- Opowiadanie: Fanatykromy - Złudne pragnienia

Złudne pragnienia

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Złudne pragnienia

Złudne Pragnienie

 

Mimo stanowiska miejscowego proboszcza i poczucia wyslannika Bożego,

Ks. Klemens jak każdy kapłan posiadający aspiracje i zadatki na awans w hierarchi kościoła musiał zdawać sobie sprawę, iż życie w zgodzie z możnowładcami jak i mniejszymi panami z aneksjami, może znacznie przyśpieszyc jego plany. Tak więc nie zwlekając udał się po codziennych porannych przyjemnościach pozwalających miło rozpcząć dzień,  na zamek do hrabiego von Karthuza. Domyślając się w jakiej sprawie został zaproszony już kalkulował ile może dla siebie przy okazji ugrać.

Po przybyciu na zamek został zaprowadzony do ogrodu, gdzie hrabia kazał mu łaskawie poczekać na siebie, zapewne dłuzej niż była taka potrzeba. Młody jeszcze ksiądz okazując swą pokore na widok zbliżającego się gospodarza przywitał go z uśmiechem nie dając mu odczuć zniecierpliwienia oczekiwaniem.

-Wybacz mi ojcze, że musiałem dać tobie na mnie czekać.

-Pokorny Boski Sługa poświeci każdy czas potrzebny by pomóc swym wiernym owieczkom-z wymuszonym usmiechem kapłan skłania powitalnie głowę.

-Pozwoli dobrodziej ze przejdziemy się po ogrodzie, powiem na osobności co męczy mą dusze. Po czym udamy się na zasłużony posiłlek– wskazując głowną alejkę ogrodu, Edgar zaprasza swego gośćia by oddalili się od murów, które miewają uszy.

– Co tak trapi cię panie?

-Widzę, że się rozumiemy drogi przyjacielu – chrabia nie kryje przed rozmówcaą jedynie grzecznosciowości swego usmiechu– Zapewne jak przedemna tak i przed wysłannikiem bożym nie uszły uwadze podejrzenia zwiazane z okolicznościami zaginięć które ostatnio nas nawiedziły. Nie mówie ,że wierze w te majaki wieśniaków, ale jestem pęłen obaw czy one oby nie za bardzo zakiełkuja w okolicy i nie zawładną przerażonym ludem. Ksiądz na pewno był kształcony co robic i popieram gloszone przez Klemensa słowa zdrowego rozsądku. Przecież oboje wiemy ze pod wpływem gorzalki nawet młodzieńcy nie sa już takimi sprawnymi plywakami. Jednak gdyby w tych zdarzeniach był choć część szans ze jednak panią tu czarne moce, jak kościół mogl by nam pomóc? I czy słyszał już ksiądz o takich przypadkach gdzie taka pomoc była potrzebna??

-Zapewniam pana panie chrabio ze to są tylko chłopie bajania rozsiewane i powielane w wielu miejscach. Owszem zdazały się już wczesniej podobne historie i zawsze kościół gdy interweniował udawadniał ze to ludzkie słabostki a nie moce piekielne macają tu palce. Nie widze tu zadnych powodów do tego by i tym razem mialo być inaczej, choc zapewniam ze gdy będzie taka potrzeba nastapi powiadomie kogo trzeba i kościół pomoze w zwalczeniu tej herezji. Co  jednak teraz radził bym to po prostu uczulic aby nie zawierzać w złe moce a okazać słabość ludzkiego ciała i ducha. Dgyż to tu tkwi problem tych wypadków. Nie ustaje w modlitwie o koniec nawiedzjacych nas nieszcześć.

-Słowa ojca wlewaja spokój w ma dusze, także modlę się okoniec naszych nieszcześć, na wszelki wypadek tu wręczam księdzu sakiewkę, by odprawic mszę odganiającą to nieszczescie od naszych wiernych mieszkanców. A teraz zapraszam na skromny posiłek w moim towarzystwie.

-Obowiązkiem mym jest modlić się za dusze mych parafian i z wielką gorliwościa pomodlę się za spokojny sen naszego chrabiego.

Godnie podjąwszy swego goscia i po licznych zapewnieniach wzajemnej pomocy w uniknieciu maczania diabelskich mocy w sprawe tajemniczych zaginięc mężczyzn chrabia pożegnał ksiedza. Przekonany, iż może jeszcze swobodnie działać, nie zagrożony wtrącaniem się kościoła.

Tuż po zmroku Edgar w przebraniu udał się do swej zaufanej wiedźmy która, z wszelkim potrzebnym zapałem i wiedzą pragnie pomóc nie młodemu już chrabiemu. Aby wspólnie schwytać winowajczynię z ludowych legend, która grasuje w okolicy siejąc postrach.

-Witaj Pani. Jestem by wypełnic nasze zadanie, liczę ze twe slowa nie są tylko majakami staruchy….

-Słuchaj tylko co ci rzecze i czyń to czego cię uczyłam, a oboje nie pożalujemy.

Zgodnie z instukjcą staruchy w blasku pełni księzyca chrabia udaje się nad jezioro gdzie domniemują wszyscy miejsca zaginięć młodych meżczyzn. Uzbrojony w wiedzę czego może się spodziewać oraz buteleczkę plynu od czarownicy. Plyn ten ma mięc zawsze w podorężu, by jego intensywny zapach pobudzał umysł i nie pozwolił się omamić. W pełni już dojrzały chrabia z czterdziestoma trzema latami życia za sobą, pełnego i bogatego mlodych kobiecych wdzieków pewien swej odpornosci już na tym polu. Chociaż jak przynajmniej mawiał potrafiący nie dać sobą zawładność czulony na magiczną stronę życia zawieżył wiedzmie i skrupulatnie spryskał się pobudzającym umysł plynem. Mimo to moment gdy ujrzał ognistowłosa mlodą kobiete wychodząca z wody, zatracił kontrole nad swym umysłem i ciałem. Stał zamurowany, zachipnotyzzowany spojrzeniem jej rubinowych oczu. Pełny i zniewalający usmiech towarzyszył jej do chwili, gdy w pełni nie wyszła z wody nie zbliżyła się do mezczyzny. Wtedy czują silnie bijący od niego zapach poczuła się rozkojarzona i zatracila silę pozwalającą kierować umysłem swego towarzysza dzisiejszej nocy. Wtej chwili Edgar oprzytomniał i powoli zaczał zyskiwac pewność co do słow czarownicy i swych planów na przyszłość.

-Witaj piękna pani jeziora – klania się jej z ogniem poządania w oczach.

-Kim ty jesteś ze opierasz się mej władzy nad swym ciałem i umysłem?

-Wbrew twemu przekonaniu o piękna pani twa uroda mnie całego onieśmiela. Zarówno zmyslowo jak i fizycznie, temu też możesz mieć złudzenie że twas niebiańska postać nie wzbudza zachwytu prostego śmiertelnika – zadowolony z tak rychłego spotkania nocnej pani jeziora i przejęcia jednak kontroli w grze która teraz planuje rozegrać po swojemu…

-Zdradź wiec swe imie śmiertelniku ty, który nie ulegasz myślom i rozkazom Anej.

-Pokornie błagam o wybaczenie, zwą mnie Edgar von Karthuz. Przpraszam jeśli zakłóciłem twój spokój i porządek twego świata, ale jestem zobowiązany sprawdzić co trapi mieszkańców mej ziemi co powoduje…-zawieszajac głos w polowie zdania, widzi uśmiech na twarzy swej towarzyszki. Niechcąc urazić pieknej kobiety, po któręj nagim  ciele spływały jeszcze krople wody z włosów. Blask księzyca podkreślal jej niewieście walory pobudzał zmysły chrabiego, nad którymi ledwie panowal. Do pionu stawiały go jednak jego prawdziwe plany które go tu sprowadzają.

-Wiem co tu cię sprowadza. Wiedz, iż sami są sobie winni, gdyż nie potrafili zachować zdrowygo umysłu by uchronić swój żywot.

Zaintrygowana ciekawośćą nowej sytuacji, a także niewytłumaczalnym uczuciem budzącym się w umysle Anej, jej wewnetrzny głos podpowiada jej by poznać bliżej intygującego mezczyznę. By poznąć jego siłę, która nie pozwala na zwładnięcie nim, jak każdym poprzednikiem.

-Anej piękne imię lecz nie oddaje ono tego co widzą me oczy. Ufam że znasz ich losy i skoro zasłużyli sobie na nieg, niech przyjmą z pokorą jego następstwa. Niemniej jednak czy mogł bym cos dla ciebie pani zrobić, by móc spokojnie spać nie obawiając się kolejnych zaginięć-okazując szczery uśmiech i pokorną chęć zadośćuczynienia, czuł powoli rosnące szanse by zawładnąc tym razem nad boginią jeziora.

Wodzona zapachem, który zwaładnął jej umysł okrążyło chrabiego.

Wciąż nie potrafiła oceninić co się z nią dzieje. Znając jednak prawa swego świata wyszeptala mu do ucha zgadkę z nadzieja że będzie znał odpowiedz:

-Czego inni używaja częściej niż ja ale należy to do mnie?-zatrzymała się ze wzrokiem utkwionym w oczy chrabiego i łagodnym uwodzącym uśmiechem-jeśli odpowiesz pozwole ci odejść i ponownie mnie odwiedzić. Jeśli nie, nie ujrzymy się więcej, a los innych pozostanie nieodgadniony.

-Zrobie wszystko by móc cię częściej widywać pani. Zawładnełaś mym umysłem-zadowolony z osiągniecia swego celu chrabia znajacy odpowiedź slodko się uśmiechnal i rzekl– odpowiedź to ,,Swe imie”.

Odpowiedziała tylko urokliwym uśmiechem i znikła jak za mrugnięciem oka.

Edgar usatysfakcjonowany ze poswięcony czas na wizyty staruchy nie poszły na marne postanawia , że będzie tu wracał do skutku, aż wydobędzie od pani jeziora jej największy skarb.

Wiedźma po pierwszej udanej próbie uszykowala kolejną mieszanke zapachową dla chrabiego instrując go, ze po pierszym razem magiaa miała chronic jego umysl a kolejne będą już działac na umysl rusałki która jeśli tylko użyje męskiego wdzięku zdoła ja uwieżć.

Zgodnie ze swym postanowieniem następnej nocy Edgar wrócil nad jeioro.

Jego pragnienie się ziściło i znów spotkał zjawę ze swych marzeń i snów.

Ona także owładnięta nieznanym wcześniej pragnieniem dążyła do spotkań, z tajemniczym urokliwym mezczyzną. Nastąpił w konću ten dzień gdy uwodziciel bedąc pewien skutecznośći swych poczynań, wyznał pani jeziora swą miłość i pragnienie wspólnej przyszłości..

-Zostań moją, tak jak ja jestem twój i spędźmy razem wieczną przyszłość-po czym zanurzył się w bezkresie jej slodkich czerwonych ust.

Anej owładnieta całkiem uwodzączym czarem wiedźmy zaklętym w nieziemskim zpachu nie była w stanie odmówić. Będąc w pełni przekonana, że to także jej pragnienie! Jedyna myśl, która mącila jej boską sielanke, dotyczyła ich innych światów.

-Wiedz, że to także me jedyne pragnienie, które mnie kiedy kolwiek towarzyszyło przez te wszystkie stulecia..– odpowiedziala gdy wkoncu ich usta rozłączyły z milosnego uścisku-wiesz jednak że nasze światy tak odmienne, że nie wiem czy jesteśmy w stanie to kiedykolwiek połaczyc ku wspólnej przyszłości..

-Jestem gotów udać się do twego świata by tylko być z tobą– bogaty w wiedze udzielona przez staruche wiedział, ze jedyna możliwość to poświecenie świata swego przez istote nieśmiertelną, gdyz żaden smiertelnik nie wkroczy do świata nieśmiertelnych. Tym samym liczył iż jego sama zaproponuje to samo.

-Wiedz,ze to niemożliwe, lecz czekaj tu jutro jak zawsze najdrozszy i jak zwykle po pocałunku znikła jak zaczarowana.

Pełen podniecenia i przeczuwajacy zbliżającego się celu, chrabia zaczał intensywnie wprowadzać w zycie drugą część planu. A musiał dla swego bezpieczeństwa pozbyć się swej wspolniczki. A zarazem także liczącej na nową mlodośc i nieśmiertelnośc wiedźme. W tym celu pomocny ma być mlody ksiądz który z pewnych informcji chrabiego przechodził stosowne szkolenia inkwizytorskie. W okolicy pojawiły się kolejne znikniecia tym razem mlodych niewiast. Dokonał tego sam chrabia by spreparowac dowody i w odpowiedniej chwili przekierowac całe podejrzenia na starą wiedźme, o której już dawno krązą pogłoski czarownicy i szarlatanki.

Kolejna noc była bardzo deszczowa lecz, to wcale nie przerażało Edgara. Stał nad jeziorem cały przemoknięty oczekując swej omamionej wybranki. Ujrzał wychodzącą ją z wody, jak zwykle dziwił się czemu wynurza się powoli dostojnie, a znika tak błyskawicznie.

Po milosnym i czułym powitaniu, podniecona i owładnięta nowym wspólnym wiecznym życiem w świecie swego ,,wybranka” Anej oznajmiła;

-Jedyna szansa na to byśmy byli wiecznie razem, to wówczas gdy ty wykupisz mnie do swego świata.

-Nie ma takiej ceny, której nie jestes warta Anej.

-Możesz mnie jedynie wykupić poprzez rozwiązanie zagadki królowej świata podwodnego. Lecz cena za bład to twe zycie i moja wieczna tęsknota za tobą.

-Nie lękam się o swe życie i jestem gotów na to, by pokazać to choćby tu i teraz– przeszyty dreszczem ryzyka i ceny jaką może zapłacic za nieśmiertelność, nie sparaliżowala go ta myśl wogole, gdyż był świadom w co pogrywa od samego początku.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki świat zawirował a przed chrabia stala czarnowłosa postać kobiety z kruczo czarnymi oczami. Widzial tylko biała mokrą twarz, czarne kryształowe oczy i czarna grzywke na czole. Twarz i usta nawet nie drgneły, ale chrabia doskonale w głowie słyszał padające pytanie;

,,Nigdy nie byłem ale zawze będę, nikt mnie nie widział ale każdy wie , że istnieje. Daje ludzią motywacje do działania?”

Serce chrabiego jakby zaczeło wolniej bić, czas zaczął wolniej płynąć, spadający deszcz zaczął zatrzymywać się w powietrzu. Myśli galopowały to w przyszłość nieśmiertelnośći, to przelatywały po przeszłośći. Chciał odwrócić głowę poszukać Anej. Stał odrętwiąły i sparaliżowany, bez ruchu jak zastygly w kamieniu nie czuł własnego oddechu. Ulotniła się jego pewność siebie, w oczy zaczął zaglądac strach. Umysł zaczęła napełniać panika, jedyne czego teraz pragnąl to zaczać czuć swe ciało, cieplo, oddech, bicie serca, siłe pracujących mięsni, zapach powietrza, smak padającego deszczu. Zaczął go ogarniać mrok, i nagle ten przeszywający od stóp przez kregosłup po czubek głowy paraliż. Zadławił się powietrzem, poczuł jak na nowo wypełnia ono jego gorące spragnione płuca. Czarnooka dama znika a on opada zwiotczały na ziemię szczęśliwy, żywy z nią u boku czuje teraz także ciepło bijące z jej ciała. Poraz pierwszy nie przerażą go myśl jej lodowatego dotyku. Wie, że tak jak nie usłyszał pytania, nie musiał wypowiadać, Pani wodnego świata odczytała ją  w myślach ,,JUTRO„ pozwalając mu powrócić do życia. A także połaczyć śmiertelnika z nieśmiertelna ale w świecie życia i śmierci.  

Poraz pierwszy czuje aksamitne ciepło ciąło swej wybranki, która także czuje pierwszy chłód mokrego ciała. Pierwsze bicie serca ciepło pompujace przezeń do całego ciała, pierwsze dreszcze, pierwsze skurcze, obce uczucie ludzkiej fizyczności, pragnienie, głód jak i porywy zmyslowe, pociag żądze…

Wtuleni w siebie wzajemnie przeżywają radość swych osiągnietych pragnień, celów ona bycia częścią świata żywych, on swą drogą do nieśmiertelnośći.

Edgar zabiera ją do swego powozu,gdzie czeka na nia ubranie, strawa i cała miodowa rajska podróż mlodej pary. A w rzeczywistości środek Edgara mający oddalić go na dłuższy czas stąd, by oczyścić się z podejrzeń, gdy jego plan pozbycia się wiedźmy ze swego życia już został dawno wprowadzony w życie i ma się pod jego nieobecnośc dokonać. Kości już zostały rzucone i teraz tylko czekać jak wszystko zostanie dokonane.

Simona owładnięta pragnieniem odzyskania młodości, zbyt zaufała swemu wspólnikowi. Po kilku dniach jego nieobecności u niej, na nic rzucanie kości i szukanie go czarami on wiedział już jak zgubić przed nią swój trop, urokami których sama go nauczyła. Nie wierzyła iż trop wiodący w ślady hrabiego nad jezioro są tylko iluzoryczne. Mające ją oszukać sprawić ze ona odpuści jego poszukiwań i pogodzi się z porażką. Nie przewidziała jednego, iż hrabia zostawił te ślady po to by naprowadzić wszelkie podejrzenia związane z tajemniczymi zniknięciami mezczyzn właśnie na nią. W swoim liście pożegnalnym wyraził skruche i pozwolil się zwięść czarownicy obietnicą wiecznośći. W liśćie pożegnalnym pozostawił wszelkie wskazówki ks. Klemensowi, które mają pozwolić mu zaprowadzić Simone na stos.

Młody inkwizytor nie miał problemu z wyciągnięciem zeznań od starej czarownicy, która zeznawała wydając swego wspólmika jak się rozczarowała gdy na rynku w drodze na swój stos dowiedziała się ze hrabia Edgar już został uznany za topielca i przyjdzie jej samej ponieść karę. Na nic jej groźby, iż hrabia żyje i tu powróci…

Umykająca para już w drodze do nowego miejsca pobytu uszykowanego przez przebiegłego kochanka, skonsumowała swą wieczną milość. Aneja w przypływie pierwszego miłosnego uniesienia podzieliła się ze swym wybrankiem także, ostatnią magiczną rzeczą nad jaką jeszcze miała wpływ. Nieśmiertelność w swym nowym wspólnym święcie muszą wpólnie pozostac nieśmiertelnymi lub wspólnie dożyć swych dni.

-Jestem gotów na wszystko mila moja tylko by być zawsze z tobą-słowa uwiodły zmysly Aneji.

Wypowiadane z ust ukochanego skłoniły ja ,by pytanie majace dać mu nieśmiertelność było bardzo łatwe.

-Pamietaj jednak że aby otzrymać dar wiecznego życia zemna musisz dotrzymac mi wierności i miłośći…-przestraszone usta musiały ponieś ostrzeżenie do hrabiego.

-Zawsze i wszedzie przysięgam-zaślepiony swym pragnieniem zlekceważył przestroge.

-Czego inni używają częściej niż, ja a należy do mnie??-pełna nadziei oczekiwała odpowiedzi.

-Twe imie Anej!!!

Nie trzeba mówic iż pelnia szcześćia miłosnej pary nie mogła być wieczna, gdyż nie jest to miłość szczera. Nowy dom uszykowany przez chrabiego w słonecznym kraju pozwalał cieszyć się sielanką długo, lecz mezczyzna zżyty z chulaszczym swawolnym życiem. Zaczynał ulegać najpierw ukratkiem zerkajać z czasem usmiechajać się az pewien swej bez karności uchybił obietnicy wierności.

Wieczorem przy kolacji z Anej poznał ja od razu smutna inną zmartioną, wiedział ze wie lecz milczał nie miał odwagi nic powiedzieć i czekał. Jej lza spłyneła po policzku spadła na talerz, gdy podniósł na nią wzrok to co ujrzałprzeraziło go pierwszy siwy włos na jej głowie po nim siwiały kolejne skóra traciła jedrność zaczeły się pojawiać zmarszczki. Przerażony spojrzał na swe odbicie w lustrze, zamarl pomarszczony starzejąćy się mezczyzna. W przyplywie gniewu wstal chwycił noż i wbił go w serce swej ukochanej w ktorej zobaczyl twarz i usmiech zwycięstwa starej wiedźmy.

Gdy oprzytomnial był już tak stary, że nie był wstanie utrzymać się z Aneją na nogach. Padli na podłogę. Spojrząła na niego po raz ostani i zrozumiała ze została wykorzystana. Anej  wyszeptała:

-Możesz mnie złamać nawet mnie nie dotykająć czym jestem… obietnicą… bądż niesmiertelny….

Poczuł jak nie oddycha, jak jej serce przestaje bić, ciało stygnie. Nie mogł wstać nie wiedząć co mu dolega, czy to  przerażenie tego co zrobił czy też z powodu tarośći jakie owładneło nagle jego ciałem. Trzmając nóż oklejony już zastygłą krwią, załamany tym co zrobił podciął sobie dłonie…

W miejscach cięć czuł palący ogień, lodowate odtętwienie na pozostałych częściach ciała, aż w końcu kojący ciężar powiek i ociężały wygasający umysł, ostatnie uderzenie serca, ciemność. Uczucie ulgi fizycznej i psychicznej nicość, wręćz spełnienie i odprężęnie. Zbudzilo go przerażająće krzyki, i ciemność. Poznawał te głosy, lecz nie mogł ich zobaczyć ani odpowiedzięć. Chłód, cisza, ciemność! i ten gluchy równomierny stukot który jednak cichł. Który jednak Sprawił żę zaczął kojarzyć co siedzieje wokół. Niepewny czy już po wszystkim czy jeszcze dogorywa. Czuje znów swe ciało porusza nim czuje zapach, kreww zyłach, bicie serca. Porusza swymi konczynami powolnie z bółem ale czuje je, chce wstać uderza głową o cos tuż nad głową. Przerażony krzyczy, słyszy się, widzi ciemność, czuje ze jest zamknięty, próbuje się uspokoić niechce przyjać do wiadomośći tego co mu podpowiada umysł. Po ataku paniki pozwala sobie na jasne prześledzenie sytuacji, uświadamia sobie, żę jest pogrzebany zywcem w trumnie…. Widzi tylko ten tryumfalny śmiech Simony.

I Anej taką jaką ja widział za pierwszym razem odchodzącą szepczącą,,możesz mnie złamać nawet nie dotykając…,,,

W tym klaustrofobicznym zamknieęciu traci się poczucie czasu. Nie wie ile czasu, godzin dni tu leży i cierpi z głodu oraz pragnięnia. Czuje że umiera i utęskniieniem oczekuje tego momentu, chwili gdy ulży mu to w cierpieniu. Przed każda utratą przytomnośći liczy, żę to już ten moment i oddycha z ulgą.

Sam nie wie, ile lat trwa zanim sobie uswiadamia, że co kilka dni umiera regularnie z glodu i wyczerpania. Zakopany w trumnie pod ziemia gleboko bez szans na uratowanie uwięziony w ciele zniedołeżniałego staruszka.

I świadomość ze jest nięśmiertelny……

Koniec

Komentarze

Cześć.

Niestety, już na pierwszy rzut oka widzę sporo niedoróbek. A jeśli widzę je ja (dość początkujący), to doświadczeni wyjadacze z portalu znajdą ich drugie tyle.

 

Kilka, tak na szybko:

 

Mimo stanowiska miejscowego proboszcza i poczucia wyslannika Bożego,

Ks. Klemens jak każdy kapłan posiadający aspiracje i zadatki na awans w hierarchi kościoła musiał zdawać sobie sprawę, iż życie w zgodzie z możnowładcami jak i mniejszymi panami z aneksjami, może znacznie przyśpieszyc jego plany.

Ten “enter” po “Bożego” jest tam zupełnie zbędny. No i błędy w pogrubionych wyrazach.

Dodatkowo dużo zmian w przecinkach.

Przecinki tyczą się caaałego opowiadania. Brakuje ich w dużej ilości – jak Ludzie Piasku z Tatooine.

 

Po przybyciu na zamek został zaprowadzony do ogrodu, gdzie hrabia kazał mu łaskawie poczekać na siebie, zapewne dłuzej niż była taka potrzeba.

To zdanie, zwłaszcza końcówka, brzmi niezbyt dobrze. Pogrubiony błąd / literówka.

 

 

-Wybacz mi ojcze, że musiałem dać tobie na mnie czekać.

-Pokorny Boski Sługa poświeci każdy czas potrzebny by pomóc swym wiernym owieczkom-z wymuszonym usmiechem kapłan skłania powitalnie głowę.

Źle zapisujesz dialogi. Powinieneś używać znaków “półpauz”, a nie dywizów.

Brakuje spacji po “-“. A tu – to już w ogóle brakuje spacji: “owieczkom-z wymuszonym”.

Pogrubiony błąd.

Poradnik do dialogów:

https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

-Pozwoli dobrodziej ze przejdziemy się po ogrodzie

Braki przecinków, braki polskich znaków, błędny zapis dialogu.

 

 

-Witaj Pani.

-Witaj piękna pani jeziora

Raz Pani, raz pani.

 

 

-Słuchaj tylko co ci rzecze i czyń to czego cię uczyłam, a oboje nie pożalujemy.

Rzecze, czy rzeknę? I brak polskich znaków.

 

 

Tuż po zmroku Edgar w przebraniu udał się do swej zaufanej wiedźmy która, z wszelkim potrzebnym zapałem i wiedzą pragnie pomóc nie młodemu już chrabiemu.

Dwa ortografy tak blisko siebie, nieźle ;)

 

-Zapewniam pana panie chrabio

I znowu.

 

 

-Wiedz, że to także me jedyne pragnienie, które mnie kiedy kolwiek towarzyszyło przez te wszystkie stulecia..odpowiedziala gdy wkoncu ich usta rozłączyły z milosnego uścisku-wiesz jednak że nasze światy tak odmienne, że nie wiem czy jesteśmy w stanie to kiedykolwiek połaczyc ku wspólnej przyszłości..

Albo stawiasz jedną kropkę, albo trzy.

Wszystkie pogrubione słowa to błędy różnego rodzaju.

 

 

-Możesz mnie złamać nawet mnie nie dotykająć czym jestem… obietnicą… bądż niesmiertelny….

JW.

 

I Anej taką jaką ja widział za pierwszym razem odchodzącą szepczącą,,możesz mnie złamać nawet nie dotykając…,,,

Brak spacji przed ,,.

Co na końcu robią trzy przecinki?

I – z niewielkim wyjątkiem – zdania zawsze kończy kropka, lub ?/!, itd.

Nie “.

 

 

Tu kończę, choć jest tego dużo więcej. Olbrzymiej ilości błędów składniowych i innych w ogóle nie wskazywałem.

Kurczę, no przykro mi to pisać, ale nie jestem w stanie skoncentrować się na czytaniu tego tekstu.

Sam jestem początkujący “pisarsko” i przebywam na portalu krótko, ale Twoje opowiadanie jest napisane wyjątkowo źle.

Mam kilka rad.

Przede wszystkim się nie załamuj. Masz 36 lat, jesteś starym koniem (zupełnie, jak ja ;)) więc pewną dozę silnej psychiki powinieneś wykazywać. Trenuj, próbuj. Czytaj tutejsze opowiadania, komentuj je, czytaj komentarze doświadczonych wyłapywaczy błędów. Ciężko mi uwierzyć, ile sam się dzięki temu nauczyłem w krótkim czasie.

Dwa: wrzucaj napisany przez siebie tekst do worda. Ma on w zwyczaju podkreślać na czerwono wyrazy, które jego zdaniem są błędne. I zdradzę Ci, że word ma rację w jakichś 95%. Dzięki temu łatwo znaleźć najprostsze usterki, literówki, ortografy, itd. Brak takiej fatygi mógłby świadczyć o ignorancji / arogancji.

Zawsze też możesz wrzucić swój tekst na betalistę. Szybko znajdą się fachowcy, którzy pokażą Ci błędy, a będzie to miało miejsce przed publikacją.

 

Powodzenia i trzymam kciuki za poprawki.

Wtedy chętnie raz jeszcze zabiorę się za czytanie i napiszę więcej!

 

Hm, polecam przejrzeć tekst pod kątem licznych niedoróbek, zwłaszcza literówek i ortografów. Historia może być całkiem fajna, ale bez tego niezbyt dobrze się to czyta.

Pozdrawiam

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pomijając fakt, że nad tym tekstem trzeba teraz wykonać ogromną robotę korektorską – jego zasadniczym problemem jest fakt, że w warstwie fabularnej wydarzenia streszczasz. Tu nie ma opowieści ani żywych bohaterów – jest coś, co przy odrobinie dobrej woli można byłoby uznać za plan, szkielet historii. Ta sama historia intrygi, romansu budowanego na oszustwie, zdrady i kary czytałaby się znacznie lepiej, gdyby była opowiedziana mniej “streszczająco”, a bardziej dramatycznie, niekoniecznie w takiej prostej trzecioosobowej narracji po prostu relacjonującej wydarzenia.

ninedin.home.blog

[Przeczytane]

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Ja sobie odpuszczę, tekst nie jest przygotowany do publikacji.

Przynoszę radość :)

Cześć, Fanatykromy!

 

Przede wszystkim muszę powiedzieć, że zgadzam się z silvanem – również przyszło mi do głowy, że edytor tekstu potrafi naprawdę świetnie sprawdzić się w wyłapywaniu przynajmniej błędów typu literówki, ortografy i zjedzone spacje, jeśli tylko poświęci się czas, żeby się temu tekstowi przyjrzeć. Również skorzystanie z pomocy beterów byłoby wskazane, choć sugerowałabym zrobić to dopiero po przejrzeniu przynajmniej tych literówek samemu, bo w obecnej postaci bardzo ciężko się to czyta.

Zgadzam się też z ninedin, że historia jest właściwie streszczona. Ciężko się w nią zaangażować, kiedy bardziej przypomina radiową relację na żywo z jakiegoś średnio zajmującego eventu, niż opowieść o miłości i zdradzie – która miałaby potencjał się podobać przy lepszym poprowadzeniu.

Niestety, muszę się zgodzić również z Anet – nie jest to tekst gotowy do publikacji.

 

Co już na samym początku mnie zniechęciło – nie zadbałeś nawet o tytuł. Pal sześć, że zamieściłeś go na początku tekstu, co nie było potrzebne, skoro przy publikacji podaje się tytuł w osobnej “rubryce”… Zastanawiające jest natomiast, że każdy z dwóch tytułów ma nieco inną formę. Aż takiej niedbałości bym się nie spodziewała.

Potem jest niestety tylko gorzej. Błędy ortograficzne aż kłują w oczy, a jest ich niemało, poza tym nagminne literówki, mieszanie czasów, niepoprawna składnia, gubione spacje… Można wymieniać i wymieniać. Prawda jest taka, że zawzięłam się, żeby dobrnąć do końca, ale prześlizgnęłam się jedynie wzrokiem po tekście, żeby uniknąć co krok zderzeń z błędami. Nie dało się wczytać, bo czytało się bardzo źle przez te liczne niedoróbki.

Jedyne, do czego nie można się przyczepić to całkiem niezły pomysł – i zakończenie, niby realizujące założenia konkursowego schematu, ale w jakże gorzki sposób. I to byłoby może nawet bardzo dobre, niestety wykonanie nie pozwoliło się przekonać.

 

Moja rada – i prośba – na przyszłość: więcej pracy i przede wszystkim skupienia. Sam pomysł niestety nie wystarczy, żeby tekst był dobry, jeśli wykonanie jest słabe. Natomiast jeśli technicznie tekst jest dobrze napisany, potrafi się obronić, nawet jeśli pomysł jest prosty czy niezbyt oryginalny.

Powodzenia!

Spodziewaj się niespodziewanego

Tobie nie chciało się pisać, skąd pomysł, że innym chce się to czytać?

 

Były już w tym konkursie teksty napisane tak, że ręce opadały. Nie było takiego, przy którym zaczęłam – naprawdę! mój ojciec świadkiem – wrzeszczeć. Po około dwóch tysiącach znaków poczułam, że muszę chronić własną psychikę. Nie skończyłam. Nie chcę kończyć. Trzydziestosześcioletni facet, który zapewne zdał w życiu maturę, powinien wiedzieć, jak się pisze "hrabia" i co znaczą te czerwone wężyki, którymi komputer podkreśla to i owo. Ale przede wszystkim powinien wiedzieć, gdzie przebiega granica robienia sobie z innych jaj. Bo jeśli napisałeś to-to na serio… to bardzo się dziwię, że zdałeś tę maturę. O ile zdałeś.

Widzę też, że od publikacji tego czegoś nie raczyłeś się odezwać, o odpowiedzi na komentarze nie wspominając. Także to wskazuje dość jasno, że masz całe to forum w głębokim poważaniu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Prosta historia o mężczyźnie, który chciał być nieśmiertelny i dążył do tego celu, wykorzystując innych, aż spotkała go za to kara. Nie porywa, w zasadzie niewiele mogę powiedzieć więcej o fabule tego opowiadania. Bohaterowie sztampowi i bez ciekawych charakterów. Nie widzę tu zrealizowanych założeń konkursu: “protagonista w tarapatach otrzymuje pomoc pod określonym warunkiem; łamie warunek udzielenia pomocy i w rezultacie traci wszystko; ale dzięki czemuś, co zrobił wcześniej, odzyskuje to z nawiązką.” Plan kończy się na “straceniu wszystkiego”. Można by się zastanawiać, czy tego “odzyskania z nawiązką” nie potraktowałeś w tekście tak, że jest tym ta kara za zdradzenie rusałki, ale to już bardzo na siłę i raczej nie mogę tego “zaliczyć”. Bohaterowie w zasadzie wszyscy negatywni, rusałka została wykorzystana przez głównego bohatera, ale sama miała wiele za uszami, czarownica pewnie też. Nie polubiłam ich i świata przedstawionego, który zarysowałeś. 

Opowiadanie jest tak najeżone wszelkimi błędami, że nie będę próbować jakiegokolwiek ich wypisywania tutaj. 

 

Witaj Fanatyku!

 

Poniżej moje jurorskie notatki:

 

Złudne Pragnienia (19124 znaków)

 

Słaby wykon pełen usterek. Historia opisana, a nie pokazana.

 

Oceny brak.

 

Pozdrawiam!

 

PS.

Niech taka ocenia nie zniechęca do pisania. Trzeba dużo czytać, dużo pisać i jeszcze więcej poprawiać to, co się napisało. Nauczyć się odpowiednio formatować tekst i zapisywać myśli bohatera i dialogi. Trenować interpunkcję, ortografię ale i stylistykę. No i zastanowić się nad konspektem opowiadania, planem, o czym chcemy opowiedzieć, jaką drogę ma przebyć bohater i jak chcemy to pokazać. No, ale trzeba zacząć od dobrych chęci i nieco zaangażowania.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Hmmm. Zaczęłam czytać i nie dałam rady. Mnóstwo błędów; ortograficznych, literówek, w dialogach dywizy i to nie oddzielone spacją od sąsiedniego słowa, interpunkcja szaleje, czas przeskakuje dość dowolnie między teraźniejszym i przeszłym…

Dlaczego wskazane wcześniej błędy nie są jeszcze poprawione?

życie w zgodzie z możnowładcami jak i mniejszymi panami z aneksjami, może znacznie przyśpieszyc jego plany.

Czym według Ciebie są aneksje?

chrabia nie kryje przed rozmówcaą jedynie grzecznosciowości swego usmiechu

Przegięcie. Paskudny ortograf, dwie literówki, przedziwny neologizm i szyk chyba sugerujący coś innego niż chciałeś napisać (można zinterpretować, że hrabia kryje wszystko oprócz zdawkowości/sztuczności uśmiechu).

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka