- Opowiadanie: All - Jak popadłem w szaleństwo

Jak popadłem w szaleństwo

Próbowałem justować i edytować żeby było równo i jakoś nie wychodziło 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Jak popadłem w szaleństwo

 

Nazywam się Esanegona, przemawiam za tych, którzy nie czują się nie siłach by mówić. Za ludzi nierozumiejących, czemu muszą żyć, za wszystkie zagubione owce w obcym stadzie. Moi wyznawcy poderżnęli swoje nadgarstki w mojej fontannie. Jak oddanym trzeba być, aby odebrać swoje życie? Być na tyle dzielnym, odważnym by zadać sobie ból, nie myśleć już o korzeniach trzymających na siłę do ziemi. Wielu odwraca się od mojego ołtarza, wielu zabija moich wyznawców. Nie mówię, że są ślepi uważając inaczej, uważam każde życie za ważne i wartościowe nawet, jeśli odbiera ono inne życia. Płaczę jednak nad tymi, którzy są zmuszeni żyć.

 

Wróciłem jak zwykle z pracy do domu. Za oknem ciągła szarość i mgła.

Od odejścia rodziny w zaświaty zostałem sam, kompletnie sam.

Żadnej żywej duszy, do której mogłem się odezwać.

Byłem zamknięty we własnej osobie, chciałem zrzucić z siebie ciężkie brzemię myśli.

Pamiętam całą drogę, jaką przebyłem, była ona trudna, przepełniona rozpaczą.

 

Zawsze zastanawiałam się jak to jest pamiętać przeszłość, ludzki umysł jest obciążany tak ogromnym brzemieniem. Wszystkie przykre wydarzenia, po prostu przewijające się przez umysł. Do tego dochodzi teraźniejszość. Ciążyć na sobie ból tego, co było i jest.

 

Moja pierwsza próba przepełniona desperacją oraz pragnieniem bycia zauważonym.

Pamiętam, że nie dowierzałem w to, że ludzie próbują odebrać sobie życie dla uwagi.

Myślałem raczej, że po prostu chcą uwagi i niczego więcej.

Teraz spoglądając za siebie wiem, jak bardzo byłem głupi.

Uciekłem z domu do lasu, tam znalazłem grubą linę, wiszącą na drzewie.

Tak jakby, ktoś ją dla mnie przygotował, chciał mnie przetestować.

Spróbowałem, jednak nie potrafiłem się puścić.

Zacząłem wtedy myśleć o teraźniejszości.

O tym jak wrócę do domu do swojej poduszki i wygodnego łóżka.

Jak usiądę przed komputerem i udam się w świat fikcyjny.

Bałem się, że stracę te rzeczy.

Teraz żałuję, bo szansy takiej już nie dostanę.

 

I jeszcze okropna świadomość istnienia przyszłości. Bycie świadom, że następnego dnia wszystko może ulec zmianie. Ukochane osoby mogą odejść, osoby kochanych osób mogą odejść, zmieniając je, przepełniając je smutkiem i rozpaczą. Pomyśleć, że to, co sprawia przyjemność może zniknąć. Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

 

Moje życie ciągnęło się dalej. Jak również brzytwa po moim ciele.

Przychodziłem do ludzi z rękoma pociętymi wielokrotnie.

Siedziałem pośród nich z naciętą twarzą.

Poruszałem się między nimi z czerwonymi szramami na rękach.

A matka słysząc uderzenia paska z igłami o moje plecy.

Przychodziła jedynie bezradna, „przestań”, „nie rób tak”.

I rozpacz w jej głosie, nie przestawałem nawet na jej oczach.

Jaki terror w człowieku musiałem wywołać.

Teraz obecnie, gdy spoglądam w lustro.

Widzę ucieleśnienie wszelkich wad bądź grzechów.

Uosabiałem się do potwora.

Nie obchodzi mnie, co istnieje.

Uroniłem suche łzy.

 

Mimo że jestem istotą bez empatii, odczuwam po prostu coś rezonującego w moim sercu, niewytłumaczalnego. Jak istnieć, wiedząc, że nie można się cofnąć? Nie da się pomóc komuś, kto po prostu uważa idee życia za bezcelową. Gdyby poprosić o szybką, bezbolesną śmierć, nikt jej nie zada, nikt nie chce odbierać istnienia. Choć gdyby ktoś naprawdę chciał się skończyć, znalazłby sposób. Niektórzy jednak nie są na tyle odważni. Chciałabym pomóc, naprawdę.

 

I gdy pogodziłem się z tym, że samemu nie dam rady.

Zacząłem szukać bratniej duszy.

Za co oczywiście zostałem obśmiany.

Słowa tak bolały, desperacja narastała, prowadząc do irracjonalnych decyzji.

Żadna mnie nie chciała (nie zechce), nie znałem nikogo.

Jednak, gdy miałem odcień radości, poznałem kogoś.

Ten ktoś sobie poszedł a ja siedziałem w wirze emocji.

Było zimno, bardzo zimno, a tory twarde.

Nie nadeszło jednak zbawienie, przynajmniej nie, jakie chciałem.

Pomoc zaczęła się ze mnie śmiać.

„Znajdź sobie dziewczynę”

Zatraciłem kontakt z rzeczywistością,

Z jednej strony się śmiali, że szukam.

Z drugiej się śmiali, że nie mam.

A chciałem mieć i się starałem.

Mówili, zadbaj pierw o siebie.

Dbałem tedy jak potrafiłem.

Teraz już nie dbam o nic.

I nic mnie nie obchodzi.

Oprócz sposobu.

 

Nie mieć ojca ani matki, od dziecka w samotności. Pozostaje tylko żalić się światu jak jest źle. Pozostaje wylewać płacze gdzie się da, szukać uwagi, czegokolwiek, może i akceptacji. Niekochany przez nikogo, zostawiony sam na pastwę losu. Teraz jak zaczynam więcej o tym myśleć, może ludzie nie powinni nigdy powstać? Kto lub co było tak okrutne by ich stworzyć? Zamknięci w wiecznym konflikcie między sobą, walczący o dobro własne o racje. Rozumiem, czemu może nie chcieć po prostu żyć. Za ciężko.

 

Pamiętam wieczorne spacery w ciszy i samotności.

Rozmyślałem nad tym jak mogłoby być.

Oraz dlaczego tak nie mogło być.

Czego mi brakowało?

Uciekłem w mrok.

Zamykałem się w sobie, darząc każdego człowieka czystą nienawiścią.

Jak takie ścierwo mogło stąpać po ziemi?

Robactwo do wytępienia, obraza dla jakiegokolwiek istnienia.

Byłem gotów zabić, chciałem prowokacji.

Tak bardzo chciałem skręcić kark.

Usłyszeć łamanie kości.

Gołymi rękoma wydrzeć skórę z twarzy, chwytając za szczękę.

Pięściami uderzać do plamy na asfalcie.

Przepełniony czystą nienawiścią i wrogością.

Jednak to minęło.

Nienawiść jest bardzo płytkim krokiem w odmęty.

Prawdziwy mrok, prawdziwa rozpacz, wymaga finezji.

Więc przybliżałem się do ludzi by wywołać konflikt.

By pokazać im jak żałosnymi są stworzeniami.

Zacząłem obrażać i drwić.

Wyszło na to, że ja nie mogłem tego robić.

Przynajmniej nie w stronę kogoś.

 

Zaczynają podróż od narodzin, a kończą na śmierci. Nie mają zdania czy chcą się narodzić, czy nie. Tak jakby siłą ktoś nakazywał im żyć. Ustawiał jak nakręcaną zabawkę drogę w życiu. Wychowywał na swój własny, namalowany obraz. Kryjąc to wszystko za słowem „miłość”. Nie dając wyboru.

 

Hhahha…

​Ludzkie słowa przestały wystarczać.

Zacząłem się śmiać z mojej kolejnej, żałosnej próby.

Leki usypiające z wódką, a potem mi tylko płukali wątrobę.

No idiota, idiota.

Zamiast żyć normalnie jak każdy to odwala takie rzeczy.

Jakiego żałosnego syna stworzyliśmy.

Jakie utrapienie z nim w szkole.

Najlepiej go zamknąć w szpitalu.

Czemu nie byłem normalny?

Czemu się normalnie nie zachowywałem?

Czemu nie mogłem odpowiadać normalnie?

Czemu nie mogę jeść normalnie?

Czemu nie mogę jak każdy normalny człowiek pójść do kościoła?

Czemu normalnie, normalnie, normalnie, normalnie.

Jak każdy, jak inni, a inni, a wszyscy, a koledzy……………

Weź te leki i się zachowuj, boże, co z ciebie będzie?

Jak można tylko siedzieć przy tym komputerze?

Wyjdź na dwór, zrób to, zrób tam to, nie rób tego.

Znajdź sobie prace, znajdź, szukaj, szukaj.

Gdzieś mamy, że już to robisz.

Gdzieś mamy, co myślisz.

Zachowuj się proszę normalnie.

Zachowuj się jak chcemy.

Bądź, kim chcemy.

Nie bądź sobą proszę.

Bycie sobą jest bezsensu.

ahhahahahhhah

 

Gdy nadchodzi moment, kiedy po prostu się nie potrafi, wszystko wygląda inaczej. Poszukując odpowiedzi na swoje pytania, których nigdy nie znajdziemy, po drodze stąpamy na niechciane rzeczy. Ludzie mają zawsze inaczej, jednak jednostka winna zachowywać się jak większość. Przestaje się odczuwać smutek, rozpacz czy ból. Na miejsce tych wartości przychodzi czyste niezrozumienie, obojętność czy niewrażliwość. Ludzie zostają pozbawieni bardzo dużej ilości zmiennych w ich życiu. Znika zastanawianie się, po co, dlaczego? Po prostu się to robi i tyle. Są rzeczy nieprzyjemne oraz przyjemne, taka jest kolej rzeczy. Ten człowiek jest już wyniszczony, boje się czerpać więcej z jego istnienia. Chciałabym, aby się skończył, jednak korzenie są zbyt mocne. Trzymają go przyjemności, nie ważne, czy małe, czy duże, takie coś nie ma znaczenia.

 

Obecnie.

Nie mam nic do powiedzenia.

Obecnie.

Nic nie jest warte wspomnienia.

Obecnie.

Nawet mi się nie chcę.

Obecnie.

Sam nie wiem, do kogo mówiłem

?

 

Najcenniejsza rozmowa to rozmowa z samym sobą. Pozostawiam tego człowieka, nie wiem, jaki los go czeka, nie jestem od tego. Być może oczy Agleaca’ia go zauważą, być może zabierze go Aelaramas. Może skończy w Plaghagetonie? Ja zapraszam do siebie tych, którzy poderżną swoje nadgarstki. Umrą. Umrzeć tak dobrze.

 

 

 

 

IlxmiliamxlI: 

 

Śmiertelnicy, jam jest tym, który łamie wszelkie bariery, ściany. Bóstwem tworzenia i utrzymania. Jestem pasywnym bóstwem, nie życzę nikomu źle, autor tekstu również. Zapewne jego utwory nie znajdują audiencji, o jakiej marzył. Robi to, bo to kocha, chciałby przekazać świat widziany jego oczami, wszystkie sny, jakie widział. Wszystkie rozmowy, być może z samym sobą, tego sam nie wie. Znam jego wnętrze, wiem, czego pragnie. Wiem również, że tego nie dostanie. Ja zaś odezwałem się po raz pierwszy, by zapowiedzieć koniec świata dotąd znanego. Zapraszam was do swojego Relmu, przepełnionego terrorem i grozom. Opowieść o prawdziwym szaleństwie. 

 

 

Koniec

Komentarze

All, szczerze powiedziawszy, męczą mnie Twoje teksty. To strumień, ciąg myśli, który coś dla Ciebie znaczy, ale dla mnie niekoniecznie. Owszem, daję radę odnaleźć w tym nawet jakieś echa siebie (co jest ciekawe :)), ale więcej w tym echa Ciebie i Twoich myśli, pragnień, przemyśleń. Przeczytałem i w zasadzie to wszystko, co mogę powiedzieć. Chciałbym móc napisać coś więcej na temat Twojego pisania, ale po prostu nie umiem, bo to do mnie nie trafia :/

Niemniej jednak, jeśli to pisanie przynosi Ci radość(?), satysfakcję(?) czy cokolwiek innego, pisz. Może znajdzie się ktoś, kto poczuje tak jak Ty.

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Moje teksty pisane są aby były męczące i trudne. Zrozumiałe, że dla większości będą one nie trafne czy nie w guście. Nie chce pisać czegoś w stylu – jak się nie podoba to nie czytaj – ale rzeczywiście potrafię zrozumieć że nie chce się czytać tekstu tego typu. Cieszę się, że choć trochę znalazłeś siebie w tekscie, dużo to znaczy. Masz racje, że sporo jest tutaj moich prawdziwych przeżyć, jednak są one przedstawione jako tło, historia, na którą reaguje istota pozbawiona uczuć, empatii itp. Może rzeczywiście wygląda jak strumień myśli czy ciąg, jednakże jest to po prostu człowiek, który opowiada o swoich przeżyciach podświadomie. Może to choćby pokazać jak wiele mamy jako ludzie w sobie, i jak wiele z tych rzeczy nie potrafimy z siebie wydobyć. Co tak naprawdę potrafimy jako ludzie czuć i co o tych emocjach sami myślmy. W tekście obiekt z coraz to dłuższym wywodem zatraca się, zaczyna się śmiać, powtarzać słowa, które go dręczyły. To był główny zamysł tekstu – czyli jak w większości tego typu – interpretacja oraz rozważanie. 

Jednakże zacząłem rozumieć że jest to portal fantasy, więc taka tematyka może nie znaleźć dobrego odbioru, więc zaprzestane publikacji tego typu treści zastępując ją mrocznym fantasy, które również kocham. 

Cóż, dziękuję za szczerość, bo jest to cenniejszy komentarz niż można to nazwać “zostawienie po sobie śladu by zachęcić do zobaczenia własnego profilu i opowiadań”. Również pozdrawiam :)

All

Zapraszam was do swojego Relmu, przepełnionego terrorem i grozom.

Chyba grozą.

 

Tekst faktycznie jest ciężki, mimo że dosyć krótki. To, co jest tutaj zwłaszcza męczące to natłok pesymizmu, gęstość wisielczych myśli. Przyjęcie takiej konwencji wydaje się mimo wszystko usprawiedliwione przez temat, jaki poruszasz, bo on również do najlżejszych nie należy.

Przy czytaniu odniosłem wrażenie, że zostają tutaj przytoczone myśli człowieka w stanach kryzysu – tuż przed możliwością popełnienia próby samobójczej. Wir myśli prowadzi mówiącego w dół i w dół, gdzieś do jakiejś czarnej jamy, w której jest albo apatia, albo smutek, rozczarowanie.

Przeplatanie fragmentów, gdzie po każdym zdaniu dajesz nowy akapit z fragmentami o akapitach dłuższych, daje jeden dziwny efekt. Mianowicie nie mogłem się opędzić od myśli, że czytam na przemian formę wierszowaną ze zwykłą prozą. Oczywiście wiadomo, że nie jest to takie łatwe rozgraniczenie, ale coś takiego przyszło mi do głowy.

Ogólnie rzecz biorąc, nie czuję się specjalnie porwany, ale też nie jest wcale źle. Jest tutaj pole do interpretacji, a opisy uważam za niezłe, mimo że nie do końca w moim guście.

Pozdrowienia!

Masz racje, że sporo jest tutaj moich prawdziwych przeżyć, jednak są one przedstawione jako tło, historia, na którą reaguje istota pozbawiona uczuć, empatii itp. Może rzeczywiście wygląda jak strumień myśli czy ciąg, jednakże jest to po prostu człowiek, który opowiada o swoich przeżyciach podświadomie.

Człowiek, który opowiada o swych myślach podświadomie, dobrze, ale nie znaczy to, że to co napisałeś nie jest strumieniem myśli. Skoro bazujesz na jakichś przeżyciach i doświadczeniach w tych przemyśleniach bohatera, to te przemyślenia Tobie również przyszły do głowy. Może jest tak, że tymi tekstami – bo to jest cykl – starasz się je poukładać, skatalogować, rozwijając w opowieść fikcyjnej postaci? Tak tylko gdybam, ale te kilka rzeczy, które znalazłem w tekście, a które mógłbym przypisać sobie, prowadzą mnie do takiej konkluzji.

więc zaprzestane publikacji tego typu treści zastępując ją mrocznym fantasy, które również kocham. 

Ależ publikuj, może trafisz na odbiorcę :) A mroczne fantasy, to według Ciebie co na przykład? Chodzi mi o książki albo settingi.

Known some call is air am

Ja bardzo lubię Lovecrafta i nim się wzoruje jeśli chodzi o pisanie. Uwielbiam Gigera oraz Beksińskiego, ich sztuka mnie mocno inspiruje, w takich klimatach też staram się pisać. 

All

Giger? No co Ty? ;)

A jeśli chodzi o HPLa to też bardzo lubię. Wagnera albo Howarda czytałeś? Poego i jego opowieści niesamowite? Z polskiego podwórka, myślę, że Orbitowski mógłby Ci podpasować :)

Known some call is air am

Cześć,

 

więc tak – jeżeli chodzi o Lovecrafta, to myślę, że to bardzo fajna droga rozwoju, zauważ jednak, że taka droga wymagałaby ubrania historii w bardziej rozbudowaną narrację oraz wprowadzenia bardziej wyrazistego bohatera oraz świata przedstawionego. Do tego gorąco zachęcam :)

 

Jeżeli chodzi o wrażenia po przeczytaniu tego tekstu – mam podobnie jak Outta, coś tam do mnie trafia, ale nie łączy się to w logiczną, fabularną całość. Zachęcam do stworzenia fabuły z prawdziwego zdarzenia, choćby na wzór Lovecrafta.

 

Cóż, dziękuję za szczerość, bo jest to cenniejszy komentarz niż można to nazwać “zostawienie po sobie śladu by zachęcić do zobaczenia własnego profilu i opowiadań”.

U nas chyba nikt tak nie robi, czy jednak zdarzają się takie wpisy? Poproszę o przykłady ;)

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Cześć, strasznie depresyjny tekst, w zasadzie odniosłem wrażenie że chcesz się wyżalić raczej, niż stworzyć jakikolwiek byt pisany. Nie wiem, to jest moje wrażenie,– walisz co ci leży na sercu i tyle. Sam styl jak dla mnie jest po prostu przyciężki, ale to pewnie normalne kiedy się słucha żali :)

 

Pozdrawiam, i życzę szczęścia w życiu !;)

Cześć, All.

To twój najlepszy tekst do tej pory, bo jest zrozumiały i można się z nim utożsamić, znaleźć siebie. Jak dla mnie wcale nie jest przyciężki, po prostu smutny. Czytało mi się więc dobrze (jeśli mogę tak napisać, ale wiesz, o co chodzi). Żałuję tylko, że jest to ponownie strumień myśli, a nie pełnoprawne opowiadanie. Gdybyś dodał tutaj trochę fabuły, tekst zyskałby na głębi i byłby dużo ciekawszy. Ja sama bardzo lubię opowiadania o tematyce związanej z psychiką, problemami psychicznymi, im więcej emocji tym lepiej. Dlatego właśnie podobało mi się, ale mogło bardziej ;)

 

Zachowuj się proszę normalnie.

Zachowuj się jak chcemy.

Bądź, kim chcemy.

Nie bądź sobą proszę.

Bycie sobą jest bezsensu.

 

Lubię ten fragment, ale dobrze wybrzmiałoby też po prostu: Bądź sobą. Ale takim, jakim my chcemy.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu i… życiu. Mam nadzieję, że zawarłeś tutaj mniej siebie niż więcej.

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Hej hej, 

Dzięki za wszystkie komentarze, 

Tekst jest rzeczywiście depresyjny, jednak nie jest to moje żalenie się, jest zawarciem myśli jednostki, choć rozumiem że łatwo może skojrzayć się z zwykłym żalem .

 

Bardzo ciekawy komentarz, mnie fascynuje że bawił cię owy tekst ponieważ sam wiedziałem że zawarta treść może rzeczywiście wzbudzać śmiech, nawet nie koniecznie opresyjny. Z negatywnymi emocjami radzimy sobie każdy na swój sposób, ciekawym jest dla mnie to że umysł w obronie przed przygnębiającą ilością depresyjności wymusza śmiech, rozbawienie. Jest to jednak temat, dokładniej – obrona zdrowego umysłu przed chorym – dość mi obcy :D 

 

 

Bardzo cieszy mnie że uznałaś tekst za zrozumiały – to akurat rzadko dostaje :D. Tekst nie miał mieć fabuły choć rozumiem co zostaje mi przekazywane, dość ciężko wykreować silnie emocje wplatując w to fabułe – przynajmniej dla mnie jako że do apatii mi blisko :D Zawarłem tutaj bardzo dużo siebie, tak naprawdę można powiedzieć że opisałem swoje życie, jednak dobrze że nie jest to tak widoczne, w sensie to nie miało być o mnie tylko o losowym człowieku. 

 

W każdym razie dziękuję raz jeszcze! 

All

Witaj.

Tekst jest drugim Twojego autorstwa, jaki przeczytałam, i zrobił na mnie piorunujące wrażenie.

Nie wiem, co napisać…

Masa w nim boleści, przykrości, bólu, niewiarygodnego wręcz poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, żalenia się i nie pojmowania własnego losu. 

Jest ważne, że masz potrzebę pisania i wyrzucenia z siebie czegoś, co gnębi i piecze. I dobrze. Pamiętaj jednak o tym, że masz tyle rzeczy do robienia, że jeszcze tyle spraw przed Tobą, zatem po wyżaleniu się, pisz dalej i… coraz radośniej. Ciesz się życiem, korzystaj z niego, bo warto. ;)

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Ciężki tekst. Aż nie bardzo wiem, co napisać. Żeby czasem nie skiepścić sprawy.

Przydałaby się, IMO, fabuła, bo na razie są dwa monologi. Ale to, że ja lubię fabułę, nie oznacza, że jest ona obowiązkowa…

Nazywam się Esanegona, przemawiam za tych, którzy nie czują się nie siłach by mówić.

No, masz! Pierwsze zdanie i od razu coś się posypało. A początek powinien być dopieszczony na maksa. Chyba że ma zrazić do tekstu.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka