- Opowiadanie: croowka - Przemiana

Przemiana

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Przemiana

W niematerialnej sześciennej sali zbudowanej z półprzezroczystych, nieskończenie cienkich tafli stoi wyprostowany, trójwymiarowy egzemplarz doskonałego ludzkiego ciała. W pewnym momencie płaszczyzna sufitu zaczyna sunąć powoli w dół i z chwilą gdy dotyka czubka głowy stojącej postaci, cała jej świadomość staje się barwnym, dwuwymiarowym obrazem wyświetlanym na tej płaszczyźnie tam, gdzie jej punkty przecinają się z punktami stojącego ciała.

Nieświadomy trwającego procesu model rozpoczyna swoje życie obrazu w ograniczonym do płaszczyzny świecie, którego tymczasowe prawa wypisano płonącymi zgłoskami na otaczającym go okręgu: obraz ma trzymać się w wyznaczonym polu i nie wykraczać poza jego granice. Ale czy takie postawienie sprawy może mu dać spełnienie? W końcu intuicyjnie czuje on, że oczywistym celem życia powinno być optymalne wykorzystanie istniejących możliwości, a więc zajęcie maksymalnej powierzchni i olśnienie pozostałych, otaczających go obrazów godną zazdrości feerią barw i kształtów, z których wybuduje swoje osobiste małe szczęście.

Obraz buntuje się i drga, granice okręgu stają się więzieniem, a płonące wokół litery komunikatu niesprawiedliwym wyrokiem. W końcu zaczyna rosnąć, wydłużać się i przekracza je, a twórca procesu obserwuje z niepokojem jak trójwymiarowa sylwetka najpierw traci pion, a następnie zaczyna się pochylać, stawać na czworakach, aż ostatecznie upada twarzą na podłogę.

Jego niepokój jest w pełni uzasadniony, chodzi tu bowiem o uzyskanie skanu poprzecznego ciała, który posłużyć ma do wygenerowania jego ostatecznej, nieśmiertelnej postaci, co w przypadku egzemplarzy ignorujących ustalone zasady skutkować może czymś na kształt chaotycznej sterty kartonu w składzie makulatury.

Gdy więc proces dobiega końca i na podłogach leżą obrócone w proch szczątki modeli, następna płaszczyzna sunąc w dół z prędkością zapisanego uprzednio życia, wyświetla kolejne, zeskanowane warstwy, które natychmiast materializują się w świetliste ciało wiecznej istoty, o stopniu deformacji zależnym od popełnionych błędów skanowania. Wraz z położeniem ostatniej warstwy, wciąż niestabilna powłoka nowo powstałego przechodzi bolesną fazę transformacji, w której podejmowane są próby regeneracji występujących nieciągłości, co jednak jest możliwe tylko w ograniczonym zakresie.

W końcu skrzywiona ostatnim grymasem bólu twarz łagodnieje i otwarte oczy dostrzegają kontur idealnej ludzkiej sylwetki wpisanej w okrąg, jakby świeżo odciśnięty w przeciwległej ścianie przez mistrza Leonarda. Istota podchodzi do niego i ze wszystkich sił próbuje stanąć w okręgu, wypełniając swym ciałem swoistą wklęsłorzeźbę. Kątem oka obserwuje sąsiednią salę, której lokator niczym ogromny ludzki klucz obraca się powoli w niewidzialnym zamku swojej ściany otwierając ją bezgłośnie jak pękające w próżni akwarium, po czym jego nieważkie ciało unosi się powoli znikając w gęstych, skłębionych, jakby namacalnych chmurach wiszących ponad głowami.

Koniec

Komentarze

Późna pora, ale uznałem, że szorta przed snem mogę jeszcze walnąć. Cóż mogę rzec. Może na początek co mi wpadło w oko z technikaliów. 

 

przekracza zakreślone granice okręgu, a twórca procesu obserwuje 

 

granice okręgu stają się więzieniem, a płonące wokół litery

brak przecinków. 

 

Niby krótkie, ale jednocześnie ciężkie i siermiężne. Zbity blok tekstu, w dodatku z jak dla mnie zbyt długimi zdaniami. Przeczytałem dwa razy, ale być może jestem za głupi, by dostrzec większą głębię i ciąg przyczynowo – skutkowy. Trochę jak opis techniczny drukarki 3D. 

 

Nie umiem nic więcej dodać. No, nie porwało mnie. 

 

 

 

OK ;-)

Cześć. Dobra rada – rozbij to na kilka akapitów. Inaczej, choć krótkie, nieco odrzuca taki blok tekstu.

Wprowadziłem sugerowane poprawki.

W pewnym momencie sufit sali zaczyna sunąć powoli w dół i z chwilą gdy dotyka czubka głowy stojącej postaci, cała jej świadomość staje się barwnym, dwuwymiarowym obrazem wyświetlanym na sunącej z wolna w dół płaszczyźnie tam, gdzie jej punkty przecinają się z punktami stojącego ciała.

Generalnie tekst całkiem mi się podoba, chociaż momentami ciężko mi się go czytało.

Dodatkowo powyższy cytat pokazuje powtórzenie, które moim zdaniem było delikatnie niezręczne, od razu mnie ubodło.

W jednym z kolejnych zdań również rzuciło mi się w oczy powtórzenie słowa “okrąg”.

Troszkę nie gra mi też “określony zakres” i “pucałowate chmury”.

Jednak muszę przyznać, że zaciekawiłeś mnie i chętnie przeczytam więcej Twoich prac!

Powodzenia i pozdrawiam!

Dzięki. Poprawiłem to.

No cóż, Croowko, ze smutkiem wyznaję, że nie udało mi się pojąć, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To już drugi taki głos, więc najwyraźniej tekst po prostu nie przemawia …

(trudno, w końcu mnie też przerosło drabble "Bezsilna" Tesseanor-a i nie ono jedno ;-)

 

Ten "szort" to alegoria losu ludzkiego według wyobrażeń chrześcijańskich, zilustrowana procesem technologicznym zaczerpniętym z SF.

Sens opowieści: jeśli rozum który podpowiada nam jak żyć faktycznie nie ogarnia całokształtu, to możliwe że "kto chce zachować swoje życie, straci je".

 

"Człowiek witruwiański" Leonarda da Vinci pełni tu rolę przepustki do "raju", bo definiuje ideał.

Wpisanie w okrąg symbolizuje trzymanie się zasad dających mu tą idealność, takich samych w "doczesnym" świecie płaszczyzny gdzie "widzimy jakby w zwierciadle, niejasno" jak w trójwymiarowej "wieczności" gdzie "zobaczymy twarzą w twarz".

Niespełnienie tego ideału oznacza "piekło", czyli wieczne kalectwo "na własne życzenie", uniemożliwiające wydostanie się z sali.

Sprzeczna z intuicją konieczność zaufania ostrzegawczemu komunikatowi symbolizuje wiarę.

Dziękuję za wyjaśnienia. Teraz wiem, dlaczego nie zrozumiałam szorta – chrześcijańskie alegoryczne wyobrażenie ludzkiego losu i moje o nim pojęcie to dwie bardzo różne bajki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałam Twoje wyjaśnienia, ale cóż, za dużo tu jak dla mnie filozofii. Przed wyjaśnieniami poza oczywistym odniesieniem do człowieka witruwiańskiego nie pojęłam absolutnie nic a nic ;(

 

„W niematerialnej sześciennej sali zbudowanej z półprzezroczystych, nieskończenie cienkich ścian stoi wyprostowany…”

 

„W końcu intuicyjnie czuje on[+,] że oczywistym celem życia powinno być…”

 

„W końcu traci swój kolisty kształt, rośnie, wydłuża się i przekracza je, a twórca procesu obserwuje z niepokojem jak trójwymiarowa sylwetka najpierw traci pion…”

 

„…kolejna płaszczyzna sunąc w dół z prędkością zapisanego uprzednio życia wyświetla kolejne, zeskanowane warstwy…”

 

„…świetliste ciało wiecznej istoty, o stopniu deformacji zależnym od popełnionych błędów skanowania. Wraz z położeniem ostatniej warstwy wciąż niestabilne ciało nowopowstałego przechodzi bolesną fazę transformacji, w której dochodzi do prób…”

Nowo powstałego oddzielnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki za uwagi. Poprawiłem.

Nowa Fantastyka