- Opowiadanie: MagdalenaLando - Zmory

Zmory

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Zmory

Był mroźny poranek. Powietrze przesiąknięte benzyną wdzierało się w nozdrza Maksa. Parking od jego bloku dzieliło zaledwie pięćdziesiąt metrów, ale i tak była to za długa podróż. Dotarł w końcu do samochodu, wsiadł i ruszył w stronę głównej ulicy. Jeszcze tylko cztery kilometry i będzie w pracy. Jadąc, mijał ludzi w samochodach, autobusach, z minami cierpiętników, wysyłanych każdego dnia na tortury. Szósta rano to nie jest pora do życia. Ile daliby, żeby pospać chociaż godzinę dłużej. Ale pieniądze same się nie zarobią. Maks miał rodzinę. Karolina była nauczycielką, więc mogła pospać trochę dłużej, ale za to obowiązek wyprawienia dzieci do szkoły należał do niej. W sumie, Maks wolał wstać rano niż męczyć się z siedmioletnim Kacprem i pięcioletnią Mają. Od razu poprawił mu się nastrój. Włączył "Lithium" Nirvany, której legendarny album “Nevermind” zawsze miał w odtwarzaczu i wydzierając się na całe gardło śpiewał razem z Kurtem "I'm so lonely, that's okay, I shaved my head. And I'm not sad And just maybe I'm to blame for all I've heard But I'm not sure ".

Jak tylko wjechał na most, zauważył idącego poboczem mężczyznę. Miał około czterdziestu lat, ubrany był w kapcie i koszulkę bez rękawów. Przy minus dwóch stopniach nie było to normalne. Uwagę Maksa przykuło coś jeszcze. Tuż za mężczyzną szła, a raczej sunęła po ziemi, dwumetrowa czarna postać. Była prawie niewidoczna, zupełnie jak kłąb dymu lub sprzężone powietrze. Była ciemna, oczy, usta i nos były tylko lekko zarysowane na pochmurnej twarzy.

Maks jechał coraz wolniej, obserwując pobocze. W końcu, zatrzymał samochód na poboczu i poszedł w stronę mężczyzny, który stanął i chwycił się barierki mostu. Maks domyślił się, co planuje i zaczął biec w jego stronę. Mężczyzna przeszedł przez barierkę i wychylił się w stronę wody. Maks słyszał tylko szum rzeki i bicie własnego serca, które rozsadzało mu klatkę piersiową. Mglista postać oplotła ciało samobójcy i stali się jednością. Po chwili obaj lecieli w dół. Maks podbiegł do niego, wyciągając rękę w stronę mężczyzny, ale było już za późno. Mężczyzna zniknął w mętnej wodzie. Maks stał przez chwilę, zdyszany, przepełniony uczuciem, którego nie był w stanie nazwać. Przynajmniej na razie.

 

Po kilku dniach przeczytał, że wyłowiono ciało mężczyzny. Miał czterdzieści dwa lata. Podobno załamał się, kiedy stracił żonę i dziecko w wypadku samochodowym kilka dni wcześniej. Maks nikomu nie mówił o tym, co się stało. Oczywiście wezwał wtedy policję, opowiedział im o wszystkim, ale nie wspomniał o mglistej postaci. Z resztą był pewien, że mu się tylko wydawało. Do czasu, kiedy pewnego wieczora wyszedł na spacer. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało jak zwykle, smog wpijający się w nozdrza i gardło, ciemna, wilgotna aura, światła latarni, punktowo oświetlające popękane chodniki. Co kilka metrów mijał przechodniów, skulonych w poły kurtek, śpieszących do swoich ciepłych domów. Po przeciwnej stronie ulicy, Maks zauważył kobietę. Miała około dwudziestu lat i puste, niewidzące spojrzenie. Była ładna, ale nie to przykuło uwagę Maksa. Za kobietą, w bardzo bliskiej odległości, szła mglista postać. Wyglądała upiornie, sunąc tuż za kobietą. Poczuł się dziwnie. Całym jego ciałem wstrząsnął lodowaty dreszcz. Maks domyślił się, że kobietę może spotkać to, co mężczyznę na moście, i postanowił iść za nią. Po kilku minutach, kobieta podeszła do klatki, otworzyła drzwi i weszła do środka. Maks wszedł za nią. Na szczęście, akurat starsza pani wychodziła z psem i Maksowi udało się przecisnąć. Nie było jednak śladu po kobiecie. Pomyślał, że musiała wejść do któregoś z niższych mieszkań, bo, gdyby szła wyżej, to nadal słyszałby jej kroki. Zapukała do jednego z trzech mieszkań na parterze. Otworzył mu postawny mężczyzna w średnim wieku.

– Czy chciałby pan odnaleźć sens życia? – zapytał Maks, udając świadka Jehowy.

– Spieprzaj pan! – usłyszał w odpowiedzi i zobaczył zatrzaśnięte przed nosem drzwi.

Podszedł do następnych drzwi. Nacisnął dzwonek, ale nikt mu nie odpowiedział. Ponownie poczuł lodowaty dreszcz, przepływający przez jego ciało. To musi być tu, pomyślał. Tylko jak ja się dostanę do środka?

– Proszę tego nie robić! – krzyczał do zamkniętych porządnie drzwi, waląc w nie pięściami.

Maks nie zauważył, kiedy podszedł do niego postawny sąsiad z mieszkania obok, chwytając go za kurtkę. Mężczyzna odsunął Maksa od drzwi i popchnął go na ziemię.

– Mówiłem ci, żebyś spierdalał! – mężczyzna krzyknął.

– Musimy jej pomóc – Maks nie chciał odpuścić.

– W czym?

– Ona, kobieta, która tu mieszka zamierza popełnić samobójstwo.

Mężczyzna patrzył na Maksa szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, co ma teraz zrobić.

– Musi mi pan pomóc wyważyć te drzwi.

– Oszalałeś!? Mam dwa lata w zawiasach. Nie pójdę siedzieć przez brednie jakiegoś narkomana.

– Musimy jej pomóc! Ona umiera.

– Jesteś pewien? – mężczyzna już miał wrócić do mieszkania, ale rzeczywiście lubił swoją sąsiadkę i nie chciał, żeby stała się jej krzywda.

Maks patrzył na niego oczami wyrażającymi ból. Niewątpliwie było to spojrzenie człowieka, który doskonale wie o czym mówi.

Mężczyzna uderzył kilka razy w drzwi z rozpędu. Za szóstym razem udało mu się je wyważyć. Obaj weszli do środka. Kobieta leżała na łóżku w swojej sypialni. Na głowie miała założoną foliową torbę, a na stoliku obok było pusta fiolka po tabletkach. Obok kobiety leżała mglista postać. Maks wiedział, że skoro tu jest, nie jest za późno. Zdjął z głowy dziewczyny foliowy worek i kazał sąsiadowi zadzwonić na pogotowie. Maks przechylił ciało kobiety twarzą do spodu i włożył swoje dwa palce w gardło kobiety. Po chwili, przeźroczysta ciecz z białymi, częściowo roztopionymi pastylkami, wypłynęła z ust niedoszłej samobójczyni. Kobieta zaczęła zanosić się kaszlem, ale dla Maksa najważniejsze było, że żyje. Rozejrzał się po pokoju, po mglistej postaci nie było już śladu.

Od tamtej pory, Maks rozpoczął swoją krucjatę. W każdej wolnej chwili przemierzał ulice w poszukiwaniu ludzi. którym towarzyszyły zmory. Kilku udało mu się uratować, w innych przypadkach zabrakło mu szczęścia. Czuł się jak superbohater, który ratuje ludzi z opresji. Karolinie nie zdradzał prawdziwego powodu, dla którego tak często wychodził z domu. Prawie wcale nie poświęcał czasu dzieciom. Po pewnym czasie, do domu wracał już tylko po to, żeby coś zjeść i się przespać. Obie te czynności ograniczył do minimum.

 

Minęło kilka miesięcy. Podczas jednej ze swoich rzadkich i krótkich wizyt w domu, zauważył coś dziwnego. W mieszkaniu było bardzo cicho, nie słyszał wrzeszczących jak zwykle dzieci, ryczącego na cały regulator telewizora. Pomyślał, że Karolina zabrała dzieci i wyjechała na wieś do ciotki, jak zwykle w wakacje. Ale drzwi do mieszkania były otwarte. Maks wszedł do pokoju dzieci. Kacper i Maja leżały w swoich łóżkach, przykryte szczelnie kołdrami. Nie zaświecał światła, żeby ich nie budzić. Podszedł tylko do łózka Mai. Chciał pocałować swoją ukochaną córeczkę na dobranoc, ale gdy tylko podszedł bliżej, zauważył, że dziewczynka ma głowę przykrytą kołdrą. Wydało mu się to dziwne, bo w mieszkaniu było jakieś dwadzieścia pięć stopni. Odchylił kawałek kołdry i zobaczył najgorszy z możliwych widoków. Jego mała córeczka była cała we krwi. Na ciele miała kilka ran ciętych. Sprawdził puls. Nie żyła. Podbiegł do łóżka syna. Kacper też już nie żył, poraniony na całym ciele. Maks był przerażony. Zaczął głośno płakać. Wziął bezwładne ciałko Mai i przytulił się do dziewczynki. Po chwili, lekko oprzytomniał i pomyślał o Karolinie. Czy ją spotkał ten sam los? Kto mógł to zrobić?

Maks pobiegł do kuchni, gdzie jego żona siedziała przy stole w ręku trzymając umazany krwią nóż. Na twarzy miała plamy krwi. Ale najgorsze było za jej plecami. Mglista postać stała tuż za nią.

– Karolina… – Maks starał się opanować drżenie głosu, ale przychodziło mu to z trudem. – Co się stało? Kto zabił nasze dzieci?

Karolina patrzyła przed siebie niewidzącym wzrokiem.

– Zabiłam je, moje kruszynki – odpowiedziała mu płaczliwym głosem.

– Dlaczego?

– Nie chciałam, żeby zostały same. Nie miałam już siły.

– Wiem, że to moja wina. Nie było mnie przy was. Przepraszam.

– To już nie ma znaczenia.

Karolina podniosła nóż na wysokość swojego gardła i jednym ruchem wbiła ostrze. Z rany wytrysnęła krew. Mglista postać otoczyła ciało kobiety, stając się jednością. Po chwili, zniknęła, a ciało Karoliny opadło na stół.

Maks nie mógł uwierzyć w koszmar, którego właśnie doświadczył. Zrezygnowany, wyjął nóż z dłoni żony i poszedł do łazienki. Odgłos wody napełniającej wannę, był ostatnim jak słyszał. Spojrzał jeszcze tylko w lustro i zobaczył mglistą postać stojącą tuż za nim. Już nie była pozbawiona twarzy. Miała oczy, usta, nos, które były Maksa. Jeszcze tylko dwa precyzyjne cięcia i będą razem, w świecie całym z mgły.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Magdaleno, niespełna dziewięć tysięcy znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejma zmienić oznaczenie na SZORT.

Popraw też zapis dialogów. Tu znajdziesz wskazówki: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miał około czterdziestu lat, ubrany był w kapcie i koszulkę bez rękawów. Przy minus dwóch stopniach nie było to normalne. Uwagę Maksa przykuło coś jeszcze. Tuż za mężczyzną szła, a raczej sunęła po ziemi, dwumetrowa czarna postać. Była prawie niewidoczna, zupełnie jak kłąb dymu lub sprzężone powietrze. Była ciemna, oczy, usta i nos były tylko lekko zarysowane na pochmurnej twarzy. 

 Byłoza.

 

Maks jechał coraz wolniej, obserwując pobocze. W końcu, zatrzymał samochód na poboczu i poszedł w stronę mężczyzny… – powtórzenie dość rażące.

 

Maks jechał coraz wolniej, obserwując pobocze. W końcu, zatrzymał samochód na poboczu i poszedł w stronę mężczyzny, który stanął i chwycił się barierki mostu. Maks domyślił się, co planuje i zaczął biec w jego stronę. Mężczyzna przeszedł przez barierkę i wychylił się w stronę wody. Maks słyszał tylko szum rzeki i bicie własnego serca, które rozsadzało mu klatkę piersiową. Mglista postać oplotła ciało samobójcy i stali się jednością. Po chwili obaj lecieli w dół. Maks podbiegł do niego, wyciągając rękę w stronę mężczyzny, ale było już za późno. Mężczyzna zniknął w mętnej wodzie. Maks stał przez chwilę, zdyszany, przepełniony uczuciem, którego nie był w stanie nazwać. Przynajmniej na razie.

 

 Staraj się bardziej urozmaicać podmioty lub inaczej konstruuj niektóre zdania, tak, aby podmiot wynikał z poprzedniego itp. Ogólnie masz problem z powtórzeniami tego typu, kolejne dwa przykłady choćby tu (więcej nie podaję, a jest sporo):

 

Za kobietą, w bardzo bliskiej odległości, szła mglista postać. Wyglądała upiornie, sunąc tuż za kobietą. Poczuł się dziwnie. Całym jego ciałem wstrząsnął lodowaty dreszcz. Maks domyślił się, że kobietę może spotkać to…

 

Maks przechylił ciało kobiety twarzą do spodu i włożył swoje dwa palce w gardło kobiety.

 

– Proszę tego nie robić! – krzyczał do zamkniętych porządnie drzwi, waląc w nie pięściami. – a zamknięte nieporządnie to jakie? No chyba, że oprócz zamknięcia na klucz, zaryglowała dodatkowo. 

 

– Jesteś pewien? – mężczyzna już miał wrócić do mieszkania, ale rzeczywiście lubił swoją sąsiadkę i nie chciał, żeby stała się jej krzywda. – Mężczyzna z dużej. 

 

Kobieta leżała na łóżku w swojej sypialni. – zbędny zaimek. Skoro była w swoim mieszkaniu, to mogła być zarazem w cudzej sypialni?

 

W każdej wolnej chwili przemierzał ulice w poszukiwaniu ludzi. którym towarzyszyły zmory. – kropka zamiast przecinka.

 

Kacper i Maja leżały w swoich łóżkach, – czy Kacper jest dziewczynką?

 

Podszedł tylko do łózka Mai. – literówka.

 

Odgłos wody napełniającej wannę, był ostatnim jak słyszał. – literówka.

 

Hej, Magdaleno. Jak na krótki tekst błędów jest sporo, a ja raczej wielkim specjalistą od ich wyłapywania nie jestem. Treściowo też szału nie ma. Nie ma w tekście emocji. Nie motywujesz działań bohatera. Gościu tak po prostu porzuca rodzinę aby zostać super bohaterem i ratować samobójców. Jego żona z powodu ciągłej nieobecności męża morduje wszystkich. Serio? Nie mogli wcześniej chociaż, no nie wiem, pogadać o tym czy coś? Mało to wszystko realne i wiarygodne. No i horroru też nie czuć. To, że napiszesz, iż Maks był przerażony, nie sprawi, że ja również będę. Napięcie oraz emocje wzbudza się innymi metodami. 

Pozdrawiam.

Cześć!

Zacznę od tego, że naprawdę podobał mi się pomysł i czytałem z zainteresowaniem. Niestety, wszystkie wydarzenia działy się strasznie szybko i trochę miałem wrażenie, ze jest to streszczenie jakiejś dłuższej historii. Trudno się przez to skupić na opowieści, bo akcja pędzi naprzód jak Struś Pędziwiatr, a szkoda. 

Mialem nadzieje, ze wyjaśni się, skąd nagle Maks posiadł dar widzenia mglistej postaci. Moim zdaniem ciekawie by to wyglądało. 

 Co do zakończenia… podobało mi się! Było zaskakujące i krwawe. No ale niewiadomo, co doprowadziło do takiego końca.

Wielka szkoda, ze historia nie jest bardziej rozbudowana, bo mogłoby wyjść z tego coś naprawdę interesującego.

Także pomysł był świetny, gorzej z wykonaniem, ale tego da się nauczyć ;)

Powodzenia w dalszej twórczości!

Pozdrawiam Serdecznie ;)

Przykro mi to mówić, Magdaleno, ale opowiadanie nie spodobało mi się. Opisanie kilku przypadków samobójstw i zabójstw, to, moim zdaniem, jeszcze nie horror. Nawet jeśli bohater widzi czarną zjawę.

Do nie najlepszego odbioru z pewnością przyczyniło się także fatalne wykonanie. Mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą znacznie ciekawsze i zdecydowanie lepiej napisane.

 

heard But I'm not sure “. ―> Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu.

 

chwy­cił się ba­rier­ki mostu. Maks do­my­ślił się, co pla­nu­je i za­czął biec w jego stro­nę. Męż­czy­zna prze­szedł przez ba­rier­kę i wy­chy­lił się w stro­nę wody. ―> Siękoza.

 

Mgli­sta po­stać oplo­tła ciało sa­mo­bój­cy i stali się jed­no­ścią. Po chwi­li obaj le­cie­li w dół. ―> Piszesz o mężczyźnie i postaci, a postać jest rodzaju żeńskiego, więc: Po chwi­li oboje le­cie­li w dół.

 

Z resz­tą był pe­wien… ―> Zresz­tą był pe­wien…

 

mijał prze­chod­niów, sku­lo­nych w poły kur­tek… ―> Obawiam się, że w poły kurtek nijak skulić się nie można.

Za SJP PWN: poła «dolny fragment jednej z dwóch części ubioru rozpinającego się z przodu»  

 

Maks za­uwa­żył ko­bie­tę. Miała około dwu­dzie­stu lat i puste, nie­wi­dzą­ce spoj­rze­nie. Była ładna… ―> Wcześniej napisałaś: …pew­ne­go wie­czo­ra wy­szedł na spa­cer. […] wil­got­na aura, świa­tła la­tar­ni, punk­to­wo oświe­tla­ją­ce po­pę­ka­ne chod­ni­ki. ―> Czy w mglisty i ciemny wieczór, kiedy latarnie oświetlały jedynie chodnik, mógł, stojąc po drugiej stronie ulicy, dostrzec, że spojrzenie dziewczyny jest puste i niewidzące?

 

we­szła do środ­ka. Maks wszedł za nią. Na szczę­ście, aku­rat star­sza pani wy­cho­dzi­ła z psem… ―> Powtórzenia.

 

mu­sia­ła wejść do któ­re­goś z niż­szych miesz­kań… ―> Raczej: …mu­sia­ła wejść do któ­re­goś z niż­ej położonych miesz­kań

 

Po­now­nie po­czuł lo­do­wa­ty dreszcz, prze­pły­wa­ją­cy przez jego ciało. ―> Zbędny zaimek – czy czułby dreszcz przepływający przez cudze ciało?

 

To musi być tu, po­my­ślał. ―> To musi być tu – po­my­ślał.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: Zapis myśli bohaterów

 

 Męż­czy­zna od­su­nął Maksa od drzwi i po­pchnął go na zie­mię. ―> Rzecz dzieje się na klatce schodowej, więc: Męż­czy­zna od­su­nął Maksa od drzwi i po­pchnął go na podłogę.

 

– Mó­wi­łem ci, żebyś spier­da­lał! – męż­czy­zna krzyk­nął. ―> – Mó­wi­łem ci, żebyś spier­da­lał! – krzyknął męż­czy­zna.

 

Nie pójdę sie­dzieć przez bred­nie ja­kie­goś nar­ko­ma­na. ―> Skąd posądzenie, że to narkoman?

 

– Je­steś pe­wien? – męż­czy­zna już miał wró­cić do miesz­ka­nia… ―> – Je­steś pe­wien? – Męż­czy­zna już miał wró­cić do miesz­ka­nia

Ko­bie­ta le­ża­ła na łóżku w swo­jej sy­pial­ni. ―> Zbędny zaimek.

 

Na gło­wie miała za­ło­żo­ną fo­lio­wą torbę… ―> Na gło­wę miała za­ło­żo­ną fo­lio­wą torbę

 

Nie za­świe­cał świa­tła, żeby ich nie bu­dzić. ―> Brzmi to fatalnie.

Proponuję: Nie zapalał/ włączał świa­tła, żeby ich nie bu­dzić.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Upss, autorki nie ma. Nowy poniedziałkowy dyżurny zajrzał, ale nie przeczyta.

Odmeldowuję się.

Nowa Fantastyka