- Opowiadanie: Serginho - I nawet śmierć ich nie rozłączy (MASAKRA 2010)

I nawet śmierć ich nie rozłączy (MASAKRA 2010)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

I nawet śmierć ich nie rozłączy (MASAKRA 2010)

Skoro nie ma limitu opowiadań do konkursu, wrzucam dziś swój „rozgrzewkowy” tekst napisany wczoraj wieczorem w przypływie chwili. Drugie, dłuższe i główne opowiadanie na konkurs wrzucę, gdy nadejdzie odpowiedni moment ;). Komentujcie i oceniajcie.

 

* * *

 

I NAWET ŚMIERĆ ICH NIE ROZŁĄCZY

 

Glyn wszedł do „Volunteer Arms” i rozejrzał się, marszcząc krzaczaste brwi. W niewielkiej sali, tonącej w papierosowym dymie, było gwarno i tłoczno. Dość szybko odnalazł wzrokiem Jasona i przeciskając się między stałymi bywalcami pubu, dotarł w końcu do stolika, gdzie oprócz kumpla z pracy czekała na niego setka whisky. Glyn zdjął kurtkę i opadł na krzesło, rozcierając czerwone dłonie.

– Zimno dzisiaj, psia mać..

– Chlapnij sobie, to się rozgrzejesz – roześmiał się Jason.

Tak zrobił. Już po chwili czuł, jak ciepło bursztynowego napoju rozchodzi się falami po jego ciele.

– Kenny’ego znowu nie był w robocie.

– Wiem, to już trzeci tydzień.

– W końcu go wyleją, jak tak dalej sobie będzie olewał.

– Nie interesuje mnie to, szczerze mówiąc. On jest dziwny, cały czas gada tylko o tym swoim pająku, co go przywiózł parę miesięcy temu z Brazylii.

– Jakim pająku?

– Samica Phoneutria, czy jakoś tak się nazywa… Wiem, bo na każdej przerwie mi opowiadał, jaka to ona piękna, dostojna, idealna. Cholery można było dostać. Mówił o niej jak o kobiecie swoich marzeń.

– No to rzeczywiście zjeb z niego – skwitował z kwaśnym uśmiechem.

– Żebyś wiedział. – Jason wychylił kieliszek. – Oprócz pająków ma ponoć w domu jeszcze jakieś żuki, egzotyczne robale i inne gówna. Pieprzony Krokodyl Dundee…

– Myślałem, że on ma dziewczynę. Ostatnio mi opowiadał o jakiejś Betty, czy jakoś tak jej szło…

– O Betty ci opowiadał?

– No tak.

Jason roześmiał się głośno i klepnął kumpla w plecy.

– To jest właśnie ten pająk… czy pajęczyca, jeden pies. – Machnął ręką. – No to ładnie mu się na strychu poprzestawiało, żeby zwierzę nazwać ludzkim imieniem.

– I jeszcze twierdzić, że jest jego dziewczyną. – Glyn pokręcił głową. – Ty, może on naprawdę potrzebuje pomocy specjalisty?

– Nie wątpię. Jakbyś chodził po całym tartaku i rozpowiadał, że niebawem się ożenisz z pająkiem, też byś potrzebował.

Mężczyźni spojrzeli po sobie poważnie, a następnie parsknęli śmiechem. Chwilę później Jason zamówił dwa piwa i butelkę Glenmorangie.

 

♦ ♦ ♦

Siedzieli w pubie do w pół do trzeciej nad ranem, gdy mocno wstawieni wpadli na genialny pomysł. Postanowili odwiedzić kolegę z pracy i wypytać go, czy zaprosi ich na ślub z Betty. Pożegnali się z właścicielem i wyszli na surowe, nocne powietrze, pachnące zbliżającą się zimą. Rzędy świecących bladym światłem lamp prowadziły ich w stronę domu Kenny’ego. Mężczyźni zataczali się co jakiś czas, śpiewali sprośne piosenki i wyśmiewali się z właściciela pająka, gdy po kwadransie dotarli w końcu pod drzwi jego starej posiadłości, znajdującej się na obrzeżach miasteczka. Z okien – pomimo późnej pory – wciąż sączyło się żółte światło.

Glyn zapukał stanowczo do drzwi i spojrzał na wstawionego kompana, który ręką zasłaniał usta, próbując powstrzymać śmiech.

 

Nikt nie odpowiedział. Zniecierpliwiony mężczyzna powtórzył czynność. Znowu nic. Pomimo światła wewnątrz domu, nikt im nie otwierał.

– Kenny! To ja, Glyn! – zawołał. – Wpadliśmy z Jasonem, żeby sprawdzić co u ciebie. Otwórz!

Jason wciąż heroicznie walczył ze śmiechem, lecz gdy jego towarzysz klepnął go w ramię, humor opuścił go niemal od razu. Może dlatego, że w nikłym świetle docierającym do werandy, dostrzegł zasępioną twarz Glyna?

 

Przejmująca cisza była nie do zniesienia. Jason nacisnął w końcu na klamkę, a ta – o dziwo - ustąpiła. Mężczyźni powoli weszli przez ganek, a w ich nozdrza wbił się przeraźliwy smród zepsutego mięsa. Zasłaniając usta dłońmi, skierowali się do oświetlonego lampami korytarza i nagle obaj, jak jeden mąż, krzyknęli z przerażenia. Kilka metrów od nich leżał Kenny, a raczej to, co z niego zostało.

 

Był martwy. Z jego białego niczym mąka, otwartego brzucha, wypełzały małe, białe robaczki i wielkie, napęczniałe żuki. Niemal całe jego ciało pokryte było delikatną pajęczyną, a na piersi poruszał się ospale olbrzymi, szary pająk, wokół którego biegało jego kilkanaście miniatur. To z pewnością była Betty i jej potomstwo.

 

Mężczyźni zwymiotowali wypitym alkoholem, a gdy pająk, jakby dostrzegając obecność nowych ofiar, ożywił się nagle i błyskawicznie ruszył w ich stronę na swych grubych, włochatych nóżkach, niedoszli goście z okrzykiem na ustach odwrócili się i wybiegli z domu. Ciszę nocy rozrywały paniczne wrzaski, gdy dwaj przyjaciele uciekali co sił w nogach, byle dalej od Kenny'ego i jego "ukochanej".

 

END.
Koniec

Komentarze

Czyta się przyjemnie, choć sama historia jest dość przewidywalna. Dałbym 4/6. :]

Podobało mi się :)
Jedyne "ale" jakie mam, to nie przypadło mi do gustu ostatnie zdanie, sama nie wiem dlaczego. Jakoś mi tu nie pasuje.
Ps. Obstawiałam inne zakończenie! Plus dla ciebie :)

Mi też się podobało. Fajny klimacik :) Tylko zmień słowo w przedostatnim akapicie "małe" na - potomstwo - będzię lepiej, bez cudzusłowia oczywiście.

Pzdr,

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dzięki za szybki feedback i uwagi - za momencik postaram się przemeblować ostatnie zdanie i zmienię "małe" na potomstwo (rzeczywiście, lepiej to brzmi :D). Miło, że się podobało. Pozdro!

Dobrze, że to tylko rozgrzewka, bo bardzo średnie. Od momentu dowiedzenia się o pająku, zakończenie jest oczywiste. Napisane przyjemnym językiem. Dla mnie to opowiadanie bylo raczej zabawne. Makabry i horroru się nie doszukałem. Dałbym za nie 3.

Dobrze i szybko się czyta, ale zakończenie bardzo przewidywalne, a szkoda. 

Ostatnie zdanie psuje cały klimat. Jest jakby humorystyczne, więc zupełnie nie pasuje.

Liczyłam na flaki i "szerze" opisy stanu Kenny'ego ;)
Napisane sprawnie, ale nie powalająco. Taka krótka opowiastka.

Ej, nikt nie liczył na to, że ten pająk zdąrzy ugryźć Jasona lub Glyna? Tylko ja miałam tak chore wymagania? :D

@ Eferelin:
Jak w wytycznych do konkursu - bawiłem się konwencją. Poza tym nawet Barker i Masterton - u których krew leje się litrami, a flaki latają w powietrzu - mają na swoim koncie softowe prace, które jak najbardziej podpinają pod gatunek grozy (np. "Sarkofag") i które normalnie zamieszczane są w różnych antologiach. Czytałeś "Wielką Księgę Horroru vol.1" od Fabryki Słów? Tam tak naprawdę tylko jedno opowiadanie wywołuje nutkę dreszczyku, a reszta to flaki z olejem. Poza tym tak naprawdę ciężko przestraszyć niektórych czytelników słowem, ale o tym już gdzieś było ;). Mam nadzieję, że drugie opowiadanie zrobi lepsze wrażenie (tam jest krwawo :D).

@Rhei:
Spokojnie, drugie opowiadanie powinno zaspokoić Twoje pragnienie krwi :P

Zauważyłem, że głównym problemem na masakrze jak dotąd jest horror. W sumie jest to dużo trudniejsze do napisania niż sądziłem. Przyznam, że w tym opowiadaniu było go bardzo mało, w całości jest raczej taką podśmiechujką. Zapewne gdyby część po otwarciu drzwi była bardziej rozbudowana, byłoby lepiej.

l_m, ja na przykład myślałem, że Kenny naprawde będzie żył z tym pająkiem i zaatakują ich jakieś pająkoludzie ;), ich dziatwa.

Pozdrawiam,
Snow

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

@ Snow:
W założeniu, miała to być krótka forma i taka też jest. Czy podśmiechujka? Zależy od czytelnika, w końcu gust jest jak tyłek - każdy ma swój własny ;). Ale zgadzam się, że ciężko napisać dobre opowiadanie grozy, które ma wstrząsnąć czytającym i sprawić, że jeszcze przez pół godziny będzie myślał o bohaterach. Bardzo łatwo spotkać się z tym we wszelkich antologiach, gdzie masz piętnastu autorów i każdy z nich inną wizję horroru/grozy/whateva a i tak w ogólnym rozrachunku po przeczytaniu zbiorku dochodzisz do wniosku, że to nie było to. Dzięki za komentarz, moje drugie opowiadanie, które pojawi się za jakiś czas na stronie jest już całkowicie masakryczne :P, że się tak wyrażę ;). Strzałeczka!

Czytałem tak zwaną Wielką Księgę Horroru i miałem identyczne odczucia co ty. Przyznam szczerze, że dla mnie liczba flaków nie ma żadnego znaczenia. Opowiadanie grozy ma być po prostu straszne. Ma być mocne, poruszające i wywoływać dreszcz niepokoju, a przynajmniej sprawiać, że czytelnik choć przez moment poczuje się nieswojo.

Według mnie napisanie prawdziwie strasznego opowiadanie jest sztuką bardzo trudną i w całym życiu spotkałem się tylko z zaledwie kilkoma tekstami z tego gatunku, które zrobiły na mnie wrażenie.

Co do krwi i flaków to też trzeba z nimi uważać, żeby się opowiadanie nie przerodziło w tandetę pokroju filmów klasy D, a stamtąd do śmieszności pół kroku.

Tak czy owak, życzę powodzenia z drugim opowiadaniem.

(Sam też zamierzam stanąć do boju i coś strasznego spróbować napisać. Na razie jednak nawet nie zacząłem, więc póki co się tylko wymądrzam :P ) Pozdrawiam.

Oh my God! They killed Kenny!

A tak poważniej -  nie lubię nadawania bohaterom anglosaskich imion, przenoszenia akcji za ocean, "amerykanizacji" stylu pisania, stylu wypowiedzi.
Pytanie: dlaczego na końcu "END", a nie "KONIEC"? Z tych samych powodów, dla których Kenny i Jason?

Ogólnie napisane poprawnie. Nie zachwyca, głębszych odczuć nie wzbudza, widać, że to szort pisany na szybko. Taki sobie.

Ajwenhoł, bo Serginho jest z Edynburga, stąd te wszystkie angielskie imiona pewnie. :)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ajwenhoł, jesli przeniesiemy akcję za ocean, do USA, do trudno bohaterom opowiadania lub powieści nadać imiona polskie i osobiście uważam, że byłoby to bezsensu i nie logiczne. Zgadza się, każdy ma prawo tego nie lubić, każdy ma własny wyrobiony gust. Skora akcja toczy się gdzieś w Anglii lub USA to nadawajmy imiona takie jakie tam występują, a nie wszystko musi być spolszczone. Wtedy wszystko jest takie - sztuczne. A zresztą, wszystko zależy gdzie autor przeniesie akcję, to jego widzi misie. Natomiast ma dostać tekst, który go wzruszy do łez lub wystraszy.

Nie wiem jak napisać dobre opowiadanie grozy. Nigdy nie pisałem tego typu tekstów, ale czytałem i wiem jedno - ma wzbudzać niepokój u czytelnika, a nawet go wystraszyć. Jest to diabelnie trudna sztuka, ale próbować trzeba.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

@ Eferelin:
Drugie opowiadanie ma prawie 15000 znaków, więc chcę żeby poleżało jakiś czas i "ostygło". Za jakiś tydzień, może dwa, przejrzę je jeszcze raz i powywalam co niepotrzebne, ew. dopiszę coś więcej ;). Ja Tobie również życzę powodzenia w "płodzeniu" swojego horroru :).

@ Ajwenhoł:

No pewnie, że na szybko napisany - w dwadzieścia minut :D P. A co do "amerykanizacji" czy też używania anglosaskich imion, Snow już wyjaśnił za mnie, więc nie będę się powtarzać ;).

A mi jest obojętne czy polskie, czy zagraniczne imiona. Ale sama się przyznam, że mi łatwiej jest dopasować do moich bohaterów imiona zagraniczne. Może dlatego, że polskie często łączą się z jakimś człowiekiem, którego znam...

A, i zakończenie wygląda teraz o wiele lepiej :)

@mkmorgoth
A dlaczego nie hiszpańskie imiona? Albo tureckie? Albo jakuckie?
Tak naprawdę dla tego opowiadania nie ma znaczenia, czy akcja będzie toczyć się w USA, czy w Polsce, w Rumunii albo w Japonii.
Owszem, mam uczulenie na literaturę amerykańską. Thrillery amerykańskie - zasadniczo jednakowe. Horrory amerykańskie - zasadniczo jednakowe. Fantastyka amerykańska - zasadniczo jednakowa. Jest jakieś ubóśtwo w tym wszystkim, ubóstwo wizji, ubóstwo języka. To już nie hemingwayowska oszczędność słów, ale prymitywizm i brak umiejętności posługiwania się słowem. Wszystko zbyt oczywiste. A ta tendencja staje się/stała się także dominantą literatury popularnej po "naszej" stronie Atlantyku.
Oczywiście mam na myśli dłuższe teksty, w krótkich opowiadaniach sceneria ma być nakreślona dwoma-trzema kreskami, jak w malarstwie zen.

Mnie się podobało, miało klimat, choć faktycznie za mało w tym masakry. A nazwa konkursu jest, jaka jest. I zobowiązuje :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Ja też liczyłam na to, że krwiożercza pajęczyca dopadnie uciekających. Stąd moje rozczarowanie, co do zakończenia :P

Powiem tak: napisane sprawnie, ale nie powala. Po drugie jesli akcja dzieje sie w usa i ktos trzeci tydzien nie chodzi do pracy to znaczy ze juz jest zwolniony... jeśli przenosisz akcję za ocean, zadbaj by chociaż takie rzeczy się zgadzały.
 I to raczej MAKABRA a nie MASAKRA :P

@ Katy:
Wszystko się zgadza, gdyż akcja opowiadania dzieje się na Wyspach (co nawet można wywnioskować po imionach bohaterów), a tutaj jest inaczej, jeśli chodzi o pracę - wystarczy tzw. "sick call" i już masz wolne (np. moja koleżanka z pracy niebawem leci na 6 tygodni do Tunezji). Druga rzecz, że Kenny nie musiał leżeć przez trzy tygodnie martwy, a jego koledzy z pracy nie musieli wiedzieć, co się z nim dzieje ;). Dzięki za komentarz :).

Podobało mi się. :) Zastrzeżeń nie mam.

Serqinho...
"Był martwy. Z jego białego niczym mąka, otwartego brzucha, wypełzały małe, białe robaczki i wielkie, napęczniałe żuki. Niemal całe jego ciało pokryte było delikatną pajęczyną, a na piersi poruszał się ospale olbrzymi, szary pająk, wokół którego biegało jego kilkanaście miniatur. To z pewnością była Betty i jej potomstwo." - to zdanie to preludium do grozy ;) i strachu. Gdybyś je bardziej zobrazował, mogłabym się wystraszyć :). Tymczasem tekst, przynajmniej dla mnie, skłania sie w kierunku groteski. Niemniej, przyjemnie się czytało :)
Pzdr

Zanim zacznę o samym opowiadaniu... Czy to takie trudne do pojęcia, że konkurs MASAKRA nie jest konkursem na najlepsze opowiadanie prześmiewcze/groteskowe, z horroru czerpiące na tyle tylko, żeby go potem ośmieszyć? Chyba, że w ramach Masakry niektórzy uczestnicy organizują jakiś własny konkurs na bardziej debilne opowiadanie. Wiewiórki vs Pająk. Kto wygra batalię?

Skupiając się już jednak na samym tekście... Beznadziejny. Jakiś kolejny szorcik, który na dodatek nie jest śmieszny, a jeszcze pretenduje, żeby mieć w sobie coś z grozy. Pomysł mało oryginalny, przewidywalny i nieciekawy. Sensu brak. Jeśli mam opisać styl w jakim został ten tekścik (bo chyba jednak słowo "opowiadanie" to nadużycie) został napisany, to po prostu powtórzę za Katy: napisane sprawnie, ale nie powala.
Gdybym posiadał magiczną zdolność przydzielania ocen, dostałbyś za to 2. I tylko zastanawiam się, dlaczego moja opinia jest tak skrajnie inna od więkoszści, której, o dziwo, się podobało?

No i nie mogę się powstrzymać, Lady Madder:
Tylko ja miałam tak chore wymagania? :D
Tak, twoje wymagania ogólnie są chore.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@ beryl:
Widzę, że skorzystałeś z mojego pozwolenia na zjechanie mojego opowiadania, które dałem Ci wczoraj na czacie xD. Wyśmienicie się spisałeś :D. Prawda jest taka, że ile osób, tyle gustów i jeden się będzie zachwycać, a drugi powie, że to największe gówno jakie czytał w życiu. I nic na to nie poradzimy. Jeśli jednak uważasz, że to opko jest śmieszne, bez sensu i tak dalej, sięgnij sobie po jakąkolwiek aqntologię opowiadań grozy i przeczytaj (np. wymieniona gdzieś wyżej "Wielka Księga Horroru"). Zapewne powiesz to samo, bo z reguły piszący tam ludzie (zdobywcy jakichś tam nagród) piszą takie gnioty, że mała bania. I tak, jak w założeniach konkursu, bawiłem się jedynie konwencją a Tobie oczywiście ma prawo się to nie podobać. Zdróweczka!
PS. I bądź gentlemanem wobec lady madder, beryl :P

Serginho, skorzystałem, ale zapytałem tylko z uprzejmości, bo i tak bym zjechał :) Jak już wspomniałem, nie wiem co się innym tutaj podoba, bo moim zdaniem to naprawdę kiepski kawałek tekstu. Antologii opowiadań grozy nie czytałem ż a d n e j, ale wątpię, żeby akurat coś podobnego do tego się tam znalazło :)
Nie bierz tego osobiście, ale takie mam - wyraziste - zdanie na temat tego tekstu. Zresztą, jak dowodzą badania, przy iluśtam pochlebnych, nawet nieco stonowanych opiniach, jedna, nawet najgorsza będzie przez tego, którego komentarze dotyczą (tak jak teraz: autora) marginalizowana. Liczy się wrażenie ogółu, a to jest (niestety!) dobre.
Dodam jeszcze (och, jaki ja niedobry jestem), że ta zabawa konwencją to się raczej skończyła wyjściem poza konwencję i wepchnięciem się w inną ;P Ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam i życzę bardziej trafionego tekstu, tego drugiego.

PS
Oj, ona już wie o co chodzi.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@beryl:
Gdybym ja się miał przejmować każdą niepochlebną opinią na temat swoich tekstów, to już dawno bym zaczął kasować swoje opowiadania :P. I nie biorę tego osobiście, w końcu ma prawo Ci się nie podobać, to normalne :). Drugi tekst (który, całkiem możliwe, że umieszczę jeszcze dzisiaj), mam nadzieję, będzie bardziej w konwencji grozy ;). Pozdro! :D

Sergiho, to opowiadanie można rozbudować:)
Pozda tym jest lepsze od Twojego drugiego op. z cvyklu  Masakry:)
Pozdrawiam

OK, do konkursu.:)

@Beryl
nawet najgorsza będzie przez tego, którego komentarze dotyczą (tak jak teraz: autora) marginalizowana. Liczy się wrażenie ogółu, a to jest (niestety!) dobre.
Nie zgodzę się z tobą. Ktoś, kto naprawdę chce dojść do czegoś, zwraca uwagę na każdą opinię. Nie zależnie od tego, czy wyszła ona tylko od jednej osoby, czy od dziesięciu.
Ps. Serg co do komentarza Beryla o moich wymaganiach... on to odszczeka w odpowiednim momencie ;)

Ktoś, kto naprawdę chce dojść do czegoś, zwraca uwagę na każdą opinię. Nie zależnie od tego, czy wyszła ona tylko od jednej osoby, czy od dziesięciu.
Zgadzam się. Problem w tym, że wielu myśli inaczej niż "ktoś, kto chce do czegoś dojść". Ale to nie temat na tu i teraz :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Odkąd wiadomo, że chodzi o pajęczycę, zakończenie jest bardzo łatwe do przewidzenia. I trochę brakowało mi środka w tym opowiadaniu, jakiegoś rozbudowania fabuły, stopniowania napięcia.

Ja uważam, że opowiadanie było świetne! Niezależnie od tego czy był w nim jakiś środek czy nie!

Nowa Fantastyka