- Opowiadanie: MPJ 78 - Bogactwo na wieczność

Bogactwo na wieczność

Opowiadanie powstało z myślą o 1 kwietnia. Los ma jednak własne poczucie humoru i za żadne skarby świata nie mogłem znaleźć na którym pendriwie je mam. Okazałem się jednak uparty i napisałem je jeszcze raz. Swoją drogą pewnie rano znajdę poprzednią wersję.

 

 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Finkla, katia72, NoWhereMan

Oceny

Bogactwo na wieczność

 Od czego by tu zacząć. Paweł Gawlicki i Gaweł Pawłowski byli sąsiadami. Mieszkali niedaleko Ryśka. Trudno jednak o ludzi, którzy bardziej by się różnili podejściem do kwestii porządków. Paweł był zaangażowanym ekologiem, starannie segregował wszystkie możliwe frakcje. Zanim odłożył butelkę do szkła, starannie usuwał z niej papierową etykietkę. Żadna puszka nie trafiła do śmieci, jeśli nie umył jej wcześniej. Starannie oddzielał plastikowy kubek po jogurcie od wieczka z foli aluminiowej. Papier, szkło, metal, plastik, bio, wszystko trafiało do odpowiednich worków. Gdy padało hasło smogu, z dumą mówił, że dom ogrzewa prądem, a żeby zmniejszyć ślad węglowy nie robi ognisk, a nawet nie grilluje. Gaweł zaś miał własny system sprzątania. Polegało to na tym, że cztery razy do roku, wpadał w porządkowy amok. Na środku podwórza układał drewno, a na nie stos tego wszystkiego, co przewracało mu się po obejściu: plastiki, butelki, ciuch, znoszone buty, puszki, po piwie, konserwach, farbie, popsutą elektronikę, gałęzie, narzędzia, liście raz nawet popsuty rower, po czym wszystko to podpalał.

Paweł usiłował walczyć z tymi nawykami sąsiada, prosił, tłumaczył, składał donosy, nie pomagało nic. Pewnego dnia, jak to się mówi, w końcu z nerwów żyłka mu pękła.

Gdy otworzył oczy, stał w kolejce na rozświetlonej równinie. Miejsce samo w sobie było dziwne, nigdzie nie było widać ani słońca, ani gwiazd, zaś blask bił z bramy, w stronę której ciągnęły się kolejki najróżniejszych ludzi. Tuż przed nim był jakiś człowiek w mundurze, co go odrobinę deprymowało. Na szczęście niemal natychmiast żołnierz został poproszony do biurka, za którym siedział ubrany na biało blondyn. Wojskowy spędził przy nim ledwie chwilę i ruszył w stronę świetlistej bramy.

– Następny proszę. – usłyszał

– To do mnie? – spytał.

– Ależ tak, zapraszam. – Blondyn spojrzał na niego zachęcająco.

– Gdzie ja jestem? – Paweł próbował zorientować się w sytuacji.

– W przedsionku bramy niebieskiej. Ja nazywam się Astaniel i jestem młodszym podklucznikiem. Na mocy uprawnień nadanych mi przez świętego Piotra przeprowadzę wstępną ocenę przyjęcia cię do nieba.

– To umarłem?

– Tak. Co my tu mamy. – Przed aniołem zmaterializowały się dokumenty. – No nie jest za dobrze.

– Ale dlaczego, przecież byłem dobrym człowiekiem, nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem.

– Owszem, dlatego nie jest zupełnie źle. Niestety ze spełnianiem obowiązków było u ciebie bracie krucho. Będziesz musiał poczekać na sąd szczegółowy w czyśćcu.

– Jak to, przecież tego żołnierza wpuściliście bez niczego? – Paweł zamierzał zawalczyć o swoje.

– Owszem, ale on zabił wielu niewiernych, zanim zginął broniąc naszej świętej wiary.

– Ale przykazanie nie zabijaj…

– To skrót myślowy. Niestety Mojżesz rozbił oryginalne tablice, gdzie to było dokładnie doprecyzowane, kogo i kiedy zabijać nie można.

– To co ze mną będzie?

– Na mocy porozumień wzajemnych, oraz z uwagi na miejsce przybycia i pochodzenie, do czasu sądu ostatecznego będziesz przebywał w zamienionej w czyściec słowiańskiej Nawii na warunkach określonych jej wewnętrznym regulaminem.

– Ale ja…

 

Zanim Paweł zdążył zaprotestować, pojawił się tunel, i jakaś siła wessała go tam. Wylądował na skraju lasu, koło jeziora. Nie można powiedzieć, Nawia była nawet ładna, pola lasy, jeziora, rzeki, problem w tym że każdy tu musiał pracować na swoje życie. Było to wyjątkowo trudne, kiedy się miało status gołodupca. Paweł przybył tu bowiem w jednym ubraniu i bez jakichkolwiek przydatnych przedmiotów. Niby wszyscy byli tu serdeczni i motykę, ziarno, czy siekierę można było sobie kupić, albo pożyczyć, ale, gdy się nie miało nic na wymianę, pozostawało żmudne odpracowywanie długu.

Pewnego dnia w okolicy zapanowało niezwykłe poruszenie. Wszyscy gromadnie szli, by zobaczyć nowego przybysza, o którym mówiono, że to panisko pełną gębą. Paweł mógł ruszyć dopiero, gdy zakończył okopywanie zagonu rzepy. Podążał za tłumem i gdy przybył na polanę, podobną do tej, na której sam wylądował zobaczył Gawła Pawłowskiego. Jego ziemski sąsiad przybył tu z olbrzymim majątkiem. Obok niego stały całe zgrzewki piwa w puszkach, konserwy, tysiące plastikowych butelek z najróżniejszymi napojami, puszki z farbą, pojemniki z płynem bo spryskiwaczy, stosy, ubrań, butów, narzędzi a nawet rower, magnetofon, kasety i baterie.

– Jakim cudem on to wszystko ma? – Paweł nie rozumiał tego, co tam się działo.

– Bo chłop musiał być mądry za życia. – Życzliwie odpowiedział mu Maćko, który był tu od czasów potopu szwedzkiego.

– Pawłowski mądry, toż to niemożliwe.

– Nie tobie oceniać gołodupcu. Wiesz jak działa Nawia?

– No to czyściec.

– To swoją drogą. – Maćko łaskawie się zgodził. – Ważne, że tu wszystko chodzi jak za pogańskich czasów.

– A co to ma do rzeczy?

– Nasze pradziady wierzyły, że zmarły do Nawii idzie z tym, co sam wyśle w zaświaty, lub co mu inni poślą.

– Przecież Gaweł powinien w takim razie mieć tu śmieci.

– Głupiś. – Maćko dla podkreślenia przesłania popukał się w czoło. – Toż wszystko, co wysyłasz do Nawii na powrót staje się nowe i dobre, puste butelki się napełniają, popsute narzędzia naprawiają, dziurawe ubrania…

– Łatają – dodał domyślnie Paweł.

– Załapałeś.

– Ale ja o tym nic nie wiedziałem.

– Ludzie teraz tak mają.

– Mnie tu już nic nie pomoże, ale przecież innych mógłbym ostrzec.

– Tu nie piekło, tu idzie takie rzeczy załatwić.

 

– Paweł dotrzymał słowa i przez wiele nocy z rzędu odwiedzał w snach swoich znajomych. Niektórzy nawet próbowali mu pomóc i posłać majątek. Jednym z nich był Ryszard Mefistowski. Dlatego też wysoki sądzie wnioskuję o oddalenie zarzutów, i uniewinnienie mojego klienta. Ponieważ należy uznać, że nie tyle palił on śmieci, co odprawiał rytuał pomagający Pawłowi Gawłowskiemu, godnie żyć w zaświatach. Konstytucja zaś zapewnia nam wolność wyznania i bez dwóch zdań uchwała radnych wojewódzkich nie może nam tego prawa odebrać.

 

 

Koniec

Komentarze

Cześć, MPJ 78!

Muszę przyznać, że zamysł ciekawy, ale troszkę gorzej z wykonaniem. :) W wielu zdaniach brakuje przecinków, co utrudnia, przynajmniej mi, odbiór. Czytam szybko, więc bez przecinków wszystko zlewa się w jedną, nijaką całość. Są też inne usterki – mam wrażenie, że w niektórych zdaniach uciekły Ci wyrazy. Ogólnie myślę, że to opowiadanie jest dość chaotyczne. Wspomniałeś, że napisałeś je jeszcze raz. Może za szybko Ci to poszło? :P Te usterki widać, a bez nich byłoby całkiem dobrze. ;)

Cóż, MPJ-cie, szort, moim zdaniem, w ogóle nie jest primaaprilisowy, nie wydał mi się też jakoś szczególnie zabawny.

Wykonanie, jak na tak krótki tekst, fatalne. :(

 

Na środ­ku po­dwó­rza ukła­dał drze­wo… ―> Na środ­ku po­dwó­rza ukła­dał dre­wno

Drzewo jest drzewem dopóki rośnie, ścięte staj się drewnem.

 

pusz­ki, po piwie kon­ser­wach, far­bie, po­psu­ta elek­tro­ni­ka… ―> …pusz­ki po piwie, kon­ser­wach, far­bie, po­psu­tą elek­tro­ni­kę

 

żoł­nierz zo­stał po­pro­szo­ny biur­ka z któ­rym sie­dział… ―> Tu chyba miało być: …żoł­nierz zo­stał po­pro­szo­ny do biur­ka, za któ­rym sie­dział

 

biur­ka z któ­rym sie­dział ubra­ny na biało blon­dyn. Woj­sko­wy przy biur­ku… ―> Powtórzenie.

 

zanim zginą bro­niąc na­szej świę­tej wiary. ―> …zanim zginął, bro­niąc na­szej świę­tej wiary.

 

w za­mie­nio­nej w czy­ściec sło­wiań­skiej Nawi… ―> …w za­mie­nio­nej w czy­ściec sło­wiań­skiej Nawii

 

Wszy­scy wszy­scy gro­mad­nie szli… ―> Dwa grzybki w barszczyku.

 

ma­gne­to­fon ka­se­ty i ba­te­rie. ―> Tu chyba miało być: …ma­gne­to­fon na ka­se­ty i ba­te­rie.

 

– Paw­łow­ski mądry, to z to nie­moż­li­we. ―> Tu chyba miało być: – Paw­łow­ski mądry, toż to nie­moż­li­we.

 

– Ważne, że tu jak wszyst­ko cho­dzi jak za po­gań­skich cza­sów. ―> Dwa grzybki w barszczyku.

 

– Nasze pra­dzia­dy wie­rzy­ły, że Zmar­ły do Nawi… ―> – Nasze pra­dzia­dy wie­rzy­ły, że zmar­ły do Nawii

 

Macko dla pod­kre­śle­nia… ―> Literówka.

 

– Toż wszyst­ko, co wy­sy­łasz do Nawi… ―> – Toż wszyst­ko, co wy­sy­łasz do Nawii

 

Mi tu już nic nie po­mo­że… ―> Mnie tu już nic nie po­mo­że

 

i bez uchwa­ła rad­nych… ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, melduję naniesienie poprawek. Co do jakości, oryginał był “sezonowany” miał naniesione poprawki, ale go wcięło razem z pendriwem. :(

 

Co do poczucia humoru, no cóż każdy ma inne. 

 

Utrapienico zapewne wiesz, że polski katolicyzm jest specyficzny. Dziś uczestniczyłem w święceniu pokarmów, to że aktualnie zakazane bo covidemia to jedno, to że w kościołach poza słowiańszczyzna tego nie ma to też fakt. Czyściec to teologicznie koncepcja miejsca oczekiwania, oczyszczana się z win, Nawia zwłaszcza to ptasia gdzie powinni być ludzie poczciwi pasowała mi do tej koncepcji. 

Opowiadanie to scenka rodzajowa z punktu zderzenia się trzech religii. Żyjemy wszak w czasach kiedy ekologia oderwała się od nauki i logiki i stała się ekologią. Bezpośrednią przyczyną było spięcie z kobietą lat na oko 60+ która miała problem z tym, że porządkując sad paliłem liście i gałęzie. To nawet nie była sąsiadka, tylko jakaś spacerowiczka z Warszawy. Z mojego punktu widzenia to ma sens, bo w ten sposób pozbywam się szkodników, pleśni i grzybów. Jeśli tego nie zrobię w ten sposób, będę musiał pryskać większą ilością chemii. Dogmaty ekologiczne każą mi zaś to ładować w wory, które pojadą na wielki kompostownik albo na wysypisko. 

Witaj.

Pełne humoru i ciekawych porad moralizatorskich opowiadanie. 

Segregowanie odpadów oraz sposoby jego obchodzenia w obecnych czasach zostały naświetlone bardzo realistycznie. :)

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

MPJ-cie, meldunek przyjęty. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Składna historia. Trochę uśmiechnęło, chociaż zakończenie już tak średnio z uwagi na morał.

Podobało mi się odniesienie do Pawła i Gawła. ;-)

 

Jeszcze znalazłam kilka kiksów:

, Paweł był zaangażowanym ekologiem(+,) starannie segregował wszystkie możliwe frakcje.

Albo przecinek, albo „i”.

,Zanim odłożył butelkę do szkła+,) starannie usuwał z niej papierową etykietkę. Żadna puszka nie trafiła do śmieci(+,) jeśli nie umył jej wcześniej.

Zwróć uwagę na przecinki, gdy mamy dwa czasowniki w funkcji orzeczenia musi je oddzielać przecinek. ;-)

,Pewnego dnia(+,) jak to się mówi(+,) w końcu z nerwów żyłka mu pękała.

Pękła?

,Gdy otworzył oczy stał, (-,; +w) kolejce na rozświetlonej równinie. 

,Miejsce samo w sobie było dziwne, nigdzie nie było widać ani słońca, ani gwiazd(+,) zaś blask bił z bramy, w stronę której ciągnęły się kolejki najróżniejszych ludzi. 

,Wojskowy przy spędził przy nim ledwie chwilę i ruszył w stronę świetlistej bramy.

Pierwsze „przy” do usunięcia.

,Ku swemu zdumieniu ziemski sąsiad przybył tu z olbrzymim majątkiem. 

Hmm, „ku jego zdumieniu”?

,– Paweł nie rozumiał tego(+,) co tam się działo.

,– Pawłowski mądry, to z to niemożliwe.

Tu albo literówka „toż”, albo kiks.

,– Ważne, że tu jak wszystko chodzi jak za pogańskich czasów.

Tu coś też się nadpisało! albo literówka.

 

 

Utrapienico, ciekawy nick.

Na kresach, kiedy wódką (siwuchą) częstują, zwą ją „utrapienicą”.

Przy okazji wspomnę, że kurs „Grzeczność i savoir-vivre w teorii” zaliczyłaś na 100%, choć z praktyką, jak widzę, niewiele ma to wspólnego. 

Natomiast, fakultetu „Stereotypy, uprzedzenia i generalizacje we współczesnej kulturze”, niestety, nie zaliczyłaś . W związku z tym proszę o napisanie eseju:

*Temat – „Analiza przynajmniej dwóch stereotypów i/lub wyobrażeń na temat studentów mojego kierunku studiów”,

*Format – 2 standardowe strony A4; czcionka Times New Roman 12; odstęp pojedynczy,

*Termin – 15.04.2021r. do godziny dwudziestej czwartej.

Odnośnie wybranych fakultetów: „Wielkie religie monoteistyczne” i „Ekologia”, cieszę się, że je wybrałaś. Dobra decyzja, przyda się ta wiedza.

Pozdrawiam,

a

 

Edytka: Dzięki, Utrapienico. :-)))

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Utrapienico:

 

Poprzednie wiadomości zostały zarejestrowane i policzone. Nie trzeba etnografa, by wiedzieć, że kościół katolicki integrował i nakrywał lokalne obyczaje podczas chrystianizacji, nie tylko na ziemiach polskich (polecam barwne Santa Muerte w Meksyku na ten przykład).

Nie trzeba również geniuszu, by stwierdzić, że zbyt szeroko zakrojone generalizowanie na temat jakiejkolwiek grupy, niezależnie od jej płci i wieku, niekoniecznie nosi znamiona przemyślanego argumentu. A już osobista wycieczka w kierunku osoby, która z Tobą się nie zgadza, jest niedopuszczalna i łamie regulamin. Lżenie ludzi tylko za to, że zwracają ci całkiem kulturalnie uwagę na coś, będzie tępione z całą mocą.

 

Ciesze się, że posprzątałaś po sobie. Tym razem tylko żółta kartka. Pamiętaj, że po dwóch żółtych następuje odesłanie z boiska. W imieniu moderacji portalu życzę dużo rozsądniejszego dobierania słów i polecam zapoznanie się z techniką “siadania na palcach”. Proponuję też zapoznanie się bliższe z ekologią, zaprzeczanie bieżącemu stanowi wiedzy naukowej nie przystoi ludziom pełnosprytnym, oraz oddzielanie opinii o organizacjach od samej nauki.

 

Buziolki

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Czyżbym coś przegapił? 

 

Co do morału, to on niejako wydawał mi się niezbędny do zakończenia. Bez mecenasa powołującego się na konstytucję nie byłoby efektu 

 

Asylum poprawki naniosę, jak będę odrobinkę mniej zdezynfekowany ;)

 

 

 

Pomysł jest bardzo ciekawy. Podobało mi się "użycie" Pawła i Gawła, uśmiechnęłam się przy nich ;) Ciekawe jest też splecenie różnych wyobrażeń o życiu po śmierci. Do warstwy technicznej się już nie przyczepiam, bo błędy były wytknięte przez moich przedmówców. Przyznam, że brak tych przecinków rzeczywiście przeszkadzał, bo momentami musiałam się zatrzymać i zastanowić, o co chodziło. Co do ostatniego akapitu – przydałoby się trochę to rozwinąć, może opisać sytuację, w której znajduje się mówiący, dodać mu jakiś kontekst, bo taki monolog zupełnie oderwany od reszty tekstu trochę wybija czytelnika z rytmu.

Wszystko już ok, MPJ 78. :-) Czasami wjedzie się w zakręt z za dużą prędkością i zniesie na wirażu. 

 

Spokojnie z poprawkami, znajdziesz czas to naniesienie. ;-)

 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum poprawki naniesione :D 

 

 

 

Nie czuję tu wprawdzie klimatu primaaprilisowego i raczej się nie zaśmiałam, ale to widocznie kwestia gustu ;) Pomysł ciekawy, a przesłanie dość nietypowe.

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

Niestety Mojżesz rozbił oryginalne tablice, gdzie to było dokładnie doprecyzowane, kogo i kiedy zabijać nie można.

Skopiowałam ten fragment, bo mi się wyjątkowo spodobał. Dodatkowo przyznaję – przy zakończeniu parsknęłam śmiechem. Moim zdaniem tekst pod kątem fabularnym jest przyjemną humoreską – widzę, że rozbawił mnie bardziej niż część poprzednich czytelników. ;)

Całość wymaga trochę dopracowana technicznego – pozbycia się literówek między innymi. Niemniej, ja tam czuję primaaprilisowy klimat.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Cieszę się, że się podobało literówek i uciekających przecinków jeszcze poszukam w celu korekty.

 

 

Sympatyczny tekst, wesoły.

Odkąd jeden z sąsiadów trafia do słowiańskich zaświatów jako gołodupiec, los drugiego można przewidzieć. Ale sama końcówka z przemową adwokata zaskoczyła.

Paweł był zaangażowanym ekologiem, starannie segregował wszystkie możliwe frakcje. Zanim odłożył butelkę do szkła, starannie usuwał z niej papierową etykietkę. Żadna puszka nie trafiła do śmieci, jeśli nie umył jej wcześniej. Starannie oddzielał plastikowy kubek po jogurcie od wieczka z foli aluminiowej.

Ale wiesz, że “starannie” ma synonimy?

Babska logika rządzi!

Starannie ich wszystkich poszukam wink

 

 

Jak to u Ciebie na wesoło :) I mimo, że gustuję w dramatach, czytając Twój tekst, nieraz się uśmiechnęłam smiley Jeśli chodzi o wykonanie oczywiście można by nad nim popracować, ale że sama mam z tym pod górkę, nie mogę marudzić wink

Klikam bibliotekę yes

Dziękuję za dobre słowo :)

 

Zamysł ciekawy, wykonanie techniczne nadal chrzęci, ale koniec końców ten szort uśmiechnął :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Cieszę się, że się podobało :) 

Nowa Fantastyka