- Opowiadanie: filipele - Refleksja

Refleksja

Dyżurni:

brak

Oceny

Refleksja

 

Siedzę po nocy

Co ja tu robię? Czy ktoś mi powie?

Przecieram oczy

Pierwsza myśl mnie nachodzi

Bezsens istnienia? Brak wyjaśnienia? 

Ciemność nadchodzi

Zadaję pytania

Czy smutek to skutek? A może przyczyna? 

Mam dosyć czekania

To moja wina

Ze szczęścia wyzuty jestem zepsuty?

Tu leży przyczyna

Blokada umysłu

Uwolnić swą duszę?

Czy trwać, cierpiąc wieczne katusze?

 

Ciemność nadeszła

Krąg piekła dziewiąty już na mnie czeka

Cienie z przeszłości są temu winne

Lecz zapomniane być nie powinny

W okowach minionych chwil jestem więźniem

Jak każdy więzień, marzę o ucieczce

Zmiana nastawienia nie odkupi win

W drodze na dno, minę tłum rzeźników i świń

Od których i tak jestem gorszy…

 

Coś ku mnie sięga

To czyjaś ręka?

Nadeszło zbawienie od zatracenia?

Błąd, przy mnie nikogo nie było i nie ma

Naiwna nadzieja umarła ostania

Wnet zrozumienie mnie nagłe ogarnia

To we mnie to światło i tym jest ta ręka

Skorupa ciemności powoli pęka

Opuszczam ten mrok

Gdy chwil kilka nowych zapragnąłem przeżyć

Precz traumy na bok

Z nimi w dalekiej przyszłości przyjdzie się zmierzyć

Rozliczenie mnie jeszcze nie czeka

Lecz ta chwila nie zwleka

Mój czas ucieka

 

Koniec

Komentarze

Cześć,

 

przeczytałem kilka razy. Myślę, że warto pisać o smutku i beznadziei, o pustce, którą się czuje gdzieś, w środku, zwłaszcza w tak trudnych czasach jak obecnie. Ten tak ważny temat został w tekście ubrany w nieco zbyt skromną, moim zdaniem, formę

 

Sam lubię stosować rymy dokładne i sam też wiem, jak czasami one śmiesznie brzmią. Tadeusz Peiper w swojej “Drodze rymu” radził, żeby wersy z rymami dokładnymi rozciągać, wydłużać – pozostawiam do rozważenia.

Poczepiałbym się jeszcze nierównej liczby sylab w wersie (jak szaleć to szaleć) oraz końcówki – na koniec przydałby się jakiś silny akcent, ale nie tego rodzaju: nie ma rymu do Traumy na bok, a trzy ostatnie wersy rymują się ze sobą, co osobiście odbieram nieco groteskowo.

 

Powodzenia!

Che mi sento di morir

Dziękuję bardzo BasementKey za komentarz, opinię i rady!:)

 

Napisałem po prostu jak się czułem. To pierwszy wiersz jaki w życiu napisałem. Nie znam się na tym. Nawet nie wiedziałem, czy można taki twór nazwać wierszem, więc zajrzałem w google. Znalazłem hasło “wiersz wolny”, który nie musi zawierać równych ilości sylab i nie musi się nawet rymować. Chyba można nazwać to wierszem wolnym, mogę się mylić. 

Kiedy to pisałem, nie miałem pomysłu na rym do “Traumy na bok”.

 

Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam :)

 

.

Taaaak, “Traumy na bok” nie tak łatwo zrymować, żeby uniknąć banalności (np. bok-skok). Ja czasami budując wersy i rymy do nich odwracam kolejność słów. W przypadku krótkiego wersu, tak jak tutaj, właściwie jedyną alternatywą jest “Na bok traumy”, do “traumy” rym nie jest taki łatwy do znalezienia, ale z pewnością jest mniej banalny od rymów do “bok”, przynajmniej moim zdaniem ;)

 

Można jeszcze spróbować trochę zmodyfikować ten wers i nieco go wydłużyć (tak jak pisałem wcześniej), np. w wersji podstawowej możemy mieć coś w stylu:

Traumy na bok

Wiary to skok

 

W wersji rozszerzającej wersy, to co propagował Peiper, coś w stylu:

 

Zbieram wszystkie swoje traumy i odstawiam je na bok,

Szepcę sam do siebie modlitwę o jeden wiary skok.

 

To tylko taki przykład, ale myślę, że te dokładne rymy w oddaleniu brzmią lepiej, nie ma tego wrażenia banalności. No i można też przekazać nieco więcej treści :)

 

Pozdrawiam!

 

Che mi sento di morir

Hej i tutaj! 

Napisałem po prostu jak się czuję. To pierwszy wiersz jaki w życiu napisałem. Nie znam się na tym.

→ No z tekstami osobistymi to mam tak, że trudno mi je oceniać. 

Przede wszystkim, ten tekst jest tak optymistyczny jak mój nick, świąteczny klimat normalnie mi się załączył :D

Nie znam się też na wierszach, kiedyś coś pisałem, ale to stare dzieje. Niektóre rymy faktycznie jakoś takie, nie wiem, proste? No ale skoro to Twój pierwszy wiersz, to kwestia wyrobienia, chociaż nadal na pełnoprawne opko będę namawiał. 

Jednak podobnego zdania co Basement jestem co do tych smutków – dobrze jest wylewać swoje myśli na papier/wklepywać je w klawiaturę :) 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dzięki NearDeath znów za komentarz! Tak jest, ach ten świąteczny klimat :)

 

BasementKey nie przestawiłem słów ale dodałem wers linie wcześniej i rym brzmi tak:

opuszczam ten mrok – precz traumy na bok

 

 

.

opuszczam ten mrok – precz traumy na bok

yes

 

Ty jesteś autorem, Twoja decyzja. Wg mnie jest lepiej :)

Che mi sento di morir

Dzięki jeszcze raz BasementKey

 

Odnośnie rozszerzania wersów, to nie chciałem się rozpisywać. Krótkie hasła w każdej linii dotyczą osobistych rozterek . Kryje się za nimi rozwinięcie i wyjaśnienie tylko w mojej głowie :P 

 

.

Hmmm. Nie przemówiło do mnie. Może to kwestia “osobistości” wiersza, a może tego, że w ogóle poezja rzadko do mnie trafia.

Babska logika rządzi!

Dziękuję Finkla za opinię :)

.

Cześć filipele,

ciekawy wiersz. Mi też wydaje się, że w końcówce powiało optymizmem:-) Jak dla mnie podmiot liryczny ma wyrzuty sumienia, zrobił coś, czego żałuje i nie może sobie z tym poradzić. Jedynym rozwiązaniem wydaje się być śmierci. W końcu coś go ratuje, ale nie druga osoba tylko on sam. Sam siebie rozgrzeszył?

Pozdrawiam serdecznie:-)

Witam Olciatka, dzięki za komentarz :) Wszystko się zgadza, oprócz końcówki analizy. Nie chodzi tyle o rozgrzeszenie, co chwilowe zapomnienie o przeszłości. Podtrzymanie mimo wszystko egzystencji, przez chęć przeżywania nowych doświadczeń/chwil. Jednocześnie wiedząc gdzieś z tyłu głowy, że gdy życie dobiegnie końca i tak nie ucieknie się od osądu.

 

Pozdrawiam :)

.

Rozumiem, dlatego pisze o niedalekiej przyszłości;-) Zadziwiające, że udało mu się samemu odgonić traumy, bo to trudne. Raczej w takich chwilach niezbędna jest pomoc drugiej osoby. 

jeszcze raz pozdrawiam:-)

Filipele, przykro mi to mówić, ale to nie jest poezja. To są refleksje zapisane pseudowierszem, więc skoro odczuwałeś potrzebę, żeby podzielić się ze światem swoim nastrojem, to lepiej było je chyba jednak spisać prozą.

Od strony formalnej – nie potrafisz się zdecydować, czy chcesz pisać z rymami czy bez – tak też się da, ale to wyższa szkoła jazdy, żeby całość dobrze brzmiała, a rym tam, gdzie jest, miał coś sensownego “do powiedzenia”, np. podkreślał fragmenty te fragmenty, które w zamierzeniu autora mają zostać wyróżnione, zwrócić uwagę czytelnika. U Ciebie początek, gdzie usiłujesz w największym stopniu rymować, trąci księdzem Baką, ale niestety nie jest pastiszem tegoż. Rymy same w sobie fatalne.

Nieregularność sylabiczna też jest do przyjęcia, jeśli autor umie operować systemem tonicznym, czyli zestrojami akcentowymi (czyli systemem w polszczyźnie z ogromnymi modyfikacjami opartym na metryce starożytnej, z tym że my nie mamy sylab długich i krótkich), albo ma fenomenalne wyczucie rytmu, którego niestety tu nie widać.

 

Odnośnie rozszerzania wersów, to nie chciałem się rozpisywać. Krótkie hasła w każdej linii dotyczą osobistych rozterek . Kryje się za nimi rozwinięcie i wyjaśnienie tylko w mojej głowie :P 

To jest akurat najmniejszy problem tego tekstu, masz prawo do pisania skrótowo, ale znów: lepiej by się to sprawdziło w dobrze dobranej formie prozatorskiej, gdzie rozterkowość urwanych fraz byłaby czytelniejsza.

 

Podsumowując: rozpisanie tekstu na pourywane wersy nie czyni poezji. A tym bardziej nie czyni przemyśleń głębszymi, bo usiłując wtłoczyć myśli w wyobrażenie o tym, jak to ma być formalnie, nader często popada się w banał, a czasem i śmieszność.

http://altronapoleone.home.blog

Dzięki Drakaina za pouczenie! :) Spisałem zlepek uczuć trochę rymując, trochę nie. Dałem znać w komentarzu wcześniej, że bez jakiejkolwiek wiedzy w tej dziedzinie pierwszy raz napisałem taki twór i nie wiedziałem czy można to coś nazwać wierszem. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie. 

 

Pozdrawiam :)

.

A może spróbujesz, w ramach ćwiczeń warsztatowych, przerobić ten tekst na opowiadanie? Bo w sumie zamieściłeś go na portalu literackim, a na dodatek fantastycznym. Gryzła cię jakaś sytuacja, miałeś jakiś nastrój. Okej. Tylko w sumie to dla czytelników bardzo rzadko jest naprawdę ciekawe – trzeba być mistrzem słowa, żeby własne, dość jednakowoż powszechne doświadczenie przerobić na literaturę.

A gdybyś od tego nastroju wyszedł do fabuły? Napisał coś krótkiego na tych motywach? Dał ten nastrój bohaterowi/bohaterom i spróbował wymyślić do niego historyjkę?

Bo, prawdę mówiąc, fragmenty fantasy to też nieulubiona potrawa tego forum ;)

http://altronapoleone.home.blog

Wolę nie wracać do tego ,,wiersza” ani do poprawienia go, ani do przekształcenia go w prozę ^^

Prędzej się wezmę za coś lżejszego i mniej posępnego :D Co do fragmentu fantasy, który zamieściłem, zdawałem sobie sprawę, że niezbyt to lubiane tutaj ^^

.

Tylko w sumie to dla czytelników bardzo rzadko jest naprawdę ciekawe – trzeba być mistrzem słowa, żeby własne, dość jednakowoż powszechne doświadczenie przerobić na literaturę.

Moim zdaniem warto próbować. Powyższa próba to dla mnie i wiersz, i literatura.

Che mi sento di morir

Dziękuję BasementKey :)

.

Drogi Filipele,

 

Jestem tu nowa, ale sam tytuł zmotywował mnie do przeczytania. Wiersz zdecydowanie do mnie przemawia, dziękuję!

Nowa Fantastyka