- Opowiadanie: bruce - Magiczny sok z haomy

Magiczny sok z haomy

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Ślimak Zagłady, Finkla

Oceny

Magiczny sok z haomy

Komedia w jednym akcie

 

Osoby:

Az – perski demon pożądliwości i łakomstwa, usługujący przy stole bogów

Wiwahwanta – perski bóg słońca

Aszti – perska bogini, żona Wiwahwanty

 

Scena pierwsza

 

Komnata w perskim pałacu Wiwahwanty i Aszti, trwa wystawna kolacja bóstw przy wielkim stole, małżonkowie spożywają posiłek.

Az podaje im dzban, z którego nalewa do kielichów płyn.

 

Wiwahwanta, zwracając się do Aza:

 

A cóż takiego w tym kielichu,

Urzekające swoją wonią,

Na ucztę wnosisz nam po cichu?

Czy jest w pragnieniu dobrą bronią?

 

Az:

 

Jest to napój, ambrozją zwany,

Wszyscy go żądają i pragną.

Na Olimpie jest uwielbiany,

Bywa czasem mylony z Viagrą.

 

Wiwahwanta, odtrącając kielich:

 

Patryotyzmu nie masz w sobie!

Magikom wydam rozkaz zaraz,

Rodzimy nektar niechaj zrobią,

Żaden to dla nich wszak ambaras!

 

I my sadzimy złote jabłka,

I my wykwintny shiraz mamy,

W naszym ogrodzie jest sadzawka

Z wodą, wśród innych trunków znanych.

 

Eliksir tajemniczy stworzą,

Który w historii wnet zasłynie

I w szranki stanąć ma z ambrozją,

Stając się najprzedniejszym winem!

 

Nie będzie Zeus mnie pouczał,

Co pić wypada wielkim bogom!

Nie szukam już tajnego klucza,

Olimp się skłoni Persji progom!

 

Wiwahwanta wykonuje telefon, wydaje szeptem rozkazy, po czym odkłada słuchawkę.

 

Az na stronie, pospiesznie zbierając ze stołu dzban z kielichami:

 

Nie wiem, jakżeż się zorientował,

Że to tylko z herbatą rosa,

Że-m ambrozji mu pożałował

I na żaden Olimp nie posłał…

 

Musi szósty mieć zmysł, tak sądzę,

Skoro nawet jej nie skosztował.

Z oczu zejdę mu, jeśli zdążę.

I nie będę już ryzykował!

 

 

Az odchodzi szybko z dzbanem oraz kielichami.

 

Para kończy jeść. Następnie przechodzi przez drzwi do sąsiedniej komnaty.

 

Scena druga

 

Para boska wchodzi do salonu, po czym siada na wygodnych fotelach.

Bóg instaluje odtwarzacz na nocnym stoliku, stojącym naprzeciw foteli.

 

Wiwahwanta do Aszti:

 

Rozrywkę dziś ci proponuję,

Z przyszłości mam urządzeń wiele,

Ponieważ filmy tak miłujesz,

Zapoznam cię dziś z pewnym dziełem.

 

To baśń, stworzona przez lotnika,

I na ekrany przeniesiona,

Wzruszeniem swym serce przenika,

Darem dla ciebie, żono moja.

 

Wiem, Aszti, że łzy co dzień ronisz,

Że ci bezpłodność jest ciężarem.

Baśnią, jeżeli mi pozwolisz,

Twój umysł uspokoję z żalem.

 

I ja dziedzica wyczekuję,

I mnie ojcowskie żrą tęsknoty,

Jednakże ciebie tak miłuję,

Że chcę zakończyć twe zgryzoty!

 

Aszti:

 

Dziękuję, Wiwahwanto Wielki,

Mężu i opiekunie Słońca.

Serce me objął smutek wielki,

Strapienie zda się nie mieć końca…

 

Wiwahwanta uruchamia odtwarzacz płyt, a następnie siada przy żonie. Oboje przez kilka minut oglądają film w milczeniu.

 

Aszti:

 

Kimże to złotowłose dziecko?

Czemu przy jego nogach żmija?

I czemuż to ów gad zdradziecko

Śmiertelny jad swój w ciałko wbija?!

 

Wiwahwanta, czytając napisy na okładce płyty:

 

To Mały Książę ze Wszechświata.

Pragnienie go powrotu kusi.

Ponieważ nie potrafi latać,

Ciało zostawić tutaj musi.

 

Aszti:

 

Widząc go, mężu, zapragnęłam

Powić i trzymać w mych ramionach

Dziecko. Bym je na ręce wzięła.

To moja wola niewzruszona!

 

Wiwahwanta wyciąga z kieszeni telefon i pisze wiadomości, odczytuje nowe, po czym mówi do żony:

 

Ahura-Mazda dziś łaskawy,

W góry wyruszyć zaraz muszę,

Nasz syn dostąpi wielkiej sławy,

Skończą się, żono, twe katusze!

 

Uprośmy Tisztrję, deszczu boga,

W białego konia zmienionego.

Pokonał Apaoszę – wroga,

Więc ześle porę deszczowego

 

Dnia, który zmieni nasze życie,

Proroctwo bywa wciąż zagadką,

Haomę zerwę na gór szczycie,

Sok sprawi, że zostaniesz matką!

 

Aszti:

 

Damy synowi imię: Jima,

Znanego świata królem będzie,

Szczęścia z mądrością więź prawdziwa

Rozsławi jego imię wszędzie!

 

Padają sobie w ramiona i całują się z radością.

Koniec

Komentarze

Szacunek za rymy, bo wyszły całkiem zgrabnie ;) Trochę śmieszne, trochę wzruszające… Podoba mi się wprowadzenie „urządzeń z przyszłości”. Czytałam z przyjemnością.

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

Zabawną historię opisałeś, anonimie :). Podobało mi się.

Anonim automatycznie dziękuje za wrażenia i tak miłe komentarze. 

Nati-13-98

Monique.M

Pozdrawiam Was.heart

Pecunia non olet

Anonimie, przeczytałam Twoją rymowaną opowieść bez przykrości, a nawet z pewnym rozbawieniem, ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Droga Regulatorzy, Anonim serdecznie Ci dziękuje. heartsmiley

Pecunia non olet

Bardzo proszę, Anonimie, chłe, chłe, Anonimie… ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

laughheart

Rozgryzłaś Anonima, Regulatorzylaugh

Pecunia non olet

Ano, nie było to trudne, zwłaszcza że zostawiłeś sporo śladów. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wiem. blush

Pozdrawiam Cię serdecznie, jak zawsze, Droga Regulatorzyheart

Pecunia non olet

I wzajemnie, Anonimie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

heartblush

Pecunia non olet

Perski klimat oryginalny. Wprowadzenie współczesnych urządzeń wyszło dość zabawnie. Komediowa postać sługi: jest ;) Szacuneczek za sprawną rymowaną formę. Ogółem przyjemne :)

Anonim bardzo Ci dziękuje, Pan­Do­min­go, za tak sympatyczny komentarz i pozdrawia. :)

Pecunia non olet

Ładny tekst, zgodzę się, że rymy wyszły zgrabne. Dodatkowy plus za sięgnięcie po oryginalną mitologię.

Pozdrawiam!

Hmm, interesujący wybór mitologii i postaci, choć wobec całości mam mieszane uczucia. Pierwsza scena zabawnie wprowadza wątek tytułowego napoju jako konkurencji dla greckiej ambrozji, ale już w drugiej scenie wydaje mi się on nieco pobieżnie kontynuowany, zmienia się też jego rola w całej historii. Zabrakło chyba takiego stopniowego przejścia między jednym a drugim i może więcej szczegółów o właściwościach soku z haomy. 

Ciekawi mnie też, skąd pomysł na nawiązanie do “Małego księcia”, bo to w końcu dość odległe światy – chodziło tutaj o jakąś konkretną paralelę (oprócz Jimy)?

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dziękuję, Adam_c4.

Pozdrawiam. ;)

 

Witaj, Black_cape. :)

Dziękuję za komentarz. :)

Nawiązanie miało dodać jeszcze kolorytu fantastyce oraz podkreślić wyjątkowość mojej ulubionej postaci literackiej, wywołującej głównie żal i litość. Pewnie nie bardzo się udało, ale starania były. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Aha, rozumiem, czyli to trochę taki autorski smaczek. Dziękuję za wyjaśnienie. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Black_capeheartsmiley

Pecunia non olet

Jakie ładne wiersze! – i tylko przy fabule mam mieszane uczucia. Opowieść w zakresie “król nie może doczekać się syna (koniecznie król, bogowie nie przejmą się chłopem), odrzuca obce tradycje i błaga o łaskę rodzimych bogów, syn przychodzi na świat” jest jedną z najprostszych i najdawniejszych w historii literatury. Tu jednak ciekawie powikłana dostępem do technologii i seansem Małego księcia. Godne uwagi jest także to, iż królowi (w tym akurat przypadku: podrzędnemu bogu) tutaj zależy na potomku przede wszystkim ze względu na pragnienia żony, a nie dlatego, że potrzebuje następcy. Wprowadza to całkiem nowoczesny ton do tej archaicznej historii. Zgodziłbym się jednak, że tytułowy sok z haomy trochę zbyt nagle wprowadzony.

Pod względem technicznym: stosunkowo udane, jest jeszcze miejsce na korekty. Dziewięciozgłoskowiec to już trochę długie metrum, aby pisać go bezśredniówkowo – i rzeczywiście wyraźnie tutaj przeważa rytm 5+4 (w szczególności długie przemowy Wiwahwanty są nim napisane w całości lub niemal). Jest jednak nieco wersów 4+5 i nawet jakieś 3+3+3, można by to więc wygładzić. Ciekawym wariantem byłoby danie 4+5 wybiórczo w wypowiedziach Aza, aby podkreślić jego odmienną, złośliwą naturę. Jeżeli się da, ograniczyłbym też rymy gramatyczne (zorientował – pożałował – skosztował – ryzykował). Kilka konkretnych uwag na szybko:

A cóż to takiego w kielichu,

Urzekające wonią swoją,

Przemycasz na ucztę po cichu,

Dla pragnienia najlepszą bronią?

A cóż takiego w tym kielichu,

Urzekające swoją wonią,

Na ucztę wnosisz nam po cichu?

Czy jest w pragnieniu dobrą bronią?

Jest to napój, ambrozją zwany,

Wszyscy go żądają i pragną,

Przez Olimpijskich uwielbiany,

Błędnie też kojarzony z Viagrą.

Jest to napój, ambrozją zwany,

Wszyscy go żądają i pragną.

Na Olimpie jest uwielbiany,

Bywa czasem mylony z Viagrą.

Patriotyzmu nie masz w sobie!

Rozważyłbym zapis Patryotyzmu, bo trzeba to wymówić pięciozgłoskowo.

I my sadzimy złote jabłka,

I my wykwintny shiraz mamy,

W naszym ogrodzie jest sadzawka

Z wodą, wśród innych trunków znanych.

Brawo, kapitalna strofa!

Wiwahwanta dzwoni telefonem

Ja wiem, że tak się potocznie mówi, ale zawsze przy tej frazie mam wrażenie, że ktoś tłucze telefonem o serce dzwonu. Wykonuje telefon może być?

Z oczu zejdę mu, o ile zdążę.

Wkradł się jeden jedyny wers dziesięciozgłoskowy, ale można zmienić o ile na jeśli.

I dlaczegóż ów gad zdradziecko

I czemuż to ów gad zdradziecko

Pragnienie powrotu go kusi.

Pragnienie go powrotu kusi.

zapragnęłam, powić (…) dziecko

Dlaczego przecinek?

Damy synowi imię: Jima,

Będzie królem świata całego,

Szczęście oraz mądrość prawdziwa

Odtąd symbolem rządów jego!

Damy synowi imię: Jima,

Znanego świata królem będzie,

Szczęścia z mądrością więź prawdziwa

Rozsławi jego imię wszędzie!

 

Oczywiście zaznaczam, że wszystko to tylko sugestie i przykłady korekt metrycznych, w ogóle nie domagam się zmian w tekście, a już z pewnością nie muszą być dokładnie takie, jakie akurat teraz pospiesznie szkicuję.

Dziękuję za miłe doznania czytelnicze! Klika nie odmówię.

Serdeczne podziękowania. Wszystko Aninom naniósł. 

Dług Anonima wobec życzliwości i poświęcenia oraz bezcennych rad Ślimaka Zagłady, udzielanych już tyle czasu, nieprzerwanie rośnie. heart

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Mam mieszane uczucia do tego tekstu. Z jednej strony szanuję rymy, ale z drugiej mam wrażenie, że jest tu jakaś niekonsekwencja “tonalna”. Tekst wywołuje gryzące się ze sobą emocje. Charakteryzuje go też jakaś niekonsekwencja stylistyczna (didaskalia vs dialogi). Poza tym pierwsza scena wydaje się nie mieć związku z drugą sceną, chyba że czegoś nie zrozumiałem. Brakuje mi więc tu spójnej historii. No ale szacun za rymy :) .

Łukasz

Anonim dziękuję i równocześnie ubolewa, Lukenie

Pecunia non olet

Hmmm… Również doceniam rymy w tekście, głównie posiłkując się opinią Ślimaka jako lirycznego eksperta:P (choć i mi czytało się je dobrze). Pomysł na opowiadanie też masz, choć krótki i trochę nie-mocno wypada puenta:P Myślę, że dla mnie trochę za mało, ale tekst nie wypada ogólnie źle, nie omieszkam zgłosić do Biblioteki.

Слава Україні!

Dziękuję, Golodhu, za dobre słowo, czas i chęć kilka, chociaż jako wiersz, tekst nie ma szans, a zmieniać kategorii raczej nie będę z zasady. :)

Anonim pozdrawia. :)

Pecunia non olet

Czytam, gdy już odanonimizowane i podziwiam nie tylko za rymy, ale i za odwagę, bo wiersze, wiadomo, nie są doceniane na portalu. :)

Plus za humor, sympatyczna opowiastka wyszła. Drugi za nietypową mitologię.

Jakie właściwości ma haoma?

Mnie rymy gramatyczne gryzą w oczy, więc pod tym względem nie bardzo mi się podobało.

Babska logika rządzi!

Jakie właściwości ma haoma?

Szerokie – od halucynacji, poprzez odwagę, długowieczność, siłę czy zdrowie, aż do poczęcia. 

Pozdrawiam, Koalo75, Finklo, dziękując Wam za komentarz i lekturę. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka