- Opowiadanie: dawidiq150 - Sawant

Sawant

Zapraszam do czytania i komentowania!!! Tekst nie jest długi. Miałem trochę problem z tytułem. Proszę komentujcie, moim rodzicom się podobało ale ja rozumiem, że to nie obiektywna ocena :)

 

Pozdrawiam moich czytelników!!!

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Sawant

Wtorek, piąta rano. Trzydziestopięcioletnia kobieta wysiadła z prawie pustego autobusu i szybkim krokiem skierowała się w stronę jednego z bloków mieszkalnych, usytuowanych przy głównej drodze. Pracowała jako sprzątaczka. Cieszyła się, że jest zatrudniona, mimo, że nie była to wymarzona praca. Musiała wstawać bardzo wcześnie i dojeżdżać do miejsca oddalonego aż o osiem przystanków. Lecz w domu czekało czworo dzieci, które trzeba było nakarmić, ubrać i zaspokoić ich inne potrzeby. By im je zapewnić, musiała mieć stały dochód. Z trudnością wiązała koniec z końcem, a mąż dawno ją opuścił, ani myśląc płacić alimenty.

Najstarsza córka liczyła dziesięć lat i właśnie dzięki jej pomocy jakoś to wszystko się dalej kręciło. Dziewczynka miała na imię Agatka i była bardzo dobrym dzieckiem. Potrafiła wykonywać wiele różnych czynności domowych, przy tym nigdy na nic się nie skarżąc. Cechowała ją pracowitość, którą odziedziczyła po matce.

Pozostałe dzieci to dwa lata młodszy Marek, Robert miał pięć, a ostatnie dziecko to Dawid, który za dwa miesiące kończył cztery.

Niestety, Dawid był niepełnosprawny i nie potrafił mówić. Paplał tylko bez sensu. Matka bardzo martwiła się, że nigdy się nie nauczy. To jednak nie był koniec problemów Dawida, miał bowiem światłowstręt. Za dnia w ogóle nie opuszczał domu.

Kobieta i jej dzieci nie żyli może w luksusie, ale jakoś sobie radzili.

 

***

 

Tego samego dnia, pewien mężczyzna będący pod wpływem alkoholu prowadził swojego starego, zniszczonego poloneza. Hamulec grata odmówił posłuszeństwa przed przejściem dla pieszych. Rozpędzony samochód potrącił młodą kobietę. Zginęła na miejscu, osieracając czwórkę dzieci. Byli to właśnie Agatka, Robert, Marek i Dawid.

Poza Dawidem, zapłakane rodzeństwo zabrali do domu dziecka. Z niepełnosprawnym chłopcem sprawa była nieco bardziej skomplikowana. Gdy policjanci próbowali go zabrać z mieszkania, wrzeszczał wniebogłosy. Agatka poinformowała, że brat ma dolegliwość i boi się światła. Jednak zachowanie chłopca wyglądało na chorobę psychiczną. On sam uspokoił się po kilkunastu minutach, ale bełkotał bez sensu i ostatecznie umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym.

 

***

 

Minęły cztery dni.

Dawid, z punktu widzenia psychiatrów okazał się bardzo ciekawym przypadkiem. Do tego stopnia, że zorganizowano konsylium, by podzielić się swoimi obserwacjami i podyskutować.

Ordynator kolejno udzielił głosu każdemu lekarzowi, który w ciągu tych czterech dni pracował z Dawidem. Na końcu podsumował dyskusję:

– Dawid nie jest agresywny, nie ma urojeń, jednak z pewnością posiada bardzo niski poziom inteligencji, gdyż w wieku czterech lat nie potrafi wypowiedzieć nawet jednego słowa, zamiast tego papla coś, jakby mówił w innym języku. Właściwie to nie ma żadnych symptomów, które świadczyłyby o jakimś psychicznym schorzeniu nam znanym. Początkowo bał się światła, ale teraz się przyzwyczaił. Osobiście uważam, że należy go poddać nieco bardziej uważnej obserwacji.

Następnie przydzielił trzech lekarzy, którzy mieli na zmianę, codziennie poświęcać godzinę Dawidowi i rozwikłać zagadkę jego choroby.

 

***

 

Następnego dnia pani Krystyna, lekarz psychiatra z prawie trzydziestoletnim stażem miała zacząć pracować z malcem. Przyniosła ze sobą ilustrowaną książkę przeznaczoną dla dzieci. Miała ona tytuł „Kosmos”.

Chłopak nie wykazał zainteresowania, więc pani Krystyna otworzyła książkę na pierwszej stronie, gdzie były zdjęcia planet układu słonecznego. Wtedy stało się coś niezwykłego; czterolatek bardzo się ożywił, wziął kredkę leżącą na stole i zaczął coś pisać na planetach. To co pisał, nie było jednak dobrze widoczne na kredowym papierze. Pani Krystyna podała mu więc zeszyt i długopis. Dawid jak nawiedzony zaczął coś rysować i pisać na kartce jakieś symbole.

„To geniusz” – pomyślała pani Krystyna.

Nie przerywała mu. Po kilku minutach skończył. Na kartce narysowane było dziewięć planet i słońce. Lekarka porównała rysunek Dawida z ilustracją w książce. Po kręgosłupie przeszedł jej dreszcz podniecenia, gdyż znajomość układu słonecznego na pewno przeczyła przeświadczeniu, że chłopak ma niską inteligencję. Obok każdej z planet, Dawid wypisał ciąg jakichś symboli całkowicie nieznanych lekarce.

 

***

 

Krystyna najszybciej jak mogła o zdarzeniu poinformowała ordynatora.

– On tego nie przerysował, musiał planety znać na pamięć i co znaczą te symbole? – mówiła podekscytowana lekarka.

Wiadomość o niezwykłym dziecku rozniosła się momentalnie po najbliższym otoczeniu.

Jeszcze tego samego dnia, kiedy odkryto niezwykły talent Dawida, ordynator i grupa lekarzy zebrała się wokoło dziecka, na stole przed nim kładąc jego rysunek.

Czterolatek zaczął trajkotać jak najęty jednocześnie przy każdej z planet wypisując ciągi znaków. Potem dorysował coś, co wyglądało na inny układ gwiezdny. Znajdowało się w nim dwanaście planet.

Lekarze zdecydowali się przekazać chłopaka naukowcom, stwierdzili bowiem, że nie jest chory psychicznie. Zamiast tego ocenili, że jest jakimś wybrykiem natury. Prawdopodobnie savantem.

 

***

 

Naukowe środowisko z wielką chęcią przyjęło Dawida na obserwację. Już po dwóch dniach wyniki tych obserwacji były szokujące. Po pierwsze jego poziom IQ po zbadaniu najlepszym dostępnym testem, badającym inteligencję dzieci, wyniósł poniżej pięćdziesięciu punktów. Można było śmiało powiedzieć, że jest intelektualnie upośledzony. Druga sprawa, to te niezwykłe znaki których używał. Szybko je rozszyfrowano. Okazało się, że były to liczby oznaczające odległość od słońca, gęstość atmosfery planet i jeszcze kilka informacji, które pokrywały się z obliczeniami najnowszych przyrządów astronomicznych.

Skąd miał tę wiedzę? Jakim cudem posługiwał się nieużywanym przez nikogo szyfrem? Wszystko to wyglądało niesamowicie i niezwykle interesująco.

Próbowano rozszyfrowywać słowa, którymi się posługiwał. Jednocześnie ucząc go polskiego. Nie było to łatwe z uwagi na intelektualną niepełnosprawność Dawida. Jednak nikt ich nie gonił, mieli dużo czasu. Wykorzystując najlepsze techniki uczenia i zapamiętywania po tygodniu widać było skutki nauki.

Pierwsze ludzkie słowa jakie wypowiedział to „Jestem z kosmosu”. Gdy to mówił tak jak wiele razy wcześniej, wskazał palcem jeden ze swoich rysunków, który przedstawiał dziwny układ planetarny. Już wcześniej zauważono, że choć obrazek z naszym układem słonecznym nie wyglądał na arcydzieło, był zadziwiająco precyzyjny. Naukowiec specjalizujący się w tej dziedzinie lepiej by go nie odzwierciedlił a co dopiero czteroletnie dziecko. Ogarnęła wszystkich euforia, mimo że nikt nie rozumiał tej niezwykłej zagadki.

Komunikacja z Dawidem była coraz lepsza. Po miesiącu potrafił tworzyć proste zwroty. Takie jak na przykład „chcę do ubikacji”, „jestem głodny”, „czuję się dobrze” i tak dalej.

Nikt jednak nadal nie rozumiał jak interpretować słowa „pochodzę z kosmosu”. Zaczęto badać pochodzenie chłopaka. Sprawdzono DNA jego rodzeństwa przebywającego w domu dziecka. Wszystko wskazywało, że urodził się zwyczajnie. Gdy minęły kolejne dni, chłopak nauczył się nowych słów i zaczął ciągle powtarzać „pomóżcie mi”, „musicie mi pomóc”. Nikt nie rozumiał, o co mu chodzi.

Nauka trwała. I wreszcie, któregoś dnia poznał odpowiednie słowo i wypowiedział zdanie: – Musicie mi pomóc sobie przypomnieć.

Dwóch naukowców, będących świadkami tego, jak wypowiedział te słowa, zrozumiało problem tego dziecka. Okazało się to kamieniem milowym w badaniach.

Dawid musiał mieć uszkodzony mózg. Dlatego wydawał się jednocześnie i opóźniony w rozwoju, i genialny. Oczywiście pozostawało wiele pytań bez odpowiedzi, ale ta hipoteza była na dziewięćdziesiąt procent pewna.

 

***

 

Przeniesiono chłopca do szpitala, gdzie rozpoczęto specjalistyczne badania. Przypuszczenia się potwierdziły. Zdjęcia prześwietlenia wykazały dziwną narośl na mózgu.

Zebrano konsylium, na którym ustalono, że chirurdzy spróbują usunąć narośl. Było dość spore ryzyko uszkodzenia ważnego organu, lecz przez ciekawość lekarze przymknęli na to oczy. Obiecali, że tylko przyjrzą się, jeśli sprawa będzie zbyt trudna nie podejmą się operacji.

 

***

 

Dwa dni później, najlepsi neurochirurdzy w kraju rozpoczęli operację. Po uśpieniu pacjenta i otwarciu czaszki, ujrzeli żółty guz o wielkości mniej więcej jednej piątej całego mózgu. Na początku widząc, że narośl jest mocno zakorzeniona w mózgu zmartwili się, że nie dadzą rady jej usunąć. Jednak po kilku minutach okazało się, że narośl uchwycona w szczypce bez problemu, ślisko wychodzi z galaretowatej masy mózgu. Posiadała jakby przyssawki, które teraz odrywały się z cichym pyknięciem. Z czymś takim specjaliści nigdy się nie spotkali.

Operacja trwała godzinę i dwadzieścia osiem minut i zakończyła się w pełni sukcesem.

 

***

 

Po operacji, przy łóżku śpiącego Dawida cały czas siedziała kobieta, która była jedną z osób bezpośrednio z nim pracujących. Gdy zaczął się wybudzać i otwierać oczy, szybko wysłała esemesy do swoich przyjaciół. Większość z nich siedziała zniecierpliwiona w szpitalnym bufecie.

Teraz w oczach czteroletniego dziecka, gdy powróciła mu świadomość, można było dostrzec dojrzałą duszę osoby dużo starszej i niezwykle inteligentnej. Dawid bystro przyglądał się otoczeniu.

– Pamiętam – powiedział i dodał po chwili. – Muszę znać wasz język.

 

***

 

Czterolatek mimo zadawanych mu różnych pytań powiedział tylko: „nie pochodzę z Ziemi” i powtarzał: „muszę najpierw nauczyć się waszego języka”.

Naukowcy, którzy mieli z nim kontakt i dobrze już go znali, byli wstrząśnięci przemianą, która w nim zaszła. Poruszał się, mówił i reagował całkiem inaczej niż przed operacją. Ktoś podsunął pomysł powtórnego zrobienia mu testu IQ. Wynik był niezwykle wysoki, wynosił sto siedemdziesiąt dwa punkty. Ci, którzy się na tym znali, wiedzieli, że taki iloraz inteligencji osiąga jedna na dziesięć tysięcy osób.

Dawid robił wszystko, by wchłonąć jak najwięcej wiedzy, lecz mniej interesowała go nauka przyrodnicza z wyjątkiem fizjologii człowieka. Chciał znać technologię jaką się posługiwano. Zwłaszcza technologię kosmiczną.

Mijały dni intensywnej nauki, aż pewnego piątkowego ranka Dawid oświadczył przy śniadaniu:

– Znam już wystarczająco wasz język i mogę opowiedzieć wam moją historię.

 

***

 

Do zdarzenia przygotowano wielką salę wykładową na Rzeszowskim Uniwersytecie mogącą spokojnie pomieścić blisko dwieście osób. Pomieszczenie pękało w szwach, była również telewizja.

Punktualnie o godzinie dziesiątej przed południem czteroletni chłopak nie wyróżniający się niczym szczególnym, jeśli chodzi o wygląd, usiadł z mikrofonem w ręce w centralnym miejscu sali. Szepty i hałasy ucichły a on zaczął mówić:

– Urodziłem się tutaj, w sensie na tej planecie. Mam ludzkie ciało, lecz moja świadomość należy do istoty z odległego świata, z układu gwiezdnego znajdującego się blisko waszego układu słonecznego. Moja rasa żyła na planecie nieco większej od Ziemi. Również obfitej w wodę. Nasza fauna i flora rozwinęła się w nieco innym ewolucyjnym kierunku niż tutejsza. Mniejsza teraz o to, mógłbym na ten temat opowiadać godzinami, gdyż byłem kimś w rodzaju naukowca i posiadłem obszerną wiedzę. Mój gatunek prowadził nocne życie, a promienie naszego słońca były dla nas zabójcze, mówię to, by wytłumaczyć moje zachowanie, gdy żyłem tutaj z moją ludzką matką. Niestety mojej rasie zagrażała zagłada. Ponownie nie będę wnikał w szczegóły. Mniej więcej chodziło o to, że nasze fabryki produkujące energię wytwarzały niezwykle szkodliwe odpady. Gdy sobie to uświadomiliśmy, było już za późno. Jedynym wyjściem zostało opuszczenie planety. Nasza technologia znacznie przewyższa waszą i stworzyliśmy olbrzymi statek kosmiczny zdolny pomieścić jeden procent naszej populacji. Zabraliśmy gigantyczne ilości wody i żywności, a także rośliny z jadalnymi pędami. Następnie ruszyliśmy szukać nowego domu. Planety, na której moglibyśmy dalej żyć. Po pewnym czasie, licząc w waszych miarach będzie to około dwustu lat, na statku zaczęło brakować wody i żywności. Od dawna pracowaliśmy nad rozwiązaniem tego problemu, było bowiem oczywiste, że taki moment prawdopodobnie może nastąpić. Zbudowaliśmy maszynę, która w zamyśle zdolna była wysłać świadomość jednego z nas na bardzo dużą odległość we wszystkie strony. Po części eksperyment się udał, mój umysł trafił w zarodek, który rozwinął się w to właśnie ciało, które przed sobą widzicie. Wiązało się to jednak z całkowitym wyczerpaniem mocy statku. Moja rasa czeka więc w okolicach waszego układu słonecznego na pomoc. Jednak wątpię by ją otrzymała. Jesteście bowiem zbyt zacofani.

Nagle kosmita w ciele człowieka rozczulił się, a po jego policzku popłynęła łza.

– Proszę możecie teraz zadawać pytania – powiedział.

Koniec

Komentarze

 

Cześć Dawidzie!

 

Miałem przyjemność przeczytać kilka Twoich wcześniejszych opowiadań i widzę, jak z każdym tekstem się rozwijasz. Bardzo szybko nanosisz poprawki i dopracowujesz stronę warsztatową.

Pozwól proszę, że zasugeruje kilka zmian. Każdą postaram się logicznie uzasadnić ;].

 

Cieszyła się, że jest zatrudniona, mimo, że nie była to wymarzona praca. Musiała wstawać bardzo wcześnie i dojeżdżać do miejsca oddalonego aż o osiem przystanków. Lecz w domu czekało czworo dzieci, które musiały jeść  trzeba było nakarmić, ubierać się ubrać miały różne zaspokoić ich inne potrzeby.

Proponuje rozbić pierwsze zdanie na dwa krótsze. Informacyjny fragment zyska wtedy na płynności. 

W drugim zdaniu proponuję zastosować taki oto sprytny zabieg, który dodatkowo podkreśli, że dzieci były zależne od mamy i musiały na niej polegać. Co o tym sądzisz? 

 

Kobietę i jej dzieci nie cechowała zbytnia inteligencja, ale jakoś sobie radzili.

To zdanie brzmi trochę okrutnie ;]. Może pomyślisz nad jakimś delikatniejszym określeniem? 

 

Reszta paragrafu bardzo przejrzyście napisana. Podoba mi się taki wstęp ;]. 

 

Drugi paragraf – wszystko w porządku, tylko w tym zdaniu :

Rozpędzony samochód potrącił z szybkością sześćdziesięciu dwóch kilometrów na godzinę młodą kobietę.

wykreśliłbym wzmiankę o prędkości. Niepotrzebnie wybija z rytmu, a krótsze zdanie mocniej podziała na czytelnika.

 

Trzeci paragraf.

Dawid okazał się bardzo ciekawym przypadkiem, z punktu widzenia psychiatrów przypadkiem.

Nie ma potrzeby przerzucać przypadkiem na koniec. Ewentualnie można tak:

 

Dawid, z punktu widzenia psychiatrów, okazał się bardzo ciekawym przypadkiem.

 

Brzmi płynniej ;]?

 

Do tego stopnia, że zorganizowano rozmowę przy kawie, by podzielić się swoimi obserwacjami i podyskutować.

Zamiast tej rozmowy przy kawie zaproponowałbym konsylium. Od razu zabrzmi bardziej poważnie ;].

https://pl.wikipedia.org/wiki/Konsylium 

 

 

Lekarz ordynator kolejno udzielił głosu każdemu, kto w ciągu tych czterech dni pracował z Dawidem. A na końcu podsumował dyskusję:

Tutaj Ci zamieszam ;]. To kto psuje troszkę całe zdanie sugerując pytanie. Zaproponuję taki przekładaniec:

 

Ordynator kolejno udzielił głosu każdemu lekarzowi, który w ciągu tych czterech dni pracował z Dawidem. Na końcu podsumował dyskusję:

 

Na razie tyle. Daj znać, czy masz ochotę poprawiać tekst w takim stylu :D. 

 

pozdrawiam

M.

 

 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

MordercaBezSerca jak najbardziej mi odpowiada takie poprawianie po trochu :) Kiedyś miałem poważny problem z poprawianiem, dotyczyło to edytora w którym piszę. Ale to już jest rozwiązane. Te sprawy są jednak trudne do ogarnięcia i jak poprawiam to tutaj otwieram sobie jednocześnie edytor i propozycję zmian. I w ten sposób poprawiam. Jak najbardziej jestem otwarty na propozycje innego rozwiązania tego problemu. :)

 

PS.

Nie wiem jak zmienić to zdanie “Kobietę i jej dzieci… “ faktycznie jest nieco brutalne, ja brutalny nie jestem ma to trochę bardziej cel dydaktyczny :D

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

No to jedziemy :D. 

 

Kobietę i jej dzieci nie cechowała zbytnia inteligencja, ale jakoś sobie radzili.

No to może odstawimy tą inteligencję i spróbujemy tak:

 

Kobieta i jej dzieci nie żyli może w luksusie, ale jakoś sobie radzili. 

 

Takie sformułowanie brzmi dużo cieplej, w odniesieniu do mamy wychowującej samotnie czwórkę dzieci i nastawia czytelnika przychylnie. Co o tym sądzisz? 

 

Następnego dnia pani Krystyna, pięćdziesięciodwuletnia doświadczona lekarz psychiatra, mająca pracować z malcem przyniosła ilustrowaną książkę przeznaczoną dla dzieci

Podobna sytuacja, jak z prędkością samochodu. Taka informacja nie jest zbyt istotna i rozmywa nam trochę sens zdania. Co powiesz na taki zabieg:

 

Następnego dnia pani Krystyna, lekarz psychiatra z prawie trzydziestoletnim stażem, miała zacząć pracować z malcem. Przyniosła ze sobą ilustrowaną książkę, przeznaczoną dla dzieci.

 

Wtedy podkreślimy, że pani doktor jest nie tylko dość wiekowa ;], ale przede wszystkim bardzo doświadczona i zna się na rzeczy. 

 

„To jakiś geniusz” – pomyślała Pani Krystyna.

Proponuję wywalić to jakiś. Pani Krystyna to profesjonalna psycholog. Musi być pewna tego co mówi. 

 

Zamiast tego ocenili, że jest jakimś wybrykiem natury, kimś w rodzaju geniusza. Może savantem.

Podobnie tutaj, z tym że ten wybryk natury sugeruje, że podchodzili do niego z kpiną, albo go wyśmiewali. Może połączymy zdania, tak żeby wyszło, że go podziwiają? Np.

 

Zamiast tego ocenili, że jest kimś w rodzaju geniusza. Może nawet savantem.

 

Czy to pokrywa się z tym, co chciałeś uzyskać? 

 

Gdy to mówił tak jak wiele razy wcześniej, wskazał palcem jeden ze swoich rysunków, który przedstawiał jakiś układ planetarny.

Tu zgaduję, że wskazywał na ten układ z dwunastoma planetami, zgadza się? Jeśli wskazywał na zawsze na ten sam, to proponuję zmienić to jakiś np. na ten dziwny, albo ten niezwykły układ planetarny. 

 

Na razie tyle, jutro wieczorem wpadnę popracować nad resztą, ok ?

 

pozdrawiam 

M.

 

p.s. Co powiesz na zmianę tytułu opowiadania na: “Savant” ? Brzmi ciekawiej ;].

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Dzięki!!!

 

Wszystko super tylko jedno zdanie zmieniłem po swojemu – “Zamiast tego ocenili, że jest jakimś wybrykiem natury. Prawdopodobnie savantem.” Jakoś mi się tak bardziej podoba :)

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Wszystko super tylko jedno zdanie zmieniłem po swojemu – “Zamiast tego ocenili, że jest jakimś wybrykiem natury. Prawdopodobnie savantem.” Jakoś mi się tak bardziej podoba :)

Ok :D, jeśli tak lepiej pasuje do Twojego zamysłu, to można śmiało zostawić.

 

Nauka trwała. I wreszcie, któregoś dnia poznał odpowiednie słowo i wypowiedział zdanie: „musicie mi pomóc sobie przypomnieć”.

Tu możesz podkreślić, że był to przełomowy moment i zapisać już jako normalny dialog:

 

Nauka trwała. I wreszcie, któregoś dnia poznał odpowiednie słowo i wypowiedział zdanie:

– Musicie mi pomóc sobie przypomnieć.

 

Dwóch naukowców będących przy tym, gdy wypowiedział te słowa, które okazały się kamieniem milowym, po części zrozumiało problem tego dziwnego dziecka.

Tu się nam trochę posypała narracja. Spróbujmy uporządkować np.

 

Dwóch naukowców, będących świadkami tego, jak wypowiedział te słowa, zrozumiało problem tego dziwnego dziecka. Okazało się to kamieniem milowym w badaniach. 

 

Ewentualnie możesz wspomnieć o kamieniu milowym w pierwszym zdaniu, a zrozumieniu problemu w drugim ;]. Jak Ci lepiej spasuje. 

 

Dlatego wydawał się jednocześnie idiotą i geniuszem.

Tutaj znowu mam wrażenie, że idziemy za ostro. Czytelnik zdążył już polubić bohatera i takie brutalne określenie wybija z rytmu.. Proponuję bardziej medycznie:

 

Dlatego wydawał się jednocześnie i opóźniony w rozwoju i genialny. 

 

Może być ;] ?

 

Zebrano konferencję konsylium, na którym ustalono, że chirurdzy spróbują

Możemy użyć już terminu profesjonalnego ?

 

ujrzeli żółtą gulę guz o wielkości mniej więcej jednej piątej

j.w. 

 

Na początku widząc, że narośl jest mocno zakorzeniona w mózgu zmartwili się, że nic z tego nie będzie.

Piszemy o naukowcach, więc dobrze by było dostosować język i unikać takich potocznych zwrotów. Może np. : nie dadzą rady jej usunąć,  ewentualnie, już bardzo medycznie : nie dadzą rady przeprowadzić jej ekstrakcji.  Tylko nie jestem pewien, czy można tak napisać o guzie mózgu.

 

„Pamiętam” powiedział i dodał po chwili „Muszę znać wasz język”

j.w. – dobrze by było już zapisać jako normalną kwestię dialogową. Podkreślisz, że coś się zmieniło w jego zachowaniu.

 

– Pamiętam – powiedział i dodał po chwili. – Muszę znać wasz język.

 

Ci co którzy się na tym znali, wiedzieli, że taki iloraz inteligencji osiąga jedna na dziesięć tysięcy ludzi.

I to by było na tyle, przynajmniej w kwestiach, w których jestem Ci w stanie pomóc. Pewnie za jakiś czas odwiedzą Cię tutaj inni komentujący i pomogą wychwycić więcej niuansów technicznych, interpunkcji, składni i tym podobnych drobiazgów.

 

Jeśli chodzi o samo zakończenie… to nic nie zmieniaj :D. Super. Naprawdę fajnie to wyszło, a przesłanie o tym, że jesteśmy zbyt zacofani, żeby zrozumieć pewne rzeczy naprawdę zostaje w pamięci. 

 

Gratuluję. Chyba Twoje najlepsze opowiadanie do tej pory. Zostawia bardzo pozytywne wspomnienia. 

 

Pozdrawiam :D 

M.

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

MordercaBezSerca dzięki!!!

 

Fantastycznie mi pomogłeś. Naprawdę. Poprawione zdania brzmią dużo, dużo lepiej. I cieszę się z ostatecznej oceny.

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Dzięki za pomysł na tytuł. :)

Jestem niepełnosprawny...

Dawidq, daj znać kiedy wszystko sobie poprawiłeś, to przeczytam całość i ocenię ;) Raz przeczytałem, ale chciałbym jeszcze raz z Twoimi poprawkami.

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Wszystko co sugerował MordercaBezSerca już poprawiłem. Mogło mi coś się złego zdarzyć, że przez pomyłkę uciąłem zdanie czy coś, ale wątpię.

Jestem niepełnosprawny...

Dawid, zaskakujesz. Ten tekst jeszcze przed poprawkami zasugerowanymi przez Mordercę dało się czytać – wiem, bo zajrzałem na chwilę wczoraj – i nie było jakichś kosmicznych błędów. Dodatkowo po raz kolejny daje o sobie znać Twoja wyobraźnia. Zbliżałem się do zakończenia i sądziłem, że wiem ku czemu to wszystko zmierza, ale jednak zostałem trochę zaskoczony ;p 

Uważam, że Twojej twórczości pomogłyby w związku powyższym dwie rzeczy:

  1. nie publikować opowiadań co drugi dzień, tylko robić to rzadziej, np. raz na miesiąc i korzystać z cudownego środka, jaki tu mamy, a mianowicie z betalisty; inni użytkownicy portalu pomagaliby Ci eliminować błędy, sugerowali, co poprawić, inaczej zredagować, itd.; trzeba wykazać się cierpliwością rzecz jasna ;p
  2. dużo czytać, siedzieć ze słownikiem, sprawdzać zapis po kilka razy, żeby maksymalnie ulepszyć to, co zostało zapisane.

Niecodzienne pomysły już masz, a to chyba najważniejsze. Dodatkowo zasugerowane przeze mnie kroki postępowania miałyby następujący plus, a mianowicie czytelników raczyłbyś swoimi opowiadaniami rzadziej, za to znacznie przyjemniejszymi w odbiorze :P 

Jeśli zechcesz tak zrobić ze swoją następną pracą, zgłaszam się na ochotnika do betowania.

Pozdro,

Amon

Witaj!

Zgadzam się, opowiadanie jest wyjątkowo dobrze napisane, lepiej niż poprzednie. Historia, mimo iż wciąż krótka i prosta, to jednak potrafi zaskoczyć, zwłaszcza Twoją wyobraźnią. 

Starasz poruszać się poważne problemy i zagadnienia nurtujące ten świat (jak na przykład w Cielesnym Więzieniu) co jest dużym plusem. Choć nie zawsze wychodzi Ci oddanie dobrego tonu i klimatu w opowiadaniu, to Twoja determinacja i chęć przekazania swoich przemyśleń jest godna podziwu.

Tutaj poruszasz temat nierozumienia, dla lekarzy z początku chłopiec wydaje się upośledzony, lecz z czasem okazuje się, że jest obcą formą pochodzącą z kosmosu, i to właśnie dla nich ludzkość pod wieloma względami wydaje się „upośledzona”. Pokazujesz tutaj, że do niektórych spraw podchodzimy jeszcze z uprzedzeniem, bez odpowiedniego przygotowania i zrozumienia, co świadczy o naszym wciąż niskim poziomie rozwoju, jako cywilizacja. Przed nami wciąż mnóstwo do odkrycia, nie tylko w dziedzinie na przykład psychiatrii, ale i empatii czy zjawisk pochodzących z odległej galaktyki.

Moim zdaniem opowiadanie zasługuje na zgłoszenie do biblioteki, chociażby w celu zachęty, ale i uznania dla Twojego wytrwania czy poprawy warsztatu.

Pozdrawiam!

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Dawidzie, cieszę się, że udało mi się choć trochę pomóc ;]. Bardzo dobrze się z Tobą pracuje nad tekstem.

Zgadzam się z Amonem – powinniśmy zbetować Twoje następne opowiadanie. Jesteś już na takim poziomie, że nie powinieneś pozwalać sobie na wypuszczanie tekstów zupełnie na świeżo. Trzeba teraz zacząć nad nimi trochę dłużej pracować przed publikacją. Trzeba wykorzystać te Twoje pomysły na maksa ;]!

Jak założysz następną betę, to na mnie możesz liczyć :D. 

 

pozdrawiam

M.

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

:)))))))))

 

No dzięki, bardzo się cieszę. Myślę, że logicznym jest posłuchać rady i zarówno więcej czasu poświęcić jednemu tekstowi jak i dać go do betowania. No bo do tej pory rady przecież były bardzo dobre i się sprawdziły. Wykazałbym się głupotą gdybym nie posłuchał. :)

 

Zacząłem już myśleć (chyba od wczoraj) nad konkursowym tekstem. Na pewno z radością go napiszę, choć boję się bo nadal moją bolączką są dialogi i właśnie na razie staram się jak najbardziej ich unikać.

 

Nie chcę oszukiwać, tak trochę jest. Ale poradzę sobie. :) Tak naprawdę to nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Pozdrawiam was serdecznie :)))

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, dawiqu150. :-)

Przeczytałam Twoje opowiadanie. Jest zajmujące. Opowiadasz historię pewnego niezwykłego chłopca ze sporym wyczuciem, wyobraźnią i wieloma szczegółami, które chociaż pozornie są niepotrzebne, gdyż w bezpośredni sposób nie wpływają na przebieg zdarzeń, jednak moim zdaniem zwiększają jego wiarygodność.Z interpunkcją wyraźnie się poprawiło, podobnie jak z konstrukcją opowiadania – nie ma dziur logicznych.

Zgłoszę opowiadanie do biblioteki, jeśli poprawisz błędy, które zauważyłam. Jest ich dużo mniej niż we wcześniejszych opowiadaniach. :-)

 

Jej najstarsza córka liczyła dziesięć lat i właśnie dzięki jej pomocy jakoś to wszystko się dalej kręciło. 

Mamy tu powtórzenie „jej”. Proponowałabym pierwsze „Jej” usunąć.

Właściwie to nie ma żadnych symptomów, które świadczyły by o jakimś psychicznym schorzeniu nam znanym. 

„świadczyłyby” – piszemy łącznie.

„To geniusz” – pomyślała Pani Krystyna.

„Pani” – małą literą.

 – On tego nie przerysował , musiał planety znać na pamięć i co znaczą te symbole? – mówiła podekscytowana lekarka.

Nadmiarowa spacja po słowie „przerysował”, do usunięcia.

Czterolatek zaczął trajkotać jak najęty jednocześnie przy każdej z planet wypisując ciągi znaków. Potem dorysował coś(+,) co wyglądało na inny układ gwiezdny. 

Pierwsze ludzkie słowa jakie wypowiedział to: „Jestem z kosmosu”. 

Już wcześniej zauważono, że choć obrazek z naszym układem słonecznym nie wyglądał na arcydzieło(+,) był zadziwiająco precyzyjny. 

Nikt nie rozumiał(+,) o co mu chodzi.

Dwóch naukowców, będących światkami tego, jak wypowiedział te słowa, 

Literówka – świadkami.

Dlatego wydawał się jednocześnie i opóźniony w rozwoju(+,) i genialny. 

Przy powtórzonym spójniku „i” stawiamy przed nim przecinek.

Jednak po kilku minutach okazało się(+,) że narośl uchwycona w szczypce bez problemu, ślisko wychodzi z galaretowatej masy mózgu. 

Czterolatek mimo zadawanych mu różnych pytań powiedział tylko: „nie pochodzę z ziemi” i powtarzał: „muszę najpierw nauczyć się waszego języka”

Brakuje kropki kończącej zdanie.

Ci(+,) którzy się na tym znali, wiedzieli, że taki iloraz inteligencji osiąga jedna na dziesięć tysięcy ludzi.

Punktualnie o godzinie dziesiątej w południe czteroletni chłopak nie wyróżniający się niczym szczególnym(+,) jeśli chodzi o wygląd(+,) usiadł z mikrofonem w ręce w centralnym miejscu sali.

Mój gatunek prowadził nocne życie(+,) a promienie naszego słońca były dla nas zabójcze, mówię to(+,) by wytłumaczyć moje zachowanie, gdy żyłem tutaj z moją ludzką matką. 

Gdy sobie to uświadomiliśmy(+,) było już za późno. 

Zabraliśmy gigantyczne ilości wody i żywności(+,) a także rośliny z jadalnymi pędami. Planety(+,) na której moglibyśmy dalej żyć. 

Po pewnym czasie(+,) licząc w waszych miarach będzie to około dwustu lat.

Po części eksperyment się udał, mój umysł trafił w zarodek(+,) który rozwinął się w to właśnie ciało(+,) które przed sobą widzicie.  

Nagle kosmita w ciele człowieka rozczulił się(+,) a po jego policzku popłynęła łza.

 

Podsumowując. Moim zdaniem piszesz coraz lepsze teksty, ten nie jest jeszcze dla mnie idealny z powodu krótkich zdań. Są fragmenty, w których mamy same takie zdania. Czy mogą być, czy nie?  W takiej liczbie – nie, dla mnie zaburza się rytm opowieści, albo raczej precyzyjniej – lecimy staccato, tj. oddzielnymi dźwiękami, skracając je. Nie podejmuję się podania Tobie propozycji, gdyż byłaby to zbyt duża ingerencja w styl, musisz sam nad pracować, ale już nie w tym opowiadaniu. Po prostu w przyszłości zwracaj na to uwagę. Aby jakoś pomóc podam przykłady fragmentów tekstu, które dla mnie są inne niż reszta. Najwyraźniej odstają od całości dwa pierwsze fragmenty. 

 

pzd srd :-)

niedzielny komentarz od piątkowej asylum

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum dziękuję!!!

 

Bardzo, bardzo się cieszę czytając powyższe komentarze. Oczywiście wszystko poprawiłem. Z wielką radością biorę się za pisanie opowiadania na konkurs. Już sobie układam zdarzenia w głowie a jutro zacznę pisać.

 

Wszystkiego Najlepszego!!! Składam życzenia bo Bóg kocha wszystkich :)))))))

 

Idę coś zjeść.

Jestem niepełnosprawny...

W takim razie zgłaszam do biblio. :-)

A czy Bóg kocha? Nie wiem, lecz czasami miewam taką nadzieję, lecz wolę stać na twardej ziemi.

Ja też idę, twarożek z rzodkiewkami. :-) 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Świetna historia, chyba najlepsza Twojego autorstwa, jaką do tej pory czytałem. Poprawki również fajnie zagrały więc cieszę się, że je uwzględniłeś.

Tekst trzyma w napięciu, jest w nim zagadka oraz niezwykły bohater, który przechodzi przemianę – od upośledzonego dziecka przez geniusza aż po istotę spoza naszej planety. Bardzo mi się podoba!

 

Zgłaszam do biblioteki :)

Che mi sento di morir

BasementKey oj jak się ogromnie cieszę!!!

 

Dziękuję!!!!!!!

Jestem niepełnosprawny...

Zgadzam się z przedpiścami, rozwijasz się, a Twoje opowiadania są coraz lepsze.

Przecinki do poprawienia:

By im je zapewnić[,+] musiała mieć stały dochód.

Niestety[,+] Dawid był niepełnosprawny i nie potrafił mówić.

Miałeś oryginalny pomysł, by wyjaśnić niepełnosprawność chłopca pochodzeniem z kosmosu. Akcja rozwija się logicznie, a bohatera da się lubić, on sam i jego losy wzbudzają zainteresowanie. Wydłużyłabym czas operacji mózgu, w 48 minut raczej by nie zdążyli.

Warsztatowo jeszcze trochę masz do nadrobienia, postaraj się więcej informacji pokazywać, jakbyś trzymał w ręku aparat fotograficzny. Jednak zrobiłeś spore postępy, daję klika na zachętę.

Cześć Dawidzie.

Rzeczywiście, opowiadanie niezłe, choć nie wiem, czy to z meteorytem nie podchodziło mi bardziej :)

Natomiast jest zdecydowanie lepsze, niż to z nieznaną formą życia, którą naukowcy odkryli w lodowych jaskiniach. Duży postęp.

 

Nadal jest nad czym pracować, weź sobie do serca rady komentatorów powyżej :)

 

Końcowa wypowiedź jest nerwowa i chaotyczna, zbudowana z dziwnych zdań, które jeszcze powinny przejść przebudowę. Poza tym nadal widać nieco babolków, jak choćby tu:

 

Następnie ruszyliśmy szukać nowego domu. Planety, na której moglibyśmy dalej żyć. Po pewnym czasie, licząc w waszych miarach będzie to około dwustu lat. Na statku zaczęło brakować wody i żywności. Od dawna pracowaliśmy nad rozwiązaniem tego problemu, było bowiem oczywiste, że taki moment prawdopodobnie może nastąpić.

Zdaje się, że to miało być jedno zdanie ;)

ANDO dzięki!!! Obowiązkowo następny tekst daję do betowania :)

 

silvan może to dziwnie zabrzmi, ale mi w tamtym opowiadaniu też bardzo się podobał jeden motyw :) który w sumie, przecież sam wymyśliłem :)))

 

pozdrawiam!!!!!!

 

PS.

Nie wiem czy kupujecie gazetę ATLAS KOSMOSU, wyszły już trzy numery. Bo właśnie to było moją inspiracją, nie mogłem pierwszego numeru nigdzie dostać, ale na szczęście przyszła dostawa. I jakby nie ta gazeta to to opowiadanie by nie powstało. Tak więc warto poszerzać swoją wiedzę. (Choć to czasem dużo pieniędzy kosztuje – od 3 tomu czterdzieści złotych)

Jestem niepełnosprawny...

Widziałem w komentarzach dużo zachwytów, ale nie bardzo rozumiem nad czym. Język na początku przypominał mi jakiś raport opieki społecznej, czy relację kroniki miejskiej jakiejś podrzędnej strony www. Pomyślałem, że to może taka koncepcja, że to się później zmieni, ale niestety.

Bohaterów tu w ogóle nie ma – zero charakteru, osobowości i relacji międzyludzkich. Intrygi żadnej. Wszystko wygląda bardziej na streszczenie fabuły, niż na opowiadanie jako takie.

Pomysł z kosmitą i ta gadanina o naszym zacofaniu jest dla mnie przerażająco banalny.

Nikolzollern chodzi o to, że zrobiłem wielkie postępy od czasu gdy zamieszczałem tu pierwsze opowiadania.

 

Patrz w przyszłość :) 

Jestem niepełnosprawny...

Widac u Ciebie, autorze, wyraźny postęp. Gdy wspomnę na Twe wcześniejsze teksty oraz na ten, widać go jak na dłoni. Oby tak dalej! :)

Natomiast teraz popracuj nad tym, co sugeruje Nikolzollern – kwestię opowieści. W samym tekście widzę jakieś wydarzenia, składają się one nawet na linię fabularną. Jednak to, co naprawdę przyciąga do tekstu czytelnika, to z reguł jedna postać. Ta, której emocje on śledzi i które niejako odczuwa.

Pozdrawiam!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Cześć Dawidzie.

Pewnie wszystkie komentarze pod tym opowiadaniem brzmią podobnie – zrobiłeś bardzo duży postęp Dawidzie. Jednak, jakkolwiek to zabrzmi, chciałbym, aby biblioteczny licznik zatrzymał się na tych czterech nominacjach, bo moim zdaniem, musisz jeszcze wykonać ten jeden mały krok.

Gdy czytałem pierwszy akapit, pomyślałem sobie, że pewnie ktoś Ci bardzo pomagał. Nie było w tym fragmencie NIC, co przypominało by Twój styl (mam nadzieję, że potraktujesz to jako bardzo pozytywny komentarz). Im jednak dalej w tekst, tym więcej Dawidaiq150 w nim odnajdywałem. 

– Nadal konstruujesz zdania, które formą nie przystają do treści:

Ordynator (…) podsumował dyskusję:

(…)z pewnością posiada bardzo niski poziom inteligencji, gdyż w wieku czterech lat nie potrafi wypowiedzieć nawet jednego słowa, zamiast tego papla coś, jakby mówił w innym języku.

– Nadal więcej opowiadasz niż pokazujesz.

Moim zdaniem stoisz już u drzwi biblioteki, niech następne Twoje opowiadanie je otworzy.

Jeśli napiszesz je tak, jak pierwszy akapit tego opowiadania, to na pewno będzie dobrze.

 

PS. Jak znam życie, to znajdzie się dobra dusza, która “doklika” ten tekst do biblioteki. Niech radość z tego faktu nie pozwoli Ci spocząć na laurach.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Dzięki fizyk111 na pewno wszystko się dobrze ułoży jak się układało do tej pory :)

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Kobieta i jej dzieci nie żyli może w luksusie, ale jakoś sobie radzili.

To zdanie nie pasuje do akapitu powyżej, gdzie skupiasz się na dzieciach. Ale drugi człon zdanie pasuje do miejsca, gdzie wspominasz o tym, że ledwo wiążą koniec z końcem.

Unikaj dużych przeskoków między wątkami.

 

Zapłakane dzieciaki poza Dawidem zostały zabrane do domu dziecka.

Akurat w tym miejscu przypomniało mi się o tym, że warto unikać strony biernej. Oczywiście, „tak się mówi”. Jednak zastanów się, czy istnieje różnica między zostały zabrane do domu dziecka, a zabrali do domu dziecka, na korzyść tego drugiego zwrotu.

Dalej.

Konstrukcja i interpunkcja ma znaczenie.

Zapłakane dzieciaki [,] poza Dawidem [,] zostały zabrane…

Poza Dawidem [,] zapłakane dzieciaki zostały zabrane…

 

„To geniusz” – pomyślała pani Krystyna.

E tam, jakoś nie wierzę, że psychiatra z trzydziestoletnim stażem tak by zareagowała. Musiała w życiu widzieć setki, tysiące dziwnych przypadków.

 

stwierdzili bowiem, że nie jest chory psychicznie.

Znów nie wierzę. Psychiatrzy, jak już kogoś dopadną, nie wypuszczą. :-)

 

Jakim cudem posługiwał się nieużywanym przez nikogo szyfrem?

To jakim cudem szybko rozszyfrowano to, co dzieciak napisał?

 

Operacja trwała czterdzieści osiem minut i zakończyła się w pełni sukcesem.

Zabiegi często trwają dłużej. Otwarcie czaszki, oględziny, zabieg, zamknięcie czaszki, szycie. Czterdzieści osiem minut? Taki research na szybko. Kilka godzin to minimum.

https://www.uskwb.pl/pl_PL/news/article/print/34

 

„nie pochodzę z Zziemi”

 

Punktualnie o godzinie dziesiątej w południe

Dziesiąta jest przed południem.

 

Nie ukrywam, że sporo mi w tym tekście brakuje. Poczytałem jednak komentarze i są tu osoby, które jak mówią, że robisz postępy i wykazujesz się determinacją w pracy nad warsztatem, to znaczy, że tak jest.

Doklikuję do biblioteki. Nie dlatego, że chcę być tą dobrą duszą, o której wspomniał fizyk. Sięgając pamięcią w nie tak odległe czasy, przypomniałem sobie, że dotarcie do biblioteki mocno uskrzydla. Niemniej, to od wyklikanego autora zależy, co zrobi z tym skrzydłami. Czy będzie Dedalem, czy Ikarem.

 

P.S.

Następnym razem będę oczekiwał więcej od tekstu.

 

 

 

 

 

ManeTekelFares dzięki, za przeczytanie i komentarz z poprawkami. Będzie jeszcze lepiej naprawdę obiecuję :)

 

Następne opowiadanie nie pojawi się w najbliższym czasie bo piszę na konkurs organizowany w moim mieście. A nie mogę go nigdzie publikować.

 

POZDRAWIAM!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Najważniejsze, żebyś pisał i się rozwijał.

Powodzenia.

@ManeTekelFares

 

Niemniej, to od wyklikanego autora zależy, co zrobi z tym skrzydłami. Czy będzie Dedalem, czy Ikarem.

Kurczę.

Jakże obrazowo.

@silvan

 

Jakże obrazowo.

No wiesz, po przebudzeniu w niedzielę… różnie bywa. :-)

Witaj.

Bardzo interesująca historia, przekazana w sposób ciekawy i – powiedziałabym – gawędziarski, co uważam za wielką zaletę. Czytało mi się ją z przyjemnością, zachęcałeś czytelnika do dalszego jej poznawania dodawaniem kolejnych szczegółów i wyjaśnianiem piętrzących się zagadek. Opowieść jest fantastyczna, a mimo tego przekazałeś ją w sposób tak niezwykły, że wydaje się możliwą i realną w życiu każdej rodziny, co również postrzegam jako atut.

Najbardziej podoba mi się w Twoim opowiadaniu sam pomysł oraz ukłon w stronę czytelnika przy takim właśnie sposobie zaprezentowania treści.

W tekście dostrzegam trochę usterek językowych czy interpunkcyjnych, lecz są naprawdę niewielkie w porównaniu choćby z moimi. :)

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

bruce dziękuję za miłe słowa :) oby następne opowiadania był równie dobre…

 

pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Dawidiq150 ”oby następne opowiadania były równie dobre…” – jestem o tym przekonana. :)

Pecunia non olet

Cześć!

Przeczytałem i całkiem mi się spodobało. Niewinnie się zaczyna, a potem stopniowo wkraczamy w świat s-f. Widzę też po komentarzach, że było coś na kształt bety, co pozwoliło podnieść jakoś finalnego produktu. Bardzo dobrze!

Trochę zgrzytało mi to “rzucanie dzieckiem”. Dziecko to nie rzecz, nie można go komuś dać, ale raczej otacza się je opieką, nawet w polskich realiach. Jest pogotowie opiekuńcze, domy dziecka. Badanie małych dzieci przez psychiatrów, albo naukowców brzmi trochę dziwnie. Ale dzięki temu przeskokowi opowiadanie jest krótsze.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dlaczego tytuł to Savant, a nie Sawant? – wszak rzecz dzieje się w Polsce i tytuł powinien być napisany po polsku.

Historia małego Dawida zaciekawia, ale, moim zdaniem, wszystko dzieje się tu zbyt szybko. Nie wydaje mi się, aby po czterech dniach lekarze mogli wydać miarodajne orzeczenie o stanie psychicznym chłopca. Mam też wrażenie, że czteroletnim dzieciom nie przynosi się książeczek o kosmosie i planetach, ale rozumiem, że było Ci to potrzebne do szybkiego ujawnienia się możliwości dziecka. Tempo, w jakim Dawid przyswaja sobie język i wiedzę o naszym świecie, jest, jak na mój gust, także dość niewiarygodne.

Zastanawiam się, jak potoczyłyby się losy Dawida, gdyby jego mama nie uległa wypadkowi i wszystkie dzieci nadal mieszkały razem, a Dawidem nie zainteresowali się żadni lekarze…

 

 Z trud­no­ścią łą­czy­ła ko­niec z koń­cem… ―> Z trud­no­ścią wiązała ko­niec z koń­cem

Wiązać koniec z końcem to związek frazeologiczny.

 

Po­zo­sta­łe dzie­ci to dwa lata młod­szy Marek , Ro­bert… ―> Zbędna spacja przed przecinkiem.

 

czwór­kę dzie­ci. Tymi dzieć­mi byli wła­śnie Agat­ka, Ro­bert, Marek i Dawid.

Poza Da­wi­dem, za­pła­ka­ne dzie­cia­ki za­bra­li do domu dziec­ka. ―> Powtórzenia.

Proponuję: …czwór­kę dzie­ci. Byli to wła­śnie Agat­ka, Ro­bert, Marek i Dawid.

Poza Da­wi­dem, za­pła­ka­ne rodzeństwo za­bra­li do domu dziec­ka.

 

Z czymś takim spe­cja­li­ści nigdy nie spo­tka­li. ―> Pewnie miało być: Z czymś takim spe­cja­li­ści nigdy się nie spo­tka­li.

 

taki ilo­raz in­te­li­gen­cji osią­ga jedna na dzie­sięć ty­się­cy ludzi… ―> Piszesz o jednej, zapewne osobie, więc: …taki ilo­raz in­te­li­gen­cji osią­ga jedna na dzie­sięć ty­się­cy osób

 

przy­go­to­wa­no wiel­ką salę wy­kła­dow­czą… ―> …przy­go­to­wa­no wiel­ką salę wy­kła­dow­ą

Wykładowczy – tak dawniej mówiono o wykładowcy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy dziękuję za ocenę i poprawki!

 

Zapraszam do przeczytania opowiadania “Tajfun”. Jest porządnie zbetowane :)

 

Mam lekką depresję ale już mi mija, jestem w trakcie pisania kolejnego opowiadania i będę pamiętał o wszystkich radach. Miałem dwa pomysły i nie wiedziałem który wybrać. Pomysłów ci u nas dostatek :)))

 

Pozdrowienia!!! Mam nadzieję, że wszystko jest OK.

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, cieszę się, że pomysły nawiedzają Cię hurtowo i sugeruję, abyś nie wybierał, który z nich ma być tematem opowiadania, raczej ustal ze sobą w jakiej kolejności będziesz pisał nowe historie. ;)

Owszem, nadzieja Cię nie zawodzi – wszystko jest OK.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mnie też diagnoza lekarzy wydawała się zbyt pośpieszna. Zacznijmy od tego, że dziecku nagle zmarła matka. To chyba nie jest dobry moment na miarodajne testy.

A potem zastanawiałam się, gdzie Dawid mieszkał po przekazaniu naukowcom. W akademiku? Bo na uniwerkach na ogół nie ma łóżek.

Babska logika rządzi!

Interesujący pomysł na kontakt. Napisane tak, że czyta się z ciekawością i przyjemnością.

Koala75 miło mi! Bardzo dziękuję :)

Jestem niepełnosprawny...

Hej, nie jestem pewna czy dobrze rozumiem kwestię usunięcia narośli z mózgu chłopca. Wiadomo, że jego świadomość została przysłana ze statku, że jego mózg był w jakiś sposób przez to zniekształcony, że po usunięciu narośli odzyskał pamięć. Czym w takim razie była ta narośl i skąd pojawiła się u niego? Rozumiem, że nie zawierała ona wspomnień z poprzedniego życia w kosmosie, skoro po usunięciu jej one nie zniknęły. Będę wdzięczna za uzupełnienie i wyjaśnienie tej kwestii heart

cześć elektrodynamika !!!

 

Na początek chciałem cię serdecznie przywitać!!! Powiem ci w sekrecie, że z pewnością tekst, który pierwszy wkleisz będzie cieszył się ogromnym powodzeniem. Tak to jest, że lubi się tutaj nowych. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Moje pierwsze opowiadania miały bardzo wiele komentarzy. 

Jesteś młodą osobą i masz życie przed sobą. Pisanie jest bardzo fajnym hobby. Jak tylko to lubisz to brnij w to bez opamiętania.

Niestety nie pamiętam szczegółów z tego opowiadania, musiałbym je ponownie przeczytać. A nie chcę tego robić bo to strata czasu. A jest jeszcze inny powód; nie chcę wracać do tamtych czasów, gdzie każde opowiadanie było ostro krytykowane co oczywiście było bardzo fair ze strony komentatorów. Naprawdę brałem na klatę ostrą krytykę, która często mnie nieco zniechęcała. Ale uczyłem się na błędach.

Wydałem trzy zbiory opowiadań, gdzie dwóch pierwszych się wstydzę. Naprawdę nie chcę patrzyć na ten szajs. Bo tak trzeba to nazwać jeśli chce się być szczerym. A opek został wyróżniony pewnie dlatego, że dużo bardziej mi się udał niż pozostałe i nagrodzoną moją konsekwencję i zapał.

Czekam na twoje pierwsze opowiadanie, które z chęcią przeczytam!

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Ale jak będę miał chwilę wolnego czasu to zerknę i dam ci odpowiedź. Tylko martwię się czy będę umiał ją dać bo opowiadanie mogło być zwyczajnie niedopracowane :)

 

PS2.

Ja trochę jestem chory…

Jestem niepełnosprawny...

Hej Dawidzie, dzięki za odpowiedź i ciepłe przyjęcie. Szukałam właśnie miejsca, na którym mogłabym publikować moje teksty, na które pojawiło mi się ostatnio kilka pomysłów. Gdy tylko przygotuję porządnie swój pierwszy pomysł, na pewno będę wrzucać. Póki co testuję możliwości strony i społeczności :)

Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał wracać do starego opowiadania, dla mnie również patrzenie na swoje stare teksty nie jest proste ;) Nie dość, że widzi się wszystkie błędy i niedociągnięcia, to jeszcze się je przeżywa. 

Opowiadanie przeczytałam i skomentowałam ze względu na tytuł. Interesuje mnie wszystko związane z neuroatypowością (spektrum autyzmu, ADHD i inne), dlatego zawsze z chęcią czytam teksty o osobach których budowa mózgu jest inna niż większości ludzi i które doświadczają innego rodzaju trudności.

Nowa Fantastyka