- Opowiadanie: Nyctosaurus - Nieedytowalne wspomnienie

Nieedytowalne wspomnienie

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Nieedytowalne wspomnienie

Adrian siedział w salonie, zerkając na solidny dębowy regał z początku XX wieku. W dłoni trzymał niską szklaneczkę z bursztynowym trunkiem i zatopionymi w nim dwoma kostkami granitu. Dzięki temu drink pozostawał zimny, ale nie ulegał rozcieńczeniu. Słyszał, że tak powinno się delektować efektami destylacji zacieru zbożowego, dojrzewającego w dębowych beczkach. Chociaż właściwie – było mu wszystko jedno.

Satysfakcję czerpał gdzie indziej. Ale satysfakcja była zakodowana w jego wnętrzu niebezpiecznie blisko frustracji.

Ilekroć spojrzał na zgromadzoną na półkach kolekcję, wspominał wydarzenie sprzed kilku miesięcy. To, od którego wszystko się zaczęło.

Jesienny wiatr z uporem przedszkolaka zwiewał jej grzywkę na oczy.

─ Jak możesz…  

Nie były to przyjemne wspomnienia. Starał się na nich nie skupiać. Niech pracują w tle. On zamierzał cieszyć się wieczorem, podziwiając nowy, od dawna upragniony okaz. Odstawił szklankę. Sięgnął po dawno wyczekiwaną zdobycz. Trzymał ją w dłoniach, oglądając dokładnie z każdej strony.

Było ciepło jak na tę porę roku. Gdyby nie przenikliwy wiatr, byłoby to całkiem przyjemne popołudnie. Gdyby nie wiatr i to, co powiedziała.

─ Jak możesz… Ty nic nie czujesz!

Kolekcja rosła z dnia na dzień. Powoli zaczynało brakować miejsca na kolejne słoje. Adrian szybko obliczył, że przy obecnym tempie powiększania zbiorów, za 846 godzin, 47 minut i 13 sekund będzie trzeba przenieść część kolekcji do witryny w pokoju gościnnym.

Wyciągnął ku niej dłoń. Coś zatrzeszczało, jakby był starcem z osteoporozą. Nie przejmował się tym. Bał się tylko kolejnych słów, które miały paść z jej ust. W tej chwili mogli nawet rzucać w niego mołotowami.

─ Jak możesz… Ty nic nie czujesz! Nie jesteś człowiekiem.

Wspomnienia nie dawały mu spokoju. Starał się je wymazać, ale ciągle wracały. Usunięte z pamięci podręcznej odnajdywały się w efekcie pracy nieedytowalnych rejestrów pamięci głębokiej. Może udałoby się obejść jedno z zabezpieczeń, ale w jego podzespołach wykorzystano płytki ferroelektryczne, magnetorezystancyjne, a nawet zmiennofazową pamięć kryształów.

Prosił ją w myślach żeby przestała. Czekał, aż przeprosi. Powie, że wcale tak nie uważa, że porwały ją emocje, ale złość minie. Zeschłe, czerwone liście wirowały wokół jak w końcowej scenie kiczowatej komedii romantycznej. Chciał, aby zwiastowały szczęśliwe zakończenie. Ale życie to nie tani film. Był o krok od przekroczenia Rubikonu.

─ Jak możesz… Ty nic nie czujesz! Nie jesteś człowiekiem. Nie masz serca! – powiedziała.

Po tamtych słowach stał się kolekcjonerem.

To nieprawda – odpowiedział rudowłosej dziewczynie ze swoich wspomnień. Teraz mam ich mnóstwo.

Odstawił słój na półkę. Serce w formalinie zakołysało się lekko, sprawiając wrażenie, że nadal pompuje krew.

Adrian stwierdził, że pora posprzątać. Jak na androida wyjątkowo dbał o porządek. Spojrzał na ciało dziewczyny leżące w przedpokoju. Kałuża krwi sięgała już rozrzuconych w nieładzie rudych włosów. 

Koniec

Komentarze

Zawsze mam wątpliwości, jak się wypowiadać o opowiadaniach, które mi się nie podobały, ale o których wiem, że niemal wszystko co w nich widzę negatywnego jest wynikiem moich upodobań – problem dla mnie leży w surowej formie, minimum opisu w głównie prostych zdaniach, głównie sucho opisujących czynności i żaden przy tym z tego Hemingway. Ale to jest coś co prawdopodobnie obchodzi tylko mnie i nikogo innego.

 

Fabuła jest poprowadzona bardzo poprawnie, ktoś mógłby powiedzieć, że krótko, ale sam często słyszę, że piszę za krótko, więc kim jestem, żeby rzucać kamieniem. Oczywiście twist tak naprawdę nie może zaskoczyć, ale jest poprawnie zbudowany. Roboty i androidy, które nie potrafią poprawnie czuć to dosyć popularny motyw, wydaję mi się, że coś podobnego było już u Cordwainera Smitha, chociaż dawno już nie czytałem. Mi się elementy tego opowiadania najbardziej skojarzyły z przeszłością protagonisty Ślepowidzenia. A już z całą pewnością dużo jest historii o maszynach-zabójcach mniej lub bardziej rozumiejących w swoich kalkulujących głowach co takiego robią.

 

Właściwie to moje mieszane odczucia odnoszą się głównie do tego czy warto się tego wszystkiego czepiać, albo raczej czy nie brzmię zbyt krytycznie, bo short jest w końcu całkiem niezły, prosty, bez zbędnych dupereli i tylko tyle, że mało oryginalny.

Jeśli to rzecz o zawiedzionych oczekiwaniach Adriana-androida, to jakoś do mnie nie przemówiło.

Jak na tak krótki tekst, sporo tu usterek.

 

Sły­szał, że tak ­powin­no się de­lek­to­wać efek­ta­mi de­sty­la­cji za­cie­ru zbo­żo­we­go, doj­rze­wa­ją­ce­go w drew­nia­nych becz­kach. ―> A ściśle, to chyba: …doj­rze­wa­ją­ce­go w dębowych becz­kach.

 

Cho­ciaż wła­ści­wie – jemu było mu wszyst­ko jedno. ―> Dwa grzybki w barszczyku.

 

które mogły paść z jej ust. W tej chwi­li mogli nawet―> Czy to celowe powtórzenie?

 

Stał na kra­wę­dzi ru­bi­ko­nu. ―> Rubikon to rzeka, rzeki nie maja krawędzi

Czy tu aby nie miało być: Stał na brzegu Rubikonu. Lub: Był o krok od przekroczenia Rubikonu.

 

To nie praw­da – od­po­wie­dział… ―> To niepraw­da – od­po­wie­dział

 

Odło­żył słój na półkę. ―> Raczej: Odstawił słój na półkę.

Z odłożonego słoja może wylać się zawartość.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

Twój tekst bardzo mi się podoba, odbieram go jako wstęp (może nawet streszczenie?), po którym nastąpi pełne rozwinięcie i opis losów bohaterów: jego życia, jej życia, ich życia, jego pasji, jej przypadkowego odkrycia, powodów jego zachowania, emocji itp.

Tekst jest pełen niedomówień, zagadek, mroku, celowego ukrywania w cieniu rzeczy nader istotnych z tego powodu, aby czytelnik nie do końca wiedział wszystko tak od razu.

W sumie ciągle myśli się tylko o jednym, często powtarzanym wyrazie: kolekcji. Czytelnik głowi się, czym ona jest i co eksponuje. I wreszcie następuje zaskoczenie, uchylające rąbka tajemnicy.

Z “Nieedytowalnego wspomnienia” moim zdaniem jesteś w stanie stworzyć genialny horror bądź thriller. 

Przy okazji, taka forma przekazu komponowała mi się wręcz idealnie z Twoim oryginalnym nickiem. 

Co do technicznych spraw, nie jestem pewna (jeśli się mylę, przepraszam), ale ja bym napisała “dwiema (nie: dwoma) kostkami”.

Pozdrawiam. 

 

Pecunia non olet

Cześć!

 

Całkiem niezły szort – wprawdzie wątek androida, który chciałby prawdziwie czuć, jest dosyć oklepany, ale na plus oceniam kreację bohatera jako ogarniętego obsesją mordercę-wariata, w dodatku ze skłonnościami pedantycznymi ;)

Przyznam szczerze, że wyrzuciłabym ostatnie zdanie, które wykłada czytelnikowi kawa na ławę coś, czego ten domyśla się już chwilę wcześniej. „Kałuża krwi sięgała już rozrzuconych w nieładzie rudych włosów.” – tu mamy opis scenerii, który pozostawia w zawieszeniu i pozwala samemu dopowiedzieć sobie resztę.

 

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

Dziękuję za cenne komentarze. Nie wiem skąd te babole – przysiągłbym, że sprawdzałem tle razy, że nie powinni ich być. Cieszę się, że mimo nieoryginalnego tematu, tekst może zaciekawić. Poprawiłem błędy, a jako, że lubię niedopowiedzenia, za namową @nati-13-98 usunąłem ostatnie zdanie.

 Wyobraźnia pracuje, ciekawy pomysł. Zwięźle, na temat i kawał dobrej roboty, dziękuję!

dosis facit venenum

hej

 

Przeczytałem, podoba się. Nie będę się rzucał i czepiał bo szczerze nie mam do czego. Czytało się przyjemnie.

 

Pozdrawiam

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

W sumie bunt maszyn może się zacząć i w ten sposób. :) :)

Ładny szort. Historia banalna, ale fajnie napisana, bardzo klimatycznie. Zakończenie zaskakujące. Podobało mi się.

 

Prosił ją w myślach[+,] żeby przestała.

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Ładnie napisane, klimatyczne, ale jakoś nie przemówiło. Pozostałam z niedosytem. Niby jest twist na końcu, historia jest kompletna. Właściwie nie potrafię powiedzieć, czemu nie siadło.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć, podobało mi się.

Fajnie prowadzisz fabułę. Nie domyśliłam się, że w słoikach są serca.

W momencie, gdy okazało się, że Adrian jest seryjnym mordercą, aż mnie ukłuło pod sercem. Prawie już zaczęłam mu współczuć, bo przeżył jakąś traumę, choć do końca nie wiemy o co chodzi. Aż tu nagle taki zwrot – współczuję mordercy! Przeżyłam dysonans poznawczy, niemiłe zaskoczenie. Możesz być z siebie dumny, że wywołałeś u czytelniczki taką reakcję uczuciową. Dobra robota.

Pozdrawiam

Najmocniej przemówiła mi do wyobraźni chyba makabryczna dosłowność w ujęciu głównego bohatera. Nie mogę za to niestety powiedzieć, że w tej krótkiej formie udało się w jakiś fenomenalny sposób zsyntetyzować problematykę uczuć u androida.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

W dłoni trzymał niską szklaneczkę z bursztynowym trunkiem i zatopionymi w nim dwoma kostkami granitu

Dwiema kostkami, to raz. I to "zatopienie", hmm. Niby gra, ale…

 Dzięki temu drink pozostawał zimny, ale nie ulegał rozcieńczeniu.

Hmmmm… w kontekście zdanie jest zasadne, chociaż.

 delektować efektami destylacji

Produktami. I trochę to aliteracyjne.

 zacieru zbożowego, dojrzewającego w dębowych beczkach

Nie zacier dojrzewa, a produkty destylacji.

 Satysfakcję czerpał gdzie indziej.

Chyba z czego innego?

 Ale satysfakcja była zakodowana w jego wnętrzu niebezpiecznie blisko frustracji.

? I fonetycznie nie teges.

 z uporem przedszkolaka zwiewał jej grzywkę na oczy

Niezłe.

 Niech pracują w tle.

Jak wspomnienia pracują?

 Sięgnął po dawno wyczekiwaną zdobycz.

Powtórzone "dawno" rzuca się w oczy.

 jakby był starcem z osteoporozą

Nie rozumiem?

 W tej chwili mogli nawet rzucać w niego mołotowami.

A to trochę z sufitu. Rozumiem, że facet się nie boi niczego poza słowami swojej towarzyszki, ale…

Usunięte z pamięci podręcznej odnajdywały się w efekcie pracy

Usunięte z pamięci podręcznej odnajdowały się w efekcie pracy. Hmm. Pasuje do treści, więc w porządku.

 Może udałoby się obejść jedno z zabezpieczeń, ale w jego podzespołach wykorzystano płytki ferroelektryczne, magnetorezystancyjne, a nawet zmiennofazową pamięć kryształów.

Ale co to ma do rzeczy? Dlaczego właśnie takie płytki miałyby uniemożliwiać obejście zabezpieczeń?

 Prosił ją w myślach żeby przestała

Prosił ją w myślach, żeby przestała.

 Chciał, aby

Chciał, żeby.

 Nie masz serca!

Ano, już dwa akapity temu na to wpadłam. Zatem – spójne.

 ─ To nieprawda – odpowiedział rudowłosej dziewczynie ze swoich wspomnień. Teraz mam ich mnóstwo.

─ To nieprawda – odpowiedział rudowłosej dziewczynie ze swoich wspomnień. – Teraz mam ich mnóstwo.

stwierdził, że pora posprzątać

Aliteracja, i dałabym raczej "uznał", niż "stwierdził". Język techniczny.

 Jak na androida wyjątkowo dbał o porządek.

A czemu miałby nie dbać?

rozrzuconych w nieładzie rudych włosów

Hmm.

 

Elegancko straszna scenka, ale nie widzę tu głębi. Czemu robot (mówisz wyraźnie, że nie jest organiczny) pije i przejmuje się opiniami ludzi? Sztuczna inteligencja, w porządku, tylko – dlaczego?

 wątek androida, który chciałby prawdziwie czuć, jest dosyć oklepany, ale na plus oceniam kreację bohatera jako ogarniętego obsesją mordercę-wariata

Obsesyjni mordercy – wariaci ze skłonnościami pedantycznymi też są dość powszechni w literaturze. Sami w sobie niewiele już wnoszą, niestety.

 Najmocniej przemówiła mi do wyobraźni chyba makabryczna dosłowność w ujęciu głównego bohatera.

Tak, jest spójne.

 Nie mogę za to niestety powiedzieć, że w tej krótkiej formie udało się w jakiś fenomenalny sposób zsyntetyzować problematykę uczuć u androida.

Z uczuć widać u niego strach – ale przed czym? chęć bycia zrozumianym – ale dlaczego? i może zaakceptowanym – ale czemu? Może dałoby się coś na przyszłość rozwinąć?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka