- Opowiadanie: Crucis - Wielka konspira

Wielka konspira

Krót­ki pam­flet o en­tu­zja­stach teo­rii spi­sko­wych. Ogromne podziękowania dla DanielKurowski1, Oluta oraz PopLab za betę! Brak tu głębszych przemyśleń filozoficznych, raczej celowałem w lekki utwór humorystyczny. Proszę o uwagi i życzę miłej lektury! :)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wielka konspira

Lu­dzie tłum­nie cią­gnę­li ulicą. Śro­dek nocy, blask księ­ży­ca oświetlał mechanicznie poruszające się ciała. Na chwi­lę nik­nę­ły w mroku, gdy srebr­ny glob przy­sła­nia­ły gna­ją­ce na wschód chmu­ry, póź­niej znów po­ja­wia­ły się w zim­nej po­świa­cie. Kolejna chmura. W ciem­no­ści owa masa ludz­ka przy­po­mi­na­ła jeden or­ga­nizm, coś w ro­dza­ju ru­chli­wej tkan­ki albo roju po­kracz­nych stwo­rzeń. Ka­mie­ni­ce wokół po­wstrzy­my­wa­ły tę rzekę, ten nurt ludz­kich ma­szyn cią­gną­cych rów­nym kro­kiem przed sie­bie. Tłum sprę­żał się i roz­prę­żał.

Pod na­po­rem ciał pa­da­ły la­tar­nie dro­go­we, sa­mo­cho­dy za­czę­ły pły­nąć razem z prą­dem mimo za­cią­gnię­tych ha­mul­ców, po­że­ra­ne przez wzbu­rzo­ne fale masy ludz­kiej. Co­kol­wiek stało na dro­dze tej rzece ludzi, było roz­szar­py­wa­ne, roz­dra­py­wa­ne, po­że­ra­ne, zgnia­ta­ne jak pusz­ki. Tłum nisz­czył wszyst­ko, a potok, czar­ny nurt, wzbie­rał za­si­la­ny stru­mie­nia­mi ko­lej­nych bez­oso­bo­wych twa­rzy, ciał, które wy­pły­wa­ły z bram ka­mie­nic.

Pa­lą­ce zna­mię, swę­dze­nie pod­nie­bie­nia, ta­blet­ka, która utknę­ła gdzieś na po­cząt­ku prze­ły­ku, głód i lęk naraz – je­dy­ne, co można zro­bić to wy­biec i po­pły­nąć ulicą razem ze wszyst­ki­mi. Wy­pa­dam więc z go­rą­cym czo­łem, prze­ra­żo­ny do gra­nic moż­li­wo­ści i rów­nie szczę­śli­wy za­ra­zem, jak gdy­bym umknął nagle z pie­kła w jed­nym je­dy­nym mo­men­cie wiecz­no­ści, kiedy dia­beł spu­ścił mnie z oka, mijam Chry­stu­sa, rzu­ca­jąc mu krót­kie quo vadis, Do­mi­ne? po­trą­cam star­sze­go są­sia­da z pię­tra niżej, który idzie po na­szym zamku z psem cuch­ną­cym na co dzień, a teraz o woni po­ma­rań­czy. Wyskakuję z ka­mie­ni­cy pro­sto w tłum ludzi bez twa­rzy, wy­da­ją­cych ze swo­ich bez­twa­rzy jeden dźwięk – słowa wy­ma­wia­ne z za­mknię­ty­mi usta­mi, a wszyst­ko to zlewa się w jeden nie­zno­śny ja­zgot. Płynę i tonę, a gdy pró­bu­ję krzy­czeć, z moich ust wy­ry­wa się je­dy­nie lek­kie za­wo­dze­nie, niemy jęk i zry­wam się za­plą­ta­ny w prze­ście­ra­dło, spa­dam na pod­ło­gę, zrzu­ca­jąc stopą nocną lamp­kę, ro­biąc raban, ja­kie­go w tym po­ko­ju nie było od czasu pa­mięt­nej im­pre­zy sprzed sied­miu mie­się­cy, kiedy to Ro­bert przy­pad­kiem prze­wró­cił szafę.

Dyszę jak po po­rząd­nym sprin­cie do au­to­busu, zimny pot ob­le­wa mi ciało. Nie zno­szę kosz­ma­rów.

 

* * *

 

Jest jedno bar­dzo cie­ka­we forum in­ter­ne­to­we, któ­re­go ad­re­su nie mogę podać – do­stać się na nie można je­dy­nie na oso­bi­ste za­pro­sze­nie – gdzie jest cała masa nie­sa­mo­wi­tych in­for­ma­cji z po­twier­dzo­nych źró­deł. O ta­kich rze­czach nie mówi się w te­le­wi­zji. Cza­sa­mi coś wypłynie na grup­kach fa­ce­bo­oko­wych albo na YouTubie, ale naj­czę­ściej wy­kry­wa to al­go­rytm i to po pro­stu zdej­mu­ją. Pew­nie nie chcą, żeby praw­da wy­szła na jaw. Cała rzecz – to zna­czy do­stęp do forum – kosz­tu­je nie­ca­łe dwie dychy mie­sięcz­nie, więc tyle, co nic. Rap­tem dwie bu­tel­ki coli albo małą pizzę i to bez do­wo­zu, a wie­dzy jest tam całe mnó­stwo.

Chcę po­ru­szyć tutaj temat mo­je­go przy­pad­ku, jak dałem się zro­bić. Po­win­ny o tym zo­stać ja­kieś in­for­ma­cje, nawet jeśli nas na­mie­rzą i za­mkną forum. Ta myśl jest bez­po­śred­nim po­wo­dem po­wsta­nia czytanego przez ciebie tek­stu.

Na po­czą­tek może po­wiem o paru waż­nych rze­czach.

Przede wszyst­kim nie gódź­cie się na żadne szcze­pie­nia, a nawet wię­cej – nie gódź­cie się na żadne za­strzy­ki! Z po­twier­dzo­nych źró­deł wy­ni­ka, że spra­wa jest na­praw­dę po­waż­na i nie chodzi wcale o osła­wio­ne czipy. Otóż Oni są do­sko­na­le świa­do­mi, że nic prost­sze­go niż ta­kie­go czipa zneu­tra­li­zo­wać – śred­nio in­te­li­gent­ne dziec­ko wie, że lek­kie po­ra­że­nie prą­dem za­ła­twia spra­wę. Po­su­nę­li się o wiele dalej – otóż szcze­pion­ki mają za­wie­rać całe ar­ma­dy na­no­ro­bo­tów (ma­lut­kich ro­bo­tów), które to mają łą­czyć się z neu­ro­na­mi w mózgu, je­li­tach, sercu i śle­pej kisz­ce. Tak, na­ukow­cy ukry­wa­li przed opi­nią pu­blicz­ną fakt ist­nie­nia neu­ro­nów w śle­pej kisz­ce – jej usu­nię­cie po­dob­no wy­wo­łu­je efek­ty zbli­żo­ne do lo­bo­to­mii. Ro­bo­ty te ste­ro­wa­ne mają być nie przez sieć 5G – to była tylko przy­kryw­ka – ale przez fale ge­ne­ro­wa­ne z nie­wi­docz­nej chma­ry sa­te­li­tów na or­bi­cie.

Na forum po­ru­szy­łem temat mo­je­go dziw­ne­go snu – rzad­ko pa­mię­tam sny, a jesz­cze rza­dziej mie­wam kosz­ma­ry. Ze­szłej nocy mia­łem jed­nak wizję wy­jąt­ko­wo nie­po­ko­ją­cą, o tłumach ludzi, którzy niby maszyny maszerowali po ulicy. Nic dziwnego, zwykły koszmar, mógłby ktoś powiedzieć. Jednak kilka dni temu cho­ler­nie się ska­le­czy­łem przy ro­bo­cie i po­słu­cha­łem swo­je­go dur­ne­go ko­le­gi. Na po­cząt­ku byłem całkowicie przeciwny, ale tam­ten mnie jak zwy­kle wy­śmiał, że o czym ja niby gadam, że jaki spi­sek i tak dalej. Na­bur­mu­szo­ny po­je­cha­łem razem z nim na SOR i do­sta­łem za­strzyk prze­ciw­tęż­co­wy. Wnio­sek na­su­wa się sam – wszyst­ko two­rzy lo­gicz­ną ca­łość.

Fo­ru­mo­wi­cze od­po­wie­dzie­li szyb­ko, a ich rady były róż­no­rod­ne. Wszy­scy jed­nak wskazywali na związ­ek za­strzy­ku i dziw­ne­go snu.

Naj­czę­ściej po­ja­wia­ła się su­ge­stia no­sze­nia czap­ki z folii alu­mi­nio­wej albo za­ku­pu takiej, która ma war­stwę folii we­wnątrz, wy­glą­da jed­nak jak zupełnie zwyczajne nakrycie głowy. Nie po­wiem, od­czu­wam pe­wien opór wzglę­dem tego po­dej­ścia – zbyt czę­sto na­ty­kam się w in­ter­ne­cie na głosy scep­tycz­ne wobec tej me­to­dy, jesz­cze czę­ściej na zwy­czaj­ne wy­śmie­wa­nie fo­lio­wych cza­pek. Zresz­tą do­kład­nie to samo robi moja żona – wszę­dzie musi ja­kieś “ale” wtrą­cić, że to niby bzdu­ry wszyst­ko, a ja mar­nu­ję tylko pie­nią­dze. Tak, nowe buciki z wyprzedaży są ważniejsze niż bezpieczeństwo! Cho­ciaż sobie myślę, że całe to wy­śmie­wa­nie to też może być jakaś stra­te­gia dez­in­for­ma­cji. Tego typu ko­men­ta­rze piszą po pro­stu boty albo lu­dzie zma­ni­pu­lo­wa­ni. Może by żonie owi­nąć głowę folią jak zaśnie? Wy­pró­bu­ję to chyba naj­pierw na sobie, w domu – jeśli za­dzia­ła, to kupię czap­kę, która mniej rzuca się w oczy, a chro­ni przed kon­tro­lą umy­słu.

Użyt­kow­ni­cy twier­dzą rów­nież, że po­mo­gą spe­cjal­ne krysz­ta­ły soli – te mają roz­pra­szać kon­tro­lu­ją­ce umysł fale. Ku­pi­łem więc szes­na­ście pa­czek soli ku­chen­nej (krysz­ta­ły są dosyć dro­gie) i po­roz­sta­wia­łem je w całym domu. Stara darła się strasz­nie przez cały wie­czór, ale chyba tro­chę po­mo­gło. Na­stęp­ne­go dnia nie śniło mi się nic po­dej­rza­ne­go.

Jesz­cze inni po­le­ca­li ja­kieś czary z ho­ro­sko­pa­mi, ale w takie rze­czy mi się nie chce wie­rzyć. Te­ścio­wa cały czas grze­bie w tych bzdetach (a moje teorie oczywiście wyśmiewa). Je­stem prze­cież roz­sąd­nym czło­wie­kiem – nie ja­kimś cza­ro­dzie­jem na kiju. Było też coś o gęsim smal­cu z le­wo­skręt­ny­mi li­pi­da­mi i żywą wodą – sma­ro­wa­nie czoła takim spe­cy­fi­kiem mia­ło­by za­trzy­my­wać pro­mie­nio­wa­nie.

Tyle na ten mo­ment wy­star­czy. W na­stęp­nych dniach opi­szę sku­tecz­ność te­ra­pii po­le­co­nych przez fo­ru­mo­wi­czów. Mam na­dzie­ję, że po­dzia­ła i znów będę mógł być czło­wie­kiem wol­nym od wpły­wów po­dej­rza­nych sił.

Jeśli to czy­tasz, drogi czy­tel­ni­ku, po­ślij, pro­szę, te in­for­ma­cje dalej – spo­łe­czeń­stwo na­le­ży uświa­da­miać i ochro­nić przed za­gro­że­nia­mi. Sam ku­pi­łem trzy­dzie­ści pen­dri­ve’ów, umie­ści­łem na nich ni­niej­szy tekst i scho­wa­łem wszyst­kie w róż­nych miej­scach w mie­ście – ktoś na pewno je od­naj­dzie i prze­ka­że wia­do­mość dalej.

Razem wolni od kon­tro­li!

 

* * *

 

– Ojj… – wes­tchnął pre­zes taj­nej kor­po­ra­cji N.W.O. (Na­be­rius Wa­le­for Orias – od imion za­ło­ży­cie­li), Jerry Shu­ros. – Ktoś za to po­le­ci. Pytam po raz ostat­ni: kto do­pu­ścił, żeby na­no­ro­bo­ty ze szcze­pion­ki prze­ciw­tęż­co­wej uak­tyw­ni­ły się tak wcze­śnie u obiek­tu 56394p? Prze­cież ten cały… – Tutaj pre­zes cich­szym gło­sem za­py­tał sto­ją­ce­go obok dy­rek­to­ra dzia­łu kon­tro­li umy­słów o na­zwi­sko obiek­tu i po otrzy­ma­niu od­po­wie­dzi kon­ty­nu­ował. – Ten cały Ma­rian No­wa­kie­wicz za­czął się cze­goś do­my­ślać. To był jeden z waż­niej­szych obiek­tów, a teraz pla­nu­je nosić czap­kę z alu­mi­nio­wej folii! Jest już prak­tycz­nie skre­ślo­ny, nic nie mo­że­my zro­bić! Nawet tak­ty­ka dez­in­for­ma­cyj­na nie za­dzia­ła­ła, bo się do­my­ślił, sku­ba­ny.

Za­pa­dła cisza. Nikt nie chciał po­nieść od­po­wie­dzial­no­ści za to, co się stało.

– Dziś wie­czo­rem do mnie na biur­ko ma tra­fić ra­port, kto jest za to od­po­wie­dzial­ny. – Twarz pre­ze­sa czer­wie­nia­ła gdy lu­zo­wał kra­wat. – A jeśli nie… za­sto­su­je­my od­po­wie­dzial­ność zbio­ro­wą. Wra­cać do pracy – rzu­cił, ob­ra­ca­jąc się na pię­cie i wy­cho­dząc. Wszy­scy ruszyli do po­rzu­co­nych zadań, niby do­brze wy­tre­so­wa­ne zwie­rząt­ka.

Pre­zes wszedł do swo­je­go ga­bi­ne­tu, w któ­rym pa­no­wał pół­mrok. Za­siadł na ogrom­nym fo­te­lu przed ogrom­nym biur­kiem. Niby wszyst­ko było na miej­scu – srebr­ny przy­cisk do pa­pie­ru, stos do­ku­men­tów, stara, opa­sła księ­ga z mie­dzia­ny­mi wstaw­ka­mi na okład­ce, ale… coś tu się nie zga­dza­ło. Ka­mer­ka w lap­to­pie była włą­czo­na. Nie przy­po­mi­nał sobie, żeby wcze­śniej z niej korzystał. Myśli i wnio­ski po­pły­nę­ły szyb­ko.

 

* * *

 

– Ojj… – wes­tchnął przewodniczący pro­jek­tu ba­daw­cze­go Il’hm’hin-ad­ti, pro­wa­dzo­ne­go przez przy­po­mi­na­ją­cą nieco ziem­skie gady rasę hu­ma­no­idal­nych ko­smi­tów. Na imię miał Thay’Ithsss Ikk. Jaszczur ze­brał cały za­rząd w ogrom­nej sali kon­fe­ren­cyj­nej, na stat­ku, który krył się gdzieś w pasie pla­ne­to­id mię­dzy czwar­tą a piątą pla­ne­tą ba­da­ne­go ukła­du. – Ktoś za to po­le­ci.

Koniec

Komentarze

Bardzo mi się podobało. :) Może nawet nie sam pomysł, ale na pewno podobał mi się styl pisarski, jaki reprezentujesz. Nie wiem, czy czytałeś “Jak pisać. Pamiętnik Rzemieślnika.” Kinga, ale tam jest napisane, że każdego pisarza amatora można podciągnąć do poziomu dobrego pisarza. I myślę, że jeśli będziesz dużo czytał i jeszcze więcej pisał, na pewno szybko ten poziom osiągniesz, a stąd już krótka droga do poważniejszych publikacji. 

Oczywiście może przesadzam, pisząc to po przeczytaniu jednego Twojego opowiadania, które w dodatku, jak sam napisałeś, jest tylko krótkim humorystycznym pamfletem, ale wyczuwam tu potencjał na rozwój. Ładnie budujesz zdania, gdybyś wypełnił je bardziej pożywnym mięsem, na pewno nikt nie wyszedłby stąd głodny.

Opis snu bardzo obrazowy, czuć klimat. Dalej trochę mniej, bo przechodzisz w groteskę i humor, ale daje radę. Trochę nie rozumiem tego zakończenia, ostatnich kilku zdań, ale to widocznie już moja wina. 

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu. :)

Dziękuję, Corrin, książki Kinga niestety jeszcze nie czytałem – pozycja jest gdzieś na ciągnącej się w nieskończoność liście “do przeczytania”.

Jeśli chodzi o zakończenie: chciałem w ten sposób pokazać brak granic myślenia spiskowego. Zawsze do czegoś zupełnie abstrakcyjnego i nierealistycznego można dopisać coś jeszcze mocniejszego, idącego dalej – tego typu myślenie wydaje mi się realizacją utartego frazesu o braku granic ludzkiej wyobraźni. Kowalskiego może kontrolować światowy spisek N.W.O., za tymi stoją reptilianie, a za gadami – kto wie? Może rasa boskich chomików z galaktyki Andromedy, żyjących w morzach ciekłego metanu.  

Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu. :)

Pozdrawiam!

Cześć.

 

Kilka detali:

 

Ludzie tłumnie ciągnęli po ulicy.

Po ulicy, czy ulicą? Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że jeśli “po ulicy”, to znaczy, że coś ciągnęli.

Jeśli chodzi o nich samych, to oni ciągnęli ulicą. Chyba :P

 

 

ciała o mechanicznych ruchach

Hm, brzmi to dziwnie. Nie wiem, czy “mechanicznie poruszające się ciała” nie byłoby lepszym określeniem.

 

 

Na chwilę niknęły w mroku, gdy srebrny glob przysłaniały gnające na wschód chmury, później znów pojawiały się w zimnej poświacie. W takich właśnie momentach ciemności

Najpierw piszesz o ciemności, później przywołujesz jasność. I wtedy podsumowujesz, że “w takich momentach ciemności” – akurat wtedy, gdy właśnie mówiłeś o jasności. Wydaje mi się, że lepiej byłoby odwrócić pierwsze zdanie, abyś najpierw wspomniał tam o jasności, a później o ciemności. I wtedy drugie zdanie będzie lepiej się wkomponowywać.

 

 

Palące znamię, swędzenie podniebienia, tabletka, która utknęła gdzieś na początku przełyku, głód i lęk na raz

Zakładam, że “naraz” :)

 

 

Wypadam więc z gorącym czołem, przerażony do granic możliwości i równie szczęśliwy zarazem, jak gdybym umknął nagle z piekła w jednym jedynym momencie wieczności, kiedy diabeł spuścił mnie z oka, mijam Chrystusa, rzucając mu krótkie quo vadis, Domine?, potrącam starszego sąsiada z piętra niżej, który idzie po naszym zamku z psem cuchnącym na co dzień, a teraz o woni pomarańczy. Wypadam z kamienicy

Bardzo długie pierwsze zdanie, być może warte podzielenia (choć na tyle dobrze napisane, że nie miałem problemów z jego zrozumieniem). I powtórzenie.

 

 

Otóż Oni są doskonale świadomi, że nic prostszego niż takiego czipa zneutralizować – średnio inteligentne dziecko wie, że lekkie porażenie prądem załatwia sprawę.

Ha. Chciałbym to zobaczyć :P Skutki porażenia mogą być bardzo różne, nie da się przewidzieć efektu. Jako elektryk…

AAAAA!!! Silvanie, zamknij już dziób, wyjdź z pracy i przestań analizować wszystko naukowo! Zamknij dziób i po prostu czytaj!

Sorry :P

 

Roboty te sterowane mają być nie przez sieć 5g

“5G”.

 

Kupiłem więc szesnaście paczek soli kuchennej (kryształy są dosyć drogie) i porozstawiałem je po całym domu. Stara darła się strasznie przez cały wieczór, ale chyba trochę pomogło.

Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie :D

 

Jeśli to czytasz, drogi czytelniku, poślij, proszę, te informacje dalej – społeczeństwo należy uświadamiać i ochronić przed zagrożeniami.

OK :D

 

 

Ha, no finał na serio godny całej reszty :D

Nieźle :)

Poza tymi kilkoma pierdółkami z początku – a to raczej moje subiektywne opinie początkującego – całkiem mi podeszło :)

Jestem fanem wszelkich teorii spiskowych.

Uwielbiam dyskusję z takimi ludźmi i ich panikę / obrazę / wzburzenie, gdy nie potrafią odpowiedzieć na dwa, trzy rozsądne (naukowe) pytania. Raz nawet dostałem odpowiedź, że nauka też jest zmanipulowana.

Zawsze wiedziałem, że Newton i Einstein byli dupkami. Nie dość, że nawymyślali jakieś różniczki i teorie, którymi męczy się biedną młodzież, to jeszcze do tego to wszystko to kłamstwa!

Cześć, silvan.

 

Poprawiłem rzeczy, które wskazałeś.

 

Ha. Chciałbym to zobaczyć :P Skutki porażenia mogą być bardzo różne, nie da się przewidzieć efektu. Jako elektryk…

 

Z tym porażeniem to oczywiście mocno naciągane – pomysł jest oczywiście kuriozalny, ale wzięty “na logikę” w wydaniu “chłopski rozum”. Byle spięcie potrafi uszkodzić sprzęt elektroniczny, więc niekompetentny w tej dziedzinie bohater łyka podobne rozwiązania. Im więcej dziur, im prościej to wszystko wytłumaczyć, tym lepiej.

Myślenie spiskowe jest rzeczą, która też leży gdzieś w polu moich zainteresowań – niesamowite jest, co ludzie potrafią wymyślić i jak daleko w podobnych rozważaniach mogą odpłynąć. Jednocześnie są to mocne przekonania odporne na jakiekolwiek argumenty – tak jak pisałeś, zmanipulowane może być w zasadzie wszystko.

Newton i Einstein zdecydowanie maczali palce w czymś diabolicznym – od męczenia uczniów, studentów po globalny system kontroli o skrócie GPS (Globalny Plan Spiskowy)! 

Zanim poprawisz, najpierw się zastanów / przegadaj z kimś mądrzejszym :D

 

A co do teorii spiskowych – uwielbiam płaskoziemców.

Zawsze ich pytam…:

 

PO CO?!

Co to komu daje?!

 

I milczenie :D

Pełne oburzenia milczenie :D

Z pewnością znajdą się jakieś teorie na temat tego, w jakim celu fakt płaskości Ziemi jest tak skrzętnie ukrywany, ale osobiście na żadną do tej pory (chyba) nie wpadłem. Tak czy inaczej, coś musi być na rzeczy. :D

Bez problemu można by to uzupełnić jakimiś reptilianami czy czymś podobnym, ale cóż – sprowadza się to do jednego, cudownego poziomu nonsensu. 

Dobrze, Crucisie, że opisałeś sprawę lekko, łatwo i przyjemnie, bo fajnie się to czytało. ;)

Mam kuzynkę, zagorzałą zwolenniczkę rzeczonych teorii, ale jeśli zdarzy się, że muszę z nią rozmawiać, usiłuję nie wykraczać poza tematy o kwiatkach i kotach.

 

rzu­ca­jąc mu krót­kie quo vadis, Do­mi­ne?, po­trą­cam… ―> Po pytajniku nie stawia się przecinka.

 

Dyszę jak po po­rząd­nym sprin­cie na au­to­bus… ―> Raczej: Dyszę jak po po­rząd­nym sprin­cie do autobusu

 

albo na youtu­bie… ―> …albo na YouTu­bie

 

czy­ta­ne­go przez Cie­bie tek­stu. ―> …czy­ta­ne­go przez cie­bie tek­stu.

Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie, a to nie jest list.

 

a ja mar­nu­je tylko pie­nią­dze. ―> Literówka.

 

i po­roz­sta­wia­łem je po całym domu. ―> …i po­roz­sta­wia­łem je w całym domu.

 

Pytam się po raz ostat­ni: kto do­pu­ścił… ―> Pytam po raz ostat­ni: kto do­pu­ścił

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, reg, cieszę się, że Ci się spodobało! :)

Trudno jest rozmawiać z osobami święcie przekonanymi o swoich racjach, a zwolennicy podobnych interpretacji świata zazwyczaj są właśnie zagorzali. Misja ewangelizacyjna raczej jest skazana na skutki podobne kichotowskim zmaganiom z legendarnymi wiatrakami.

Dzięki za łapankę, zaraz się biorę do poprawiania!

Bradzo proszę, Crucisie, i miło mi, że mogłam się przydać.

Wyznam, że czasem przeraża mnie ognień w oczach i żarliwość z jaką starają się propagować te przekonania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cóż, wydaje mi się, że tego typu myślenie przybiera postać swego rodzaju fanatyzmu. Czy słyszał ktoś kiedyś o “lekkich” spiskowcach? Od zawsze to zjawisko wywoływało we mnie pewną ciekawość. Przez ostatni rok odniosłem wrażenie, że tendencje do tego typu myślenia wzrastają – wszak trudno o lepszą pożywkę dla spisku niż globalna pandemia.

No, ale są i tacy, którzy istnienie pandemii podają w wątpliwość.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Takich również mi było dane spotkać na swojej ścieżce. Przy pierwszym razie, mimo przypuszczeń o ich istnieniu, byłem szczerze zaskoczony.

No cóż, nie dziwię się.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatycznie piętrowy spiseq.

Wprawdzie po pierwszej części się zjeżyłam – poświęcać taki kawał tekstu na opis czegoś, co “jest tylko snem”? – ale potem wyszedłeś na prostą.

Mam wrażenie, że przydałoby się jakieś urozmaicenie, ale niech Ci będzie.

A słyszałeś, że szczepionka jest podzielona na dwie raty, bo najpierw podaje się login, a potem hasło? ;-)

Babska logika rządzi!

Rozbawiłeś mnie :) Napisane lekko, piętrzysz te teorie już aż do sześcianu, ufoki na koniec mnie dobiły ;) Aż strach pomyśleć, że ludzie w to naprawdę wierzą. Fajnie, że sen z początku czemuś konkretnemu służył.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Finkla, miło, że wpadłaś i odnalazłaś jakąś przyjemność z lektury. Co do dwóch rat: zapewne dlatego też są szczepione najpierw jedne grupy, a dopiero potem inne – serwery by nie wytrzymały takiego ataku, gdyby wszyscy na raz się podłączyli. ;)

 

Irka_Luz, cieszę się, taki był zamysł tego szorta. :D Z jednej strony jest to utwór humorystyczny, z drugiej wyraz sprzeciwu wobec tego typu myślenia. Ale cóż – aby walczyć z abstrakcją, trzeba być do niej trochę podobnym, jak to pisał Camus. :)

O tym nie pomyślałam… Ale jeśli większa grupa dostaje drugą dawkę w jednym czasie, to i tak serwer padnie. To by wyjaśniało, dlaczego jest tak mało szczepionek. Wszystko ma sens! ;-)

Babska logika rządzi!

O n i muszą mieć to wszystko dobrze przemyślane – wszak to globalny spisek!

Z tekstu by wynikało, że więcej niż globalny…

Babska logika rządzi!

Kto wie? Wielka konspira może sięgać daleko poza granice galaktyki albo nawet Wszechświata! :D

Również i mnie się podobało oraz uśmiechnęło pod koniec w obliczu spiętrzenia. :-)

Z takiego technicznego, warsztatowego punktu widzenia najbardziej mnie ucieszyło, że ani razu nie „wypadłeś” z założonej narracji, nie skomentowałeś. Naprawdę fajnie.

Skarżę do biblio.:-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jeśli uśmiechnęło, to znaczy, że osiągnąłem założony cel. :)

Dzięki za komentarz i klika!

Cześć Crucisie!

Napisałeś naprawdę dobry szort – i słowo napisałeś jest tutaj kluczowe. Masz dobry warsztat oraz umiejętności, po prostu płynąłem przez Twój tekst, niczym ten tłum na początku. Nawet z czegoś tak potencjalnie niepotrzebnego i niszczącego tekst jak zmiana narracji uczyniłeś zaletę.

Fabuła za bardzo odkrywcza, ani dobra nie jest, ale spodobał mi się podwójny plot twist na koniec.

Pozdrawiam

All in all, it was all just bricks in the wall

Cześć, Simeone!

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że odnalazłeś przyjemność w lekturze. :)

Również pozdrawiam!

Wracam jakiś czas po becie :)

Jak już wcześniej pisałem, tekst wygląda znaczenie lepiej po okrojeniu tych nawiasów w rozwinięciu historii. Ponad to, bardzo duży plus za ten wstęp i zakończenie. Opis snu jest bardzo dobrze napisany, obrazowo i dobrze technicznie – jak całość.

Ogólna historia też fajna, zwłaszcza, że odnosi się do foliarskich realiów, więc można znaleźć w niej własne obserwacje. Przyjemna, lekka, z humorem. Fajny twist na końcu.

Oczywiście ode mnie ostatni głos na bibliotekę ;)

Pozdrawiam!

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Miło, że wpadłeś, Danielu!

Dzięki za komentarz i klika, jeszcze raz dziękuję za betę! Foliarskie realia potrafią być czasami naprawdę fascynujące – nawet jeśli nie jako temat do prześmiewczego opowiadania, to jako źródło inspiracji do koncepcji naprawdę abstrakcyjnych. ;)

Łączę pozdrowienia!

Witaj.

Ciekawy pomysł, pozwalający czytelnikowi na swobodne rozbujanie wyobraźni do granic możliwości, daleko poza horyzonty rozsądku. :)

Mnie ciągle towarzyszyło nieodparte wrażenie powrotu do oglądanego przed wieloma laty pierwszego cyklu “Archiwum X” – jakbym poznawała nowy, niezmiernie tajemniczy jego odcinek. 

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Cześć, bruce!

Miło słyszeć, że odnalazłaś przyjemność w lekturze. Niestety “Archiwum X” mnie ominęło, więc trudno mi się odnieść. :( Może kiedyś nadrobię, wszak to chyba klasyka.

Pozdrowienia!

Witaj, Crucis. :)

O, tak, warto tam zajrzeć, świetny serial. :)

Pozdrawiam i dziękuję. :)

Pecunia non olet

Crucis, świetny pomysł na opowiadanie! Spiętrzone do granic możliwości spiski rozbawiły, ale trochę mniej śmiesznie zrobiło się, gdy pomyślałem, że dookoła nas istnieją ludzie święcie przekonani o prawdziwości tego rodzaju teorii ;P 

Ludzie wypisują w internetach wszelkie możliwe głupoty. Ledwie wczoraj natknąłem się na Facebooku na posta o treści mniej więcej takiej: Drodzy, czy wierzycie w reinkarnację? Nasz synek przyszedł na świat dokładnie w dzień wykrycia pierwszego przypadku COVID w Polsce i w ciągu ostatnich dni zauważyliśmy z żoną, że staje się bardzo zaniepokojony, gdy w telewizji mówią o kolejnych zakażeniach i przypadkach śmierci. Porusza ustami, jak gdyby chciał nam coś powiedzieć. Czy myślicie, że w naszym dziecku może być zaklęta dusza umarłego z Wuhan, który próbuje powiedzieć nam, jak walczyć z wirusem? Powiedzcie, co sądzicie. A o tym, co działo się w komentarzach, nie chcę już nawet pisać… :D

Wykonanie bardzo dobre, tekst czytało się lekko i swoje zamierzenie zrealizowałeś – dostarczył mi rozrywki :) Zabiła mnie końcówka z kosmicznymi jaszczurami.

Pozdro,

Amoniszcze

Amonie… Żartujesz, prawda?

Nie żartuję, poważnie :D Może nawet uda mi się znaleźć screena, bo chyba komuś to wysyłałem…

Kaczka.

To max, co z tego będzie.

Amonie, miło, że zajrzałeś i Ci się podobało. :)

Post, który nam zacytowałeś, jest idealnym przykładem takiego odklejonego myślenia. I fakt – na pewnej płaszczyźnie brzmi to na tyle abstrakcyjnie, że po prostu bawi. Gdy jednak się głębiej zastanowić, to idzie się złapać za głowę.

Pozdrawiam!

Dobre. Na czasie. Ktoś poleci :)

Dzięki, Koala! Ktoś polecieć musi. ;)

Widzę, że Koala jest kontrolerem jakości ;)

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Nowa Fantastyka