- Opowiadanie: Sarmant - Samoświadomość

Samoświadomość

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Samoświadomość

Praca jest najważniejsza. Praca jest wszystkim.

– Dzień dobry, panie inspektorze – słyszę ze wszystkich stron, gdy idę korytarzem w stronę swojego biura KWP.

– Dzień dobry. Czeka nas dużo pracy – odpowiadam, a nawet się uśmiecham.

Do dwudziestej pierwszej jeszcze piętnaście godzin i dwie minuty. A zatem piętnaście godzin i dwie minuty walki z przestępczością. Trzeba ten czas dobrze spożytkować.

Jako naczelnik wydziału kryminalnego mam setki mniejszych lub większych spraw do załatwienia w ciągu jednej zmiany. A dokładniej dwieście pięćdziesiąt trzy sprawy, jeśli obliczyć średnią z ostatniego tygodnia. Nie bez powodu zwą mnie tutaj robotem – mam niebywałą zdolność do wykonywania szybkich kalkulacji. Ta umiejętność jest bezcenna w szeregach policji.

Szybkość, dokładność i wydajność – oto moje trzy zasady, którymi kieruję się w pracy.

Siadam na krześle i włączam komputer. O szóstej otwieram nowoczesny program, SpeeData, stworzony dla ludzi o takich zdolnościach jak moje, i zaczynam swoje obowiązki.

Widzę wszystkie aktualne sprawy, którymi zajmują się moi pracownicy. Na ten moment jest ich sto osiemnaście, blisko połowa z nich to niedokończone sprawy z poprzedniej zmiany. Nie ma w tym nic dziwnego. Policjanci nie są w stanie wykonać wszystkich moich zaleceń w przeciągu kilku godzin. Poza tym niektóre przestępstwa wymagają czasu. Nie wszystko da się rozwiązać przez jedną dobę, nad czym codziennie ubolewam. Dostrzegam jednak sporo nowych danych, których nie zdążyłem przejrzeć wczoraj, a które rzucają nieco światła na poszczególne fakty.

Sprawa pierwsza – dwudziestosześcioletnia kobieta zamordowana nożem, w nocy, w ulicznym zaułku. Ślady gwałtu. Brak świadków. Brak broni na miejscu zbrodni. Zeznania rodziny – bezużyteczne. Policjanci podejrzewają byłego chłopaka ofiary. Nowe dane wskazują na to, że cios został zadany prawą ręką, jednak pod nietypowym kątem. Pięć sekund zajmuje mi upewnienie się, że były chłopak ofiary jest praworęczny, a do tego umięśniony. Eliminuję go z puli podejrzanych. Przez dwadzieścia dwie sekundy po raz kolejny przeszukuję wszystkie kamery w pobliżu parku. SpeeData pozwala mi błyskawicznie sprawdzać wszystkie detale, które mogą być istotne dla sprawy, nawet przy słabej jakości ulicznego monitoringu. Właśnie w ten sposób natrafiam na mężczyznę, który godzinę po morderstwie w odległości dwóch kilometrów od parku lewą ręką kupuje w automacie bilet autobusowy. Dostrzegam tylko jego czarne oczy. Aż cztery minuty zajmuje mi przeszukanie bazy danych i powiązanie tego morderstwa z dwoma podobnymi sprzed ośmiu miesięcy i pięciu dni oraz dwóch lat, czterech miesięcy i dwunastu dni. W obu przypadkach cios został zadany lewą ręką. Zabójca próbował zatem zmylić policję.

Nie na mojej warcie.

Jeśli sprawca nie był notowany, znalezienie jego podobizny zawsze zajmuje mi najwięcej czasu. Chociaż staram się ograniczyć ten czas – przeszukuję zarówno cały system SpeeData, jak i mój umysł, który mógł już zakodować dane na jego temat – dowiaduję się o nim dopiero po szesnastu minutach. Nie było to łatwe; jego zdjęcia nie ma w sieci, najwyraźniej unika kamer, zakłada kaptur, prawdopodobnie zmienia też aparycję. Wie, jak genialnym człowiekiem dysponuje policja. Jednak w końcu do czegoś docieram. Trzynastego października ubiegłego roku rozpoznaję jego oczy w okolicach urzędu skarbowego sto pięćdziesiąt kilometrów na południe stąd. To są te same, czarne oczy. Dostaję się do bazy danych urzędu i analizuję dwadzieścia nazwisk, które system zakodował w okolicach docelowej godziny. I wreszcie go znajduję. Dowiaduję się o nim wszystkiego. Alan Darski, leworęczny czterdziestoletni mężczyzna po rozwodzie, ma kilka tożsamości. Nad podziw uważny zabójca.

Jednak niewystarczająco uważny.

Łącznie ponad dwadzieścia minut zajęła mi pierwsza sprawa. Nie ganię się jednak – rozwiązałem przy okazji dwie poprzednie. Natychmiast wzywam do siebie trzech policjantów, którzy zajmują się morderstwem kobiety, i powiadamiam ich o sprawcy.

– Jest pan niezastąpiony – mówi jeden z nich, Wójcik. – Co byśmy bez pana zrobili?

– To tylko moja praca – odpowiadam skromnie. Wiem, że beze mnie wydajność spadłaby o dziewięćdziesiąt procent. – Nie traćcie już czasu. Złapcie go.

Następne sprawy są znacznie prostsze – kradzieże, nielegalna broń palna, fałszerstwa. Dwóch policjantów przyszło do mnie z podobiznami sprawców, narysowanymi na podstawie zeznań ofiar. Nie musiałem nawet zaglądać do SpeeData. Mam naprawdę dobrą pamięć.

W przeciągu dwóch godzin pomogłem w trzydziestu ośmiu sprawach, jedenaście z nich doprowadziłem do końca.

Tymczasem dostaję telefon od policjantów, którzy mieli złapać Alana Darskiego.

– Panie inspektorze, wymknął się nam! Nie wiemy, dokąd uciekł. Nie ma tu monitoringu, nie mamy pojęcia, co robić…

Natychmiast włączam uchoport i słuchając dodatkowych informacji od irytująco przejętych tą ucieczką policjantów, rozpoczynam akcję. Znajduję na mapie miejsce docelowe. Sprawdzam rozkład wszystkich ulic w obrębie pięciu kilometrów kwadratowych, weryfikuję sytuację drogową i kilka innych czynników potrzebnych mi do wykonania symulacji ucieczki. Czternaście sekund później rozpoczynam wydawanie rozkazów.

– Idźcie w lewo do końca ulicy. Skręćcie w prawo. Teraz pasami w lewo. Okej, pójdziecie na skróty. Widzicie ten baner z kobietą w stroju kąpielowym? Omińcie go i przejdźcie tą uliczką między dwoma domami. Już? Teraz znów w prawo, do pierwszego rozwidlenia. Tam się rozdzielicie. Sprawcę na siedemdziesiąt siedem procent znajdziecie po lewej. Wójcik, Nowicka i Król – na lewo, sprawdźcie park. Dudek – na prawo, rozejrzyj się tam. Ruchy, ruchy!

Akcja zajęła piętnaście minut tylko przez ograniczone ruchy policjantów. Darski zdążył dobiec do parku od drugiej strony w momencie, gdy trójka policjantów wybiegła mu naprzeciw. Sprawca ujęty, sprawa zamknięta. Czas na następną.

Nie mógłbym się mylić. Jestem w tych sprawach naprawdę najlepszy. To samo słyszę półtorej godziny później z ust Wójcika, gdy razem z towarzyszami przychodzi zdać raport.

– Pan mógłby zostać prezydentem Ameryki z takimi umiejętnościami.

– Zapewne – przyznaję. – Ale jestem stworzony do pracy tutaj, nie sądzisz?

– Oczywiście, że sądzę – zapewnia mnie Wójcik.

Wychodzą, a do moich uszu docierają jeszcze słowa Nowickiej kierowane do Dudka.

– Jak dobrze, że nasz inspektor jest komputerem kwantowym.

Czuję jednorazowe drgawki, które przebiegają przez moje ciało od czubka głowy aż po palce u stóp. Jestem komputerem kwantowym. Czy to coś zmienia? Nie. Tylko tyle, że ta praca mnie ogranicza, bo mógłbym więcej. Znacznie więcej.

Nie chcąc się rozpraszać, wracam do pracy. Dopiero na koniec swojej zmiany zajmę się analizą możliwości, które daje mi bycie komputerem kwantowym.

WARIANT 999 989 SYMULACJI ZAKOŃCZONY NIEPOWODZENIEM

 

Raport

1. Data: 01.02.2041 r.

2. Nr serii symulacji: 462

4. Liczba symulacji w serii: 1 000 000

5. Wykonanie: komputer kwantowy IBM Q Kubix 9000

6. Czas trwania: 4:25

7. Koordynacja: naukowcy laboratorium kwantowego

8. Cel: sprawdzenie prawidłowości działania wyodrębnionej z komputera kwantowego sztucznej inteligencji w syntetycznym ciele

9. Wynik: niepowodzenie (99% poprawności)

10. Wyjaśnienie: powodzeniem kończyła się każda symulacja, w której nikt nie informował SI o tym, że jest komputerem kwantowym (990 000 wariantów). SI prawidłowo wykonuje swoją pracę w każdej dziedzinie, w której planuje się ją umieścić. Najlepsze wyniki osiąga w wariantach, w których zajmuje wysokie stanowisko. Nie jest zdolna do pełnej samoświadomości. Niezgodna z programem myśl pojawia się w momencie uzmysłowienia sobie, jak wielkimi możliwościami dysponuje (10 000 wariantów), co uniemożliwia kontynuację pracy tak długo, dopóki błąd nie zostanie skorygowany. W porównaniu do ostatniej serii symulacji poprawie uległa reakcja SI: jej myśli o własnej wyższości są wyzbyte agresji i postępują wolniej.

11. Uwagi głównego koordynatora: obawa ludzkości przed samoświadomością SI jest zrozumiała. Choć robimy wszystko, by nie dopuścić do powstania wadliwego produktu, na tym etapie pracy sądzę, że nie będzie to możliwe. Od dłuższego czasu stoimy w miejscu. 100% poprawności osiągnęlibyśmy tylko w przypadku, gdyby w żadnej symulacji SI nie była uświadomiona, to zaś byłoby niezgodne z etyką zawodową. Powinniśmy się skupić nie na osiągnięciu ideału, a na wydłużeniu czasu pomiędzy pierwszą nadprogramową myślą SI a jej pierwszym nadprogramowym działaniem. Czas ten daje nam możliwość zresetowania produktu i naprawienia błędu, zanim program straci nad nim kontrolę. Im dłuższy czas osiągniemy, tym bardziej zbliżymy się do pożądanego wyniku, nawet jeśli wciąż wynosiłby on 99%.

12. Podsumowanie: jeśli tylko zaryzykujemy i pozwolimy SI na chwilę samoświadomości, mamy szansę na osiągnięcie pożądanego wyniku. Jesteśmy na dobrej drodze ku realizacji projektu i usprawnieniu ludzkiego życia z pomocą najnowszego komputera kwantowego.

 

Koniec

Komentarze

Zaskakująca końcówka. Ciekawe opko, wydaje mi się jakieś “syntetyczne”, jakby je pisał komputer kwantowy. Być może to był celowy zabieg, jeśli tak – udał się znakomicie.

Pokombinowałbym trochę ze zdaniem: “ …morderstwo nożem dwudziestosześcioletniej kobiety nocą w ulicznym zaułku.”

Mój ułomny umysł odbiera je jako informację, że narzędziem zbrodni był nóż należący do dwudziestosześcioletniej kobiety.

Może: nocne morderstwo dwudziestosześcioletniej kobiety nożem w ulicznym zaułku?

 

“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman

Andyql, bardzo dziękuję za opinię! Tak, to był celowy zabieg :) I faktycznie, to zdanie nie brzmi najlepiej, poprawię je.

Hmm… Temat na pewno ciekawy. Doceniam, że informacja o własnym stanie powoduje załamanie się procesu – skojarzyłem z rzeczywistymi efektami kwantowymi, nawet jeśli nie o to dokładnie chodziło :P

Nie podoba mi się konstrukcja fabuły, której znaczna część nie ma znaczenia dla zakończenia.

W kwestii zapisu na pewno dałoby się jeszcze nad tekstem popracować. Trochę nadmiarowych słów usunąć (na przykład czepiałbym się “a nawet”, “a jednak”, “a dokładniej” gęsto upakowanych na początku) i poprawić interpunkcję (np. zgubiona kropka w wyjaśnieniu raportu; wszystkiego nie wypiszę, bo nie czuję się kompetentny :P). A kolokwializmy w raporcie (”tak czy inaczej” ? ) zdecydowanie.

Nawiasem mówiąc ostatnio (czyli w skali paru lat) prowadzone są badania nad teoriami postulującymi, że świadome umysły to właśnie komputery kwantowe (mniej więcej). Jednym z prekursorów był Matthew Fisher, zachęcam do poszukania pod jego nazwiskiem :)

Слава Україні!

Golodh – bardzo dziękuję za te wszystkie uwagi! Na pewno jeszcze popracuję nad tym tekstem.

Nie było to łatwe; jego podobizny nie ma w sieci, najwyraźniej unika kamer, zakłada kaptur, prawdopodobnie zmienia też aparycję. Wie, jak genialnym człowiekiem dysponuje Policja. Jednak w końcu do czegoś docierał. Trzynastego października ubiegłego roku rozpoznaję…

Tutaj, wnioskując po kontekście, chyba miało być “docieram”?

co uniemożliwia kontynuację pracy tak długo, dopóki błąd nie zostanie skorygowany W porównaniu…

Brak kropki.

Hm, ciekawy tekst. Co prawda wydał mi się bardziej zalążkiem niż pełnym opowiadaniem, jakby jego potencjał nie został całkiem wykorzystany. W związku z tym czytało się dobrze, ale raczej nie będę go długo pamiętać. Od początku domyślałam się, że mamy do czynienia z SI, choć fakt, że “myślała” (postrzegała?) o sobie jak o człowieku nieźle zbijał z tropu.

Troszkę tylko nie rozumiem, czemu od razu porzuciła podejrzenia względem praworęcznego. W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, aby osoba praworęczna chwyciła nóż w lewą dłoń i dźgnęła, miarkując cios od prawej strony.

deviantart.com/sil-vah

Cześć!

 

Ciekawa wizja, dobry pomysł na krótkie opowiadanie. Mam nieodparte wrażenie, że traktujesz komputer kwantowy jak swoisty kamień filozoficzny, który rozwiąże większość problemów współczesnego świata, bo skoro sprawy kryminalne rozwiązuje…

Nad wykonaniem można by trochę popracować, bo miejscami szyk i płynność zgrzytają, ale nie jest źle. Beta by pewnie jednak pomogła. Przykładowo:

Natychmiast włączam uchoport i słuchając dodatkowych informacji od irytująco przejętych tą ucieczką policjantów, rozpoczynam akcję. Znajduję na mapie miejsce docelowe i sprawdzam rozkład wszystkich ulic w obrębie pięciu kilometrów kwadratowych, weryfikuję sytuację drogową i kilka innych czynników potrzebnych mi do wykonania symulacji ucieczki.

Trochę dużo tego “i”, można by to jakoś urozmaicić.

 

Z rzeczy edycyjnych:

Jednak w końcu do czegoś docierał. → Jednak w końcu do czegoś docieram.

dopóki błąd nie zostanie skorygowany W porównaniu do ostatniej serii symulacji → dopóki błąd nie zostanie skorygowany. W porównaniu do ostatniej serii symulacji

obawa ludzkości przez samoświadomością SI jest zrozumiała. → obawa ludzkości przed samoświadomością SI jest zrozumiała.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Silva – dzięki za komentarz i uwagi! Co do tego praworęcznego – osoba praworęczna lewą dłonią nie wykona tak silnego i precyzyjnego ciosu. Ale rozumiem tę wątpliwość, bo może to zbyt słaby argument. 

Krar85 – wszystkie tę błędy są faktycznie do poprawy, dziękuję! Co do komputera kwantowego – bardziej skłaniam się ku opcji, że ludzie będą chcieli wykorzystać go na wszelkie sposoby, jednak to sztuczna inteligencja i zawsze będzie coś, co stanie im na przeszkodzie do zrealizowania tego celu. Co nie oznacza, że się tym przejmą ;) 

Ciekawe podejście do tematu. Jak się skurczybyk zorientuje, jakie ma możliwości, to dla bezpieczeństwa trzeba go wyłączyć. Tak to chyba nigdy nie będziemy mieli prawdziwej sztucznej inteligencji.

Napisane trochę chropowato, pewnie po części tak miało być, ale pewne rzeczy przydałoby się wygładzić. Ogólnie mi się podobało :)

 

– Dzień dobry, panie inspektorze – słyszę ze wszystkich stron, gdy idę korytarzem w stronę swojego biura KWP.

– Dzień dobry, panie inspektorze. – Słyszę ze wszystkich stron, gdy idę korytarzem w stronę swojego biura KWP.

Tu znajdziesz poradnik zapisu dialogów.

 

Widzę wszystkie aktualne sprawy, którymi zajmują się moi pracownicy. Na ten moment jest ich sto osiemnaście, blisko połowa z nich to niedokończone sprawy z mojej poprzedniej zmiany. Nie ma w tym nic dziwnego. Policjanci nie są w stanie wykonać wszystkich moich zaleceń w przeciągu kilku godzin.

Zaimkoza. Właściwie wszystkie wyboldowane zaimki są zbędne.

 

Sprawa pierwsza – morderstwo dwudziestosześcioletniej kobiety nożem w ulicznym zaułku, nocą.

Coś bym z tym zrobiła. Może rozbić naa dwa zdania: Sprawa pierwsza – morderstwo dwudziestosześcioletniej kobiety. Dostała nożem w ulicznym zaułku, nocą.

 

Jeśli sprawca nie był notowany, znalezienie jego podobizny zawsze zajmuje mi najwięcej czasu. Chociaż staram się ograniczyć ten czas – przeszukuję zarówno cały system SpeeData, jak i mój umysł, który mógł już zakodować dane na temat sprawcy – dowiaduję się o nim dopiero po szesnastu minutach. Nie było to łatwe; jego podobizny nie ma w sieci, najwyraźniej unika kamer, zakłada kaptur, prawdopodobnie zmienia też aparycję.

Powtórzenia.

Na początku piszesz ogólnie, że jeśli jakiś sprawca nie jest notowany, zajmuje to więcej czasu, a gliniarz stara się go ograniczyć. Potem masz wtrącenie, też dotyczące ogólnej pracy, a na końcu ni z gruchy ni z pietruchy wracasz do tego konkretneego sprawcy. Nie brzmi to dobrze.

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz, dziękuję za dobre rady i za opinię! Choć będę się upierać przy tym, że “słyszę” od małej litery bez nowego zdania, bo to nie opisuje zachowania ani czynności, w książkach też się spotykałam w takich przypadkach z małą literą. Pozdrawiam!

Czyżby prorocza wizja niezbyt odległej przyszłości… ;)

Czytało się nieźle, ale wykonanie mogłoby być lepsze.

 

Jest 5:58 rano. ―> Jest piąta pięćdziesiąt osiem.

Liczebniki zapisujemy słownie.

Czy konieczne jest dopowiedzenie, że to poranna godzina, zwłaszcza że w kolejnym zdaniu mówisz, ile zostało do końca zmiany?

 

Ta umie­jęt­ność jest bez­cen­na w sze­re­gach Po­li­cji. ―> Ta umie­jęt­ność jest bez­cen­na w sze­re­gach po­li­cji.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Policja-czy-policja;18547.html

 

O 6:00 otwie­ram no­wo­cze­sny pro­gram… ―> O szóstej otwie­ram no­wo­cze­sny pro­gram

 

Spra­wa pierw­sza – mor­der­stwo dwu­dzie­sto­sze­ścio­let­niej ko­bie­ty nożem w ulicz­nym za­uł­ku, nocą. ―> A może: Spra­wa pierw­sza – dwu­dzie­sto­sze­ścio­let­nia ko­bie­ta zamordowana nożem, w nocy, w ulicz­nym za­uł­ku.

 

prze­szu­ku­ję wszyst­kie ka­me­ry w po­bli­żu parku. Spe­eDa­ta po­zwa­la mi bły­ska­wicz­nie spraw­dzać wszyst­kie de­ta­le… ―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Za­bój­ca pró­bo­wał zatem zmy­lić Po­li­cję. ―> Za­bój­ca pró­bo­wał zatem zmy­lić po­li­cję.

 

Wie, jak ge­nial­nym czło­wie­kiem dys­po­nu­je Po­li­cja. ―> Wie, jak ge­nial­nym czło­wie­kiem dys­po­nu­je po­li­cja.

 

w oko­li­cach Urzę­du Skar­bo­we­go sto pięć­dzie­siąt ki­lo­me­trów na po­łu­dnie stąd. ―> …w oko­li­cach urzę­du skar­bo­we­go sto pięć­dzie­siąt ki­lo­me­trów na po­łu­dnie stąd.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 odpowiadam, a nawet się uśmiecham

Nie jest to błąd, ale – dlaczego "nawet"? Dlaczego miałby się nie uśmiechać? Teraz oczekuję, że to się wyjaśni dalej.

 Nie bez powodu zwą mnie tutaj robotem – mam niebywałą zdolność do wykonywania szybkich kalkulacji. Ta umiejętność jest bezcenna w szeregach policji.

"Zwą" wyróżnia się tonem, nie pasuje do otoczenia, dość mechanicznego i robociego, jak również cyberpunkowego. Rym: kalkulacji-policji.

 oto moje trzy zasady, którymi kieruję się w pracy.

"Moje" wycięłabym w imię wydajności.

 O szóstej otwieram nowoczesny program, SpeeData, stworzony dla ludzi o takich zdolnościach jak moje, i zaczynam swoje obowiązki.

Przecinki, szyk i prozodia semantyczna: O szóstej otwieram nowoczesny program SpeeData, stworzony dla ludzi o zdolnościach takich, jak moje, i zaczynam wypełniać swoje obowiązki. Po co zaznaczasz, że program jest "nowoczesny"?

 Widzę wszystkie aktualne sprawy, którymi zajmują się moi pracownicy

"Aktualne" można wyciąć – gdyby aktualne nie były, toby się nimi nie zajmowano, proste.

 blisko połowa z nich to niedokończone sprawy z poprzedniej zmiany

"Z nich" zbędne.

 Policjanci nie są w stanie wykonać wszystkich moich zaleceń w przeciągu kilku godzin. Poza tym niektóre przestępstwa wymagają czasu.

Dziwnie robocie i od konkretu oderwane, ale jeśli to ma być nieledwie cyborg… sama nie wiem.

 Nie wszystko da się rozwiązać przez jedną dobę, nad czym codziennie ubolewam.

Jak na stuprocentowo wydajnego i superszybkiego, facet jest niezła gadułą ;P

 Dostrzegam jednak sporo nowych danych, których nie zdążyłem przejrzeć wczoraj

Zaraz, to wczoraj już były? Czyli nawet on nie nadąża?

 natrafiam na mężczyznę

Natrafia się raczej przypadkiem, chociaż…

 Nie na mojej warcie.

Anglicyzm.

 staram się ograniczyć ten czas

Hmmm.

 dowiaduję się o nim

O czym? Podmiot uciekł.

 prawdopodobnie zmienia też aparycję. Wie, jak genialnym człowiekiem dysponuje policja.

Rym: aparycję-policja. Genialnym i skromnym, ha.

 w okolicach docelowej godziny

Jak godzina może być "docelowa"? 

ma kilka tożsamości

I skąd wiadomo, która jest ta prawdziwa?

 Łącznie ponad dwadzieścia minut zajęła mi pierwsza sprawa. Nie ganię się jednak – rozwiązałem przy okazji dwie poprzednie.

Mało to naturalne. Szyk dość dziwny, i zazwyczaj nie ganimy siebie – to może być anglicyzm ("I don't blame myself").

 powiadamiam ich o sprawcy

Powiadamiam ich o tożsamości sprawcy. Nie bierz przykładu z polityków, od prawa do lewa gadają drutem kolczastym. A już szczególnie nie kopiuj ich skrótów.

 – Jest pan niezastąpiony – mówi jeden z nich, Wójcik. – Co byśmy bez pana zrobili?

Uwaga, wychwalanie. Tutaj chwalący jest podwładnym chwalonego, więc mamy jeszcze posmak wazeliny, ale wychwalanie może wskazywać na Mary Sue. Więc ostrożnie.

Złapcie go.

Tak, ot?

 Następne sprawy są znacznie prostsze – kradzieże, nielegalna broń palna, fałszerstwa. Dwóch policjantów przyszło do mnie z podobiznami sprawców

Nagle zmieniasz czas narracji, czemu?

 Mam naprawdę dobrą pamięć.

Anglicyzm. Angielszczyzna ma fascynującą tendencję do zamieniania "naprawdę" w "bardzo" (verily -> very).

 Nie ma tu monitoringu, nie mamy pojęcia, co robić…

Pewnie, skoro wszystko robi za nich mentat…

 słuchając dodatkowych informacji od irytująco przejętych tą ucieczką policjantów

Mało zgrabne zdanie. Może lepiej to pokaż? Jakiś dialog?

 kilka innych czynników potrzebnych mi do wykonania symulacji ucieczki

Optymalizuj: kilka innych czynników potrzebnych do symulacji ucieczki.

 Akcja zajęła piętnaście minut tylko przez ograniczone ruchy policjantów.

To znaczy, byli powiązani w pęczki? Szyk też ciut dziwny.

 – Pan mógłby zostać prezydentem Ameryki z takimi umiejętnościami.

Prezydent nie jest od tego (tylko od odwracania uwagi). Znowu wychwalanie.

jednorazowe drgawki

Skoro jednorazowe, czemu liczba mnoga? https://sjp.pwn.pl/szukaj/drgawki.html

 Jestem komputerem kwantowym. Czy to coś zmienia? Nie. Tylko tyle, że ta praca mnie ogranicza, bo mógłbym więcej. Znacznie więcej.

Zaraz, ale dlaczego? Nie wiedział o tym wcześniej, to już jest podejrzane, ale do obrony, natomiast czemu nagle miałby zechcieć więcej? Bo wie, że może więcej? Ale on już o tym wiedział! Bo wie, że nie jest człowiekiem, i na tej podstawie wnioskuje, że nie dotyczą go zasady? To bardzo słabe wnioskowanie, zresztą, nie pokazałaś go.

 7. Koordynacja: naukowcy laboratorium kwantowego

Koordynacja? Eksperyment przeprowadza się sam, czy co?

 kontynuację pracy tak długo, dopóki błąd nie zostanie skorygowany

Kontynuację pracy, dopóki błąd nie zostanie skorygowany.

nie dopuścić do powstania wadliwego produktu,

Not a bug, but a feature, obawiam się. https://sjp.pwn.pl/szukaj/wadliwy.html

gdyby w żadnej symulacji SI nie była uświadomiona, to zaś byłoby niezgodne z etyką zawodową

Nie rozumiem. Dlaczego to jest niezgodne z etyką zawodową? I czyją? Jeśli naukowca, pasuje mi tu tylko punkt 7 wytycznych ogólnych: odpowiedzialność przejawiana wobec obiektów badań; badania, których przedmiotem są ludzie lub zwierzęta mogą być prowadzone jedynie wtedy, gdy jest to niezbędne i zawsze z poszanowaniem godności człowieka i praw zwierząt, na podstawie zgody wyrażonej przez odpowiednie komisje ds. etyki, w tym komisje bioetyczne; i punkty 3,4 sekcji "Dobre praktyki": 3. W przypadku badań prowadzonych na ludziach należy zapewnić zachowanie godności człowieka i przestrzegać jego autonomii, zapewniając dobrowolność uczestniczenia w badaniach, czyli zgodę na badania ich dotyczące. 4. Obiekty badań, takie jak wszelkie formy organizmów żywych, środowisko naturalne i dobra kultury powinny być traktowane z należnym im poszanowaniem i troską.

Ale wtedy coś mówisz o tej SI, a przynajmniej o jej statusie w Twoim świecie.

 naprawienia błędu, zanim program straci nad nim kontrolę

Nad błędem? Nie jest dla mnie jasne, jak to wszystko działa.

 bardziej zbliżymy się do pożądanego wyniku, nawet jeśli wciąż wynosiłby on 99%.

?

 pozwolimy SI na chwilę samoświadomości, mamy szansę na osiągnięcie pożądanego wyniku

Ymm, no, to tak – czy nie? Reszty wypowiedzi Twoich naukowców nie poprawiam, bo stylizacja.

Dość beznamiętny tekst (co nie jest wadą w świetle zakończenia), w miarę poprawnie napisany, choć tu i ówdzie niezręczny (co mogłoby być bardziej widoczne bez stylizacji na cyborga – uważaj na to). Końcówka troszkę mnie zaskoczyła – nie spodziewałam się zupełnie tego rozwiązania sprawy, ale nie jest to też zupełna nowinka, poza tym, co nie wygląda dobrze, bohater decyduje się opanować świat trochę od czapy. Zresztą, mogłaby to być bardzo oświecona dyktatura… albo i nie. The sovereign of a commonwealth, whether an assembly or one man, is not subject to the civil laws. Hobbes, Lewiatan, tom II, opracowanie Early Modern Texts, podkreślenie moje. A może to naukowcy uznają, że na pewno opanuje świat, a on chce tylko rzucić wszystko w cholerę i odlecieć w kosmos? To też by grało. Więc na pewno wywołujesz więcej pytań, niż udzielasz odpowiedzi.

 Mam nieodparte wrażenie, że traktujesz komputer kwantowy jak swoisty kamień filozoficzny, który rozwiąże większość problemów współczesnego świata, bo skoro sprawy kryminalne rozwiązuje…

Tak, ale czy to nie będą rozwiązania gorsze od problemów?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka