanie jako o obiektach. A może trochę to co mówi Tarnina, że to kwestia jeszcze niewyrobionego stylu.

Trochę błędów gdzieś tam się walało, ale na pewno Tarnina wszystko wyłapała :P Jeśli kiedyś wypełnię wymagania 50 skomentowanych tekstów (i w tym czasie nie zapomnę), to zgłoszę do biblioteki.

 

Слава Україні!

Uff, w końcu skorygowałem ten tekst. Musiało minąć pół roku, ale lepiej późno niż wcale ;) .

 

@Tarnino: Napiszę poniżej swoje uwagi do niektórych uwag, gdybyś po takim czasie zechciała tu jeszcze zajrzeć ;D .

Do obrządzania wampira w zasadzie nie potrzeba niczego, poza siekierą. Chyba. "Obrządek" jest tylko religijny.

https://sjp.pwn.pl/sjp/obrzadek;2491996.html – “codzienne prace gospodarskie związane z hodowlą zwierząt” a tu Cię mam ;) .

"W obliczu"… hmm.

Tej uwagi nie rozumiem, czy takie sformułowanie jest niepoprawne?

 “miejscy strażnicy”

Odwróciłabym.

Użyłem takiej kolejności wyłącznie dlatego, że strażnicy miejscy kojarzyli mi się trochę zbyt współcześnie ;D .

 “Zacząłem otrzymywać oferty zakupu wampirzyc z kolejnych zamtuzów.”

To wskazuje, że zamtuzy chcą mu je sprzedać, a reszta wpisu, że właśnie kupić. To jak jest?

Hmm, jak składasz komuś ofertę kupna, tzn. że chcesz coś sprzedać? Pierwsza lepsza oferta znaleziona w Googlu: http://osm-srem.pl/images/foto/kornik-oferta-wzor.pdf . Jeżeli tak, to chyba cała gospodarka posługuje się tym pojęciem nieprawidłowo albo czegoś nie rozumiem.

 

Dzięki Golodhu. Cieszę się, że uznałeś tekst za fajny :) .

Łukasz

https://sjp.pwn.pl/sjp/obrzadek;2491996.html – “codzienne prace gospodarskie związane z hodowlą zwierząt” a tu Cię mam ;) .

Ale prawo pierwszych skojarzeń :P

Tej uwagi nie rozumiem, czy takie sformułowanie jest niepoprawne?

“W obliczu” nie bardzo mi się frazeologicznie łączy z przeszkodą.

Użyłem takiej kolejności wyłącznie dlatego, że strażnicy miejscy kojarzyli mi się trochę zbyt współcześnie ;D .

W sumie to jest utarte po prostu… :)

Hmm, jak składasz komuś ofertę kupna, tzn. że chcesz coś sprzedać?

Kiedy ja składam ofertę kupna, to chcę coś kupić, ale kiedy od mi ją składa, to chce, żebym ja od niego kupiła. Relacja kupujący-sprzedający jest asymetryczna.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka