- Opowiadanie: darek71 - Mikołaj

Mikołaj

Opublikowałem to opowiadanie we wrześniu, ale naniosłem tyle zmian, że uznałem, iż warto je poddać po raz kolejny ocenie. Zwłaszcza że czas jest teraz bardziej stosowny.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Mikołaj

Niewiele osób wie, że życie sławnego reżysera, to nie tylko nieustanne rauty i cielesne igraszki z seksownymi asystentkami, które łatwo omamić, wmawiając im, że idealnie pasują do roli w najnowszym kasowym hicie. Nierzadko zdarza się, że filmowcy podupadają na zdrowiu i trafiają do szpitala. Najlepszym tego przykładem była osoba Radzimira Opolańskiego.

W pewien jesienny poranek sławny reżyser niszowych filmów erotycznych, traktujących o życiowych perypetiach dyskobolek z NRD, przybył do lecznicy. Lekarze po wstępnych badaniach skierowali go na OIOM. Ów wolałby zapewne inny oddział. Najlepiej zamknięty dla wszelkich mediów oraz oszukanych asystentek.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że nikt z personelu medycznego nie wiedział, co dolegało nowemu pacjentowi, i gdzie przeszedł ostatnie badania. Mało tego, tajemnicą stało się również, czy uczynił to wolnym krokiem czy też szybkim – wpadającym w marszowy.

 Jasnowidz, do którego zwróciła się rodzina filmowca, oświadczył że: „Kluczem do rozwiązania zagadki jest Święty Mikołaj”. Nie chciał jednak powiedzieć nic więcej. Chętnie za to podał numer swojego konta w banku na Kajmanach.

Zdesperowani krewni sięgnęli po ostatnią deskę ratunku. I dlatego w kolejny jesienny poranek do izolatki, którą zajmował Opolański, wszedł Pewien Apacz. Po wstępnej, a do tego obopólnej taksacji spojrzeniami, nastąpiła chwila niezręcznej ciszy.

 – Kim, na Felliniego, jesteś i dlaczego włazisz bez pukania? – zapytał wreszcie reżyser.

– Mniejsza o dane osobowe. Twoi krewni wynajęli mnie, bym wyjaśnił jak naprawdę z Mikołajem było.

 – To se wyjaśniaj, ale nie ze mną – odparł pogardliwie Radomir.

 – Problem w tym, że nikogo innego nie ma w pobliżu.

Indianin wyciągnął ze skórzanej teczki plik gazet i cisnął nim w twarz rozmówcy. A następnie oświadczył:

 – Laotański brukowiec „The Pavement Rule”, zamieścił kilka dni temu informację, że jesteś chory na „paluśka” i cierpisz katusze, jak na rasowego maminsynka przystało. Z kolei twój adwokat oświadczył, że: „Chodzi jedynie o drobne różnice zdań między leukocytami a erytrocytami, co do dalszej współpracy z osoczem”. Jak jest naprawdę?

Filmowiec nie potraktował z należytą powagą pytania wojownika, czemu dał wyraz śmiejąc się gościowi prosto w twarz. Następnie odwrócił się bezceremonialnie i jął kontemplować krajobraz za oknem.

– Mogłem się tego spodziewać po fanie zespołu Kelly Family – skomentował cierpko Indianin.

– Gadaj zdrów – odparł chory i wzmocnił przekaz werbalny wyprostowanym środkowym palcem.

Kiedy jednak Indianin zagroził, że pokaże Opolańskiemu najnowszy scenariusz autorstwa Patryka Vegi, ów natychmiast zmienił zdanie.

– Kilka miesięcy temu zaczęliśmy przygotowania do realizacji filmu z wiodącym motywem – brodatego faceta z nadwagą, przynoszącego dzieciom prezenty. Wymyśliłem sobie, że ma to być historia z lat młodości Mikołaja, zanim zszedł na złą drogę i począł tyć, tudzież rozdawać atrakcyjne produkty za darmochę. Po napisaniu scenariusza zwróciłem się do kilku agencji aktorskich i ruszyły zdjęcia próbne. Najlepiej wypadł dziarski, i co tu kryć niezwykle przystojny, młodzieniec – Alejandro. Zdawało się, że wszystko szło zgodnie z planem.

 Reżyser przerwał opowieść. Kilka łez potoczyło się po jego policzku. Żywy dowód na to, że resztki uczuć pozostały jeszcze w ciele cynika.

 – Co było dalej? – zapytał, po chwili przerwy, Indianin.

– Latynos oczarował wszystkich. Miało to jednak i swoje złe strony. Po pierwszym dniu zdjęciowym przyszły do mnie aktorki i oświadczyły, że pójdą drogą cnoty i będą grały wyłącznie w jasełkach.

– To niemożliwe. Podpisałyście kontrakty – odparłem wściekły. – W tym biznesie nie ma miejsca na kaprysy czy sentymenty.

Nie miałem innego wyjścia. Wywaliłem chłoptasia na zbity pysk. Jakie jednak było moje zdumienie, gdy na drugi dzień rano usłyszałem dzwonki sań. Po chwili otworzyło się okno balkonowe i do mojej sypialni wkroczył Święty Mikołaj.

– Chcę, żebyś wiedział, iż Alejandro jest moim siostrzeńcem. Skrzywdziłeś go w sposób haniebny. W związku z tym nie wyobrażaj sobie, że kupię kiedykolwiek któryś z twoich filmów. O elektrycznej kolejce też możesz zapomnieć – warknął i ostentacyjnie podarł mój list z opisem wymarzonego prezentu.

Radomir sięgnął pod łóżko i wyjął solidną lagę.

 – Oto co mi zostawił – szepnął smutno Radomir i rzucił się na łóżko, łkając żałośnie.

– Nie narzekaj. Można tego użyć, choćby przeciwko paparazzi – zauważył Indianin. 

– Na nich czekają ręczne miotacze z gnojowicą.

Pewien Apacz uśmiechnął się pod nosem i rzekł do siebie:

– I pomyśleć, że do tej pory sądziłem, że to mój umysł stanowi największą zagadkę.

 Opolański popatrzył na Indianina i głęboko westchnął. Widać było, że zrzucił z siebie ogromny ciężar. Po godzinie poprosił o wypis.

 Pewien Apacz pospieszył zainkasować nagrodę. Wiedział bowiem, że w gorącym okresie przedświątecznym trzeba być przygotowanym na horrendalnie wielki odpływ gotówki.

Koniec

Komentarze

O ile dobrze pamiętam tamtą historię, to ta jest rzeczywiście ciekawsza. W tamtej na pierwszym planie był imć Opolański, a Apacza było jak na lekarstwo. Widzę, że użyłeś też tego Kelly Family, które wypłynęło w komentarzach – jestem zaszczycony :)

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Cała przyjemność po mojej stronie. Byłbym głupcem, gdybym nie korzystał z ciekawych komentarzy.

Nie można nie zauważyć, że Pewien Apacz, występując w charakterze ostatniej deski ratunku, w pełni zasłużył na swoje honorarium.

 

Warto – w tym miej­scu wspo­mnieć… –> Czemu tu służy półpauza?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wszędzie te koneksje. Trzeba uważać, z kim się zadziera, bo nigdy nie wiadomo, czy nie poskutkuje to brakiem prezentu w święta…

Kiedy jednak Indianin zagroził, że pokaże Opolańskiemu najnowszy scenariusz autorstwa Patryka Vegi, ów natychmiast zmienił zdanie

To mnie ubawiło :D Na miejscu Opolańskiego też bym się ugięła. (A przy okazji, zabrakło kropeczki na końcu zdania.)

 

deviantart.com/sil-vah

Reg – właśnie zwolniłem półpauzę ze służby, ale otrzyma stosowne referencje.

Silva – zabrakło kropki i czasownika. Przynajmniej na razie. Fajnie, że mnie odwiedzasz.

Darku, to bardzo szlachetnie, że dbasz o wszystko, co wychodzi spod Twojej ręki. Półpauzie będzie łatwiej zacząć nowe życie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dostała też parę groszy na start. Oj, bo mi się tu fabuła klei…

Zaraz się okaże że półpauza jest również półkrwi Indianinem…

Known some call is air am

Kuj żelazo póki gorące!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O proszę, Apacz terapeuta:-) ciekawe czy reżyser bardziej ubolewa nad aktorkami czy elektryczną kolejką:-) pozdrawiam

Outta – Sprawdziłem Półpauza to siostra przyrodnia Szybkiej Decyzji.

Cześć!

Nie było taga absurd (choć był tag indianie), więc nie spodziewałem się Pewnego Apacza, a tu psikus.

Śmieszne, choć poprzednie przygody bardziej do mnie trafiły.

– Laotański brukowiec „The Pavement Rule”, zamieścił kilka dni temu informację, że jesteś chory na „paluśka” i cierpisz katuszę, jak na rasowego maminsynka przystało.

Zastanawiam się, czy tu nie powinno być katusze

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Sama nie wiem, czy bardziej bawił mnie tekst, czy komentarze :) Twoja wyobraźnia i styl pisania robią wrażenie, czekam na więcej!

krar85 – więcej wiary siebie – katusze jak najbardziej.

Ocmel – to może przejdę wyłączne do sekcji komentarzy. Łatwiej się je pisze.

Nie pamiętam dokładnie poprzedniej wersji, ale chyba lepiej.

Babska logika rządzi!

I tej wersji się trzymajmy.

Nowa Fantastyka