- Opowiadanie: Finkla - Skansen jurajski

Skansen jurajski

Oj, strasznie źle mi się pisało ten tekst. W końcu, pod groźbą ostatecznego terminu, zmobilizowałam wszystkie siły i na chybcika dopisałam końcówkę, żeby móc sobie pojurorować w konkursie.

Mam nadzieję, że nie trzeba podawać w przedmowie wybranych haseł siódemkowych, bo to spoiler.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Skansen jurajski

Konferencja prasowa IWL!

 

– Witam serdecznie tłumnie zebranych dziennikarzy – zaczął Siemowit Kosieszk, dyrektor Instytutu Wielkiej Lechii. – Dzisiejszą konferencję pragniemy poświęcić naszemu najnowszemu projektowi. Za miesiąc planujemy otwarcie Turbolechickiego Skansenu. Zapraszam państwa do zadawania pytań.

Pierwszy podniósł rękę brunet w czerwonej koszulce:

– Piotr Jaczejko, „Fakt”. W branży chodzą plotki, że w skansenie będą mieszkać, a nie tylko pracować, ludzie przebrani za starożytnych Słowian. Proszę o komentarz.

– Prawda jest o wiele wspanialsza! – Dyrektor uśmiechnął się triumfalnie. – Jak wszystkim wiadomo, tajga topnieje. Polscy sybiracy natknęli się na grupę kilkunastu zamrożonych jaskiniowców. Ludzie ci zostali w tajemnicy przewiezieni do Polski. Trzynastu z nich udało się przywrócić do życia. – Sala zaszemrała z niedowierzaniem, dziennikarze staranniej wycelowali mikrofony, żeby nie uronić ani słowa. – To właśnie oni zamieszkają w skansenie. Dostaliśmy unikalną szansę, aby poznać ich zwyczaje, niemal przenieść się w czasie i zobaczyć, jak się żyło w Wielkiej Lechii. A przy tym to najbardziej humanitarne rozwiązanie; staraliśmy się odtworzyć ich środowisko tak wiernie, jak tylko byliśmy w stanie.

– Czy oni w ogóle mówią jakimś językiem? – dopytywał brunet.

– Staro-cerkiewno-słowiańskim – prychnął ktoś z dalszego rzędu.

– Oczywiście, że władają przepiękną staropolszczyzną! – oburzył się Siemowit. – Za miesiąc zapraszam do skansenu, sami się państwo przekonacie.

– Matylda Wejcherek, „Super Express” – odezwała się blondynka w turkusowych okularach. – Wspomniał pan o odtworzeniu środowiska. Jakie zmiany wprowadzono, co okazało się największym wyzwaniem?

Dyrektor uśmiechnął się promiennie. Oczekiwał na podobne pytanie.

– A to prawdziwa sensacja i największy przełom w nauce w tym stuleciu. Sklonowaliśmy DNA kilku gatunków dinozaurów! Tak, nie przesłyszeli się państwo. I ciągle pracujemy nad kolejnymi gatunkami.

Teraz już sala wybuchła gwarem. Dziennikarze wykrzykiwali pytania, nie dbając o żadne konwenanse:

– Jakie gatunki?!

– W jaki sposób udało się wyhodować żywe dinozaury?

– Czy jest wśród nich T-rex?!

– Czy DNA pochodzi z bursztynów?

Siemowit Kosieszk zamachał rękoma w nieskutecznej próbie uciszenia zebranych.

– Proszę o spokój! Z przyjemnością odpowiem na wszystkie pytania, ale po kolei. Nie słyszę ani słowa w tym hałasie!

 

Darmowe vouchery do skansenu!

 

Andrzej z początku był wściekły, ale wkrótce zaczął szukać dobrych stron durnego zadania. Turbolechickie świry przysłały redakcji dwuosobowy voucher do swojego durnego skansenu. Anita, ciągle wkurzona za ten skopany wywiad (jakby to była jego wina, że sklerotyczny klient nie autoryzował tekstu), wtryniła wyjazd w Jurę właśnie jemu.

Ale kiedy Aśka oznajmiła, że w weekend zastępuje koleżankę na zajęciach dla zaocznych w jakiejś mazurskiej namiastce szkoły wyższej, postanowił, że w sobotę pojedzie z Błażejem. Może chociaż młody się rozerwie.

W ten sposób wylądował wraz z trzynastoletnim synem w fordzie toczącym się w stronę Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Błażej na razie nie wykazywał najmniejszych oznak entuzjazmu. Prawdę powiedziawszy, wolałby spędzić ten dzień z konsolą. Z braku laku nie odrywał oczu od smartfonu.

 

Turbolechicki skansen już otwarty!

 

Na wejściu przypomniano im o zakazie filmowania i robienia zdjęć, wręczono zaczipowane plakietki oraz folder z mapką sporego terenu. Na odwrocie wymieniono wszystkie dinozaury przywrócone do życia, wraz z podstawowymi informacjami. Największe wrażenie robił gigantyczny brontozaur. Dwadzieścia metrów długości! Nie dziwota, że potrzebował wiele miejsca.

Błażej wydawał się rozczarowany, że nie znalazł tyranozaura, Andrzej skrycie odetchnął z ulgą.

Grzecznie ruszyli wzdłuż zasugerowanej na planie trasy.

 

Mięsożerne dinozaury znowu chodzą po ziemi!

 

Andrzej musiał przyznać, że skansen robi wrażenie. W pierwszej chwili było to wrażenie pustki, przerywanej jedynie grupkami turystów w kolorowych ubraniach. Ale za każdą jasnoszarą skałą kryła się ciekawostka.

Na przykład stadko dinozaurów wielkości kotów. Jak się dowiedzieli z folderu – pisklaków welociraptorów. Płowe, pręgowane wylegiwały się na kamieniach wewnątrz kilkumetrowego ogrodzenia i wygrzewały na słońcu. Sielski obrazek podwójnie jurajski. Dopóki na drugim końcu nie pojawił się Lechita w skórzanych portkach i futrzanej kamizeli. Za pasem miał kamienną siekierę, a w ręku trzymał sakwę.

– Taś, taś! – zawołał. – Chodźta tu wraz, spyżem wam przyniósł!

Wyjął z torby garść czegoś i rzucił w stronę gadów, które z piskiem pobiegły do karmiciela. Przepychały się, walcząc o najsmakowitsze kąski.

– Jedzta, jedzta, będzieta łowne.

 

Jaskiniowcy czy troglodyci?!

 

I tak na każdym kroku. Co zakręt, to nowa atrakcja. Zwiedzanie jaskini pod nieobecność mieszkańców i pod nadzorem współczesnego pracownika, który ciągle powtarzał:

– Proszę niczego nie dotykać. Prasłowianie są bardzo gościnni, ale mogliby źle zrozumieć, gdyby ktoś ruszał na przykład przedmioty kultowe.

Prawdę powiedziawszy, jaskinia, chociaż ogromna, nie kryła rewelacji – dogasające ognisko, ledwie widoczny w półmroku barłóg z gałęzi i futer, przy wejściu miotła, jakieś kamienie. Pewnie pięściaki albo przyszłe groty do strzał.

Kiedy Andrzej wyjął komórkę i włączył latarkę, żeby dokładniej obejrzeć narzędzia, przewodnik krzyknął:

– Uwaga! Gospodarze wracają! Proszę natychmiast wyjść i skierować się w prawo, żeby państwa nie zobaczyli!

Posłusznie potruchtali w prawo. Za dwoma zakrętami i ogromną stertą siana ukazał się niesamowity kierat. Żarna, większe od okrętowego kabestanu, obracały się, z dziurki wylatywał jasny proszek. Jak informowała tablica – mąka. Ale nie to robiło największe wrażenie. Do drąga, który Andrzejowi kojarzył się z handszpakiem, zaprzęgnięto brontozaura. Olbrzymia bestia – dziennikarz mógłby spokojnie przejść pod brzuchem i nie musiałby mocno schylać głowy – potulnie dreptała w kółko. Niby wielgachne, ale i tak skręt wyglądał na zbyt ciasny dla gada.

Cała konstrukcja sprawiała wrażenie teatralnej; belki łączone pod kątem prostym przy pomocy wiązanych na krzyż lin, rysunki metrowych kości udowych dla ozdoby, nieergonomiczne jarzmo… Andrzej dopiero po chwili uświadomił sobie, co mu to przypomina – sprzęty używane przez Flintstonów. Nie zdziwiłby się, gdyby zobaczył samochód napędzany nogami. Ale całość przemawiała do dzieciaków – Błażej gapił się jak urzeczony.

W podobnej stylistyce utrzymano plac zabaw pod następną turnią – naturalne materiały i dinozaurowe motywy zdobnicze.

 

Sprawdź, co jadał T-rex!

 

Zjedli obiad w karczmie niedaleko północno-zachodniego rogu skansenu – potężne steki z rzepą, ale żadnych ziemniaków, nawet frytek nie można było zamówić. Potem wyniknęła drobna scysja; Andrzej chciał szukać dowodów, że to wszystko oszustwo, a Błażej wolał pójść do małego zoo, pobawić się z dinozaurami. Całkiem porzucił pozę zblazowanego nastolatka, który wszystko już widział i nie da się światu zaskoczyć. Oczy mu świeciły, rumieńce podniecenia kwitły na policzkach… Andrzejowi żal było psuć tę radość, więc zdecydowali się rozdzielić.

 

Śledztwo w sprawie dinozaurów!

 

Spotkali się po dwóch godzinach przy młynie napędzanym brontozaurem.

– Tata, żałuj, że nie poszedłeś ze mną! W zoo można pogłaskać steko… stegozaura. I pojeździć na triceratopsie! Wiesz, to ten z rogami i takim wielkim kołnierzem. Można się go trzymać. Wiedziałeś, że dinozaury są cieplutkie?

Andrzej aż drgnął.

– Są ciepłe?

– No! Cieplejsze niż konie!

Ojciec wreszcie uświadomił sobie, co go męczyło od dłuższego czasu – przy żarnach, dookoła których wciąż dreptał brontozaur, nie było w ogóle odchodów. A takie wielkie bydlę powinno mnóstwo jeść i wielką część z tego wydalać. A jeśli jeszcze jest stałocieplne, to ilość żarcia i gówna robi się oszałamiająca.

Po pierwszym wyłomie kolejne pytania chlusnęły jak tsunami: jakiego terytorium potrzebuje brontozaur, a jaką powierzchnię ma skansen? Co z resztą gadów? Już nie miał żadnych wątpliwości, że jaskiniowcy są przebierańcami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby, że w czasach dinozaurów żyły ssaki wielkości człowieka. Kołatało mu się po głowie, że praprzodek ssaków posturą raczej przypominał ryjówkę. Andrzej aż wyguglał, ile stworzonko sobie mierzyło. Kilka centymetrów. Mysz, i to niezbyt duża.

Skoro już zadawał pytania cioci Wikipedii, zahaczył również o gady obecne w skansenie. I tu same niespodzianki: brontozaury żyły w jurze, tam, gdzie teraz leżą Stany Zjednoczone, welociraptory na terenach współczesnej Mongolii, w późnej kredzie. Triceratopsy – ten sam okres, lecz Północna Ameryka. Absolutnie żadnych szans, nie tylko na spotkanie z Homo sapiens (insipiens, jak twierdzili niektórzy), lecz również ze sobą nawzajem. Nic tu się zgadzało. Jaskiniowcy podobno hodowali dinozaury, ale ubierali się w skóry dużych ssaków i uprawiali zboże, które przecież pojawiło się marne dziesięć czy dwanaście tysięcy lat temu… Czym ścinali trawę na siano dla brontozaura? No, przecież nie pięściakami ani kamiennymi siekierami!

Andrzej położył ręce na ramionach syna i powiedział:

– Wiem, że nawet nie powinienem cię o to prosić, bo to niepedagogiczne, nieetyczne i tak dalej. Ale bardzo chciałbym znaleźć dowód, że ten cały skansen to ściema. Dałbyś radę wynieść moją plakietkę, żeby nikt się nie kapnął? Odhaczyć się, gdzie trzeba?

– Ojciec, wyluzuj. – Błażej wydawał się zachwycony pomysłem. – Żebyś ty wiedział, jakie cuda moi koledzy z podstawówki robili z uczniowskimi czipami…

– Masz tu kluczyki do samochodu. Obiecaj, że nawet nie będziesz próbował usiąść za kierownicą, dobrze? Ostatnie, czego potrzebuję, to gliny szukające właściciela szarego forda po całym terenie.

Błażej przewrócił oczami, jakby zmuszano go do heroicznego wysiłku, ale w końcu burknął:

– Słowo.

– Po prostu usiądź w aucie, puść sobie muzyczkę, podładuj komórkę i czekaj na mnie, dobrze? Jeśli do północy nie wrócę ani się nie odezwę, to idź na komendę i zawiadom policję. Albo lepiej zadzwoń.

– Możesz nie wrócić? – Chłopak wyglądał na przejętego.

– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. I pamiętaj, ani słowa mamie. Jeśli zadzwoni, to powiedz, że poszedłem po pizzę czy coś.

 

Sensacyjne odkrycie!

 

Andrzej wyczekał, aż nikt nie będzie się kręcił w pobliżu, i zanurkował w stercie siana w pobliżu teraz już nieruchomego kieratu dla brontozaura. Wóz albo przewóz. Jeśli bestia jednak zacznie jeść to siano… Wprawdzie gad miał stosunkowo małą głowę, ale z pewnością wystarczy, żeby niechcący odgryźć człowiekowi rękę.

Dziennikarz, korzystając z bezruchu i względnego spokoju dookoła, ustawił się tak, żeby głowę mieć tuż pod powierzchnią stogu. Źdźbła trochę zasłaniały widok, ale coś tam dało się wypatrzeć. Wyobrażał sobie, że to przyłbica współczesnego rycerza, który ratuje przed niewiedzą od razu tysiące dziewoi w potrzebie.

Kiedy zaczął zapadać zmrok, pojawił się Lechita prowadzący brontozaura na długim arkanie. Zmierzali w stronę jaskini. Wstrzymując oddech, Andrzej wygrzebał się z siana i zaczął skradać za nimi. Na szczęście ciężkie stąpnięcia gada zagłuszały wszystko.

Człowiek i ogromne zwierzę zniknęli w siedzibie Lechitów. Ciekawostka! Wielki dinozaur nie zniszczy kruchych sprzętów? Nie zeżre łóżka z pachnących żywicą gałęzi?

Andrzej, przytulony do skały na zewnątrz, zastanawiał się, co robić dalej, kiedy „jaskiniowiec” wyszedł ze środka i pomaszerował gdzieś, pogwizdując jeden z najnowszych młodzieżowych hitów.

Być w może w jaskini siedzieli wszyscy pozostali Lechici, ale Andrzej po prostu musiał zaryzykować. Zakradł się do wnętrza, czarnego jak sumienie oszusta. Ognisko wygasło i nikt nie krzątał się przy nim, nie rozpalał w celu przygotowania kolacji… Tylko w głębi jarzyły się dwa bursztynowe świetliki.

Włączanie latarki byłoby szaleństwem, więc dziennikarz cierpliwie czekał, aż oczy mu się przyzwyczają do ciemności. Całe szczęście, że zbliżała się pełnia – na dworze wzeszedł księżyc i w końcu z mroku jaskini wyłoniły się jakieś plamy. Powoli przybrały kształt brontozaura. Całe szczęście – nieruchomego jak skała. Czy gady spały nocą? Na stojąco, jak stare konie? Wikipedia nic o tym nie mówiła. Chyba nie spały, bo żółtawe punkciki znajdowały się w miejscu oczu. Świecące jak u kota? Możliwe, ale dlaczego takie nieruchome? Właściwie, wąż albo waran potrafi nawet nie drgnąć przez całe godziny, czemu dinozaur nie?

Latarka to zbyt wielkie ryzyko, ale Andrzej po długim namyśle zdecydował się na zapałkę. W jej świetle zobaczył czarny kabel prowadzący od lewej przedniej nogi brontozaura do gniazdka ukrytego za kamiennymi drzwiczkami w ścianie jaskini.

 

Hasła: jaskiniowcy vs. dinozaury i wielkie roboty.

Koniec

Komentarze

Przypomniał mi się dowcip, który z powodu oszczędności w ZOO, został zatrudniony jako małpa.

Jak już się przyzwyczaił, to zaczął bawić się na huśtawce. Wpadł na wybieg lwa i zaczął uciekać wrzeszcząc:

– Ratunku!

A z drugiego wybiegu hipopotam szepcze:

– Zamknij gębę, bo nas wszystkich wywalą z roboty.

 

Historia ciekawa. Nastolatek całkiem jak moja córcia;P

 

Lożanka bezprenumeratowa

Witaj.

Oczywiście najpierw ogromne brawa za tematykę, gdyż dinozaury pochłaniam garściami zawsze i wszędzie. Każdy film z nimi od dziecka uwielbiam. :)

Potem wspomnę, że nie uszło mojej uwadze wspomnienie o polskich sybirakach. To tak zawsze działa na mnie dołująco, bo przypominam sobie zesłańców popowstaniowych. 

Całość trzymała w napięciu, zakończenie nieoczywiste, zaskakujące, bardzo dobre przy tym konkursie. Rozumiem, czemu hasła trzymane w tajemnicy do końca. :)

Z technicznych spraw, nie wiem, czy nie mylę się, ale dostrzegłam:

Ludzi (brak e) ci

okularami. (brak myślnika)

żarnach (brak przecinka) dookoła których

 

Pozdrawiam. :)

 

 

Pecunia non olet

Dziękuję, Ambush. :-)

Fajnie, że uznałaś historię za ciekawą. I że udało mi się nieźle oddać nastolatkowość.

A dowcip znałam. Tylko w mojej wersji to lew szeptał.

Babska logika rządzi!

O, Bruce się dopisała. Dzięki. :-)

No, kiedy się wybierało hasła (rany, kiedy to było?), miałam akurat za sobą ciekawą książkę o dinozaurach, więc rzuciłam się na ten temat jak szczerbaty na suchary.

Nie chciałam Cię dołować Sybirakami. Po prostu dyrektor Instytutu musiał jakoś uzasadnić znalezienie lechickich zamrożeńców.

Zaraz poprawię literówki, dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Hej, Finklo. Przeczytane. Będzie z telefonu, sorki. Trochę widać, że pisane na chybcika. Czytałem przed poprawą literówek wypisanych przez Bruce a i jeszcze coś tam innego również rzuciło mi się w oczy (nie wiem, czy to błąd, ale określenie zamieszkiwać w skansenie drażni. Lepiej brzmi zamieszkiwać skansen LUB mieszkać w skansenie) Generalnie nic strasznego, ale jak na Ciebie, kilka literówek to zgroza :p Zabrakło jednego czytania na spokojnie przed publikacją. Ale koniec gadania o pierdołach! Widzę, że mój dinozaur z kamyczkowego konkursu oraz jego odchody zainspirowały Cię w jakiś sposób xD W zasadzie u Ciebie gówno też jest kluczowe, bo dzięki niemu bohater zaczyna śledztwo. Generalnie czytało się fajniutko, jak to u Ciebie, ale na koncówkę to bym ponarzekał trochę. No bo w zasadzie Andrzej od początku coś podejrzewał i w sumie czytelnik również. No i zaskoczenia na końcu wielkiego nie ma, bo to, że to będą przebierańcy, było przewijającą się w tekście hipotezą, a same dinozaury-maszyny w opisywanych przez Ciebie realiach również zaskakujące nie są. Generalnie oba rozwiązania były na tyle oczywiste, że jednak spodziewałem się czegoś mniej oczywistego. A tu klops. No i nie wiem, czy ludzie byliby na tyle głupi, aby w to wszystko uwierzyć od tak. Reasumując: fajne połączenie haseł, pomysł ciekawy, tudzież wykonanie, ale zabrakło mi innego, bardziej oryginalnego rozwiązania tego wszystkiego. Ale żeby nie było, ogólne wrażenia mam dobre ;) Rano będzie kliczek w wątku, a teraz życzę dobrej nocki :)

Dzięki, Realucu. :-)

No, nie da się ukryć – było pisane w pośpiechu. Leżakowanie trwało tyle, co moja wizyta w łazience. Tak że tego…

Kto wie, może i to była podświadoma inspiracja Twoim tekstem. Ale generalnie wiadomo – gdzie są zwierzęta, tam jest gnój, kuwety i popstrzone obrazy.

Zgodzę się, że finał trochę oczywisty. Marzyła mi się jakaś intryga na tym oczywistym tle – pościgi, zagrożenie życia i takie tam. Ale wizje nie chciały się skonkretyzować. Może dlatego tak masakrycznie się pisało – od jakiegoś czasu akapit przez weekend, a w dni powszednie w ogóle nic.

Czy ludzie byliby na tyle głupi? No, ktoś tam w Wielką Lechię chyba wierzy, a i politykowi od czasu do czasu się jakaś głupota na ten temat wymsknie. Może i wierzą.

Babska logika rządzi!

Witaj, dołowanie w sumie zawsze mi się zdarza, każde miejsce kiedyś było świadkiem jakichś straszliwych zajść. To u mnie norma. :)

Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za wspaniałe wrażenia po lekturze. :)

Pecunia non olet

Oj, Bruce, gdybym tak miała, to chyba bałabym się czytać cokolwiek… Bo z każdym miejscem to czysta prawda.

Babska logika rządzi!

Powiem tak: czytałam z przyjemnością, i myślę, że jakbym to przeczytała moim siostrzeńcom (7 i 5), którzy dinozaury kochają nad życie, też by się spodobało. Może nie zaskakuje, ale jest zabawne i uniwersalne.

ninedin.home.blog

Dzięki, Ninedin. :-)

Cieszę się, że Tobie sprawiło przyjemność, ale z dziećmi chyba bym nie ryzykowała. To delikatne organizmy, jeszcze delikatniejsze psychiki…

Babska logika rządzi!

@delikatniejsze psychiki

Moja siostra: Chłopaki, nie baliście się oglądać z tatą “Parku jurajskiego”?

Moi siostrzeńcy: Nieee!

Moja siostra: A tego T-Rexa też nie?

Jasiek, lat 7: Nie, bo ja i tak kibicuję T-Rexowi!

 

ninedin.home.blog

No widzisz? Już się zdążyły wykrzywić. ;-)

Babska logika rządzi!

No, to mu się news trafił :)

Fajnie się czytało, uśmiechnęło mi się i jakoś tak ogólnie lżej na duszyczce zrobiło. Lubię takie teksty :)

No, dobra, przewidywalne z lekka było, ale to przez tę Lechię. Gdybyś akcję umieściła w Stanach, pewnie łatwiej byłoby uwierzyć, że to nie pic na wodę i fotomontaż ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki, Irko. :-)

USA, powiadasz? Hmmm. Skansen kreacjonistów… Cholera, mogło tak być.

Fajnie, że uśmiechnęło.

Babska logika rządzi!

Przeczytałam wczoraj, ale z komórki, więc komentarz z opóźnieniem.

 

Fajny pomysł, ale coś zazgrzytało w wykonaniu – niestety w zasadzie od początku wiadomo, że to będzie ściema, a czy wielkie roboty, czy ludzie poprzebierani za dinozaury, to już większego znaczenia nie ma. Nie wiem, czy to dedlajn i limit zaszkodziły, czy też przyjęcie od początku prześmiewczego tonu, ale jakkolwiek czyta się lekko i przyjemnie, zaskoczenia nie ma ani za grosz, aczkolwiek pospieszna końcówka i tak boli. W zasadzie jest to prawie że rozciągnięty skecz.

Czy mogło być inaczej? Pewnie tak, gdyby początek utrzymać w poważniejszym tonie. Czy wtedy heheszka z różnych plus minus narodowych obsesji by wyszła? Pewnie nie. Tak że właściwie nie wiem, czego bym oczekiwała od tego pomysłu, żeby poczuć coś więcej niż chwilową satysfakcję ze sprawnie napisanego rozrywkowego opeczka.

http://altronapoleone.home.blog

Hej, Finklo! 

Czytało się bardzo przyjemnie, parę razy solidnie uśmiechnęło. Miałaś naprawdę dobry pomysł na konkursowe hasła i chyba byłby to jeden z moich najulubieńszych tekstów w konkursie, gdyby nie trochę ścięte pod limit zakończenie. Bo po odkryciu, że dinozaur to atrapa można było to pociągnąć dalej, dziennikarstwo śledcze Andrzeja mogło iść o krok dalej, żeby było jeszcze absurdalniej. 

Niemniej ze zdziwieniem stwierdzam, że dinozaury i jaskiniowcy jako hasło bronią się w każdej konkursowej odsłonie. 

Pozdrawiam

 

Dzięki, dziewczyny. :-)

 

Drakaino, nie będę udawać, że było inaczej – miałam tylko zarys pomysłu, niedobór czasu i niestety tak pozostało aż do terminu konkursu. Pewnie, gdybym nad tym na spokojnie pomyślała, dałoby się skomponować jakąś intrygę na przewidywalnym tle – jakieś reakcje turbolechitów, pościgi, te rzeczy. Ale nie wyszło.

Opublikowałam, żeby móc sobie pojurkować.

Nie, nie potrafiłabym pisać na poważnie o mrzonkach turbolechickich.

 

Oidrin, dobrze, że chociaż przyjemnie wyszło.

Absurd? Hmmm, to by się mogło udać…

Zakończenie nie tyle cięłam pod limit, co rozpaczliwie próbowałam dopisać w terminie.

Babska logika rządzi!

Nie, nie potrafiłabym pisać na poważnie o mrzonkach turbolechickich.

W pełni rozumiem, u mnie też nie są poważne :D

 

Ale przez poważniejszy ton miałam na myśli fabułę i trzymanie czytelnika w niepewności.

http://altronapoleone.home.blog

Potrzymać czytelnika może i by się dało, ale już po ptakach. I w sumie dawno było…

Babska logika rządzi!

W ogóle nie widać, żeby tekst powstawał w męczarniach bo czytało się bardzo przyjemnie. Pomysł na połączenie motywów jest na tyle absurdalny, że od razu przypadł mi do gustu. Atutem jest tu kompozycja. Poszczególne tytuły brzmią jak hasła reklamowe i robią swoje – odwracają uwagę od tego, że cały park jest grubymi nićmi szyty. 

Zdarzyło się uśmiechnąć parę razy, ale moim ulubionym fragmentem zdecydowanie jest dokarmianie welociraptorów.

Dziękuję, Fladrifie. :-)

Poeta pamięta. ;-/

Miło mi, że pomysł się spodobał.

Tak, śródtytuły miały udawać chwytliwe tytuły w szemranych mediach, zwłaszcza internetowych. Wiesz, “bankierzy go nienawidzą, kliknij, żeby poznać szczegóły”.

O, welociraptory przemówiły do wyobraźni?

Babska logika rządzi!

Właśnie dzięki tym śródtytułom cały ten skansen sprawia wrażenie takiego jarmarczno-odpustowo-przaśnego– genialne posunięcie.

 

A co do welociraptorów to przed oczami stanął mi mój dziadek (straszny kociarz) który tak samo mówił do kociąt “Jedzta, jedzta, będzieta łowne” chociaż nie wiedzieć czemu dodawał potem “Dobre koty, ale nic nie warte” :)

Tam, od razu genialne… Ale dzięki. ;-)

No, proszę, przypadkiem wstrzeliłam się w słowa Twojego dziadka…

Babska logika rządzi!

Lekka, sympatyczna, a przede wszystkim bardzo dobrze napisana historia o walorach rozrywkowych.

Przyznam, że zaspoilerowalem sobie, więc wiedziałem, co się okaże na końcu, ale i tak czytałem z zainteresowaniem. Obraz takiego ZOO wręcz sielankowy i chciałbym je odwiedzić, nawet lepiej, jak to roboty i przebierańcy, bo bezpieczniej. :P

Trochę mnie dziwiło, że dla Andrzeja nie było oczywiste od początku, że dinozaury nie żyły w tym samym czasie co ludzie i że musiał sprawdzać wielkość ryjówki. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Dziękuję, Organizatorze Geki. :-)

No i po coś spoilerował? Ale jak lubisz…

Tak, z robotami jest bezpieczniej niż z wielkim brontim i głodnymi welorapkami.

Ta różnica w erach niby powinna być oczywista dla każdego względnie bystrego człowieka. Ale przecież zdarza się, że jakiś polityk czy inny celebryta chlapnie coś głupiego. Wiesz, według Einsteina tylko dwie rzeczy są nieskończone – Wszechświat i ludzka głupota. Ale nie ma pewności co do pierwszej.

Zresztą, Andrzej wiedział, że dinozaury żyły przed nami, sprawdzał, w jakich czasach żyły gatunki obecne w skansenie.

Ryjówka. Tak szczerze, to chyba nigdy nie widziałam stworzonka na żywo. No, niby wiem, że wielkości myszy, ale to tylko teoria. A poza tym – dodałam tę informację na wszelki wypadek dla czytelników, żeby wiedzieli, że z ryjówki człowiek sobie togi Freda Flinstone’a nie uszyje.

Babska logika rządzi!

Cześć Finkla!

 

Faktycznie, podanie hasła na początku byłoby błędem, bo opko straciłoby na uroku. Dinozaury, i to w imperium lechickim… Jest fantastyka! Pomysł niezły, wykonanie też niezłe, mam jednak pewne obiekcje co do fabuły.

Bo nieźle się zapowiadało, ale w sumie niewiele się stało. Ot, dziennikarz dowiedział się, że lechici są podstawieni, a dinozaury to tylko wielkie roboty. I koniec. Jest lekko, jest zabawnie, uśmiałem się nie raz, ale taki temat ma w sobie szalony wręcz potencjał imho. Jest dobrze, ale chyba zwyczajnie spodziewałem się więcej. Rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem z szarżą tyranozaurów, armii jaskiniowców szykujących się do zdobycia Moskwy. Jakiegoś takiego zwieńczenia, albo morału mi tu zabrakło.

 

Z kwestii edycyjnych tylko jedno mi się rzuciło:

Być w może w jaskini siedzieli wszyscy pozostali Lechici → Być może w jaskini siedzieli wszyscy pozostali Lechici

 

Tyle. Jest dobrze i się uśmiałem, wiec klikam bibliotekę. 3P dla ciebie:

Pozdrawiam, powodzenia w konkursie i polecam do!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dzięki, Krarze. :-)

Tak właściwie, to i ja spodziewałam się więcej po tym tekście. Ale pisanie szło jak krew z nosa. W końcu, ostatniego popołudnia zamknęłam główny wątek i tyle. Żeby móc pojurkować – to główny powód tej publikacji.

I tak dobrze, że chociaż się pośmiałeś.

Nie no, pod Grunwaldem nie było dinusiów – widziałam, na obrazie Matejki ich nie ma. ;-)

Dzięki za literówkę, poprawię później, teraz chyba nie wypada.

Babska logika rządzi!

W zasadzie mógłbym podpisać się pod komentarzem drakainy. Bo liczyłem na coś zaskakującego od momentu w którym na konferencji wspomniano o dinozaurach i lechitach żyjących w jednej erze, a wyszło na to, że ludzie w Twoim świecie do reszty zgłupieli i nie kumają, że dinozaury już wyginęły kilkadziesiąt milionów lat przed pojawieniem się człowieka. I trochę się rozczarowałem, bo tajemnicy żadnej nie było, tylko nieogarnięcie głównego bohatera, że to przecież nie może być nic innego jak bzdura.

Ale są i plusy, bo jest lekko i dobrze napisane, więc sama lektura była przyjemnością :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Uu, jaka szkoda, że opowiadanie kończy się w momencie, w którym powinna rozpocząć się druga część, rozwijająca intrygę. Miks ciekawy, potencjał historii duży. Ale nie mam zamiaru się czepiać, bo w Twoim przypadku z dwóch opcji (tekst pospiesznie zakończony albo brak tekst) zdecydowanie lepsza jest ta pierwsza. A tekst czytało się naprawdę dobrze, zwłaszcza psychofanowi Parku Jurajskiego, którym jestem :)

Pozdrawiam!

Dziękuję, Panowie. :-)

 

404, nie ukrywam, że to nie jest prawdziwie finklowy tekst. No, pisało mi się go koszmarnie i opublikowałam, żeby nabyć prawa jurorskie.

Wiesz, i w naszym świecie niektórzy ludzie takie bzdury głoszą i to wcale nie w prima aprilis. :-(

 

Adamie, wcale nie wiem, czy brak tekstu nie byłby lepszy. Zależało mi na jurorowaniu – trzeba aktywnie uczestniczyć w życiu portalu. Literacko – nie uważam tego opka za sukces.

Dobrze, że chociaż czytało się przyjemnie.

Babska logika rządzi!

Dobrze się czytało i parę razy uśmiechnęło :) Nie bardzo zaskoczyło, ale i tak jestem zadowolona z lektury – warto od czasu do czasu przeczytać coś lżejszego i zabawnego. 

Pozdrawiam serdecznie :)

Dziękuję, Katiu. :-)

Fajnie, że nie czytało się źle. Każdy uśmiech na plus. :-)

Babska logika rządzi!

Wiesz, i w naszym świecie niektórzy ludzie takie bzdury głoszą i to wcale nie w prima aprilis. :-(

Wiem, wiem. Ale zrobienie czegoś takiego jak w Twoim opowiadaniu wymagałoby społeczeństwa cierpiącego na ciężki debilizm, żeby mogło uwierzyć w turbolechitów karmiących Velociraprtory :)

Known some call is air am

Albo garstki ludzi, którzy dla beki poudają wiarę.

Babska logika rządzi!

Dla beki, mówisz? Hmmm…

Known some call is air am

W sensie, że sama mogłabym pójść do takiego skansenu, pobawić się z dinozaurami (acz wolałabym wiedzieć, że to bezpieczne maszyny), popatrzeć na tego bronto w kieracie… Cały czas nie wierząc, że to prawda. Tak na zasadzie cyrku – wiadomo, że normalne zwierzęta nie skaczą przez kółka, nie chodzą na dwóch łapach itd.

Babska logika rządzi!

OK. Rozumiem Twój punkt widzenia :)

Known some call is air am

Ufff! Udało się coś wyjaśnić. ;-)

Babska logika rządzi!

Hmm, na pewno w tekście nie brak fantastyki. Gdyby chcieć zachować realizm, dinoroboty made in Poland zepsułyby się w dniu otwarcia, a jaskiniowców przyłapano by na paleniu tanich fajek w wychodku. Po dziennikarskim śledztwie na jaw wyszłaby niegospodarność dyrektora Instytutu Wielkiej Lechii, który wydał 70 milionów na trefne dinozaury kupione od handlarza bronią na stacji benzynowej Jastrzomb. W tym samym czasie robotyczne dinozaury wymykają spod kontroli i pustoszą Łódź Bałuty. Straty oszacowano na 7 zł 59 gr.

Samo opko nie powaliło, głównie z powodu przewidywalności. Poza tym wszystko tak jak trzeba ;) Wypatruję tekstów o większej zawartości Finkli w Finkli.

 

Pozdrawiam!

 

Wielka szkoda, Finklo, że trudy pisania odcisnęły się na jakości opowiadania i sprawiły, że rzecz jest dość przewidywalna. Dziwi łatwowierność tak dziennikarzy, jak i turystów, bo wyszło na to, że jeden Andrzej nabrał podejrzeń i doszedł prawdy. Ale, jak by na to nie patrzeć, czytało się bardzo fajnie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję nowym Czytelnikom.

No, macie rację i co tu kryć…

Babska logika rządzi!

Fajnie napisany tekst. Zabawny przede wszystkim z początku, kiedy na konferencji dziennikarzy wszyscy zdawali się bez szemrania akceptować, że jaskiniowcy i dinozaury żyli w tym samym czasie. Szczerze mówiąc, myślałam, że pociągniesz ten wątek i pokażesz nam świat ludzi dalece niedoedukowanych. Ciąg dalszy jednak był dość przewidywalny, co zresztą przewija się też w poprzednich komentarzach. Tak więc warsztatowo super – przez tekst się płynie – ale końcówka mnie zawiodła.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Bardzo sympatyczne opowiadanie. Co prawda, rzeczywiście zakończenie jest trochę urwane, ale myślę, że intryga nie jest głównym elementem tego tekstu, stąd, przynajmniej w moim odczuciu, to urwanie nie jest aż tak rażące.

Wydaje mi się, że nawet gdyby park zawierał tylko roboty, to i tak, skoro tak dobrze symulowały dinozaury, byłoby to imponujące (w Bałtowie jest od jakiegoś czasu prehistoryczne oceanarium z realistycznymi animacjami tych stworów w 3D i wypada to całkiem fajnie). Stąd trochę mnie zastanawia, po co organizatorzy mieliby brnąć w takie fałszywe opowieści o skansenie, ale z drugiej strony być może nie należy zadawać takich pytań w odniesieniu do tekstu pisanego w absurdalnej konwencji.

Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)

Verus, fajnie, że fajnie napisany. Ze składaniem literek w zdania jakoś sobie radzę. To na wyższym etapie napotykam schody.

Dziennikarze na konferencji. Hmm, podejrzewam, że ci wszyscy dziennikarze zatrudnieni w szmatławcach jednak zdają sobie sprawę, że piszą o bzdurach, tylko robią dobre miny.

 

Światowiderze, miło że sympatycznie.

Tak, roboty z powodzeniem udające dinozaury to mimo wszystko jest fantastyka.

Po co brną? Żeby przekonać ludzi do idei Wielkiej Lechii. A po co wypisują te głupoty w książkach?

Babska logika rządzi!

Verus, fajnie, że fajnie napisany. Ze składaniem literek w zdania jakoś sobie radzę. To na wyższym etapie napotykam schody.

Dziennikarze na konferencji. Hmm, podejrzewam, że ci wszyscy dziennikarze zatrudnieni w szmatławcach jednak zdają sobie sprawę, że piszą o bzdurach, tylko robią dobre miny.

Rozumiem problem :P A co do dziennikarzy, nie byłabym taka pewna. I w sumie nie jestem pewna, co bym wolała – żeby wiedzieli, że piszą bzdury czy żeby po prostu w to wierzyli.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Pytanie, czy gdyby w to wierzyli, nadal byliby w stanie napisać tekst na dwie strony. Czy ile tam przeciętna rewelacja sobie liczy. ;-)

Na szczęście, nie trzeba tego czytać.

Babska logika rządzi!

Pytanie, czy gdyby w to wierzyli, nadal byliby w stanie napisać tekst na dwie strony.

Prawda, o tym nie pomyślałam. :P

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Kto wie, być odpowiedź na to pytanie jest twierdząca…

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo!

 

Prawdę powiedziawszy, trochę jestem zawiedziona końcówką. Kuriozalne połączenie przywróconych pradawnych Lechitów i dinozaurów z różnych okresów, zbyt nieprawdopodobne, aby mogło być prawdziwe i które ostatecznie rzeczywiście okazuje się wielką ściemą. Ciekawym plot twistem byłoby, gdyby gady i jaskiniowcy naprawdę byliby prawdziwi. Do tego zakończenie sprawia wrażenie urwanego.

Rozumiem jednak. Praca nad niektórymi pomysłami jest trudna.

Z rzeczy pozytywnych: polubiłam Błażeja.

 

Pozdrawiam. ^^

Dziękuję, Ajzan. :-)

Nie ukrywam, że wcale nie jestem dumna z tego tekstu. Gdyby zasady jurkowania były inne, nie publikowałabym w tej formie.

Aż dziwne, że niektórym jednak się podoba.

Taaa, faktycznie, to byłby niezły twist.

Babska logika rządzi!

Nie ma za co. ^^

Jak to nie ma? A Twój czas, moja przyjemność ze złotej gwiazdki? :-)

Babska logika rządzi!

Hej :)

Przyjemne opowiadanie, takie trochę do przeczytania i zapomnienia, ale jest to bardzo przyjemne przeczytanie :) Bohaterowie są naprawdę dobrze napisani, zwłaszcza Błażej – wyszedł taki nastolatkowy, a przy tym nie przerysowany. 

Zakończenie mnie zaskoczyło. Niby można się tego było domyśleć, ale sądziłam, że skoro pojawiła się Wielka Lechia i dinozaury, myślałam, że na roboty nie będzie już miejsca – a tu taka niespodzianka. Naprawdę dobrze to wyszło. 

No i absurd I humor też świetnie wyszły, kilka razy naprawdę parsknęłam śmiechem.

Szczerze mówiąc, trudno mi wskazać jakieś wady. Może rzeczywiście fabuła jest trochę za prosta, ale z drugiej strony – nie to jest tu najważniejsze, tylko absurdalne, zabawne sytuacje.

Pozdrawiam i powodzenia :)

 

Dziękuję, Oluto. :-)

Dziwne, że Ci się podoba, ale to miłe i nie będę protestować.

Fajnie, że końcówka zaskoczyła.

Babska logika rządzi!

Przede wszystkim:

Piotr Jaczejko, „Fakt”.

Czemu on się nie nazywa Jajeczko? Zmienisz na Jajeczko? Plosie…

 

Co do opowiadania. No…od połowy przewidywalne, w sumie aż tak przewidywalne, że zakończenie zaskoczyło. Bo byłem pewien, że zaskoczysz, a nie zaskoczyłaś, co było zaskakujące.

 

Ale w sumie przyjemnie.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Dziękuję, TYRANOTYTANIE. :-)

Jajeczko? Hmmm, nie bardzo mi się to podoba. Facet z takim nazwiskiem/pseudonimem chyba nie mógłby pracować w “Fakcie”, bo już nikt nie traktowałby tego poważnie.

A to się dałeś zakałapućkać w zaskoczenia. ;-)

Fajnie, że jednak przyjemnie.

Babska logika rządzi!

O już mogę przeczytać finklowe! Zostało zamknięte głosowanie na Siódemki.

Kapitalna opowieść, konkretna, fabularna i znowu żal, że się skończyła. A tu masz, ledwo się zaczęło, już mamy koniec. A tak się przywiązałam do tych bohaterów. Fajny ten dziennikarz i jego Bartek. Wszystko jest takie realne i fantastyczne zarazem. Duża przyjemność, naprawdę.

 

Jak ja bym chciała przeczytać finklową fabułę w większym wymiarze.

Na ten przykład książkowym. Wszystkim znanym dzieciakom kupowałabym w prezentach. Wcześniej naturalnie sama przeczytałabym, aby sprawdzić czy fabuła interesująca. :-) <puszczam oczko>

 

,kolejne pytania chlusnęły jak tsunami

No, tuż przesadziłaś, ono nie chlusta. xd Spiętrzenie, ściana wody pędzi i zalewa, jeśli jest przed złamaniem fali. Jeśli złamanie wcześniej, też zalewa, ale podobnie do przypływu.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, Asylum. :-)

Ale przecież wcześniej też mogłaś czytać? Co to szkodzi, że nie jurorujesz?

Cieszę się, że Ci się spodobało, chociaż sama jakoś nie czuję dumy z tego tekstu.

Jeśli już dojdzie do takiego cudu i ukaże się moja książka, to Ty najpierw sprawdź, czy nadaje się dla dzieci. Później myśl o fabule.

Tsunami. Hmmm. Myślę, że jednak metafora jest uprawniona. No, dużo tego się nagle zrobiło.

Babska logika rządzi!

Niech Ci będzie z tym tsunami, bo wylew gwałtowny, co fakt to fakt, acz nie pryszcze. xd

Oby ten cud zdarzył się wcześniej niż zanim oczy zamknę. ;-) Potencjał jest naprawdę duży. O maluchach nie myślałam. Żebyś Ty widziała, jakie ja książki przemycałam cichaczem na życzenie młodzieży, hi hi. Ci rodzice są tacy niewinni.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jeśli do cudu w ogóle dojdzie, to mam nadzieję, że niewinne dziatki do tego czasu podrosną.

A swoją szosą, to te dzieciaczki nigdy nie są takimi słodkimi aniołkami, jak się wydaje rodzicom. Widać nie Ty jedna prowadzisz działalność dywersyjną. ;-)

Babska logika rządzi!

Wychodzę z udowodnionego twierdzenia, najsłuszniejszego. :-) Wiedza i kultura ze sztuką nikomu jeszcze nie zaszkodziły, ich brak – niestety tak, liczne dowody.^^ 

Robię dywersję, nawet się złamałam i Whats'apa założyłam w pełnym poświęceniu (ale wiedzą że mają wykombinować coś innego do czerwca, bo jeśli FB nie zrezygnuje – kasuję) oraz Msg, by być in touch, nie mogąc słuchać jojczenia, że kontakt ze mną taki wielce utrudniony i kłopotliwy.

 

Kurcze, każdą z tych fabuł można dalej pociągnąć! Zatem, zacznę modlić się o cud. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Trudno nie zgodzić się z tym twierdzeniem…

Zaiste, wielkie jest Twoje poświęcenie.

Hmmm, sądzę, że modlitwy powinnaś zachować dla kogoś godniejszego.

Babska logika rządzi!

O, nie, fabularnie, jesteś moim idolem!  Trudno, musisz z tym żyć i modlić się, aby mi przeszło, o co siebie nie podejrzewam, bo dawka fabularności, konkretu i dystansu jest akuratna. ^^

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

No dobrze, jakoś przeżyję. Nawet bez modłów o Twój powrót na drogę rozsądku. ;-)

Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Rozsądek i ja, to chyba niekiedy antypody, więc lepiej się módl, bądź lepiej pisz, bo zmienię się w komara, przyjaznego – krwi wypijać nie będę. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, w takim razie muszę pisać. Wątpię, żeby moje modły zostały wysłuchane. Raczej nie mam chodów na żadnej górze. ;-)

Babska logika rządzi!

O:o,  wreszcie!!! Iiii, jakżebym chciała!:-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cieszą autora tacy Czytelnicy. :-)

Babska logika rządzi!

Absurdalny zabawny tekścik. Ale nie intrygujący jak zwykle finklowe. Taki dla dziatek, żeby nie wierzyły we wszystko, co im pokazują.

Dzięki, Koalo. :-)

No, z tego tekstu nie jestem dumna. Ale na nic lepszego mi nie wystarczyła czasu.

Babska logika rządzi!

Witam serdecznie tłumnie zebranych

Dałoby się przestawić, żeby usprawnić parsowanie, chociaż to też źle by brzmiało… Może to "tłumnie" po prostu jest zbyt meta?

 Turbolechickiego Skansenu

… XD

 Zapraszam państwa do zadawania pytań

Tak od razu? Niby były komunikaty prasowe i te de, ale jednak… to miejsce na ekspozycję ;)

 Prawda jest o wiele wspanialsza!

… kto tak mówi?

 niemal przenieść się w czasie i zobaczyć, jak żyło się w Wielkiej Lechii

Alealeale…. Słowianie nie byli jaskiniowcami! Oraz: jak się żyło.

blondynka z turkusowymi okularami

W okularach.

 przełom w nauce w tym stuleciu

Hmm.

 Sklonowaliśmy DNA kilku gatunków dinozaurów!

Samo DNA, czy całe dinozaury? ;P

 Dziennikarze wykrzykiwali pytania, nie dbając o żadne konwenanse

Trochę rozwlekasz.

 Darmowe vouchery do skansenu!

Wrrrrr. Wiem, wiem, język promocji, ale "kupony" naprawdę już się przeżyły? "Wejściówki"? Uch.

 dobrych stron w durnym zadaniu

Dobrych stron durnego zadania.

 w sobotę pojedzie razem z Błażejem

"Razem" zbędne.

 znalazł się wraz z trzynastoletnim synem w fordzie toczącym się

Dwa "się".

Na odwrocie wymieniono wszystkie dinozaury przywrócone do życia, wraz z podstawowymi informacjami

Wymieniono informacje? Hmm?

 Nie dziwota, że potrzebował dla siebie wiele miejsca

Rozwleczone: Nie dziwota, że potrzebował dużo miejsca.

 Andrzej musiał przyznać, że skansen robił wrażenie

C.t. – robi.

 przerywanej jedynie grupkami turystów

Hmm.

 Płowe, pręgowane wylegiwały się na kamieniach wewnątrz kilkumetrowego ogrodzenia i wygrzewały na słońcu

 Jaskiniowcy czy troglodyci?!

To to samo XD (Czy właśnie nie załapałam żartu?)

 mogliby źle zrozumieć, gdyby ktoś ruszał na przykład przedmioty kultowe

Hmm.

 Uwaga! Gospodarze wracają! Proszę natychmiast wyjść i skierować się w prawo, żeby państwa nie zobaczyli!

Bo oni nie wiedzą o tym zwiedzaniu?

 Posłusznie potruchtali

Aliteracja.

 niecodzienny kierat

A normalnie są codzienne?

 Żarna większe od okrętowego kabestanu obracały się

Hmm. Dużo "się" w okolicy. "Większe od okrętowego kabestanu" (czyli nie aż takie wielkie chyba, w każdym razie nie na skalę brontozaura) dałabym jako wtrącenie, z przecinkami.

 Do drąga, który Andrzejowi kojarzył się z handszpakiem

Bo tym właśnie był. Nietrudno sobie wyobrazić całe urządzenie, a handszpak to, fizycznie rzecz biorąc, dźwignia.

 skręt wyglądał na bardzo niewygodny dla gada

Trochę niewygodne w wymowie.

 Sprawdź, co jadał T-rex!

I żeby się nie okazało, że ciebie… ;)

 z boku skansenu

Czyli?

 nawet frytek nie można było zamówić

Turyści żywią się głównie frytkami. Znany fakt XD

 pragnął szukać dowodów

Strasznie wysoki ton, i zupełnie nagle.

rumieńce ekscytacji

Podniecenia. To w końcu skansen turbolechicki ;)

 co męczyło go

Co go męczyło.

 Po pierwszym wyłomie kolejne pytania chlusnęły jak tsunami

Hmm.

 jakiego terytorium potrzebuje brontozaur

No, w niewoli może mniejszego…

 posturą raczej przypominał ryjówkę. Andrzej aż wyguglał, ile to. Kilka centymetrów

Ile co? Nie łączy się gramatycznie.

 Mysz i to niezbyt duża

Mysz, i to niezbyt duża.

 inspiens

Znów się czepiam Twojej łaciny, ale: insipiens.

 No przecież nie pięściakami ani kamiennymi siekierami!

No, przecież. Oj, tam :)

 ściema. Sądzisz

Przeskakujesz z tonu na ton. Nie tylko w tym miejscu.

 Dziennikarz, korzystając z całkowitej ciszy dookoła, ustawił się tak, żeby głowę mieć tuż pod powierzchnią stogu

Właśnie na hałas powinien zaczekać. Wiesz, jak szeleści gąsienica w liściach? A jak by szeleścił taki duży facet w sianie?

 Źdźbła trochę mu zasłaniały widok

"Mu" zbędne.

 czarnego jak sumienie oszusta

yes

 nikt nie zabierał się do rozpalania go

Mało wymowne.

 aż oczy mu się przyzwyczają do ciemności

Hmm.

W jej świetle zobaczył czarny kabel prowadzący od lewej przedniej nogi brontozaura do gniazdka ukrytego za kamiennymi drzwiczkami w ścianie jaskini

Eeee, i już? Co było daleeeej?

 

 

Misie są zadowolone, a byłyby zachwycone, gdyby opowiadanie nie urywało się w momencie kulminacyjnym. Realistyczna psychologia, logiczne myślenie, no i dinozaury, jej ^^ Fajne! (by Anet)

 No, nie da się ukryć – było pisane w pośpiechu. Leżakowanie trwało tyle, co moja wizyta w łazience. Tak że tego…

… teraz, to już w ogóle Cię nie lubię :P

 To delikatne organizmy, jeszcze delikatniejsze psychiki…

Młode nosorożce XD

 przyjęcie od początku prześmiewczego tonu

Oj, typowy ton finklowy. Grunt, że uśmiecha.

 Ale przez poważniejszy ton miałam na myśli fabułę i trzymanie czytelnika w niepewności.

Oj, tam XD

 Ta różnica w erach niby powinna być oczywista dla każdego względnie bystrego człowieka.

Wiedza i inteligencja – to nie to samo XD A konwencja Flintstonów (i innych takich) nie zwraca uwagi na to, kiedy co żyło, tylko wybiera, co fajne.

 Ale zrobienie czegoś takiego jak w Twoim opowiadaniu wymagałoby społeczeństwa cierpiącego na ciężki debilizm, żeby mogło uwierzyć w turbolechitów karmiących Velociraprtory :)

Rule of Cool? Ale serio, jak widzę, w co ludzie potrafią uwierzyć, i to mając mocne dowody przeciwko… nie będę się dołować finklowym tekstem!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję, Tarnino. :-)

Gif ze ślimaczkiem ubawny, ale nie przejmuj się; “langsam, langsam, aber sicher”. :-)

Tłumnie zebrani – tak po prawdzie, to tam wcale tłumów nie było, więc trzeba było wmawiać ludziom, że owszem, są.

Tak od razu? Niby były komunikaty prasowe i te de, ale jednak… to miejsce na ekspozycję ;)

Ale jakbym wszystkie karty wyłożyła za wcześnie, to po co czytać dalej?

… kto tak mówi?

Podjarany tematem turbolechita, który próbuje sprzedać swoją “prawdę”?

Alealeale…. Słowianie nie byli jaskiniowcami! Oraz: jak się żyło.

No, nie byli, nie zwyciężyli Aleksandra Wielkiego, nie założyli imperium…

Samo DNA, czy całe dinozaury? ;P

Najpierw DNA, a potem wyhodowali z niego całe dinozaury. Przynajmniej tak mówią.

Trochę rozwlekasz.

Trochę marudzisz.

Wrrrrr. Wiem, wiem, język promocji, ale "kupony" naprawdę już się przeżyły? "Wejściówki"? Uch.

Tak. Wydawało mi się, że vouchery będą bardziej chwytliwe, w stylu reklam itp.

Wymieniono informacje? Hmm?

Wymieniono nazwy; brontozaur, stegozaur itd. Plus jakieś dane o wielkości, trybie życia, kolorze skóry… Ja bym podała również czas i miejsce egzystencji gatunku, ale wątpię, żeby założyciele skansenu poszli w tę stronę.

Bo oni nie wiedzą o tym zwiedzaniu?

Bo organizatorzy nie chcą, żeby turyści rozglądali się po jaskini przy jakimś konkretnym świetle.

Aliteracja.

Przesadzasz. Dwa z rzędu to przypadek, więcej słów to dopiero aliteracja.

Bo tym właśnie był. Nietrudno sobie wyobrazić całe urządzenie, a handszpak to, fizycznie rzecz biorąc, dźwignia.

Tak, to dźwignia ułatwiająca obracanie sporym walcem. Wydawało mi się, że najłatwiej oddać ideę tych kieratowych żaren, używając kabestanu i handszpaka. Staromodny kurek to niby to samo, ale budzi chyba inne skojarzenia.

Turyści żywią się głównie frytkami. Znany fakt XD

No, ale chyba nawet turbolechici nie mówią nic o hodowaniu ziemniaków. ;-)

No, w niewoli może mniejszego…

No, ale roślinki na wykarmienie nadal trzeba gdzieś uprawiać. Fakt, siano można skupować od okolicznych chłopów.

Fajnie, że udało się zadowolić misie. :-)

… teraz, to już w ogóle Cię nie lubię :P

Ej, nie obrażaj się, no. Mam napisać, że to niechcący? ;-)

Wiedza i inteligencja – to nie to samo XD A konwencja Flintstonów (i innych takich) nie zwraca uwagi na to, kiedy co żyło, tylko wybiera, co fajne.

Ano, nie. Podejrzewam, że nawet w filmach dotyczących starożytności czy średniowiecza popełnia się mnóstwo anachronizmów.

Rule of Cool? Ale serio, jak widzę, w co ludzie potrafią uwierzyć, i to mając mocne dowody przeciwko… nie będę się dołować finklowym tekstem!

Tiaaa. Zdaje się, że już niejeden polityk chlapnął coś durnowatego o dinozaurach.

A finklowe teksty nigdy nie służyły do dołowania i proszę ich do tego celu nie wykorzystywać!

Dzięki bardzo za uwagi. Część już wprowadziłam, nad hmmmami się zastanowię w wolnej chwili.

Babska logika rządzi!

Ślimaczki rulz :)

 Tłumnie zebrani – tak po prawdzie, to tam wcale tłumów nie było, więc trzeba było wmawiać ludziom, że owszem, są.

Aha. To jest wyjaśnienie ^^

 Ale jakbym wszystkie karty wyłożyła za wcześnie, to po co czytać dalej?

Żeby wiedzieć, co będzie dalej?

 Podjarany tematem turbolechita, który próbuje sprzedać swoją “prawdę”?

Ale żeby aż tak?

 No, nie byli, nie zwyciężyli Aleksandra Wielkiego, nie założyli imperium…

Fakt.

 Najpierw DNA, a potem wyhodowali z niego całe dinozaury. Przynajmniej tak mówią.

 Trochę marudzisz.

No, ale nowość :P

 Bo organizatorzy nie chcą, żeby turyści rozglądali się po jaskini przy jakimś konkretnym świetle.

Tak, ale to jest wskazówka, że nie chcą. I to dość wyraźna.

 Dwa z rzędu to przypadek, więcej słów to dopiero aliteracja.

Nie, wystarczą dwa.

 Staromodny kurek to niby to samo, ale budzi chyba inne skojarzenia.

Nieee, kurek to fizycznie to samo, ale nie pasowałby tutaj

 Ej, nie obrażaj się, no. Mam napisać, że to niechcący? ;-)

XD

Podejrzewam, że nawet w filmach dotyczących starożytności czy średniowiecza popełnia się mnóstwo anachronizmów.

Jasne. Ale czasem to wynika z przyjętej konwencji, a czasem wychodzi niechcący.

 Zdaje się, że już niejeden polityk chlapnął coś durnowatego o dinozaurach.

Jak tak patrzę na polityków czasami, to mam ochotę zwiewać do Narnii…

 A finklowe teksty nigdy nie służyły do dołowania i proszę ich do tego celu nie wykorzystywać!

O!

 Dzięki bardzo za uwagi. Część już wprowadziłam, nad hmmmami się zastanowię w wolnej chwili.

Polecam się ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ślimaczki rządzą, tłumy wyjaśnione.

Żeby wiedzieć, co będzie dalej?

To też, ale dołożenie zagadki do wyjaśnienia nie zaszkodzi. :-)

Tak, ale to jest wskazówka, że nie chcą. I to dość wyraźna.

I co? W tym momencie zaczęłaś podejrzewać, że coś jest nie tak ze skansenem? ;-)

Aliteracje. Uważam, że dwa wyrazy to jeszcze nie ciąg. No, nie dwa w tłumie.

Politycy. Z tego wniosek, że jeśli nie ma się szafy z drogą ewakuacyjną do Narnii, to lepiej nie patrzeć na polityków.

Babska logika rządzi!

W tym momencie zaczęłaś podejrzewać, że coś jest nie tak ze skansenem? ;-)

:D Każdy by chciał prawdziwe dinozaury!

Z tego wniosek, że jeśli nie ma się szafy z drogą ewakuacyjną do Narnii, to lepiej nie patrzeć na polityków.

A oni się złośliwie wszędzie pętają…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Niby każdy by chciał, ale każdy, kto oglądał/czytał “Park jurajski”, ze dwa razy by się zastanowił… ;-)

Bo to złośliwe bestie są. A już w okresie przedwyborczym to w ogóle…

Babska logika rządzi!

<wyobraża sobie kampanię wyborczą T-Rexa>

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Kiełbasę wyborczą to on by chętnie zeżarł, ale żeby oddać innemu gadowi? Mógłby reksio mieć problem.

Babska logika rządzi!

Nie dam głowy, czy tego nie linkowałam, ale: https://www.youtube.com/watch?v=OZuwK4kpRwY

Wyglądałoby to mniej więcej tak, jak wtedy, kiedy Ahuizotl startował na prezydenta USA.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie kojarzę. No, Ahuizotl chyba jest potężniejszy od reksia.

Tak czy siak – z takim imieniem kariery politycznej w Polsce by nie zrobił. Trudno, nie będziemy startować w wyścigu wulkanowym. ;-)

Babska logika rządzi!

A Ślęża to co? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ślęża już się nie liczy, ogień w niej przygasł. Wiem, bo napisałam opowiadanie, w którym o tym wspominam. ;-)

Babska logika rządzi!

Nigdy nic nie wiadomo :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W sumie… U mnie Ślęża moc odzyskała, to może i naszej ktoś przeczyści komin…

Babska logika rządzi!

  1. I jesteśmy w grze!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale czy naprawdę chcemy w to grać? Wyścigi zbrojeń to droga zabawa.

Babska logika rządzi!

Forsa jest po to, żeby ją wydawać :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A nie lepiej na książki?

I nie tylko cenę w sensie finansowym miałam na myśli.

Babska logika rządzi!

Ano, prawda.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, to mamy konsensus.

Babska logika rządzi!

I o czym tu dalej offtopić?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na pewno coś wymyślisz… :-)

Babska logika rządzi!

Mam kryzys formy, zaufania i wiary :(

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Chcesz o tym porozmawiać?

Babska logika rządzi!

Bywałam u trzech psychologów. Nie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to plan B. Podobna jakaś olimpiada się odbywa. Jak tam nasi?

Babska logika rządzi!

… naprawdę nie chcesz słuchać moich poglądów na profesjonalizację sportu. Wierz mi. Nie chcesz.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

OK, uwierzyłam. A o czym chcę posłuchać?

Babska logika rządzi!

A, nie wiem, ja wiem, o czym nie chcesz :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A o czym Ty chciałabyś posłuchać?

Babska logika rządzi!

Próbuję przebrnąć przez baaardzo przegadany tekst. O ludziach, którzy piszą zwięźle i na temat.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wygląda paradoksalnie. :-)

Babska logika rządzi!

To nie tekst jest o takich ludziach, ale o nich bym posłuchała XD choć faktycznie, długi, przegadany tekst o ludziach, którzy piszą zwięźle, to by było coś.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to najpierw trzeba ustalić, kto pisze zwięźle. Kojarzysz takiego pisarza? Zajdel tworzył raczej krótkie książki. Nada się?

Babska logika rządzi!

Hmm. Faktycznie, dosyć zwięźle pisał. Niech będzie jednostką porównawczą :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zwięźle, a mądrze (mundrze). Nie mogę odżałować, że tak młodo zmarł. Szkoda chłopa.

Babska logika rządzi!

Ano, szkoda. Ale co robić… trzeba żyć.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Psiakitka, znowu konsensus. Jak tu offtopować?

Babska logika rządzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A, czyli teraz będzie o magach elektryczności. Potężne zaklęcia znają, nie ma co.

Babska logika rządzi!

A jak się zgadają z magami wody i wiatru… łuu :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zwłaszcza kontakt z magami wody może być widowiskowy.

A te elektryczne zaklęcia wielce eklektyczne są. Cuda na drągu potrafią wyczarować.

Babska logika rządzi!

Słynne zaklęcie “telewizji” na przykład…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Telewizja to pikuś – to taka kryształowa kula, tylko prostopadłościenna. Ale lewitacja… Nawet zaklęcie śmierci można tak rzucić.

Babska logika rządzi!

Avada kedavra?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Albo Crucio. Niektórzy mają nawet specjalne różdżki do tego zaklęcia. ;-)

Babska logika rządzi!

Swoją drogą, prostopadłościenna kula – to dopiero jest magia.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Prostopadłościura kuli – jak oni to robią – nowożytna zagadka matematyczna.

Babska logika rządzi!

Myślisz, że tak się produkuje telewizory? Wygląda na fajną robotę.

A później puszcza się soap opery.

Babska logika rządzi!

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet. :-)

Miło mi, że przyniosłam przyjemność. ;-)

Babska logika rządzi!

Rozrywkowe ZOO. Miś przeczytał/obejrzał jak dobranockę dla małych i również wcale nie trochę starszych. Dino są dobre w każdej postaci, a najlepiej sztuczne. Miś będzie się śmiać, nie będzie się bać.

Czy Tygrysek na pewno nie był z tego skansenu?

Dzięki, Misiu Koalo. :-)

Dobre dino nie jest złe, ale jednak nieładnie jest kłamać.

Tygrysek. Hmmm. Z tego raczej nie, bo to jednak ssak. Ale niewykluczone, że kiedyś odwiedził i skansen go zmienił.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka