- Opowiadanie: Pendrive - Pociąg pełen dusz

Pociąg pełen dusz

Witam, dostosowałem się co do wytycznych i nie wrzucałem na betę. (żeby nie zgniewać bardziej doświadczonych alchemików)

Przez co może być trochę słabo.

 

 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Pociąg pełen dusz

 

Kolejny mroźny styczniowy ranek w Auschwitz nie oszczędzał więźniów w biało niebieskich pasiakach. Miarą zwycięstwa pozostało to, że jakimś cudem udało się przetrwać jeszcze jeden dzień. Wielu z nich właśnie kończy swój żywot. Nieludzko ściśnięci w zatęchłych barakach nie rozróżniają, czy ktoś umarł, czy tylko śpi.

Chcą odpocząć po kolejnym katorżniczym dniu, walczą z głodem i obawiają się czegoś jeszcze gorszego. Do niedawna ich największym utrapieniem była śmierć. Co może być gorsze? Chyba tylko odebranie duszy.

Obersturmführer SS Stefan Starse siedzi w ciepłym gabinecie z widokiem na teren obozu. Kołnierz zdobią dwie srebrne błyskawice na czarnym tle, które wyróżniają go na tle innych esesmanów w mundurach z trupią czaszką. W obozie jest kimś wyjątkowym, lecz jego ręce drżą. Przez ostatnie dni przybyło mu mnóstwo siwych włosów.

Co mogło wytrącić z równowagi takiego weterana jak on? Chyba sam diabeł. Nie smakuje mu nawet porządna kawa, zmusza się, żeby wypić łyk i spogląda na plac. Żołądek podchodzi do gardła. Na placu widzi, ubranego w fartuch laboratoryjny i gumowe rękawice zaciągnięte na dłonie potwora. To Ewan van Horrn w swoich okrągłych okularach, z których patrzy spode łba. Na pewno zmierza do jego gabinetu. Słychać głośne stukanie w drzwi. Po chwili wchodzi on.

– Heil Hitler Obersturmführer. 

– Heil Hitler Herr Doktor – rzucił Stefan, wiedząc, o co zapyta Ewan.

– Słyszałem, że przyjechał pociąg pełen nowych dusz. – Stefanowi wydało się, że widział jakby płomień w szkiełkach okularów doktora.

– Tak dzisiaj rano. Około tysiąc pięciuset Polaków – odpowiedział mimowolnie.

– Wspaniałe. – Podniecił się Ewan, zacierając gumowe rękawice. – Potrzeba mi świeżych egzemplarzy. Skąd są? 

– Tarnów oraz Dębica, ale nie dam ci wszystkich. Mam opóźnienia w zakładzie Buna. Potrzebuję siły roboczej. 

Doktor nie cierpiał odmowy, zgarbił się, zacisnął pięśći.

– Dasz wszystkich Obersturmführer, albo się Führer dowie, że utrudniasz pracę nad jego cudowną bronią! – wykrzyczał ze złością.

– Nie podnoś głosu Herr Doktor. Dostajesz, czego chcesz, a żądasz coraz więcej. Ja też mam swoje obowiązki. Zakłady Buna nie wyprodukowały grama kauczuku! – powiedział z trudem, poczuł jakby, przybyło mu dwa tuziny siwych włosów.

Ewan spotulniał, taki właśnie był. Zaśmiał się szyderczo i zapytał:

– Dasz mi tysiąc Polaków?

– Nie – odparł Obersturmführer. 

– To dasz ośmiuset Polaków? – Ponowił pytanie.

– Nieeee! Dostajesz sześciuset i tyle.

Herr Doktor zaśmiał się obłędnie, pokiwał głową i odparł.

– Dziękuje Stefanie.

– Dla ciebie Obersturmführer nie zapominaj, teraz wyjdź. Mam obowiązki.

– Wiesz, co z nimi zrobię? – zapytał Ewan nie zwaracając uwagi na wzbierającą złość w Stefanie.

– Nie interesuje mnie. Wyjdź!

– W laboratorium przy pomocy mych urządzeń wyekstrahuję z nich duszę.

– Szkoda, że nie kauczuk. Wyjdź Herr Doktor natychmiast!

– Wszystko dla naszego Führera, by stworzyć dla niego kamień filozoficzny. – Nie dawał za wygraną Horrn.

– Jesteś szalony, mam nadzieję, że będzie specjalne miejsce dla ciebie w piekle.

Ewan roześmiał się, zerknął na Stefana spode łba i rzekł:

– Na szczęście będzie ze mną cała Rzesza i ty.

 

Koniec

Komentarze

Nieludzko ściśnięci w zatęchłych barakach nie rozróżniają czy, ktoś umarł lub śpi.

Nieludzki ściśnięci w zatęchłych barakach nie rozróżniają, czy ktoś umarł czy tylko śpi.

 

Taka jest moje propozycja, a przecinek powinien być przed pierwszy czy.

 

 biało czarnych pasiakach.

Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że pasiaki były biało niebieskie.

 

Heil hitler Obersturmführer.

Hitler mimo wszystko z dużej.

de Doctor

Chodziło o der?

 

Ewan spotulniał, taki właśnie był. Zaśmiał się szyderczo i zapytał.

– Daj tysiąc Polaczków.

– Nie – odparł Obersturmführer. 

– Daj osiemset Polaczków. – Ponowił pytanie.

– Nieeee! Dostajesz sześciuset i tyle.

Trochę dziwny taki dialog i w moim odczuciu nie na miejscu. Ten doktor jest zbyt karykaturalny i niewiarygodny jak dla mnie.

 

– W swoim laboratorium przy pomocy mych urządzeń wyekstraktuje z nich duszę.

Szkoda, że nie kauczuk. Wyjdź de Doktor natychmiast!

Przepraszam, ale zaśmiałem się, totalny bek z absurdu tego dialogu xD.

 

– Jesteś szalony, mam nadzieję, że będzie specjalne miejsce dla ciebie w piekle.

Ewan roześmiał się iście po szarlatańsku, spoglądnął na Stefana spode łba i rzekł. 

– Na szczęście będzie ze mną cała Rzesza i ty.

 

Powiem wprost, dla mnie to zdanie brzmi okropnie, postaraj się to jakoś zmienić, by wygląda mi to na absurdalnego złoczyńcę z komiksów z lat 60-tych.

 

Niestety, ale szort nie przypadł mi do gustu. Nie chodzi o to, że poruszasz trudny temat w trudnym miejscu (holokaust i obóz), ale i o całość tekstu. Wygląda to bardziej jak wstęp do historii, nie ma tutaj większej fabuły, kamień jest tylko wspomniany, zapowiadasz go, ale nie przedstawiasz.

Postacie są jak dla mnie bardzo niewiarygodne. Dlaczego ktoś, kto jest ważną osobą w obozie koncentracyjnym i w ogóle w Rzeszy, ma aż takie wątpliwości co do moralności doktora? Dlaczego uważają, że trafią do piekła? Naziści przecież szli z hasłem: Gott mit uns, czyli Bóg jest z nami.

Rozumiem zamiary i chęć przedstawiania swojej wizji, ale moim zdaniem jest to nieudane opowiadanie. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale nie załamuj się tym, pisz więcej i czytaj więcej. Unikaj takich karykaturalnych zachowań i postaci, a z poruszaniem się po tak ciężkich tematach też trzeba być ostrożnym.

Rozumiem też, że bez bety mogło być Ci ciężej.

Mam nadzieję, że się nie poddasz i będziesz pisał dalej.

Pozdrawiam!

 

P.S

Usuń kropkę z tytułu, chyba, że to kolejna przynęta na Regulatorów.

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Pomysł ciekawy, łączy się z pomysłem, który miał Jim w opowiadaniu Tatuś (https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/26456). Ale, jak już napisał DanielKurowski1, wyszło trochę karykaturalnie. Potencjał mimo wszystko jest.

Trochę błędów:

 

Jego kołnierz zdobią dwie srebrne błyskawice na czarnym tle, które wyróżnia go na tle innych esesmanów w mundurach z trupią czaszką.

Chyba “wyróżniają”?

 

Obersturmführer SS Stefan Starse siedzi w ciepłym gabinecie z widokiem na teren obozu. Jego kołnierz zdobią dwie srebrne błyskawice na czarnym tle, które wyróżnia go na tle innych esesmanów w mundurach z trupią czaszką. W obozie jest kimś wyjątkowym, lecz jego ręce drżą. Przybyło mu przez ostatnie dni mnóstwo siwych włosów na głowie.

Co mogło wytrącić z równowagi takiego weterana jak on? Chyba sam diabeł. Nie smakuje mu nawet porządna kawa, zmusza się, żeby wypić łyk i spogląda na plac. Żołądek podchodzi mu do gardła. Na placu widzi, ubranego w fartuch laboratoryjny i gumowe rękawice zaciągnięte na dłonie potwora. To Ewan van Horrn w swoich okrągłych okularach, z których patrzy spode łba. Na pewno zmierza do jego gabinetu. Słychać głośne stukanie w drzwi. Po chwili wchodzi on.

i dalej:

– W swoim laboratorium przy pomocy mych urządzeń wyekstraktuje z nich duszę.

Lekka “zaimkoza”, część z tych zaimków spokojnie można wywalić.

 

Do tego jeszcze te gwiazdki na początku i końcu opowiadania są raczej niepotrzebne.

 

Pozdrawiam :)

 

Jest tu tylko pomysł i nic więcej, w dodatku średnio oryginalny, bo wyraźnie trąci Indianą Jonesem, i chyba nie do końca przemyślany – w jaki niby sposób kamień filozoficzny miałby zostać wykorzystany przez nazistów jako broń? Jeśli dobrze pamiętam, miał dawać nieśmiertelność, zatrzymując proces starzenia, ale nie chronił przed kulami ani nie zmieniał zwykłego Hansa w obdarzonego nadludzkimi zdolnościami superżołnierza. Wykonanie co najmniej niechlujne – kropka po tytule, nie wiadomo po co separatory na początku i na końcu tekstu, błędy w zapisie dialogów, liczne jak na tak krótki tekst błędy językowe różnego kalibru. A to “zlecić się” w przedmowie to jakaś staropolszczyzna?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Ewan spotulniał, taki właśnie był. Zaśmiał się szyderczo i zapytał.

Daj tysiąc Polaczków.

– Nie – odparł Obersturmführer. 

Daj osiemset Polaczków. – Ponowił pytanie.

– Nieeee! Dostajesz sześciuset i tyle.

Wracając jeszcze do tego dialogu:

To jest raczej rozkaz, bo nie ma znaku zapytania, czy ewidentnej prośby typu: ‘proszę, daj’, albo ‘Mogłbyś mi dać’.

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Cześć, DanielKurowski1 i PanDomingo.

 

Dziękuje za wskazówki, poprawki też naniosłem. Tak to już bywa, że wpadnie mi jakiś głupi pomysł do głowy. 

 

Jest tu tylko pomysł i nic więcej, w dodatku średnio oryginalny, bo wyraźnie trąci Indianą Jonesem, i chyba nie do końca przemyślany – w jaki niby sposób kamień filozoficzny miałby zostać wykorzystany przez nazistów jako broń? Jeśli dobrze pamiętam, miał dawać nieśmiertelność, zatrzymując proces starzenia, ale nie chronił przed kulami ani nie zmieniał zwykłego Hansa w obdarzonego nadludzkimi zdolnościami superżołnierza.

Zapomniałeś, że kamień filozoficzny też wskrzeszał umarłych. Choćby po to im był potrzebny.

A to “zlecić się” w przedmowie to jakaś staropolszczyzna? 

Poprawione (lubię staropolszczyznę, ale to był po prostu błąd)

 

Wracając jeszcze do tego dialogu:

To jest raczej rozkaz, bo nie ma znaku zapytania, czy ewidentnej prośby typu: ‘proszę, daj’, albo ‘Mogłbyś mi dać’.

Słuszna uwaga, trochę tam pozmieniałem. Jakbym do dał na betę, to by mi ktoś wybił ten pomysł z głowy… Ale nie usunę, przyjmę wszystko na klatę.

Nie usuwaj, bo inaczej nie da się nauczyć :D Tylko komentarze pozwolą Ci uniknąć ponownie jakiś błędów.

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Raczej bardzo słaby pomysł, aby w ten sposób opisać kamień. W ogóle nie porywałabym się na umieszczenie akcji w obozie koncentracyjnym, jeśli nie miałabym naprawdę poważnego i niezbędnego powodu,

Przeczytałam też komentarze. 

Ciekawe pytanie zadał Ci, Bolly? I w związku z Twoją odpowiedzią, myśle sobie że lepiej byłoby ograć pierwszą myśl (superżołnierze) w inny sposób, zwłaszcza że miałoby to sens, gdyż Naziści szukali "kamieni" i mocy, "rozbijając" się nawet w Czechach. przypomniała mi się na wpół magiczna powieść młodej pisarki Tučkowej "Boginie z Žitkowej".

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Masz trochę zamieszania z czasem. Raz piszesz w teraźniejszym a za chwilę w przeszłym. 

Ogólnie dobrze jest czasem przypomnieć że w kacetach ginęli również Polacy, bo niektórzy o tym zapominają.

Witaj.

Dość wstrząsające opowiadanie/szort.

Na pewno jest to jakiś pomysł na ujęcie tematu kamienia filozoficznego i – biorąc pod uwagę bestialstwo hitlerowców (ich nieludzkie pomysły do dziś przecież budzą grozę) – wydawać by się mogło, przynajmniej teoretycznie, że i taka makabryczna idea mogłaby pojawić się w umyśle któregoś z nich, lecz jednak czyta się to strasznie… :(

Przypuszczam, że jeszcze inne (gorsze? bardziej wstrząsające?) odczucia mieliby po lekturze Twojego tekstu byli więźniowie… :(

Moim zdaniem na uwagę zasługuje fragment, w którym pokazujesz, że wśród zbrodniarzy byli i tacy, którzy starali się nie brać udziału w pseudoeksperymentach najgorszych sadystów. Trudno jednak powiedzieć, że to ich usprawiedliwia. Po prostu pokazuje, że byli inni, niekoniecznie lepsi. 

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Siema.

 

Pendrajwie drogi, ja niestety równiez jestem na nie. Ale nie ze względu na pomysł, bo on mógłby się nawet obronić, gdybyś nie zagrał na kliszy doktora Mengele i zawarł jakąś głębszą myśl w tekście. Samo “Na szczęście [w piekle] będzie ze mną cała rzesza i ty” to jednak za mało. Ale najbardziej uwiera podczas czytania Twój warsztat, jeszcze mocno niedoszlifowany, ale spoko, nie zniechęcaj się, to jest coś, czego można się nauczyć. Próbuj więc dalej, bo na NFie zawsze znajdzie się ktoś, kto przeczyta Twój tekst i będzie gotów go ocenić :)

Poniżej rzeczy, ktore najbardziej rzuciły mi się w oczy podczas czytania:

 

Nieludzki ściśnięci w zatęchłych barakach

Literówka.

 

Kołnierz zdobią dwie srebrne błyskawice na czarnym tle, które wyróżniają go na tle innych esesmanów w mundurach z trupią czaszką.

Powtórzenie.

 

Przybyło mu przez ostatnie dni mnóstwo siwych włosów na głowie.

Zmieniłbym szyk i usunął końcówkę → Przez ostatnie dni przybyło mu mnóstwo siwych włosów.

 

– Heil Hitler der Doktor – rzucił Stefan. Wiedząc, o co zapyta Ewan.

 

A nie lepiej Herr Doktor, zamiast Der Doktor?

 

– Tak dzisiaj rano. Około tysiąc pięciuset Polaków – odpowiedział mimowolnie z automatu.

Z automatu to on mógł strzelać do więźniów, a nie odpowiadać. To wstrętny kolokwializm, który w tym tekście dodatkowo się kojarzy.

 

– Wspaniałe. – Podniecił się Ewan, zacierając gumowe rękawice.

Raczej “zacierał urękawiczone dłonie” albo “zacierał dłonie, obleczone w gumowe rękawice”.

 

Doktor nie cierpiał odmowy, zgarbił się, zacisnął gumowe rękawice.

Za dużo tych rękawic masz. Zmieniłbym na “pięści”.

 

powiedział z trudem, poczuł jakby, przybyło mu dwa tuziny siwych włosów.

Dziwne to zdanie. Nie wiem czy można poczuć, że włosy robią się siwe, ale chyba nie.

 

– Wiesz, co z nimi zrobię? – zapytał Ewan nie zwracać uwagi na wzbierającą złość w Stefanie.

Zwracając.

 

– W laboratorium przy pomocy mych urządzeń wyekstraktuje z nich duszę.

Wyekstrahuję, to poprawna forma.

 

Ewan roześmiał się, spoglądnął na Stefana spode łba i rzekł. 

Raczej “zerknął”.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dzień dobry, wszystkim

 

Asylum 

"kamieni" i mocy, "rozbijając" się nawet w Czechach. przypomniała mi się na wpół magiczna powieść młodej pisarki Tučkowej "Boginie z Žitkowej".

Przeczytałem opisy i książka już do mnie jedzie :)

 

homar 

Ogólnie dobrze jest czasem przypomnieć że w kacetach ginęli również Polacy, bo niektórzy o tym zapominają.

No niestety zapomina się o tym, a nawet wina przerzucana jest na nas (Polaków) Trochę właśnie chciałem to pokazać w tym tekście. Problem jest większy, bo było masę innych obozów na przykład Góra Śmierci Paszczyna, gdzie przymusowo pracowali moi pradziadkowie. Niestety prababka nigdy stamtąd nie wyszła. Pewny jestem, że niewielu o takim obozie słyszało.

 

bruce

Przypuszczam, że jeszcze inne (gorsze? bardziej wstrząsające?) odczucia mieliby po lekturze Twojego tekstu byli więźniowie… :(

Masz całkowitą rację, aż mi trochę głupio.

 

Moim zdaniem na uwagę zasługuje fragment, w którym pokazujesz, że wśród zbrodniarzy byli i tacy, którzy starali się nie brać udziału w pseudoeksperymentach najgorszych sadystów. Trudno jednak powiedzieć, że to ich usprawiedliwia. Po prostu pokazuje, że byli inni, niekoniecznie lepsi. 

Pewnie i tacy byli, ale to żadne usprawiedliwienie. Polecam książkę „Szachy ze śmiercią” 

 

Outta Sewer

 

Poprawki naniesione. Masz racje, trzeba próbować, bo się człowiek niczego nie nauczy. Wchodząc na taki grząski grunt, powinno się podwójnie zmotywować i doszlifować tekst.

 

Pozdrawiam oraz dziękuje za komentarze.

 

 

 

Cześć, Pendrive!

Pomysł to niewątpliwy atut, chociaż wybrałeś sobie bardzo ciężki temat i epizod historyczny. Nie będę powtarzać tego, co mówili przedpiścy, ale sądzę, że to, co tej historii najbardziej mogłoby pomóc to rozwinięcie i skupienie się nad motywacją bohaterów. Być może to fakt, że te dwie rzeczy nie zmieściły się w limicie mocno ograniczył siłę przekazu.

Pozdrawiam

Tak to już bywa, że wpadnie mi jakiś głupi pomysł do głowy.

Pomysł akurat byłby się w stanie obronić, gdyby realizacja była lepsza. Wiesz, jak ja bym to napisał? Po pierwsze, umiejscowiłbym akcję nie w Auschwitz, tylko w jakimś mniej znanym, może nawet fikcyjnym obozie koncentracyjnym, najlepiej w w jakiejś odludnej, klimatycznej lokalizacji, żeby zbudować odpowiedni nastrój. Po drugie, rozbudowałbym trochę opowiadanie, czyniąc osią fabuły dociekania “dobrego” esesmana, co się właściwie dzieje w obozie i czemu tak naprawdę służą dziwne eksperymenty Herr Doktora. Mam poczucie, że cele badań powinny być przynajmniej do pewnego stopnia utajnione, a więc żadnego przechwalania się przez doktorka, że robi superbroń dla Führera – mógłby to wyznać dopiero przyparty do muru, z lufą pistoletu na gardle. Postarałbym się lepiej – i nieco obszerniej – opisać finałową konfrontację pomiędzy doktorem i esesmanem, bo teraz to wygląda mniej więcej tak: “Dej Polaków, zrobię z nich kamień filozoficzny!” – “A rób se co chcesz, wal się”. Zaakcentowałbym różnicę ich celów i sposobów myślenia, przy okazji wchodząc też głębiej w temat oskarżenia Herr Doktora o szaleństwo i marnowanie dobrej siły roboczej. Bo wbrew obiegowym opiniom, ukształtowanym m. in. pod wpływem wspomnianych przeze mnie filmów o Indym, większość nazistów, w tym sam Hitler, wcale nie wierzyła w zjawiska nadprzyrodzone. Część się w to bawiła, owszem, głównie towarzystwo skupione wokół Himmlera bodajże, ale reszta to jednak byli pragmatycy. Obersturmführer mógłby się chociaż kapkę zdziwić, że z pozoru trzeźwo myślący uczony zajmuje się jakimiś gusłami. Tam powinny paść ważne pytania, m. in. właśnie o sposób wykorzystania kamienia filozoficznego jako broni. Bo ja rzeczywiście nie pamiętałem – albo nigdy nie wiedziałem – o tym, że miał wskrzeszać zmarłych. Pan esesman też miałby prawo tego nie wiedzieć. Mógłby w pierwszej chwili pomyśleć, że chodzi o produkcję złota na potrzeby wojennej gospodarki, i dopiero Herr Doktor wyprowadziłby go z błędu. Jak widzisz, choć pomysł w najlepszym wypadku należałoby uznać za taki sobie, to jednak nie da się ukryć, że drzemie w nim jakiś potencjał. Szkoda, że nie udało Ci się go wykrzesać.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dobry wieczór, oidrin.

 

Dziękuje za komentarz oraz wskazówki na pewno będą pomocne przy następnych opowiadaniach. Wiele rzeczy mi umyka, ale nie od razu Kraków zbudowano.

 

Bolly

 

Tobie też dziękuje za obszerny komentarz, pobudziłeś moje zwoje mózgowe. Może gdzieś w alternatywnym wszechświecie właśnie tak podszedłem do tego tematu. Miejmy nadzieję :) Dużo mi to uświadomiło oraz pokazało, jaki ten pomysł miał potencjał. ( niestety zmarnowałem go)

 

Pendrive

 

Masz całkowitą rację, aż mi trochę głupio.

Nie przejmuj się aż tak. :)

Literatura ma zaskakiwać, szokować, pozostawać w pamięci. Uważam, że cel osiągnięty. :) Twoje opowiadanie pokazuje w domyśle bezgraniczne okrucieństwo, a to główne cechy zbrodni hitlerowskich. 

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Cześć.

 

 

Początek – nieco za wiele opowiadasz.

 

 

– Heil Hitler Herr Doktor – rzucił Stefan. Wiedząc, o co zapyta Ewan.

Tu raczej przecinek, a nie kropka.

 

– Słyszałem, że przyjechał pociąg pełen nowych dusz – Stefanowi wydało się, że widział jakby płomień w szkiełkach okularów doktora.

Tu z kolei kropki brak.

 

– Wspaniałe. – Podniecił się Ewan, zacierając gumowe rękawice. – Potrzeba mi świeżych egzemplarzy, skąd są? 

Tu z kolei ostatnie “Skąd są” powinno być nowym zdaniem.

 

 

– Nie podnoś głosu Herr Doktor. Dostajesz, czego chcesz, a żądasz coraz więcej. Ja też mam swoje obowiązki. Zakłady Buna nie wyprodukowały grama kauczuku! – powiedział z trudem, poczuł jakby, przybyło mu dwa tuziny siwych włosów.

Tu brakuje informacji, kto powiedział.

 

Ewan spotulniał, taki właśnie był. Zaśmiał się szyderczo i zapytał.

Spotulniał, ale zaśmiał się szyderczo? Coś tu nie gra.

A po zapytał raczej dwukropek.

 

– No to daj osiemset Polaków. – Ponowił pytanie.

A nie ośmiuset?

Poza tym “No to daj osiemset Polaków.” to nie pytanie.

 

Der Doktor zaśmiał się obłędnie, pokiwał głową i odparł.

Dlaczego “der” w narracji?

Po odparł raczej dwukropek.

 

 

– Dla ciebie Obersturmführer nie zapominaj, teraz wyjdź. Mam obowiązki.

“…a teraz wyjdź”, ewentualnie nowe zdanie: “A teraz wyjdź”.

Inaczej brzmi to nienaturalnie.

 

– Wszystko dla naszego Führera, by stworzyć dla niego kamień filozoficzny – Nie dawał za wygraną Horrn.

Brak kropki.

 

– Jesteś szalony, mam nadzieję, że będzie specjalne miejsce dla ciebie w piekle.

Nienaturalnie zdanie brzmi to.

 

Ewan roześmiał się, zerknął na Stefana spode łba i rzekł. 

Raczej dwukropek.

 

 

Pomysł może nie najgorszy, ale również nic wybitnego.

Gdyby wykonanie było lepsze, pewnie odbiór także byłby lepszy.

Niemniej jednak nie przejmuj się – walcz i próbuj :)

 

 

 

Ja czytałam już trochę poprawioną wersję, dlatego może nie oceniać tego tekstu źle. Temat rzeczywiście ciężki, ale rozumiem skąd to połączenie (prawdziwe eksperymenty na więźniach). Poza tym po Twoich komentarzach widzę, że poważnie podchodzisz do tego tematu i chcesz coś przekazać.

Dialog rzeczywiście trochę przerysowany, choć limit też robi swoje.

Dzień dobry.

 

silvan

 

Dziękuje za łapankę kropki i przecinki poprawiłem. Dialogów nie zmieniam, bo termin oddawania prac się skończył. Pomyślę nad zmianą po konkursie.

 

Niemniej jednak nie przejmuj się – walcz i próbuj :)

Dziękuje :)

 

Monique.M

 

No teraz wydaje mi się, że rzuciłem się na zbyt głęboką wodę a do brzegu było bardzo daleko :)

 

Dialog rzeczywiście trochę przerysowany, choć limit też robi swoje.

Spróbuję nad tym popracować. 

 

 

 

Technicznie pozostaje do życzenia, ale i tak jest lepiej niż by się można było obawiać po przedmowie. Snuć historię potrafisz. Choć zdarza Ci się mieszanie czasów. Natomiast sama historia… No nie porwała. To raczej zarys, może wstęp, bez niczego zaskakującego. Ogólnie zwróć uwagę na to, że w scenach surowych kreacja doktora wyszła zbyt przerysowanie.

 

BTW, w którymś z numerów NF było opowiadanie o „pociągu pełnym dusz” i z nawiązaniem do wywózek jeńców na Syberię.

 

Dobry wieczór, mortecius oraz wilk-zimowy.

 

Postaram się poćwiczyć nad moją techniką i może powrócę silniejszy :) 

 

BTW, w którymś z numerów NF było opowiadanie o „pociągu pełnym dusz” i z nawiązaniem do wywózek jeńców na Syberię.

Zbieżność tytułów przypadkowa niestety nie mam prenumeraty Nowej Fantastyki. (może czas to zmienić :))

 

No cóż, szort zupełnie nie przypadł mi do gustu, a w dodatku wykonanie pozostawia sporo do życzenia. :(

 

biało niebieskich pasiakach. ―> …biało-niebieskich pasiakach.

 

 Na placu widzi, ubranego w fartuch laboratoryjny i gumowe rękawice zaciągnięte na dłonie potwora. ―> Rękawic nie nosi się inaczej jak na dłoniach, więc wystarczy: Na placu widzi, ubranego w fartuch laboratoryjny i gumowe rękawice, potwora.

 

swoich okrągłych okularach, których patrzy spode łba. ―> Zbędny zaimek – czy używałby cudzych okularów? Nie można patrzeć z okularów.

Proponuję: …w okrągłych okularach, zza których/ przez które patrzy spode łba.

 

Podniecił się Ewan, zacierając gumowe rękawice. ―> Mógł zacierać ręce w gumowych rękawicach, ale nie gumowe rękawice.

 

nie zwaracając uwagi… ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, regulatorzy. 

 

Dziękuje za łapankę poprawię niezwłocznie :) 

 

No cóż, szort zupełnie nie przypadł mi do gustu, a w dodatku wykonanie pozostawia sporo do życzenia. :(

Cóż mogę powiedzieć. Chyba tylko tyle, że postaram się bardziej następnym razem :)

Pendrive, trzymam za słowo. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, dobrze, a gdzie tu jest fantastyka? Bo poszukiwać różnych rzeczy, to sobie mogli.

Chcą odpocząć po kolejnym katorżniczym dniu,

To w końcu był ranek czy wieczór?

Babska logika rządzi!

Dobrze się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka