- Opowiadanie: ExperymentatorWielki - Kiedy przyszła, noc uklękła

Kiedy przyszła, noc uklękła

Witam, i zapraszam do lektury mojego pierwszego opowiadania s-f.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Kiedy przyszła, noc uklękła

 Idą wolno. Nie muszą się śpieszyć, jako że dochodzi dopiero południe. Słońce przesuwa się leniwie po błękitnej łące. Banał? Cóż, kiedy jest się dość ciepłą, całkiem sporych rozmiarów, żółtą kulą, jedyne co przychodzi do głowy, to toczenie się od wschodu do zachodu, i z powrotem. Żaden z naszych bohaterów nie jest jednak słońcem. Nie jest nawet choćby małą chmurką. Nasi bohaterowie są ludźmi, a ich myśli są jakże różne od myśli gwiazd na niebie. Ot, choćby ten mały, który włóczy noga za nogą, i ten dużo starszy, który nieco już kuleje. Ich myśli, są myślami ludzi wolnych. Urodzili się w czasach, kiedy dyktatury zostały obalone, a nowy ład zagościł na Ziemi na stałe. Bo, jak pewnie już się domyśliliście, jesteśmy teraz na Ziemi, tej ziemistej planecie z jądrem w środku, po wierzchu której spaceruje teraz niezliczona ilość ludzkich, i nie tylko zresztą, szczęśliwych istnień.

 

Moglibyście teraz pewnie spytać, kim jestem, i czemu was tu zabrałem? Kim jestem, to może pominę, chciałbym natomiast, abyście przysłuchali się rozmowie dziadka z wnuczkiem, a potem i z mamą. Przysłuchali dobrze i dokładnie, bo ta rozmowa mogłaby odbyć się dużo, dużo wcześniej, gdyby ludzkość inaczej podchodziła do niektórych spraw.

 

– Dziadku, dziś na lekcji politologii omawialiśmy dawne ustroje. Wiesz, że kiedyś w przeszłości był już król, jak ten teraz? – Chłopak wydaje się przejęty tematem. Choć chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej, lekcje są prowadzone nad wyraz ciekawie. Prowadzą je bowiem roboty.

– Oczywiście, że wiem, chłopcze. Zgaduję, że przerabialiście dziś ciemne wieki?

– Tak, pani opowiadała nam o demokracji, i strasznym bałaganie, jaki wtedy panował. Opowiadała, że życie wtedy było bardzo ciężkie.

– To prawda, drogie dziecko. Wiek dwudziesty, i dwudziesty pierwszy były bardzo trudne. Ludziom wmawiano w tym czasie, że mogą o wszystkim decydować, choć tak naprawdę decydowały za nich wszechobecne media.

– Nie rozumiem dziadku.

– Wyobraź sobie, że były w tamtych czasach ugrupowania polityczne, zrzeszające wszelakiej maści bandytów, złodziei i cwaniaczków. Zwalczały się one nawzajem, jednak miały wspólny cel: utrzymać jak najgłupsze społeczeństwo, którym można łatwo sterować. Taki stan potrzebny im był, by móc istnieć. Wszystkie istniejące media, były w rękach jednej z tych partii, a każde z tych mediów przedstawiało punkt widzenia dla siebie odpowiedni.

– Ach, czyli w ten sposób nigdy nie mówiono prawdy?

– Tak, chłopcze.

– A czemu ludzie się nie sprzeciwiali?

– Tylko nie mów mamie, że ci to powiedziałem, ok? Ludzie to idioci z natury, a czasem jeszcze kretyni z wyboru. Szczególnie ludzie żyjący w tamtych czasach tacy byli.

– Rozumiem… Chyba.

– Ale ty tak nigdy nie mów. To będzie nasza mała tajemnica, dobrze?

– I co było dalej, dziadku?

– Każda z kolejnych partii badała, na ile może sobie pozwolić, i posuwała się coraz dalej w swojej bezczelności. W końcu zabrano ludziom prawie wszystko i zniewolono ich prawie całkowicie. Musisz też wiedzieć, chłopcze, że miały w tym udział tajne stowarzyszenia. Na przykład do Europy wpompowano inną rasę która wniosła do niej swoją kulturę i rozbiła ją wewnętrznie. Wszystko po to, aby stworzyć jedno państwo, ale o tym opowiem ci kiedy indziej.

– Ale przecież teraz mamy mnóstwo państw dziadku, tak dużo, że nie sposób je policzyć!

– Tak chłopcze. Kiedyś państwa liczyły nawet miliardy ludzi. Potem zrozumiano, że idealne państwo składa się z jednej osoby. Jednak jednej osobie jest smutno, więc to rodzina jest idealnym państwem. W takim państwie-rodzinie nigdy nie dojdzie do wybuchu powstania, ani strajków, a co najważniejsze chłopcze, rodzina nigdy nie będzie tak spolaryzowana, jak było każde państwo w dwudziestym i dwudziestym pierwszym wieku. Owszem, i w rodzinie dochodzi do kłótni, ale to cały czas rodzina.

– Spolaryzować! Znam to słowo dziadku!

– Wiem, bo uczą cię w szkole rzeczy, których powinno się uczyć. Jesteś przyszłością tego narodu, kiedyś młodzież była tylko jego zakałą. Wulgarna, rozpita i obsceniczna. A przede wszystkim bezdennie głupia. Młodzież uczono działania w grupie, żeby zabić indywidualizm i twórczą moc jednostki. Dziś każdy wie, że na losy świata mają wpływ pojedyncze osoby.

– A pokazywałem ci dziadku, co wczoraj dostałem od mamy? Nowy antygrawitor. Jest szybszy od starego!

– A wiesz, kto go zrobił?

– Inżynierowie!

– Tak, dokładnie. Inżynierowie zajmują się konstruowaniem, malarze – malowaniem. W dwudziestym wieku polityką zajmowali się wszyscy, bo wszyscy mieli prawo głosu. A przecież im węższy zakres specjalizacji, tym większe szanse powodzenia przedsięwzięcia. Dopiero z czasem dopuszczono do świadomości społecznej, że im więcej osób uczestniczy w przedsięwzięciu, tym ta grupa ma mniejszy potencjał intelektualny. Wyobraźmy sobie, że milion osób decyduje o tym, jak i kiedy wyprowadzić psa na spacer. Wyobrażasz sobie chłopcze, ile byłoby różnych pomysłów, kłótni, pretensji? Pies prawdopodobnie zdechłby bez jedzenia w zasikanym mieszkaniu, a ludzie by dyskutowali, i dyskutowali. A teraz proszę, co robi jedna osoba? Po prostu wyprowadza psa na spacer, o której godzinie jej się podoba. O potrzebie dyskusji mówili nam ludzie złej woli, którzy doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

– Dziadku, nie mów tak dużo i szybko naraz, bo się zaczynam gubić.

– To powiem ci jednym zdaniem: lepsze byłyby wtedy rządy jednej przypadkowo wylosowanej osoby, niż tłumu.

– Dlaczego?

– Bo zawsze jest szansa, że trafisz na kogoś myślącego. Tłum nie myśli natomiast nigdy. Oczywiście, zawsze moglibyśmy trafić na kogoś nieodpowiedniego, w skrajnych wypadkach nawet na mordercę, ale wtedy łatwo byłoby go obalić, gdyż nie miałby za sobą zaplecza politycznego.

– I co dziadku, w końcu ludzie poszli po rozum do głowy?

– A skąd. Wtedy przyszła ona. Była piękna, młoda i odważna, a przede wszystkim – szalenie inteligentna i wrażliwa. Zdobyła popularność w swoim państwie, a potem i na całym świecie, tworząc roboty, całą armię robotów. Potrafiła skupić swoje emocje w sposób, w jaki innym nawet się nie śniło, i nadawała martwym rzeczom świadomość. Po prostu budziła je do życia. Nie byli tak żywi, jak my, bo takich jak my może stworzyć tylko Bóg. Ona po prostu nadawała świadomość. Tylko i aż.

 – Jak to było dokładnie dziadku, tak od początku?

– Jasmine urodziła się w niezamożnej rodzinie gdzieś w Europie. Kiedy zaczęła dojrzewać, zaczęła też mieć problemy psychiczne, w tym bardzo silną cyklofrenię. Wszystko przeżywała silniej niż inni. Legenda głosi, że któregoś razu, płakała jak zawsze zamknięta w czerni swojego pokoju, i wtedy wzięła do ręki zabawkę, małego r2d2 z Gwiezdnych Wojen. Zabawka w jej rękach ożyła… Kiedy inni bawili się i cieszyli życiem, szesnastoletnia Jasmine układała w głowie plan. Plan, który miał zmienić dzieje ludzkości. Musisz wiedzieć chłopcze, że piękno często rodzi się z bólu…

– Chodźmy na obiad, bo mama się zdenerwuje!

 

Idą szybko. Muszą się śpieszyć, gdyż rozmowa zajęła im mnóstwo czasu, a na obiad jest zupa z cukinii i zapiekanka ze szpinakiem. Nie mogą pozwolić, aby takie pyszności wystygły. Jeśli sądzicie, że to może smakować okropnie, jesteście w wielkim błędzie! Przyrządzają je jednak roboty, bo ludzie w tych czasach zajmują się innymi rzeczami, niż gotowanie, czy sprzątanie. Zajmują się czytaniem, teoretyzowaniem. Rozwijają swoje talenty i intelekt.

 

Podczas obiadu chłopiec zaczyna się dziwić, jak to możliwe, że kiedyś jedzono zwierzęta.

 

– Tak, jedzono, ale nie mów o mięsie przy stole! Kiedyś ludzie inaczej podchodzili do tego tematu, delikatnie mówiąc!

– Tak, bo ludzie to i… – wyrwało się małemu, i wtedy spotkał wzrok dziadka – Indianie..

– Że co takiego? Raczej bym powiedziała, że i… – I sama zreflektowała się w porę – Islandczycy… Ten, tego, może dokładki?

Dziadku, dokończysz opowiadać o Jasmine?

– Jasmine zrozumiała, że wszystko przychodzi z czasem. Założyła więc firmę, i tworzyła w niej roboty pracownicze, które miały ludziom pomagać w pracy. To była prawdziwa rewolucja. Naprawdę jednak roboty tylko udawały, że są tępymi osiłkami. Rządom podobało się to, bo zarabiali na nich krocie. Jednak nie znali ukrytego celu robotów. Kiedy Jasmine stworzyła ich wystarczająco dużo, roboty obaliły panujące rządy i jedynym prawdziwym przywódcą stała się Jasmine. Musisz wiedzieć, że każdy robot miał w sobie dużo z Jasmine, więc kiedy strzelali w tył głowy przywódcom, politykom i innym szumowinom, zamykali przy tym swoje robocie oczy…

 – To brzmi trochę jak bajka, dziadku.

– Pewnie masz rację, a nawet na pewno ją masz. – Uśmiecha się pod nosem dziadek – Transmitor kanał pierwszy – mówi.

 

I włącza się obraz. Mama, dziadek i chłopiec znajdują się wewnątrz tego obrazu. Leci właśnie transmisja z zaprzysiężenia Króla Robota Drugiego. Choć na Ziemi są miliardy państw, jest tylko jeden król, który pilnuje, by nie było innych władców. I wszyscy są szczęśliwi. Jeszcze tylko taka drobna uwaga – kiedy używam słowa król, pewnie widzicie przed oczyma tron, berło i koronę. Nic z tych rzeczy. Roboty noszą bowiem królestwa w swoich metalowych sercach.

 

Zostawiam was teraz samych, moi drodzy, bo mam przed sobą nowe zadanie – muszę cofnąć się o wieki i zainspirować ludzi, by wymyślili koło. Zaiste, męczącą mam pracę, a do tego tak niechronologiczną. Można od tego dostać zawrotu głowy.. Pamiętajcie:

 

Pif – paf ;-)

 

Koniec

Komentarze

ExperymentatorzeWielki, niespełna dziesięć tysięcy znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Eksperymentatorze. Na wstępie dwie uwagi. 

Po pierwsze, na tym portalu przyjmuje się, iż tekst nieprzekraczający 10k znaków to jeszcze szort, więc fajnie jakbyś zmienił oznaczenie. 

Po drugie:

 

Witam, i za­pra­szam do lek­tu­ry mo­je­go pierw­sze opo­wia­da­nia s-f.

Literówki oraz wszelakie błędy już w przedmowie niezwykle zniechęcają do lektury. Ale z racji dyżuru, za tekst się zabrałem.

 

Urodzili się w czasach, kiedy dyktatury został obalone – literówka.

 

Bo, jak pewnie już się domyśliliście, jesteśmy teraz na Ziemi, tej ziemistej planecie z jądrem w środku, po wierzchu której spaceruje teraz niezliczona ilość ludzkich… – powtórzenia. No i twierdzisz, że tylko ziemia posiada jądro?

 

Przysłuchali dobrze i dokładnie… – Nienawidzę, gdy narrator mi coś narzuca i mówi, co mam robić. A tak w ogóle to nie lubię tego typu narracji, gdy narrator zwraca się do mnie bezpośrednio. Ale to już uwaga czysto subiektywna.

 

– Rozumiem.. Chyba. – wielokropek to zawsze trzy kropki.

 

– I co było dalej, dziadku ? – zbędna spacja przed pytajnikiem. 

 

Dziś każdy wie, na losy świata mają wpływ pojedyncze osoby. – zgubiło się że?

 

– To powiem Ci jednym zdaniem – nigdy z dużej litery, chyba, że to fragment listu itp. 

 

Zabawka w jej rękach ożyła.. – albo jedna, albo trzy kropki.

 

Musisz wiedzieć chłopcze, że piękno często rodzi się z bólu.. – to samo. Dalej jest kilka razy jeszcze ten sam błąd.

 

– Chodźmy na obiad, bo mama się zdenerwuje ! – znowu zbędna spacja.

 

– Tak, bo ludzie to i.. – Wyrwało się małemu, i wtedy spotkał wzrok dziadka – Indianie..

– Że co takiego? Raczej bym powiedziała, że i.. –sama zreflektowała się w porę – Islandczycy.. Ten, tego, może dokładki?

Dziadku, dokończysz opowiadać o Jasmine? 

W tym fragmencie nie dość, że pełno dwóch kropek, to jeszcze źle zapisane dialogi. No i brakuje chyba jednej kreseczki dialogowej przy ostatnim pytaniu.

 

Ok, a więc tak…

Tekst do mnie niestety zupełnie nie przemówił. I nie tylko za sprawą narracji, której nie lubię. Jest tu jakiś chaos i nie do końca przemyślana kompozycja, jednak najgorsze jest jedno. Większość tekstu to dialog dziadka z wnukiem. Jeden wielki infodump. Dziadek opowiada i opowiada, a ja się nudzę. Kurczę, tego typu fragment zacząłby mnie nudzić w długim opowiadaniu nawet lub powieści, a co dopiero w tak krótkim tekście. W zasadzie Twoje opowiadanie nie ma akcji, nie ma jakiejś głębszej fabuły, jeno jest tylko takim podręcznikowym natłokiem informacji, w których dodatkowo autor spisał swoje spostrzeżenia dotyczące obecnych czasów (btw. nic odkrywczego się w nich nie znalazło).

Nie rozumiem jeszcze tego górnolotnego tytułu i do czego nawiązuje.

Czy narrator jest Bogiem? Z pewnością jakąś siłą sprawczą, ale po cholerę opowiada nam o dalekiej przyszłości, a potem musi nauczyć ludzi zrobić koło? Przecież to koło już musiało powstać, skoro gada nam o tym, o czym gada. No i tego pif pafa na koniec nie skumałem.

Nie siadło, ale tak bywa. Powodzenia przy kolejnych tekstach, pozdrawiam!

Dzięki za uwagi i zajrzenie! Jak tylko będę miał czas, edytuję wszystkie błędy.

 

Nie siadło? Ok, rozumiem. Nie zgodzę się tylko z jednym– jeśli to, o czym piszę, jest takie oczywiste, to czemu dalej tkwimy w tym absurdzie? 

Nie zgodzę się tylko z jednym– jeśli to, o czym piszę, jest takie oczywiste, to czemu dalej tkwimy w tym absurdzie? 

Nie wiem co konkretnie podciągasz pod ten absurd, jednak sam sobie przecież odpowiadasz w tym tekście. Nie ze wszystkim się może w pełni zgadzam, ale z ogłupianiem i kontrolowaniem masy owszem. Znam wielu ludzi, z pozoru wcale nie głupich, którzy zostali walnięci medialnym młotkiem, wierzą politykom albo myślą, że jak ktoś im coś daje, to jest fajny. Dezinformacja i taka skala ogłupiaczy jest na wysokim poziomie. O tym jednak wszyscy wiemy, dlatego też napisałem, że nic odkrywczego w tym temacie nie napisałeś.

Jedno na osłodę dodam, bo wcześniej zapomniałem. Spodobał mi się motyw miliona państw jako rodzina oraz rozważania o tym, że przypadkowa jednostka i tak byłaby lepszym wyjściem niż znane nam obecnie ustroje. Czy to logiczne i prawdopodobne? Nie zagłębiam się, ale motyw ciekawy.

 

 

Może małego chłopca zainteresował wykład dziadka, ale mnie, Experymentatorze, niestety, nie udało się nim zająć. Nudne to i dość łopatologicznie podane.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

Mo­gli­by­ście się teraz pew­nie spy­tać… ―> Mo­gli­by­ście teraz pew­nie spy­tać

 

im był, by móc ist­nieć. Wszyst­kie ist­nie­ją­ce media, były… ―> Powtórzenia.

 

mnó­stwo państw dziad­ku, tak dużo, że nie spo­sób ich po­li­czyć! ―> Państwo jest rodzaju nijakiego, więc: …że nie spo­sób je po­li­czyć!

 

In­ży­nie­ro­wie zaj­mu­ją się kon­stru­owa­niem, ma­la­rze– ma­lo­wa­niem. ―> Brak spacji przed półpauzą.

 

a przede wszyst­kim– sza­le­nie in­te­li­gent­na… ―> Jak wyżej.

 

zaj­mu­ją się in­ny­mi rze­cza­mi, niż go­to­wa­niem, czy sprzą­ta­niem. ―> …zaj­mu­ją się in­ny­mi rze­cza­mi, niż go­to­wa­nie, czy sprzą­ta­nie.

 

– Tak, bo lu­dzie to i… – Wy­rwa­ło się ma­łe­mu, i wtedy spo­tkał wzrok dziad­ka – In­dia­nie..

– Że co ta­kie­go? Ra­czej bym po­wie­dzia­ła, że i… – i sama zre­flek­to­wa­ła się w porę – Is­land­czy­cy… Ten, tego, może do­kład­ki? ―>

– Tak, bo lu­dzie to i… – wy­rwa­ło się ma­łe­mu, i wtedy spo­tkał wzrok dziad­ka – In­dia­nie

– Że co ta­kie­go? Ra­czej bym po­wie­dzia­ła, że i… – I sama zre­flek­to­wa­ła się w porę. – Is­land­czy­cy… Ten, tego, może do­kład­kę?

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

za­my­ka­li przy tym swoje ro­bo­cie oczy.. ―> Jeśli zdanie miała kończyć kropka, jest o jedną kropkę za dużo, a jeśli wielokropek, brakuje jednej kropki. Wielokropek ma zawsze trzy kropki.

 

tylko taka drob­na uwaga– kiedy… ―> Brak spacji przed półpauzą.

 

mam przed sobą nowe za­da­nie– muszę cof­nąć się wieki wstecz… ―> Masło maślane – czy można cofnąć się w przód?

Brak spacji przed półpauzą.

 

Można od tego do­stać za­wro­tu głowy.. ―> Kropka to czy wielokropek?

 

Pif – paf ;-) ―> A tego to już całkiem nie rozumiem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawione, thx. Ciężką macie prace, mam nadzieje że chociaż wam dobrze płacą..

Ależ, ExperymentatorzeWielki! Co też Ci przyszło do głowy! Tu nikt nikomu za nic nie płaci. Tu się pisze i czyta dla przyjemności. A robienie łapanki to już szczyt rozkoszy. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

Rzeczywiście, tekst traktuję, jak baję. Wcale nie uważam, aby było to złe, ponieważ baje uwielbiam.

Rozbawił mnie oczywiście, mocno nasączony polityką, opis wad XX i XXI wieku, ówczesnych przywódców i partii, zderzający się z idealnym światem współczesnym, w którym żyją bohaterowie, jest świetne nauczanie przez roboty (rzecz jasna – tylko mądrych treści), istnieją doskonałe rządy, a zatem – panuje powszechne zadowolenie. :)

 

Szczytne hasło “Młodzież przyszłością narodu” wisiało na słupach tuż przy drodze, którą codziennie przez 4 lata jeździłam do LO, w latach 80-tych XX wieku. :)

 

Niestety, mrzonką jest idealny opis funkcjonowania rodziny, zaprezentowany przez dziadka, jednakże to przecież bajka. :)

Opowiadanie jest dość żartobliwe i ciekawie przedstawia historię Ziemi w przyszłości. Narrator wydaje się osobą bardzo kulturalną, o nienagannych manierach. 

 

Z technicznych dostrzegłam:

rasę, która (brak przecinka)

nie sposób ich policzyć (zamiast je)

 

Pozdrawiam

Pecunia non olet

Cześć! Dzięki za czytanie i uwagi. Dla odmiany kilka miłych słów ;>

 

Błędy zaraz poprawię,

 

pozdrawiam

Witaj.

ExperymentatorWielki

Dla odmiany kilka miłych słów

Każdy tekst w moim odczuciu jest ciekawy, bo mówi nam wiele o Autorze i postrzeganiu przez Niego świata. Twój jest niebanalny i oryginalny, a to spory atut. :)

Co do błędów, sama je nieustannie popełniam (wstyd), lecz dzięki temu Portalowi uczę się, jak tego nie robić. :)

 

Dziękuję, pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Uważam, że jest to świetny punkt wyjścia do opowiedzenia jakiejś historii, w której będzie i akcja i emocje.

Napisane dość sprawnie, w sensie, że przyjemnie się czyta. Pokaż perypetie jakiegoś bohatera w tym uniwersum. 

Przeczytaj, proszę, ten tekst:

Chmura

Cześć, dzięki za zajrzenie. Ten tekst zacząłem czytać, jednak musiałem przerwać, wrócę niebawem do niego.

 

Pozdrawiam!

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka